Ludzie z nerwicą oraz depresją- Grupa wsparcia.

[ladybird1395]

Napisane przez lisnov

Mam. Będę się widzieć z lekarzem w przyszłym tygodniu. Ale ja się bardzo długo leczę, przeszłam mnóstwo terapii (dalej jestem). Jakoś uznali chyba, że weteran ze mnie i nic się już nie wymyśli.

Wczoraj chyba jakieś ciśnienie było nie takie, bo położyłam się spać po zakupach i obudziłam się dzisiaj rano. Ledwo.

Trzymam za Ciebie bardzo mocno kciuki i wierzę, że uda Ci się w końcu zerwać z samookaleczaniem. Z własnego doświadczenia wiem, że to cholernie długa droga, ja dopiero po jakichś czterech latach przestałam mieć ochotę na sięgnięcie po coś ostrego. No i bardzo pomógł mi mój chłopak, wparcie kogoś bliskiego (nieważne czy to partner, ciotka Krysia czy dobry psycholog) daje bardzo dużo. Dobrze też znaleźć inną metodę na ujście emocji. Ja niestety do dzisiaj wszystko tłumię w sobie, nie bardzo umiem sobie ze złymi emocjami radzić.

[Valtamerii]

Rany Koguta trzymaj się

Lisnov, jakie masz realne szanse na wyprowadzkę ?

[lisnov]

Napisane przez ladybird1395

Trzymam za Ciebie bardzo mocno kciuki i wierzę, że uda Ci się w końcu zerwać z samookaleczaniem. Z własnego doświadczenia wiem, że to cholernie długa droga, ja dopiero po jakichś czterech latach przestałam mieć ochotę na sięgnięcie po coś ostrego. No i bardzo pomógł mi mój chłopak, wparcie kogoś bliskiego (nieważne czy to partner, ciotka Krysia czy dobry psycholog) daje bardzo dużo. Dobrze też znaleźć inną metodę na ujście emocji. Ja niestety do dzisiaj wszystko tłumię w sobie, nie bardzo umiem sobie ze złymi emocjami radzić.

Właśnie nie mam nikogo bliskiego. Najbliżsi nie wiedzą o ranach, bo tylko mieliby pretensje i bym ich zmartwiła. Nie otrzymałabym za to żadnej pomocy, bo według nich to po prostu głupota. A faceta nijak nie mogę znaleźć, bo jestem za bardzo szurnięta i wszyscy uciekają jak się dowiadują.

Napisane przez Valtamerii

Rany Koguta trzymaj się

Lisnov, jakie masz realne szanse na wyprowadzkę ?

Wiesz co, ja bym mogła się wyprowadzić. Jakbym się uparła. Ale mam alergię, kto zadzwoni po pogotowie jak będę miała wstrząs? Poza tym panicznie się boję w nocy. Kogo wtedy poproszę o pomoc? Najlepiej by było poznać kogoś i już z nim zamieszkać

[Valtamerii]

No bo robi się błędne koło ale pewnie o tym wiesz. A wynajęcie małej kawalerki i np zaadoptowanie kota ? No dobra może od czapy pomysł ale był moment ,że bezpiecznie czułam się nocą z psem. Psa nie polecam bo w takiej rozsypce narobisz sobie z nim kłopotów ale kot ?
Koty są kochające ale nie nachalne. No sama nie wiem.
A co do wstrząsu. Może mieszkanie samo z futrzakiem nie będzie wstrząsogenne i nie będzie musiał nikt nigdzie dzwonić.
Współlokator raczej może nie tolerować takich rzeczy.

[zakonna]

Zwierzęta są super na nocne lęki. Ale to oczywiście obowiązek. Lisnov wuorowadź się najpierw do wynajetego pokoju. Tak żeby inni ludzie mieszkali w mieszkaniu też. Musisz od czegoś zacząć.

wysłane telepatycznie

[AgataBm180]

Ja za niedługo się wyprowadzam i mi przykro, że moja kicia że mną nie może iść ale będę ją często odwiedzać..

Psa bym nie mogła mieć. Lubię psy i uważam, że są fajnymi towarzyszami... Ale to nie może być forma zachcianki. To jest obowiązek, tresura nie tylko samego psa ale i..siebie.
Kiedyś na pewno mieć będę, ale ja sama ze sobą sobie nie radzę, a co dopiero..

Natomiast sama wyprowadzka, to będzie dla mnie duuuuży przeskok. Będę mieszkała sama i zobaczę, jak to wpłynie na moją psychikę. Liczę na uspokojenie swojego znerwicowana

[Valtamerii]

Dlatego uwazam ,ze kot jest lepszym rozwiazaniem niz pies ale i tak musi to byc odpowiedni kot
Mam kolezanke nieleczona ddd, juz w srednim wiek, samotna i oczywiscie chciano ja uszczesliwic psem. Ale ona ma taki chaos w domu i glowie ,ze pies tez bylby "wredny" bo by jej nie wiem poduszke z nudow pogryzl.
Ale powiem Wam ,ze ostatnio ucinam takie znajomosci. Juz mam dosyc wiecznie pomagac komus kto mysli tylko o sobie, swoich problemach, wiecznych wycieczkach emocjonalnych,klotniach bo ona wie lepiej i mozesz nic nie powiedziec a ona i tak to zinterpretuje po swojemu.
Dobrze mi z ludzmi pogodnymi, otwartymi.Szczesliwa osoba potrafi poprawic humor

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[AgataBm180]

Ja mam dziwne myśli co do tematu znajomości.

Nie lubię malkontenctwa ani fałszywej pozytywności. Może to zabrzmi kontrowersyjnie ale moim zdaniem, nie istnieje permanentne szczęście.

Zdrowy człowiek musi odczuwać i smutek i radość. Jest jakąś głupia moda na "sikanie energią we wszystkie strony" albo odwrotnie, na "ból istnienia" i marne cytaty, jakie to jest życie.

I "zdrowy egoizm", który niektórzy wzięli do siebie aż tak głęboko, że mają w doopie czyjeś emocje i uczucia chwalenie sie, jaka to ja jestem "wredna zołza''. Ble.

A od toksycznych relacji należy się odciąć, to rzecz jasna dla swojego komfortu psychicznego, nie można żyć czyimś zyciem.

[lisnov]

Ja musiałabym mieć psa - żeby dawał mi poczucie bezpieczeństwa.
I kota, żeby zjadał pająki i chronił mnie przed demonami i duchami.

Chociaż z tym pająkiej, to czytałam o dziewczynie, która mieszkała sama, znalazła pająka i się bała. Wiecie com zrobiła? Zamówiła pizzze i poprosiła dostawcę aby zabił potwora Brzydal

[emmenems]

Siedzę teraz przed kompem i myślę. Za co mnie to wszystko spotyka. Mam prace ktorą bardzo bardzo chciałam. Nie wiem czy ją utrzymam ze względu na nerwy pzrez ktore popełniłam wiele błędów. Do siedzenia na kasie w spożywczaku tylko pod groźbą smierci głodowej. Wplątałam się uczuciowo w coś co od początku nie miało racji bytu i przyczynilo się do pogorszenia mojego staniu, w tym do powrotu do leków. Wydaję pieniądze lekką ręką a przecież muszę mieć na terapię i zycie w pierwszej kolejności. Jednocześnie myślę o przygarnięciu kota lub królika. Znowu nadchodzi lato i znowu czuję się porzucona, niechciana, odepchnięta. Jestem bardzo zmęczona sobą i codziennie wieczorem myślę czy nie skoczyć z okna. Cała praca jaką wykonuję nad sobą daje za małe efekty.

[zakonna]

Terapia? chodzisz?

[emmenems]

Chodzę regularnie co tydzień. I modlę się po cichu aby zaczeły w koncu działać leki uspokajające.

[AgataBm180]

Napisane przez emmenems

Chodzę regularnie co tydzień. I modlę się po cichu aby zaczeły w koncu działać leki uspokajające.

Trzymam kciuki za poprawę

Dużo w tym co piszesz, widzę siebie. Mieszkalam z dała od rodziców i miałam fajna pracę, potem wróciłam do domu rodzinnego, wszystko wróciło + brak motywacji w pracy, która była moim hobby.

Mam nadzieję, że Ci się polepszy i leki zaczną działać. Potem już powoli....wyjście na prostą.

[emmenems]

Nie wiem. Siedze w i ywyje. bo nei mam juz sily

[Linka25]

Ja od paru lub kilkunastu dni znowu w dolku Lęki wrocily, tym razem lek przed choroba neurologiczną. Czuje sie zle, jestem apatyczna, malomowna, pograzona w jakims smutku i zamysleniu. Nic nie sprawia mi radosci.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Disnejova]

Trzymam kciuki

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[201707171111]

Ech, po 1,5 miesiąca brania leków nie czuję satysfakcjonujących efektów. Stabilizacja nastroju jest, ale w dół. Nasiliły się lęki. Jeśli mam czuć tylko negatywne emocje, to wolę nie czuć nic Gdy dwa tygodnie temu powiedziałam lekarzowi o spadku nastroju, to ten chciał mi przepisać Setaloft... miałabym go brać bodaj czwarty już raz. Dostałam coś nasennego, co nie działa. Nie widzę sensu brania leków w moim przypadku.
A, i chciałam się zapisać do psychologa na terapię. Na pierwszym spotkaniu pani głównie przytakiwała mi, gdy na coś marudziłam. Drugie spotkanie miałoby się odbyć... po ponad miesiącu.
Znowu czuję lęk bez powodu, znowu nie będę chciała spać. A rano wykłady.

[4ac7eae5f92dfa622d89f024e559f952d8de277a_657b9774600aa]

Napisane przez AgataBm180

Ja mam dziwne myśli co do tematu znajomości.

Nie lubię malkontenctwa ani fałszywej pozytywności. Może to zabrzmi kontrowersyjnie ale moim zdaniem, nie istnieje permanentne szczęście.

Zdrowy człowiek musi odczuwać i smutek i radość. Jest jakąś głupia moda na "sikanie energią we wszystkie strony" albo odwrotnie, na "ból istnienia" i marne cytaty, jakie to jest życie.

I "zdrowy egoizm", który niektórzy wzięli do siebie aż tak głęboko, że mają w doopie czyjeś emocje i uczucia chwalenie sie, jaka to ja jestem "wredna zołza''. Ble.

A od toksycznych relacji należy się odciąć, to rzecz jasna dla swojego komfortu psychicznego, nie można żyć czyimś zyciem.

Zgadzam się. Miałam na studiach taką dziewczynę, wiecznie uśmiechniętą, pozytywnie nastawioną do wszystkiego, takie rzyganie kolorową tęczą. Kiedy ktoś miał zły dzień to czuła się w obowiązku! go pocieszyć: 'uśmiechnij się, świat jest piękny, popatrz jaka piękna pogoda' i inne bzdury.
Jak mnie to wkurzało. Nie ufam takim ludziom.

[Valtamerii]

Oota leki są zazwyczaj niezbędne tylko pamiętaj ,że to są leki stabilizujące nastrój, działające na biochemiczne aspekty zaburzeń ale nie są to środki pobudzające. Radość do byś czuła po amfetaminie a i tak do pewnego momentu więc nie radzę
Mogą mieć też skutki uboczne w postaci nasilenia objawów. Leki uspokajające czasem mogą dawać taki efekt.
Chodzisz na terapię ?

A ja Wam powiem ,że chyba jednak wolę ludzi rzygających tęczą. Może koleżanka faktycznie miała takie pozytywne podejście do życia.
To trochę jak z amerykanami. NIektórzy twierdzą ,że to takie sztuczne, ten entuzjazm i "jak leci". Ale jest lepszy niż na pytanie jak leci- źle, ciągle źle, wszystko się wali, kraj się wali, wojna idzie.

[201707171111]

Napisane przez Valtamerii

Oota leki są zazwyczaj niezbędne tylko pamiętaj ,że to są leki stabilizujące nastrój, działające na biochemiczne aspekty zaburzeń ale nie są to środki pobudzające. Radość do byś czuła po amfetaminie a i tak do pewnego momentu więc nie radzę
Mogą mieć też skutki uboczne w postaci nasilenia objawów. Leki uspokajające czasem mogą dawać taki efekt.

Ja już w sumie sama nie wiem jaki jest mój problem - czy stany depresyjne, czy niestabilny nastrój. I mój lekarz chyba też nie wie.

Chodzisz na terapię ?

Chciałam się zapisać, ale częstotliwość 1 wizyta na miesiąc to trochę mało... chyba nadal muszę szukać terapeuty. Tylko na NFZ trudno znaleźć dobrego specjalistę z dobrymi terminami.

A ja Wam powiem ,że chyba jednak wolę ludzi rzygających tęczą. Może koleżanka faktycznie miała takie pozytywne podejście do życia.
To trochę jak z amerykanami. NIektórzy twierdzą ,że to takie sztuczne, ten entuzjazm i "jak leci". Ale jest lepszy niż na pytanie jak leci- źle, ciągle źle, wszystko się wali, kraj się wali, wojna idzie.

Z jednej strony się zgadzam, choć mając towarzystwo osoby pozytywnej jestem bardziej skłonna do marudzenia, a wobec przybitej przeważnie stawiałam się w roli pocieszycielki. Ale na dłuższa metę to nie działało, po czasie nie wytrzymywałam i ochładzałam kontakt. Teraz widzę, jak moje marudzenie może na niektórych wpływać

[zyjesiedalej]

Cześć dziewczyny! Można dołączyć? 27 lat, nerwica,deprecha i ogólnie.. wszystko źle. ;( Jestem z okolic Krakowa

[nati1420]

Napisane przez AgataBm180

Cześć dziewczyny



U mnie bardzo często tak jest. Mocno odczuwam zmiany pogodowe i ogólną aurę.

Najmocniej odczuwam moment, gdy np. Jest ładna pogoda przez tydzień i nagle taki spadek, deszcze,wiatry i zimnica. Wtedy tak samo jak Intensywnie zmienia się pogoda, tak i moje samopoczucie
Teraz mogę powiedzieć, że jak długo jest szaro za oknem, to przywykłam. Staram się jakoś funkcjonować. Praca mnie mobilizuje i angażowanie się w hobby. Niemniej tylko terapia będzie w stanie mnie utrzymać w stabilności, bo często sobie odpuszczam.

Jakie masz hobby?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Valtamerii]

Agata a w jaki sposób terapia jest w stanie utrzymać Cie w "pionie". Od razu mówię , nie piszę tego czepiając się tylko jestem ciekawa. Czy jest jakaś technika ,która motywuje. Dla mnie przyjemność płynąca z ulubionych czynności jest wystarczającą motywacją choć jak nie wychodzi i pogoda jest do D to jest ciężko zebrać się na kolejny trening.
Ja obecnie walczę z takim nastawieniem- a nie wyjdzie. Nie wiem wspinam się i myślę sobie- e bez sensu i tak nie dam rady i marudzę. Dla odmiany zawsze daję radę Wiecie taka zmiana nastawienia. Czasem niektórzy mówią, że na pewno nie zdadzą ,żeby uniknąć ewentualnej porażki. Bez sensu to jest ale sama złapałam się na czymś takim ...

[Disnejova]

Na NFZ właśnie trudno znaleźć dobrego terapeute

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[niv_]

Zostałam bez pracy praktycznie z dnia na dzień, obawiam się bardzo co będzie dalej, tego że cała moja praca nad sobą i osiągnięcia przepadną, że będę musiała zrezygnować z terapii i wrócić do domu.

Zaczęłam mieć już problemy ze snem, śnią mi się koszmary. Nastrój mi się szybko zmienia. Mam migreny.

Mam nadzieję, że się jakoś ułoży, ale....biorąc pod uwagę, ze nie mam sił i chęci aby szukać nowego zajęcia i nie czuję tak naprawdę, że będzie dobrze to jakoś nie wróżę sobie sukcesu.

[AgataBm180]

Napisane przez nati1420

Jakie masz hobby?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Szkic, malarstwo, pisanie powieści. Wszelkie rękodzieło i takie duperele.

Napisane przez Valtamerii

Agata a w jaki sposób terapia jest w stanie utrzymać Cie w "pionie". Od razu mówię , nie piszę tego czepiając się tylko jestem ciekawa. Czy jest jakaś technika ,która motywuje. Dla mnie przyjemność płynąca z ulubionych czynności jest wystarczającą motywacją choć jak nie wychodzi i pogoda jest do D to jest ciężko zebrać się na kolejny trening.
Ja obecnie walczę z takim nastawieniem- a nie wyjdzie. Nie wiem wspinam się i myślę sobie- e bez sensu i tak nie dam rady i marudzę. Dla odmiany zawsze daję radę Wiecie taka zmiana nastawienia. Czasem niektórzy mówią, że na pewno nie zdadzą ,żeby uniknąć ewentualnej porażki. Bez sensu to jest ale sama złapałam się na czymś takim ...

Pomaga mi zrozumienie pewnych rzeczy, które powodują, że sobie odpuszczam w wielu kwestiach. Wiele rzeczy już zawaliłam. Prokrastynacja lvl hard.

Gdyby było ze mną wszystko ok, to normalnym byłoby czerpanie przyjemności z tego, co lubię. Niestety bywały momenty, że nic mi nie sprawiało radości.

Ja nie czerpię motywacji z siebie, tylko z zewnątrz. To najgorsze, co może być. Jestem człowiekiem inspirującym się czymś, szukającym bodźców.

Mobilizacja wewnętrzna u mnie nie działa.

[Emilcia96]

Mi dziś psychoterapeutka pokazała metody panowania nad emocjami spodobało mi się . Poza tym będzie otwierana taka jakby terapia grupowa wiec chętnie będę chodzić.

Teraz u mnie największy problem jest z relacjami między.ludzkimi. widzę grupki znajomych, rozmawiają, śmieją się. A ja zawsze na boku. Potem nie mam koleżanek, nie mam nawet z kim sprawozdan robić ;(. Mam tylko TZ

[Alpina86]

Mozesz cos napisac o tyh metodach panowania nad emocjami, ja ostatnio troche przystopowalam z czytaniem o nerwicy szukaniu itp myslalam to o nerwicy az mi sie snila po nocach jak sie przebudzalam to myslalam tez brrr. Ja chodzę na behawioralno -poznawcza bardziej praca z myslami a jak sie ma ich tyle to czasem ciezko. Ostatnio tak sie wkurzylam na meza ze zaczelam ryczec i przezywac ale pozniej okazalo ze nie potrzebnie i troche przesadzilam.

[AgataBm180]

Napisane przez Disnejova

Na NFZ właśnie trudno znaleźć dobrego terapeute

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Ehh, już mam obawu. Za niedługo czeka mnie wizyta w centrum NFZ. Moja terapeutka podobno jest bardzo spoko, więc zobaczę. Jak ja nie chcę się znowu rozczarować...

Chętnie poszła bym prywatnie, ale prowadzę jednoczenie inne kosztowne leczenie.

[Disnejova]

To wszystko jest bezsensu za dużo dziś zjadlam swoich tabletek przekroczyłam dawkę byłam u doradcy zawodowego i od południa płacze pd kilku miesięcy nie miałam takiego stanu napadu depresji nie mam uczuć zero z powodu braku hobby nie znam siebie czy przez nerwice można mieć zanik pamięci? " mowy paraliż ja wszystko mam gdy Pan kazał mi wykonać zadanje nie pamiętam co on do mnie mówił myślę żeby jechać gdzieś na terapię zamknięta nie wiem już co nie mogę znaleźć pracy przez moje odchyly. Mój mężczyzna mówi że to wymówka że to żadna choroba wydaje mi się że mam Chad, nie tylko nerwice uczęszczam prywatnie nie wiem co dalej że sobą m zrobić, ktoś miał podobne doświadczenie

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz