2017-11-27, 18:30 | #31 |
Interleukina Druga
Zarejestrowany: 2015-10
Lokalizacja: Polska
Wiadomości: 1 811
|
Dot.: Szkoła muzyczna (i inne zajęcia dodatkowe)
Rodzice zachęcali mnie do zajęć pozaszkolnych od pierwszej klasy podstawówki.
Chodziłam na zajęcia językowe: na początku podstawówki na niemiecki i angielski, potem nauczycielka niemieckiego w szkole powiedziała rodzicom, że mają mnie z angielskiego wypisać, bo nie rozróżniam języków i na lekcjach gadam w tym i w tym. Trochę szkoda, że zrezygnowali zamiast przetrzymać ten okres. Potem musiałam nadrabiać sporo języka w liceum (w gimnazjum kontynuowałam niemiecki, drugi język wszedł mi dopiero w liceum) - zwłaszcza, że chodziłam chętnie i w domu też sporo uczyłam się języków. Przez trzy czy cztery lata uczęszczałam na taekwondo, dość chętnie, bo razem z bratem i kuzynem. Tata często zabierał mnie na basen - wtedy jeszcze nie było go w mieście i musieliśmy jechać kilkanaście km, więc zazwyczaj było to w ramach weekendowego spędzania czasu z rodzinką. Pamiętam epizod z chórem, z którego zrezygnowałam po dwóch spotkaniach, bo zaczął kolidować mi z niemieckim oraz jakąś pojedynczą lekcję tańca grupowego, która mi się nie spodobała. Rodzice nie zmuszali mnie do takich zajęć. Pewnie dlatego, że mój antytalent było widać odkąd zaczęłam śpiewać dziecięce piosenki w przedszkolu W gimnazjum miałam już zupełnie wolny wybór jeśli chodzi o zajęcia. Z własnej, nieprzymuszonej woli kontynuowałam niemiecki. Z taekwondo zrezygnowałam, bo w grupie zostali sami chłopcy i się wstydziłam (taki głupi wiek). Ale za to więcej chodziłam na basen - i w ramach kółka pływackiego w szkole i w weekendy dla samej siebie. Do tego zapisywałam się na prawie każdy konkurs w szkole, prawie każdą olimpiadę (z wyjątkiem ortograficznych) , a co z tym się wiązało często miałam dodatkowe lekcje z nauczycielami, chodziłam na prawie każde możliwe koło pozalekcyjne związane z przedmiotami, a poza tym chodziłam na kółko teatralne i plastyczne. Generalnie potrafiłam do 18 siedzieć w szkole (na szczęście miałam blisko do domu, na lodówce wisiał mój plan i kiedy miałam chociaż 20 min okienka to zawsze czekał na mnie gotowy, gorący obiad, który mogłam połknąć i wracać do szkoły). I to wciąż było z własnej woli, bez żadnej interwencji rodziców. Podejrzewam, że spore znaczenie miał fakt, że przede wszystkim nie obrzydzili mi oni tych dodatkowych aktywności przez zmuszanie żeby na nie chodzić. No i lubiłam się uczyć, tak po prostu. Swoje przyszłe, hipotetyczne dzieci na pewno zapiszę na język, jeżeli będą chciały to i na dwa. I koniecznie jakiś sport, a czy to będzie basen, piłka, taniec, sztuki walki, tenis - zależy od preferencji. Jeśli wykażą zupełny brak zdolności artystycznych to zmuszać ich do takich zajęć nie będę, ale jeżeli same będą chciały chodzić to proszę bardzo, zawsze jest to coś co rozwija i pewna inwestycja w przyszłość. Podejrzewam, że jeżeli będą miały jakieś zdolności po TŻ to on im nie odpuści tak łatwo i zapisze je do szkoły muzycznej. Wtedy postaram się zrobić wszystko żeby je zachęcić - niech same wybiorą instrument albo czy wolą wokal, w razie skarg na nauczycieli zawsze można ich zmienić itp. Edytowane przez Cytokina Czas edycji: 2017-11-27 o 18:38 |
2017-11-27, 18:31 | #32 |
Zakorzeniona
Zarejestrowany: 2010-02
Wiadomości: 23 947
|
Dot.: Szkoła muzyczna (i inne zajęcia dodatkowe)
Harfa Niespełnione marzenie.
|
2017-11-27, 18:33 | #33 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2016-09
Wiadomości: 18 614
|
Dot.: Szkoła muzyczna (i inne zajęcia dodatkowe)
|
2017-11-27, 18:39 | #34 |
Zakorzeniona
Zarejestrowany: 2010-02
Wiadomości: 23 947
|
Dot.: Szkoła muzyczna (i inne zajęcia dodatkowe)
No bo to taki wdzięczny anielski instrument, no i bardzo przyjemny dźwięk Niestety słoń mi na ucho nadepnął, ale to nawet lepiej, bo rodzice i tak by mnie do szkoły muzycznej nie posłali.
|
2017-11-27, 19:08 | #35 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2013-07
Wiadomości: 5 580
|
Dot.: Szkoła muzyczna (i inne zajęcia dodatkowe)
Doświadczyłem tej traumy, jaką jest chodzenie do szkoły muzycznej mimo niechęci.
Matka bardzo chciała, bo to takie prestiżowe. Moja siostra ma słuch absolutny, ja tylko pamięć fotograficzna. Na podworko nie wychodzilysmy, bo cwiczylysmy, miałyśmy zajęcia w sm lub po prostu dlatego żeby nie uszkodzić palców. Cytat:
Chodziłam na 2 języki obce. Jeden znam bardzo dobrze tylko dzieci zajęciem dodatkowym, drugiego uczyłam się też w szkole wiele lat. Chodziłam też do zespołu pieśni i tańca. Pozeracz czasu taki sam jak szkoła muzyczna. Z tańcem kompletnie mi nie szło, a że śpiewem całkiem całkiem. Wreszcie mnie wywalili za zbyt ciężki taniec. Chodziłam też na kółko historyczne i matematyczne. O to ostatnie musiałam bardzo prosić, przesuwać zajęcia w szkole muzycznej. Rodzice do tej pory nie rozumieją, że matematyka to moje najwieksze hobby (i zawod), a muzyka jest w tyle. Moje dzieci o szkole muzycznej nie marza, choć mieszkamy w sąsiedztwie i nie byłoby żadnego problemu żeby chodzili. Co do zajęć przed 7 rokiem życia. U mnie jest trochę inna sytuacja, bo ze względów rehabilitacyjnych, terapeutycznych, takie zajęcia są wskazane dla mojego syna (5,5roku). W przedszkolu ma (obowiązkowo dla wszystkich): rytmika, taniec, ceramika, zajęcia kulinarne, angielski (i coś tam nawet umie). Chodzi na: zajecha rytmiczno-taneczne (już drugi rok), taniec klasyczny, chearlidering. Wszędzie mu się podoba i chce chodzić. Na zumbie mu się nie spodobało. Baletu nie próbowaliśmy, bo prowadzi go ta sama osoba co zumbe. No i chodzi na zajęcia matematyczne. Byłam przeciw, uważam że to za wcześnie, ale to było jedyne stanowisko na dniu otwartym domu kultury, od którego nie mógł się odKleic. Bardzo prosił żeby iść na zajęcia próbne, a potem na kolejne i kolejne. No to chodzi. Osobiście chciałabym żeby chodził na jakąś sztukę walki, piłkę, basen. Kategorycznie odmawia, wiec z bólem godze się z tym i cieszę się że lubi taniec. Córka (3,5) oczywiście nieodłączna siostra swojego brata, byla na wszystkich zajęciach tych co on. Po miesiącu zrezygnowała z większości i chodzi tylko na zajęcia rytmiczno-taneczne. I regularnie wyciąga mnie na bieganie i piłkę nożna. Była na zajęciach próbnych z piłki, była zachwycona(i dawała rade) ale trener jej nie przyjął że względu na płeć. |
|
2017-11-27, 19:53 | #36 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-03
Wiadomości: 44 997
|
Dot.: Szkoła muzyczna (i inne zajęcia dodatkowe)
Cytat:
Do dzisiaj jestem mało zorganizowana. Jestem artystyczną duszą, bałaganiarską, kompletnie niepoukładaną. Występów jako dziecko nie znosiłam, to była dla mnie trauma jak szlag, te popisy, te egzaminy. KOSZMAR absolutny. Jedyne - ale to było całkowicie poza występami w szkole muzycznej - co lubiłam, to śpiewać. Tu mogłam występować, i do dzisiaj nie mam tremy, gdy mam coś publicznie śpiewać. Wszystko inne - nie. Starsza córka chodzi odkąd 4,5 roku miała na kółko plastyczne - bo lubi. Mamy dom kultury 5 minut pieszo od domu, 2h raz w tygodniu. Młodsza do niej dołączyła mając niespełna 4 lata (co nie miało wielkiego sensu, ale że tanie i chciała szalenie, to też chodziła), a od tego roku sens jest, bo zaczęła robić bardzo fajne prace i lubi to. Absolutnie nie są to zajęcia dla przyszłych geniuszy malarstwa - są wyłącznie dla przyjemności dziewczyn. |
|
2017-11-27, 20:03 | #37 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-07
Lokalizacja: Quahog, Rhode Island
Wiadomości: 7 568
|
Dot.: Szkoła muzyczna (i inne zajęcia dodatkowe)
[1=0096a1e2f6245c4e98bc18d e9b0ed84c369ef137_632f8bf 2adc0b;79210626]Absolutnie nie są to zajęcia dla przyszłych geniuszy malarstwa - są wyłącznie dla przyjemności dziewczyn.[/QUOTE]
Ano, tam się wyżej pojawiły jakieś głosy, że np. na kółku plastycznym niczego się małe dzieci nie nauczą. No błagam Nie wszystkie zajęcia muszą być super rozwijające i tylko dla super utalentowanych dzieciaków, przecież jak dziecko chce coś robić dla czystej przyjemności to ma to sens sam w sobie. |
2017-11-27, 20:26 | #38 |
Zasiedzenie
Zarejestrowany: 2007-04
Wiadomości: 5 627
|
Dot.: Szkoła muzyczna (i inne zajęcia dodatkowe)
Ja tam chodziłam na zajęcia plastyczne w domu kultury i co prawda - w perspektywie całej edukacji (całe moje życie potoczyło się w tym kierunku), nauczyłam się tam najmniej, ale bardzo lubiłam spędzać tam czas. Muszę przyznać, że rodzice szybko wyłapali mój talent i pomagali mi go rozwijać jak mogli. Niestety brakło kasy na inne aktywności, na dodatkowy angielski zaczęłam chodzić dopiero w klasie maturalnej, a we wszystkich moich szkołach poziom był żenujący.
Swoje dziecko poślę na angielski, a reszta wg predyspozycji (mam nadzieję je wyłapać oczywiście). Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
Nie ma złych roślin, są tylko źli ludzie. |
2017-11-27, 20:28 | #39 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2012-11
Wiadomości: 682
|
Dot.: Szkoła muzyczna (i inne zajęcia dodatkowe)
Będąc w któryś z pierwszych klas podstawówki(tak 1-3?) chodziłam na rysunek i rękodzieło. Niestety zajęcia jak to ktoś tu już ujął typu "Narysuj drzewko. Ładne." Prowadzący przekazywał jakieś wskazówki tylko starszym uczestnikom i 90% czasu spędzał w swojej kanciapie i w końcu zrezygnowałam bo się tam nudziłam. Bardzo żałowałam, że niczego mnie te zajęcia nie nauczyły bo do dziś rysunek uwielbiam, ale wszystkiego co umiem nauczyłam się sama.
Żałuję też, że rodzice łatwo pozwalali mi ze wszystkiego zrezygnować i nigdy nie proponowali mi zapisania się na coś. Kiedyś jak chyba większość dzieci miałam fazę na gitarę, więc pożyczyli od jakiegoś znajomego i... tyle. Ja, mająca ostatnio styczność z instrumentem w postaci cymbałek w 1 klasie, dostałam do rąk nieco zapomnianą, nienastrojoną gitarę. Mimo prób pomocy grającej koleżanki nie udało mi się jej nastroić, ani zagrać nic od czego by uszy nie bolały. Tym sposobem zdemotywowałam się kompletnie i zrezygnowałam. Później za każdym razem słyszałam, że mam "słomiany zapał" i każde moje "chciałabym się nauczyć/chodzić na" kończyło się tym właśnie stwierdzeniem. Potem zawsze zżerała mnie zazdrość jak patrzyłam na koleżanki, które grały na czymś, tańczyły, śpiewały, malowały i we wszystkim były dobre. Myślę, że czasem warto trochę dziecko pozmuszać do chodzenia na coś rozwijającego umiejętności (jeśli nie jest jednym ze 100 zajęć ani prawdziwą katorgą). |
2017-11-27, 22:58 | #40 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2013-07
Wiadomości: 5 580
|
Dot.: Szkoła muzyczna (i inne zajęcia dodatkowe)
Cytat:
Oczywiście dzieci mają gorsze dni, kryzysy i mówią że nie będą na coś chodzić. Nigdy tego nie olewam. Pytam czemu nie chcą. Czasem jest to blahostka (np. W układzie tanecznym na koniec syn musial się położyć, było to dla niego nie do zaakceptowania) i rozmowa z dzieckiem i instruktorem załatwia sprawę, a czasem faktycznie jest tak, że jakaś aktywność dziecku nie podchodzi i tak np. Bardzo bym chciała żeby syn nauczył się plywac czy choc utrzymywać na wodzie, ale jak widzę jakiego ataku paniki dostaje na basenie, to oszczędze mu tego. |
|
2017-11-28, 06:29 | #41 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2012-11
Wiadomości: 682
|
Dot.: Szkoła muzyczna (i inne zajęcia dodatkowe)
Nie no ja właśnie o takich mówię. Jak umiesz to rozwiązać to fajnie, ale czasami dzieci mają nie-bo-nie albo jakieś naprawdę głupotki. Wtedy myślę, że można je trochę przetrzymać i zobaczyć czy to minie czy naprawdę już się znudziły. Ja tylko powiedziałam że nie chce mi się chodzić bo nie i tyle. I tak było z wieloma innymi rzeczami i teraz wcale nie jestem zadowolona z takiego obrotu sprawy i że rodzice mi na to pozwolili. Dzieci czasami myślą dość krótkodystansowo :p
|
2017-11-28, 06:53 | #42 |
zielony stworek
Zarejestrowany: 2006-01
Lokalizacja: z miasta Łodzi kot pochodzi :D
Wiadomości: 16 977
|
Dot.: Szkoła muzyczna (i inne zajęcia dodatkowe)
U mnie był chór szkolny.
Na szczęście nieodpłatny w tamtych czasach. Zawsze miałam wrażenie, że jestem tam jedyną osobą, która nie umie czytać z nut ( na lekcjach muzyki słabo klasę wyuczyli ). Podobno jednak śpiewałam nie najgorzej. Równolegle chodziłam na angielski od 1 klasy podstawówki 2x w tygodniu i 2x w tygodniu niemiecki. Łącznie 5 dni w tygodniu zarezerwowane na dodatkowe zajęcia. Nie wychodziłam na żadne podwórko, nie mam znajomych z sąsiedztwa. Miałam siedzieć na tyłku w domu i się uczyć ! Koleżanki tylko z klasy i to tylko te, które przeszły pozytywną weryfikację mamy. Moi rodzice nie potrafią pływać i dla mnie takie zajęcia byłyby fajne, ale niestety rodzice posłali na naukę pływania tylko starszego brata, bo na mnie nie mieli kasy |
2017-11-28, 07:30 | #43 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-02
Wiadomości: 22 122
|
Dot.: Szkoła muzyczna (i inne zajęcia dodatkowe)
Cytat:
Jezu, dla mnie jakiś kosmos. Moje dziecko "muzyczne", grało na skrzypcach, ale siedziała na podwórku ile wlezie. Do głowy mi nie przyszło żeby kazać jej siedzieć w domu bo sobie w palca coś zrobi. :/ W domu niby miała grać codziennie po minimum 30 minut, kończyło się tak że jak pograła 3 razy w tygodniu a tak przed koncertami/egzaminami 5 razy to było dobrze.
__________________
Cava Z salamandrą w dłoni szedłem przez powierzchnię komety. Liz Williams |
|
2017-11-28, 07:49 | #44 |
Zasiedzenie
Zarejestrowany: 2007-04
Wiadomości: 5 627
|
Dot.: Szkoła muzyczna (i inne zajęcia dodatkowe)
"Za moich czasów" (czyli koniec lat 90tych) ciężko było znaleźć dziecko, które nie wychodziło na podwórko. A chodziłam do podstawówki i gimnazjum w różnych dzielnicach - jeśli ma to znaczenie. Niewiele dzieci chodziło też na zajęcia dodatkowe. Dopiero w liceum wszystko się zmieniło.
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
Nie ma złych roślin, są tylko źli ludzie. |
2017-11-28, 07:58 | #45 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2016-09
Wiadomości: 9 219
|
Dot.: Szkoła muzyczna (i inne zajęcia dodatkowe)
w przedszkolu jeszcze tak, później nie wychodziłam bo nie lubiłam
|
2017-11-28, 09:10 | #46 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2013-03
Wiadomości: 3 214
|
Dot.: Szkoła muzyczna (i inne zajęcia dodatkowe)
Mieszkaliśmy na wsi. I to na takiej wsi absolutnej, gdzie nawet sklepu nie było, a poza autobusami szkolnymi jeździły ze trzy pksy (w dni robocze, bo w sobotę jeszcze dało się rano wydostać, ale wrócić do domu to już było ogromne wyzwanie ).
Chodziłam tylko na kółko muzyczne (śpiew) w szkole podstawowej raz w tygodniu, a w gimnazjum na teatralne (to nie było regularne kółko niestety, tylko kilka zajęć przed planowanymi występami), oba bardzo lubiłam. Poza tym w szkole było tylko kółko siatkarskie, a w grach zespołowych z piłką zawsze byłam beznadziejna. Bardzo żałuję, że nie miałam możliwości uczestniczyć w zajęciach dodatkowych. Raz, że bardzo daleko, a dwa rodziców zwyczajnie nie było na to stać. A ja zawsze marzyłam o balecie, skrzypcach, lekkoatletyce, łyżwiarstwie figurowym. Później o dodatkowych zajęciach z języków - irytowało mnie, że inne dzieci nie chcą się uczyć i ciągle powtarzamy to samo ;P chętnie chodziłabym na kółko chemiczne i biologiczne. Poszłam do bardzo dobrego liceum do większego miasta i czułam się gorsza od dzieciaków, które chodziły od wczesnego dzieciństwa do szkoły muzycznej, na basen, taniec czy choćby na angielski. Swoim dzieciom chciałabym umożliwić uczestnictwo w różnych zajęciach, później sobie same powybierają, na które chcą chodzić, a z których zrezygnować. Mam nadzieję, że nie będę na nie przerzucać własnych niespełnionych marzeń i nie będę miała podejścia w stylu "jesteś niewdzięczna, ja nie miałam takich możliwosci... itd." Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
2017-11-28, 10:46 | #47 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 4 538
|
Dot.: Szkoła muzyczna (i inne zajęcia dodatkowe)
Za moich czasów ten szał na zajęcia dodatkowe dopiero się zaczynał.
W drugiej klasie podstawówki chodziłam na angielski (niby w szkole, ale dodatkowo płatny, więc nie wszyscy chodzili), potem język obcy wszedł normalnie w program nauki. Spróbowałam też francuskiego, ale zupełnie mi nie podszedł. Basen mieliśmy obowiązkowy, w ramach wf. W liceum chodziłam dodatkowo na angielski i niemiecki, na kółko biologiczne i strzeleckie, no i to chyba tyle. Akurat braku wspomnianej w tytule edukacji muzycznej zupełnie nie żałuję, bo nie mam w tym kierunku talentu, nie interesuje mnie to i nie śpiewam nawet pod prysznicem ;-) Natomiast szkoda, że nie wyraziłam nieco dokładniej chęci nauki rysowania / malowania - jako dzieciak byłam w tym niezła, niestety bez profesjonalnej opieki jakoś to wszystko się rozlazło. |
2017-11-28, 11:10 | #48 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2003-11
Lokalizacja: Śląsk
Wiadomości: 5 576
|
Dot.: Szkoła muzyczna (i inne zajęcia dodatkowe)
U mnie się zaczeło od zajęć z "rytmiki" jak miałam bodaj 5-6 lat, sama wspominam średnio, mama twierdzila ze sama chcialam chodzic
Generalnie był to taki zespół taneczny prowadzony przez była tancerke z zespołu pieśni i tanca Śląsk więc wszelkie poleczki i mazurki miałam obcykane, do tego śpiewałyśmy, tanczyłysmy tez układy do bardziej nowoczesnej muzyki, nawet na jakieś konkursy jeździłysmy. Szybko odkryłam ze uwielbiam spiewac ale nie posiadam to tego grama talentu Potem mnie wysłali na karate bo brat chodził, ale wytrzymałam tylko parę lekcji, kazali mi biegać sprintem i coż, no way. Na lekcje na keyboardzie sama chciałam chodzić i byłam nawet niezła, 2 lata chodziłam ale to cięzki kawałek chleba i mi się znudziło. W międzyczasie oczywiscie basen, pływać nauczył mnie tata, chodziłam po prostu dla funu. Jak miałam 11 lat udało sie moich rodziców naciągnąć na nauke jazdy konnej i przepadłam, od tamtego czasu tylko konie i obozy jezdzieckie, później jeszcze angielski, liczny kursy za miliony monet. A dzis mam mgr filologi angielskiej i własnego konia, więc chyba rodzice nie utopili kasy
__________________
nie bo tu nie ma nieba jest prześwit między wieżowcami a serce to nie serce to tylko kawał mięsa a życie jakie życie poprzerywana linia na dłoniach a bóg nie ma boga są tylko krzyże przy drogach Własną głupotę ludzie zwykli nazywać doświadczniem
|
2017-11-28, 12:20 | #49 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2017-10
Wiadomości: 34
|
Dot.: Szkoła muzyczna (i inne zajęcia dodatkowe)
Cytat:
|
|
2017-11-28, 14:24 | #50 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-02
Wiadomości: 22 122
|
Dot.: Szkoła muzyczna (i inne zajęcia dodatkowe)
Cytat:
- mogliście mnie jednak nie wypisywać z tych skrzypiec. Kurtyna. Młodsza (niewiele młodsza, czyli też w wieku raczej już świadomym) nie poświęca chyba nawet połowy myśli na wspominanie kółka teatralnego. Chyba była za mała "trauma".
__________________
Cava Z salamandrą w dłoni szedłem przez powierzchnię komety. Liz Williams Edytowane przez cava Czas edycji: 2017-11-29 o 08:02 |
|
2017-11-28, 21:03 | #51 | |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2005-08
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 2 316
|
Dot.: Szkoła muzyczna (i inne zajęcia dodatkowe)
Cytat:
Bardzo chciałam chodzić do ogniska muzycznego ale nie mam ani odrobiny zdolności w tym kierunku. Chodziłam na niemiecki, już w przedszkolu, za darmo nawet ale potem już mi się nie chciało. Rodzice nie naciskali ale mama do dziś mi wypomina.
__________________
Bo jestem kluską, po prostu kluską Choć bardzo staram się, wyglądać na istotę ludzką Tak naprawdę jestem pierogiem |
|
2017-11-29, 08:30 | #52 |
EDUkator
Zarejestrowany: 2007-05
Lokalizacja: śląskie/Kraków
Wiadomości: 6 337
|
Dot.: Szkoła muzyczna (i inne zajęcia dodatkowe)
[1=3ebdb6c370169ce1a39c163 fc8d64643247d9f80;7919417 1]Majka, o Twoim poście też myślałam zakładając ten wątek. Telepało mnie jak to czytałam wtedy i telepie jak czytam teraz ponownie. Niesamowicie przykre, w głowie się nie mieści
dla Ciebie ogromne brawa za wytrwałość, że mimo takiego totalnego antywsparcie spełniłaś swoje marzenie. Dobrze, że szkoła dała taką szansę. U nas ani do młodzieżówki, ani na II st. nie przyjmowali na skrzypce ani fortepian. Skończyłaś liceum, masz dalej coś wspólnego ze skrzypcami? Jeśli chcesz napisać rzecz jasna [/QUOTE] Na I roku chodziłam w mieście studenckim na skrzypce prywatnie, ale nauczycielka poszła na macierzyński i skończyłyśmy współpracę. Później dostałam nieoficjalne zaproszenie do takiej młodzieżowej orkiestry w rodzinnym mieście. I tak przez ponad 2 lata studiów wracałam na każdy weekend do domu, tylko po to, żeby 2-3 godziny pograć z gimnazjalistami/licealistami w orkiestrze I gram z nimi nadal, bez regularnej nauki jestem gorsza niż większość z nich, ale daje mi to ogrom radości, więc staram się i gram I dzięki tej orkiestrze poznałam faceta, który czasem gościnnie grał, ale częściej śpiewał przy akompaniamencie orkiestry. Obecnie jesteśmy zaręczeni
__________________
Drożdże: 10 III -10 VI; 09 VII-26 IX; 29 X - 26 XII 2012; 01 II-01 IV 2013; 12 IV - 12 VII 2014. Dbam o włosy: od III 2012. CG: od 5 VII 2012. |
2017-11-29, 08:58 | #53 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2016-10
Wiadomości: 7 327
|
Dot.: Szkoła muzyczna (i inne zajęcia dodatkowe)
[1=3ebdb6c370169ce1a39c163 fc8d64643247d9f80;7917722 6]
Jeżeli jednak chodzi o samą szkołę muzyczną - czy ktoś z Was chodził, lub bardzo chciał, a rodzice stawiali opór? Czy może wprost przeciwnie - ktoś padł ofiarą niespełnionych ambicji własnych rodziców i musiał swoje odbębnić, choćby i zgrzytając zębami? Wizażanki dzieciate i planujące dzieci - podsuwacie / macie już pomysł co zechcecie podsunąć do wypróbowania swoim dzieciom? Zapraszam do dyskusji [/QUOTE] Ja chodziłam do szkoły muzycznej i były to moje najlepsze lata. Miałam cudowną nauczycielkę starej daty. Była wymagająca , strasznie kładła nacisk na technikę, ale jestem jej wdzięczna. B. lubię grać na instrumentach, więc z radością chodziłam do szkoły. Ale tak ja to lubię, a moja córka np nie.. i granie na flecie jest dla niej męką w podstawówce mimo, że oferuje swoją pomoc. Córka lubi bardziej aktywne zajęcia np tańce . Od września zapisałam ją jeszcze na gimnastykę artystyczną. Walka jest z dodatkową matematyką, ale tłumacze jej i rozumie, że to ma jej pomóc, a nie zaszkodzić. Edytowane przez ad661336dba67467d5566b7c0c939a9c82ec46ac_5f7e48729cea2 Czas edycji: 2017-11-29 o 09:04 |
2017-11-29, 09:12 | #54 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-07
Lokalizacja: Shmalzberg
Wiadomości: 7 002
|
Dot.: Szkoła muzyczna (i inne zajęcia dodatkowe)
[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;79188281]Co do pływania, które niektórzy tutaj uważają za niezbędne, to ja się bardzo cieszę, że nie miałam dostępu do basenu i zarówno szkoła jak i rodzice nie mieli jak mnie do tego zmusić. Nienawidzę basenów.[/QUOTE]No ja uwazam, ze umiejętności typu pierwsza pomoc, pływanie, wchodzenie na drzewa(spanie na drzewach), rozpalenie samodzielnie bezpiecznego ogniska, znajomosc roslin jadalnych i trujących występujacych na zamieszkiwanej szerokosci geograficznej, wezwanie pomocy, znajomość sygnalizacji alarmowej i samoobrona to takie podstawowe podstawy powiedzmy dla człowieka ok.10-12 letniego ( poza umiejętnościami typowo szkolnymi). Im szybciej sie nauczy- tym lepiej.
No ale ja bym chciała mieć wlasny bunkier w puszczy i dzieciaki wyszkolone do przeżycia w róznych (również ekstremalnych) sytuacjach. A plywanie- przydaje się nie tylko na basenie. ..ale na wakacjach nad morzem również CAVA ja uwazam, ze zajecia dodatkowe bardzo mocno rozwinęly mojego syna, ale jak widzisz- stawiam głównie na zajecia ruchowe. Intelektualnie "męczymy" dzieciaka we wlasnym zakresie Piłkarskie przedszkole to wg mnie byl strzał w 10tkę (mam porównanie do modnych ostatnio "szkółek piłkarskich" i różnica jest diametralna). Przedszkole pilkarskie to regularne, profesjonalnie opracowane treningi, dostosowane do wieku, ale majace na celu trening konkretnych umiejętności (szybkość, prowadzenie piłki przy nodze, slalomy, skoczność, zwrotnosc, celność itd).trening to np 40 min z piłką przy nodze (kazdy dzieciak ze swoją piłką) plus 10 rozgrzewki i 10min meczu jako zabawy, a "szkołka" to 45-60 min zabaw na boisku z elementami treningu. To samo z basenem- dziecko swoje nauczyłam unoszenia sie na wodzie, przemieszczania w tej wodzie bez wspomagaczy...ale nie mam wiedzy jak nauczyć stylowego (czytaj- szybszego, mniej meczacego) pływania i np.nie wolno mi pływać motylem, wiec dziecku nawet nie pokażę jak to sie robi. A profesjonalna (slowo klucz) szkoła w niespełna pół semestru nauczyła 6latka jak pływać na plecach (nie unosić się tylko, ale powiedzmy bez lęku przepłynąć 2 baseny). Na razie jestem bardzo zadowolona. Zobaczymy jak bedzie z kolejnymi stylami. Co do zajęć dodatkowych "niestandardowych" zapisalam syna na zajecia survivalowe i jestem pod wrażeniem. Chodzimy( razem dopoki nie skonczy 8lat) raz w miesiącu do lasu z panem "z dziczy" uczy nas podchodów, czytania tropów, rozpalania ognia, wyszukiwania jadalnych roślin. Zajęcia są obrzydliwie drogie, ale znów- ja uwazam, że warte tej wiedzy. ..w tym roku ze wzgledu na wysoką ciążę sie nie zdecyduję, ale za rok chce isc z synem na tak zwane ekstremalne nocowania czyli naukę przeżycia w lesie bez zapasów i ognia (również zimą). Juz raz mi sie w zyciu takie "survivalowe" umiejetnosci przydaly zimą w naszych polskich "bezpiecznych" górach, dlatego jestem zdania, że dzieciakowi też trzeba takie umiejętności wbić w glowę tak mocno, zeby pewne czynnosci wykonywał "na automacie" zanim pojedzie samodzielnie na kolonie czy ferie. Ja stawiam na bardziej fizyczne formy rozwoju i dodatkowych zajęć, naukę programowania czy wyjscia do muzemu/naukę śpiewu traktuję bardziej jako formę rodzinnego spedzania czasu i swoisty czasoumilacz niż jako zdolnosci niezbędne . Wysłane z mojego SM-J710F przy użyciu Tapatalka
__________________
jedyne miejsce gdzie sukces jest wcześniej niż wysiłek, to słownik jak chłopu zależy, to żeby skały srały, a mury pękały, to znajdzie czas i sposób, żeby się z Tobą skontaktować... Edytowane przez la'Mbria Czas edycji: 2017-11-29 o 09:49 |
2017-11-29, 09:12 | #55 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-07
Lokalizacja: Shmalzberg
Wiadomości: 7 002
|
Dot.: Szkoła muzyczna (i inne zajęcia dodatkowe)
Dubel
__________________
jedyne miejsce gdzie sukces jest wcześniej niż wysiłek, to słownik jak chłopu zależy, to żeby skały srały, a mury pękały, to znajdzie czas i sposób, żeby się z Tobą skontaktować... Edytowane przez la'Mbria Czas edycji: 2017-11-29 o 09:50 |
2017-11-29, 10:11 | #56 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 22 549
|
Dot.: Szkoła muzyczna (i inne zajęcia dodatkowe)
Cytat:
Żeby nie było, sama potrafię pływać (nauczyłam się w jeziorze), rozpalać ognisko, znam faunę i florę naszej strefy klimatycznej i potrafię przeżyć w leśnym obozie itp., ale nigdy nie miałam sytuacji, że naprawdę musiałam skorzystać z wiedzy i umiejętności. Robiłam te rzeczy, bo mnie to wtedy interesowało. Uważam, że uczenie tego na siłę wszystkich jak leci ma tyle samo sensu, co szkolenie z postępowania w przypadku apokalipsy zombi. Tak samo jak teraz nie ma potrzeby, by umieć samodzielnie uszyć ubranie czy zapolować na dzika i wyprawić skórę. |
|
2017-11-29, 10:23 | #57 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2015-08
Lokalizacja: Undercity
Wiadomości: 30 092
|
Dot.: Szkoła muzyczna (i inne zajęcia dodatkowe)
[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;79263411]Znam sporo ludzi zakatowanych w dzieciństwie basenami czy obozami survivalowymi, bo rodzice uważali, że to niezbędne. Skończyło się tak, że jak przystało na osoby totalnie tym niezainteresowane, nigdy więcej nie zetknęli się z tematem.
[/QUOTE] Ja byłam zakatowana tańcem. Bo to takie dziewczęce, dodaje gracji (według ludzi rzeczywiście poruszam się z gracją, tu muszę przyznać), bla, bla... Nie tańczę dziś nawet na weselach, poloneza na studiniówce też nie zatańczyłam. Po prostu tak tego nienawidzę, że nigdy nie tańczę.
__________________
To boldly go where no man has gone before. Top secret Uczestnik ściśle tajnego rządowego programu badań nad eksperymentalną szczepionką na malarię. |
2017-11-29, 10:37 | #58 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 22 549
|
Dot.: Szkoła muzyczna (i inne zajęcia dodatkowe)
Cytat:
|
|
2017-11-29, 17:13 | #59 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-07
Lokalizacja: Shmalzberg
Wiadomości: 7 002
|
Dot.: Szkoła muzyczna (i inne zajęcia dodatkowe)
Wydaje mi się, że jesli ktoś posyła gdzieś, na jakieś zajecia dziecko tylko dlatego, że tak sobie umyślił i "dobrze będzie wygladać" ładnie tańczaca dziewuszka czy ćwiczacy judo chlopiec, to z gory jest skazany na porażkę.
My na basen dzieciaka zapisalismy bo sami chodzimy (ten trzeci raz w tyg.idziemy całą rodziną) i chcę zeby dawał radę przepłynąć np.pol jeziora razem ze mną na urlopie, a nie tylko taplał sie przy brzegu. Ja mam frajdę ze ścigania się z mezem na jeziorze- niech i dzieciak to poczuje. Mąż jest bylym piłkarzem- to sie nie ma co dziwić, ze pcha dzieciaka w tym kierunku od małego (ale też oprocz profesjonalnych treningów po prostu chodzi z nim pokopać piłkę w lato na boisko i pokazuje mu rózne "sztuczki" , a w zimę- zabiera do siebie na halę, żeby dzieciak widział, że "stary też gra". Survival interesuje nas oboje odkąd jako studenciaki musieliśmy przecierpieć noc w górach bez komórek, ognia i przy minus 15 pod gołym niebem, a potem zejść z tych gór samodzielnie (może wydawać się, ze to zaden wysiłek), ale jakoś wolę mieć pewne umiejętności i przekazać je dziecku. Na apokalipsę zombie tez go przygotowuję Mnie po prostu kręci posiadanie róznych umiejętności, nie tylko tych społecznie przydatnych jak 3 jezyki obce, ale też umiejętność uszycia samodzielnie ubrań, przeżycia w lesie, upolowania zwierzaka czy znalezienia jadalnych korzonków. No i serio- dla mnie strasznie fajną formą spędzenia czasu z dzieciakiem jest zabawa w "przeżycie". Jakby mnie to nie kręciło i sama bym nie jeździła na takie atrakcje to pewnie żadne posyłanie na zajęcia niczego by w wychowanie nie wniosło, co najwyżej wlaśnie niechęć. Mi się wydaje, że w dużej mierze dzieciaki uczą się na rodziców przykładzie. Bzdurą było by oczekiwanie od dziecka zaangażowania w jakąkolwiek formę aktywności, gdy samemu nie robi się nic poza pracą i tv Wysłane z mojego SM-J710F przy użyciu Tapatalka
__________________
jedyne miejsce gdzie sukces jest wcześniej niż wysiłek, to słownik jak chłopu zależy, to żeby skały srały, a mury pękały, to znajdzie czas i sposób, żeby się z Tobą skontaktować... Edytowane przez la'Mbria Czas edycji: 2017-11-29 o 17:40 |
2017-11-29, 20:29 | #60 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2013-07
Wiadomości: 5 580
|
Dot.: Szkoła muzyczna (i inne zajęcia dodatkowe)
O tak, dla mnie umiejętność przetrwania w każdych warunkach to podstawa.
Mam podobne doświadczenie ze zgubieniem sie w gorach, z brakiem jedzenia zima w górach bez komórki. A tak lajtowo, to on rodzice mają domek w lesie bez bieżącej wody, toalety, gotuje się na kuchni opalania drewnem, które trzeba sobie zorganizować. Bez zasięgu telefonu, internetu. Zabieram tam dzieci co roku. Detoks od technologii i nauka jak poradzić sobie bez dobrodziejstw 21 wieku. Dzięki temu brak pradu czy wody na codzień w razie awarii nie jest dla nas problemem i nie dezorganizuje życia. O zajęciach tego typu nie myślałam. |
Nowe wątki na forum Forum plotkowe |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 05:55.