Najbardziej skąpy facet- ranking:)

[Jeannee]

Napisane przez zlotniczanka

mój eks potrafil mi zrobić awanturę, że bez sensu kasę wydaję i jestem rozrzutna, bo gdy podróżowaliśmy kupowałam sobie np kawę za SWOJE pieniądze.
odpokutował ostro, teraz jest z panną, dla której wyjazd gdziekolwiek to 3 pełne walizki, hotel i taksówki po mieście, bo na piechotę chodzić nie wypada. Więc płaci i płacze

Kawa w podróży to straszna rozrzutność Jak tak mogłaś?!

[ma-linka]

Napisane przez kisielova

tak M. zasugerowała mu moment później, że na autobus ma iść już teraz i nie musi więcej do niej dzwonić.

Babka ma charakter ,ale facet porażka
Mnie zawsze rozwala jak pary kłócą się przy kasie w sklepie ,które ma zapłacić ;/ . Ostatnio byłam świadkiem jak para płaciła osobno za zakupy, a laska nie mogła w torebce znaleźć portfela zakupy za zaledwie kilka złotych ,a chłopak na to : "twój standartowy numer". W takiej syt. mam ochote powiedzieć takim ludziom ,aby się rozeszli skoro przy zakupach za 5zł sie nawet nie potrafią dogadać.

[lipstick89]

2 lata temu zostaliśmy z TŻ zaproszeni na grilla do jego kuzyna. na pytanie "co kupić?" odpowiedzieli: jakieś mięcho. hmmm może weźcie kilogram boczku i karkówki. my zapewniamy resztę. skoro tak, to spoko. mięcho zakupione, zamarynowane. dorzuciliśmy jeszcze kiełbaski, bo TŻ je za dwoje

zachodzimy na miejsce, wygłodniali. oprócz nas, kuzyna z żoną jest jeszcze jedna para. wykładamy to co wzięliśmy i siadamy. kuzyn bierze się za obsługę grilla, wrzuca na ruszt to co przynieśliśmy (w sumie nic dziwnego). mięso kupione przez nasz szybko się rozeszło, każdy zjadł po małej kiełbasce i po plasterku boczku oraz karkówki. gospodarz resztę... (ja mu nie liczę, ale ponad kg mięsa opierdzielił sam... ) siedzimy i czekamy. bo to ani piwa, ani innego alko do tej pory nie postawił, o jedzeniu i wodzie do picia już nie wspomnę. mój TŻ wyraźnie nadal głodny, bo pyta kuzyna co z lodówki przynieść na grilla, bo idzie do łazienki. na to żona kuzyna robi klasyczny facepalm i mówi: zapomniałam przynieść sos! ale i tak nie ma do czego go podawać skoro wszystko zjedzone! zadowolony i najedzony mąż poklepał się po brzuchu.

posiedzieliśmy jeszcze chwilę i poszliśmy na pizzę...

podsumowując:
zafundowaliśmy grilla kuzynowi i jego znajomym, on poza grillem, węglem i chlebem nie przygotował nic (nawet wody z kranu do picia). najadł się na nasz koszt i wyraził chęć ponownego spotkania w najbliższym czasie. znajomi kuzyna, oprócz własnych tyłków, nie przynieśli nic...

[PaulinciaKWC]

Napisane przez lipstick89

2 lata temu zostaliśmy z TŻ zaproszeni na grilla do jego kuzyna. na pytanie "co kupić?" odpowiedzieli: jakieś mięcho. hmmm może weźcie kilogram boczku i karkówki. my zapewniamy resztę. skoro tak, to spoko. mięcho zakupione, zamarynowane. dorzuciliśmy jeszcze kiełbaski, bo TŻ je za dwoje

zachodzimy na miejsce, wygłodniali. oprócz nas, kuzyna z żoną jest jeszcze jedna para. wykładamy to co wzięliśmy i siadamy. kuzyn bierze się za obsługę grilla, wrzuca na ruszt to co przynieśliśmy (w sumie nic dziwnego). mięso kupione przez nasz szybko się rozeszło, każdy zjadł po małej kiełbasce i po plasterku boczku oraz karkówki. gospodarz resztę... (ja mu nie liczę, ale ponad kg mięsa opierdzielił sam... ) siedzimy i czekamy. bo to ani piwa, ani innego alko do tej pory nie postawił, o jedzeniu i wodzie do picia już nie wspomnę. mój TŻ wyraźnie nadal głodny, bo pyta kuzyna co z lodówki przynieść na grilla, bo idzie do łazienki. na to żona kuzyna robi klasyczny facepalm i mówi: zapomniałam przynieść sos! ale i tak nie ma do czego go podawać skoro wszystko zjedzone! zadowolony i najedzony mąż poklepał się po brzuchu.

posiedzieliśmy jeszcze chwilę i poszliśmy na pizzę...

podsumowując:
zafundowaliśmy grilla kuzynowi i jego znajomym, on poza grillem, węglem i chlebem nie przygotował nic (nawet wody z kranu do picia). najadł się na nasz koszt i wyraził chęć ponownego spotkania w najbliższym czasie. znajomi kuzyna, oprócz własnych tyłków, nie przynieśli nic...

Żenua z ich strony. Masakra

[Patrilla]

Napisane przez Alillah

Uwielbiam ten wątek można siedzieć z popcornem i czytać
A co do awantur o kasę - faceta trzeba sobie wychować, a najlepiej być samej niezależną finansowo. Ja mogę sobie kupić plecak za 5 stów, butów 150 par i mojemu mężowi nic do tego, bo wydaję swoje pieniądze. Niedoczekanie, żeby mi nawet on pretensje robił, jak mam ochotę przewalić własną kasę. Mamy osobne konta, wynajem, rachunki i jedzenie płacimy po połowie, bo taką mamy umowę , że dopóki zarabiamy po równo, to płacimy po równo, jeśli któreś z nas będzie zarabiało znacząco więcej, to będzie też więcej płaciło.

a jak z jedzeniem? osobno jecie? jak on kupi zakupy za 100 zl i tam będą krewetki, dobra wędlina i inne frykasy a Ty za 100 kupisz mielonkę, kasżankę to jak kazdy je swoje?
a jak dziecko to co Ty raz ubranko, on raz ubranko? pieluszki naprzemiennie i jak Ty bedziesz wiećej zarabiac to wiecej łożysz na dziecko?
jam sobei radzicie ?

[Alillah]

Napisane przez Patrilla

a jak z jedzeniem? osobno jecie? jak on kupi zakupy za 100 zl i tam będą krewetki, dobra wędlina i inne frykasy a Ty za 100 kupisz mielonkę, kasżankę to jak kazdy je swoje?
a jak dziecko to co Ty raz ubranko, on raz ubranko? pieluszki naprzemiennie i jak Ty bedziesz wiećej zarabiac to wiecej łożysz na dziecko?
jam sobei radzicie ?

Nie no mamy jakiś tam fundusz wspólny na jedzenie i inne zakupy na który się zrzucamy i z tego kupujemy. Każdy je co mu się podoba. Ale nie liczymy się jakoś rygorystycznie, czasem np idziemy do restauracji i mąż płaci zazwyczaj. Auto tez utrzymuje on. Moi rodzice i teściowie mają wspólną kasę i w ich przypadku to głupota, non stop kłótnie o pieniądze bo mama kupiła buty nadprogramowe a ojciec jakieś ☠☠☠☠☠☠☠y na allegro.

Dzieci nie mamy i przy obecnych zarobkach długo jeszcze mieć nie będziemy.

[Kusum]

Napisane przez Patrilla

a jak z jedzeniem? osobno jecie? jak on kupi zakupy za 100 zl i tam będą krewetki, dobra wędlina i inne frykasy a Ty za 100 kupisz mielonkę, kasżankę to jak kazdy je swoje?
a jak dziecko to co Ty raz ubranko, on raz ubranko? pieluszki naprzemiennie i jak Ty bedziesz wiećej zarabiac to wiecej łożysz na dziecko?
jam sobei radzicie ?

Co w tym zlego? My tez mamy osobne konta. Podzielone co kto placi z rachunkow. Nigdy nie klocilismy sie o kase, nie slyszalam zadnych pretensji o zakupy. Jak wydam za duzo maz bez problemu cos mi jeszcze dorzuci ekstra Jak stracil prace tez go wspieralam.

Wracajac do tematu: w LO kolega zaprosil mnie na wypad na motorze do Kazimierza. Bylismy na spcerze, na obiedzie, ze ktory kazdo z nas zaplacilo osobno. Zaproponowal, ze poplyniemy na druga strone do Janowca do jego kolegi. Niestety kolegi nie zastal. A po powrocie do domu poprosil o zwrot polowy kosztow za prom, ktorym przeplywalismy Wisle

[Alillah]

Jeszcze mi się przypomnieli nasi znajomi wcale biedni nie są, zarabiają razem około 7-8 tys netto.
Uwielbiam ich dialogi, kiedy czasem się spotykamy.
Oto przykłady:

Ania: Darek, może wróćmy taksówką? Nikt jeszcze nie idzie, wszyscy się bawią!
Darek: Nie, bo przepłacimy. Jedziemy ostatnim dziennym tramwajem, bo bilety kosztują 8 zł i tylko 1 przesiadka. A taksówką zapłacimy aż 16 zł!

Ania: Podwiózłbyś mnie jutro do Galerii?
Darek: Nie, jedź tramwajem, już użyliśmy auta 4 razy w tym miesiącu, znasz zasady.

Darek: Sprzedaj wreszcie tę suknię ślubną!
Ania: No ale ja nie mogę się z nią rozstać, chciałabym ją zatrzymać...

Szczerze współczujemy Ance, obecnie już żonie oszczędnego Dareczka Mój mąż przestrzega mnie, że jeśli dopatrzyłabym się kiedykolwiek u niego symptomów Dareczka, mam mu przydzwonić patelnią w łeb.

[lipstick89]

Napisane przez Alillah

Jeszcze mi się przypomnieli nasi znajomi wcale biedni nie są, zarabiają razem około 7-8 tys netto.
Uwielbiam ich dialogi, kiedy czasem się spotykamy.
Oto przykłady:

Ania: Darek, może wróćmy taksówką? Nikt jeszcze nie idzie, wszyscy się bawią!
Darek: Nie, bo przepłacimy. Jedziemy ostatnim dziennym tramwajem, bo bilety kosztują 8 zł i tylko 1 przesiadka. A taksówką zapłacimy aż 16 zł!

Ania: Podwiózłbyś mnie jutro do Galerii?
Darek: Nie, jedź tramwajem, już użyliśmy auta 4 razy w tym miesiącu, znasz zasady.

Darek: Sprzedaj wreszcie tę suknię ślubną!
Ania: No ale ja nie mogę się z nią rozstać, chciałabym ją zatrzymać...

Szczerze współczujemy Ance, obecnie już żonie oszczędnego Dareczka Mój mąż przestrzega mnie, że jeśli dopatrzyłabym się kiedykolwiek u niego symptomów Dareczka, mam mu przydzwonić patelnią w łeb.

aż się oplułam ze śmiechu tylko wtedy trzeba będzie kupić nową patelnię

[sskers]

Napisane przez Alillah

Jeszcze mi się przypomnieli nasi znajomi wcale biedni nie są, zarabiają razem około 7-8 tys netto.
Uwielbiam ich dialogi, kiedy czasem się spotykamy.
Oto przykłady:

Ania: Darek, może wróćmy taksówką? Nikt jeszcze nie idzie, wszyscy się bawią!
Darek: Nie, bo przepłacimy. Jedziemy ostatnim dziennym tramwajem, bo bilety kosztują 8 zł i tylko 1 przesiadka. A taksówką zapłacimy aż 16 zł!

Ania: Podwiózłbyś mnie jutro do Galerii?
Darek: Nie, jedź tramwajem, już użyliśmy auta 4 razy w tym miesiącu, znasz zasady.

Darek: Sprzedaj wreszcie tę suknię ślubną!
Ania: No ale ja nie mogę się z nią rozstać, chciałabym ją zatrzymać...

Szczerze współczujemy Ance, obecnie już żonie oszczędnego Dareczka Mój mąż przestrzega mnie, że jeśli dopatrzyłabym się kiedykolwiek u niego symptomów Dareczka, mam mu przydzwonić patelnią w łeb.

To po co trzyma auto? Wtedy już w ogóle będzie oszczędnie Ale sąsiedzi tż'a też kupili auto za kilkadziesiąt tysięcy i wyjeżdżają nim od wielkiego dzwona. Nie rozumiem takiego podejścia

[chwast]

No zeby sie pokazac...

Wyslane przez tapatalk 2

[lipstick89]

Napisane przez chwast

No zeby sie pokazac...

Wyslane przez tapatalk 2

że nas stać!

[sskers]

Napisane przez chwast

No zeby sie pokazac...

Wyslane przez tapatalk 2

No tak, przecież to oczywista oczywistość! Od dzisiaj nie jeżdżę autem, niech stoi i kiśnie

[chwast]

Napisane przez sskers

No tak, przecież to oczywista oczywistość! Od dzisiaj nie jeżdżę autem, niech stoi i kiśnie

no co, jak cyganie. Auto pod chata wymuskane, ale kazda opona laczek od dwoch latt xd

Wyslane przez tapatalk 2

[coffee]

Napisane przez Alillah

Jeszcze mi się przypomnieli nasi znajomi wcale biedni nie są, zarabiają razem około 7-8 tys netto.
Uwielbiam ich dialogi, kiedy czasem się spotykamy.
Oto przykłady:

Ania: Darek, może wróćmy taksówką? Nikt jeszcze nie idzie, wszyscy się bawią!
Darek: Nie, bo przepłacimy. Jedziemy ostatnim dziennym tramwajem, bo bilety kosztują 8 zł i tylko 1 przesiadka. A taksówką zapłacimy aż 16 zł!

Ania: Podwiózłbyś mnie jutro do Galerii?
Darek: Nie, jedź tramwajem, już użyliśmy auta 4 razy w tym miesiącu, znasz zasady.

Darek: Sprzedaj wreszcie tę suknię ślubną!
Ania: No ale ja nie mogę się z nią rozstać, chciałabym ją zatrzymać...

Szczerze współczujemy Ance, obecnie już żonie oszczędnego Dareczka Mój mąż przestrzega mnie, że jeśli dopatrzyłabym się kiedykolwiek u niego symptomów Dareczka, mam mu przydzwonić patelnią w łeb.

Gratuluję Ani świetnego wyboru męża.
A Ania nie może wsiąść w taksówkę i pojechać sama do domu? Nie może wziąć samochodu i sama pojechać do galerii? Przykuta jest do tego męża?

[Alillah]

Napisane przez coffee

Gratuluję Ani świetnego wyboru męża.
A Ania nie może wsiąść w taksówkę i pojechać sama do domu? Nie może wziąć samochodu i sama pojechać do galerii? Przykuta jest do tego męża?

Pewnie tak on ją już na swoje przerabia

[Andziaxus]

jakis czas temu bylam z kolega na przejazdzce moto ze bylo cieplo to zajechalismy na basen gdzie na wejsciu sam zaplacil za mnie 3 zlote mimo ze ja chcialam sama zaplacil , jakis tydzzien pozniej upominal sie kiedy sie mu odwdziecze za te 3 zlote i ja mu cos postawie albo oddam

[ciri15]

Napisane przez PaulinciaKWC

Faceta powinni wychowac jego rodzice ponad 20 lat temu a nie żona.

Edit:
A tak z ciekawosci. Na jedzenie robicie zrzute miesieczna czy kazde zakupy rozliczacie pol na pol?

Jak kiedyś pracowałam na kasie to taka parka przychodziła z dzieckiem malutkim, on chyba Francuz, rozliczali się przy kasie, śmiać mi się chciało. Nie wyobrażam sobie takiego sztywnego podziału.

---------- Dopisano o 12:03 ---------- Poprzedni post napisano o 11:59 ----------

Napisane przez lipstick89

2 lata temu zostaliśmy z TŻ zaproszeni na grilla do jego kuzyna. na pytanie "co kupić?" odpowiedzieli: jakieś mięcho. hmmm może weźcie kilogram boczku i karkówki. my zapewniamy resztę. skoro tak, to spoko. mięcho zakupione, zamarynowane. dorzuciliśmy jeszcze kiełbaski, bo TŻ je za dwoje

zachodzimy na miejsce, wygłodniali. oprócz nas, kuzyna z żoną jest jeszcze jedna para. wykładamy to co wzięliśmy i siadamy. kuzyn bierze się za obsługę grilla, wrzuca na ruszt to co przynieśliśmy (w sumie nic dziwnego). mięso kupione przez nasz szybko się rozeszło, każdy zjadł po małej kiełbasce i po plasterku boczku oraz karkówki. gospodarz resztę... (ja mu nie liczę, ale ponad kg mięsa opierdzielił sam... ) siedzimy i czekamy. bo to ani piwa, ani innego alko do tej pory nie postawił, o jedzeniu i wodzie do picia już nie wspomnę. mój TŻ wyraźnie nadal głodny, bo pyta kuzyna co z lodówki przynieść na grilla, bo idzie do łazienki. na to żona kuzyna robi klasyczny facepalm i mówi: zapomniałam przynieść sos! ale i tak nie ma do czego go podawać skoro wszystko zjedzone! zadowolony i najedzony mąż poklepał się po brzuchu.

posiedzieliśmy jeszcze chwilę i poszliśmy na pizzę...

podsumowując:
zafundowaliśmy grilla kuzynowi i jego znajomym, on poza grillem, węglem i chlebem nie przygotował nic (nawet wody z kranu do picia). najadł się na nasz koszt i wyraził chęć ponownego spotkania w najbliższym czasie. znajomi kuzyna, oprócz własnych tyłków, nie przynieśli nic...

Jezu, jacy ludzie są bezczelni... Wypadałoby tylko zapytać: "Czyli zasponsorowaliśmy wam grilla?" i ostentacyjnie wyjść.

[Alillah]

A propos sztywnego podziału - czasem dobrze jest ustalić wspólna kwotę na tzw "życie". Z własnego doświadczenia wiem, bo mój mąż nauczony studenckich standardów nie odczuwał potrzeby kupienia scierek / więcej niż 2 garnków / blendera / szklanek itp. Zanim więc wybulilam za wszystko sama, zmusiłam go do dokladania się. Teraz mieszkamy w normalnym standardzie i ja panuje nad budżetem domowym

[lipstick89]

przypomniała mi się moja chrzestna. poszliśmy kiedyś na lody z jej dziećmi: "Ania, chodź, weźmiemy dzieciaki na lody". mnie nie trzeba dwa razy powtarzać. zachodzimy do lodziarni, dzieciaki wybrały smaki lodów, chrzestna również. już mieliśmy wchodzić, gdy się zapytała: "a Ty czemu nic sobie nie kupujesz?" bo miałam 10 lat i zrozumiałam, że chrzestna zaprasza. wyburczałam coś pod nosem i wyszłam za nimi...

podobne sytuacje często się powtarzały. potrafiła schować ciastka leżące na stole, gdy do nich przychodziłam. gdy się w wakacje zajmowałam dzieciakami to czekała z obiadem aż pójdę (a w domu nie było nic do jedzenia, z wyjątkiem tego dla jej dzieci i do 16 siedziałam głodna). na 18stke dała mi 100zł. gdy się dowiedziała, że chrzestny dał 500, dorzuciła jeszcze 50 (już by się nie ośmieszała, dała tyle ile chciała i takie dorzucanie było żałosne... ). wiedząc, że jestem u nich w domu to np. lizaki kupowała swoim dzieciakom, a mnie ostentacyjnie pomijała (potrafiła na moich oczach im dawać)... wiadomo jak się w takich sytuacjach dziecko czuje... paskudnie.

i wisienka na torcie: kilkanaście lat temu na 4 osoby mieli dochód 7tys.

[Alillah]

Napisane przez lipstick89

podobne sytuacje często się powtarzały. potrafiła schować ciastka leżące na stole, gdy do nich przychodziłam. gdy się w wakacje zajmowałam dzieciakami to czekała z obiadem aż pójdę (a w domu nie było nic do jedzenia, z wyjątkiem tego dla jej dzieci i do 16 siedziałam głodna). na 18stke dała mi 100zł. gdy się dowiedziała, że chrzestny dał 500, dorzuciła jeszcze 50 (już by się nie ośmieszała, dała tyle ile chciała i takie dorzucanie było żałosne... ). wiedząc, że jestem u nich w domu to np. lizaki kupowała swoim dzieciakom, a mnie ostentacyjnie pomijała (potrafiła na moich oczach im dawać)... wiadomo jak się w takich sytuacjach dziecko czuje... paskudnie.

i wisienka na torcie: kilkanaście lat temu na 4 osoby mieli dochód 7tys.

Żenujące :/ cudze dziecko bym nakarmiła, a co dopiero chrześnicę. Nie rozumiem takich ludzi. Mam chrześniaka, to wiem przecież, że będzie miał kiedyś komunię/osiemnastkę/wesele. I zbieram kasę na to.

[lipstick89]

Napisane przez Alillah

Żenujące :/ cudze dziecko bym nakarmiła, a co dopiero chrześnicę. Nie rozumiem takich ludzi. Mam chrześniaka, to wiem przecież, że będzie miał kiedyś komunię/osiemnastkę/wesele. I zbieram kasę na to.

ich było stać na głupiego lizaka dla mnie. tylko chcieli pokazać moje miejsce w szeregu niech 10 latka nie myśli, że coś za darmo dostanie...
teraz chrzestna zażądała, żebym o rok ślub przełożyła. powód: chrześnica jej męża tydzień przed nami ma wesele i ich nie stać na dwa prezenty (o naszym wiedzą od grudnia 2013, a o jej od marca tego roku)... przemilczę dochód na poziomie 9 tys/miesiąc na 4 osoby (podpisywali mi kredyt studencki to wiem )

[Alillah]

Z takiej kasy to idzie w kilka miesięcy odłożyć niespecjalnie się spinając. To są jacyś nienormalni ludzie.

[shadow__]

Napisane przez lipstick89

przypomniała mi się moja chrzestna. poszliśmy kiedyś na lody z jej dziećmi: "Ania, chodź, weźmiemy dzieciaki na lody". mnie nie trzeba dwa razy powtarzać. zachodzimy do lodziarni, dzieciaki wybrały smaki lodów, chrzestna również. już mieliśmy wchodzić, gdy się zapytała: "a Ty czemu nic sobie nie kupujesz?" bo miałam 10 lat i zrozumiałam, że chrzestna zaprasza. wyburczałam coś pod nosem i wyszłam za nimi...

podobne sytuacje często się powtarzały. potrafiła schować ciastka leżące na stole, gdy do nich przychodziłam. gdy się w wakacje zajmowałam dzieciakami to czekała z obiadem aż pójdę (a w domu nie było nic do jedzenia, z wyjątkiem tego dla jej dzieci i do 16 siedziałam głodna). na 18stke dała mi 100zł. gdy się dowiedziała, że chrzestny dał 500, dorzuciła jeszcze 50 (już by się nie ośmieszała, dała tyle ile chciała i takie dorzucanie było żałosne... ). wiedząc, że jestem u nich w domu to np. lizaki kupowała swoim dzieciakom, a mnie ostentacyjnie pomijała (potrafiła na moich oczach im dawać)... wiadomo jak się w takich sytuacjach dziecko czuje... paskudnie.

i wisienka na torcie: kilkanaście lat temu na 4 osoby mieli dochód 7tys.

jak Cię to pocieszy, to moja chrzestna nawet nie zadzwoniła w moją 18-nastkę jak i w żadne inne urodziny kiedykolwiek a numer dobrze znała i dobrze wiedziała gdzie mieszkamy...

[lipstick89]

Napisane przez shadow__

jak Cię to pocieszy, to moja chrzestna nawet nie zadzwoniła w moją 18-nastkę jak i w żadne inne urodziny kiedykolwiek a numer dobrze znała i dobrze wiedziała gdzie mieszkamy...

może Twoja chrzestna to rodzina mojego ojca??

[eMeL]

Napisane przez lipstick89

może Twoja chrzestna to rodzina mojego ojca??

Oj tam narzekacie gdybyście miały takiego chrzestnego jak mój tż to dopiero porażka... tż jeszcze na nim stratny jest a nie, że wychodzi na zero

-pożyczył od niego jakąś część do komputera dawno dawno temu, stwierdził, że ją zgubił ale odda mu pieniądze. tż dzwoni co jakiś czas kiedy te pieniądze będą bo musi sobie tą część kupić bo mu potrzebna, a chrzestny zawsze zarzuca wymówką
-tż kiedyś dorywczo pracował w firmie, która przekazywała mu wynagrodzenie przez tego chrzetnego właśnie... musiał 2 tyg czasem po terminie czekac jak łaskawie dostanie pieniądze i oczywiscie niepełną kwotę "no wiesz xyz wstąp do mnie jutro to Ci dołoże te 50 zł bo żona akurat pożyczyła na zakupy" i to jutro nigdy nie nastąpiło ;c
-ma okropną manierę dawania obiecywanek np. 8nastka tż " nono coś Ci młody odpale na tą Twoją doroslość ale po wypłacie" oczywiscie to odpalenie nigdy też nie nastąpiło i tak jest zawsze...


Jak na wesele przyjdzie się nażreć i powie, że dopiero zaczął składać to nie wytrzymam i mu coś powiem. Dodajmy, że facet do biednych nie należy. Ale rozumiem utrzymanie wielkiego domu, stadniny koni itd kosztuje...

[ciri15]

Ja tam od swoich chrzestnych nic nie dostałam na 18 i tego w sumie nie oczekiwałam. Ale jako dziecko na urodziny i Gwiazdkę dostawałam jakieś urocze prezenty. Moim zdaniem teraz też niektórzy przesadzają dając chrześniakom dużo kasy w kopercie. Np. moja siostra dostała na komunię 1000 zł i aż nam wszystkim dziwnie z tym było.

[MiniMonix]

Napisane przez ciri15

Ja tam od swoich chrzestnych nic nie dostałam na 18 i tego w sumie nie oczekiwałam. Ale jako dziecko na urodziny i Gwiazdkę dostawałam jakieś urocze prezenty. Moim zdaniem teraz też niektórzy przesadzają dając chrześniakom dużo kasy w kopercie. Np. moja siostra dostała na komunię 1000 zł i aż nam wszystkim dziwnie z tym było.

Teraz na komunię chrześniakom daje ponoć koło tysiaka. Mój mąż jest chrzestnym u w przyszłym roku czeka nas taki wydatek. Pomijam, że na każde: urodziny, dzień dziecka, pod choinkę i na mikołajki coś dostają. Tak, dostają bo jest ich dwóch. A jeszcze szwagierka chciała żebyśmy im DALI klocki Lego ;]

[cud nie kobieta]

Napisane przez ciri15

Ja tam od swoich chrzestnych nic nie dostałam na 18 i tego w sumie nie oczekiwałam. Ale jako dziecko na urodziny i Gwiazdkę dostawałam jakieś urocze prezenty. Moim zdaniem teraz też niektórzy przesadzają dając chrześniakom dużo kasy w kopercie. Np. moja siostra dostała na komunię 1000 zł i aż nam wszystkim dziwnie z tym było.

Ja od chrzestnych nie dostałam nic. Tak jakby ich nie było.

Napisane przez MiniMonix

Teraz na komunię chrześniakom daje ponoć koło tysiaka. Mój mąż jest chrzestnym u w przyszłym roku czeka nas taki wydatek. Pomijam, że na każde: urodziny, dzień dziecka, pod choinkę i na mikołajki coś dostają. Tak, dostają bo jest ich dwóch. A jeszcze szwagierka chciała żebyśmy im DALI klocki Lego ;]

A nie możecie dać tych klocków w ramach prezentu? Nie rozumiem. No chyba, że kosztują jakieś milionowe kwoty, nie wiem.

[MiniMonix]

Napisane przez cud nie kobieta

Ja od chrzestnych nie dostałam nic. Tak jakby ich nie było.



A nie możecie dać tych klocków w ramach prezentu? Nie rozumiem. No chyba, że kosztują jakieś milionowe kwoty, nie wiem.

No sory, ona wymaga od nas dla swoich dzieci prezentów pomimo że za każdym razem coś dostają, klocki Lego również kupowaliśmy. Najtańszy zestaw do składania kosztuje ok 30zł, oczywiście trzeba pomnożyć to w naszym przypadku razy 2. Rozumiałabym jakby nic te dzieci nie dostawały od nas, ale na każdą okazję kupujemy im prezenty. Dla szwagierki to wszystko jednak jest ciągle za mało.