Czas przestać oglądać się na innych i zrobić coś z własnym życiem

[Miami]

Czy ktoś też czuje tak jak ja? Że czas się ogarnąć, nie oglądać się na innych, nie wracać do przeszłości. Jakaś nieudana znajomość, życie nadzieją, nieustanne zaprzątanie sobie kimś głowy, chociaż rozum podpowiada, że należałoby to olać?
Chciałabym w końcu się ogarnąć, zacząć cieszyć się życiem, a nie babrać się w przeszłości, zwłaszcza w tym co nie wypaliło.
Skupić się na sobie, spróbować nowych rzeczy. Mam wrażenie, że życie przecieka mi przez palce, nie robię nic konkretnego, nic ciekawego i pasjonującego.
Czas na zmiany.

[ulicznica]

Tak, właśnie w tym momencie mam tak samo jak Ty
Bardzo dużo czasu zajęło mi dojście do tego, by skupić się wreszcie na sobie.
Dlatego ostatnio częściej siedzę z książką niż w necie, częściej sama gotuję eksperymentując w tej dziedzinie, robię sobie wieczór piękności i nakładam na siebie wszystko co mam w łazience, zapisuję się na fitness, może wrócę na dietę.
Planuję poważnie podejść do kwestii wykorzystywania przeze mnie czasu w tygodniu i zaplanować sobie wieczory tak, żeby połowę mieć zajętych.
No i szukam praktyk albo pracy.

[201705250955]

Napisane przez Miami

Czy ktoś też czuje tak jak ja? Że czas się ogarnąć, nie oglądać się na innych, nie wracać do przeszłości. Jakaś nieudana znajomość, życie nadzieją, nieustanne zaprzątanie sobie kimś głowy, chociaż rozum podpowiada, że należałoby to olać?
Chciałabym w końcu się ogarnąć, zacząć cieszyć się życiem, a nie babrać się w przeszłości, zwłaszcza w tym co nie wypaliło.
Skupić się na sobie, spróbować nowych rzeczy. Mam wrażenie, że życie przecieka mi przez palce, nie robię nic konkretnego, nic ciekawego i pasjonującego.
Czas na zmiany.

We mnie takie i uczucia i chęć działania, a także pierwsze efekty tych starań, są już od jakichś 2 lat. Jakie były przyczyny?
1. trudna sytuacja rodzinna
2. "trudny związek"
3. lekcja prawdziwego życia dana mi przez heroicznie o życie walczącą Królową Życia (której niestety walka się zakończyła )
Wszystko, co mnie w życiu dotknęło, mam wrażenie, nie działo się bez powodu. Mam wiarę i motywuje mnie to wszystko do tego, by się rozwijać, podróżować, dbać o swoje wykształcenie.. Nie byłam typem pesymistki, czarnowidza, osoby patrzącej w przeszłość, ale nigdy nie miałam też serca i poniekąd możliwości robienia czegoś super dla siebie. Co robię?
1. uczę się
2. podróżuję i poznaję nowych ludzi
3. kupiłam maszynę do szycia, o której zawsze marzyłam i zaczynam sprawdzać jej i swoje możliwości
4. chodzę regularnie do kina
5. nie mam barier mentalnych i filozoficznych (np. nie zjem ślimaka, bo jest obrzydliwy, albo w piątek 13 nie lecę samolotem, bo na pewno spadnie)
Co chciałabym robić?
1. częściej chodzić na koncerty
2. częściej czytać książki (minimum 4 miesięcznie, co jest dla mnie trudne ze względu na połączenie studiów i charakteru pracy )
3. spędzać więcej czasu z przyjaciółmi i innymi ludźmi (powód j/w)
4. mięć większy dystans do rzeczywistości, szczególnie jeśli chodzi o inne osoby
5. nie pozwalać sobie zbyt często na smutek i chwile słabości.
Dodam jeszcze za ulicznicą: 6. Jeszcze bardziej dbać o zdrową dietę i siebie samą.

[WampLady]

Wszystko to, co opisałaś idealnie opisuje mnie...tylko, że oczywiście nic jeszcze z tym wszystkim nie zrobiłam...zamiast chodzić na imprezy, do kina, do teatru ja siedzę w domu i myślę, gdybam, wspominam, użalam się. Zamiast poczytać książkę, poduczyć się na studia, poćwiczyć trochę żeby zgubić zbędne kilogramy, ja siedzę i użalam się nad sobą. Fakt, trzeba coś z tym zrobić. Najgorsze jest jednak to, że do wszystkiego mam słomiany zapał niestety

[Salalina]

Mam dokładnie ten sam etap. Bardzo chcę coś zmienić, umocnić się, przestać oglądać się za siebie. Nauczyłam się już o sobie tyle, że nie można wymagać za dużo. Tzn. jeśli zrobię sobie długą listę, gdzie jest i czytanie książek i zdrowa dieta, to wiem, że na pewno nie podołam. Dlatego planuję zacząć małymi krokami, wyznaczać sobie na początek jeden cel na tydzień. To jest o tyle dobre, że później jest coraz łatwiej - motywacją jest satysfakcja, że się udało.
Przeczytałam gdzieś niedawno, że zachowanie staje się nawykiem po 66 dniach. Dlatego też nie warto się po miesiącu zniechęcać do zmiany i wytrwać, choć irytujący wydaje się nam brak rezultatów po kilku tygodniach. Dziewczyny - trzymam kciuki. Ja pracuję na razie nad tym, by chodzić wcześniej spać, tzn. max o 1. Dlatego uciekam, bo zostały mi 3 minuty!

[Issabello]

Jakbym czytała o sobie... Na razie u mnie wszystkie zmiany są w fazie planu, ale już czas zacząć ich realizację. Muszę w końcu zrobić coś dla siebie, bo czuję, że tkwię w jakimś błędnym kole i jestem wiecznie niezadowolona ze swojego życia. Chcę skończyć ze złymi nawykami, a w ich miejsce wprowadzić nowe. Chcę przestać marnować wieczory na bezsensowne siedzenie przed komputerem, a zacząć wykorzystywać je na coś rozwijającego

[dance makabre]

U mnie to samo... Ale trudno przestać stać w miejscu, gdy w perspektywie matura i nauki od zarąbania, nie mam czasu na nic innego

[istari]

Wątek dla mnie
W życiu mi się sporo pozmieniało więc czas i na mnie.
Ulicznico Miło Cię widzieć

[ulicznica]

Napisane przez istari

Wątek dla mnie
W życiu mi się sporo pozmieniało więc czas i na mnie.
Ulicznico Miło Cię widzieć

Heloł Istari czasami bywam też na naszej grupie, ale nikt tam nic nie pisze, więc częściej siedzę na głównym "naszym" temacie

Salalina, mi zmiany przychodzą wcześniej niż po 66 dniach, łatwo wpadam stety albo niestety w nawyki - niestety, bo zarówno dobre, jak i złe.

[WampLady]

Napisane przez Issabello

Jakbym czytała o sobie... Na razie u mnie wszystkie zmiany są w fazie planu, ale już czas zacząć ich realizację. Muszę w końcu zrobić coś dla siebie, bo czuję, że tkwię w jakimś błędnym kole i jestem wiecznie niezadowolona ze swojego życia. Chcę skończyć ze złymi nawykami, a w ich miejsce wprowadzić nowe. Chcę przestać marnować wieczory na bezsensowne siedzenie przed komputerem, a zacząć wykorzystywać je na coś rozwijającego

Zgadzam się! Tylko pytanie podstawowe, jak zacząć to wszystko wprowadzać w życie, a taki sposób, by to nie "uciekło"...

[Issabello]

Napisane przez WampLady

Zgadzam się! Tylko pytanie podstawowe, jak zacząć to wszystko wprowadzać w życie, a taki sposób, by to nie "uciekło"...

Ja myślę, że małymi krokami Fajnie będzie zrobić chociaż jedną rzecz w ciągu dnia, która sprawi, że będziemy z siebie zadowolone

[istari]

Napisane przez Issabello

Ja myślę, że małymi krokami Fajnie będzie zrobić chociaż jedną rzecz w ciągu dnia, która sprawi, że będziemy z siebie zadowolone

I właśnie dlatego zabieram się do napisania tego, na co miałam dziś cały dzień i nic nie ruszyłam Tylko jadłam i oglądałam Kuchenne Rewolucje na kompie

[WampLady]

Napisane przez Issabello

Ja myślę, że małymi krokami Fajnie będzie zrobić chociaż jedną rzecz w ciągu dnia, która sprawi, że będziemy z siebie zadowolone

Fajny pomysł! A co proponujesz najpierw?

[friable]

Też mam problem z motywacją... powinnam teraz się uczyć i co? Siedzę na wizażu

[WampLady]

Napisane przez friable

Też mam problem z motywacją... powinnam teraz się uczyć i co? Siedzę na wizażu

Przez moją motywację..a raczej jej zanik, nie poszłam na wymarzone studia, na które de facto się dostałam...bo stwierdziłam, że na bałkanistyce, ucząc się trzech języków, motywacja i systematyczność to podstawa a znam siebie na tyle, że wiem, że nie dałabym rady, niestety...

[dance makabre]

Napisane przez friable

Też mam problem z motywacją... powinnam teraz się uczyć i co? Siedzę na wizażu

Ja ostatnio nie mam problemów z motywacją (od kiedy matura dyszy mi w kark), za to mam problem z każdą inną sferą życia :
1) zbyt dużo życia przeszłością, tęsknoty, do tego co było i nie wróci (głównie z powodu śmierci bardzo bliskiej osoby niemal rok temu, ale nie tylko, ogólnie mam tendencje do sentymentalizowania)
2) jak to napisała Miami w pierwszym poście: "nieudana znajomość, życie nadzieją, nieustanne zaprzątanie sobie kimś głowy, chociaż rozum podpowiada, że należałoby to olać? (...) babrać się w przeszłości, zwłaszcza w tym co nie wypaliło." Idealnie to.
3) z powodu nawału nauki zrezygnowałam z większości swoich (dość czasochłonnych) pasji i bardzo mi z tym źle

Także mam wrażenie, że stoję w miejscu, nie robię nic ciekawego ani nowego, ba, nawet nie rozwijam swoich pasji, nie zawieram nowych znajomości... A, jak wiadomo, stać w miejscu to znaczy płynnie się cofać.

[glergda]

Czuje to. Nie umiem tak ładnie się określić jak Wy, ale potrzebuje zmiany. I ogarnięcia życiowego. Jeśli nie teraz to kiedy. Chętnie podpatrzę jakąś taktykę, może wspólnie uda się coś wypracować...

[Issabello]

Napisane przez WampLady

Fajny pomysł! A co proponujesz najpierw?

Ja postawiłam dziś na aktywność fizyczną. Poćwiczyłam trochę w domu i od razu lepiej się czuję

[domin_o]

Kobieto-założycielko tego wątku- jesteśmy bratnimi duszami. To samo wczoraj zapisałam w pamiętniku(tak pisze go, pomaga zebrać mysli) Koniec z oglądaniem się na innych, myśleniem co oni o mnie sądzą, przejmowaniem się wyimaginowanymi problemami, życiem przyszłością i przeszłością oraz...Przestać z przejmowaniem się samotnością i pogodzić się z tym jak jest(mam jedną wspanialszą przyjaciółkę). Ale właśnie tej zmiany się boję...Bo liczę na to, że jak przestanę zabiegać o względy wszystkich to jakoś znajdę towarzystwo, ale z drugiej strony boję się wykluczenia i tego ze za 3 lata obudzę się wśród stada kotów z tyłkiem na mojej twarzy

[WampLady]

Napisane przez Issabello

Ja postawiłam dziś na aktywność fizyczną. Poćwiczyłam trochę w domu i od razu lepiej się czuję

A ja dziś zrobiłam sobie wieczór piękności Peelingi, maseczki, olejowanie włosków i też czuję świetnie Do aktywności fizycznej muszę się przekonać U mnie najgorzej ruszyć tyłek Bo ja ruszę to spoko Czas zacząc walczyc z lenistwem!

---------- Dopisano o 21:23 ---------- Poprzedni post napisano o 21:22 ----------

Napisane przez domin_o

Kobieto-założycielko tego wątku- jesteśmy bratnimi duszami. To samo wczoraj zapisałam w pamiętniku(tak pisze go, pomaga zebrać mysli) Koniec z oglądaniem się na innych, myśleniem co oni o mnie sądzą, przejmowaniem się wyimaginowanymi problemami, życiem przyszłością i przeszłością oraz...Przestać z przejmowaniem się samotnością i pogodzić się z tym jak jest(mam jedną wspanialszą przyjaciółkę). Ale właśnie tej zmiany się boję...Bo liczę na to, że jak przestanę zabiegać o względy wszystkich to jakoś znajdę towarzystwo, ale z drugiej strony boję się wykluczenia i tego ze za 3 lata obudzę się wśród stada kotów z tyłkiem na mojej twarzy

EJ! To moja wizja przyszłości

[domin_o]

haha piona! A tak serio, to naprawdę boję się samotności bo jestem typem osoby, która siedząc sama- fiksuje ;p

[201705250955]

Piszecie, że macie problem z motywowaniem... też tak miałam. Dopóki nie przeczytałam, że każde nasze wyzwanie powinno być rozumowane w sposób osiągnięcia jakiejś przyjemnej dla nas korzyści. Tak sama zaczęłam rozważać te zagadnienia i zgadzam się. I tak u mnie:
Znając dobrze choć dwa języki będę w stanie porozumiewać się z ludźmi (tu krótka wizualizacja i oglądam sobie zdjęcia ulubionych aktorów i muzyków, w tym Finów, a nawet Niemców, Austriaków - fajnie byłoby sobie z nimi porozmawiać nie tylko po angielsku ).
Mając lepsze nawyki żywieniowe odzyskam wakacyjną energię, będę się lepiej wysypiać i będę miała ochotę wstawać na zajęcia.
Czytając książki, chodząc na koncerty, szyjąc swoje skarpety na telefony i futerały na komputery, będę otaczała się przyjemnymi rzeczami i zawsze będę miała odskocznię od spraw przyziemnych.
To są dla mnie podstawy Zgadzam się z tym, że 66 dni ćwiczeń powoduje wykształcenie w nas nawyku - mam tak z rowerem. Potrafiłam po powrocie z innego miasta o godzinie 18, po kilku godzinach snu, wyskoczyć na godzinną przejażdżkę rowerem po okolicznych wioskach. Myślę więc, że ważna jest regularność, np. jeśli jeżdżę w domu na stacjonarnym i dziś mam dzień lenia, to wchodzę na ten rower i jeżdżę choć 2 minuty, wpajając sobie w mózg, że to moja rutyna (swoją drogą dzieciom można w ten sposób bardzo łatwo wyrobić nawyki, nie to co nam, no nie? ).
Mój patent na książki jest taki, że czytam seriami albo autorami, jak jakaś książka/autor mi się spodoba, to dokupuję często pozostałe pozycje. Teraz postanowiłam sobie wypożyczyć i przeczytać od nowa Jeżycjadę (ach, te dzieciństwo ) i daję sobie na nią czas do końca roku W sumie nie pamiętam, co się z wszystkimi działo, a że ja normalna, wścibska baba jestem, to liczę to szybko ogarnąć (kocham Borejków!).
Staram się nie podchodzić do swojego życia przez pryzmat miejsca i sytuacji, w jakiej się znajduję, już nie. Nie mam pretensji, że urodziłam się w okolicach mniejszego miasta, że tu żyłam, mam bowiem poczucie własnej odrębności i wartości. Wiem, że to ja jestem plasteliną i zarazem dłońmi - to ode mnie zależy, kim będę.
Pozdrawiam wszystkie walczące ze sobą i dążące do lepszego jutra - niech wszystkie kolory tego świata będą dziś z Wami
Ps. ja też miałam dziś dzień piękności Wczoraj w sensie. Sól do kąpieli (szkoda tylko, że woda szybko stygnie) o zapachu mandarynki , peeling enzymatyczny i Claudia - wystrój wnętrz. Odpoczęłam (pomijając fakt, że od 3 dni śpię po południu, a w nocy nawet się nie kładę, bo wiem, że nie usnę).

[WampLady]

Napisane przez asia_aisa

Piszecie, że macie problem z motywowaniem... też tak miałam. Dopóki nie przeczytałam, że każde nasze wyzwanie powinno być rozumowane w sposób osiągnięcia jakiejś przyjemnej dla nas korzyści. Tak sama zaczęłam rozważać te zagadnienia i zgadzam się. I tak u mnie:
Znając dobrze choć dwa języki będę w stanie porozumiewać się z ludźmi (tu krótka wizualizacja i oglądam sobie zdjęcia ulubionych aktorów i muzyków, w tym Finów, a nawet Niemców, Austriaków - fajnie byłoby sobie z nimi porozmawiać nie tylko po angielsku ).
Mając lepsze nawyki żywieniowe odzyskam wakacyjną energię, będę się lepiej wysypiać i będę miała ochotę wstawać na zajęcia.
Czytając książki, chodząc na koncerty, szyjąc swoje skarpety na telefony i futerały na komputery, będę otaczała się przyjemnymi rzeczami i zawsze będę miała odskocznię od spraw przyziemnych.
To są dla mnie podstawy Zgadzam się z tym, że 66 dni ćwiczeń powoduje wykształcenie w nas nawyku - mam tak z rowerem. Potrafiłam po powrocie z innego miasta o godzinie 18, po kilku godzinach snu, wyskoczyć na godzinną przejażdżkę rowerem po okolicznych wioskach. Myślę więc, że ważna jest regularność, np. jeśli jeżdżę w domu na stacjonarnym i dziś mam dzień lenia, to wchodzę na ten rower i jeżdżę choć 2 minuty, wpajając sobie w mózg, że to moja rutyna (swoją drogą dzieciom można w ten sposób bardzo łatwo wyrobić nawyki, nie to co nam, no nie? ).
Mój patent na książki jest taki, że czytam seriami albo autorami, jak jakaś książka/autor mi się spodoba, to dokupuję często pozostałe pozycje. Teraz postanowiłam sobie wypożyczyć i przeczytać od nowa Jeżycjadę (ach, te dzieciństwo ) i daję sobie na nią czas do końca roku W sumie nie pamiętam, co się z wszystkimi działo, a że ja normalna, wścibska baba jestem, to liczę to szybko ogarnąć (kocham Borejków!).
Staram się nie podchodzić do swojego życia przez pryzmat miejsca i sytuacji, w jakiej się znajduję, już nie. Nie mam pretensji, że urodziłam się w okolicach mniejszego miasta, że tu żyłam, mam bowiem poczucie własnej odrębności i wartości. Wiem, że to ja jestem plasteliną i zarazem dłońmi - to ode mnie zależy, kim będę.
Pozdrawiam wszystkie walczące ze sobą i dążące do lepszego jutra - niech wszystkie kolory tego świata będą dziś z Wami
Ps. ja też miałam dziś dzień piękności Wczoraj w sensie. Sól do kąpieli (szkoda tylko, że woda szybko stygnie) o zapachu mandarynki , peeling enzymatyczny i Claudia - wystrój wnętrz. Odpoczęłam (pomijając fakt, że od 3 dni śpię po południu, a w nocy nawet się nie kładę, bo wiem, że nie usnę).

Wow! Powiem Ci, że jak czytałam Twój post, to zastanawiałam się, dlaczego ja na to wszystko nie wpadłam?! Podoba mi się Twoje myślenie "pożyczę" sobie kilka pomysłów na motywację, oby to coś dało
Jaką masz sól do kąpieli? mandarynkiii

[Issabello]

Napisane przez asia_aisa

Piszecie, że macie problem z motywowaniem... też tak miałam. Dopóki nie przeczytałam, że każde nasze wyzwanie powinno być rozumowane w sposób osiągnięcia jakiejś przyjemnej dla nas korzyści. Tak sama zaczęłam rozważać te zagadnienia i zgadzam się. I tak u mnie:
Znając dobrze choć dwa języki będę w stanie porozumiewać się z ludźmi (tu krótka wizualizacja i oglądam sobie zdjęcia ulubionych aktorów i muzyków, w tym Finów, a nawet Niemców, Austriaków - fajnie byłoby sobie z nimi porozmawiać nie tylko po angielsku ).
Mając lepsze nawyki żywieniowe odzyskam wakacyjną energię, będę się lepiej wysypiać i będę miała ochotę wstawać na zajęcia.
Czytając książki, chodząc na koncerty, szyjąc swoje skarpety na telefony i futerały na komputery, będę otaczała się przyjemnymi rzeczami i zawsze będę miała odskocznię od spraw przyziemnych.
To są dla mnie podstawy Zgadzam się z tym, że 66 dni ćwiczeń powoduje wykształcenie w nas nawyku - mam tak z rowerem. Potrafiłam po powrocie z innego miasta o godzinie 18, po kilku godzinach snu, wyskoczyć na godzinną przejażdżkę rowerem po okolicznych wioskach. Myślę więc, że ważna jest regularność, np. jeśli jeżdżę w domu na stacjonarnym i dziś mam dzień lenia, to wchodzę na ten rower i jeżdżę choć 2 minuty, wpajając sobie w mózg, że to moja rutyna (swoją drogą dzieciom można w ten sposób bardzo łatwo wyrobić nawyki, nie to co nam, no nie? ).
Mój patent na książki jest taki, że czytam seriami albo autorami, jak jakaś książka/autor mi się spodoba, to dokupuję często pozostałe pozycje. Teraz postanowiłam sobie wypożyczyć i przeczytać od nowa Jeżycjadę (ach, te dzieciństwo ) i daję sobie na nią czas do końca roku W sumie nie pamiętam, co się z wszystkimi działo, a że ja normalna, wścibska baba jestem, to liczę to szybko ogarnąć (kocham Borejków!).
Staram się nie podchodzić do swojego życia przez pryzmat miejsca i sytuacji, w jakiej się znajduję, już nie. Nie mam pretensji, że urodziłam się w okolicach mniejszego miasta, że tu żyłam, mam bowiem poczucie własnej odrębności i wartości. Wiem, że to ja jestem plasteliną i zarazem dłońmi - to ode mnie zależy, kim będę.
Pozdrawiam wszystkie walczące ze sobą i dążące do lepszego jutra - niech wszystkie kolory tego świata będą dziś z Wami
Ps. ja też miałam dziś dzień piękności Wczoraj w sensie. Sól do kąpieli (szkoda tylko, że woda szybko stygnie) o zapachu mandarynki , peeling enzymatyczny i Claudia - wystrój wnętrz. Odpoczęłam (pomijając fakt, że od 3 dni śpię po południu, a w nocy nawet się nie kładę, bo wiem, że nie usnę).

Świetne pomysły Skorzystam z nich
Dzisiaj niestety nie zrobiłam nic, z czego mogłabym być zadowolona. Próbowałam przygotować się na jutrzejsze zajęcia, ale zadania mnie przerosły i poległam

[WampLady]

Napisane przez Issabello

Świetne pomysły Skorzystam z nich
Dzisiaj niestety nie zrobiłam nic, z czego mogłabym być zadowolona. Próbowałam przygotować się na jutrzejsze zajęcia, ale zadania mnie przerosły i poległam

Nie martw się, bo ja wczoraj też nic nie zrobiłam Muszę coś wymyślić jeszcze na zmotywowanie się...może np. będę sobie kupować kosmetyk raz w tygodniu, gdy zrobię wszystko, co sobie zaplanowałam? hm..to dobry pomysł w sumie Nic tak na mnie nie działa jak myśl o kupnie nowego cienia, pomadki czy tuszu

[Ana186]

Dobrze, że jest ten wątek, a w zasadzie, że został przywrócony
Też potrzebuję kopa do zmotywowania się Jak ktoś słusznie zauwazył, pozwolę sobie zacytować: "stać w miejscu to płynnie się cofać...".

[WampLady]

Napisane przez Ana186

Dobrze, że jest ten wątek, a w zasadzie, że został przywrócony
Też potrzebuję kopa do zmotywowania się Jak ktoś słusznie zauwazył, pozwolę sobie zacytować: "stać w miejscu to płynnie się cofać...".

Możemy się "kopnąć" nawzajem

[201705250955]

Co tam u Was? Ja miałam teraz dwa bad-asia_aisa_day, ale była... aromatyczna i fantastyczna kąpiel, powoli dochodzę fizycznie do siebie Tylko trochę boląca głowa przypomina o trudach ostatnich dni. Jutro zamierzam wcześniej zacząć uczyć się na przedmiot z czwartku, żeby później nie płakać noc przed zaliczeniem Powinnam uczyć się około 3o minut dziennie, żeby wszystko ogarnąć do czwartku. Ze względu na tą chwilową deprechę fizyczną nie idę w poniedziałek na zajęcia. Trochę mnie ominie, ale co tam!
Nakręcam sobie kolejną, ale taką mega podróż, i czuję, że będę miała co powiesić nad łóżkiem i czym się motywować do nauki.
Przez ostatnie dni też nie zrobiłam nic, z czego mogę być w ogóle dumna, ale jutro będzie dobry dzień Zaczynam od odgruzowania pokoju i... przepakowania tygodniowego bagażu

[dawidowskasia]

Napisane przez WampLady

Wow! Powiem Ci, że jak czytałam Twój post, to zastanawiałam się, dlaczego ja na to wszystko nie wpadłam?! Podoba mi się Twoje myślenie "pożyczę" sobie kilka pomysłów na motywację, oby to coś dało
Jaką masz sól do kąpieli? mandarynkiii

Ja tak samo

[dance makabre]

U mnie wciąż sporo nauki, ale niezadowolona z siebie jestem, bo wczoraj i w piątek wieczorem prawie nic nie zrobiłam Szukam jakiegoś hasła, żeby sobie przylepić kartkę nad biurkiem i żeby mnie motywowało, gdy chcę włączyć komputer, ale nie mam pomysłu