Najbardziej skąpy facet- ranking:)

[201708250923]

Napisane przez agnieszszszka

Dziewczyny, a jak to u Was jest - w przypadku związków na odległość - z płaceniem za długie rozmowy telefoniczne i przyjazdy weekendowe?

A jak ma być ? Każdy płaci za siebie. U nas wyszło naturalnie, że TŻ kupił starter z mojej sieci (zapłacil 3x większy rachunek za swój telefon, to się przekonał ). Mnie zaś każda rozmowa kosztuje 29gr, także przeboleje Co do dojazdów, to też każdy za siebie. Nie zwracamy sobie tych pieniędzy. Gdy jedziemy dalej, to nie zwracam za benzynę, tylko robię zakupy lub stawiam kolację.

[kolejna_wizazanka]

Napisane przez martiniątko

W Niemczech, gdzie mieszkam problem płacenia jest bardzo fajnie rozwiązany. W każdej knajpie kelner podchodząc z rachunkiem pyta jak płacimy - razem czy osobno. Zazwyczaj facet decyduje - czy płaci za nas czy każdy płaci za siebie. Więc nie ma możliwości że nas naciągnie na płacenie

Tja, nie zawsze pytają. Zdarzało mi się już płacić tylko za siebie, co kelner potraktował za dwóch. Głupio potem tłumaczyć.

Napisane przez martiniątko

Raz jednak zdarzyła mi się niemiła sytuacja. Facet zaprosił mnie do restauracji serwującej jedzenie z jego kraju. Ja, jako że byłam na diecie nie miałam specjalnie ochoty, jednak zgodziłam się ze względu na niego. Zamówiłam jedną z najtańszych (i najmniejszych) pozycji, on za to stołował się jak król. Gdy przyszło do płacenia rachunku, kelnerka niestety nie rzuciła złotego hasła "razem czy osobno", a tylko położyła rachunek na stole. Rachunek wynosił z tego co pamiętam ponad 40 euro, z tym że ja zamówiłam za ok. 15. Z grzeczności zapytałam, czy mam się dołożyć a on na to "tak, możesz dać mi 20-tkę" Wkurzyłam się nieźle. Facet złamał wszystkie zasady - zaprosił mnie do swojej ulubionej, dość drogiej restauracji, sam więc zadecydował o budżecie - powinien zapłacić, a skończyło się na tym, że to ja fundowałam mu część przyjemności. Wisienką na torcie było to, że on pracował jako inżynier w międzynarodowym koncernie, miał więc jakieś 2-4 tyś Euro miesięcznie, a ja byłam biedną studentką z Polski i na życie miałam miesięcznie jakieś 300 euro Dodawać nie muszę że było to nasze pierwsze i ostatnie spotkanie.

Trzeba było zapłacić tylko za siebie. Ja bym tak zrobiła. Skoro jemu nie wstyd, dlaczego tobie było?

---------- Dopisano o 14:02 ---------- Poprzedni post napisano o 14:00 ----------

Napisane przez agnieszszszka

Dziewczyny, a jak to u Was jest - w przypadku związków na odległość - z płaceniem za długie rozmowy telefoniczne i przyjazdy weekendowe?

Jak byłam w takim związku to każdy płacić za siebie. Ale używaliśmy skypa oczywiście, nie wyobrażam sobie długich rozmów międzynarodowych. Swoją drogą, dlatego też nigdy więcej związków na odległość. To zwyczajnie koszmarnie drogie (mam na myśli związki międzynarodowe).

[Wampierz]

Napisane przez hoonda

Ja zauwazylam ze kiedy to ja stosowalam zabezpieczenie w formie tabsow anty robilismy to czesto, a od kiedy przeszlismy na gumki to srednio raz na mies. Niby wymowka jest ciąża ale jak byly tabsy to nie bylo zadnych wymowek. Ja za tabsy placilam 40 zl mies a 3 gumki kosztuja 9 zl. Takze mozna i na tym oszczedzac....

XD Może warto poszukać promocji.

[lapida]

[1=8c9538aac29bb5fbc2d31b2 aac28a8f9b62d5c74_6584d26 7571b8;45496934]My za tabletki płacimy na zmianę Wydaje mi się, że większość dziewczyn na hormonalnej antykoncepcji jest w związku z pewnym stażem (po 2 tyg związku chyba mało kto się w nie pakuje), więc nie powinny mieć problemu z porozmawianiem o tym z mężczyzną... Nie mówiąc o tym, że jeśli para może uprawiać seks to i rozmowy o nim nie powinny być niczym dziwnym.[/QUOTE]

zgadzam się w 100%

u mnie zwykle jest tak, że płaci ten, kto akurat ma przy sobie kasę - nie patrzymy, czy ja kupiłam trzy opakowania, a on jedno, czy na odwrót, bo mimo osobnych rachunków bankowych, nie mamy problemów ze wspólną kasą

[Pestka88]

Ja za tabletki płacę sama, ale nawet nie wpadłam na rozmowę o tym, bo brałam już je wcześniej na cerę, więc po prostu dwie pieczenie. A moje akurat są tanie, bo jakieś 13-15zł na miesiąc, więc nie pomyślałam w sumie o tym

Jednak w sytuacji, gdy tabsy kosztują 5 dych można jak najbardziej koszty dzielić, bo i tak kobieta musi jeszcze pamiętać by je łykać, więc siłą rzeczy ona i tak musi bardziej się w to angażować.

[Arman]

Heh
To może i ja się udzielę, ale będzie trochę nie na temat, tym złym będzie kobieta, a tym dobrym facet.

Matka mojego znajomego kierowniczka urzędu państwowego, zarabiająca nieźle, i nie mająca większych wydatków, oprócz zapłacenia opłat mieszkaniowych, i swojego wyżywienia, nie kupiła sobie butów, które już prawie się rozlatywały, i były nieźle "rozklekotane", i jej syn się nad nią zlitował, i wysłał jej z UK do polski 300 zł na nowy nabytek. Jej oszczędności w banku syn ocenia na około pół milona zł.

[elsene]

Ale ona jakoś marudziła, że nie ma na buty?.. Czy syn już nie mógł tego znieść i dlatego wysłał jej kasę?

[MonnieB]

No więc na początku związku to ja dawałam nam prezerwatywy (w UK można dostać je za darmo, ale nie zawsze dają Durexy, czasami jakiś badziew:P)... Później zalożyłam implant antykoncepcyjny, który także jest za darmo, ale mój facet nawet się o to nie pytał, chyba nie pomyslał, że to może być wydatek do którego musi się dołożyć.

Jak zmieniłam swojego faceta? Wjechałam mu na ambicję. Szczerze, bez żadnych ogródek, powiedziałam mu, że mam tego dosyć, że ja nie jestem bankiem i też od czasu do czasu chcę żeby mnie gdzieś zaprosił albo kupił coś na obiad, ja non stop płaciłam za nasze jedzenie, nigdy w życiu się nie dołożył! Powiedziałam mu, że albo idzie do normalnej pracy i ma pieniądze albo z nami koniec, bo ja nie będę nikogo utrzymywać. Do tego zaczęłam opowiadać o koleżankach, które dostają prezenty, jeżdżą na wakacje, chodzą do restauracji, a my nic, bo jemu szkoda pieniędzy na mnie i na nasze przyjemności. Ryłam i ryłam i ryłam i się nauczył, chyba bardzo mnie kocha

A co do płacenia na pierwszej randce, ja nie mam nic przeciwko aby zapłacić za siebie, szczególnie jeśli wiem, że chyba nic z tego nie będzie. Podoba mi się pomysł pójścia do pubu gdzie facet stawia pierwszego drinka, a ja drugiego. Chociaż, według mnie, przynajmniej jednego powinien kupić i tyle. Jeśli mnie zaprosił to dlaczego nie? Nie wychodzi się do knajpy jak się nie ma kasy, proste.

[ciri15]

Napisane przez Mollinka

witam po raz pierwszy się udzielam w tym wątku, ale znajomi moich rodziców mają taki sam przypadek - tyle że byli rodzicami pana młodego - dogadali się z matką panny młodej, że dzielą się kosztami wesela 50/50, ponieważ matka nie miała środków to wyłożyli wszystko ze swojej kieszeni, obiecała zwrócić - nie będzie przy tym zaskoczeniem, biorąc po uwagę charakter tego wątku, że do dnia dzisiejszego nie zwróciła nawet złotówki a to już dobrych parę lat. Bez żadnej żenady przy tym uczestniczy w spotkaniach rodzinnych i generalnie nie widzi problemu. Ciekawe są też jej stosunki z własną córką - znajoma rodziców była kiedyś świadkiem jak ta córka była chora i poprosiła mamę o zakupy - matka przyniosła jej kawałek pasztetowej i od razu wystąpiła z żądaniem, że ma jej oddać 3 zł ..

Swoją drogą nie rozumiem takich układów - tego, że rodzic, który nie ma kasy nie powie "słuchajcie, ja nie mam pieniędzy, nie zorganizuję wam wesela", albo tego, że dziecko wymaga od takiego rodzica tej organizacji.

---------- Dopisano o 09:39 ---------- Poprzedni post napisano o 09:35 ----------

Napisane przez jelly92

8. Swego czasu u mnie pomieszkiwał, więc dorobił sobie klucz. Pewnego razu gdy byłam na zajęciach on przyjechał do mojego domu, wyjadł resztkę żarcia (tego samego dnia miałam iść na zakupy, ale zmęczona po zajęciach chciałam zjeść coś przed nimi na szybko) i wrócił na uczelnię. Oczywiście gdy zwróciłam mu uwagę, że mógł coś dla mnie zostawić to stwierdził, że "i tak było mało i lepiej by najadła się chociaż jedna osoba". Nie wspomnę już o tym, że nie dołożył się do tego żarcia ani grosza...

O lol. Biedna Ty.

---------- Dopisano o 09:40 ---------- Poprzedni post napisano o 09:39 ----------

Napisane przez hoonda

Ja zauwazylam ze kiedy to ja stosowalam zabezpieczenie w formie tabsow anty robilismy to czesto, a od kiedy przeszlismy na gumki to srednio raz na mies. Niby wymowka jest ciąża ale jak byly tabsy to nie bylo zadnych wymowek. Ja za tabsy placilam 40 zl mies a 3 gumki kosztuja 9 zl. Takze mozna i na tym oszczedzac....

[lapida]

Napisane przez ciri15

Swoją drogą nie rozumiem takich układów - tego, że rodzic, który nie ma kasy nie powie "słuchajcie, ja nie mam pieniędzy, nie zorganizuję wam wesela", albo tego, że dziecko wymaga od takiego rodzica tej organizacji.

ja niestety, w zeszłym roku byłam bliskim obserwatorem takie sytuacji - no ogólnie porażka.. Kredyt kredytem poganiany, żeby tylko córeczka miała wesele ze snów (córeczka w ogóle nie zapytała rodziców, czy mają te pieniądze - powiedziała, że wtedy i wtety przyjeżdzają rodzice młodego omówić koszty weselne).
Sprawa (wysoki kredyt niezamożnej rodziny) ciągnie się do dziś..

[ciri15]

Napisane przez Arman

Matka mojego znajomego kierowniczka urzędu państwowego, zarabiająca nieźle, i nie mająca większych wydatków, oprócz zapłacenia opłat mieszkaniowych, i swojego wyżywienia, nie kupiła sobie butów, które już prawie się rozlatywały, i były nieźle "rozklekotane", i jej syn się nad nią zlitował, i wysłał jej z UK do polski 300 zł na nowy nabytek. Jej oszczędności w banku syn ocenia na około pół milona zł.

[Lynn]

Napisane przez Arman

Heh
To może i ja się udzielę, ale będzie trochę nie na temat, tym złym będzie kobieta, a tym dobrym facet.

Matka mojego znajomego kierowniczka urzędu państwowego, zarabiająca nieźle, i nie mająca większych wydatków, oprócz zapłacenia opłat mieszkaniowych, i swojego wyżywienia, nie kupiła sobie butów, które już prawie się rozlatywały, i były nieźle "rozklekotane", i jej syn się nad nią zlitował, i wysłał jej z UK do polski 300 zł na nowy nabytek. Jej oszczędności w banku syn ocenia na około pół milona zł.

Nie obraź się, ale pogrubiony komentarz mnie powalił na łopatki. Opłaty mieszkaniowe na ogół niskie nie są, wyżywienie również. Wg mnie póki ktos nie żeruje na kimś, to jego sprawa ile ma kasy i na co wydaje i nikomu do tego. Nawet dobrze zarabiając nie oznacza, że trzeba żyć jak burżuj, bo ja np. wolałabym żyć oszczędniej i sobie odkładać kasę na tą kupkę, na której jest "pół miliona zł".

[elsene]

Napisane przez Lynn

Nawet dobrze zarabiając nie oznacza, że trzeba żyć jak burżuj, bo ja np. wolałabym żyć oszczędniej i sobie odkładać kasę na tą kupkę, na której jest "pół miliona zł".

To zależy od tego, gdzie każdy z nas stawia granicę pomiędzy "byciem skąpym" a "innymi poglądami na życie, inną hierarchią wartości". I tak, ktoś żyjący w skrajnym ubóstwie, grzebiący po śmietnikach ze sporymi oszczędnościami na koncie, przez jednych będzie uznany za "skąpego", przez innego za "alternatywnie żyjącego".
Tak samo "żyć oszczędniej" -dla jednego będzie to oznaczać "nie kupię nowych=modnych butów, bo stare są dobre", a dla drugiego "nie kupię nowych butów, bo te przemakają tylko tak średnio, a nie bardzo".

[ciri15]

Napisane przez Lynn

Nie obraź się, ale pogrubiony komentarz mnie powalił na łopatki. Opłaty mieszkaniowe na ogół niskie nie są, wyżywienie również. Wg mnie póki ktos nie żeruje na kimś, to jego sprawa ile ma kasy i na co wydaje i nikomu do tego. Nawet dobrze zarabiając nie oznacza, że trzeba żyć jak burżuj, bo ja np. wolałabym żyć oszczędniej i sobie odkładać kasę na tą kupkę, na której jest "pół miliona zł".

Oszczędzając nawet na nowych butach, gdy są potrzebne?

[kolejna_wizazanka]

Napisane przez Arman

Heh
To może i ja się udzielę, ale będzie trochę nie na temat, tym złym będzie kobieta, a tym dobrym facet.

Matka mojego znajomego kierowniczka urzędu państwowego, zarabiająca nieźle, i nie mająca większych wydatków, oprócz zapłacenia opłat mieszkaniowych, i swojego wyżywienia, nie kupiła sobie butów, które już prawie się rozlatywały, i były nieźle "rozklekotane", i jej syn się nad nią zlitował, i wysłał jej z UK do polski 300 zł na nowy nabytek. Jej oszczędności w banku syn ocenia na około pół milona zł.

Może buty jakie nosi są jej obojętne? Albo były wyjątkowo wygodne? Mam tak z ulubionymi jeansami. Przetarły się już na tyłku i ogólnie wyglądają jak ze śmietnika i rodzice jak ich odwiedzam chcą mi zawsze dawać kasę, bo "nawet na spodnie nie mam". Mam inne oczywiście, ale co na to poradzę, że żadne nie leżą tak super, tego modelu już nie produkują, podobnych nie znalazłam. Nie rozumiem co to ma wspólnego ze skąpstwem.

[calliope86]

Napisane przez ciri15

Oszczędzając nawet na nowych butach, gdy są potrzebne?

Właśnie o tym samym pomyślałam, co jakiś czas trzeba wymienić stare rozklekotane buty, w których już wstyd się ludziom pokazać i kropka. Zwłaszcza, że nawet synowi mieszkającemu za granicą jest głupio z tego powodu. Zrozumiałabym tą kobietę gdyby chodziło o kolejną, 20 parę butów .

[kolejna_wizazanka]

Napisane przez calliope86

Właśnie o tym samym pomyślałam, co jakiś czas trzeba wymienić stare rozklekotane buty, w których już wstyd się ludziom pokazać i kropka. Zwłaszcza, że nawet synowi mieszkającemu za granicą jest głupio z tego powodu. Zrozumiałabym tą kobietę gdyby chodziło o kolejną, 20 parę butów .

Wstyd to coś co sama sobie wmawiasz. Mieszkam za granicą, obracam się wśród bardzo dobrze wykształconych ludzi i mnóstwo osób chodzi tu w rozklekotanych butach i ciuchach. Niby dlaczego nie, skoro nadal są użyteczne. Kupowanie bez przerwy, "bo co ludzie powiedzą" i zwracanie uwagi na to, co inni noszą, zamiast na to, co mówią to kiepski zwyczaj, ale bardzo polski, na co wskazuje np. popularność "fashion from raszyn", czy jak to się nazywało. Tutaj ludziom jest obojętne jak wyglądają, wyjątkiem są sytuacje bardzo formalne, rozmowy o pracę, ale nawet to raczej w kontekście biznesowym - na obronę swojego doktoratu możesz iść nawet w wytartych jeansach i nie będzie to traktowane jako minus.

[MsYoung]

Napisane przez agnieszszszka

Dziewczyny, a jak to u Was jest - w przypadku związków na odległość - z płaceniem za długie rozmowy telefoniczne i przyjazdy weekendowe?

U mnie i TŻta jest odległość 4 godziń, on nie chce, żebym się do niego tłukła pociągiem, bo prawka jeszcze nie mam, wiec albo on przyjezdza do mnie, albo przyjezdza po mnie i zabiera do siebie, on jest takim typem, że nie pozwoliłby mi za cokolwiek płacić, więc generalnie z nim w związku portfel mam ciągle schowany i służy jako przecholwanie dokumentów hihi

[Lynn]

Nie wiemy w jakim stanie były buty tak na prawdę, dla jednych zdarty obcas jest powodem do kupienia nowych, dla innych nie. W każdym razie dla mnie historia o butach nie jest przykładem skąpstwa, a wyliczania komuś jego pieniędzy.

[Arman]

Napisane przez Lynn

Nie wiemy w jakim stanie były buty tak na prawdę, dla jednych zdarty obcas jest powodem do kupienia nowych, dla innych nie. W każdym razie dla mnie historia o butach nie jest przykładem skąpstwa, a wyliczania komuś jego pieniędzy.

Uwierz mi, były w stanie fatalnym, rozsypującym się, ale dopóki podeszwa nie odpadła, i dało się wrócić z pracy do domu, to nowych po prostu nie kupiła, i to jest przejaw skąpstwa. Syn jej wysłał kasę bo się za nią wstydził, chodziła jak ostatni "dziad". Znam waszą mentalność i dociekliwość, dla tego wspomniałem o tych jej pieniądzach, lubicie wszystko rozkładać na czynniki pierwsze, i spodziewałem, odpowiedzi typu może na coś zbiera itd. Może jeszcze bardziej doprecyzuję, opłaty mieszkaniowe typu czynsz światło woda, raptem kilka stów, maks 500zł, wyżywienie maks 500zł, przy pensji minimum 3000 to chyba stać ją na odzież. A dopisałem o oszczędnościach w banku, aby pominąc głupie komentarze "może zbiera na nowy telewizor" stać ja na setki telewizorów. Jeśli to nie jest przejaw skąpstwa to tym bardziej, skąpstwem nie nazwałbym jak wasz misio żąda od was zwrotu 3 zl za winograna, w końcu on was nie spłodził i nie musi dokarmiać. Pozdrawiam

[martiniątko]

Napisane przez Arman

Uwierz mi, były w stanie fatalnym, rozsypującym się, ale dopóki podeszwa nie odpadła, i dało się wrócić z pracy do domu, to nowych po prostu nie kupiła, i to jest przejaw skąpstwa. Syn jej wysłał kasę bo się za nią wstydził, chodziła jak ostatni "dziad". Znam waszą mentalność i dociekliwość, dla tego wspomniałem o tych jej pieniądzach, lubicie wszystko rozkładać na czynniki pierwsze, i spodziewałem, odpowiedzi typu może na coś zbiera itd. Może jeszcze bardziej doprecyzuję, opłaty mieszkaniowe typu czynsz światło woda, raptem kilka stów, maks 500zł, wyżywienie maks 500zł, przy pensji minimum 3000 to chyba stać ją na odzież. A dopisałem o oszczędnościach w banku, aby pominąc głupie komentarze "może zbiera na nowy telewizor" stać ja na setki telewizorów. Jeśli to nie jest przejaw skąpstwa to tym bardziej, skąpstwem nie nazwałbym jak wasz misio żąda od was zwrotu 3 zl za winograna, w końcu on was nie spłodził i nie musi dokarmiać. Pozdrawiam

dlaczego pod każdą wypowiedzią musi być dziesięć krytycznych komentarzy?

Przykład skąpstwa jak najbardziej udany mój ojciec też tak ma, że pomimo że stare spodnie są dziurawe, nie kupi sobie nigdy nowych, bo mu szkoda kasy. I nie jest to wynik jego miłości do danego modelu tylko skąpstwa.

Z kolei ja muszę się przyznać do własnego skąpstwa Odkąd mieszkam sama i na własny rachunek, oszczędzam na ogrzewaniu Jak zobaczyłam rachunki za ogrzewanie, to nagle przestało mi przeszkadzać, że w domu jest zimno. Ubieram się cieplej albo siedzę pod kocem i jest ok

[la figa]

a mnie naprawde nie interesuja czyjes przetarte spodnie czy brudne buty. i jak widac to kwestia sporna dlatego prosze nie offtopowac, bo na 50 postow tylko jeden zawiera zenujaca historie

moja kolezanka musiala wracac 20 km pieszo gdyz jej "chlopak" po klotni w drodze powrotnej (on kierowal) stwierdzil, ze nie bedzie jej sponsorowac tej wycieczki i jesli w tym momencie nie da mu na benzyne to ja wysadza. ta oczywiscie zero kasy przy sobie (wracali z wycieczki wiec wszystko poszlo na jedzenie, bilety itp) wracala sama szosa przez las..

[calliope86]

Napisane przez kolejna_wizazanka

Wstyd to coś co sama sobie wmawiasz. Mieszkam za granicą, obracam się wśród bardzo dobrze wykształconych ludzi i mnóstwo osób chodzi tu w rozklekotanych butach i ciuchach. Niby dlaczego nie, skoro nadal są użyteczne. Kupowanie bez przerwy, "bo co ludzie powiedzą" i zwracanie uwagi na to, co inni noszą, zamiast na to, co mówią to kiepski zwyczaj, ale bardzo polski, na co wskazuje np. popularność "fashion from raszyn", czy jak to się nazywało. Tutaj ludziom jest obojętne jak wyglądają, wyjątkiem są sytuacje bardzo formalne, rozmowy o pracę, ale nawet to raczej w kontekście biznesowym - na obronę swojego doktoratu możesz iść nawet w wytartych jeansach i nie będzie to traktowane jako minus.

Z tego co przeczytałam to ta kobieta jest wysokim urzędnikiem, a tam dress code jakiś obowiązuje, co za tym idzie schludny wygląd jest pożądany.

martiniątko mam tak samo z moim ojcem czy to (dziurawe/trwale poplamione/uszkodzone) skarpetki, spodnie czy bluza, opornie mu idzie wymiana garderoby i płacenie za nią. Najlepiej zrobić mu zakupy i podać nowe na tacy. Ciężko też mu przetłumaczyć , że lepiej dołożyć te kilka czy kilkanaście złotych i kupić lepszej jakości/trwalsze rzeczy. W innych kwestiach też jest niestety skąpcem, może opiszę innym razem.

[_stardust]

Napisane przez la figa

moja kolezanka musiala wracac 20 km pieszo gdyz jej "chlopak" po klotni w drodze powrotnej (on kierowal) stwierdzil, ze nie bedzie jej sponsorowac tej wycieczki i jesli w tym momencie nie da mu na benzyne to ja wysadza. ta oczywiscie zero kasy przy sobie (wracali z wycieczki wiec wszystko poszlo na jedzenie, bilety itp) wracala sama szosa przez las..

to nie skąpstwo, to skrajna nieodpowiedzialność i chamstwo

[Lemmy is God]

A mnie śmieszy takie wyliczanie innym ile mają pieniędzy, ile wydają na opłaty i życie oraz jaka suma jest na ich koncie oszczędnościowym.
Może ubrania donasza do końca bo tak ma w zwyczaju, może miała inne nie przewidziane wydatki o których synowi nie wspominała, może ciuła na dom w Hiszpanii, a może całą kasę daje na bezdomnych. Jej kasa, jej sprawa.

[Arman]

Napisane przez Lemmy is God

A mnie śmieszy takie wyliczanie innym ile mają pieniędzy, ile wydają na opłaty i życie oraz jaka suma jest na ich koncie oszczędnościowym.
Może ubrania donasza do końca bo tak ma w zwyczaju, może miała inne nie przewidziane wydatki o których synowi nie wspominała, może ciuła na dom w Hiszpanii, a może całą kasę daje na bezdomnych. Jej kasa, jej sprawa.

Według twojego toku myślenia ten wątek jest bezsensu, bo tak można usprawiedliwić każde zachowanie. Chłopak który zarabia bardzo dobrze i zaprasza dziewczynę do kawiarni, czy restauracji, i oświadcza jej że możesz zmówić wszystko tylko że on zapłaci za szklankę wody, wcale skąpcem nie jest bo MOŻE zbiera na dom w Hiszpanii albo nowe BMW.

[Lemmy is God]

Napisane przez Arman

Według twojego toku myślenia ten wątek jest bezsensu, bo tak można usprawiedliwić każde zachowanie. Chłopak który zarabia bardzo dobrze i zaprasza dziewczynę do kawiarni, czy restauracji, i oświadcza jej że możesz zmówić wszystko tylko że on zapłaci za szklankę wody, wcale skąpcem nie jest bo MOŻE zbiera na dom w Hiszpanii albo nowe BMW.

No bo jest z tyłka wzięty. Ja podchodzę do tego na zasadzie, że jak mi nie odpowiada czyjeś zachowanie to się z tą osobą nie zadaję, bo po co. Do tego wyliczanie innych z ich własnej kasy jest dla mnie głupie. Bo koleś ma prawo zapłacić tylko za wodę, a ja mam prawo mu po tych słowach podziękować za spotkanie.

[Arman]

Napisane przez Lemmy is God

No bo jest z tyłka wzięty. Ja podchodzę do tego na zasadzie, że jak mi nie odpowiada czyjeś zachowanie to się z tą osobą nie zadaję, bo po co. Do tego wyliczanie innych z ich własnej kasy jest dla mnie głupie. Bo koleś ma prawo zapłacić tylko za wodę, a ja mam prawo mu po tych słowach podziękować za spotkanie.

Dziwne podejście masz.
Prostytutka także ma prawo "dać" jej tyłek jej sprawa, ale jednak są często oceniane i wytyka im się ich negatywne zachowanie. Tak samo tu, mamy prawo pośmiać się z negatywnej cechy skąpstwa.

[o_Khaleesi_o]

Napisane przez Lemmy is God

No bo jest z tyłka wzięty. Ja podchodzę do tego na zasadzie, że jak mi nie odpowiada czyjeś zachowanie to się z tą osobą nie zadaję, bo po co. Do tego wyliczanie innych z ich własnej kasy jest dla mnie głupie. Bo koleś ma prawo zapłacić tylko za wodę, a ja mam prawo mu po tych słowach podziękować za spotkanie.

To juz poplotkowac sobie nie można :P


Wysłane z mojego iPhone przez Tapatalk

[elsene]

Napisane przez Arman

Dziwne podejście masz.
Prostytutka także ma prawo "dać" jej tyłek jej sprawa, ale jednak są często oceniane i wytyka im się ich negatywne zachowanie. Tak samo tu, mamy prawo pośmiać się z negatywnej cechy skąpstwa.

Zgadzam się -to, że ktoś jest jakiś to fakt i możemy sobie o tym tutaj porozmawiać.
Nie rozumiem zasady :"on nie zapłacił za moją wodę, więc się z nim więcej nie spotkam... . Ale nie powiem na głos "on jest skąpy", bo to nie wypada."