Języków obcych się uczymy - to nasza pasja i sposób na życie

[Maguda_]

Napisane przez nerveuse

Maguda_ i jak tam nowe książki już zakupione :P ?

Haha, dopiero przed chwilą kliknęłam I tak jeszcze tydzień nie ma mnie w domu, więc nie potrzebowałam ich wcześniej, a dopiero dzisiaj miałam czas bliżej się im na żywo przyjrzeć ... moment uszczuplenia portfela nadszedł nieubłaganie

---------- Dopisano o 23:16 ---------- Poprzedni post napisano o 23:12 ----------

Napisane przez nerveuse

u mnie jest w sumie podobnie ale w sumie to nie znajomość gramatyki się liczy w komunikacji, co innego jak się języka uczymy do jakiegoś certyfikatu, czy zaliczenia, a co innego, gdy uczymy się go w celach komunikacyjnych.

Nie byłam jednak taka pewna - gramatyka to jednak baza, na której tworzy się całą mową czy pisanie, dolepia się nowe elementy - kiedy brakuje trwałej konstrukcji, im dalej w las tym trudniej wyeliminować błędy i przyzwyczajenia. Wiadomo, że im więcej zna się słówek, tym łatwiej się porozumiewać, ale gramatyka wg mnie musi być, inaczej wszystko kuleje. I to nawet nie chodzi o sam certyfikat, tylko znajomość języka dalej niż b1+

[Farisss]

Ja gramatyki ni w ząb nie znam, a poziom mam spokojnie B2. Dużo słownictwa i spokojnie można się dogadać.

Serio, ta gramatyka to jakaś masakra jest. Rozumiem potrzebę znania itd, dla samej perfekcyjności i dobrej znajomości... ale, sporo osób które znam a które pracują za granicą czy nawet w Pl w korpo i posługują się językiem obcym same twierdzą, że gramatyka nie jest ważna, tylko słownictwo i mówienie, nawet prostymi zdaniami.
Anglicy czy Amerykanie sami się posługują jak najprostszym językiem, a Polacy to lubią sobie komplikować życie.
Koleżanka od 2 lat mieszka na stałe w USA i jak sama mówi - tam angielski, a angielski w Polsce to dwa języki.

[Maguda_]

Napisane przez Farisss

Ja gramatyki ni w ząb nie znam, a poziom mam spokojnie B2. Dużo słownictwa i spokojnie można się dogadać.

Serio, ta gramatyka to jakaś masakra jest. Rozumiem potrzebę znania itd, dla samej perfekcyjności i dobrej znajomości... ale, sporo osób które znam a które pracują za granicą czy nawet w Pl w korpo i posługują się językiem obcym same twierdzą, że gramatyka nie jest ważna, tylko słownictwo i mówienie, nawet prostymi zdaniami.
Anglicy czy Amerykanie sami się posługują jak najprostszym językiem, a Polacy to lubią sobie komplikować życie.
Koleżanka od 2 lat mieszka na stałe w USA i jak sama mówi - tam angielski, a angielski w Polsce to dwa języki.

To jest racja i po pobycie w UK czy nawet teraz w Niemczech, tym bardziej potwierdzam, że język "uliczny" a "książkowy" to dwie różne sprawy Co nie zmienia faktu, że nadal uważam, że gramatyka jest ważna, bo pozwala wychwycić różnice w przekazie, a w moim zawodzie to ważne. No ale z gramatyką nigdy nie miałam problemu, stąd może moje zdanie

[zielona_nadzieja]

Zgadzam się z Magudą Już nawet nie chodzi o to, że gramatyka pozwala "skleić" słownictwo w jakąś sensowną całość, ale bardzo często jest też sama w sobie nośnikiem jakiegoś znaczenia. Przykłady z francuskiego (bo do niego mi najbliżej):
-do podania prawdopodobnych, ale niepotwierdzonych informacji używa się przeszłego trybu przypuszczającego, czyli jak np. czytam w gazecie, ze Le président aurait promis une baisse d'impôts., to wiem, ze prawdopodobnie prezydent obiecał obniżenie podatków, ale nie jest to w żaden sposób potwierdzone ani oficjalne.
-użycie rodzajników, zaimków itp. Kiedy mowisz Je sors avec un copain. oznacza to, ze wychodzisz z jakimś kolega, z którym łączą Cię relacje przyjacielskie, natomiast Je sors avec mon copain. wskazuje na to, że jest to Twój chłopak.

I tak dalej, i tak dalej...

Oczywiscie, ze język ulicy różni się od książkowego, ale tam też funkcjonuje gramatyka.

Ale się rozpisałam

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[nerveuse]

Napisane przez Maguda_

To jest racja i po pobycie w UK czy nawet teraz w Niemczech, tym bardziej potwierdzam, że język "uliczny" a "książkowy" to dwie różne sprawy Co nie zmienia faktu, że nadal uważam, że gramatyka jest ważna, bo pozwala wychwycić różnice w przekazie, a w moim zawodzie to ważne. No ale z gramatyką nigdy nie miałam problemu, stąd może moje zdanie

ja tam jestem zdania, że dużej części gramatyki (pomijając, te smaczki różne, o których trzeba teoretycznie poczytać i spojrzeć na zdanie, które jest w naszych oczach niepewne) można nauczyć się mimo wszystko empirycznie, tzn chodzi o to, że według mnie jeśli zna się ileś tam zdań, które odzwierciedlają jakąś konstrukcję gramatyczną, to później się ją uruchamia - nie znając podstaw teoretycznych i definicji z książek. Z tym, że ja jestem z tych, co wykonywanie zadań na uzupełnianie luk zamiast pomagać wprowadza zamieszanie, niepewność, gmatwając mi wszystko w głowie. Tylko, że u mnie to zawsze z nauką języków metodami klasycznymi był problem (ba nawet zadania z gramatyki polskiej mi zawsze wszystko gmatwały - co bez tych zadań było po prostu oczywiste), więc może po prostu inną jakąś mózgownicę mam

zielona_nadzieja swoją drogą użycia zaimków, też nie potrafiłam sobie przyswoić w inny sposób niż ten co napisałam powyżej - teoretycznie mogłam sobie czytać, zadania robić (które, oczywiście, komplikowały sprawę), w praktyce ta konstrukcja dla mnie nie istniała, miejsce użycia w zdaniu, to był kosmos (jedyne co z teorii się przydaje, to fakt, kiedy to się stosuje, więcej teorii nie potrzeba)

[Loyd]

Gramatyka to podstawa chyba że sie jej nie zna ale używa bo znam i takie przypadki. Niemniej nie można znać języka nie znając zasad gramatyki. Co do niemiec umgangssprache to język potoczny ale nadal bardzo poprawny gramatycznie. Polacy często przerzucają wyrazy w zdaniach w różne miejsca. Niemcy nie często. Raczej jako celowy zabieg jeśli już.Teraz młodzi niemcy na potęgę używają słów i konstrukcji ( zabaw słownych) zapożuczonych z Bairisch. Słodkie to

[Maguda_]

Napisane przez nerveuse

ja tam jestem zdania, że dużej części gramatyki (pomijając, te smaczki różne, o których trzeba teoretycznie poczytać i spojrzeć na zdanie, które jest w naszych oczach niepewne) można nauczyć się mimo wszystko empirycznie, tzn chodzi o to, że według mnie jeśli zna się ileś tam zdań, które odzwierciedlają jakąś konstrukcję gramatyczną, to później się ją uruchamia - nie znając podstaw teoretycznych i definicji z książek. Z tym, że ja jestem z tych, co wykonywanie zadań na uzupełnianie luk zamiast pomagać wprowadza zamieszanie, niepewność, gmatwając mi wszystko w głowie. Tylko, że u mnie to zawsze z nauką języków metodami klasycznymi był problem (ba nawet zadania z gramatyki polskiej mi zawsze wszystko gmatwały - co bez tych zadań było po prostu oczywiste), więc może po prostu inną jakąś mózgownicę mam

Ok, różne sposoby nauki, wszystko rozumiem Poprzednie posty jednak wg mnie (ale może mi się wydawało, bo zaczynam być chora ) dotyczyły niższości gramatyki, że głupia, że niepotrzebna i że w ogóle po co ona jest, bez niej język jest łatwiejszy/przyjemniejszy i w ogóle zbędny to stwór itd. Takie podejście wg mnie jest błędne i za daleko nie prowadzi. Mnie by osobiście gdzieś wewnętrznie ugniatało, gdybym wiedziała, że zdanie powinno brzmieć inaczej, a buduję je inaczej, i to nie chociaż o żaden perfekcjonizm Jeśli mówimy natomiast o samym sposobie uczenia, to wiadomo, że trzeba znaleźć najlepszy dla siebie. No i masz też rację, że nauka przez analogię, jeśli ktoś dobrze wyczuł intencje danego zdania, to też dobre rozwiązanie

[Peru]

Jutro mam rozmowę w sprawie pracy, pierwszy etap sprawdzenie angielskiego. Zaczęłam się dzisiaj lekko stresować, bo ostatniego maila napisałam i rozmowę po angielsku miałam ponad rok temu. Nie mam pojęcia o czym może ze mną rozmawiać ta Pani Zaczynam dochodzić do wniosku "a po co ja tam wysłałam to cv"

[LilyAllen]

Napisane przez Loyd

Gramatyka to podstawa chyba że sie jej nie zna ale używa bo znam i takie przypadki. Niemniej nie można znać języka nie znając zasad gramatyki. Co do niemiec umgangssprache to język potoczny ale nadal bardzo poprawny gramatycznie. Polacy często przerzucają wyrazy w zdaniach w różne miejsca. Niemcy nie często. Raczej jako celowy zabieg jeśli już.Teraz młodzi niemcy na potęgę używają słów i konstrukcji ( zabaw słownych) zapożuczonych z Bairisch. Słodkie to

Zgadzam się, że gramatyka to podstawa - ale dorzuciłabym jeszcze fonetykę. Jak ktoś ogarnie gramę i wymowę, to słownictwa może uczyć się spokojnie w swoim tempie.

[nerveuse]

Napisane przez Maguda_

Ok, różne sposoby nauki, wszystko rozumiem Poprzednie posty jednak wg mnie (ale może mi się wydawało, bo zaczynam być chora ) dotyczyły niższości gramatyki, że głupia, że niepotrzebna i że w ogóle po co ona jest, bez niej język jest łatwiejszy/przyjemniejszy i w ogóle zbędny to stwór itd. Takie podejście wg mnie jest błędne i za daleko nie prowadzi. Mnie by osobiście gdzieś wewnętrznie ugniatało, gdybym wiedziała, że zdanie powinno brzmieć inaczej, a buduję je inaczej, i to nie chociaż o żaden perfekcjonizm Jeśli mówimy natomiast o samym sposobie uczenia, to wiadomo, że trzeba znaleźć najlepszy dla siebie. No i masz też rację, że nauka przez analogię, jeśli ktoś dobrze wyczuł intencje danego zdania, to też dobre rozwiązanie

Masz rację, napisałam to w taki sposób, że nie przedstawiłam w sumie w tym pierwszym poście tego czego chciałam

[Farisss]

Napisane przez Maguda_

Ok, różne sposoby nauki, wszystko rozumiem Poprzednie posty jednak wg mnie (ale może mi się wydawało, bo zaczynam być chora ) dotyczyły niższości gramatyki, że głupia, że niepotrzebna i że w ogóle po co ona jest, bez niej język jest łatwiejszy/przyjemniejszy i w ogóle zbędny to stwór itd. Takie podejście wg mnie jest błędne i za daleko nie prowadzi. Mnie by osobiście gdzieś wewnętrznie ugniatało, gdybym wiedziała, że zdanie powinno brzmieć inaczej, a buduję je inaczej, i to nie chociaż o żaden perfekcjonizm Jeśli mówimy natomiast o samym sposobie uczenia, to wiadomo, że trzeba znaleźć najlepszy dla siebie. No i masz też rację, że nauka przez analogię, jeśli ktoś dobrze wyczuł intencje danego zdania, to też dobre rozwiązanie

No to akurat to nie.
Jasne, że dobrze jest znać zasady i wszystko. Ja się tak tylko wtrąciłam, że do podstawowej komunikacji na jakimś średnim poziomie (B1) nie jest wymagana perfekcyjna znajomość gramatyki a podstawa i duża ilość słówek, zwrotów itp.

A reszta to już jak kto lubi i woli. Oczywiście, że są jedne zawody gdzie jest wymagana idealna znajomość gramatyki i potrzebne to jest, ale do zwykłej prostej komunikacji z którą ma problem znaczna większa ilość osób to już. To jest kwestia słownictwa a nie gramatyki. Bo ludzie boją się mówić.

[LoveMessages]

Kryzys za mną jestem gotowa do nauki!

[Loyd]

Ja czytam.......kubusia puchatka po rusku. Czytanie idzie mi dużo lepiej( na głos) nież miesiąc temu. Miałam z tym problem, ale ćwiczę.

[Nameria]

Cześć, można się podłączyć.
Uczę się angielskiego, zapisałam się na kurs no i co najważniejsze uczę się w domu. Kurs mi pomaga bo wiem czego mam się uczyć, staram się jak najwięcej pracować w domu.
Zaczęłam się uczyć też hiszoańskiego ale to już zupełnie sama. Dwa tygodnie dałam radę i mam kryzys. Da się w ogóle samemu nauczyć języka? Dopadło mnie takie zwątpienie a przez to brak motywacji i od tygodnia hiszpański leży nietknięty

[Loyd]

Napisane przez Nameria

Cześć, można się podłączyć.
Uczę się angielskiego, zapisałam się na kurs no i co najważniejsze uczę się w domu. Kurs mi pomaga bo wiem czego mam się uczyć, staram się jak najwięcej pracować w domu.
Zaczęłam się uczyć też hiszoańskiego ale to już zupełnie sama. Dwa tygodnie dałam radę i mam kryzys. Da się w ogóle samemu nauczyć języka? Dopadło mnie takie zwątpienie a przez to brak motywacji i od tygodnia hiszpański leży nietknięty

Jeśli ma się choć minimalny kontakt z językiem i nie jest to chiński to jestem pewna że tak

[nerveuse]

Napisane przez Nameria

Cześć, można się podłączyć.
Uczę się angielskiego, zapisałam się na kurs no i co najważniejsze uczę się w domu. Kurs mi pomaga bo wiem czego mam się uczyć, staram się jak najwięcej pracować w domu.
Zaczęłam się uczyć też hiszoańskiego ale to już zupełnie sama. Dwa tygodnie dałam radę i mam kryzys. Da się w ogóle samemu nauczyć języka? Dopadło mnie takie zwątpienie a przez to brak motywacji i od tygodnia hiszpański leży nietknięty

też uważam, że się da, ale musisz mieć odpowiednie materiały, które nie rzucą Cię na głęboką wodę, bo się zniechęcisz - nie zawsze ocena poziomu książki producenta musi być adekwatna, a często są tak skonstruowane, że bez nauczyciela może być ciężko, więc grunt to mieć dobrą książkę, która będzie pomagała, a nie zniechęcała.

[Nameria]

Może ktoś polecić jakąś przyjazną książkę do hiszpańskiego dla osoby początkującej?
Na razie korzystam z ksiązku kupionej na wyprzedaży w empiku "Hiszpański nie gryzie" wyd. edgard

[Maguda_]

Napisane przez nerveuse

Masz rację, napisałam to w taki sposób, że nie przedstawiłam w sumie w tym pierwszym poście tego czego chciałam

Spoko Odebrałam wczoraj książki, zaraz zaczynam się nimi napawać

Napisane przez Farisss

No to akurat to nie.
Jasne, że dobrze jest znać zasady i wszystko. Ja się tak tylko wtrąciłam, że do podstawowej komunikacji na jakimś średnim poziomie (B1) nie jest wymagana perfekcyjna znajomość gramatyki a podstawa i duża ilość słówek, zwrotów itp.

Ok, no to widzę, że inaczej się jednak rozumiałyśmy, bo myślałam, że chodziło o takie porównanie co jest ważniejsze: słówka czy gramatyka. Wiadomo, że jakby ktoś na poziomie b1 miał bezsensownie uczyć się gramatyki na c1 czy c2, aby tylko umieć jej jak najlepiej, to chyba by po prostu zwariował albo zniechęcił do nauki

Napisane przez Loyd

Ja czytam.......kubusia puchatka po rusku. Czytanie idzie mi dużo lepiej( na głos) nież miesiąc temu. Miałam z tym problem, ale ćwiczę.

Kubuś fajny jest chyba w każdym języku

[Loyd]

To prawda)) a może ktoś uczy się ukraińskiego? Ja ostatnio zastanawiałam się nad ukraińskim. Lubie jezyki naszych wschodnich sąsiadów. Podobaja mi się ukraiński ale nie mam nikogo z kim mogłabym rozmawiać.

[plastikowabiedronko]

Melduję, że mój francuski nadal leży i kwiczy. Mimo przebywania w Szwajcarii w ogóle nie mam z nim kontaktu. Ciągle słyszę hiszpański, włoski, angielski, rosyjski..Nawet ludzie którzy siadają obok mnie w pociągu nigdy nie mówią do siebie po francusku. Zastanawiam się, gdzie ja wylądowałam. Chociaż wczoraj miałam okazję rozmawiać po norwesku, co się w Polsce nie zdarzało.

Z tego co wiem, to najlepiej najpierw nauczyć się rosyjskiego, a potem ukraińskiego, bo i materiałów więcej, w ukraińskim jest sporo wstawek z ros i tak dalej.

[Maguda_]

Napisane przez plastikowabiedronko

Melduję, że mój francuski nadal leży i kwiczy. Mimo przebywania w Szwajcarii w ogóle nie mam z nim kontaktu. Ciągle słyszę hiszpański, włoski, angielski, rosyjski..Nawet ludzie którzy siadają obok mnie w pociągu nigdy nie mówią do siebie po francusku. Zastanawiam się, gdzie ja wylądowałam. Chociaż wczoraj miałam okazję rozmawiać po norwesku, co się w Polsce nie zdarzało.

A w której części Szwajcarii jesteś, oni mają przecież oficjalne 4 języki, a sam kraj podzielony jest dokładnie na 4 strefy Może po prostu francuskiego nigdy tam nie uświadczysz ... próbowałam kiedyś w Zurichu dogadać się po niemiecku, fakt, nie byłam wtedy za bardzo lotna w tym języku, ale matko i córko, od razu wymiękłam. Ostatnio na zajęciach o tym też rozmawialiśmy Ale kraj piękny, zazdraszczam

[Loyd]

plastikowabiedronkoja mówię bardzo dobrze po rosyjsku bo mój TŻ jest z rosji,( nadrabiam teraz płynne czytanie.. Pisanie ze słuchu- tego typu rzeczy bo w mowieniem nie mam problemów) dlatego właśnie pomyślałam sobie że mogę zająć się ukraińskim..

Mam nadzieje że będzie łatwiej dzięki znajomości rosyjskiego a nie będzie mi się mieszać.
Francuskiego zazdroszczę. .. Dla mnie był nie do przejścia nie wiem czemu

[plastikowabiedronko]

A no tak Wiedziałam, że ktoś tu ma TŻ z Rosji, ale dzisiaj nie do końca się zorientowałam, że to ty Wszystko zależy od tego jak Ci idzie pisanie ogólnie, wiele słówek brzmi podobnie w tych dwóch językach, ale zapis jest inny. Jeśli jesteś wzrokowcem to może okazać się sporym problemem -> moim błędem było czytanie po białorusku podczas nauki cyrylicy, niektóre słówka tak mi się wgryzły, że ciężko je było wyplenić.

[Loyd]

Napisane przez plastikowabiedronko

A no tak Wiedziałam, że ktoś tu ma TŻ z Rosji, ale dzisiaj nie do końca się zorientowałam, że to ty Wszystko zależy od tego jak Ci idzie pisanie ogólnie, wiele słówek brzmi podobnie w tych dwóch językach, ale zapis jest inny. Jeśli jesteś wzrokowcem to może okazać się sporym problemem -> moim błędem było czytanie po białorusku podczas nauki cyrylicy, niektóre słówka tak mi się wgryzły, że ciężko je było wyplenić.

Ja się uczę ze słuchu...jak małpka języków które znam nauczyłam się w praktyce. Więc ze słuchu. Białoruski... Nawet nie wiem jak brzmi ja pisze ale musze się zastanawiać przy każdym słowie( po rosyjsku)

[Norweczka]

Ja nie wiem co się dzieje, ten miesiąc jest jakiś zaczarowany. Nie mogę się zmusić do nauki a jak już się zmuszę to mi w ogóle nic nie wchodzi do mojej rozczochranej ... Jak miesiąc temu udało mi się zrobić wszystkie założenia co/czego/ile tak w tym miesiącu gówno....: mad:

[plastikowabiedronko]

Maguda, jestem we francuskojęzycznej części właśnie, nad Jeziorem Genewskim,, chyba po prostu mam pecha bo nawet Francuzi tu mówią do mnie po angielsku.

[Maguda_]

Napisane przez plastikowabiedronko

Maguda, jestem we francuskojęzycznej części właśnie, nad Jeziorem Genewskim,, chyba po prostu mam pecha bo nawet Francuzi tu mówią do mnie po angielsku.

Francuzi gadający po angielsku, chyba jakiś cud się stał

[LoveMessages]

Gdzieś czytałam, że jednym z powodów dlaczego francuzi nie mówią w innych językach jest ich mocne R którego się wstydzą. Może i prawda w końcu akcentu zgubić tak łatwo się nie da.

Norweczka może odpuść sobie przez tydzień? Ja też miałam kryzys i wszystko mnie nudziło, nie potrafiłam się skupić więc zrobiłam sobie tygodniową przerwę. Dziś pierwszy dzień nauki i czuję się jak nowo narodzona.

[tamtaglista]

A mi mówiono, że to z powodu ich podejścia do własnego języka, że taki oh i ah i każdy ma się nim posługiwać

[LilyAllen]

Napisane przez tamtaglista

A mi mówiono, że to z powodu ich podejścia do własnego języka, że taki oh i ah i każdy ma się nim posługiwać

Też tak słyszałam, choć może to stereotyp
Nie mniej wątpię, żeby Francuzi wstydzili się swojego akcentu.
Każdy język ma jakieś swoje charakterystyczne dźwięki, które wcale nie muszą przeszkadzać w nauce. Skoro np. Niemcy mogą się uczyć obcych języków, to i Francuzi mogą.