te, ktore maja ponad 20 lat i nigdy nikogo nie mialy ...

[myiabi]

niech sie wpisuja te, ktore maja od 20 lat w zwyz, ktore nikogo nigdy na powaznie nie mialy, nie wiedza jak to jest kochac...calowac....

i jak mysla, w czym tkwi problem?

[alkowola]

ee całowanie jest we krwi, jak tzw naukowo "kopulacja"
tylko po prostu pozniej poprawia sie swoje umiejętności :P

[myiabi]

Napisane przez alkowola

ee całowanie jest we krwi, jak tzw naukowo "kopulacja"
tylko po prostu pozniej poprawia sie swoje umiejętności :P

mneijsza o calowanie.... oolnie o zwiazki mi chodzi

[moooniaaaa]

Napisane przez myiabi

niech sie wpisuja te, ktore maja od 20 lat w zwyz, ktore nikogo nigdy na powaznie nie mialy, nie wiedza jak to jest kochac...calowac....

i jak mysla, w czym tkwi problem?

Jaki problem,ja w tym problemu nie widzę

[Marzeniatko]

O, czyżby była jakaś granica wieku po której nie "posiadanie" faceta jest problemem ?

[myiabi]

nie chodzi o granice wieku.... chodzi o dziewczyny,tkorym z tuym faktem neikoneicznei jest dobrze..... ;/

[alkowola]

Napisane przez myiabi

mneijsza o calowanie.... oolnie o zwiazki mi chodzi

gdy komus zalezy nie byc z byle kim to tak jest
ja mam 22 lata i teraz moge powiedziec zaczelam byc z facetem z ktorym mam zamiar dlugo byc i na nim mi zalezy... wczesniej mialam tylko kolegow w ktorych cos mi zawsze nie pasowalo
Na Ciebie tez przyjdzie czas

[myiabi]

Napisane przez alkowola

gdy komus zalezy nie byc z byle kim to tak jest
ja mam 22 lata i teraz moge powiedziec zaczelam byc z facetem z ktorym mam zamiar dlugo byc i na nim mi zalezy... wczesniej mialam tylko kolegow w ktorych cos mi zawsze nie pasowalo
Na Ciebie tez przyjdzie czas

ehe, no ja jestem tez zdania, ze jak sie trafi nja odpowiednia osobe, jednak nie mowie,z echodzi o mnie konkretnie.

[Marzeniatko]

Mi się po prostu wydaje, że nie posiadanie kogoś nie oznacza, że jest się gorszym. Że gdziekolwiek tkwi problem. Dla mnie wręcz odwrotnie głupotą jest przebieranie w facetach i zmienianie ich co chwilę, tylko po to, żeby kogoś mieć, bo samemu jest być głupio, niefajnie, a go naprawdę nie kochamy. Na każdego przyjdzie czas. Nie ma reguły. Ktoś może poznać swoją miłość życia w wieku 15 lat (chociaż to dość wątpliwe jest ), dla kogoś tak może zakończyć się licealna miłość, kogoś na poważnie strzała amora trafi na studiach. Nie ma reguły. Byleby nie szukać na siłę. Miłość zawsze przychodzi wtedy , gdy się tego najmniej spodziewamy.

[myiabi]

Napisane przez Marzeniatko

Mi się po prostu wydaje, że nie posiadanie kogoś nie oznacza, że jest się gorszym. Że gdziekolwiek tkwi problem. Dla mnie wręcz odwrotnie głupotą jest przebieranie w facetach i zmienianie ich co chwilę, tylko po to, żeby kogoś mieć, bo samemu jest być głupio, niefajnie, a go naprawdę nie kochamy. Na każdego przyjdzie czas. Nie ma reguły. Ktoś może poznać swoją miłość życia w wieku 15 lat (chociaż to dość wątpliwe jest ), dla kogoś tak może zakończyć się licealna miłość, kogoś na poważnie strzała amora trafi na studiach. Nie ma reguły. Byleby nie szukać na siłę. Miłość zawsze przychodzi wtedy , gdy się tego najmniej spodziewamy.

podpisuję się swoimi rękami i nogami

[olciaolciaa]

Niekótre kobiety odrzucaja meżczyzn z różnych powodów i czekaja na ksiecia na bialym rumaku... po czym mija duzo czasu i ciagle nikogo nie pokochaly bo kazdy ma jakas wade, badz na nią nie zasluguje. Radze sie obudzic ze snu bo idealow nie ma

[mimochodem]

Watpie zeby byla to 'wina' mężczyzn. Jesli kobieta źle odczuwa brak partnera warto zastanowic sie nad tym co robi nie tak. Moze to tylko kwestia wyjscia do ludzi? A moze zmiany fryzury (aby poczula sie atrakcyjniejsza- faceci do rowniez dostrzegaja) czy sposobu ubierania się (nikt w koncu nie zwroci uwagi na kobiete ubrana w za duze, poplamione spodnie i rozowy, puchaty sweter)? Lub poprostu odrzucania potencjalnych kandydatow i czekanie na ksiecia (:

[stargazer]

Napisane przez mimochodem

Watpie zeby byla to 'wina' mężczyzn. Jesli kobieta źle odczuwa brak partnera warto zastanowic sie nad tym co robi nie tak. Moze to tylko kwestia wyjscia do ludzi? A moze zmiany fryzury (aby poczula sie atrakcyjniejsza- faceci do rowniez dostrzegaja) czy sposobu ubierania się (nikt w koncu nie zwroci uwagi na kobiete ubrana w za duze, poplamione spodnie i rozowy, puchaty sweter)? Lub poprostu odrzucania potencjalnych kandydatow i czekanie na ksiecia (:

To nie zawsze takie proste Przede wszystkim dla osoby nieśmiałej "tylko" wyjście do ludzi bywa "aż" wyjściem do ludzi. Poza tym zdarzają się sytuacje, że taka osoba, mimo ze bardzo pragnie związku, podświadomie boi się, że mu nie sprosta - a także wszystkiemu, co się z nim wiąże. Niby chce, a tak naprawdę robi mniej niż by mogła, bo z góry zakłada, że nawet gdyby jakiś związek się zaczął, to i tak wkrótce by się rozwalił z powodu jej różnych dotychczasowych doświadczeń czy cech osobowości. Są takie rzeczy, nad którymi da się pracować, a są takie, nad którymi niezmiernie trudno i trwa to lata. Piszę to wszystko z własnego doświadczenia....

[myiabi]

Napisane przez stargazer

To nie zawsze takie proste Przede wszystkim dla osoby nieśmiałej "tylko" wyjście do ludzi bywa "aż" wyjściem do ludzi. Poza tym zdarzają się sytuacje, że taka osoba, mimo ze bardzo pragnie związku, podświadomie boi się, że mu nie sprosta - a także wszystkiemu, co się z nim wiąże. Niby chce, a tak naprawdę robi mniej niż by mogła, bo z góry zakłada, że nawet gdyby jakiś związek się zaczął, to i tak wkrótce by się rozwalił z powodu jej różnych dotychczasowych doświadczeń czy cech osobowości. Są takie rzeczy, nad którymi da się pracować, a są takie, nad którymi niezmiernie trudno i trwa to lata. Piszę to wszystko z własnego doświadczenia....

oj tak...

[Madaaa]

Napisane przez olciaolciaa

Niekótre kobiety odrzucaja meżczyzn z różnych powodów i czekaja na ksiecia na bialym rumaku... po czym mija duzo czasu i ciagle nikogo nie pokochaly bo kazdy ma jakas wade, badz na nią nie zasluguje. Radze sie obudzic ze snu bo idealow nie ma

Bo nie kochaly...jak ktos sie zakocha po uszy to wad nie widzi. Problem moze w tym ze takie osoby nie dopusczaja do siebie facetow.

[Maddelaina]

Autorkę zapraszam do wątku "Życie bez miłości ..."

[olciaolciaa]

Napisane przez Madaaa

Bo nie kochaly...jak ktos sie zakocha po uszy to wad nie widzi. Problem moze w tym ze takie osoby nie dopusczaja do siebie facetow.

Moze i widzi wady, ale je akceptuje. Na tym to chyba polega
Tylko jak to wyltumaczyc komus, kto tego nie doswiadczyl.

Wydaje mi sie ze nawet jak ktos jest niesmialy, ale pokaze podswiadomie w pewien delikatny sposob (np. spojrzenie, niesmialy usmiech) ze jakas osoba wzbudza jego/ jej zaineteresowanie, to przeciez ta druga osoba moze sprobowac podjesc i zagadac. Jezeli jest sie zamknietym, niedostepnym i zimnym to nie ma sie co dziwic ze nikogo nie mozna poznac. Bo taka osoba wrecz odpycha od siebie. Trzeba popracowac nad soba a nie sie uzalac
Zycze wszystkim powodzenia, a predzej czy pozniej milosc i tak zapuka do waszych serc

[dzolls]

Napisane przez stargazer

To nie zawsze takie proste Przede wszystkim dla osoby nieśmiałej "tylko" wyjście do ludzi bywa "aż" wyjściem do ludzi. Poza tym zdarzają się sytuacje, że taka osoba, mimo ze bardzo pragnie związku, podświadomie boi się, że mu nie sprosta - a także wszystkiemu, co się z nim wiąże. Niby chce, a tak naprawdę robi mniej niż by mogła, bo z góry zakłada, że nawet gdyby jakiś związek się zaczął, to i tak wkrótce by się rozwalił z powodu jej różnych dotychczasowych doświadczeń czy cech osobowości. Są takie rzeczy, nad którymi da się pracować, a są takie, nad którymi niezmiernie trudno i trwa to lata. Piszę to wszystko z własnego doświadczenia....

Ojjjjj bardzo wiele prawdy - wyjęłaś mi to spod klawiatury

Mam niespełna 22 lata, ciągle jestem sama. Czy jestem gorsza/dziwna/nienormalna/inne* dlatego, ze nie chcę się rozdrabniać na bycie z kimś dla nie bycia samej?
Nie jestem nieśmiała, lubię ludzi, nie mam problemów w obcym towarzystwie, preferuję męskie a nie kobiece grupy
Z każdym kolejnym chłopakiem, z którym się spotykałam, krócej, lub dłużej, nachodziły mnie wiecznie różnego rodzaju myśli, wątpliwości, że to nie ma sensu, ze nie dam rady, że nie odwzajemnię, że brakiem wzajemności zranię etc. Walczę ze sobą, ale mimo wszystko wierzę, że gdy spotkam tego właściwego, to wszystko zniknie.

Nie, nie wstydzę się tego, że jestem sama, bo jestem warta dokładnie tyle, ile jestem warta we własnej opinii, a nie w opinii ludzi.

*wstaw własne

[mmmadzia88]

Ja sama mam 21 lat, no mnie ten wątek może nie dotyczy... Ale mam duzo koleżanek/znajomych, które sa w moim wieku, niektóre starsze.. i tez nigdy nikogo nie miały. Świetne, wesołe, ładne i mądre dziewczyny. Nie gadaja ciągle
'o nieee zawsze będę sama'.. ale czasem gdy mają doła to czasem się poskarżą..
Z tego co zauważyłam - to fakt, czasem po prostu nie ma się tzw. szczęścia...Ale b. często dziewczyny te mają zbyt duze wymagania 'za niski/za gruby/brunet/zbyt głupi'.. I przeważnie są to dziewczyny, które często siedzą w domu, naprawdę ciężko je gdziekolwiek wyciągnąć.
Dlatego myślę, ze mozna się powaznie nad sobą zastanowić.. Nie mówię, ze jest to sens zycia, znalezienie sobie faceta, albo jakiś wstyd ze sie go nie ma w takim a takim wieku, czy cos w tym stylu... Tylko czasem mozna tez przesadzać.

[myiabi]

Napisane przez mmmadzia88

Ja sama mam 21 lat, no mnie ten wątek może nie dotyczy... Ale mam duzo koleżanek/znajomych, które sa w moim wieku, niektóre starsze.. i tez nigdy nikogo nie miały. Świetne, wesołe, ładne i mądre dziewczyny. Nie gadaja ciągle
'o nieee zawsze będę sama'.. ale czasem gdy mają doła to czasem się poskarżą..
Z tego co zauważyłam - to fakt, czasem po prostu nie ma się tzw. szczęścia...Ale b. często dziewczyny te mają zbyt duze wymagania 'za niski/za gruby/brunet/zbyt głupi'.. I przeważnie są to dziewczyny, które często siedzą w domu, naprawdę ciężko je gdziekolwiek wyciągnąć.
Dlatego myślę, ze mozna się powaznie nad sobą zastanowić.. Nie mówię, ze jest to sens zycia, znalezienie sobie faceta, albo jakiś wstyd ze sie go nie ma w takim a takim wieku, czy cos w tym stylu... Tylko czasem mozna tez przesadzać.

wiesz. myślę, ze gł ównym problemem jest to, że się nie czuje kogos po prostu ... a przymuszanie się i myslenie, czy moze jednak sprobowac jest troche bez sensu... wydaje mi się, że o jest głowna przyczyną, bez sensu jest wyszkudiwanie za gruby itd... po prostu jest sie kiedyc zaochamy... nie bedziemi juz takich rzeczy za bardzo widzialy, a jesli nawet to po pewnym czasie zwarcanie na nie uwagi przestanie byc istotne... milosc podobno jest slepaa blo po rpostu widzi mniej lub to co chce widziec

[mmmadzia88]

Nie no w sumie masz rację.. Ja nie miałam po prostu za zadnym razem takich rozkminek w stylu 'hmm moze warto spróbować' tylko od razu wiedziałam, że to jest to (jak się później okazywało, to niekoniecznie było 'to'.. no ale cóż.. kochliwa jestem )

[Marina123]

Napisane przez myiabi

niech sie wpisuja te, ktore maja od 20 lat w zwyz, ktore nikogo nigdy na powaznie nie mialy, nie wiedza jak to jest kochac...calowac....

i jak mysla, w czym tkwi problem?

Ja pozxnałam swojego TŻ (*narzeczonego od 8 marca ) jak miałam 23 lata i 5 miesięcy Jesteśmy już ze sobą 3,7 lata.
Z nim było wszystko pierwsze. Pierwszy pocałunek, trzymanie się za ręce, pierwsza randka. Wszytko pierwsze.
Więc się nie martw. Na pewno spotkasz tego jedynego.
Niektóy muszą szukać, innym się szcześci i znajdują od razu, tlyko muszą dłużej poczekać.
Dla mnie to było9 wszystko cudowne, móc odkrywac to wszystko z moim Tygrysem. I cieszyło mnie to, że mogłam mu podarować siebie, nietkniętą

[Madaaa]

Napisane przez olciaolciaa

Moze i widzi wady, ale je akceptuje. Na tym to chyba polega
Tylko jak to wyltumaczyc komus, kto tego nie doswiadczyl.

Wydaje mi sie ze nawet jak ktos jest niesmialy, ale pokaze podswiadomie w pewien delikatny sposob (np. spojrzenie, niesmialy usmiech) ze jakas osoba wzbudza jego/ jej zaineteresowanie, to przeciez ta druga osoba moze sprobowac podjesc i zagadac. Jezeli jest sie zamknietym, niedostepnym i zimnym to nie ma sie co dziwic ze nikogo nie mozna poznac. Bo taka osoba wrecz odpycha od siebie. Trzeba popracowac nad soba a nie sie uzalac
Zycze wszystkim powodzenia, a predzej czy pozniej milosc i tak zapuka do waszych serc

Ja kiedys taka bylam. Dzisiaj jestem z moim juz 3,5 roku. Miesiac czasu biedny kombinował

[magd00sinek]

Ja tylko chcialam wtracic, ze troszke mnie irytuje kiedy ludzie mowia (jak np. w tym watku) - 'na pewno kogos spotkasz' 'na pewno i na ciebie przyjdzie czas'. Wiem ze intencje maja dobre ale gucio prawda, nie kazdy spotyka w zyciu milosc, czy to nie jest oczywiste?


Ja mam ciocie ok. lat 60 ktora nigdy za maz nie wyszla a nie pamietam zeby kiedys miala jakiegokolwiek faceta a lat mam 20, choc niczego jej nie brak - jest jak na swoj wiek bardzo zadbana i atrakcyjna, inteligentna, wyksztalcona, madra kobieta, z poczuciem humoru, fajna babka i co. I przez cale zycie nie spotkala swojej milosci, mam jej powiedziec 'spokojnie i na ciebie przyjdzie czas na pewno sie zakochasz'? Glupio by mi bylo wygadywac takie niczym nie poparte frazesy Jak rowniez mam wujka, zreszta jej brata, tez w podobnym wieku i tez bez zony i bez 'wiekszej' milosci przez cale zycie z tego co wiem.


I tak moge wymieniac - to chyba oczywiste ze nie wszyscy ludzie lacza sie w pary, wiec nie wiem po co wygadywac takie historie, ze NA PEWNO kiedys (prawdopodobnie niedlugo!) do kazdej samotnej wizazanki przytruchta zlotowlosy ksiaze z bajki na bialym rumaku, i los odmieni sie jak za dotknieciem magicznej rozdzki. Ech


Albo sie odmieni albo sie nie odmieni, raczej nie bardzo mamy na to wplyw - mozna sobie mowic ze trzeba wyjsc do ludzi zeby dac szanse tej calej milosci, pozapisywac sie na kursy japonskiego, nurkowania i do szkolki niedzielnej... I pewnie cos w tym jest, ale ja np. tak jak bylam sama siedzac ciagle w domu i nie majac znajomych, tak nadal jestem sama kiedy wyjechalam na studia do nowego miasta i poznalam mnostwo ludzi, czesto gdzies wychodze i mam duzo wiecej znajomych. I co z tego?


A komus innemu na pewno zdarzylo sie ze siedzial cale zycie w domu, raz wylazl do warzywniaka po pietruszke i po drodze spotkal milosc zycia I juz. Nie ma reguly.


Ja bym nie powiedziala ze w tym ze dziewczyna ma lat ponad 20 i nigdy sie nie calowala nie ma zadnego problemu - jesli sama o tym mowi i jest jej z tym niedobrze i nad tym rozmysla, to wlasnie oznacza ze to jest jej problem. I faktycznie problem moze byc - ludzie maja rozne problemy z osobowoscia, ja osobiscie przychylam sie do zdania ze nie ma ludzi zdrowych, sa tylko niezdiagnozowani Byc moze jest tak gleboko zakompleksiona ze podswiadomie odpycha od siebie mezczyzn bojac sie bliskosci, byc moze jest tak chorobliwie niesmiala ze nie umie nawiazac zadnego glebszego kontaktu z interesujacym osobnikiem plci przeciwnej, byc moze jest tak zamknieta w sobie ze wszystkim wokol wydaje sie tak nadeta i zarozumiala ze nie maja ochoty jej poznac... i tak dalej, powodow moze byc wiele. Choc oczywiscie nie musi. Moze byc tez tak ze po prostu los tak chce ze nie spotykaja jej takie sytuacje. My juz tego wiedziec nie mozemy, bo wbrew obiegowej opinii - wizazanki nie wrozki


W kazdym razie zycze autorce watku pogodnego podejscia do sprawy - na pewno nie ma sensu sie tym zameczac, bo to jeszcze nikomu nic dobrego nie przynioslo. Jezeli uwazasz ze faktycznie moze tkwic jakis problem w tobie, twoim mysleniu, podejsciu do ludzi/mezczyzn ()/ zachowaniu, to postaraj sie nad tym pomyslec i go rozwiazac (ja np. uwazam ze mam w sobie taki wlasnie problem ktory mi komplikuje stosunki z innymi ludzmi). A jesli dojdziesz do wniosku ze nie, co w koncu tez jest bardzo prawdopodobne - to uszy do gory i nie mysl o tym, zajmuj sie tym co lubisz robic i co sprawia ci przyjemnosc a nie jest mezczyzna Jesli ow mezczyzna ma sie znalezc to sie znajdzie. I na pewno nie pomozesz mu w tym jesli bedziesz jeczec nad swym samotnym losem


No i na koniec - pamietaj ze nie jestes sama, w watku 'Zycie bez milosci' na podforum Intymnie znajdziesz wiele dziewczyn w takiej samej sytuacji - a podobno w kupie razniej Pozdrawiam

[cyanide sun]

Napisane przez magd00sinek

Ja tylko chcialam wtracic, ze troszke mnie irytuje kiedy ludzie mowia (jak np. w tym watku) - 'na pewno kogos spotkasz' 'na pewno i na ciebie przyjdzie czas'. Wiem ze intencje maja dobre ale gucio prawda, nie kazdy spotyka w zyciu milosc, czy to nie jest oczywiste?


Ja mam ciocie ok. lat 60 ktora nigdy za maz nie wyszla a nie pamietam zeby kiedys miala jakiegokolwiek faceta a lat mam 20, choc niczego jej nie brak - jest jak na swoj wiek bardzo zadbana i atrakcyjna, inteligentna, wyksztalcona, madra kobieta, z poczuciem humoru, fajna babka i co. I przez cale zycie nie spotkala swojej milosci, mam jej powiedziec 'spokojnie i na ciebie przyjdzie czas na pewno sie zakochasz'? Glupio by mi bylo wygadywac takie niczym nie poparte frazesy Jak rowniez mam wujka, zreszta jej brata, tez w podobnym wieku i tez bez zony i bez 'wiekszej' milosci przez cale zycie z tego co wiem.


I tak moge wymieniac - to chyba oczywiste ze nie wszyscy ludzie lacza sie w pary, wiec nie wiem po co wygadywac takie historie, ze NA PEWNO kiedys (prawdopodobnie niedlugo!) do kazdej samotnej wizazanki przytruchta zlotowlosy ksiaze z bajki na bialym rumaku, i los odmieni sie jak za dotknieciem magicznej rozdzki. Ech


Albo sie odmieni albo sie nie odmieni, raczej nie bardzo mamy na to wplyw - mozna sobie mowic ze trzeba wyjsc do ludzi zeby dac szanse tej calej milosci, pozapisywac sie na kursy japonskiego, nurkowania i do szkolki niedzielnej... I pewnie cos w tym jest, ale ja np. tak jak bylam sama siedzac ciagle w domu i nie majac znajomych, tak nadal jestem sama kiedy wyjechalam na studia do nowego miasta i poznalam mnostwo ludzi, czesto gdzies wychodze i mam duzo wiecej znajomych. I co z tego?


A komus innemu na pewno zdarzylo sie ze siedzial cale zycie w domu, raz wylazl do warzywniaka po pietruszke i po drodze spotkal milosc zycia I juz. Nie ma reguly.


Ja bym nie powiedziala ze w tym ze dziewczyna ma lat ponad 20 i nigdy sie nie calowala nie ma zadnego problemu - jesli sama o tym mowi i jest jej z tym niedobrze i nad tym rozmysla, to wlasnie oznacza ze to jest jej problem. I faktycznie problem moze byc - ludzie maja rozne problemy z osobowoscia, ja osobiscie przychylam sie do zdania ze nie ma ludzi zdrowych, sa tylko niezdiagnozowani Byc moze jest tak gleboko zakompleksiona ze podswiadomie odpycha od siebie mezczyzn bojac sie bliskosci, byc moze jest tak chorobliwie niesmiala ze nie umie nawiazac zadnego glebszego kontaktu z interesujacym osobnikiem plci przeciwnej, byc moze jest tak zamknieta w sobie ze wszystkim wokol wydaje sie tak nadeta i zarozumiala ze nie maja ochoty jej poznac... i tak dalej, powodow moze byc wiele. Choc oczywiscie nie musi. Moze byc tez tak ze po prostu los tak chce ze nie spotykaja jej takie sytuacje. My juz tego wiedziec nie mozemy, bo wbrew obiegowej opinii - wizazanki nie wrozki


W kazdym razie zycze autorce watku pogodnego podejscia do sprawy - na pewno nie ma sensu sie tym zameczac, bo to jeszcze nikomu nic dobrego nie przynioslo. Jezeli uwazasz ze faktycznie moze tkwic jakis problem w tobie, twoim mysleniu, podejsciu do ludzi/mezczyzn ()/ zachowaniu, to postaraj sie nad tym pomyslec i go rozwiazac (ja np. uwazam ze mam w sobie taki wlasnie problem ktory mi komplikuje stosunki z innymi ludzmi). A jesli dojdziesz do wniosku ze nie, co w koncu tez jest bardzo prawdopodobne - to uszy do gory i nie mysl o tym, zajmuj sie tym co lubisz robic i co sprawia ci przyjemnosc a nie jest mezczyzna Jesli ow mezczyzna ma sie znalezc to sie znajdzie. I na pewno nie pomozesz mu w tym jesli bedziesz jeczec nad swym samotnym losem


No i na koniec - pamietaj ze nie jestes sama, w watku 'Zycie bez milosci' na podforum Intymnie znajdziesz wiele dziewczyn w takiej samej sytuacji - a podobno w kupie razniej Pozdrawiam

100% racji. ja np od kad poszlam na studia i zaczelam prace to poznalam multum facetow. i co z tego. nadal jestem sama. dla kazdego jestem kolezanka. jak przychodzi sesja to jestem super kolezanka (oczywiscie nie pisze tego zlosliwie bo do pomocy jestem chetna). kiedys bylam bardzo niesmiala i rzadko poza szkola gdzies wychodzilam. dzis wszystko sie zmienilo - bo studia i taka praca gdzie czesto sa wyjscia. a poza tym ja chcialam sie zmienic. udalo mi sie - owszem jeszcze jak jakis facet mi sie podoba to mam troszke blokade. ale jesli mi sie nie podoba - w sensie sie facetem nie zaurocze to nie mam zadnych oporow zeby pogadac - a kiedys mialam. bardzo sie zmienilam - uwazam ze na lepsze - w sensie wieksze szanse na 'zdobycie' chlopaka - ale mimo to nadal nie mam nikogo. wczesniej to moze nawet przez moja niesmialosc faceci mysleli ze sie wywyzszam albo cos ale tak nigdy nie bylo. naprawde nie wiem co moge jeszcze zrobic :/

[change]

...

[Romanaccia]

Napisane przez olciaolciaa

Niekótre kobiety odrzucaja meżczyzn z różnych powodów i czekaja na ksiecia na bialym rumaku... po czym mija duzo czasu i ciagle nikogo nie pokochaly bo kazdy ma jakas wade, badz na nią nie zasluguje. Radze sie obudzic ze snu bo idealow nie ma

To nie jest tak ,ze czlowiek sie zakochuje ot tak o .... z latwoscia ,nie jest prosto kogos pokochac,znalesc prawdziwe glebokie uczucie i czlowieka,ktory bedze czul do nas to samo ....
To nie jest kwestia wad czy zalet,szukania ksiecia z bajki ....
milosc przychodzi sama kiedy najmniej sie tego spodziewamy i nie patrzy na takie rzeczy i ma to do siebie,ze nie zadza sie czesto ...
Ja na przyklad spotykalam sie z roznymi mezczyznami,bo na poczatku podobali mi sie fizycznie,intrygowali mnie ,chcialam poznac ich lepiej ,ale po poznaniu ich zmienialam zdanie wiec szlam sobie swoja droga ....
przeciez nie spotkasz kogos tak poprostu na ulicy i juz wiesz ,ze to mezczyzna twojego zycia,odrazu sie zakochujecie w sobie i zyjecie dlugo i szczesliwe ... na to potrzeba troche czasu .... ,a czesto kiedy juz ten czas minie dochodzi sie do wniosku,ze to nie to ....

Pozatym jestem zdania,ze jesli szuka sie czegos na sile to mozna znalesc tylko rozczarowanie,na wszystko przychodzi czas ...

Jak jakas dziewczyna siedzi jak ksiezniczka i czeka na ideal,nie probujac nawet poznac innych mezczyzn ,to logiczym jest fakt,ze jest ciagle sama .....

[czarny flamaster]

niespełna 22 lata, sama, ale nie samotna.
to jest duża różnica. wokół siebie mam prawie same pary, a dwie dziewczyny, z którymi pracują są już zaręczone, w tym jedna młodsza ode mnie o dwa miesiące. och, idealny moment do załamania się etc etc etc jednak wiem na czym stoję.
będę szczera: zawsze odpowiadało mi bycie singlem, czy jak to tam nazwiemy. pochodzę z małej wioski i chodząc do liceum (a miałam kawał drogi do niego) nie zawracałam sobie specjalnie głowy facetami z wielu powodów, a to nauka, a to pasje.
od małego uwielbiałam pisac tak więc mając do wyboru pisanie gdy mam strasznie na to ochotę, a szukanie chłopaka by się umówic, to wybierałam pisanie. do tego miałam świetny kontakt z pewna ciocią, która też jest sama i podziwiałam ją za niezależnośc i własne poglądy. jesteśmy bardzo do siebie podobne. nie lubie gdy ktoś plącze mi się pod nogami, zajmuje mój czas, zmienia rozkład dnia i chce jakoś na mnie wpłynąc. lubię byc sama, bo.... mam pasje i rzeczy, które kocham.
mozna powiedziec: ej, młoda, z facetem też możesz je miec!
poznawałam wielu różnych facetów, ale jednak każdy był jakis nie teges. schemat ten sam: rozmawiamy-on mówi, że jestem fajna i chciałby mnie lepiej poznac-pisze i dzwoni-uciekam. jestem osobą, która szybko sie nudzi, która lubi 'zapolowac', powalczyc. gdy facet daje mi się jak na tacy nie mam na niego ochoty.
wiem, paskuda jestem, ale nic na to nie poradzę.
zawsze twierdziłam, że moim ideałem faceta jest niedoszły samobójca. powiem mu: skarbie, po co się zabijac, zmarnuj swoje życie ze mną.
owszem, nie mam tu na myśli żadnego ślubu! nie wyobrażam sobie tego i nie chcę tej zabawy.
dziwna ze mnie osoba. 22 latka, która nie szuka związku, a jedynie samorealizacji. nie wykluczam, że sie kiedyś zakocham. trafi mnie to pewnie tak, że się nie będe tego spodziewac (od jakiegoś pół roku byłam zauroczona powaznie pewnym facetem), ale zawsze robię listę 'za i przeciw' i w egoistyczny sposób wybieram siebie.

jakieś baty dostane?

[aalien]

Ode mnie na pewno nie Podoba mi się Twoja postawa (kiedyś miałam taką samą) .

[cyanide sun]

ja tez kiedys myslalam podobnie. teraz mam 22 lata ostatnio nie mam zbyt wiele wolnego czasu wiec o samotnosci nie mysle. ale jak mnie juz dopadnie to masakra. lapie sie na tym ze mysle ze chcialabym jednak kiedys wyjsc za maz - kiedys nie juz (chociaz ostatnio wszyscy moi znajomi w moim wieku zenia sie, wychodza za maz). jesze nawet rok temu o takim slubie bym nie pomyslala a dzis powoli zaczyna mnie to dopadac. mialam taki okres w zyciu kiedy naprawde faceta nie chcialam miec. ale to minelo. dzisiaj wlasnie opalalam sie w ogrodku sluchalam muzyczki fajnej i myslalam jak by to bylo gdzyby 'cos' bylo heh. smutno mi teraz