czy przejmujecie się tym , że nie jesteście piękne?

[7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014]

ja nigdy nie czuje sie gorsza od innych
akceptuje ze sa ludzie ladniejsi ode mnie
dla niektorych ludzi te (ktore wedlug mnie sa ladniejsze )nie sa ladniejsze ode mnie
wszystko zalezy co sie komu podoba
mi nie przeszkadzaja ;-)
poprostu nie zaezy mi na tym zeby wszystkim sie podobac najwazniejsze ze sama ze soba jestem szczesliwa

[Kelecka]

Nie przejmuje sie, bo wiem, ze wedlug wszelkich obecnych standardow jestem bardzo ladna.

[Tamotua]

Napisane przez cholernarejestracja

A ja się przejmuję. Jestem ładna, ale nic wybitnego. Zdarza mi się "wyklinać" na los, że nie dał mi idealnej cery, długich nóg i pięknego biustu. Zamiast tego mam krótkie, grube nóżki, pół życia walczę z trądzikiem i mam jakieś takie nieduże, nieładne w mojej opinii piersi. Lubię piękno w każdej postaci, więc czasami mi smutno, że nie jestem w swoich oczach idealna nie musiałabym spełniać typowego kanonu piękna, ale chciałabym być piękna dla siebie.

Wiem, że to głupie i bezsensowne, ale do silniejsze ode mnie.

Dla mojego TŻ jestem najpiękniejsza na świecie i irytują go moje kompleksy, więc to nie o podobanie się jemu chodzi, bo on ma świra na moim punkcie.

O to to! Z jednej strony czuję się upokorzona takim myśleniem (jak byłam nastolatką, to słyszałam, że z tego wyrosnę ), z drugiej jest to zwyczajnie silniejsze ode mnie.

Najbardziej mi szkoda, że nie mogę być naturalnie piękna. Tylko krótki okres w życiu miałam świetną cerę i jestem ogromnie wdzięczna za poznanie co to znaczy kiedy malujesz się żeby wyglądać lepiej, a nie coś pozakrywać. Żal mi, że nie mam super gęstych włosów i sylwetki, która wygląda świetnie nawet w zwykłych jeansach i obcisłej bluzce, w dodatku bez stanika . Mowa o tym wrażeniu, które robi młodziutka Brooke Shields w filmie Blue Lagoon. Niby ma na sobie łachy, niby włosy są podniszczone i może nawet to nie być Twój typ urody, ale po prostu patrzysz na nią i wiesz, że to naturalne piękno, że ona nawet w takim wydaniu jest atrakcyjna, a co dopiero zrobiona.

Albo nieco bardziej współcześnie - ten czar młodych nieskazitelnych dziewczyn, którym niewiele trzeba do tego żeby robić wrażenie - jak z teledysku Crazy Aerosmith.

Nie ma znaczenia czy masz rozwiane, potargane włosy, pogniecioną koszulę, słaby makijaż. Po prostu jesteś piękna, po prostu to widać.

Świadomość, że czasem tak się wygląda w cudzych oczach nie pomaga, bo człowiek chciałby w ten sposób sam na siebie patrzeć. Dbanie o siebie? Nie zmieni genetyki. Nie chodzi o wymówki, po prostu zajeżdżanie się w imię urody, której się nigdy nie osiągnie, to przerost formy nad treścią.

[faf3d67d51656f0b2bcdb9f98a45434bc3aa12e6]

Napisane przez Tamotua

O to to! Z jednej strony czuję się upokorzona takim myśleniem (jak byłam nastolatką, to słyszałam, że z tego wyrosnę ), z drugiej jest to zwyczajnie silniejsze ode mnie.

Najbardziej mi szkoda, że nie mogę być naturalnie piękna. Tylko krótki okres w życiu miałam świetną cerę i jestem ogromnie wdzięczna za poznanie co to znaczy kiedy malujesz się żeby wyglądać lepiej, a nie coś pozakrywać. Żal mi, że nie mam super gęstych włosów i sylwetki, która wygląda świetnie nawet w zwykłych jeansach i obcisłej bluzce, w dodatku bez stanika . Mowa o tym wrażeniu, które robi młodziutka Brooke Shields w filmie Blue Lagoon. Niby ma na sobie łachy, niby włosy są podniszczone i może nawet to nie być Twój typ urody, ale po prostu patrzysz na nią i wiesz, że to naturalne piękno, że ona nawet w takim wydaniu jest atrakcyjna, a co dopiero zrobiona.

Albo nieco bardziej współcześnie - ten czar młodych nieskazitelnych dziewczyn, którym niewiele trzeba do tego żeby robić wrażenie - jak z teledysku Crazy Aerosmith.

Nie ma znaczenia czy masz rozwiane, potargane włosy, pogniecioną koszulę, słaby makijaż. Po prostu jesteś piękna, po prostu to widać.

Świadomość, że czasem tak się wygląda w cudzych oczach nie pomaga, bo człowiek chciałby w ten sposób sam na siebie patrzeć. Dbanie o siebie? Nie zmieni genetyki. Nie chodzi o wymówki, po prostu zajeżdżanie się w imię urody, której się nigdy nie osiągnie, to przerost formy nad treścią.

Ja kiedyś miałam ogromne kompleksy na punkcie wyglądu i wiecznie coś mi w moim wyglądzie niepasowało mimo, że według rodziny, znajomych itd wyglądałam naprawdę ładnie. Nie chciałam im wierzyć. To wszystko było spowodowane niską samooceną, która wzrosła gdy poznałam obecnego TŻ. On, nawet gdy mam gorsze dni i w ogóle się sobie nie podobam, mówi, że wyglądam pięknie i staram się w to wierzyć, że tak właśnie jest. Dopiero dzięki niemu i jego miłości do mnie, pozbyłam się praktycznie kompleksów na punkcie wyglądu.

[trutka90]

Hej

Trafiłaś w temat, bo od kilku dni jest dla mnie bardzo aktualny Mam jakiś kryzys tożsamości, mimo 26 lat na karku.

Dużo o tym myślę, zagłębiam się w siebie.
Mam bardzo mieszane uczucia i nie potrafię sobie z nimi poradzić, przyznam, że się aż ich wstydzę ostatnio.
Bo wychodzą ze mnie straszliwe kompleksy. Brak akceptacji braku perfekcji, poczucie zagrożenia. Z drugiej strony wiem, że to absurdalne. Potrafię zmienić o sobie opinię o 180 stopni w kilka minut i naprawdę niszczy mi to nastrój.
Z jednej strony uważam się za osobę nawet ładną. Szczególnie w dzieciństwie i w wieku gimnazjalnym dawano mi odczuć, że jestem bardzo ładna. Nikt nigdy nie powiedział mi, że jestem brzydka. Jednak nie miałam za sobą wianuszka adoratorów gdy byłam nastolatką i na studiach. Miałam powodzenie, ale bez szału. Może to wina charakteru? Mam ciężki. Ale ostatnio widzę, jaka jestem nieidealna i ku swojemu przerażeniu czuję, że to mnie przerasta - ta świadomość brzydoty - brzydki profil, cienkie włosy, za duże cycki, za wąskie biodra. I panicznie ćwiczę, nie chce mi się jeść, mam jakieś kompulsywne podgorączkowanie w sobie. Nie mogę nad tym zapanować. Myślałam, że wyleczyłam się z zaburzeń (anoreksja, ed, bulimia), ale jednak coś siedzi.
Mam chłopaka, który codziennie mi mówi, że jestem najpiękniejsza. Mi wówczas włącza się agresor (staram się nie okazywać tego), bo wiem, że kłamie.

I tak - bardzo zazdroszczę pięknym kobietom. Aż mnie to boli w środku. Odechciewa mi się żyć gdy na nie patrzę, gdy o nich myślę. Wiem, że to głupie, ale myślę wtedy o sobie jak najgorzej. Że jestem nic nie warta.

Z drugiej strony ogarnia mnie poczucie winy - mogłabym teraz jeździć na wózku, mogłabym być poparzona kwasem, nie mieć rąk. Czym ja się przejmuję? Jak coś tak próżnego, niewzniosłego może kierować moim samopoczuciem i własną wartością?

[Lexie]

Żeby być piękną, to trzeba czegoś więcej, niż dbania o siebie. A przejmowanie się, że się nie dostało odpowiednich genów, by być pięknością z wyróżniającą się urodą, to strata czasu i nerwów. Więc się nie przejmuję, wiem doskonale, że są kobiety ładniejsze ode mnie. I niech sobie będą, to nie ma wpływu na moje życie

[dzamatasi]

Ja się przejmuję, może to płytkie,ale tak, uroda ma dla mnie duże znaczenie. Sama uważam siebie za brzydką, pomimo,że słyszę masę komplementów,że jestem sliczna/bardzo ladna. Ale wygladam inaczej niz mój ideał, dlatego się sobie nie podoba. I zazdroszczę innym dziewczynom,że sa piękne.

[Caudofemoralis]

Kiedyś się przejmowałam tym strasznie, ale w końcu zadałam sobie pytanie: co zmieniłoby się w moim życiu, gdybym jutro obudziła się piękna? I wyszło mi na to, że nie tak wiele. Ludzie wokół mnie pewnie byliby szczęśliwsi, że wyglądam tak jak chcą, ale co to ma wspólnego ze mną? Tyle że ja jestem od dawna w szczęśliwym związku, więc może mogę sobie na to pozwolić, by mieć zdanie innych gdzieś

[nyana89]

Napisane przez olamadra1994

a faceci? a konkretniej dla swojego faceta nie chcesz byc bardzo atrakcyjna? kazda chce byc doceniana tez za charakter ale i za wyglad

Jak znajdę jakiegoś (a raczej zacznę w ogóle szukać) to Ci powiem Mnie nie musi nikt wychwalać, żebym czuła się atrakcyjna sama dla siebie. Bo jeśli ja bym sama siebie nie uważała za atrakcyjną, to dlaczego bym miała wierzyć innym? Mniej więcej coś w tym stylu. Gusta i guściki

[GrazynaWarkocz]

Kiedyś się tym przejmowałam, w liceum mi dokuczali, ale z perspektywy czasu zaczełam porównywać się z Grycanką☠i mi przeszło

[201803090921]

Nie muszę się na szczęście tym przejmować, bo jestem piękna.
A już najpiękniejsza, kiedy o 7 rano wlekę się do łazienki i nie zdążę jeszcze światła zapalić

A tak serio to nie przejmuję się, bo sobie się podobam, a innym nie muszę.

[Bananalama]

Mam blond włosy do pasa, piękny uśmiech, wymiary Jennifer Lopez (sprawdziłam!) i ładne dłonie o długich palcach. Bóg mnie pobłogosławił też w miarę fajną cerą i generalnie podrasowana umiejętnie wyglądam jak gwiazda. Jeżeli mam obok siebie faceta, który tego nie docenia i jeszcze szuka gdzieś indziej, to jest łajzą i niech spada

[Ashe05]

.

[Adrianna_8]

Napisane przez Ashe05

Wiecie czego ja najbardziej zazdroszcze innym kobietom? Pewności siebie. Mnie osobiscie zżeraja kompleksy ze nie jestem idealna, że moglabym miec ladniejszy nos, mniej pociaglą twarz, i mimo ze podobno są to rzeczy ktore sie nie rzucaja w oczy (tak twierdza moi bliscy), to ja pograzam sie w rozpaczy tych kompleksow. I mimo ze mam w sobie duzo cech uznawanych za porzadane, ciało ktore zwraca uwage, to jednak żyje kompleksami bo w moim uznaniu nie jestem perfkcyjna. Nienawidze sie za to ze chcialabym wygladac jak lalka z linii prodkcyjnej a nie potrafie sie cieszyc pieknem ktore w mnie juz jest tylko rozpaczam nad ☠☠☠☠☠☠☠ami... Jak dziewczyny wyrobic sobie pewność siebie?

Najlepiej u psychoterapeuty . Skads te kompleksy sie wziely...

Wysłane z mojego HTC Desire 820 przy użyciu Tapatalka

[kalija]

Napisane przez olamadra1994

czy przejmujecie się tym, że nie jestescie piekne/ bardzo ladne? a jedynie ladne/ przecietne / brzydkie? jesli tak to dlaczego? jesli nie to dlaczego?

Nie płaczę po nocach z tego powodu, że nie wyglądam jak aniołek z victoria secret. Staram się być najlepszą wersją samej siebie i mi to wystarcza

[MistrzyniDrugiegoPlanu]

Ja miałam kompleksy przez bardzo krótki czas, w liceum.

Ale wcześniej i teraz akceptuję samą siebie w 100%. Nie zależy mi, żeby być piękną. Nie ma to dla mnie wartości. Nawet się nie zastanawiam nad tym, jak wielu ludziom się podobam. Wszystkie te kampanie nawołujące do rzekomej miłości do siebie mylą się moim zdaniem. Bo prawdziwa akceptacja nie polega na uważaniu się za absolutną doskonałość i piękność. Akceptacja zaczyna się, kiedy cię nie obchodzi to, co inni myślą.

I bardzo mnie cieszy, że jak widać jest tu tak wiele kobiet, które też tak na to patrzą.

[elvegirl]

Napisane przez olamadra1994

czy przejmujecie się tym, że nie jestescie piekne/ bardzo ladne? a jedynie ladne/ przecietne / brzydkie? jesli tak to dlaczego? jesli nie to dlaczego?

Uroda rzecz względna, więc się nie przejmuję. Kilka rzeczy w sobie lubię, kilku nie znoszę, ale jakoś mi snu z powiek nie spędzają. Natomiast przejmuję się kondycją mojego ciała, skóry, tym że za szybko mi się robią zmarszczki tu i ówdzie, że tu i tam straciło jędrność, że pewnych rzeczy mimo dobrej diety i ćwiczeń nie mogę ogarnąć. I tu mam kompleksy niestety.

[KontrowersyjnaBaba]

Czy naprawdę internet staje się wszechobecną gimbazą i tego typu śmieciowe (pozbawione sensu) tematy nawet tutaj są podejmowane ?

Nie, nie przejmuje się ponieważ nie mam jakichś deformacji ciała i grubszych wad w wyglądzie (poza małymi piersiami). Druga sprawa to mój facet i pewna dziewczyna w mojej rodzinie (oraz "piękności" w okolicy) uświadomiły mi pewien dość często spotykany schemat:

Co z tego, że dziewczyna jest mega atrakcyjna jak ma łajno umysłowe ? Ani facet z taką nie pogada o zainteresowaniach/hobby, ani nie pogada na jakiś ciekawy temat ani nie podyskutuje. Gdyby tego było mało to większość ma takie nastawienie: "nie znam się, ale uważam że mam świętą rację". Ktoś zaraz napisze, że są faceci, którzy wolą mieć ładną a mniej mądrą....to są zazwyczaj faceci, którzy są skorzy do zdradzania, bicia dziewczyny za byle co, sponsorzy chodzący na prostytutki - chciałybyście mieć takiego faceta ? Pewnie nie.

Ktoś zaraz powie, że są i atrakcyjne i mądre, ale takich dziewczyn jest mało. Tutaj też uroda staje się pewnego rodzaju przekleństwem bo można mieć za faceta idiotę lecącego tylko na seks i urodę dziewczyny.

Jeśli więc odpowiada wam styl bycia z facetem o kant stołu roztrzaskać, płakania bo przystojniak wybił zęby kumplowi i ma sprawę w sądzie oraz świadomości, że będąc z wami zaliczył 3/4 kobiet w mieście to tak - warto się przejmować swoją atrakcyjnością, ale czy wam się to opłaca ? Będziecie się cieszyć, że wasz facet poleciał na wasz wygląd na początku a potem będziecie tego żałować (lub nie jeśli jesteście masochistkami).

Pomijam przypadki karygodnego (moim zdaniem) zaniedbania urody: otyłość, brud, smród, złe ubieranie się, brak higieny ofc. jeśli to nie wynika z choroby.

[elvegirl]

Napisane przez KontrowersyjnaBaba

Ktoś zaraz powie, że są i atrakcyjne i mądre, ale takich dziewczyn jest mało.

Narzekasz na gimbazę, a potem walisz stereotypem rodem z tejże szkoły
Natomiast zgadzam się z tym, że sama fizyczność to za mało żeby stworzyć udany związek.

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

Napisane przez KontrowersyjnaBaba

Czy naprawdę internet staje się wszechobecną gimbazą i tego typu śmieciowe (pozbawione sensu) tematy nawet tutaj są podejmowane ?

Nie, nie przejmuje się ponieważ nie mam jakichś deformacji ciała i grubszych wad w wyglądzie (poza małymi piersiami). Druga sprawa to mój facet i pewna dziewczyna w mojej rodzinie (oraz "piękności" w okolicy) uświadomiły mi pewien dość często spotykany schemat:

Co z tego, że dziewczyna jest mega atrakcyjna jak ma łajno umysłowe ? Ani facet z taką nie pogada o zainteresowaniach/hobby, ani nie pogada na jakiś ciekawy temat ani nie podyskutuje. Gdyby tego było mało to większość ma takie nastawienie: "nie znam się, ale uważam że mam świętą rację". Ktoś zaraz napisze, że są faceci, którzy wolą mieć ładną a mniej mądrą....to są zazwyczaj faceci, którzy są skorzy do zdradzania, bicia dziewczyny za byle co, sponsorzy chodzący na prostytutki - chciałybyście mieć takiego faceta ? Pewnie nie.

Ktoś zaraz powie, że są i atrakcyjne i mądre, ale takich dziewczyn jest mało. Tutaj też uroda staje się pewnego rodzaju przekleństwem bo można mieć za faceta idiotę lecącego tylko na seks i urodę dziewczyny.

Jeśli więc odpowiada wam styl bycia z facetem o kant stołu roztrzaskać, płakania bo przystojniak wybił zęby kumplowi i ma sprawę w sądzie oraz świadomości, że będąc z wami zaliczył 3/4 kobiet w mieście to tak - warto się przejmować swoją atrakcyjnością, ale czy wam się to opłaca ? Będziecie się cieszyć, że wasz facet poleciał na wasz wygląd na początku a potem będziecie tego żałować (lub nie jeśli jesteście masochistkami).

Pomijam przypadki karygodnego (moim zdaniem) zaniedbania urody: otyłość, brud, smród, złe ubieranie się, brak higieny ofc. jeśli to nie wynika z choroby.

Poleciałaś stereotypami aż miło. Ładne to głupie a chłopak ładnej to tylko patologia bo nikt inteligentny na głupią nie poleci.

Internet dale możliwość pozyskania informacji. I jak kiedyś Zdzisia z Koziej Wólki mogła porównać się tylko z sąsiadkami z najbliższej okolicy to teraz może porównać się z dowolną kobietą na krańcu świata. I nawet będzie wiedziała jakiego preparatu owa kobieta używa do wybielenia sobie okolic odbytu..... Ta mnogość informacji, porównań, kreowanie przez media popytu, stylu życia, zachowania, wyglądu mogą sprawić że rzeczona Zdzisia wpadnie w mega kompleksy mimo że obiektywnie rzecz biorąc jest całkiem ładna i podoba się 50% okolicznej męskiej populacji.
Dlatego uważam że ie ma sensu porównywanie się z innymi. Chyba że pod względem elementów jakie można i chce się zmienić.

[KontrowersyjnaBaba]

Napisane przez elvegirl

Narzekasz na gimbazę, a potem walisz stereotypem rodem z tejże szkoły

[1=b872d78680f891d873273d3 1baaf276c9d6e57ec_6594a44 f1cc14;68216801]Poleciałaś stereotypami aż miło. Ładne to głupie a chłopak ładnej to tylko patologia bo nikt inteligentny na głupią nie poleci.
[/QUOTE]

Ludzie czy Wy nie umiecie czytać z zrozumieniem ?
Napisałam, że nie wszystkie a większość, a jeśli naprawdę uważacie to za stereotypowe myślenie to zapraszam na jakiekolwiek blokowisko, szkołę lub dyskoteki. No chyba, że dla was standardy piękna i atrakcyjności są inne to przyznam - możecie mieć rację.

Mam dosyć spore grono znajomych, którzy są facetami i wiem co piszę. Druga sprawa to teraz wyobraźcie sobie sytuację, że jesteście facetem (lub lesbijką/bi) i wiążecie się z kobietą, która jest atrakcyjna ale dosłownie nic sobą nie reprezentuje lub co gorsza uważa, że skoro jest atrakcyjna to nie musi mieć inteligencji bo i tak wszystko załatwi przez wygląd. Jak wy wyobrażacie sobie życie z taką osobą ? Imprezy, codzienny seks w końcu się kończą i zaczyna się dorosłe życie i w tym momencie wychodzi na jaw inteligencja takiej osoby.

Możecie to nazywać stereotypami, ale naprawdę sporo tych atrakcyjnych księżniczek myślą, że mogą wszystko a często kończą z 3 czy 4 dziećmi mających różnych ojców siedząc na zasiłku i cudownym 500+, chlejąc z sebixami z osiedla. Nie mówię, że brzydkie są lepsze bo i tutaj sporo uważa się też za boginie i nic sobą nie reprezentują, ale ten mit "ładna, więc jest też mądra" jest tak samo bezsensowny ja "brzydsza jest mądrzejsza".

Podsumowując - wygląd jest fajny na 1 noc lub w czasie fascynacji na początku, ale jeśli nie idzie w parze z inteligencją to potem jest kaplica a nie związek (chyba, że partnerzy prezentują ten sam poziom).

Co do porównywania się z innymi - wyłączcie internet, zróbcie wycieczkę lub poczytajcie książkę, zmieńcie środowisko jeśli trzeba a świat stanie się piękniejszy niż się wydaje

Tak BTW - myślałam, że tematy o wyglądzie wałkowane chyba 100x w ciągu roku na tym forum wyginą, ale myliłam się. To jest jakaś nagminna przypadłość wizażu czy co ?

[malgo96]

Aha. Według ciebie sporo pięknych kobiet "robi" dzieci z różnymi ojcami a potem żyje z zasiłków "chlejąc z sebixami z osiedla".
Piszesz ze aby zobaczyć ze piękne są głupie to zapraszasz pod blokowisko.
Ty wiesz ze potrzebujesz specjalisty bo tak generalizujesz ze głowa mała. Piszesz zeby się nie przejmować a najbardziej ból tylka masz ty i z tego powodu dorobiłas sobie wygodna teorie. Słabe


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[shani_]

Napisane przez KontrowersyjnaBaba

Tak BTW - myślałam, że tematy o wyglądzie wałkowane chyba 100x w ciągu roku na tym forum wyginą, ale myliłam się. To jest jakaś nagminna przypadłość wizażu czy co ?

Narzekasz na dyskusje o wyglądzie na forum które się nazywa wizaż...?

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

Napisane przez KontrowersyjnaBaba

Ludzie czy Wy nie umiecie czytać z zrozumieniem ?
Napisałam, że nie wszystkie a większość, a jeśli naprawdę uważacie to za stereotypowe myślenie to zapraszam na jakiekolwiek blokowisko, szkołę lub dyskoteki. No chyba, że dla was standardy piękna i atrakcyjności są inne to przyznam - możecie mieć rację.

Mam dosyć spore grono znajomych, którzy są facetami i wiem co piszę. Druga sprawa to teraz wyobraźcie sobie sytuację, że jesteście facetem (lub lesbijką/bi) i wiążecie się z kobietą, która jest atrakcyjna ale dosłownie nic sobą nie reprezentuje lub co gorsza uważa, że skoro jest atrakcyjna to nie musi mieć inteligencji bo i tak wszystko załatwi przez wygląd. Jak wy wyobrażacie sobie życie z taką osobą ? Imprezy, codzienny seks w końcu się kończą i zaczyna się dorosłe życie i w tym momencie wychodzi na jaw inteligencja takiej osoby.

Możecie to nazywać stereotypami, ale naprawdę sporo tych atrakcyjnych księżniczek myślą, że mogą wszystko a często kończą z 3 czy 4 dziećmi mających różnych ojców siedząc na zasiłku i cudownym 500+, chlejąc z sebixami z osiedla. Nie mówię, że brzydkie są lepsze bo i tutaj sporo uważa się też za boginie i nic sobą nie reprezentują, ale ten mit "ładna, więc jest też mądra" jest tak samo bezsensowny ja "brzydsza jest mądrzejsza".

Podsumowując - wygląd jest fajny na 1 noc lub w czasie fascynacji na początku, ale jeśli nie idzie w parze z inteligencją to potem jest kaplica a nie związek (chyba, że partnerzy prezentują ten sam poziom).

Co do porównywania się z innymi - wyłączcie internet, zróbcie wycieczkę lub poczytajcie książkę, zmieńcie środowisko jeśli trzeba a świat stanie się piękniejszy niż się wydaje

Tak BTW - myślałam, że tematy o wyglądzie wałkowane chyba 100x w ciągu roku na tym forum wyginą, ale myliłam się. To jest jakaś nagminna przypadłość wizażu czy co ?

dlaczego nienawidzisz pieknych kobiet? Co Ci zołzy zrobiły?

[malgo96]

Napisane przez shani_

Narzekasz na dyskusje o wyglądzie na forum które się nazywa wizaż...?

Niby narzeka ale jednak wchodzi i pisze najdłuższe posty


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[ridja devojka]

Napisane przez KontrowersyjnaBaba

Czy naprawdę internet staje się wszechobecną gimbazą i tego typu śmieciowe (pozbawione sensu) tematy nawet tutaj są podejmowane ?

Nie, nie przejmuje się ponieważ nie mam jakichś deformacji ciała i grubszych wad w wyglądzie (poza małymi piersiami). Druga sprawa to mój facet i pewna dziewczyna w mojej rodzinie (oraz "piękności" w okolicy) uświadomiły mi pewien dość często spotykany schemat:

Co z tego, że dziewczyna jest mega atrakcyjna jak ma łajno umysłowe ? Ani facet z taką nie pogada o zainteresowaniach/hobby, ani nie pogada na jakiś ciekawy temat ani nie podyskutuje. Gdyby tego było mało to większość ma takie nastawienie: "nie znam się, ale uważam że mam świętą rację". Ktoś zaraz napisze, że są faceci, którzy wolą mieć ładną a mniej mądrą....to są zazwyczaj faceci, którzy są skorzy do zdradzania, bicia dziewczyny za byle co, sponsorzy chodzący na prostytutki - chciałybyście mieć takiego faceta ? Pewnie nie.

Ktoś zaraz powie, że są i atrakcyjne i mądre, ale takich dziewczyn jest mało. Tutaj też uroda staje się pewnego rodzaju przekleństwem bo można mieć za faceta idiotę lecącego tylko na seks i urodę dziewczyny.

Jeśli więc odpowiada wam styl bycia z facetem o kant stołu roztrzaskać, płakania bo przystojniak wybił zęby kumplowi i ma sprawę w sądzie oraz świadomości, że będąc z wami zaliczył 3/4 kobiet w mieście to tak - warto się przejmować swoją atrakcyjnością, ale czy wam się to opłaca ? Będziecie się cieszyć, że wasz facet poleciał na wasz wygląd na początku a potem będziecie tego żałować (lub nie jeśli jesteście masochistkami).

Pomijam przypadki karygodnego (moim zdaniem) zaniedbania urody: otyłość, brud, smród, złe ubieranie się, brak higieny ofc. jeśli to nie wynika z choroby.

Boże czytać się tego nie da. Jaka jest korelacja między uroda (która jest poniekąd wrodzona, nie mówię o byciu zrobionym) a inteligencja i charakterem? Bełkot, bełkot. Nic więcej.

Послато са GT-I9506 уз помоћ Тапатока

---------- Dopisano o 12:07 ---------- Poprzedni post napisano o 12:06 ----------

Napisane przez shani_

Narzekasz na dyskusje o wyglądzie na forum które się nazywa wizaż...?

Bingo

Послато са GT-I9506 уз помоћ Тапатока

[201712242137]

Nie no, fajnie by było, gdyby to było takie proste jak pisze KontrowersyjnaBaba . Wtedy ładne mogłyby sobie myśleć "Nie jestem mądra, ale co tam, przynajmniej jestem ładna" a brzydkie "Nie jestem ładna, ale przynajmniej jestem mądra" . Niestety, życie nie jest sprawiedliwe i jednym bozia dała zarówno urodę, jak i rozum oraz mnogość innych zalet, a niektórym złośliwie potrafiła poskąpić każdej z tych rzeczy, różne kombinacje są możliwe :p

[MistrzyniDrugiegoPlanu]

Szczerze mówiąc ja w tym stereotypie coś widzę, bo tylko raz w życiu spotkałam dziewczynę, która naprawdę była piękna i piekielnie inteligentna i jej pasją była matematyka, w której wymiatała. Myślę, że to trochę jest skorelowane, bo na moich ścisłych studiach była masa osób mających taki talent matematyczny, ogólną inteligencję i wiedzę, że się to w głowie nie mieści. I nie mówię o ludziach, co są "geniuszami" klasowymi w lo. Mówię o takich, co wygrywają olimpiady na poziomie międzynarodowym. Takie osoby najczęściej po prostu o siebie nie dbają. Faceci chodzą w długich, koszmarnie suchych, lub przetłuszczonych włosach, nie ćwiczą, dziewczyny zaś ubrane są, jak własne babcie i też nie bardzo troszczą się o swoją figurę. Jasne, że były tam i zadbane osoby, ale jak kiedyś weszłam do budynku, gdzie ludzie studiowali kierunek związany ze sportem, to nieba, a ziemia. Ogólne wrażenie jest zupełnie inne. Wchodziłam do swojego budynku i miałam wrażenie, że widzę samych niezbyt urodziwych, zaniedbanych ludzi, wchodziłam do tamtego i nie dało się trafić na zapuszczoną osobę. Po prostu tak jest, że pewne dziedziny sprzyjają pięknu, inne nie. I nie można mówić, że nie, nie, nie, absolutnie nie ma żadnej korelacji.

[trzyrazypiec]

Ale niedbanie o siebie to nie to samo co brak urody. A ludzie studiujący kierunek związany ze sportem mogą być inteligentni lub nie, pomiędzy takimi studiami a brakiem inteligencji też nie ma żadnej korelacji.

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

Napisane przez MistrzyniDrugiegoPlanu

Szczerze mówiąc ja w tym stereotypie coś widzę, bo tylko raz w życiu spotkałam dziewczynę, która naprawdę była piękna i piekielnie inteligentna i jej pasją była matematyka, w której wymiatała. Myślę, że to trochę jest skorelowane, bo na moich ścisłych studiach była masa osób mających taki talent matematyczny, ogólną inteligencję i wiedzę, że się to w głowie nie mieści. I nie mówię o ludziach, co są "geniuszami" klasowymi w lo. Mówię o takich, co wygrywają olimpiady na poziomie międzynarodowym. Takie osoby najczęściej po prostu o siebie nie dbają. Faceci chodzą w długich, koszmarnie suchych, lub przetłuszczonych włosach, nie ćwiczą, dziewczyny zaś ubrane są, jak własne babcie i też nie bardzo troszczą się o swoją figurę. Jasne, że były tam i zadbane osoby, ale jak kiedyś weszłam do budynku, gdzie ludzie studiowali kierunek związany ze sportem, to nieba, a ziemia. Ogólne wrażenie jest zupełnie inne. Wchodziłam do swojego budynku i miałam wrażenie, że widzę samych niezbyt urodziwych, zaniedbanych ludzi, wchodziłam do tamtego i nie dało się trafić na zapuszczoną osobę. Po prostu tak jest, że pewne dziedziny sprzyjają pięknu, inne nie. I nie można mówić, że nie, nie, nie, absolutnie nie ma żadnej korelacji.

ale nie ma korelacji typu "większość ślicznotek kończy z 4 dzieci, każde z innym ojcem, chlejąc pod budka z piwem z osiedlowymi sebiksami" no proszę Cię.