2013-03-11, 14:44 | #31 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-03
Lokalizacja: Hiszpania
Wiadomości: 5 100
|
Dot.: Problemy z pracą- co zrobić?
Rozumiem, że dławi Cię wściekłość, ale może mimo wszystko warto porozmawiać z szefową i dogadać się żeby Cię "zwolniła". Zasiłek to zawsze dodatkowy grosz, przydałby Ci się. Skoro jej nic złego nie zrobiłaś to możesz po prostu pogadać po ludzku. Ja się tak kiedyś dogadałam, pracodawca nic nie tracił, ja zyskałam. A to że jej w twarz wygarniesz może się na Tobie zemścić - jak zadzwonią do niej z prośbą o opinię o Tobie to powie same niemiłe rzeczy. I widoki na kolejną pracę będą marne.
|
2013-03-11, 18:57 | #32 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-11
Lokalizacja: 51.770N 19.459E
Wiadomości: 485
|
Dot.: Problemy z pracą- co zrobić?
Ja bym wykazała swoją wredotę i po odejściu nasłała PIP na kontrolę. A tak, żeby się szefowa podenerwowała trochę.
Bardzo dobrze, że stamtąd odchodzisz, masz dobre wykształcenie i znasz 2 języki, a to z pewnością zasługuje na większą pensję niż do tej pory uzyskiwałaś. Co do ekwiwalentu hmmm jest to średnia z ostatnich 3 miesięcy (w przypadku zmiennych elementów wynagrodzenia) podzielona przez współczynnik, który w 2013 roku wynosi 20,92. Czyli załóżmy, że masz na umowie stałą pensję 1800 brutto i nic więcej nie otrzymałaś w ciągu ostatnich 3 m-cy, więc będzie to wynosić tyle: 1800:20,92:8h=10,76zł/h i to razy ilość godzin niewykorzystanego urlopu |
2013-03-21, 12:56 | #33 | ||||
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2012-09
Wiadomości: 24
|
Dot.: Problemy z pracą- co zrobić?
Cześć dziewczyny!
Dzięki za troskę i wypowiedzi w tym wątku, ja już na etapie poszukiwania pracy, ale o tym później. Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Naślę na nią PIP i co im powiem? Że szefowa mnie potraktowała bez szacunku i obgadywała z nowym pracownikiem? Odkąd ja tam pracowałam, to kontrola z PIP była 2 razy i zawsze wszystko było idealnie przygotowane, mimo iż jakby wpadli bez zapowiedzi, to kolorowo by nie było Z dniem 1 marca poszłam na urlop, w ten poniedziałek byłam po dokumenty w firmie. Ale po kolei... jak pisałam atmosfera w pracy między mną a nową służbowa, typowo. Szefowa wyjechała na kilka dni w delegację, a gdy wróciła, to szanowna koleżanka poszła opowiedzieć, jak to jej ze mną źle było, potem ja poszłam na dywanik. Ja już wtedy wiedziałam, że nie będę dalej pracować w tej patologicznej firmie, ale chciałam o tym powiedzieć później, kilka dni przed złożeniem wypowiedzenia, a nie od razu, bo nie wiedziałam, czy przypadkiem szefowa nie będzie się na mnie wyżywać... Gdy byłam już na tym dywaniu, to mnie szefowa zapytała, jak mi minął tydzień, to jej odpowiedziałam, że chyba wie na bieżąco i ją informuję, że odchodzę z firmy, bo nie będę tak pracować. Oczywiście stwierdziła, że trzeba to wyjaśnić, bo nie może być takich niejasności. Poprosiłam ją, aby skończyła udawać, bo ja o wszystkim wiem, że mnie obgaduje z nową dziewczyną, że nowa na mnie donosi i czeka na każde moje podknięcie i że mam na to dowody ich rozmów. Była nieco zaskoczona, ale i tak chciała to wyjaśnić w trójkę, z nową, więc ją zawołała. Nowa przyszła oczywiście zfochowana, wszystkiego się oczywiście wyparła, że ona mnie nie obgaduje i nie donosi na mnie, że to ja wiecznie mam pretensje o wszystko. A gdy jej powiedziałam, że wiem o wszystkim i mogę jej to zaraz wydrukować, to ją szefowa przystopowała, że ona to ma w archiwum i nie potrzeba, ale nowa oczywiście chciała wiedzieć, niby co to ona o mnie napisała, więc ją poinformowałam. Dodałam też, że wcześniej były inne dziewczyny, było nas w biurze dużo i były jakieś nieporozumienia, bo jedna drugiemu klienta zabrała, pogniewałyśmy się jeden dzień i następnego dnia wszystko było ok, bez żadnych kłótni i obrażania się... Nie wiem, jak można być takim głupim i się pogrążać jeszcze samemu. Potem rozmawiałam już tylko z szefową o moim odejściu. Powiedziałam jej, że składam wypowiedzenie, że idę na urlop i w ostatni dzień pracy biorę moje nadgodziny. Oczywiście nie pytałam czy mogę, mówiłam to w rybie orzekającym, postawiałam ją przed faktem dokonanym. Ona jak gdyby nigdy nic, po prostu przyjęła to do wiadomości, nie próbowała mnie zatrzymać. Na odchodne powiedziałam swoje, że nie będę pracować w firmie, gdzie ufa się nowemu pracownikowi z kilkumiesięcznym stażem, który czeka na każdy mój nieudany ruch, aby od razu mnie zdegradować i lepiej wypaść w oczach szefowej. Powiedziałam także, że mam do niej ogromny żal, za to co zrobiła, że mnie obgadywała, zamiast przyjść i to wyjaśnić. To tłumaczyła się tym, że jej się wydawało, iż mam jakieś problemy z pracą, ja jej zaprzeczyłam, a nowa zgodziła się z jej zdaniem i już wiedziała, jak jest naprawdę. No cóż, mogę powiedzieć... znalazła kompana, który się z nią we wszystkim zgadzał, do tego połączyła je wspólna pasja i wszystko było jak w bajce, istna sielanka. Szefowa powiedziała, że szanuje moją decyzję, że rozumie, że też nie chciałaby pracować w firmie, gdzie jest kapuś (hahaha śmiech na sali...) i ze mnie przeprasza, ale swoich wątpliwości nie miała z kim skonsultować, więc zrobiła to z nową i że tak nie powinna robić. Dziękowała mi też, że ją poinformowałam, że odchodzę, że będzie miała czas na znalezienie nowego pracownika. Po tej całej sytuacji ulżyło mi dosłownie, od razu miałam innych humor i podejście do wszystkiego, może nawet dobrze, że tak się to stało. Ostatni czas w pracy minął bez zmian, z nową nadal się nie odzywałam, a szefowa z wszystkim sprawami do niej łaziła.. Ja robiłam swoje, pozdobywałam kilka nowych klientów (żeby nie było, że się nie staram), mając lepszy wynik niżeli nowa i w ostatni dzień pracy wybrałam moje nadgodziny i z uśmiechem na ustach wyszłam z pracy, rzucając nowej „cześć”, a szefowej podziękowałam za ten okres pracy. Gdy byłam w poniedziałek po dokumenty, to wszystko odbyło się służbowo, podpisy, papierki i tyle. Referencje szefowa kazała mi sobie napisać samej, więc to zrobiłam i napisałam tak, jak faktycznie było, więc pozytywnie o sobie. Mają już nową pracownicę i niech sobie dalej pracują. Jeżeli chodzi o mnie, to odkąd podjęłam decyzję o odejściu, to szukam pracy. Póki co bez skutku, z czym się liczyłam. Nie wiem czym pracodawcy się kierują, przy szukaniu nowego pracownika, ale jak widać, doświadczenie, języki i studia wyższe do tego nie należą. Wysłałam gdzieś z 50 CV oczywiście tylko na stanowiska, na które spełniałam wymogi i byłam raptem na 3 spotkaniach, gdzie mnie nie wybrano. Staż z PUP mi jeszcze przysługuje, ale w pierwszej kolejności szukają osób niepełnosprawnych i długotrwale bezrobotnych i coś tam jeszcze, więc się nie łapię na to. Nie wiem, jak to będzie, ale jakoś być musi. Póki co mam jeszcze jakieś oszczędności, ale siedzenie w domu mnie dobija po prostu, wolałabym pracować, bo ile można sprzątać, gotować dwudaniowe obiadki i się obijać.. Wiecie co jest najgorsze? Czasem łapię doła, zastanawiam się czy dobrze zrobiłam, myślę o tym, co było czy aby wystarczająco dobrze przemyślałam moją decyzję. Wiem, że innego wyjścia z tej sytuacji nie było, ale mimo wszystko rozpamiętuję to, w nocy mam jakieś koszmary, masakra. Teraz już jest lepiej, ale na początku nie było dnia, abym o tym nie myślała... To chyba na tyle, dziękuję wam raz jeszcze za pomoc i porady w tym wątku i mimo że jakiś rozdział mojego życia się skończył, to będzie miło, jak czasem coś któraś z was coś napisze. Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam ciepło! J. |
||||
2013-03-21, 21:13 | #34 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2011-09
Wiadomości: 5 462
|
Dot.: Problemy z pracą- co zrobić?
powodzenia w szukaniu pracy
|
Nowe wątki na forum Praca i biznes |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 01:56.