Babcia zmusza mnie do pójścia do spowiedzi ;/

[karolynka90]

Napisane przez elvegirl

Absurdem to jest branie ślubu kościelnego jeśli się nie żyje według zaleceń KK. Moim zdaniem ofkoz.

[wlosomaniaczkaaa]

Napisane przez Nadis

Sama kiedyś czytałam wypowiedź jakiegoś zakonnika na temat seksualności i antykoncepcji - każdy katolik powinien rozważyć we własnym sumieniu, czy jest to grzech, jeśli uważa, że nie - to nie powinien się z tego spowiadać. Nie jest to rzecz jasna oficjalne stanowisko kościoła, ale mnie trafia do przekonania. Nie wiem, na czym miałby polegać grzech spania z własnym chłopakiem, którego nie traktuje się jak ,,numerek" tylko się go kocha. Grzechu w antykoncepcji też nie widzę. I gdybym miała teraz iść do spowiedzi, to bym tego nie podawała za grzech.

Do wielu by przemawiało, ale to nie po katolicku. Autorka na pewno nie żałuje, na pewno zamierza dalej uprawiać przedmałżeński seks. Niech pójdzie i powie to w konfesjonale.
Mnie kiedyś ksiądz pogonił bez rozgrzeszenia, chociaż data ślubu była wyznaczona. Miłość seksu nie rozgrzesza.
A tak na poważnie, niech postawi się babci. Nie delikatnie, tylko skutecznie.

[elvegirl]

Napisane przez wlosomaniaczkaaa

Nie delikatnie, tylko skutecznie.

No można, tylko pytanie czy skoro babcia po katolicku wyzywa, to po katolicku nie przyłoży

[wlosomaniaczkaaa]

Napisane przez elvegirl

No można, tylko pytanie czy skoro babcia po katolicku wyzywa, to po katolicku nie przyłoży

Nie przyłoży, po spowiedzi jest. Nie będzie sobie bruźdźić przed świętami.
Niech autorka wybiera, chce narazić się bogu czy babci.

[201607050913]

Napisane przez girlonthebridge

Ja z innej perspektywy trochę spojrzę, ze strony babci, nie możecie porównywać soby starszej do normalnej dojrzałej osoby, może to trochę inna sytuacja ale... od ponad 2 lat mieszkam z mamą i babcią chorą na Alzhaimera, pomijając kwestie związane z chorobą są męczące pytania "gdzie idziesz?" "o której będziesz" pilnowanie czy już wróciłam itd. Twoja babcia nie musi być chora ale może mieć już inny ogląd sytuacji (zwłaszcza, że na stare lata wychodzą wszelkie wady charakteru i są wyolbrzymione) niegdyś ksiądz (studiowałam na katolickiej uczelni) powiedział mi "kłamstwo, które nie sprawia nikomu krzywdy nie jest grzechem" - Twoja babcia to jednak nadal rodzina a nie osoba z którą trzeba walczyć (argumentowanie, kłocenie się, mówienie "odwal się to moja sprawa" nie są rozwiązaniem wierzcie mi stary człowiek to nie dojrzały człowiek, który odczuwa takie pojęcia jak intymność czy sfera seksualna czy to nie mój biznes itd.) możesz iść do spowiedzi i wyspowiadać się z grzechów, które masz (nie mówię tutaj o bzykaniu się a ogólnie nie wiem kłamałam, nie chodzę do kościoła no co tam kurczę masz na sumieniu) i idź normalnie do komunii. Nie wiem po co robić z tego takie halo, wiele rzeczy narzuca nam kościół a nie Bóg (kościół który boryka się z problemem pedofilii, korupcji itd.) masz być fair z sobą a nie z ludźmi, którzy uważają się za wysłańców Boga a sami swoje za uszami mają. Może ktoś to nazwie relatywizmem moralnym ale naprawdę szarpanie się z babcią jest tu niepotrzebne. Sądzę, że to jest większy grzech niż kochanie swojego partnera sorry ale ja nie widziałam nigdzie przykazania "zachowaj czystość do ślubu" ani w kościelnych takiego nie ma ani w 10 przykazaniach Bożych więc nie wiem z czego robić takie halo. Kiedyś każdy bzykał się z każdym i połowa z nich jest teraz świętymi. Nalezy być dobrymi ludźmi a nie się pierdołami przejmować. Ale to tylko moje zdanie.

Brawo!!

[kangu]

pamiętam taki moment z rodzicami, kiedy próbowali na mnie wymusić , to po prostu powiedziałam, że nie, że to jest już moja sprawa i ucięłam rozmowę i koniec, ale to trzeba twardo stac przy swoim i konsekwentnie.

z kolei mój kolega, którego rodzice są strasznie religijni, a on ateista, mówi im, ze chodzi o spowiedzi, ale w rzeczywistości idzie na spacer. od czasu do czasu idzie do kościoła, na pytanie czemu nie powie prawdy odpowiada, że rodzice by tego nie zrozumieli i dodatkowo środowisko w jakim się oni obracają mogłoby źle to odebrać, więc trochę dla nich, trochę dla świętego spokoju.

[Glodomorek]

Napisane przez _ema_

Może idę po najmniejszej linii oporu, ale wiem, że są po prostu ludzie, z którymi dyskusja nie ma najmniejszego sensu. Nie możesz po prostu iść do kościoła na wieczorną mszę (w sensie inną niż babcia, żeby nie widziała) i po prostu po powrocie powiedzieć, że załatwiłaś spowiedź? Ewentualnie nawet do tego kościoła nie wchodzić tylko iść wtedy na spacer. Wiem, że to nie metoda, ale wiem z doświadczenia, że z człowiekiem w tym wieku nie podyskutujesz - za młoda jesteś i zapewne nie masz poparcia rodziców/reszty rodziny, więc jedyne co wywołasz to awantury.

Teoretycznie tak można, ale babcia zaraz będzie wymuszać ślub kościelny i ochrzczenie dzieci.

Ja bym po prostu nie reagowała na takie pytania, udawała że nie słyszę itp można raz powiedzieć "babciu, nie będę z tobą rozmawiać na takie tematy" i koniec.

Napisane przez milo12340

Otóż jak już wspomniałam, ucięłam pytanie babci o współżycie tym że to moja sprawa ale ona i tak swoje wie (bo o zgrozo! co to musi być za grzech, ze ja się tej spowiedzi tak boję). Odnoście tego "klapsa" to nie, nie bedzie takiej kary, ale ja po prostu nie mam ochoty słuchać wyrzutów i wyzwisk babci, która dodatkowo nastawia resztę rodziny przeciwko mnie.

Jeśli nie chcesz słuchać wyrzutów to zrób jak babcia każe. Bo nawet jeśli będziesz olewać i nie słuchać, ona i tak będzie gadać.

Napisane przez charsi

Może załatwi się to na zasadzie pomarudzi, pomarudzi i zapomni. Jednak jeśli miałoby być to powodem jakichś konfliktów w rodzinie, stanów chorobowych babci, to może nie warto, babcia nie musi o wszystkim wiedzieć...

A nawet gdyby umarła, bo wnusia nie poszła do spowiedzi to przynajmniej byłaby już z aniołkami w niebie

[zapalniczka89]

Moja rada: idź do spowiedzi, powiedz, że uprawiasz seks przedmałżeński ale nie masz postanowienia poprawy. Pewnie nie dostaniesz rozgrzeszenia. Ale spełnisz prośbę babci. :p Możesz powiedzieć księdzu, że babcia Cię zmusiła.

[GrumpyCat]

Napisane przez justkaaa

Dokładnie jestem tego samego zdania, chociaż uznaje się za osobę wierzącą, odkąd mieszkam z moim narzeczonym nie wybieram się do spowiedzi, bo wiem, że i tak byłaby nieważna, jeśli zataję to, a z drugiej strony jeśli bym powiedziała, zapewne nie otrzymam rozgrzeszenia, więc kolo się zamyka, trzeba czekać do ślubu:P

Mnie lada moment czeka spowiedź przedślubna:torb a: Od kiedy współżyję nie byłam u spowiedzi, bo to by było bez sensu. Teraz jak pójdę przed ślubem, to powiem "ostatni raz byłam u spowiedzi przed świętami" bo tak było, tylko nie pamiętam w którym roku, ale przecież o to nie zapyta

[karolynka90]

Napisane przez GrumpyCat

Mnie lada moment czeka spowiedź przedślubna:torb a: Od kiedy współżyję nie byłam u spowiedzi, bo to by było bez sensu. Teraz jak pójdę przed ślubem, to powiem "ostatni raz byłam u spowiedzi przed świętami" bo tak było, tylko nie pamiętam w którym roku, ale przecież o to nie zapyta

Rany, ale dziecinada.

[GrumpyCat]

Napisane przez karolynka90

Rany, ale dziecinada.

Mam to w poważaniu

[karolynka90]

Napisane przez GrumpyCat

Mam to w poważaniu

Zdziwiłabym się gdybyś nie miała.

[GrumpyCat]

Napisane przez karolynka90

Zdziwiłabym się gdybyś nie miała.

A jak wytłumaczyć podejście księży do tego tematu: pary które razem nie mieszkają mają 2 obowiązkowe spowiedzi przedślubne, a te które razem mieszkają mają tylko jedną? Więc wygląda na to że sami jakby dają na to przyzwolenie I nie potępiają skoro dopuszczają do sakramentu takich bezbożników mieszkających razem

[panna mati_]

A mój ksiądz nie jest bardzo toksyczny pod tym względem. Jak poszlismy pisać akt małżeństwa, to zaczął tłumaczyć, że kiedyś miał rozwód w parafii, bo facet okazał się impotentem, no i oszukał dziewczynę, że może, a nie może . No i w takim przypadku to normalnie unieważnienie małżeństwa jest, ale kupa papierów do pisania. I nasz ksiądz skwitował, że jak młodzi ślub biorą i dziewczyna w ciąży, to chociaż nie ma stresu, że coś nie gra. A tak w ciemno to nigdy nic nie wiadomo...

[karolynka90]

Napisane przez GrumpyCat

A jak wytłumaczyć podejście księży do tego tematu: pary które razem nie mieszkają mają 2 obowiązkowe spowiedzi przedślubne, a te które razem mieszkają mają tylko jedną? Więc wygląda na to że sami jakby dają na to przyzwolenie I nie potępiają skoro dopuszczają do sakramentu takich bezbożników mieszkających razem

A po co chcesz sobie cokolwiek tak tłumaczyć?
Księża robią co im się żywnie podoba - nawet rzeczy niezgodne z nauką swojego kościoła, to co Ty się dziwisz, że dopuszczają do sakramentu osoby, które mają w poważaniu ważność choćby takiej spowiedzi? W końcu to kasa.
I dlatego ta instytucja wygląda tak jak wygląda.

EDIT: Nie mówię oczywiście o wszystkich księżach.

[GrumpyCat]

Ryba psuje się od głowy

[karolynka90]

Napisane przez GrumpyCat

Ryba psuje się od głowy

.. kwestia tego, czy chcesz być tą zepsutą rybą
EOT

[panna mati_]

Napisane przez karolynka90

A po co chcesz sobie cokolwiek tak tłumaczyć?
Księża robią co im się żywnie podoba - nawet rzeczy niezgodne z nauką swojego kościoła, to co Ty się dziwisz, że dopuszczają do sakramentu osoby, które mają w poważaniu ważność choćby takiej spowiedzi? W końcu to kasa.
I dlatego ta instytucja wygląda tak jak wygląda.

EDIT: Nie mówię oczywiście o wszystkich księżach.

No są wyjątki. Ale dla reszty to najważniejsza jest... co łaska

[pendraiw]

Napisane przez milo12340

Zarówno tytuł jak i problem same w sobie są absurdalne, a jednak prawdziwe. Otóż zacznę od początku. Mam 19 lat i mieszkam razem z rodzicami i dziadkami. Moja babcia od kiedy pamiętam miała fioła na punkcie modlitwy, religii, kościoła etc. Zbliża się czas świąt i nakazała wszystkim domownikom pójść do spowiedzi. Otóż za bardzo nie widzi mi się ten pomysł ponieważ od 1,5 roku jestem ze swoim chłopakiem (20 lat), kochamy się i od kilku miesięcy współżyjemy, więc ciężko mi spowiadać się z czegoś czego nie żałuję, po prostu uważam że byłabym wtedy hipokrytką bo jako takiej zmiany w swoim postępowaniu nie przewiduje kiedy dzisiaj babcia poruszyła temat spowiedzi zaczęła się karczemna awantura, był szantaż emocjonalny, płacz oraz mówienie bardzo przykrych rzeczy w tym wyzwiska (dodam że sama wczoraj była u spowiedzi), żadne argumenty do niej nie trafiają, po prostu ma być tak jak ona chce, nie wiem czy ona chce uspokoić własne sumienie czy chce dla mnie dobrze, w każdym bądz razie nie wiem co mam robić, przez to atmosfera w domu jest nie do wytrzymania ;/ dodam,że babcia lekko przesadza ze swoim wścibstwem, ponieważ już kiedyś zapytała mnie wprost czy sypiam ze swoim chłopakiem. czy uważacie że miała prawo? przecież to intymna sprawa każdego z nas, jak mam ją delikatnie upomnieć? co powiedzieć?

Również byłam zmuszana do spowiedzi, dopóki była to spowiedź na kartki to chodziłam, grzechy podawałam te same co roku, coś tam wymysliłam by za mało nie było Odkad skończyły się te durne kartki, mówiłam że byłam u spowiedzi i po sprawie. Chciałam poprostu mieć spokój w domu.

[roxyfoxy]

Napisane przez Nadis

A po co delikatnie? Nie, nie ma prawa pytać Cię o Twoje życie seksualne. Delikatne zwracanie uwagi, delikatne argumentowanie - nic nie da. Masz dwie opcje, albo pytania przemilczeć, do spowiedzi nie iść i się nie ugiąć, w sytuacji ostatecznej awantury - powiedzieć babci, że namawia Cię do grzechu jakim jest przystąpienie do spowiedzi bez żalu za grzechy i bez postanowienia poprawy, dodatkowo wyzywając Cię sama popełnia grzech i właściwie to sama powinna iść z powrotem do konfesjonału. Drugą opcję masz inną - na pytanie, czy już sypiacie, powiedzieć spokojnie, że tak. Istnieje szansa, że babcią tak wstrząśniesz, że temat utnie, przynajmniej na moją tak to podziałało, ale ona nie jest katolką tylko po prostu jest wścibska :P

Ale to moje wyjścia, a ja nie mam specjalnego rodzaju szacunku wobec osób starszych - mam do nich taki sam szacunek, jak wobec osób w każdym wieku, po prostu jak do ludzi. I jeśli starsza osoba, nawet moja rodzona babcia, mnie obraża/wtrąca się w moje intymne sprawy - to z jakiej racji, na zasadzie jakiego wydumanego szacunku mam to znosić spokojnie?

można to zrobić asertywnie powołując się właśnie na to, że taka spowiedz przymuszona jest nieważna.

[rembertowa]

Napisane przez girlonthebridge

Twoja babcia nie musi być chora ale może mieć już inny ogląd sytuacji (zwłaszcza, że na stare lata wychodzą wszelkie wady charakteru i są wyolbrzymione) niegdyś ksiądz (studiowałam na katolickiej uczelni) powiedział mi "kłamstwo, które nie sprawia nikomu krzywdy nie jest grzechem" - Twoja babcia to jednak nadal rodzina a nie osoba z którą trzeba walczyć (argumentowanie, kłocenie się, mówienie "odwal się to moja sprawa" nie są rozwiązaniem wierzcie mi stary człowiek to nie dojrzały człowiek, który odczuwa takie pojęcia jak intymność czy sfera seksualna czy to nie mój biznes itd.)

czyli zdziwaczenie na starość daje prawo do deptania po uczuciach, przekonaniach, zasadach innych ludzi, w imię swojego zdziwaczenia? Posiadanie zasad moralnych to walczenie? Pilnowanie granic swojej intymności to walczenie? I że co, jak ktoś jest rodziną, to może mnie zmuszać do robienia rzeczy dowolnie sprzecznych z moim światopoglądem, a ja mam "nie walczyć", czyli na przykład nie argumentować? Bullshit.

Starszy człowiek to nie dziecko. Owszem, starość zmienia, do jednych trzeba głośniej mówić, innym pięć razy powtarzać. Co jest dobre i pożądane - starsi ludzie mają inne ograniczenia niż młodsi i należy to uszanować. Nie należy natomiast, dla "dobrego samopoczucia" starszych ludzi rezygnować z zasad i spraw dla nas ważnych, bo starość nie daje prawa do wymuszania na innych bycia takimi, jakimi nam starym wydaje się właściwe. Nic dobrego nie wynika z wymuszonej spowiedzi, z wymuszonego ślubu kościelnego, z wymuszonego chrztu dziecka. Nic kompletnie. Dla mnie kwestie wiary nie podlegają żadnym negocjacjom, tak samo jak np. sprawy granic intymności. Bycie zdziwaczałym starcem nie uprawnia do naruszania tej zasady - jestem autonomiczną jednostką, która podjęła takie albo inne decyzje i nic żadnej babci do tego. To moje życie, moje wybory, i mój moralniak, jeśli zrobię coś wbrew sobie. Wymuszone praktyki religijne (lub ich brak, jeśli ktoś jest wierzący) są bardzo wysoko na mojej liście rzeczy, których robić nie wolno, w dowolnych okolicznościach.

Nawiasem, nie sądzę, żeby powodem takiego wtrącania się w życie innych była po prostu starość - ona co najwyżej powoduje, że ludzie wokół dają większe przyzwolenie na tego rodzaju gwałcenie swoich granic, niż wcześniej. Bo ludzie albo tak mają, albo nie mają. Starość nie ma nic do rzeczy.

---------- Dopisano o 19:11 ---------- Poprzedni post napisano o 19:05 ----------

Napisane przez roxyfoxy

można to zrobić asertywnie powołując się właśnie na to, że taka spowiedz przymuszona jest nieważna.

w tym przypadku asertywność raczej nakazywałaby, by nie dać się wciągnąć w babciną argumentację, a argumentowanie z nieważności daje szerokie pole do polemiki. Tak naprawdę nieistotne jest, dlaczego Autorka podjęła decyzję o niespowiadaniu się - ma do niej wszelkie prawo. I tylko tyle należy babci zakomunikować.

[201604181004]

Napisane przez panna mati_

A mój ksiądz nie jest bardzo toksyczny pod tym względem. Jak poszlismy pisać akt małżeństwa, to zaczął tłumaczyć, że kiedyś miał rozwód w parafii, bo facet okazał się impotentem, no i oszukał dziewczynę, że może, a nie może . No i w takim przypadku to normalnie unieważnienie małżeństwa jest, ale kupa papierów do pisania. I nasz ksiądz skwitował, że jak młodzi ślub biorą i dziewczyna w ciąży, to chociaż nie ma stresu, że coś nie gra. A tak w ciemno to nigdy nic nie wiadomo...

No bo się ze śmiechu posikam taka beczułka.
Jedyne unieważnienie małżenstwa na wsi w przeciągu kilku lat a ksiądz rozpowiada na prawo i lewo że to z powodu impotencji.
Grejt, . Nie życzę ci tego.

[panna mati_]

Napisane przez drabineczka

No bo się ze śmiechu posikam taka beczułka.
Jedyne unieważnienie małżenstwa na wsi w przeciągu kilku lat a ksiądz rozpowiada na prawo i lewo że to z powodu impotencji.
Grejt, . Nie życzę ci tego.

Nazwiska nie podawał. A szkoda. Ja to do dziś wspominam i od razu mi łzy ze śmiechu płynąJak przeczytałam o tych spowiedziach i seksie przed ślubem, to od razu pierwsze skojarzenie.

[201604181004]

No ale nie musiał podać żęby plotka poszła w świat. Wydawało mi się że takie sprawy formalne oraz związane ze spowiedzią to tajemnica ale możę się mylę ;p

[panna mati_]

Napisane przez drabineczka

No ale nie musiał podać żęby plotka poszła w świat. Wydawało mi się że takie sprawy formalne oraz związane ze spowiedzią to tajemnica ale możę się mylę ;p

Nie sądze, że byliśmy pierwszymi , których poinformował, bo to podobno wiele lat temu... może już przedawnione na tajemnicę. I kiedyś byłam na kazaniu, ale już nie pamiętam gdzie, to ksiądz prosił, żeby swoje grzechy mówić, a nie np, że sąsiadka albo synowa ma coś na sumieniu. To też było dobre

[szmyrk]

Ja tam sie zgadzam z mineralka bez gazu i girlonthebridge - mozecie se tu teoretyzowac co i jak chcecie, ale troche inaczej sie na to patrzy, jak sie samemu ma z pewnym typem ludzi do czynienia
I nie, nie wszystkie podobne sytuacje sa takie same, wiec nie ma co z gory oceniac tych, ktorzy nie decyduja sie na asertywnosc w okreslonych przypadkach

Co do sytuacji autorki, to w sumie nie wiem, sama musi ocenic, czy lepiej powiedziec prawde i postawic jasne granice, czy jednak klamac i wykrecac sie. Niemniej, po tym jak pisze o calej sprawie mam wrazenie, ze moze warto postawic sprawe jasno...

[rembertowa]

Napisane przez szmyrk

Ja tam sie zgadzam z mineralka bez gazu i girlonthebridge - mozecie se tu teoretyzowac co i jak chcecie, ale troche inaczej sie na to patrzy, jak sie samemu ma z pewnym typem ludzi do czynienia
I nie, nie wszystkie podobne sytuacje sa takie same, wiec nie ma co z gory oceniac tych, ktorzy nie decyduja sie na asertywnosc w okreslonych przypadkach

a po czym wnioskujesz, że frakcja niezgadzająca się z wspomnianymi, "teoretyzuje" i nie ma doświadczeń w rozwiązywaniu tego rodzaju problemów?

No i chyba nie chodzi o ocenianie ludzi, niedecydujących się na asertywność, ale namawianie do bycia nieasertywnymi, z uwagi na kondycję ludzi starszych? To są dwie różne rzeczy i dwie różne podstawy dyskusji; jakby co, ja sprzeciwiam się temu drugiemu, a nie robię to pierwsze.

[szmyrk]

Napisane przez rembertowa

a po czym wnioskujesz, że frakcja niezgadzająca się z wspomnianymi, teoretyzuje i nie ma doświadczeń w rozwiązywaniu tego rodzaju problemów?

Alez ja nie twierdze, ze nie ma(cie) doswiadczen w rozwiazywaniu tego rodzaju problemow. Poniewaz jednak nie wszystkie tego typu problemy sa takie same, ludzie sa rozni, to to, co zdalo (i jak najbardziej powinno zdac) egzamin u kogos w rodzinie, moze w innej rodzinie przynies skutki fatalne...

Mozesz nazwac mnie/nas(?) tchorzami czy jak uwazasz, ale nie przekonasz mnie/nas(?) ze "prawidlowe" metody zadzialaja w kazdych warunkach i w kazdym przypadku sa najlepszym wyjsciem. Spoko, zyc/byc w zgodzie ze soba, byc szczerym wobec siebie i innych ludzi, ale czasami cena, jaka trzeba by bylo za to zaplacic jest jednak zbyt wysoka i nie zawsze warto. I wcale nie mam tu na mysli wygodnictwa. Bo widzisz, ja sie ogolnie zgadzam z Toba, ale moje doswiadczenia nie pozwalaja mi na bezwzglede trzymanie sie takich, skad inad, prawidlowych zasad.

[201604181004]

rembertowa - każdy z nas ma jakieś doświadczenie, ale nie każdy z konkretną osobą...

[kalincia]

Napisane przez szmyrk

Alez ja nie twierdze, ze nie ma(cie) doswiadczen w rozwiazywaniu tego rodzaju problemow. Poniewaz jednak nie wszystkie tego typu problemy sa takie same, ludzie sa rozni, to to, co zdalo (i jak najbardziej powinno zdac) egzamin u kogos w rodzinie, moze w innej rodzinie przynies skutki fatalne...

Mozesz nazwac mnie/nas(?) tchorzami czy jak uwazasz, ale nie przekonasz mnie/nas(?) ze "prawidlowe" metody zadzialaja w kazdych warunkach i w kazdym przypadku sa najlepszym wyjsciem. Spoko, zyc/byc w zgodzie ze soba, byc szczerym wobec siebie i innych ludzi, ale czasami cena, jaka trzeba by bylo za to zaplacic jest jednak zbyt wysoka i nie zawsze warto. I wcale nie mam tu na mysli wygodnictwa. Bo widzisz, ja sie ogolnie zgadzam z Toba, ale moje doswiadczenia nie pozwalaja mi na bezwzglede trzymanie sie takich, skad inad, prawidlowych zasad.

Rozumiem, co chcesz powiedzieć. Dla osoby, którą kocham, mogę dużo. Bo ona nie pojmie,a będzie cierpieć. Coś w tym jest. Gdyby to moja babcia brała ten ślub, na którym miałam być świadkiem 20 lat temu, a nie ktoś mi obojętny, to może bym się i zdecydowała. Dzisiaj - nie wtedy. Wtedy byłam bardziej radykalna w poglądach - jak to młode stworzenie, które walczy o niezależność.
Ale to nie jest dobre działanie na dłuższą metę. Co potem? Ślub kościelny, bo babcia sobie ie wyobraża inaczej? Chrzect mojego dziecka dla niej? Komunia - bo musi być?