Kłótnia z żoną o sposób spędzania wakacji

[61a08125505a341f1365cc627294330b05bf0ff7_5eb5e47234ae2]

Napisane przez Hultaj

Londyn jeszcze mogłabym zrozumieć, inny kraj, miks kulturowy, Gdańsk to chociaż nad morzem.

A co za atrakcje oferuje Warszawa? Co będą robić poza siedzeniem w hotelu? Zdjęcia pod pałacem Kultury ?

Pytasz serio?

Mogą:
- pojechać do Łazienek, dzieci będą miały frajdę z karmienia wiewiórek,
- wjechać na taras widokowy na ostatnie piętro Pałacu Kultury. O zachodzie słońca widok jest super,
- pochodzić po ogrodach na dachu Biblioteki UW,
- zobaczyć multimedialne pokazy wieczorem w Parku Fontann,
- pospacerować po Polach Mokotowskich, Ogrodzie Saskim,
- Odwiedzić Centrum Nauki Kopernik, świetne miejsce zwłaszcza dla dzieci,
- pospacerować po Krakowskim Przedmieściu i Starówce,

[ruda_beksa]

Napisane przez MiamiGlow

A ja znałam taką toksyczną parę. Ona ciągle go ustawiała - jak zrobił coś, co się jej nie podobało, to wynagradzał to jakimś prezentem i była zadowolona. Ten związek był bardzo jednostronny. Skończyło się zdradą i rozwodem. Ona zdradziła. Nie mówię, że u Autora jest to samo, ale opis sytuacji nie brzmi dobrze i trzeba z żoną popracować nad komunikacją .

Ja też znam takie baby.

Ale widzę że wizażowa olimpiada pływacka już się rozpoczęła i mamy teorie że facet zaniedbuje, nie zajmuje się dziećmi, nie spędza czasu z biedną żonusią, nadużywa alkoholu i ogólnie jest be. Bo wina niiiiiigdy nie jest po stronie kobiety

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez Niepowtarzalny

Witam, jedziemy z żoną na wakacje do Warszawy i planuję urwać się w jeden wieczór na popijawę ze starymi kumplami ze szkoły, z którymi nie widziałem się ok. 10 lat.
Ona się zdecydowanie nie zgadza, dostałem ostrą z☠☠☠ę, że ona nie będzie siedzieć w nocy sama z dziećmi w hotelu, że to nie fair. Poradźcie jak jej to wynagrodzić, co dać w zamian? Proponowałem że pójdzie sobie sama na cały dzień do spa, galerii, może kupować co chce, ale to jej nie zadowala.
Wakacje wiszą na włosku, dzieci są załamane, pomocy:confused :

Słabą rekompensatę wymyśliłeś - będzie mogła pójść na zakupy i wydać własne pieniądze (przy założeniu, że nie macie rozdzielności majątkowej) Co za łaska.

Reszta odbioru sytuacji zależy od kontekstu, a ty podałeś za mało szczegółów. Wszystko zależy od tego jak ogólnie zachowują się wasze dzieci, ile czasu spędzacie zazwyczaj razem, jak zazwyczaj wyglądają twoje wyjścia na piwo (i powroty), jaki podział obowiązków ustaliliście w opiece nad dziećmi i miliona innych czynników.

[ruda_beksa]

Pytanie jest, czy materialna rekompensata jest w ogóle na miejscu w takiej sytuacji.

[b7c523c48d685fff13c5db5a9d3e58ccf0b35a9f_65555d08413b4]

Napisane przez ruda_beksa

Pytanie jest, czy materialna rekompensata jest w ogóle na miejscu w takiej sytuacji.

Wedlug mnie rowniez nie jest na miejscu, ale np. wolny dzien juz jak najbardziej tak. Zreszta wedlug mnie jest za malo informacji, aby jednoznacznie te sytuacje ocenic - jak dlugi jest urlop, jak czesto zdarzaja sie takie "piwka", czy zona siedzi na codzien z dziecmi w domu i jest ich obecnoscia juz zwyczajnie zmeczona. Ja osobiscie nie chcialabym spedzic na pilnowaniu dzieci w hotelu nocy z np. czterodniowego urlopu, co innego trzy tygodnie. Rozumiem jej frustracje, natomiast zgadzam sie, ze reakcja jest co najmniej histeryczna.

[Hultaj]

Pytasz serio?

Mogą:
- pojechać do Łazienek, dzieci będą miały frajdę z karmienia wiewiórek,
- wjechać na taras widokowy na ostatnie piętro Pałacu Kultury. O zachodzie słońca widok jest super,
- pochodzić po ogrodach na dachu Biblioteki UW,
- zobaczyć multimedialne pokazy wieczorem w Parku Fontann,
- pospacerować po Polach Mokotowskich, Ogrodzie Saskim,
- Odwiedzić Centrum Nauki Kopernik, świetne miejsce zwłaszcza dla dzieci,
- pospacerować po Krakowskim Przedmieściu i Starówce,

no serio się pytam bo dla mnie jako osobie miejskiej łażenie po mieście atrakcyjne się nie zdaje jako wakacyjny wyjazd na pewno.
Zrozumiałe, że jak ktoś siedzi za biurkiem to zachwycony może być jak przekopie ogródek.
Centrum nauki ok, to można zrobić jako wycieczkę, ale wakacje polegające na oglądaniu kolorowej fontanny albo widoki z x piętra, bez obrazy. Karmić kaczki (czy wiewiórki) można w dowolnym pareczku w małej miejscowości, jak ktoś mieszka na wsi to już w ogóle mu zwierzątek do obejrzenia nie brakuje.
To co piszesz to jest wymyślanie atrakcji dla kogoś kto nie ma co robić w mieście i chce zająć czas, ale robić z tego specjalny wyjazd z noclegami w hotelu, no cóż.
No może jak ktoś na co dzien mieszka w górach i nawdycha się zdrowego powietrza przez cały rok to zachwyca się betonowym królestwem i tramwajami i wolno mu.

[Mahdab]

Napisane przez Hultaj

no serio się pytam bo dla mnie jako osobie miejskiej łażenie po mieście atrakcyjne się nie zdaje jako wakacyjny wyjazd na pewno.
Zrozumiałe, że jak ktoś siedzi za biurkiem to zachwycony może być jak przekopie ogródek.
Centrum nauki ok, to można zrobić jako wycieczkę, ale wakacje polegające na oglądaniu kolorowej fontanny albo widoki z x piętra, bez obrazy. Karmić kaczki (czy wiewiórki) można w dowolnym pareczku w małej miejscowości, jak ktoś mieszka na wsi to już w ogóle mu zwierzątek do obejrzenia nie brakuje.
To co piszesz to jest wymyślanie atrakcji dla kogoś kto nie ma co robić w mieście i chce zająć czas, ale robić z tego specjalny wyjazd z noclegami w hotelu, no cóż.
No może jak ktoś na co dzien mieszka w górach i nawdycha się zdrowego powietrza przez cały rok to zachwyca się betonowym królestwem i tramwajami i wolno mu.

Właśnie to jest kluczowe, że dla ciebie jako osoby miejskiej
Dla mnie to super atrakcje. A jak mieszkasz daleko to nie opłaca się na 1 dzień wyjazd, zresztą kiedy pojechać z dziećmi jak nie w wakacje.
I pierwszy raz widziałam, żeby karmić wiewiórki, mieliśmy z tego ubaw. Ale nie dziwi mnie to, że tego nie rozumiesz, bo masz to na codzien.

Jeśli ktoś ma te okazje, to może zwiedzić przy okazji, ale jeśli nie to trzeba okazję stworzyć.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Limonka2738]

Napisane przez Hultaj

no serio się pytam bo dla mnie jako osobie miejskiej łażenie po mieście atrakcyjne się nie zdaje jako wakacyjny wyjazd na pewno.
Zrozumiałe, że jak ktoś siedzi za biurkiem to zachwycony może być jak przekopie ogródek.
Centrum nauki ok, to można zrobić jako wycieczkę, ale wakacje polegające na oglądaniu kolorowej fontanny albo widoki z x piętra, bez obrazy. Karmić kaczki (czy wiewiórki) można w dowolnym pareczku w małej miejscowości, jak ktoś mieszka na wsi to już w ogóle mu zwierzątek do obejrzenia nie brakuje.
To co piszesz to jest wymyślanie atrakcji dla kogoś kto nie ma co robić w mieście i chce zająć czas, ale robić z tego specjalny wyjazd z noclegami w hotelu, no cóż.
No może jak ktoś na co dzien mieszka w górach i nawdycha się zdrowego powietrza przez cały rok to zachwyca się betonowym królestwem i tramwajami i wolno mu.

Dla ciebie nie.



Ja pojechałam z Krakowa do Warszawy na tygodniowy urlop.


Bo tak. Bo przecież do wiochy nie pojadę, bo co tam można oglądać, krowy?

Dalej nie rozumiem, co w tym dziwnego, każdy spędza jak chce.

[ruda_beksa]

A nawet jeśli chcą tylko powłóczyć się po Warszawie, polatać po muzeach i pojeść w w fajnych knajpach, to co w tym złego?

[Hultaj]

uderz w stół.
Warszawa nie jest wysoko na liście wymarzonych wakacyjnych wyjazdów Polaków (ale może się nie orientuję), wprost przeciwnie, miasto z tego co wiem w okresie wakacyjnym zwalnia obroty i się wyludnia a nie zapełnia dla odmiany resztą kraju; stąd zwykła ironia.
Nie zabraniam nikomu wymarzonego urlopu nawet przed telewizorem i oglądając telezakupy non stop.

[ruda_beksa]

Jaki stół? Nie wybrałabym się do Warszawy na wakacje, tylko po prostu nie rozumiem ironizowania. Ok, dla większości Polaków to nie wymarzone miejsce na urlop, ale może dla autora tak.

[Limonka2738]

Napisane przez Hultaj

uderz w stół.
Warszawa nie jest wysoko na liście wymarzonych wakacyjnych wyjazdów Polaków (ale może się nie orientuję), wprost przeciwnie, miasto z tego co wiem w okresie wakacyjnym zwalnia obroty i się wyludnia a nie zapełnia dla odmiany resztą kraju; stąd zwykła ironia.
Nie zabraniam nikomu wymarzonego urlopu nawet przed telewizorem i oglądając telezakupy non stop.

Nie, tylko Cię to bawi i ciagniesz dyskusję.

Jak ktoś jedzie do kurortu w Egipcie, to spoko, nic nie zwiedzi, ale to normalne, w końcu położy się na plaży i będzie leżał.

To już lepiej się przed telewizorem, szczerze mówiąc.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Hultaj]

a może podejrzewam zwykłego trolla, matko.
No może i mnie bawi bo tak szczerze
odpowiedzi z gatunku ależ chcesz to wychodź
ale dla mnie wspólny urlop - z założenia kilka dni - i - podkreślmy - żona stwierdza że nie chce siedzieć w nocy sama w hotelu z dziecmi - za fajne raczej nie jest.
Rozumiem, że on na smyczy nie jest i chce się spotkać z kumplami ale skoro jadą razem, na krótko, a on przy okazji planuje olanie rodziny i wypad samemu to jest to nieco słabe. Może jakaś dla nich opcja na hotelowy wieczór ? Nocne spa i nocne zakupy?
A może ona nie chce by on pił bo to jej z rożnych powodów nie pasuje, do czego on się już nie przyznaje.

[61a08125505a341f1365cc627294330b05bf0ff7_5eb5e47234ae2]

Napisane przez Hultaj

no serio się pytam bo dla mnie jako osobie miejskiej łażenie po mieście atrakcyjne się nie zdaje jako wakacyjny wyjazd na pewno.
Zrozumiałe, że jak ktoś siedzi za biurkiem to zachwycony może być jak przekopie ogródek.
Centrum nauki ok, to można zrobić jako wycieczkę, ale wakacje polegające na oglądaniu kolorowej fontanny albo widoki z x piętra, bez obrazy. Karmić kaczki (czy wiewiórki) można w dowolnym pareczku w małej miejscowości, jak ktoś mieszka na wsi to już w ogóle mu zwierzątek do obejrzenia nie brakuje.
To co piszesz to jest wymyślanie atrakcji dla kogoś kto nie ma co robić w mieście i chce zająć czas, ale robić z tego specjalny wyjazd z noclegami w hotelu, no cóż.
No może jak ktoś na co dzien mieszka w górach i nawdycha się zdrowego powietrza przez cały rok to zachwyca się betonowym królestwem i tramwajami i wolno mu.

Bardzo trywializujesz te atrakcje, ale rozumiem, że to przez to, że nie są w Twoim guście. Dla mnie to świetne atrakcje choć też jestem z miasta. U mnie w okolicy nie ma w parkach takich oswojonych wiewiórek, jak już jakieś są to zwiewają przed ludźmi. Pierwszy raz tam się z takimi spotkałam. Oprócz wiewiórek są tam tez pawie i inne zwierzęta. Park fontann dla mnie to fantastyczna atrakcja. Połączenie świateł, muzyki i wody robi ogromne wrażenie. A zdjęcia jakie zrobiłam na ost. piętrze PKiN co jakiś czas sobie jeszcze oglądam, bo mi się tak podobają. W W-wie jest też wiele ciekawych muzeów.

Ja w ogóle jestem miłośniczką W-wy, mogłabym co miesiąc tam jeździć i samo chodzenie po Krakowskim Przedmieściu w słoneczny dzień jest już dla mnie przyjemnością.

---------- Dopisano o 20:19 ---------- Poprzedni post napisano o 20:17 ----------

Napisane przez ruda_beksa

A nawet jeśli chcą tylko powłóczyć się po Warszawie, polatać po muzeach i pojeść w w fajnych knajpach, to co w tym złego?

Albo zrobić zakupy w Vitkacu

[ruda_beksa]

Napisane przez Hultaj

Rozumiem, że on na smyczy nie jest i chce się spotkać z kumplami ale skoro jadą razem, na krótko, a on przy okazji planuje olanie rodziny i wypad samemu to jest to nieco słabe.

Wyjście na kilka godzin wieczorem to „olanie rodziny”? Dla mnie to jest przedziwne. Jak jeździliśmy z rodzicami na wakacje w góry to nie było tak, że przez cały urlop rodzice byli zrośnięci jak bliźnięta syjamskie i nikt nie robił z tego powodu awantury. Jak mama chciała iść na góralskie występy w pijalni a ojciec wolał wieczorny spacer nad rzeką to każdy szedł gdzie chciał i nie było przekupywania, płaczu i histerii o olewaniu rodziny. Mnie taki wzorzec związku o wiele bardziej odpowiada.

A może ona nie chce by on pił bo to jej z rożnych powodów nie pasuje, do czego on się już nie przyznaje.

Dla mnie to już podchodzi pod bajkopisarstwo. A może ona jest zazdrosna bo jeden z kolegów autora jest bardzo przystojnym i uwodzicielskim gejem?

[Hultaj]

Dla mnie to świetne atrakcje choć też jestem z miasta.

dla mnie są w porządku ale jako sposób dla miejscowych na oderwanie się od rutyny a nie jako forma spędzania urlopu. Zrozumiałe też że wycieczkowicze szukają czegoś dla siebie.

Ja w ogóle jestem miłośniczką W-wy

a ja lubię miasta, lubię wielkie metropolie za to że oferują różne fajne możliwości, ostatnio np. bardzo mi się spodobał pomysł bungee fitness, ale zarazem nie jestem wielką ich fanką dla idei. Przespacerowanie się po ładnej okolicy zawsze jest przyjemne, , użeranie się z betonowym molochem, korki, średnio fajne korporacje ;-), życie w pędzie, już mniej, więc nie. Życie na wsi i karmienie świnek też by mnie nudziło.

Agroturystyka i wyjazd gdzieś na wieś to też niekoniecznie moje klimaty (jestem wodnym stworzeniem choćby tylko widokowo , więc widok na rzeczkę jeszcze sprawę dość ratuje, same łąki to już też nie to).

Ale nie mówię też, że nie spędziłabym miło czasu gdzieś na jakiejś wsi, wszystko przecież zależy z kim, i w jaki sposób i czego w danym momencie potrzebujesz. Jak ciszy, spokoju, wylegiwania w hamaku to i wakacje niczym kawałek życia jak w serialu Ranczo wydają się być kuszące.

---------- Dopisano o 21:35 ---------- Poprzedni post napisano o 21:29 ----------

Wyjście na kilka godzin wieczorem to „olanie rodziny”? Dla mnie to jest przedziwne. Jak jeździliśmy z rodzicami na wakacje w góry to nie było tak, że przez cały urlop rodzice byli zrośnięci jak bliźnięta syjamskie i nikt nie robił z tego powodu awantury.

ja się odnoszę do tego

że
spędzanie wieczoru w hotelowym pokoju, pokojach, z dziećmi
w centrum dużego miasta czyli gdzie hotele nawet mające strefę relaksu nie są ośrodkami rekreacji
nie kojarzy mi się ze świetnym planem urlopowym.

Jeśli , co logiczne, nocujesz w hotelu, i masz co robić, wieczorem jest jakaś muzyka, integracja, nie wiem, gry, posiedzenie na werandzie, podelektowanie się widokiem gór za oknem czy coś,

pogawędzenie z miejscowymi, dobre jedzonko, nie wiem, ksiązka w zacisznym kącie, wymyśl co chcesz,
i partner znika to przecież ok.

Ale miałaś jasno powiedziane, on wychodzi, oni siedzą w hotelowych pokojach, dla mnie to jest dość słabe spędzanie czasu jako rodziny na urlopie to po 1, a gdy drugie wychodzi a pozostali zostają z telewizją w hotelowych łóżkach tym bardziej.

Głupio tu jest sprecyzowane, bo przecież ona może zabrać dzieciaki i wyjść na miasto, do knajpki, na dobre lody, czy na street food, na te kolorowe fontanny właśnie, a on spędza czas z kolegami, ale no właśnie, mowa była o tym, że ona niech idzie w dzien na zakupy i do spa a tego nie chce, bo powtórzę się, nie chce siedzieć sama z dziecmi w hotelowym pokoju.

---------- Dopisano o 21:38 ---------- Poprzedni post napisano o 21:35 ----------

Jak mama chciała iść na góralskie występy w pijalni a ojciec wolał wieczorny spacer nad rzeką

no właśnie, ale miałaś to
trudno aby ojciec nie mógł pójść na rzekę jak mama miała upór siedzieć w pokoju z telewizją, ale też mama miała wybór.

Tu żona autora też ma tylko sorry bardzo dla mnie barter idź na zakupy i do spa , wieczorem siedź sobie sama i nie miej co robić jest lipny, autorowi poleciłabym raczej przejrzeć opcje bezpiecznych wieczornych atrakcji dla rodziny i to zaproponować, żeby z tego skorzystali zamiast zgadzać się na użalanie się, że ona musi siedzieć w hotelu. Czy musi to nie wiem.

[ruda_beksa]

No nie wiemy czy ona MUSI siedzieć jak kołek w tym hotelu czy to po prostu taki foch.

[Niepowtarzalny]

Ktoś, kto pisze że nasz związek jest patologiczny chyba nie był w związku powyżej 2-3 lat z jedną osobą, my jesteśmy 8 lat, takie akcje to norma. Nikt Wam nie powie szczerze jak to jest w 4 ścianach. Np. mama, siostra żony całkowicie podporządkowały sobie mężów, nie szanują ich, drą buzie, a oni są tylko jeleniami i bankomatami. Ona też tak chciała ale się postawiłem, nie jest źle ale co jakiś czas wychodzą takie problemy jak w temacie.
Zdarza mi się czasem, w piątek, walnąć kilka piw lub drinków w piwnicy przy komputerze, cały tydzień pracuję na sucho, piję tylko w weekend, dobrze zarabiam, ona w domu zajmuje się dziećmi. Nie wolno mi wychodzić z kolegami.
Mieliśmy jechać na 4 dni, pokazałem jej tylko jeden wpis z tego wątku:

Napisane przez Vanir410

Baba wariatka. Nie daj się, bo spędzenie jednego wieczoru z kumplami to nic złego i jak rozumiem, innej okazji to zbytnio do tego nie ma.

Rozpłakała się, potem zaczęła krzyczeć, że "nikt normalny nie jedzie na wakacje żeby się uchlać z kolegami, ona nie po to jedzie żeby sama siedzieć z dziećmi". Próbowałem tłumaczyć że tylko 2 piwka, pójdę o 21 jak dzieci zasną, ale nic z tego. Chyba odpuszczę ze względu na dzieci. Co o tym myślicie?

[jaksy]

Fajnie jakby autor wrócił, bo tu już tworzą się ładne scenariusze. Jak dla kogoś wakacje to cztery dni, to ja mogę postawić naprzeciw dwa tygodnie i każdy będzie miał lub nie miał racji, bo nie wiemy jak długi jest to wyjazd.
Powiedzmy, że jestem 10 lat po maturze. Jadę na wakacje, powiedzmy, że klasycznie - tygodniowe, do innego miasta. Akurat tak się składa, że będzie tam w tym czasie też paczka moich znajomych z liceum. Mam nie iść na spotkanie z ludźmi, których od 10 lat nie widziałam i może jest to jedna z niewielu takich okazji, tylko spędzić noc z rodziną przesypiając ją w hotelu, wtedy będę w porządku Ale znowu część napisze, że pewnie autor to olewus i alkoholik i popijawy to jego codzienność.

[patusiaa23]

Napisane przez Niepowtarzalny

Ktoś, kto pisze że nasz związek jest patologiczny chyba nie był w związku powyżej 2-3 lat z jedną osobą, my jesteśmy 8 lat, takie akcje to norma. Nikt Wam nie powie szczerze jak to jest w 4 ścianach. Np. mama, siostra żony całkowicie podporządkowały sobie mężów, nie szanują ich, drą buzie, a oni są tylko jeleniami i bankomatami. Ona też tak chciała ale się postawiłem, nie jest źle ale co jakiś czas wychodzą takie problemy jak w temacie.
Zdarza mi się czasem, w piątek, walnąć kilka piw lub drinków w piwnicy przy komputerze, cały tydzień pracuję na sucho, piję tylko w weekend, dobrze zarabiam, ona w domu zajmuje się dziećmi. Nie wolno mi wychodzić z kolegami.
Mieliśmy jechać na 4 dni, pokazałem jej tylko jeden wpis z tego wątku:

Rozpłakała się, potem zaczęła krzyczeć, że "nikt normalny nie jedzie na wakacje żeby się uchlać z kolegami, ona nie po to jedzie żeby sama siedzieć z dziećmi". Próbowałem tłumaczyć że tylko 2 piwka, pójdę o 21 jak dzieci zasną, ale nic z tego. Chyba odpuszczę ze względu na dzieci. Co o tym myślicie?

to nie jest norma i nie powinna być w żadnym związku, niezależnie od stażu, obracasz się w mocno zaburzonym środowisku, skoro tak boisz się słowa "patologia"

a regularne picie, nawet małych ilości (pytanie czy parę drinków to mało), to też jest alkoholizm
Dwa piwka, ta jasne, to dlaczego nazwałeś to w pierwszym poście "popijawa"

[Hultaj]

ja myślę że powinieneś pokazać jej cały wątek, skoro już tak chciałeś, manipulancie.

"nikt normalny nie jedzie na wakacje żeby się uchlać z kolegami, ona nie po to jedzie żeby sama siedzieć z dziećmi"

jak dla mnie po częsci ma rację, to są tylko 4 dni.
Po 2 zależy jak często pijesz.

[jaksy]

Napisane przez Niepowtarzalny

Ktoś, kto pisze że nasz związek jest patologiczny chyba nie był w związku powyżej 2-3 lat z jedną osobą, my jesteśmy 8 lat, takie akcje to norma. Nikt Wam nie powie szczerze jak to jest w 4 ścianach. Np. mama, siostra żony całkowicie podporządkowały sobie mężów, nie szanują ich, drą buzie, a oni są tylko jeleniami i bankomatami.

Ja jestem dziesięć lat i stwierdzam, że to patologia, mogę?

Napisane przez Niepowtarzalny

Zdarza mi się czasem, w piątek, walnąć kilka piw lub drinków w piwnicy przy komputerze, cały tydzień pracuję na sucho, piję tylko w weekend, dobrze zarabiam, ona w domu zajmuje się dziećmi.

Hmm...zaraz, zaraz. A to nie jest tak, że ona siedzi całymi dniami z dziećmi, bo ty cały tydzień pracujesz, a cały weekend płyniesz? Zajmujesz się też dziećmi po pracy i w weekendy, żeby ona mogła odetchnąć? Może jest po prostu przemęczona i sfrustrowana.

[Nimve]

Napisane przez Niepowtarzalny

Rozpłakała się, potem zaczęła krzyczeć, że "nikt normalny nie jedzie na wakacje żeby się uchlać z kolegami, ona nie po to jedzie żeby sama siedzieć z dziećmi". Próbowałem tłumaczyć że tylko 2 piwka, pójdę o 21 jak dzieci zasną, ale nic z tego. Chyba odpuszczę ze względu na dzieci. Co o tym myślicie?

Myślę, że kobieta ma coś z głową, a co dokładnie to już sam sobie opisałeś w poście. Chcesz żyć pod pantoflem to żyj, dla mnie to farsa a nie małżeństwo. Związek to partnerstwo, jesteście dorosłymi osobami i nikt nie ma prawa rządzić sobie drugim ani niczego wymuszać, bo tak sobie wymyślił. Czasy niewolnictwa się skończyły.

Ja bym nie odpuściła, bo to ona planuje zrujnować dzieciakom wakacje a nie Ty. Co więcej, jeśli dalej próbowałaby mną tak paskudnie sterować, to pojechałabym na wakacje sama z dziećmi i miała w nosie manipulantkę, która nimi gra na Twoim sumieniu, dla własnych kaprysów z tyłka. Rozplanowałabym to tak, żeby zaliczyć wakacje z dziećmi, a później wyjazd do znajomych. Oczywiście bez niej.

Bez przesady, nie zostawiasz jej na cały dzień, tylko chcesz pójść wieczorem, kiedy dzieci będą już w łóżkach. Co jej więc przeszkadza? Położy się niedługo potem spać, wstanie, a Ty już dawno będziesz z powrotem. Bo nie wierzę, że wyjeżdżając z dziećmi mieliście zaplanowane jakieś inne nocne aktywności, z których trzeba będzie zrezygnować. Jak dla mnie to jest nie bo nie, wiedz kto tu rządzi. Paskudne.

[f8c2d375a73595a7890227cbb2d3acee309191de_62181c3c5fcdf]

Jeżeli jedziecie na 4 dni, a ona na co dzień się zajmuje dziećmi to się zupełnie nie dziwię jej frustracji. 4 dniowe wakacje powinieneś w całości poświęcić rodzinie, a jak marzy ci się wypad z kumplami to się umów w innym terminie. W związku z dziećmi też tak się da, że raz na weekend ty pojedziesz z kolegami, a raz on z koleżankami np. do SPA. Nie podoba mi się też ton w jakim mówisz o swojej kobiecie. Jeżeli się nie szanujecie, nie ufacie sobie i macie tak męczyć w imię dobra dzieci to może lepiej przemyśleć związek.

[ruda_beksa]

Napisane przez Niepowtarzalny

Ktoś, kto pisze że nasz związek jest patologiczny chyba nie był w związku powyżej 2-3 lat z jedną osobą, my jesteśmy 8 lat, takie akcje to norma. Nikt Wam nie powie szczerze jak to jest w 4 ścianach. Np. mama, siostra żony całkowicie podporządkowały sobie mężów, nie szanują ich, drą buzie, a oni są tylko jeleniami i bankomatami. Ona też tak chciała ale się postawiłem, nie jest źle ale co jakiś czas wychodzą takie problemy jak w temacie.
Zdarza mi się czasem, w piątek, walnąć kilka piw lub drinków w piwnicy przy komputerze, cały tydzień pracuję na sucho, piję tylko w weekend, dobrze zarabiam, ona w domu zajmuje się dziećmi. Nie wolno mi wychodzić z kolegami.

Jestem w związku 13 lat i takie akcje są dla mnie chore. Co to znaczy nie wolno ci wychodzić z kolegami? Jesteś jej zakładnikiem? Psem?

Napisane przez patusiaa23

a regularne picie, nawet małych ilości (pytanie czy parę drinków to mało), to też jest alkoholizm

Nie. Według badań można wypić 1 drinka dziennie (kobiety) lub dwa (faceci) i jest to uznawane za umiarkowane spożycie alkoholu.

[patusiaa23]

Napisane przez ruda_beksa

Nie. Według badań można wypić 1 drinka dziennie (kobiety) lub dwa (faceci) i jest to uznawane za umiarkowane spożycie alkoholu.

zupełnie niezłośliwie, możesz mi podesłać na pw te badania, bo mnie to bardziej wygląda na ile można wypić bezpiecznie dla zdrowia fizycznego, a nie psychcznego, ze tak to ujme? ja się opierałam na słowach terapuety ds uzależnień

[ruda_beksa]

Napisane przez patusiaa23

zupełnie niezłośliwie, możesz mi podesłać na pw te badania, bo mnie to bardziej wygląda na ile można wypić bezpiecznie dla zdrowia fizycznego, a nie psychcznego, ze tak to ujme? ja się opierałam na słowach terapuety ds uzależnień

Nie mogę wleźć na pw na telefonie, ale podaję

CDC - Amerykański sanepid:

https://www.cdc.gov/alcohol/faqs.htm

Mayo Clinic:

https://www.mayoclinic.org/healthy-l...l/art-20044551

Ale warto zauważyć że jeśli ktoś MUSI wypić tego jednego drinka dziennie, to już zakrawa na problem alkoholowy.

[jaksy]

[1=f8c2d375a73595a7890227c bb2d3acee309191de_62181c3 c5fcdf;84991581]Jeżeli się nie szanujecie, nie ufacie sobie i macie tak męczyć w imię dobra dzieci to może lepiej przemyśleć związek.[/QUOTE]
Nom, dzieci biedne jak na to patrzą.

Napisane przez ruda_beksa

Nie. Według badań można wypić 1 drinka dziennie (kobiety) lub dwa (faceci) i jest to uznawane za umiarkowane spożycie alkoholu.

Z tego co czytałam (chyba, że są nowsze badania, nie wiem), jest określona bezpieczna dawka dla zdrowia, ale nie ma określonej dawki, od której zaczyna się alkoholizm.

[patusiaa23]

Napisane przez ruda_beksa

Nie mogę wleźć na pw na telefonie, ale podaję

CDC - Amerykański sanepid:

https://www.cdc.gov/alcohol/faqs.htm

Mayo Clinic:

https://www.mayoclinic.org/healthy-l...l/art-20044551

Ale warto zauważyć że jeśli ktoś MUSI wypić tego jednego drinka dziennie, to już zakrawa na problem alkoholowy.

[Hultaj]

Myślę, że kobieta ma coś z głową, a co dokładnie to już sam sobie opisałeś w poście. Chcesz żyć pod pantoflem to żyj, dla mnie to farsa a nie małżeństwo. Związek to partnerstwo, jesteście dorosłymi osobami i nikt nie ma prawa rządzić sobie drugim ani niczego wymuszać, bo tak sobie wymyślił. Czasy niewolnictwa się skończyły.

Ja bym nie odpuściła, bo to ona planuje zrujnować dzieciakom wakacje a nie Ty. Co więcej, jeśli dalej próbowałaby mną tak paskudnie sterować, to pojechałabym na wakacje sama z dziećmi i miała w nosie manipulantkę, która nimi gra na Twoim sumieniu, dla własnych kaprysów z tyłka. Rozplanowałabym to tak, żeby zaliczyć wakacje z dziećmi, a później wyjazd do znajomych. Oczywiście bez niej.

Bez przesady, nie zostawiasz jej na cały dzień, tylko chcesz pójść wieczorem, kiedy dzieci będą już w łóżkach. Co jej więc przeszkadza? Położy się niedługo potem spać, wstanie, a Ty już dawno będziesz z powrotem. Bo nie wierzę, że wyjeżdżając z dziećmi mieliście zaplanowane jakieś inne nocne aktywności, z których trzeba będzie zrezygnować. Jak dla mnie to jest nie bo nie, wiedz kto tu rządzi. Paskudne.

no nie
facet który określa swój związek cytuję jako nie jest źle <bo nie pozwalam jej drzeć buzi nie robię za jelenia i nie dam sobie wejść na głowę z pantoflem>
ideał i wymarzony mąż
Nic tylko mu współczuć o jaki uciemięzony.

Nie. Według badań można wypić 1 drinka dziennie (kobiety) lub dwa (faceci) i jest to uznawane za umiarkowane spożycie alkoholu.

nie skomentuję. Nie ma to jak naukowcy i ich wiedza ile to np. seksu albo alkoholu to jest wolno i normalnie.

Hmm...zaraz, zaraz. A to nie jest tak, że ona siedzi całymi dniami z dziećmi, bo ty cały tydzień pracujesz, a cały weekend płyniesz? Zajmujesz się też dziećmi po pracy i w weekendy, żeby ona mogła odetchnąć? Może jest po prostu przemęczona i sfrustrowana.

hah dokładnie.

Jeżeli jedziecie na 4 dni, a ona na co dzień się zajmuje dziećmi to się zupełnie nie dziwię jej frustracji. 4 dniowe wakacje powinieneś w całości poświęcić rodzinie, a jak marzy ci się wypad z kumplami to się umów w innym terminie. W związku z dziećmi też tak się da, że raz na weekend ty pojedziesz z kolegami, a raz on z koleżankami np. do SPA. Nie podoba mi się też ton w jakim mówisz o swojej kobiecie. Jeżeli się nie szanujecie, nie ufacie sobie i macie tak męczyć w imię dobra dzieci

z pogrubionym w pełni się zgadzam.