Pracy szukamy, ciągle się wspieramy i nigdy nie poddamy! cz. XII

[MsLizard]

Napisane przez samotny_t

No to do takiej firmy po prostu nie należy iść, a z drugiej strony nie wiem po co taka firma przyjmuje praktykantów

Patrzysz na życie przez pryzmat swojej branży IT, w innych zawodach nie jest tak kolorowo. Na rynku jest przesyt studentów i jest zwyczajnie niemożliwe, aby każdy z nich znalazł super praktyki dla siebie, a ktoś papier musi ci podpisać. Firmy zwyczajnie idą studentom na rękę, gdyby tego nie robiły, to duża część osób w ogóle nie "zrobiła" by praktyk.

[mansikkaa]

Ja akurat na praktykach trochę się nauczyłam. W technikum w sumie nic nie robiłam w tym biurze ale jak wróciłam na praktyki studenckie to codziennie przychodziłam i robiłam to co księgowy. Poznałam program, dekretowalam itp. Szefowa także dawała mi 100zl tygodniowki a nie musiała

---------- Dopisano o 18:47 ---------- Poprzedni post napisano o 18:36 ----------

Jak szukałam praktyk to mówili że nie chcą i nie mają czasu uczyć.

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[Mahdab]

Napisane przez MissChievousTess

Oczywiście, że nie wypada. Ja w postępowaniu 6-etapowym mogłam poruszyć tą kwestię top secret uwaga na 5 etapie tego postępowania po raz pierwszy. I jeszcze jak zaproponowałam zarobki rynkowe i w ramach możliwości pracodawcy to wielkie zdziwko skąd ja znam te super tajne stawki. Nieważne, że są ogólnie dostępne badania na temat stawek w całej branży, nie mówiąc o tym, że osoby nieprzyjęta swobodnie mówią o tym jakie kwoty są dla firm nie do przeskoczenia. Miałam na końcu języka "a wiem, bo mam internet i tak się składa, że umiem czytać"

Właśnie o to mi chodzi, takie rozmowy to tylko strata czasu i nie rozumiem dlaczego tym rekruterom go nie szkoda?
Jak byłam absolwentką bez pracy, to jeszcze bym przystała na każdą stawkę, ale teraz żeby iść na rozmowę muszę się zwolnić lub wziąć urlop, więc to porażka iść i nie wiedzieć, czy w ogóle oferta jest interesująca finansowo. Współczuję ci, że przeszłaś tyle etapów na darmo.

Napisane przez MaszWyzwanie

On Cię nie zna i nic Ci nie powie, ale Ty jego już tak i masz mu pewnie przedstawić historię całego swojego życia. Brawa dla tego Pana xd

Tak, teraz mi się dopiero przypomniało, że ja tam nie poszłam, ale mój mąż tak, bo nie miał pracy. Wytrzymał jeśli dobrze pamiętam niecały miesiąc z tym świrusem. Na dzień dobry przyniósł papier, że odpowiada za wszystkie sprzęty, narzędzia itp. w firmie. Czyli, że jak człowiek jakiś uszkodzi chyba by miał to odkupić

Napisane przez megamag

Chyba mamy Janusza miesiąca.

A propos zarobków jeszcze jedno mi się przypomniało. Pracowałam kiedyś w systemie honorariów, tzn. same honoraria bez podstawy. Kiedy jakaś nowa osoba przychodziła na rozmowę, szef zwykle mówił: "Spokojnie, z tych honorariów wyciągniesz 4 tysiące". Co oczywiście nie było prawdą, bo wyciągaliśmy tak ze 2 tysiące. Tycia różnica. W ramach samopomocy nawet czasami łapaliśmy taką osobę, kiedy wychodziła, żeby ją uświadomić. Ale wyobraźcie sobie, jakby ktoś uwierzył, wyliczył koszty życia, a tu taki zonk.

Nienawidzę, jak pracodawca kłamie. Też mnie to spotkało. Przecież najczęściej ktoś zostawia poprzednią pracę nie po to żeby mieć gorzej. I po co im pracownik, który na dzień dobry będzie zniechęcony i rozczarowany.

Napisane przez Timon i Pumba

Treść usunięta

Ale praktyki powinny być darmowe.
Ja akurat robiłam płatny staż 3-miesięczy, ale uważam, że praktyki nie muszą być płatne. Przecież to z założenia powinien być czas, który ktoś poświęca na nauczenie osoby zawodu. To nie ma być darmowy pracownik. Chyba opiekun praktyk ma coś płacone za to przygotowanie. Praktyki trwają jak się nie mylę z 2-3 tygodnie, więc szczerze mówiąc uczeń niewiele pomoże przy pracy. To, że część pracodawców to wyzyskuje to inna sprawa.
Co innego staże, tutaj powiedzmy wdrożenie trwa 2 tygodnie, a później można w miarę samodzielnie pracować i bezpłatne to przegięcie. A spotkałam się z ofertami nawet półrocznych bezpłatnych staży

[mansikkaa]

Napisane przez Mahdab

.

Ale praktyki powinny być darmowe.
Ja akurat robiłam płatny staż 3-miesięczy, ale uważam, że praktyki nie muszą być płatne. Przecież to z założenia powinien być czas, który ktoś poświęca na nauczenie osoby zawodu. To nie ma być darmowy pracownik. Chyba opiekun praktyk ma coś płacone za to przygotowanie. Praktyki trwają jak się nie mylę z 2-3 tygodnie, więc szczerze mówiąc uczeń niewiele pomoże przy pracy. To, że część pracodawców to wyzyskuje to inna sprawa.
Co innego staże, tutaj powiedzmy wdrożenie trwa 2 tygodnie, a później można w miarę samodzielnie pracować i bezpłatne to przegięcie. A spotkałam się z ofertami nawet półrocznych bezpłatnych staży

W technikum miałam 2 tygodnie praktyk po 2 klasie i miesiąc praktyk po 3 klasie i miesiąc na studiach. Firmy nie dostają żadnych pieniędzy za praktykantów. Jedynie w zawodowce.uczniowie dostają małe wynagrodzenie plus chyba firma coś na nich dostaje

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[bonasera]

Kiedy przyszło mi odbyć praktyki na studiach, chciałam znaleźć coś naprawdę związanego z kierunkiem - wysłałam chyba setki maili do konsulatów i ambasad (nawet tych bardzo oddalonych od mojego miejsca zamieszkania) oraz do biur podróży. Nic. Zaczęłam więc szukać czegoś chociaż zbieżnego ze specjalizacją (animacja kultury), poszłam na te praktyki do pewnej instytucji kulturalnej. Spędziłam trzy tygodnie na siedzeniu i rysowaniu z dziećmi...

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[megamag]

Właśnie o to mi chodzi, takie rozmowy to tylko strata czasu i nie rozumiem dlaczego tym rekruterom go nie szkoda?

Ja myślę, że oni muszą jakoś uzasadnić swoje istnienie. Bo jeszcze by się okazało, że przy dobrze zorganizowanej rekrutacji nie są wcale potrzebni, bo może to ogarnąć np. szef działu.

Wyraźcie sobie: jasno sformułowane ogłoszenie z zarobkami i dokładnie określonymi obowiązkami. Bierzemy na rozmowę tylko tych, którzy spełniają wymagania, dajemy jakiś teścik kompetencji, żeby odsiać tych, co nie ogarniają, i nagle się okazuje, że zamiast kilkudziesięciu czy kilkuset kandydatów mamy kilku. I z tymi już sobie może szef porozmawiać, żeby sprawdzić, z kim się będzie dobrze pracowało. Rekruter okazuje się niepotrzebny.

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[Mahdab]

Napisane przez mansikkaa

W technikum miałam 2 tygodnie praktyk po 2 klasie i miesiąc praktyk po 3 klasie i miesiąc na studiach. Firmy nie dostają żadnych pieniędzy za praktykantów. Jedynie w zawodowce.uczniowie dostają małe wynagrodzenie plus chyba firma coś na nich dostaje

Jak byłam na stażu 3-mies, był też praktykant i mówili pracownicy z biura, że szef dostaje za każdego z nas jakieś pieniądze, bodajże 50 zł za os/mies. To tyle co nic, ale oni z nami siedzieli i nas uczyli, więc mieli pretensję Było to dobrych kilka lat temu, więc może zasady się już zmieniły.

---------- Dopisano o 14:57 ---------- Poprzedni post napisano o 14:53 ----------

Timon i Pumba już ci odpowiedziałam powyżej.

Mi się wydaję, że oni i tak muszą wysiedzieć swoje 8 godzin w pracy, więc przynajmniej sobie ludzi pozapraszają i mają urozmaicenie, a my tracimy czas.

[siabra]

hej mam mały problem i chciałabym się Was poradzić. Jak niektórzy z Was wiedzą jestem z wykształcenia pielęgniarką i aktualnie pracuję w żłobku i w przedszkolu. Od jakiegoś czasu noszę się z zamiarem zrobienia kursu z I pomocy. Na studiach I pomoc była, ale to było już ładnych pare lat temu i chciałabym przypomnieć sobie to i owo, certyfikat też by się mógł przydać. Nie mam co liczyć na to, że szefowa zorganizuje taki kurs, zresztą inne dziewczyny takiego szkolenia nie chcą. Twierdzą, że wolą nie mieć kursu z I pomocy, bo gdyby coś się dziecku stało to mogłyby ponieść konsekwencje za nie udzielenie mu pomocy/udzielenie niewłaściwej pomocy. Dziwne to myślenie, no ale ja nie o tych chciałam. Najlepszy dla mnie byłby kurs KKP - kwalifikowanej pierwszej pomocy lub RKO. Jednak są to kursy drogie :/ Obecnie nie moge sobie pozwolić na wyjęcie kilku stówek, niestety. W związku z tym znalazłam inny - "PP dla opiekunek dziecięcych". Ten kurs jest dedykowany m.in. opiekunom w żłobku. Jest tez o wiele tańszy niż te wymienione wyżej. No i nie wiem. Robić czy nie robić. Czy ktoś się potem nie będzie pytał "A czemu nie zrobiła pani kursu RKO, tylko jakiś kurs dla opiekunek?" Co o tym sądzicie? Na 99% się zapiszę, ale gdzieś z tyłu głowy kiełkuje mi pytanie "Czy na pewno warto?"... eh ale mam problemy

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[megamag]

siabra jak to mówią, wyżej dup... nie podskoczysz. Jak Cię nie stać ta tamte kursy, chociaż są bardziej typowe czy uznawane, to przecież sobie pieniędzy z niczego nie stworzysz. Chyba że dałabyś radę sobie poodkładać przez kilka miesięcy, aż się uzbiera. Jak nie, to bierz ten dla opiekunek.

A postawa koleżanek, że aż ręce opadają. To jak się dziecko zakrztusi, to będą patrzyły, jak umiera?

Pamiętam jak parę lat temu się zrobiła afera medialna z powodu jednego filmu z Chin, na którym dziewczynka została kilkukrotnie potrącona przez samochód i nikt jej nie udzielił pomocy, co uzasadniano tym, że w Chinach jest takie prawo, że jak ktoś się zajmie poszkodowanym, to potem za niego odpowiada (czyli pewnie płaci za szpital itp.). I był straszny bulwers, że jak to, ale przecież tam człowiek leży. No to mamy własną wersję, wolę nie znać pierwszej pomocy, bo jeszcze będę za coś odpowiedzialna. eh

[mansikkaa]

Napisane przez siabra

hej mam mały problem i chciałabym się Was poradzić. Jak niektórzy z Was wiedzą jestem z wykształcenia pielęgniarką i aktualnie pracuję w żłobku i w przedszkolu. Od jakiegoś czasu noszę się z zamiarem zrobienia kursu z I pomocy. Na studiach I pomoc była, ale to było już ładnych pare lat temu i chciałabym przypomnieć sobie to i owo, certyfikat też by się mógł przydać. Nie mam co liczyć na to, że szefowa zorganizuje taki kurs, zresztą inne dziewczyny takiego szkolenia nie chcą. Twierdzą, że wolą nie mieć kursu z I pomocy, bo gdyby coś się dziecku stało to mogłyby ponieść konsekwencje za nie udzielenie mu pomocy/udzielenie niewłaściwej pomocy. Dziwne to myślenie, no ale ja nie o tych chciałam. Najlepszy dla mnie byłby kurs KKP - kwalifikowanej pierwszej pomocy lub RKO. Jednak są to kursy drogie :/ Obecnie nie moge sobie pozwolić na wyjęcie kilku stówek, niestety. W związku z tym znalazłam inny - "PP dla opiekunek dziecięcych". Ten kurs jest dedykowany m.in. opiekunom w żłobku. Jest tez o wiele tańszy niż te wymienione wyżej. No i nie wiem. Robić czy nie robić. Czy ktoś się potem nie będzie pytał "A czemu nie zrobiła pani kursu RKO, tylko jakiś kurs dla opiekunek?" Co o tym sądzicie? Na 99% się zapiszę, ale gdzieś z tyłu głowy kiełkuje mi pytanie "Czy na pewno warto?"... eh ale mam problemy

Może troszeczkę poczekaj i odkladaj pieniądze na ważniejszy kurs.
A te dziewczyny z pracy myślą, że jak kursu nie mają to nie muszą udzielać pomocy? Każdy obywatel jest zobowiązany do pomocy w razie wypadku. Jak nic nie zrobią to sąd. Lepiej wiedzieć jak postępować.

[samotny_t]

Napisane przez siabra

hej mam mały problem i chciałabym się Was poradzić. Jak niektórzy z Was wiedzą jestem z wykształcenia pielęgniarką i aktualnie pracuję w żłobku i w przedszkolu. Od jakiegoś czasu noszę się z zamiarem zrobienia kursu z I pomocy. Na studiach I pomoc była, ale to było już ładnych pare lat temu i chciałabym przypomnieć sobie to i owo, certyfikat też by się mógł przydać. Nie mam co liczyć na to, że szefowa zorganizuje taki kurs, zresztą inne dziewczyny takiego szkolenia nie chcą. Twierdzą, że wolą nie mieć kursu z I pomocy, bo gdyby coś się dziecku stało to mogłyby ponieść konsekwencje za nie udzielenie mu pomocy/udzielenie niewłaściwej pomocy. Dziwne to myślenie, no ale ja nie o tych chciałam. Najlepszy dla mnie byłby kurs KKP - kwalifikowanej pierwszej pomocy lub RKO. Jednak są to kursy drogie :/ Obecnie nie moge sobie pozwolić na wyjęcie kilku stówek, niestety. W związku z tym znalazłam inny - "PP dla opiekunek dziecięcych". Ten kurs jest dedykowany m.in. opiekunom w żłobku. Jest tez o wiele tańszy niż te wymienione wyżej. No i nie wiem. Robić czy nie robić. Czy ktoś się potem nie będzie pytał "A czemu nie zrobiła pani kursu RKO, tylko jakiś kurs dla opiekunek?" Co o tym sądzicie? Na 99% się zapiszę, ale gdzieś z tyłu głowy kiełkuje mi pytanie "Czy na pewno warto?"... eh ale mam problemy

Co do wyboru kursu - ja byłem rok temu na kursie PP w PCK i bardzo polecam. Przypuszczam jednak, że dla osób mających zawód medyczny, może to być zbyt podstawowe.

Na marginesie, prawdę mówiąc przeraża mnie myśl o pielęgniarce czy lekarzu bojącej się udzielić pierwszej pomocy (tzn. na tyle źle wyszkolonej, że się boi). A Twoje koleżanki z pracy są po prostu bezdennie głupie z tym swoim podejściem... Bardzo na plus dla Ciebie, że chcesz się dokształcic!

A tak w sumie, to przecież pielęgniarek jest gigantyczny deficyt z tego co wiem. Co prawda niezbyt z tego co się orientuje idą za tym wynagrodzenia, ale popyt na pielęgniarzy jest duży, czy nie?

[siabra]

Dzięki za odpowiedzi Postanowiłam zrobić ten kurs dla opiekunek,a jeśli będę mieć możliwość, to za jakiś czas zrobię RKO lub KKP. Kto mi zabroni mieć 2?
A co do koleżanek - no niestety, ale to co napisałam to ich własne słowa. Nie wiem, czy nie mają świadomości tego, że i tak mają obowiązek udzielić pomocy. Chyba nie są aż tak niemądre. Btw - jakby się coś działo, zapewne wołałyby mnie. Szkoda, że nie ma mnie codziennie w pracy, bo mam tylko 3/4 etatu...

[niemanicka]

ale ty tak na poważnie? w przedszkolu i żłobku nie ma osoby która jest przydzielona do udzielenia pierwszej pomocy? to jest w ogóle legalne? rodzice dzieciaków o tym wiedzą? w życiu nie posłałabym dziecka do takiej placówki

[samotny_t]

Napisane przez niemanicka

ale ty tak na poważnie? w przedszkolu i żłobku nie ma osoby która jest przydzielona do udzielenia pierwszej pomocy? to jest w ogóle legalne? rodzice dzieciaków o tym wiedzą? w życiu nie posłałabym dziecka do takiej placówki

Powiedz uczciwie, ile osób sprawdza dokumenty przedszkola/żłobka w zakresie kompetencji pracowników w udzielaniu pierwszej pomocy

[niemanicka]

Napisane przez samotny_t

Powiedz uczciwie, ile osób sprawdza dokumenty przedszkola/żłobka w zakresie kompetencji pracowników w udzielaniu pierwszej pomocy

nie wiem ile. być może wielu z nich myśli że to obowiązek pielęgniarki, skoro taka funkcja jest przy placówce.

[Mahdab]

Chyba nie ma takiego obowiązku, żeby nauczyciele czy przedszkolanki miały kurs PP. Te twoje koleżanki z pracy to jakieś kwoki, zamiast się cieszyć, że podniosą kwalifikację, to się martwią, że jeszcze by musiały dziecku pomóc... Współczuje towarzystwa.

[niemanicka]

wiem, że to nie przedszkole, ale u nas na uczelni a także w pracy wyznaczone są osoby, które są odpowiedzialne za udzielenie pierwszej pomocy/prowadzenie ewakuacji w przypadku pożaru itp. tym bardziej dziwi mnie, że w przedszkolu przy dzieciach nie ma tak wyznaczonej osoby.

[siabra]

Napisane przez niemanicka

ale ty tak na poważnie? w przedszkolu i żłobku nie ma osoby która jest przydzielona do udzielenia pierwszej pomocy? to jest w ogóle legalne? rodzice dzieciaków o tym wiedzą? w życiu nie posłałabym dziecka do takiej placówki

Od tego jestem ja - po studiach pielęgniarskich mam kwalifikacje do udzielania I pomocy. Chciałabym jednak odświeżyć wiedzę. Przypomnieć sobie to i owo. Do tej pory (odpukać) nic się u nas nie działo, poza otarciem naskórka czy przygryzieniem wargi. Nie musiałam udzielać fachowej I pomocy przez co wiele rzeczy zapomniałam. Niestety, ale bez ciągłego powtarzania informacji, zaczynają się one w pamięci zacierać. Owszem, mogłabym poczytać notatki ze studiów itd., ale wolę zrobić sobie kurs. Poza tym ostatnie szkolenie robiłam w 2015 roku i chciałabym móc wpisać do CV coś nowego.

Co do tego co napisałaś - nigdzie nie wspomniałam, że "nie ma osoby przydzielonej do udzielenia pierwszej pomocy". Nie wiem skąd Ci się to wzięło.

[WhiteCherry]

Chyba nie ma takiego obowiązku, żeby nauczyciele czy przedszkolanki miały kurs PP. Te twoje koleżanki z pracy to jakieś kwoki, zamiast się cieszyć, że podniosą kwalifikację, to się martwią, że jeszcze by musiały dziecku pomóc... Współczuje towarzystwa.

w mojej poprzedniej pracy (nie związanej ze służbą zdrowia czy opieką nad ludźmi) pamiętam że organizowany był certyfikowany kurs pierwszej pomocy - kadrowa wytypowała ileś tam osób, które musiały w tym uczestniczyć (zakład pracy z około 100 pracownikami). Wydaje mi się, że ktoś taki zawsze musi być - to nie wynika z BHP?

[siabra]

Napisane przez WhiteCherry

w mojej poprzedniej pracy (nie związanej ze służbą zdrowia czy opieką nad ludźmi) pamiętam że organizowany był certyfikowany kurs pierwszej pomocy - kadrowa wytypowała ileś tam osób, które musiały w tym uczestniczyć (zakład pracy z około 100 pracownikami). Wydaje mi się, że ktoś taki zawsze musi być - to nie wynika z BHP?

Gdyby nie było wymogu, że w żłobku ma być pielęgniarka, to moja szefowa miałaby same dziewczyny po pedagogice. Ona wygląda na osobę nie wiedzącą w jakim świecie żyje. Wszystkie kontrole załatwiane po znajomości, śmichy chichy, nikt nic na serio nie sprawdza. Zawsze kobiecina spada na 4 łapy.

[dzamatasi]

Od kilku dni oracuje na produkcji, warunki calkiem.spoko, atmosfera no coz, na hali same wredne babska ale. Jakos mam to.gdzies. praca monotonna,nudna,dolujaca. Bylam dzis na rozmowie w laboratorium najwiekszym na cale wro. Stresowalam sie bardzo, bylyl dwie osoby, szef powiedzial ze na 90% mnie chce chuba ze przykdzie lepsza.osoba to wtedy no coz. Ale ogolnie mnie chce. Niestety stres znowu mnie zjadal i widac jak sie stresuje, i przez niego nie.dostaje zadnej dobrej oracy

[Mahdab]

Napisane przez WhiteCherry

w mojej poprzedniej pracy (nie związanej ze służbą zdrowia czy opieką nad ludźmi) pamiętam że organizowany był certyfikowany kurs pierwszej pomocy - kadrowa wytypowała ileś tam osób, które musiały w tym uczestniczyć (zakład pracy z około 100 pracownikami). Wydaje mi się, że ktoś taki zawsze musi być - to nie wynika z BHP?

Nie znam się na tym, ale z waszych wypowiedzi wynika, że tak

Napisane przez siabra

Gdyby nie było wymogu, że w żłobku ma być pielęgniarka, to moja szefowa miałaby same dziewczyny po pedagogice. Ona wygląda na osobę nie wiedzącą w jakim świecie żyje. Wszystkie kontrole załatwiane po znajomości, śmichy chichy, nikt nic na serio nie sprawdza. Zawsze kobiecina spada na 4 łapy.

No to chyba właśnie wie w jakim świecie żyje, skoro potrafi zawsze wszystko przekręcić na swoją korzyść . Z tymi kontrolami to normalka, najpierw obchód, a później na drinka za zamknięte drzwi.

Napisane przez dzamatasi

Od kilku dni oracuje na produkcji, warunki calkiem.spoko, atmosfera no coz, na hali same wredne babska ale. Jakos mam to.gdzies. praca monotonna,nudna,dolujaca. Bylam dzis na rozmowie w laboratorium najwiekszym na cale wro. Stresowalam sie bardzo, bylyl dwie osoby, szef powiedzial ze na 90% mnie chce chuba ze przykdzie lepsza.osoba to wtedy no coz. Ale ogolnie mnie chce. Niestety stres znowu mnie zjadal i widac jak sie stresuje, i przez niego nie.dostaje zadnej dobrej oracy

Musisz pokonać ten stres, przecież nikt na rozmowie ci głowy nie urwie. Ja zawsze chodziłam na totalnym luzie na rozmowy, pomyśl, że najwyżej to jeszcze nie ta praca i już. Zmień nastawienie (wiem, że łatwo się mówi ) i zobaczysz, że pójdzie wiele lepiej

[niv_]

Ma ktoś doświadczenie z portalem pracuj.pl ?

Przez ostatnie dwa tygodnie wysłałam sporo odp. na ogłoszenia o pracę, ale tylko raz moja aplikacja została otworzona, wszystkie inne mają status dostarczone. Trochę złapałam doła, boję się, że może jest jakiś problem z otwarciem mojego cv albo, że cóż niestety zginęło w liczbie nadesłanych zgłoszeń.

[9b3c663057ffbc82ae9019b87931eb18768d1240]

Jak ja nie lubię takich sytuacji :/
Akurat dzwonił ktoś z oferty pracy, na której mi zależy (spr), tylko,że w danej chwili nie miałam możliwości odebrania...
A jak oddzwaniam to jakby wył. telefon...Ehh

uff oddzwonili, mam rozmowę w poniedziałek, trzymajcie kciuki!!!

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[9b3c663057ffbc82ae9019b87931eb18768d1240]

powiedzcie mi dlaczego rekruterów tak dziwi podawanie widełek BRUTTO? zawsze jak mnie pytają to zaczynam przykładowo 2200 (oddech) - 2600 (wielkie oczy) BRUTTO (ulga).
Serio