Schudnę w 2022

[Michalina83]

Napisane przez bonasera

Bardziej niż na stracie wagi zależy mi na poprawie sylwetki; aktualnie ważę ok. 64 kg (piszę około, bo w domu nie mam wagi; ważyłam się dwa tygodnie temu u rodziców), nie mam raczej żadnego celu wagowego, ale marzę o zrzuceniu boczków, które chyba od zawsze są moim największym kompleksem.

Mniej więcej od pięciu tygodni wdrożyłam sobie taki pseudoplan żywieniowy. Znaczy się, rozpisuję sobie na przestrzeni tygodnia posiłki, śniadanie, drugie śniadanie, obiad, kolacja. Przyznam, że pozwoliło mi to na spokojnie przyjrzeć się temu, co jem, nauczyłam się nie powielać obiadów a także rozsądnie planować zakupy (mieszkam sama, więc zwracam uwagę na to, żeby produkty, głównie warzywa i owoce, móc wykorzystać w najkrótszym możliwym czasie, żeby nie leżały). Cały czas się uczę komponowania posiłków tak, by między jednym a drugim nie być głodna, żeby ilościowo i jakościowo takze było ok . Podstawą moich obiadów jest głównie kasza/ryż + warzywa, mięsa nie jem.

Co do aktywności, zaczęłam biegać co drugi dzień, po ok. 30-40 minut. Wiem, że to żaden wyczyn, ale pracuję w godzinach 10-18, zanim się doturlam do domu jest 19, wobec cieszę się i z tego. W wolne dni wybieram się natomiast na kijki, mam opracowaną trasę na ok. 70 minut i chodzę praktycznie co niedzielę. Jak zrobi się cieplej, to zdecydowanie kijkowanie przeniosę na plażę

Z moich małych sukcesów na przestrzeni miesiąca to na pewno zarzucenie słodyczy. Zrobiłam sobie taki detoks na trochę ponad miesiąc (chociaż jak pisałam wyżej, zdarzyły się dwa dni, kiedy po słodycze sięgnęłam) i szczerze - wcale mnie do nich nie ciągnie.

Ja w grudniu 2020 startowałam z 96 kg teraz jest 63 kg. Ogólnie to skóra wisi a na pielęgnację to nie mam czasu. Przydałoby się może trochę poćwiczyć mięśnie brzucha, ale mam w pracy tyle chodzenia że zwyczajnie w domu mi sie nie chce. Waga nadal spada ale chcę utrzymać tą wagę. Ogólnie to sprawdzam składy i wybieram najprostsze. Słodyczami się w tym roku nie przejmuję ale też nie ciągnie mnie do nich.



U nas w pracy się zaczyna więcej roboty. Szefowa zapowiedziała, że nadgodziny mogą sie zdarzyć nawet na 1 i 3 zmianach. Do tej pory były tylko na 2-gich albo jak było jakieś święto to nam przeciągali żeby kolejna zmiana nie musiała do roboty na 2 godziny przychodzić.



Dzisiaj mamusia z dziećmi przyjechała i znowu będziemy żyć na gotowaniu mamusi.

[Kasik109]

Cześć dziewczynki Melduję , że żyję. Ostatnio było ciężko. Nawet bardzo. Praca, praca i praca. Grafik w lutym dał mi mocno popalić. Wstawanie o 2:40 było wyniszczające, a popołudniowe odsypianie tego jeszcze gorsze. Jadłam byle co, byle szybko, byle się położyć. Ciągle rozdrażniona. Przytyłam. Dobrze, że pogoda się zmienia. Zamówiłam rower. Będzie okazja ruszyć dupsko.



HellcatRedeye gratulacje ! Dużo zdrówka dla Ciebie i Maleństwa.

[_hiver_]

Napisane przez Kasik109

Cześć dziewczynki Melduję , że żyję. Ostatnio było ciężko. Nawet bardzo. Praca, praca i praca. Grafik w lutym dał mi mocno popalić. Wstawanie o 2:40 było wyniszczające, a popołudniowe odsypianie tego jeszcze gorsze. Jadłam byle co, byle szybko, byle się położyć. Ciągle rozdrażniona. Przytyłam. Dobrze, że pogoda się zmienia. Zamówiłam rower. Będzie okazja ruszyć dupsko.

HellcatRedeye gratulacje ! Dużo zdrówka dla Ciebie i Maleństwa.

Rzeczywiście, wstając o tej godzinie trudno nie być wykończonym, niedosypianie też nie sprzyja odchudzaniu.
U mnie podobnie, praca i choroby , ale przynajmniej nie przytyłam.

Od marca już w powietrzu wiosna i nowa energia

Napisane przez Megi2021

No ja ważę obecnie 69.3 odchudzanie zaczęłam w zeszłym roku w styczniu dokładnie 4 i miałam wtedy aż 91 kg. A że jestem niską osobą bo tylko 157cm chcę ważyć chociażby te 60 kg. Ogólnie nie jadam żadnych kasz, makaronu,ryżu , ziemniaków i pieczywa to za dużo węglowodanów podnosi cukier, insulinę i zbyt szybko jestem po tym znowu głodna. Ale warzywa, nabiał, mięso i owoce lubię. Co do ruchu ćwiczę godzinę czasami dwie na bieżni.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Niskowęglowodanowa dieta u mnie też daje wyniki, ale zimą nie wytrzymuję bez węglowodanów, stosuję IF 8/16 czyli jem w ciągu 8h 3x dziennie, to też obniża insulinę.

Napisane przez bonasera

Bardziej niż na stracie wagi zależy mi na poprawie sylwetki; aktualnie ważę ok. 64 kg (piszę około, bo w domu nie mam wagi; ważyłam się dwa tygodnie temu u rodziców), nie mam raczej żadnego celu wagowego, ale marzę o zrzuceniu boczków, które chyba od zawsze są moim największym kompleksem.

Mniej więcej od pięciu tygodni wdrożyłam sobie taki pseudoplan żywieniowy. Znaczy się, rozpisuję sobie na przestrzeni tygodnia posiłki, śniadanie, drugie śniadanie, obiad, kolacja. Przyznam, że pozwoliło mi to na spokojnie przyjrzeć się temu, co jem, nauczyłam się nie powielać obiadów a także rozsądnie planować zakupy (mieszkam sama, więc zwracam uwagę na to, żeby produkty, głównie warzywa i owoce, móc wykorzystać w najkrótszym możliwym czasie, żeby nie leżały). Cały czas się uczę komponowania posiłków tak, by między jednym a drugim nie być głodna, żeby ilościowo i jakościowo takze było ok . Podstawą moich obiadów jest głównie kasza/ryż + warzywa, mięsa nie jem.

Co do aktywności, zaczęłam biegać co drugi dzień, po ok. 30-40 minut. Wiem, że to żaden wyczyn, ale pracuję w godzinach 10-18, zanim się doturlam do domu jest 19, wobec cieszę się i z tego. W wolne dni wybieram się natomiast na kijki, mam opracowaną trasę na ok. 70 minut i chodzę praktycznie co niedzielę. Jak zrobi się cieplej, to zdecydowanie kijkowanie przeniosę na plażę

Z moich małych sukcesów na przestrzeni miesiąca to na pewno zarzucenie słodyczy. Zrobiłam sobie taki detoks na trochę ponad miesiąc (chociaż jak pisałam wyżej, zdarzyły się dwa dni, kiedy po słodycze sięgnęłam) i szczerze - wcale mnie do nich nie ciągnie.

Cześć bonasera
Jesteś wegetarianką czy weganką?
Rozumiem brak czasu w tygodniu na sport, bo pracuję tylko popołudniami (zaczęłam z powodu nauki zdalnej córki i teraz jeszcze psa), też wychodzę z pracy najwcześniej o g. 18. Super, że możesz chodzić po plaży , mieszkasz w pobliżu? Ja mieszkam w centrum miasta, ale parki znam na pamięć, z małym psem też nie zrobię kilometrów, zostaje mi chodzenie pieszo na zakupy i z pracy.

[Michalina83]

Ja przyszłam dzisiaj do domu strasznie głodna że nałożyłam sobie największego kotleta którego mamusia zrobiła, trzy duże ziemniaki i buraczki. Zjadłabym konia z kopytami chyba. Ale i tak 1/3 tego zostawiłam i zjadłam na kolację. Na śniadanie i do pracy jadłam owsiankę i potem jeszcze orzechy. No ale dzisiejszy wynik na krokomierzu jak w załączniku. Nawet Mi Band wyłapał prawie 20 tys. Mamy nawał pracy. Już naprawdę nie przejmuję się ile jem, bo przy tym nie da sie nie chudnąć, ale ciesze się że moje wyrobione nawyki przez ostatni rok działają, bo wybieram przeważnie to co zdrowe.
W tej aplikacji ten zegar dziwnie chodzi bo te kroki robiłam przez 8-9 godzin.

[_hiver_]

Napisane przez Michalina83

Ja przyszłam dzisiaj do domu strasznie głodna że nałożyłam sobie największego kotleta którego mamusia zrobiła, trzy duże ziemniaki i buraczki. Zjadłabym konia z kopytami chyba. Ale i tak 1/3 tego zostawiłam i zjadłam na kolację. Na śniadanie i do pracy jadłam owsiankę i potem jeszcze orzechy. No ale dzisiejszy wynik na krokomierzu jak w załączniku. Nawet Mi Band wyłapał prawie 20 tys. Mamy nawał pracy. Już naprawdę nie przejmuję się ile jem, bo przy tym nie da sie nie chudnąć, ale ciesze się że moje wyrobione nawyki przez ostatni rok działają, bo wybieram przeważnie to co zdrowe.
W tej aplikacji ten zegar dziwnie chodzi bo te kroki robiłam przez 8-9 godzin.

Ponad 24 km dziennie
Też wracam z pracy okropnie głodna, bo jem prze wyjściem z domu o g. 11.30 a potem dopiero około 19-tej, ponad 7h bez jedzenia tylko herbata bez cukru, czasem taki mus owocowy w saszetce, ok. 70 kcal.

[bonasera]

Napisane przez _hiver_

Cześć bonasera
Jesteś wegetarianką czy weganką?
Rozumiem brak czasu w tygodniu na sport, bo pracuję tylko popołudniami (zaczęłam z powodu nauki zdalnej córki i teraz jeszcze psa), też wychodzę z pracy najwcześniej o g. 18. Super, że możesz chodzić po plaży , mieszkasz w pobliżu? Ja mieszkam w centrum miasta, ale parki znam na pamięć, z małym psem też nie zrobię kilometrów, zostaje mi chodzenie pieszo na zakupy i z pracy.

Jestem wegetarianką, chociaż produkty odzwierzęce staram się także ograniczać.
Do plaży troszkę mam, około pół godziny komunikacją miejską, czekam, aż będzie cieplej i będzie można chodzić na dłuższe spacery brzegiem morza. Co do aktywności fizycznej, to długo mi zajęło zebranie się za coś, ale w końcu jakoś te 30-40 minut co drugi dzień udało mi się wygospodarować, z czego się bardzo cieszę.

Wow, Michalina, Megi, piękne wyniki waszych starań, gratuluję!

[Michalina83]

Napisane przez _hiver_

Ponad 24 km dziennie
Też wracam z pracy okropnie głodna, bo jem prze wyjściem z domu o g. 11.30 a potem dopiero około 19-tej, ponad 7h bez jedzenia tylko herbata bez cukru, czasem taki mus owocowy w saszetce, ok. 70 kcal.

Ja jem na przerwie i zajadam orzechy w międzyczasie, ale nawet na nockach jak nie mamy przerw to biorę jedzenie i jem na magazynie. Biorę jeszcze banany, gorzką czekoladę. Dzisiaj miałam chyba podobnie z krokami, może trochę mniej bo było spokojniej, ale telefon mi się rozładował w połowie zmiany i wzięłam drugi gdzie nie mam aplikacji. Przy tym chodzeniu to spalanie mam i nawet do owsianki którą biorę do pracy sypię bardzo kaloryczny sezam.

Napisane przez bonasera

Jestem wegetarianką, chociaż produkty odzwierzęce staram się także ograniczać.
Do plaży troszkę mam, około pół godziny komunikacją miejską, czekam, aż będzie cieplej i będzie można chodzić na dłuższe spacery brzegiem morza. Co do aktywności fizycznej, to długo mi zajęło zebranie się za coś, ale w końcu jakoś te 30-40 minut co drugi dzień udało mi się wygospodarować, z czego się bardzo cieszę.

Wow, Michalina, Megi, piękne wyniki waszych starań, gratuluję!

U mnie większość zrobiła dieta. 24 kg do września to była głównie dieta. Starałam sie coś ćwiczyć ale nie bardzo to lubiłam i unikałam. W zasadzie się zmuszałam do wysiłku. Spacery z dziećmi czasami to główny mój sport.

[_hiver_]

Postanowiliśmy z mężem przynajmniej przez cały marzec nie jeść mięsa poza rybami (pescowegetarianizm) i nie zamawiać jedzenia.
Wczoraj była zapiekanka z ziemniaków i warzyw mrożonych, wcześniej naleśniki na słono i słodko, makaron z brokułami, porem i łososiem wędzonym w sosie śmietanowym.
Od kilku dni nie jem słodyczy, na głodzie słodyczowym ratuję się kanapką z serkiem śmietankowym i dżemem bezcukrowym. Domowe ciasto tylko w weekend, 1 kawałek.
Tylko z wychodzeniem słabo, bo mam katar i kaszlę.

[KathyLeonia]

od listopada do teraz przytyłam 5 kg...
ja wiem, że przez ciążę, ale martwi mnie taki nagły skok wagi.

stwierdziłam więc że koniec z podjadaniem słodyczy i słonych przekąsek.
zamiast tego owocki i zdrowe chrupaki!

[Megi2021]

Napisane przez KathyLeonia

od listopada do teraz przytyłam 5 kg...
ja wiem, że przez ciążę, ale martwi mnie taki nagły skok wagi.

stwierdziłam więc że koniec z podjadaniem słodyczy i słonych przekąsek.
zamiast tego owocki i zdrowe chrupaki!

To chyba nie jest dużo 5 kg skoro jesteś w ciąży.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Michalina83]

Ja się ostatnio nie udzielam. Mamy dużo pracy, trochę zostajemy na nadgodziny i mam też trochę rzeczy do ogarnięcia w sprawie działalności. Planuję tez trochę co zrobić z dodatkową kasą. Na razie na pierwszym miejscu będziemy mieć zabezpieczenie finansowe a jak coś zostanie to nadpłacimy kredyt. Miesiąc temu planowałam wpakować większość w kredyt, ale wyliczyłam że odsunie nam się to w planach tylko o góra rok czasu. To nie długo, biorąc pod uwagę jeszcze 17 lat kredytu.



Nie pilnuję na razie tego ile jem. Wczoraj miałam taki spadek energii na nocnej zmianie że próbowałam jeść wszystko żeby trochę siły nabrać, ale wysiłek swoje robi. Ważne że jem zdrowe przekąski.

[Michalina83]

Hej. U mnie dzisiaj na liczniku 61,7 kg. Wychodzi prawie 3 kg w miesiąc. Nie miałam czasu wcześniej napisać, bo w pracy mamy sajgon. Zrobiłam resztę badań. Jeszcze lekarz nie konsultował tego ale ci co robili opisy mówili że wszystko w porządku. Mam lekkie otłuszczenie wątroby, ale lekarz powiedział, że to może być pozostałość po tych wszystkich kg i tak się składa, że pierwszym leczeniem na to jest zdrowa dieta.

Bierzemy z synem udział w konkursie na zdrowe danie i może to nie danie, ale pomyślałam, że zrobimy mój chleb. Wczoraj robiliśmy dokumentację. Z tego co widziałam to tam rodzice robią z dzieciakami jakieś desery zdrowe, można kilka potraw więc może jeszcze coś zrobimy.



Dzisiaj na obiad śledzie z cebulą i pomidorami i ziemniaki.

[Megi2021]

Napisane przez Michalina83

Hej. U mnie dzisiaj na liczniku 61,7 kg. Wychodzi prawie 3 kg w miesiąc. Nie miałam czasu wcześniej napisać, bo w pracy mamy sajgon. Zrobiłam resztę badań. Jeszcze lekarz nie konsultował tego ale ci co robili opisy mówili że wszystko w porządku. Mam lekkie otłuszczenie wątroby, ale lekarz powiedział, że to może być pozostałość po tych wszystkich kg i tak się składa, że pierwszym leczeniem na to jest zdrowa dieta.

Bierzemy z synem udział w konkursie na zdrowe danie i może to nie danie, ale pomyślałam, że zrobimy mój chleb. Wczoraj robiliśmy dokumentację. Z tego co widziałam to tam rodzice robią z dzieciakami jakieś desery zdrowe, można kilka potraw więc może jeszcze coś zrobimy.



Dzisiaj na obiad śledzie z cebulą i pomidorami i ziemniaki.

No to super ci leci ta waga, jak tak dalej będzie to będziesz szukać forum jak zdrowo przytyć

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Michalina83]

Napisane przez Megi2021

No to super ci leci ta waga, jak tak dalej będzie to będziesz szukać forum jak zdrowo przytyć

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Właśnie już próbuję nie spadać z wagi. Niestety się w pracy zapowiada więcej ruchu niż było. W tym tygodniu 2 razy mam dodatkowe nadgodziny i się zapowiada że jednak będą.

[_hiver_]

Napisane przez Michalina83

Hej. U mnie dzisiaj na liczniku 61,7 kg. Wychodzi prawie 3 kg w miesiąc. Nie miałam czasu wcześniej napisać, bo w pracy mamy sajgon. Zrobiłam resztę badań. Jeszcze lekarz nie konsultował tego ale ci co robili opisy mówili że wszystko w porządku. Mam lekkie otłuszczenie wątroby, ale lekarz powiedział, że to może być pozostałość po tych wszystkich kg i tak się składa, że pierwszym leczeniem na to jest zdrowa dieta.

Bierzemy z synem udział w konkursie na zdrowe danie i może to nie danie, ale pomyślałam, że zrobimy mój chleb. Wczoraj robiliśmy dokumentację. Z tego co widziałam to tam rodzice robią z dzieciakami jakieś desery zdrowe, można kilka potraw więc może jeszcze coś zrobimy.



Dzisiaj na obiad śledzie z cebulą i pomidorami i ziemniaki.

Jeszcze nie robiłam kolejnego podejścia do chleba, ale zacznę od bułek, może w najbliższy weekend.
W internecie wyświetlił mi się kiedyś filmik o cieście z kolorowymi warzywami i też mam zamiar go upiec.
Ale na razie to u nas pasmo infekcji, 2 tygodnie temu mąż miał covid a kolejny córka zapalenie wirusowe gardła i zatok, jak zaczęła zdrowieć, to przeniosło się na mnie, już się czułam lepiej, to musiałam iść do pracy, bo szefowa nie miała nikogo na zastępstwo i znów od soboty gorzej. Tak mi dobrze szło z domowym jedzeniem, waga zaczęła spadać, ale od kilku dni nie mam siły gotować i jemy z miasta, więc znów waga więcej pokazuje Najpierw muszę wyzdrowieć, żeby gotować, bo dużo kaszlę, ale przynajmniej do pracy idę tylko raz w tym tygodniu. Kilka fajnych wege przepisów znalazłam do wypróbowania, np. złoty pęczak czy gulasz z czerwonych warzyw.

Napisane przez Megi2021

No to super ci leci ta waga, jak tak dalej będzie to będziesz szukać forum jak zdrowo przytyć

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Michalina83]

Napisane przez _hiver_

Jeszcze nie robiłam kolejnego podejścia do chleba, ale zacznę od bułek, może w najbliższy weekend.
W internecie wyświetlił mi się kiedyś filmik o cieście z kolorowymi warzywami i też mam zamiar go upiec.
Ale na razie to u nas pasmo infekcji, 2 tygodnie temu mąż miał covid a kolejny córka zapalenie wirusowe gardła i zatok, jak zaczęła zdrowieć, to przeniosło się na mnie, już się czułam lepiej, to musiałam iść do pracy, bo szefowa nie miała nikogo na zastępstwo i znów od soboty gorzej. Tak mi dobrze szło z domowym jedzeniem, waga zaczęła spadać, ale od kilku dni nie mam siły gotować i jemy z miasta, więc znów waga więcej pokazuje Najpierw muszę wyzdrowieć, żeby gotować, bo dużo kaszlę, ale przynajmniej do pracy idę tylko raz w tym tygodniu. Kilka fajnych wege przepisów znalazłam do wypróbowania, np. złoty pęczak czy gulasz z czerwonych warzyw.

Mi z bułkami nie po drodze. Po prostu mi nie wychodzą, albo przynajmniej takie dobre jak chleb. Po tym tygodniu jak nie piekłam chleba to mąż i dzieci tak się rzucili że wczoraj 3 dzień z dnia na dzień zrobiłam nowy bo schodzi w ciągu dnia.

Hiver próbowałaś gotować na kilka dni, albo może przechowywać w słoikach. Ja się staram gotować na kilka dni, a do pracy przygotowywać szybkie proste danie. U mnie przeważnie to jest moja owsianka, która zawiera płatki owsiane, ser biały, jogurt, banana, kakao i sezam i wszystko ładuję w szczelny kubek. Próbowałam do pracy nosić inne rzeczy do jedzenia, ale przeważnie byłam głodna albo nie miałam siły i przeważnie kończy się na owsiance. Nawet mi nie przeszkadza, że to codziennie to samo bo raz robię z kakaem, raz bez, raz z rodzynkami albo innymi dodatkami. Przynajmniej nie mam wyrzutów sumienia że w pracy się napycham czymś nie zdrowym albo czymś co nie wiem co w tym jest.



A ja znowu mam problem z teściami. Moje prośby znowu zostały olane. Prosiłam żeby nie karmili dzieci drożdżówkami, cebularzami itp. zamiast posiłków i znowu to samo. W zeszłym tygodniu to była codziennie drożdżówka na śniadanie. Powiedziałam żeby nie kupowali drożdżówek to przynosili cebularze. Powiedziałam żeby przystopowali z tymi cebularzami bo syn powinien jeść normalne śniadania to wczoraj przynieśli paluchy czosnkowe . No nie mogę już. Jak teraz powiem żeby nie przynosili paluchów to co będzie następne, paczki? Pisałam już o tym kiedyś, że wysłałam synów do teściów na dwa dni to na obiad dostali pączki . Wczoraj przygotowałam kluski literki i mięso, dosłownie trzeba było nałożyć na talerz i dać młodemu, żeby sobie sam zjadł, bo sam już sobie radzi z łyżką. Przychodzę z pracy a tu, to co przygotowałam, jak leżało tak leży i oczywiście paluchy czosnkowe zjedzone. Mam wrażenie, że u nich to wszystko byleby się nie narobić. Nie wiem czy już po prostu nie olać tematu żeby się nie denerwować i nie poczekać te pół roku aż mały pójdzie do przedszkola, tam przynajmniej dostanie pełnowartościowy posiłek. Ja nie mówię, że od czasu do czasu nie może dostać tej drożdżówki czy cebularza ale nie codziennie zamiast posiłku. Śniadanie: drożdżówka, obiad: paluch czosnkowy albo cebularz, na kolację też cebularz i najchętniej tak codzień. U nich wszyscy w domu mają cukrzycę, nawet mój mąż i ich córka która jest młodsza ode mnie i jakoś ciężko wyciągnąć wnioski żeby nie serwować wnukom tego samego.

[_hiver_]

Michalina
Rzeczywiście, to takie zapychanie dzieci mącznymi produktami. Może teściowie to przynoszą, bo sami jedzą, czy dużo godzin spędzają u Was z dziećmi? A może dałoby się ustalić, że najpierw obiad, a potem, jak się nie da inaczej, to trochę tego, co przyniosą, wtedy jest szansa, że dzieci mniej tego zjedzą. I jeśli chcą koniecznie przynieść coś dzieciom, to owoce, jakie lubią.
U nas mogę gotować max na 2 dni, bo inaczej rodzinie się nudzi , a i tak robię, że dodatki są inne, np. raz ryż, raz makaron do zupy czy inne warzywa do drugiego dania.
Dziś nie idę do pracy, więc coś spróbuję ugotować, przynajmniej zupę.

[Michalina83]

Napisane przez _hiver_

Michalina
Rzeczywiście, to takie zapychanie dzieci mącznymi produktami. Może teściowie to przynoszą, bo sami jedzą, czy dużo godzin spędzają u Was z dziećmi? A może dałoby się ustalić, że najpierw obiad, a potem, jak się nie da inaczej, to trochę tego, co przyniosą, wtedy jest szansa, że dzieci mniej tego zjedzą. I jeśli chcą koniecznie przynieść coś dzieciom, to owoce, jakie lubią.
U nas mogę gotować max na 2 dni, bo inaczej rodzinie się nudzi , a i tak robię, że dodatki są inne, np. raz ryż, raz makaron do zupy czy inne warzywa do drugiego dania.
Dziś nie idę do pracy, więc coś spróbuję ugotować, przynajmniej zupę.

Te wszystkie ustalenia o których piszesz są co jakiś czas przypominane przeze mnie albo męża, a potem znowu to samo jest. Nawet wczoraj powiedziałam, że najpierw obiad potem co innego i obiad tak jak zostawiłam na kuchence tak stał nietknięty. Nic nie było nakładane. A nie wierzę, że młody by klusków nie zjadł jakby mu talerz przez nim postawić. Owoce też co jakiś czas kupują, ale to jak już mówię "kupcie im owoce". No ale ile razy można powtarzać. Ja też nie chcę wychodzić na taką zołzę co wszystkiego dzieciom zabrania jeść bo nie zabraniam, ale na Boga nie codziennie zamiast posiłków. Wczoraj to sie totalnie wkurzyłam. Teście z dzieciakami teraz niestety muszą siedzieć bo moi rodzice mają własne zajęcia które muszą teraz koło domu zrobić + pomoc mojej siostrze. Mama powiedziała, że małego wezmą do siebie za 2 tygodnie, bo my oboje z mężem przez tą sytuację z wojną mamy dużo więcej pracy, nawet niespodziewane nadgodziny wypadają. Byle do września mam nadzieję.

---------- Dopisano o 12:39 ---------- Poprzedni post napisano o 11:48 ----------

Skarżę się na teściów, ale tak jak już pisałam nie są źli. Tylko się z tym żywieniem nie dogadujemy. Dzisiaj małemu dałam obiad na późne śniadanie żeby coś konkretnego zjadł więc się nie martwię. W porównaniu z niektórymi to nie mam co narzekać na teściów. Moja siostra ma teraz co dobrego. Wychodzi na to, że nawet sama nie może zakupów zrobić bo teściowa, mimo że jeszcze mieszka z nimi to nawet nie zajmie się na chwilę małą żeby siostra mogła zakupy spożywcze zrobić większe. Mój ojciec tam im pomaga na budowie to ostatnio z nim zostawiała małą żeby sama coś kupić.

Mój Mąż od marca przeszedł do pracy biurowej i trochę odetchniemy chociaż od nocowania u nas. Już jest różnica przez te dwa tygodnie. Chociaż nie powiem, pewnie parę razy się zdarzy, że ktoś będzie u nas nocować ale przynajmniej nie 2 razy w tygodniu.

[paziiiak]

Ja miałam być na diecie, ale zjadłam drożdżówkę Ten dzień jest mega słaby dla mnie.

[fiolusiek]

Napisane przez paziiiak

Ja miałam być na diecie, ale zjadłam drożdżówkę Ten dzień jest mega słaby dla mnie.

Czemu masz wyrzuty sumienia przez drozdzówkę? Takie myślenie wprowadza Cię w zaburzenia odżywiania..
Czasem się zdarza, że jemy coś niekoniecznie zdrowego, ale zasada 80/20 jak najbardziej na miejscu

[_hiver_]

Napisane przez paziiiak

Ja miałam być na diecie, ale zjadłam drożdżówkę Ten dzień jest mega słaby dla mnie.

Drożdżówka to ok.300 kcal, jedna to nie dramat, jeśli przez resztę dnia zjesz zdrowe posiłki.

Napisane przez fiolusiek

Czemu masz wyrzuty sumienia przez drozdzówkę? Takie myślenie wprowadza Cię w zaburzenia odżywiania..
Czasem się zdarza, że jemy coś niekoniecznie zdrowego, ale zasada 80/20 jak najbardziej na miejscu

Dużo ludzi ma raz w tygodniu cheat day i to się sprawdza, pod warunkiem, że się nie ma insulinooporności.

Wczoraj nie jadłam pół dnia z powodu migreny, musiałam wziąć zastrzyk p/bólowy i jadłam głównie wieczorem, najpierw domową zupę pomidorową, a potem kanapki z rybkami w oliwie, pastą pomidorową i małymi słodkimi papryczkami nadziewanymi fetą, dużo czerwonego jedzenia, bo dziś byłam na piaskowaniu zębów i do niedzieli mam białą dietę

[Michalina83]

Napisane przez fiolusiek

Czemu masz wyrzuty sumienia przez drozdzówkę? Takie myślenie wprowadza Cię w zaburzenia odżywiania..
Czasem się zdarza, że jemy coś niekoniecznie zdrowego, ale zasada 80/20 jak najbardziej na miejscu

O właśnie to miałam napisać wczoraj ale mi czasu zbrakło. Jak się trzyma zasady że 80% zdrowo i 20% jakiejś odskoczni raz na jakiś czas to jest tez łatwiej wytrwać w diecie. Drożdżówka jak nie jest codziennym rytuałem to nie zaszkodzi. Nawet jak się trafi impreza raz w miesiącu gdzie za przeproszeniem nażresz się ciastek, potraw itp. to też organizm sobie z tym poradzi. Byleby konsekwentnie wracać do zdrowego odżywiania. Z czasem będzie łatwiej wybierać zdrowsze produkty czy wersje.



Ja kiedyś miałam tak że zezwalałam sobie na jednego cukierka dziennie. To nie był dobry pomysł nawet jeśli faktycznie kończyłam na tym jednym cukierku. Ale raz na jakiś czas dopuszczałam. To nawet na psychikę lepiej działa jak sobie mówisz że "ograniczasz" sobie to i to a nie "zakazujesz" sobie to i to

[Michalina83]

Wczoraj dzieciaki znowu na obiad dostały drożdżówki i najgorsze jest to, że chwilę wcześniej zanim wyszłam do pracy, powiedziałam teściom żeby nie dawali im drożdżówek puki nie zjedzą obiadu i żeby nie kupowali już drożdżówek. Znowu. Tydzień temu też mówiłam żeby nie kupowali . Znowu było nawet nie ruszone to co przygotowałam a drożdżówki zniknęły. Już nie powiem inaczej jak to że mają Zakute łby. Ja nie wiem co mam zrobić skoro mówienie jak krowie na rowie nie dociera. Zaświadczenie od lekarza przynieść? Powiedziałam mojemu mężowi co o tym sądzę i następnym razem to on ma interweniować, bo ja już nie wiem co mam powiedzieć na to. Miałam się nie denerwować ale ale jak mnie to wkurza takie coś, po prostu gadasz sobie i jak grochem o ścianę.

[lidiaboromanska]

Zaczęłam w ostatni poniedziałek. Zobaczymy jak mi pójdzie. Dzisiaj akurat cheat day

[Michalina83]

U mnie trochę zaganianie. W pracy się trochę uspokoiło, ale postanowiłam się trochę podszkolić w finansach, część tego robię w pracy słuchając książek i podcastów a część w domu czytam i sprawdzam.

U mnie z dietą tak sobie. Wysiłek jednak robi swoje. Ostatnie dwa tygodnie to było latania że na aplikacji w telefonie miałam od 29-34 tys kroków. Nie wiem czy to przekłamuje ale na pewno jest sporo tego chodzenia, tak jak nie pracuję to mniej więcej mi się zgadza z tym co na Mi Band. A z dietą to tak sobie bo z jednej strony robię to co zawsze, wybieram przeważnie zdrowe rzeczy, tak na 70 - 80 %, ale jest tego dużo. I podjadanie i jedzenie przed snem. Jak wracam z pracy to muszę cukier uzupełnić więc często jeszcze jest banan albo jabłko. Ciągle chodzę głodna teraz. Waga od mojego ostatniego ważenia na szczęście już nie spada.
No i mąż mój ostatnio stwierdził żebym "zaczęła jeść" bo jestem za chuda. Nigdy nie myślałam że będę mieć problem odwrotny do otyłości czy nadwagi.

[Michalina83]

Mi zaproponowali zmianę stanowiska. Próbowałam dzisiaj. Trochę mniej biegania, głownie stanie, ale szefowa kusi podwyżką. Podwyżka niewielka ale zawsze to podwyżka i inne zasady premii, bardziej korzystne. Najpierw proponowali tym osobom co na zleceniu są ale im nikt nie proponował podwyżki. Ona chyba nie może tym na zlecenie dać lepszej stawki.

minusem jest stanie i to że pewnie nie będę mogła audiobooków słuchać na 2 i 3 zmianach

[KathyLeonia]

dla mnie słowo podwyżka zawsze brzmi tak kusząco i magicznie
a potem się patrzy na wypłatę i porównuje z codziennymi rachunkami i masz wrażenie że w sumie nic się nie zmieniło bo wszystko drożeje...

[Michalina83]

Ceny i tak drożeją i to bez względu na to co się dzieje z wypłatą.

Tak się składa że u nas w pracy ostatnio dali pracownikom 8 nowych terminali do pracy dla pracowników największych stażem i najszybszych. Ja się nie załapałam bo jeden z nowych chłopaków pracował naprawdę szybko i efektywnie. Miał przyjść 9 terminal który miał być dla mnie ale dostała go inna dziewczyna w zeszłym tygodniu. Ponoć brali pod uwagę luty gdzie mnie nie było tydzień. Wkurzyłam się bo dodatkowo mój terminal sie popsuł i musiałam korzystać z gorszych. Potem przemyślałam sprawę i może faktycznie jej się bardziej należało. Tego nie wiem bo nie wiem jakie miała wyniki. To dziwne ale jak tylko zaczęłam myśleć pozytywnie a nie wkurzać się bez sensu, to się okazało, że codziennie kogoś od nowych terminali nie było w pracy i mogłam i tak z nich korzystać. A dzisiaj ta propozycja dzisiejsza mnie trochę podbudowała. Kolejnym plusem jest to, że nie będę potrzebować w większości terminala więc mogę to odpuścić.

[Megi2021]

Napisane przez Michalina83

U mnie trochę zaganianie. W pracy się trochę uspokoiło, ale postanowiłam się trochę podszkolić w finansach, część tego robię w pracy słuchając książek i podcastów a część w domu czytam i sprawdzam.

U mnie z dietą tak sobie. Wysiłek jednak robi swoje. Ostatnie dwa tygodnie to było latania że na aplikacji w telefonie miałam od 29-34 tys kroków. Nie wiem czy to przekłamuje ale na pewno jest sporo tego chodzenia, tak jak nie pracuję to mniej więcej mi się zgadza z tym co na Mi Band. A z dietą to tak sobie bo z jednej strony robię to co zawsze, wybieram przeważnie zdrowe rzeczy, tak na 70 - 80 %, ale jest tego dużo. I podjadanie i jedzenie przed snem. Jak wracam z pracy to muszę cukier uzupełnić więc często jeszcze jest banan albo jabłko. Ciągle chodzę głodna teraz. Waga od mojego ostatniego ważenia na szczęście już nie spada.
No i mąż mój ostatnio stwierdził żebym "zaczęła jeść" bo jestem za chuda. Nigdy nie myślałam że będę mieć problem odwrotny do otyłości czy nadwagi.

Co znaczy zaczęła jeść???
To co nic nie jadasz... robisz pewnie głodówki .. albo mało jadasz że ta waga ci tak fajnie spada, do tego ruch w pracy i efekty są

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[KathyLeonia]

Napisane przez Michalina83

Ceny i tak drożeją i to bez względu na to co się dzieje z wypłatą.

Tak się składa że u nas w pracy ostatnio dali pracownikom 8 nowych terminali do pracy dla pracowników największych stażem i najszybszych. Ja się nie załapałam bo jeden z nowych chłopaków pracował naprawdę szybko i efektywnie. Miał przyjść 9 terminal który miał być dla mnie ale dostała go inna dziewczyna w zeszłym tygodniu. Ponoć brali pod uwagę luty gdzie mnie nie było tydzień. Wkurzyłam się bo dodatkowo mój terminal sie popsuł i musiałam korzystać z gorszych. Potem przemyślałam sprawę i może faktycznie jej się bardziej należało. Tego nie wiem bo nie wiem jakie miała wyniki. To dziwne ale jak tylko zaczęłam myśleć pozytywnie a nie wkurzać się bez sensu, to się okazało, że codziennie kogoś od nowych terminali nie było w pracy i mogłam i tak z nich korzystać. A dzisiaj ta propozycja dzisiejsza mnie trochę podbudowała. Kolejnym plusem jest to, że nie będę potrzebować w większości terminala więc mogę to odpuścić.

i to jest dobre podejście
na spokojnie, bez nerwów, a pozytywy przyjdą same