Unia Europejska- Wasze opinie :)

[Trishy]

no co wy dziewczyny ... nikt nie bedzie teraz na granicy angielskiej nikogo wypytywal po co i dlaczego, jest osobne wejscie dla czlonkow unii a osobne dla innych, przynajmniej na lotnisku... polska bedzie czlonkiem unii wiec automatycznie wchodzimy do odprawy wejsciem dla czlonkow unii, tam nikt o nic nie pyta.bo niby o co? a the sun to radze nie czytac..... bo to pierdy.

[pawelins@tlen.pl]

Niestety dziewczyny sa ludzie którzy straca na wejściu do Unii
Widzicie jestem celnikiem i od 1 Maja trace prace więc prosze mi tu nie mówić że bedzie lepiej, lepiej będzie dla tych którzy mają kase ludzie typu maleństwo i inne tam dziewczyny
Tak one napewno nie bedą narzekac
A co do celników no to cóż dotychczas pracowałem w UC razem z moimi kolegami i kolezankami wszyscy dostajeny wypowiedzenia z pracy właśnie 1-go maja i co mamy dalej robić przeciez nas nie będa ni9gdzie chcieli tym bardziej e wiek już nie ten (22 lata)więc co nan pozostaje hmm pewnie dołączyć do kolejnych 3 mln ludzi bez pracy nie ma szans dla nas celników to NÓZ W PLECY
Ps chyba troszkę malenstwo przesadziłem przepraszam

[agusiaki]

Nie żarutj. Nie jesteś chyba tak naiwna, zeby wierzyć w to co mowią???? Ja również mam informacje tak jak moni, że tak różowo to nie będzie, a przynajmniej nie odrazu.
Będą cofać i przepytywać, będą sprawdzać czy jesteś w stanie sie tam utrzymac itd. NIESTETY

[aleksandrawojcieszek]

Oczywiście, że będą pytac czy człowiek się może utrzymać, bo np. w Wielkiej Brytanii każdy kto wjeżdża ma się utrzymac w taki sposób, który pomijajać oczywisće, że nie może być niezgodny z prawem to nie może bazowac na pomocy społecznej , ani żadnych zasiłkach itp. A możesz mi napisać jakie są twoje źródła???

[Trishy]

tak tak bylo do tej pory, wypytywali w jakim celu sie jedzie, ja zawsze latalam samolotem i mnie nikt nie maltretowal na granicy, nie mam zlych doswiadczen, nikt mnie tez nie pytal ile mam kasy. szlo szybko i sprawnie. wasze wiadomosci chyba pochodza od sob ktore jezdza autobusami, gdzie fakt traktuja polakow jak smieci.. nic dziwnego, dla nich nie jest normalne jechac 30 godzin autobusem , gdy mozna leciec, a lot trwa 2 godziny. automatycznie traktuja takich ludzi jak potencjalych pracownikow - na czarno.
Proste u nich ci officerowie sa szkoleni do tego, ci ktorzy pracuja i odprawiaja ludzi z poza strefy EU maja powiedziane ze trzeba walkowac i pytac i to i owo, ci zas ktorzy pracuja w przejsciu dla podrozujacych ze stefy EU, inaczej ich traktuja, jest to tylko formalnosc, pieczatka w paszport.
Jedyne co bedzie sie dzialo to bedzie monitorowany przeplyw nowych czlonow EU i osob podejmujacych tam prace, jezeli przekroczy limit ok 13 000 wtedy zamkna rynek pracy dla polakow i innych nowych czlonkow na okres kilku lat. Czemu sie nie dziwie.
Jak pomysle o tych tabunach polakow w londynie to az mi sie nie dobrze robi, mieszkalam tam i wiem jak sie zachowuja, na szczescie nie obracalam sie w srodowisku polakow.. czasem az mi bylo wstyd jak widzialam jak sie zachowuja w metrze czy na ulicach, wstyd i szok. mam nadzieje ze jakos nie wyrobimy sobie jeszcze gorszej opinii.

[Charlotte]

pawelins@tlen.pl napisał(a):
>i co mamy dalej robić przeciez nas nie będa ni9gdzie chcieli tym bardziej e wiek już nie ten (22 lata)więc co nan pozostaje hmm pewnie dołączyć do kolejnych 3 mln ludzi bez pracy nie ma szans dla nas celników to NÓZ W PLECY


Uważasz, że 22 lata to "nie ten" wiek??? A przepraszam bardzo, ludzie, którzy kończą studia, mają 24 lata i co, oni nie mają szans na pracę?

Ja właśnie szukam pracy (mam 23 lata) i jakoś oferty są. Przebieram jak w cukierkach, żeby wybrać to, co mi będzie odpowiadało pod każdym względem. A nawet nie jestem jeszcze magistrem.
Takich przykładów jak ja mogę podać kilka choćby z mojego najbliższego otoczenia.

No ale z takim podejściem, jakie Ty masz, to raczej nie znajdziesz pracy. Pewnie usiądziesz, zarejestrujesz się w urzędzie i będziesz biadolił, że jesteś bez pracy, że to wszystko wina UE, że cały świat jest wielkim g..., zamiast wziąć się w garść i porządnie czegoś poszukać

[Charlotte]

Monika napisał(a):
>panstwo placi ale zeby placilo musi miec pieniadze a bierz je od wiezacych, czyli w podatku znajduje sie wdzieczna sumka ktora co miesiadz odchodzi od wyplaty.

A jak ktoś jest nie wierzący?

[sarenka]

Karola napisał(a):
> pawelins@tlen.pl napisał(a):
> >i co mamy dalej robić przeciez nas nie będa ni9gdzie chcieli tym bardziej e wiek już nie ten (22 lata)więc co nan pozostaje hmm pewnie dołączyć do kolejnych 3 mln ludzi bez pracy nie ma szans dla nas celników to NÓZ W PLECY
>
>
> Uważasz, że 22 lata to "nie ten" wiek??? A przepraszam bardzo, ludzie, którzy kończą studia, mają 24 lata i co, oni nie mają szans na pracę?
>
> Ja właśnie szukam pracy (mam 23 lata) i jakoś oferty są. Przebieram jak w cukierkach, żeby wybrać to, co mi będzie odpowiadało pod każdym względem. A nawet nie jestem jeszcze magistrem.
> Takich przykładów jak ja mogę podać kilka choćby z mojego najbliższego otoczenia.
>
> No ale z takim podejściem, jakie Ty masz, to raczej nie znajdziesz pracy. Pewnie usiądziesz, zarejestrujesz się w urzędzie i będziesz biadolił, że jesteś bez pracy, że to wszystko wina UE, że cały świat jest wielkim g..., zamiast wziąć się w garść i porządnie czegoś poszukać


Karola, spokojnie - tylko Ci pozazdrościć, że masz tyle propozycji pracy.

Ja jednak patrzę na znajomych i niektórzy wiele miesięcy czekają na nowe stanowisko.

Nasz nowy kolega na sam koniec przeprosił, że się uniósł - a prawda jest taka, że jeśli dzieje się coś przez co MY tracimy to trudno spojrzeć się na dobro ogółu. Poza tym - wielu ludzi ma taką sytuację, że dla nich głupie 2, 3 miesiące bez pracy to okres pełen wyrzeczeń: co kupić masło czy mięso.

Ja w chwili obecnej dostałam propozycję pracy od zaraz, ale "muszę jeszcze pomyśleć" - nie każdy ma taki komfort. Niemniej - mimo jakiegoś tam doświadczenia [małego, bo małego, ale jest] potrzebuję zawsze kilku miesięcy na znalezienie nowej pracy - mnie ma kto karmić.. dla niektórych ludzi te kilka miesięcy to życiowa tragedia. Ja się nie dziwię frustracji.

[monika_t]

Karola napisał(a):
> A jak ktoś jest nie wierzący?

jak ktos jest niewierzacy (albo nie chce placic podatku na kosciol), to musi podczas melodowania sie w urzedzie zglosic to. Przy meldowaniu pytaja sie o religie i to rzutuje na ten podatek pozniej. Jak raz zglosisz, ze jestes wierzaca, a pozniej chcesz zrezygnowac, to jest klopot, rzucaja sie okropnie, a Twoja parafia ma obowiazek zglosic, to w Polsce (w Twojej bylej parafii), gdzie moga nawet na kazaniu wyczytac Ciebie, ze zrezygnowalas z religii. Ale to glupie... Znam w Niemczech sporo osob, ktore zglosily sie jako niewierzace, a Ci co nie wiedzieli wczesniej, ze beda placic spore podatki zglaszajac religie, to mieli pozniej problemy jak chcieli zrezygnowac.

[Charlotte]

sarenka napisał(a):
> Karola napisał(a):
> > pawelins@tlen.pl napisał(a):
> > >i co mamy dalej robić przeciez nas nie będa ni9gdzie chcieli tym bardziej e wiek już nie ten (22 lata)więc co nan pozostaje hmm pewnie dołączyć do kolejnych 3 mln ludzi bez pracy nie ma szans dla nas celników to NÓZ W PLECY
> >
> >
> > Uważasz, że 22 lata to "nie ten" wiek??? A przepraszam bardzo, ludzie, którzy kończą studia, mają 24 lata i co, oni nie mają szans na pracę?
> >
> > Ja właśnie szukam pracy (mam 23 lata) i jakoś oferty są. Przebieram jak w cukierkach, żeby wybrać to, co mi będzie odpowiadało pod każdym względem. A nawet nie jestem jeszcze magistrem.
> > Takich przykładów jak ja mogę podać kilka choćby z mojego najbliższego otoczenia.
> >
> > No ale z takim podejściem, jakie Ty masz, to raczej nie znajdziesz pracy. Pewnie usiądziesz, zarejestrujesz się w urzędzie i będziesz biadolił, że jesteś bez pracy, że to wszystko wina UE, że cały świat jest wielkim g..., zamiast wziąć się w garść i porządnie czegoś poszukać
>
>
> Karola, spokojnie - tylko Ci pozazdrościć, że masz tyle propozycji pracy.
>
> Ja jednak patrzę na znajomych i niektórzy wiele miesięcy czekają na nowe stanowisko.
>
> Nasz nowy kolega na sam koniec przeprosił, że się uniósł - a prawda jest taka, że jeśli dzieje się coś przez co MY tracimy to trudno spojrzeć się na dobro ogółu. Poza tym - wielu ludzi ma taką sytuację, że dla nich głupie 2, 3 miesiące bez pracy to okres pełen wyrzeczeń: co kupić masło czy mięso.
>
> Ja w chwili obecnej dostałam propozycję pracy od zaraz, ale "muszę jeszcze pomyśleć" - nie każdy ma taki komfort. Niemniej - mimo jakiegoś tam doświadczenia [małego, bo małego, ale jest] potrzebuję zawsze kilku miesięcy na znalezienie nowej pracy - mnie ma kto karmić.. dla niektórych ludzi te kilka miesięcy to życiowa tragedia. Ja się nie dziwię frustracji.


Ok, ale wkurza mnie, że ludzie, którzy mają takie podejście, jak Pawelins (twierdzą, że to koniec, że pracy nie znajdą, z góry zakłądają, że to w ogóle jest NIEMOŻLIWE) siadają na tyłku i NIE SZUKAJĄ...
Wiem, bo mam w rodzinie taką osobę. Młodą. Po liceum. Z maturą. Nie, ona nie będzie szukać, bo I TAK NIC NIE ZNAJDZIE!
A przecież z takim podejściem sami sobie robią krzywdę... Trzeba w siebie wierzyć. Koles pracował jako celnik, ma 22 lata. Naprawdę w wielu miejscach mógłby się zakręcić. Dać ogłoszenie na stronie www.gazeta.pl (ja dałam i do mnie dzwonią).
A najbardziej mnie chyba zdenerwowało stwierdzenie "wiek już nie ten

No ale przepraszam że się uniosłam. Takie podejście mnie po prostu bardzo denerwuje. Jak ktoś zakłada z góry, że NIE DA SIĘ ZNALEŹĆ PRACY.

[Charlotte]

Monika napisał(a):
> Karola napisał(a):
> > A jak ktoś jest nie wierzący?
>
> jak ktos jest niewierzacy (albo nie chce placic podatku na kosciol), to musi podczas melodowania sie w urzedzie zglosic to. Przy meldowaniu pytaja sie o religie i to rzutuje na ten podatek pozniej. Jak raz zglosisz, ze jestes wierzaca, a pozniej chcesz zrezygnowac, to jest klopot, rzucaja sie okropnie, a Twoja parafia ma obowiazek zglosic, to w Polsce (w Twojej bylej parafii), gdzie moga nawet na kazaniu wyczytac Ciebie, ze zrezygnowalas z religii. Ale to glupie... Ja znam w Niemczech sporo osob, ktore zglosily sie jako niewierzace, a Ci co nie wiedzieli wczesniej, ze beda placic spore podatki zglaszajac religie, to mieli pozniej problemy jak chcieli zrezygnowac.

Spoko, jeśli można zgłosić, że jest się niewierzącym, to wydaje mi się, że system jest nawet w porządku (bo właśnie tego mi brakowało do tego stwierdzenia).

[sarenka]

może to nie podejście a chwila złego humoru spowodowana aplauzem innych

a co do dzwonienia to dzwonią, dzwonią - do moich znajomych też.. ale dopiero po "..dziestu" rozmowach trafia się praca [= kilka miesięcy i niekoniecznie intratna propozycja].. dla kogoś kto musi zapłacić czynsz, opłacić prąd, samemu się ubrać i wyżywić to chwile zwątpienia. znam wiele osób które tak "gadają", ale generalnie wiele robią, by ich sytuacja się zmieniła. niemiej gdy ktoś jest sam z całym balastem opłat świat nie wygląda tak różowo i optymistycznie. Mi też się czasem odechciewa, kiedy widze w Wyborczej ogłoszenia.. kontaktuje się ze znajomymi, którzy pracują w danej firmie [żeby mi powiedzieli co powinnam powiedzieć na rozmowie: przekazali jakieś informacje o firmie.. coś o zarobkach, żebym wiedziała z jaką sumą wyskoczyć] a oni mówią, że stanowisko już obsadzone a CV zbierane pro forma [ostatnimi czasy zdarzyło mi się to 5 (!) razy - wtedy też gadam takie głupoty, że jestem za stara na to, żeby coś osiągnąć a świat skorumpowany i niesprawiedliwy . ale mi przechodzi i szukam dalej . na romowy biegam od stycznia co najmniej 2,3x w tygodniu i tylko raz zaproponowali mi pracę.. gdybym miała sama się utrzymywać miałabym wiele takich chwil zwątpienia .

[monika_t]

Karola napisał(a):
> Monika napisał(a):
> > Karola napisał(a):
> > > A jak ktoś jest nie wierzący?
> >
> > jak ktos jest niewierzacy (albo nie chce placic podatku na kosciol), to musi podczas melodowania sie w urzedzie zglosic to. Przy meldowaniu pytaja sie o religie i to rzutuje na ten podatek pozniej. Jak raz zglosisz, ze jestes wierzaca, a pozniej chcesz zrezygnowac, to jest klopot, rzucaja sie okropnie, a Twoja parafia ma obowiazek zglosic, to w Polsce (w Twojej bylej parafii), gdzie moga nawet na kazaniu wyczytac Ciebie, ze zrezygnowalas z religii. Ale to glupie... Ja znam w Niemczech sporo osob, ktore zglosily sie jako niewierzace, a Ci co nie wiedzieli wczesniej, ze beda placic spore podatki zglaszajac religie, to mieli pozniej problemy jak chcieli zrezygnowac.
>
> Spoko, jeśli można zgłosić, że jest się niewierzącym, to wydaje mi się, że system jest nawet w porządku (bo właśnie tego mi brakowało do tego stwierdzenia).

tak, tak na poczatku przy meldunku zglasza sie wiare, bo jak ktos jest niewierzacy, to nie maja prawa od niego brac pieniedzy na cos z czego nie bedzie korzystal. A placone pieniazki przez Ciebie rozdzielane sa wlasnie na ta religie jaka zglosilas. Placony podatek na kosciol to dodatkowo ok. 8% z ogolnego podatku jaki sie w ogole placi (ten % ma wahania i zalezy od regionu). Czyli jak np. placi sie rocznie 10tys.EUR podatku to dodatkowo na kosciol kasuja jeszcze 800EUR.

[Charlotte]

No już dobrze, dobrze...

Ja wiem, że z pracą jest ciężko... chodzi mi tylko o to podejście : No ale jeśli ktoś tak "gada" ale robi coś aby sytuację zmienić, to ok

Ja mam może optymistyczne podejście, bo w moim otoczeniu jakoś wszyscy mają lub znajdują pracę.
Mój facet: zero doświadczenia, nie ma nawet jeszcze wykształcenia (dopiero pisze pracę), a firma z Jego branży sama się do Niego zgłosiła
Wszystkie moje koleżanki, które szukały pracy - znalazły ją. Gorszą lub lepszą, ale znalazły.
Ja na razie od dwóch miesięcy łaże na spotkania (dziś miałam 2, bllleh) i nawet w kilku firmach mnie chcieli, ale to ja nie chciałam, mając jakieś tam wymagania i oczekiwania.
No i dziewczyna w mojej rodzinie, która nie ma pracy, narzeka strasznie, ale w ogóle jej nie szuka.
Ale jeśli ktoś narzeka, ale szuka, to już się nie denerwuję

[sarenka]

Karola napisał(a):
> Ja na razie od dwóch miesięcy łaże na spotkania (dziś miałam 2, bllleh) i nawet w kilku firmach mnie chcieli, ale to ja nie chciałam, mając jakieś tam wymagania i oczekiwania.

No właśnie - z tym jest gorzej . Ale w końcu wychodzimy swoje . Ja też często mówię, że te warunki są nie dla mnie. Mam taki komfort, że mogę to powiedzieć - dzieci nie płaczą z głodu, na chleb mam a nawet na coś więcej. Ja - jak już napisałam - mam jedną w miarę sensowną propozycję [w sensie - pensja nie głodowa - tylko stanowisko nie do końca takie.., ale.. ach.. zresztą wszystko się okaże

[aleksandrawojcieszek]

Chodziłaś może w Londynie do szkoły językowej, jeżeli tak to proszę napisz do jakiej.Pozdrawiam!!!!

[Charlotte]

No ja też właśnie czekam na odpowiedź z jednej firmy, gdzie pensja ok i stanowisko nawet też (jak na osobę bez doświadczenia) tylko że praca jest na pół etatu. Ale dla mnie to nawet na razie lepiej, bo nie chodzi mi tak strasznie o kasę, ile o pracę samą w sobie, doświadczenie. Oczywiście za odpowiednią kasę, bo nie będę pracować na friko, ale to jakby poboczny dla mnie cel
Z masy osób wybrali 3 dziewczyny (w tym mnie), ale znając moje szczęście, ostatecznie wybiorą inną
Ale nie łamię się i twardo szukam dalej

Sarenko, powodzenia Ci życzę, żebyś znalazła coś super dla siebie

[Charlotte]

No tak, ale czy jeśli ktoś w ogóle nie wierzy, nie ma żadnego wyznania / jest ateistą, to wtedy nie płaci wcale?

[monika_t]

Karola napisał(a):
> No tak, ale czy jeśli ktoś w ogóle nie wierzy, nie ma żadnego wyznania / jest ateistą, to wtedy nie płaci wcale?

nie placi wcale

[Trishy]

Skonczylam anglistyke wiec nie chodzilam, niestety nie moge ci nic polecic. Jedyne co moge powiedziec to to ze londyn nie jest najlepszym miejscem zeby sie uczyc jezyka.No ale ty juz chyba zdecydowalas ze wyjezdzasz do londynu.Ceny sa rozne i poziom uczenia w tych szkolach tez jest rozny. Te na prawde dobre sa drogie.Absolutnie nie polecam ci szkol callana w anglii, bo ucza tan ludzie zupelnie nie przygotowani do uczenia, wiec to bez sens.

[Charlotte]

Monika napisał(a):
> Karola napisał(a):
> > No tak, ale czy jeśli ktoś w ogóle nie wierzy, nie ma żadnego wyznania / jest ateistą, to wtedy nie płaci wcale?
>
> nie placi wcale

kurczę, nieźle
gorzej tylko, jeśli ktoś zadeklaruje, że jest ateista, a tak naprawdę jest katolikiem i chodzi do kościoła No ale to już sprawa jego sumienia

[sarenka]

Karola napisał(a):
> Sarenko, powodzenia Ci życzę, żebyś znalazła coś super dla siebie

I ja życzę sukcesów. Abyś znalazła pracę w takiej branży i na takim stanowisku o jakich marzysz.

[monika_t]

Karola napisał(a):
> Monika napisał(a):
> > Karola napisał(a):
> > > No tak, ale czy jeśli ktoś w ogóle nie wierzy, nie ma żadnego wyznania / jest ateistą, to wtedy nie płaci wcale?
> >
> > nie placi wcale
>
> kurczę, nieźle
> gorzej tylko, jeśli ktoś zadeklaruje, że jest ateista, a tak naprawdę jest katolikiem i chodzi do kościoła No ale to już sprawa jego sumienia

z rodziny jak kiedys przyjechali do mnie i poszli do kosciola, to sie ksiadz na nich bardzo patrzyl, tzn. ludzi chodzi tak malo, ze ksieza znaja swoje owieczki, dlatego te nowe owce sa tak na obserwacji
ale wierz mi, moza zrezygnowac, tak jak np. kolega, zadeklarowal sie jako wierzacy i jak przy pierwszej wyplacie zobaczyl, ze mu odciagneli na kosciol 400EUR (miesiecznie), to zrezygnowal natychmiast z religii, ale nerwow go to kosztowalo, bo sie bardzo rzucali, jak dalej poszla sprawa to nie wiem, bo nie wypytywalam.
inny z kolei chetnie by sie wymeldowal z kosciola, ale nie chce tego robic swojej rodzinie w Polsce, bo mu powiedzieli w Niemczech, ze jak zrezygnuje, to go oglosza publicznie w parafii jego rodziny w Polsce....
to takie male przyklady
Pewnie, ze to sprawa sumienia, ale patrzac, ze ci kilkaset EUR miesiecznie na kosciol zabiora, bo jest to nie do usmiechu. Zwlaszcza jesli i tak nie korzystasz z kosciola, tylko dla faktu, ze jestes katolikiem/katoliczka, bo nie ma przymusu chodzenia, liczy sie tylko czy jestes.

[DominikaS]

Ja jestem teraz zdecydowanym przeciwnikiem niektórych przepisów unijnych. Uważam że w unii jest tak wiele różnych karajów, innych kulturowo, że ustalanie dla nich wspólnych przepisów czasem jest po prostu gwałceniem tradycji. Oczywście pozostając w związku trzeba iść na pewne kompromisy ale niektóre zmiany są zbyt głębokie - nie biorą pod uwagę przyzwyczajeń, historii i ogólnego stanu poszczególnych społeczeństw. Ten związek jest po prostu zbyt ścisły. Polacy, po kilkudziesięciu latach takiego, a nie innego ustroju nie tylko ekonomicznie mają w UE mniejsze szanse. Jesteśmy dużym krajem i ciężko jednonazowo zmienić podejście do życia 40 mln ludzi (Słowacja czy Czechy to przy nas jak duże miasta raczej).
Czuje że UE liczy raczej na duży rynek zbytu w Polsce niż na wspólpracę partnerską. Jednym słowem, przy wielkim udziale naszych kochanych polityków, mamy szanse zostać krajem konsumentów, bez prawa do produkcji...
Zawsze myslałam że ja, i duże grono moich znajomych należymy do klasy średniej raczej, teraz okazuje się że ta grupa osób, młodych (większość koło 30tki), wykształconych, inteligentnych boryka się na codzień z problemami ludzi biednych. Może nie tak biednych żeby nie mieli za co płacić czynszu ale zakup towarów bardziej luksusowych (nowy sprzęt agd, elektroniczny, garnitur, płaszcz zimowy, kurs języka, itp) jest już okupiony albo dużymi wyrzeczeniami, albo zaciągnięciem pożyczki. Smutno mi że ludzi normalnie pracujących nie stać na jednorazowe wydanie jakijeś większej kwoty na telewizor czy podróż...
Nie sądzę żeby po wejściu do UE było lepiej - raczej trzeba będzie zrezygnować z jeszcze większej grupy towarów niż dotychczas. I wcale nie pociesza mnie że mój wnuk będzie miał lepiej. Ja też chciałabym żyć normalnie, nie chcę się poświęcać...
Poza tym, choć nie jestem smakoszem potraw tradycyjnych, to strasznie denerwuje mnie ingerencja Unii w kuchnie narodową. Uważam że skoro my musimy zrezygnować z kefiru, bigosu i kaszanki to Francuzi powinni mieć zakazane ślimaki, sery plesnowe i pasztet z gęsich wątróbek, Anglicy sery i kidney pie a Niemcy golonkę i kiełbaski. Drażnią mnie argumenty że tak przygotowywana zywność może być szkodliwa dla zdrowia. Przez wieki ludzie jedli bigos i pili kefir i nie umierali od tego, a teraz okazuje że są trujące... Ciekawe dlaczego kefir ma być bardziej szkodliwy od mcshake`a a bigos od hamburgera? Skoro UE tak dba o zdrowie swoich społeczeństw członkowskich to czemu nie zakazać mc donalda? Bo z mc donalda są pieniądze i USA by się obraziło za taki zakaz? To czysta hipokryzja;( Na tej podstawie, jestem skłonna uważać że nie tylko w przypadku jedzenia liczą się dla Unii względy ekonomiczne i polityczne. Wydaje mi się że słabsze kraje po prostu będą traktowane czysto podmiotowo.
Zobaczycie, Polska stanie się jednym wielkim hipermarketem z produktami UE prise. Będziemy jeść plastikowe wędliny z Niemiec, bezzapachowe pomidory z Holandii i bezsmakowe jabłka z NZ...
Ech, idę sobie kupić 5 kur - będą jajka przez lato a na jesień zejdę do podziemia i ugotuję rosól

[Charlotte]

Monika napisał(a):
> Pewnie, ze to sprawa sumienia, ale patrzac, ze ci kilkaset EUR miesiecznie na kosciol zabiora, bo jest to nie do usmiechu. Zwlaszcza jesli i tak nie korzystasz z kosciola, tylko dla faktu, ze jestes katolikiem/katoliczka, bo nie ma przymusu chodzenia, liczy sie tylko czy jestes.


To rzeczywiście sporo
Rany, to już nie wiem co lepsze. Jak dajesz na tacę, to przynajmniej dajesz ile masz, ile możesz dać. Tylko że z kolei nie wiadomo, co księża potem robią z tą kasą, bo nie ma na to żadnych dokumentów i mogą ją wydawać tylko na siebie
a jak płacisz podatek, to wiadomo, ile kościół dostaje tych pieniędzy...

[sarenka]

Dominiko - masz bardzo dużo racji. Własciwie to mam dokładnie takie samo pełne obaw podejście jak Ty.

Dokładnie to samo myślę o ingerencję w tradycje [żywność]. Pojawia się jeszcze jeden aspekt -> wpływ przepisów na egzystencję ludzi ubogich. Choćby przepis, że nie można sprzedawać po niższej cenie "starego" chleba [z poprzedniego dnia] tylko trzeba go zniszczyć. Etc etc. Jesteśmy za biednym krajem, aby wdrażać w życie niektóre - niestety głupie - przepisy.

Tym którzy beztrosko piszą, że podwyżki żywności ich nie obchodzą [bo dadzą sobie radę] należy uzmysłowić, że być może bezpośrednio problem ich ten nie tyczy, ale biorąc pod uwagę już i tak olbrzymią sferę biedy, która się powiększy........ To koreluje ze wzrostem przestępczości we wszelakich formach.

[monika_t]

Karola napisał(a):
>> To rzeczywiście sporo
> Rany, to już nie wiem co lepsze. Jak dajesz na tacę, to przynajmniej dajesz ile masz, ile możesz dać. Tylko że z kolei nie wiadomo, co księża potem robią z tą kasą, bo nie ma na to żadnych dokumentów i mogą ją wydawać tylko na siebie
> a jak płacisz podatek, to wiadomo, ile kościół dostaje tych pieniędzy...

tak to prawda, ze jak placisz to wiadomo ile kosciol ma z tego, ale te sumy mnie po prostu przerazaja. Mysle, ze niejeden katolik w Polsce jakby mial placic takie sumy (oczywiscie odpowiednio odciagniete do jego zarobkow), to by sie zastanowil, czy warto byc katolikiem.
A socjalni w Niemczech nie placa i korzystaja ile sie da, a byc tutaj socjalnym jest czasami lepiej niz pracowac. Tutaj porownuje z ludzmi, ktorzy malo zarabiaja, Ci co zarabiaja powiedzmy sobie srednio, nie maja az tak wiele wiecej, bo za lekarza, kosciol, przedszkole i inne rzeczy placa, a socjalni maja to za darmo, lacznie z przydzialami na mieszkania (oplaty maja tylko bardzo mini) i sprzetami do domu. Jak sie cos popsuje to idzie taki socjalny do urzedu i zglasza, ze mu sie pralka popsula i przynosza mu po prostu nowa. Sumujac socjalny ma wszystko praktycznie za darmo i do tego jeszcze dostaje gotowke, a taki malo zarabiajacy ma tyle samo pracujac (i wszystko sobie musi sam oplacic), srednio zarabiajacy ma niewiele wiecej na koncie.
Ciekawa jestem jak dlugo to w Niemczech pociagnie, bo taki system do niczego dobrego nie prowadzi, obawiam sie, ze juz niedlugo to peknie. No i dobrze, czas najwyzszy, pogodnic socjalnych do pracy, a nie dawac, bo tak sie wycwanili, ze im sie nawet nie chce nic szukac, bo po co przeciez maja wszystko co im potrzeba i do tego cale mnostwo czasu wolnego. Jestem w stanie zrozumiec, ze ktos jest w potrzebie, ale nie 20 latek, ktory ma zdrowe rece i nogi i mieszka na Majorce jest na socjalnym i mu za wszsytko placa i sie smieje, ze Ci co pracuja to frajerzy. Chyba odbieglam od kosciola ...

[201608040942]

no moj kolega jechal za pierwszym razem autobusem za drugim samolotem lot trwal godzine i mial to samo co jak jechal autobusem. Wzieli go na bok i zaczelo sie wszystko zabrane. telefon z numerami przeszukali. naklamal ze ja tam jestem na urlopie i on sie stesknil ze jest moi chlopakiem meszkamy w niemczech razem itp. nawet mnie sprawdzili czy mieszkam tam gdzie podal. tak tak kochani w uni nikt sie nie ukryje hihihi w komputerach síedzimy hihihi. Dobrze ze sie nie spytali kim jest ta druga osoba meskiej plci ´co jest w tym samym miejscu zameldowana 8mysle o moim mezu hihi), no ale zawsze mogl powiedziec ze to moj brat hihihihi. Ja nawet mu po niemiecku poslalam sms-a zeby to wszystko wiarygodnie wygladalo i go wpuscili po 8 godzinach przesluchiwania. A za pierwszym razem to mu nawet kontrole osobista bez rekawiczek jednorazowych robili , wyobrazacie sobie to jak by ktos go AIDS zarazilo to co by bylo?

[201608040942]

z tym ze podatku na koscul nie placi wcale to ja nie wieze. Oczywiscie na kosciol nie placi ale to mu wymysla na cos innego. Np. na wschodnie Niemcy. Ludzie tutaj po zjednoczeniu sie Niemiec mieli placic tylko rok, a moj maz ma nadal od pensji odciagane. I nasi znajomi obojetnie cz to polacy czy niemcy sa mowia to samo nadal ta suma widniej na podatku. Mysle ja w kazdym panstwie rzad wymysli zawsze jakis pretekst zeby wyciagnac kase

[201608040942]

a to ze go wrodzinnej parafi w Polsce oglosza to nie wieze a skad oni maja wiedziec w jakij ja parafi bylam wczesniej? zreszta skoro niemieckie biura nie przesylaja papierow do Polski to ksiadz bedzie to robil? Nie chce mi sie wiezyc chodz moze i cos w tym byc. Ja pochodze z miasta o licznie ludzie ok 40 tys wiec tam ksiadz i tak mnie nie zna