Czy wypada iść na uczelnie w krótkich spodenkach?

[Niebieska.Kredka]

Napisane przez myszakotka

Może to być po prostu specyfika uczelni/wydziału. Krótkie spodenki, wyciągnięte koszulki, bluzy, swetry, długie włosy są u nas dosyć popularne wśród młodszych osób prowadzących zajęcia (poniżej 50tki), a w zasadzie są standardem i pojedyncze przypadki chodzą w garniturach/marynarkach. Moja koleżanka też na zajęcia przychodzi w krótkich sukienkach i sandałach. Mini i sandały też mogą wyglądać dosyć elegancko (zestawienia w stylu lookbooka zary, np.
http://www.zara.com/pl/pl/kobieta/sp...6p1296532.html
czy też coś w tym stylu:
http://www.zara.com/pl/pl/kobieta/sp...6p1188504.html
). Z tym, że my nie kształcimy ludzi, którzy będą pracować przy "obsłudze klienta", ale głównie przyszłych programistów i w tym zawodzie dress code nie jest wymagany.
Zdaję sobie sprawę, że na uczelni ekonomicznej, czy na prawie lub administracji są inne standardy.

Wyciągnięte bluzy czy t-shirty imo w ogóle się nie nadają do noszenia, obojętnie jaki przyjmiemy standard ubioru. Nie trzeba wpadać od razu ze skrajności w skrajność, bo pomiędzy dżinsowymi szortami (które są świetnym strojem na plażę) a sztywna garsonką jest mnóstwo casualowych ciuchów, nadających się do założenia na uczelnię czy do pracy przez programistę.

[bojkka]

ja bym nie poszła w takiej długości. Sama chodziłam w krótkich, ale długość minimum do połowy uda.
Jakoś głupio mi by było iść w takich krótkich szortach

Jak dla mnie takie krótki szorty są zarezerwowane wyłącznie poza miasto, na wyjście z psem etc. jak czasem widzę dziewczyny, którym się tyłek wylewa spod krótkich jeansów to mam ochotę podejść i pokazać im lusterko.

[Vilqa]

Moim zdaniem nie wypada. Są za krótkie.
Idziesz w końcu na uczelnię, a nie na piwo do taniego baru.

Są inne opcje- lniane spodnie, spódnica, sukienka, czy choćby bermudy. W szortach to można sobie w czasie wolnym chadzać.

Zawsze mnie dziwi, że dzisiaj ludzie nie wiedzą jak się ubrać do szkoły, teatru, albo na pogrzeb.
Mnie takich rzeczy rodzice nauczyli. Również, że się przy jedzeniu nie mlaszcze i ciamka.

[ever-dream]

Napisane przez Vilqa

Zawsze mnie dziwi, że dzisiaj ludzie nie wiedzą jak się ubrać do szkoły, teatru, albo na pogrzeb.
Mnie takich rzeczy rodzice nauczyli. Również, że się przy jedzeniu nie mlaszcze i ciamka.

Bardzo mnie cieszy, że jesteś tak dobrze wychowana Są jeszcze ludzie, którzy niestety nie nabyli w domu takiej ogłady i manier także muszą się radzić na wizażu

[paula54]

Ja też się wypowiem jako "druga strona".
Dopóki to nie jest egzamin nie mam nic przeciwko szortom i koszulkom na szelkach (oczywiście za wyjątkiem takich, które odsłaniają więcej niż zasłaniają), bo by mi się nikt na zajęciach nie pokazał (klimatyzatory czasem nie działają, czasem zajęcia zaczyna się jako pierwszy prowadzący i sala nie zdąży się schłodzić...). Nie pozwalam jedynie wchodzić na ćwiczenia w sandałach, ale to ze względów praktycznych - odsłonięta stopa + rozlanie np. czegoś żrącego = poparzenie.
Sama też staram się ubierać schludnie i raczej "spokojniej", ale też bez przesady - przy 30-stopniowym upale nie będę się smażyć w długim rękawie czy czółenkach. Jedynie zwracam uwagę na to, żeby spodenki czy spódnica wystawały spod fartucha (a mam taki do połowy uda).
A jeśli akurat jest dzień, w którym nie mam zajęć i zamykam się na kilka godzin w labie to jednak też preferuję wygodę - szorty, koszulka na szelkach i trampki. Nikt nie mówi, że prowadzący zajęcia to zawsze kostium/garnitur + lakierki

[zielona_mysza]

Napisane przez ailatan1985

Popieram, jak to mówią "nie ocenia się książki po okładce". Ale w Polsce niestety ludzie tak robią :/
Załóż to w czym czujesz się swobodnie i komforotwo

Dokładnie, niestety trzeba być ostrożnym wobec niektórych wykładowców. Sama była świadkiem sytuacji gdy na wydziale filologicznym (czyli raczej jednym z "najluźniejszych") pani doktor dość nieprzyjemnie skomentowała studentkę w zbyt letniej sukience

[myszakotka]

Dzisiaj załatwiając sprawy na uczelni zwróciłam uwagę na krótkie spodenki - widziałam wiele studentek w szortach, tak samo jak wiele w letnich sukienkach na ramiączkach i nie było w tym nic niezwykłego.

Tak jak i paula54, mi też zdarza się, kiedy nie mam zajęć ze studentami i zjawiam się na chwilę coś załatwić, przyjść na uczelnię w szortach, czy trampkach. Mam nadzieję, że żadna studentka z tego powodu, jak mnie przypadkiem zobaczy, na zawał nie padnie . U mnie nie ma ryzyka uszkodzeń ciała, wobec tego sandały nie są zabronione i nikt źle na nie nie patrzy - normalny strój podczas upałów.

[flea90]

Napisane przez _czarny_kot

a co ma do tego to jak traktuje się studentów? Twój strój świadczy o Tobie - strój nieadekwatny do sytuacji to brak kultury. Nie wyobrażam sobie pójść na egzamin w bluzie (a tym bardziej różowej) - cały wydział miałby ze mnie "polewkę"

Wybacz, ale nie uważam, aby różowa bluza była nieadekwatna do sytuacji w tym wypadku, nie zauważyłam, aby ktokolwiek podczas egzaminu krzywo na mnie spojrzał, czy to z doktorantów, czy studentów nie wspominając o egzaminatorze.. uważam, ze duzo wiekszy brak kultury prezentują panienki przychodzące na uczelnię w eleganckich spódniczkach zakrywających z ledwością tyłek i koszulach z dekoltem do pepka (nie mowię juz o 14 cm szpilkach).. i to z nich mamy najwieksza polewke.. nie dajmy się zwariowac! nie mówie, ze zawsze w taki sposob ubieram sie na egzaminy, ale raz mi sie to zdarzylo i nie zauwazylam, aby komus to przeszkadzalo.. poza tym, niezaleznie od tego jaki jest to wydział, czy prawo czy akademia sztuk pieknych uwazam, ze kazdy ma prawo ubierac sie jak chce (w granicach rozsadku jezeli chodzi o negliz) - ale ja akurat naleze do osob mega tolerancyjnych, ktore nie oceniaja ksiazki po okladce.. poki co, jestem tylko studentką, a nie prawnikiem.. jesli kiedykolwiek bede pracowac w zawodzie to pewne, ze nie zaloze rozowej bluzy do pracy..

szkoda, ze wiekszosc osob ma takie podejscie - w wyniku tego chodzą po uczelni takie właśnie manekiny zarowe, ktore wygladaja jakby polknely kij od szczoty..

a pozniej tak wlasnie postrzega sie nas, studentow prawa..

mnie osobiscie to irytuje.

[ever-dream]

Postanowiłam jednak wyskoczyć dzisiaj w krótkich spodenkach na uczelnię, mam nadzieję, że mój strój nie był zbyt "prowokacyjny"

Przepraszam za bałagan

[myszakotka]

Napisane przez ever-dream

Postanowiłam jednak wyskoczyć dzisiaj w krótkich spodenkach na uczelnię, mam nadzieję, że mój strój nie był zbyt "prowokacyjny"

Przepraszam za bałagan

Nie było Tobie zbyt gorąco w tej bluzce?
Jak dla mnie normalny strój, nic "prowokacyjnego".

[ever-dream]

Napisane przez myszakotka

Nie było Tobie zbyt gorąco w tej bluzce?
Jak dla mnie normalny strój, nic "prowokacyjnego".

Trochę tak, ale mam blizny na plecach i ramionach, których się wstydzę i niestety przeważnie je zakrywam

[paula54]

E, ja bym powiedziała, że byłabyś u mnie na normalnych, czerwcowych zajęciach najbardziej "zakrytą" osobą
Też bym się pewnie gotowała w takiej bluzce (polecam lniane czy z takiej cieniutkiej, zwiewnej bawełny, jeśli wolisz bardziej zakryte - też kiedyś tak miałam i w takich mi było najwygodniej).

[myszakotka]

Widzisz, nie było nad czym się zastanawiać

[hailie21]

W spodenkach o fasonie i długości takich jak na załączonym przez Ciebie zdj jak najbardziej można iść na uczelnię, np.: na wykłady. Zwłaszcza w takie upały jak ostatnio

[uparta Marti]

Napisane przez speare

przykładowo na większości wydziałów prawa, gdzie laski chodzą odpicowane jak manekiny z zary, a faceci w garniakach z teczuszkami latają takie spodenki chyba dziwnie by wyglądały


oczywiście proszę, żeby żaden student prawa się nie obrażał- trochę posłużyłam się stereotypem, ale jednak skądś się on wziął

studiuje na wydziale prawa i widzę to samo zjawisko

ja chodzę w szortach na wydział, ale jak zakładam szorty to nie ma juz mowy i jakims dekoldzie większym. musi byc równowaga.
poza tym szrzecze mam gdzies co pomysli sobie wykłądowca na wykładzie... nie mam zamiru topic się w 27stopniowym upale w spodniach.

[Jenny Lila]

na jeden z uczelni wykładowcy od komunikacji niewerbalnej wyjaśniali, że nie dopuszczalne jest chodzenie w jakichkolwiek krótkich spodenkach. Myślę, że to dobrze, jest mnóstwo sposobow na ubiór, a szorty można zostawić na plaże

[Atomoowka]

Sama wiesz jak jest na Twoim wydziale, jeżeli panuje luz to śmiało zakładaj.
U mnie na uczelni nikt nigdy nie był odpicowany, ani na wykłady, ani na egzaminy. Wykładowcy też byli ubrani na luzie, nie raz były sandały, czy koszulki na grubsze ramiączka.
Nie uważam,że krótkie szorty, koszulka na ramiączka czy sandały (!) miała świadczyć o braku kultury.

P.S moim zdaniem Twój strój był bardzo ok i gdyby ktoś mi w takim stroju zarzucił brak szacunku wyśmiałabym go w myślach.

[_czarny_kot]

Napisane przez uparta Marti

studiuje na wydziale prawa i widzę to samo zjawisko

ja chodzę w szortach na wydział, ale jak zakładam szorty to nie ma juz mowy i jakims dekoldzie większym. musi byc równowaga.
poza tym szrzecze mam gdzies co pomysli sobie wykłądowca na wykładzie... nie mam zamiru topic się w 27stopniowym upale w spodniach.

Czy Wy naprawdę macie w szafie tylko długie spodnie i szorty? Przecież można założyć sukienkę lub spódnicę - odpowiedniej długości wygląda milion razy lepiej niż króciutkie szorty.

A propos ubioru na egzaminie - dziś miałam egzamin i jako jedyna byłam ubrana w czarną sukienkę z krótkim rękawem przed kolano. Królowały spódniczki mini i szorty...

[uparta Marti]

Napisane przez _czarny_kot

Czy Wy naprawdę macie w szafie tylko długie spodnie i szorty? Przecież można założyć sukienkę lub spódnicę - odpowiedniej długości wygląda milion razy lepiej niż króciutkie szorty.

A propos ubioru na egzaminie - dziś miałam egzamin i jako jedyna byłam ubrana w czarną sukienkę z krótkim rękawem przed kolano. Królowały spódniczki mini i szorty...

oczywiście ze nie ale spodnic do kolana też nie noszę więc wolę nałożyc szorty i elegancką koszulę do tego. nie popadajmy w skrajności, nie chodzi o szorty z pośladkami na wierzchu

[paula54]

czarny kot - ja tam w szafie mam zróżnicowane ciuchy, ale np. źle się czuję w spódnicach czy sukienkach "nobliwej" długości za kolanko lub w kolanko. Więc nie będę się w takim czymś męczyć. Tam, gdzie wiem, że nie wypada totalnie założę spodnie od kostiumu, tam, gdzie wiem, że mogę - pójdę swobodniej.

Np. dziś miałam egzamin - poszłam w spódnicy przed kolano, bluzce z rękawkami motylkami (niby krótki, ale pod pachą rękawa nie ma - zawsze trochę chłodniej ) i sandałach na koturnie. I powiem szczerze, że czułam się dużo bardziej "zakryta" i skromnie ubrana niż niektóre studentki (a specjalnie, po lekturze tego wątku się przyglądałam). Wiem, że króluje teraz koronka, zwiewne materiały i prześwity. Ale nawet sukienka z długim rękawem i kołnierzykiem zapiętym pod samą szyją będzie dla mnie prowokująca i nie na miejscu, jeśli jest od pasa w górę z prześwitującej koronki, śmietankowa, a pod spodem czarny biustonosz... Albo jest tak opięta i przylega do ciała, że widzę krój majtek dziewczyny. A do tego platformy 15 cm, co daje razem obrazek rodem z opakowania z bielizną ...
Na drugim biegunie - dziewczyna w szortach w kantkę długości do pół uda, czymś a'la jazzówki i białej, eleganckiej koszuli - wyglądała fajnie i elegancko. I przede wszystkim dużo mniej wyzywająco niż koleżanka w koronkach

Podsumowując ja uważam, że przesadzić można nie tylko z długością i przed wyjściem z domu warto się zastanowić i przejrzeć w lustrze

[pandulek]

Przejrzałam cały wątek i zastanawiam się o co chodzi z tymi sandałami. Co z nimi jest nie tak, że nie wypada ich założyć na uczelnię? Akurat w piątek mam egzamin i miałam zamiar założyć sandały do sukienki, ale pod wpływem wątku zastanawiam się czy nie popełnię jakiegoś wielkiego faux-pas. Oczywiście nie mam na myśli jakiś plażowych sandałów tylko eleganckie, delikatne sandałki na szpilce.
Także proszę wytłumaczcie mi co jest niestosownego w noszeniu sandałów na uczelnię, bo serio nie wiem.

[Chiaroscuro_]

Napisane przez ever-dream

Co sądzicie? Chodzi mi mniej/więcej o taką długość jak w załączniku. Zdjęcie zapożyczone z internetu

Napisane przez ever-dream

Postanowiłam jednak wyskoczyć dzisiaj w krótkich spodenkach na uczelnię, mam nadzieję, że mój strój nie był zbyt "prowokacyjny"

Przepraszam za bałagan

moim zdaniem wyglądałaś ok
wg mnie niestosowny w wyglądzie studentki jest tylko mocny makijaż i zbyt skąpe, wyzywające stroje

[MoniaS93]

Napisane przez pandulek

Przejrzałam cały wątek i zastanawiam się o co chodzi z tymi sandałami. Co z nimi jest nie tak, że nie wypada ich założyć na uczelnię? Akurat w piątek mam egzamin i miałam zamiar założyć sandały do sukienki, ale pod wpływem wątku zastanawiam się czy nie popełnię jakiegoś wielkiego faux-pas. Oczywiście nie mam na myśli jakiś plażowych sandałów tylko eleganckie, delikatne sandałki na szpilce.
Także proszę wytłumaczcie mi co jest niestosownego w noszeniu sandałów na uczelnię, bo serio nie wiem.

Też mnie to zastanawia i bawi. Jak widać chyba lepiej pocić stopy przy wysokiej temperaturze (U mnie dziś ok 30 stopni), to faktycznie eleganckie, higieniczne...

Uważam, że przy tak gorących klimatach jakie teraz mamy w kraju noszenie krótkich spodenek to żadna ekstrawagancja. Nie każdy lubi spódnice/sukienki do kolan (Np. ja) i moim zdaniem założenie krótkich spodenek to nic strasznego o ile do nich nie zakłada się tak samo odkrytej bluzki z dekoltem na wierzchu. Już bardziej razi w tej chwili nakładanie długich spodni i pozakrywanych butów, miałam ostatnio egzamin na który założyłam długie spodnie, baleriny i marynarkę - myślałam, że umrę a gdy wróciłam do domu byłam spocona na maxa.

Na egzaminy określony ubiór - TAK!!! ale jeżeli chodzi o patrzenie krzywo na krótkie spodenki w czerwcu to nie rozumiem problemu o ile ktoś zna umiar i dot ego założy bluzkę bez głębokiego dekoltu czy odkrytych pleców.

Natomiast sandałowego problemu w życiu nie zrozumiem. Wiem, że niektórzy ludzie mają problem z noszeniem sandałów,wstydzą się pokazywać stopy czy coś i uważają, że sandały są nieeleganckie ale nie rozumiem takiej dyskrymincji stóp. Normalna część ciała, jak ręka i szyja.

[paula54]

Ja pisałam, że nie pozwalam studentom na sandały na zajęciach, ale tylko ze względów bezpieczeństwa - jak pracujemy akurat na roztworach nieżrących to mogą sobie i na bosaka latać. Mi to lotto
Też tego nie rozumiem - zawsze mi powtarzali, że na elegancko to musi być but z zakrytymi palcami koniecznie. Jakoś moje ulubione eleganckie buty mam peep toe... I nie ja jedna. A jeszcze nie widziałam, żeby ktoś na to narzekał

[eyo]

tak sobie czytam i dochodzę do wniosku, że moja uczelnia to jakaś pozbawiona kultury jest
na egzaminy to ostatni raz wystrojona poszłam na pierwszy roku - potem wszyscy chodzili w normalnych codziennych zestawach i ani jeden wykładowca krzywo nie spojrzał
ba - ja to nawet na rozmowy kwalifikacyjne nie poszłam ani razu w czarno-białym zestawie

niektórzy to tu tak te uczelnie gloryfikują jakby to jeszcze jakieś ogromne wyróżnienie było to całe studiowanie

ps. - nie, nie twierdzę że trzeba chodzić w dresie albo w bikini ale no są rzeczy pomiędzy

[zekori]

Wydaje mi się, że są szorty i szorty. Jasne, że dziwnie by wyglądało gdyby Autorka poszła na uczelnię w czymś takim: http://www.wkinach.pl/wallpapers/d/p...orty-rece.jpeg http://www.google.pl/imgres?q=szorty...34&tx=71&ty=45 http://i.pinger.pl/pgr301/389af78b00...zorty%2019.jpg , bo to jednak nadaje się najbardziej na plażę. Te przez nią pokazane są jak najbardziej okej.
Nikt chyba nie będzie wymagał, że przy tak wysokiej temperaturze ktoś będzie chodził w długich spodniach i bluzie. Już wolę żeby ktoś miał krótkie spodenki, niż był cały przepocony i śmierdzący :X
Wiadomo, że pewne sytuacje wymagają od nas określonego ubioru, jak np. egzamin, czy ślub. Ale pójście na zajęcia w szortach to nie jest żadne faux-pas

[emii]

Napisane przez zekori

Wydaje mi się, że są szorty i szorty. Jasne, że dziwnie by wyglądało gdyby Autorka poszła na uczelnię w czymś takim: http://www.wkinach.pl/wallpapers/d/p...orty-rece.jpeg http://www.google.pl/imgres?q=szorty...34&tx=71&ty=45 http://i.pinger.pl/pgr301/389af78b00...zorty%2019.jpg , bo to jednak nadaje się najbardziej na plażę. Te przez nią pokazane są jak najbardziej okej.
Nikt chyba nie będzie wymagał, że przy tak wysokiej temperaturze ktoś będzie chodził w długich spodniach i bluzie. Już wolę żeby ktoś miał krótkie spodenki, niż był cały przepocony i śmierdzący :X
Wiadomo, że pewne sytuacje wymagają od nas określonego ubioru, jak np. egzamin, czy ślub. Ale pójście na zajęcia w szortach to nie jest żadne faux-pas

Napisane przez paula54

Ja pisałam, że nie pozwalam studentom na sandały na zajęciach, ale tylko ze względów bezpieczeństwa - jak pracujemy akurat na roztworach nieżrących to mogą sobie i na bosaka latać. Mi to lotto
Też tego nie rozumiem - zawsze mi powtarzali, że na elegancko to musi być but z zakrytymi palcami koniecznie. Jakoś moje ulubione eleganckie buty mam peep toe... I nie ja jedna. A jeszcze nie widziałam, żeby ktoś na to narzekał

Napisane przez eyo

tak sobie czytam i dochodzę do wniosku, że moja uczelnia to jakaś pozbawiona kultury jest
na egzaminy to ostatni raz wystrojona poszłam na pierwszy roku - potem wszyscy chodzili w normalnych codziennych zestawach i ani jeden wykładowca krzywo nie spojrzał
ba - ja to nawet na rozmowy kwalifikacyjne nie poszłam ani razu w czarno-białym zestawie

niektórzy to tu tak te uczelnie gloryfikują jakby to jeszcze jakieś ogromne wyróżnienie było to całe studiowanie

ps. - nie, nie twierdzę że trzeba chodzić w dresie albo w bikini ale no są rzeczy pomiędzy

zgadzam sie z Wami
w ogóle nie rozumiem co się teraz porobiło odnośnie ubioru. Przecież szkoła to tylko szkoła a nie wybieg modowy i trzeba przyjść ubranym tak, żeby wytrzymać te parę godzin na zajęciach. Poza tym w szkole czy na studiach jeszcze mamy ten czas, żeby poszaleć z ubiorem.
Inna sprawa to nie rozumiem dlaczego 36 stopniowy upał miała bym nie pójść do szkoły w sandałach przecież sandały właśnie od tego są.
Niektórym dziewczyna się w głowach poprzewracało chyba troszkę

[kawa_zmlekiem]

Napisane przez emii

zgadzam sie z Wami
w ogóle nie rozumiem co się teraz porobiło odnośnie ubioru. Przecież szkoła to tylko szkoła a nie wybieg modowy i trzeba przyjść ubranym tak, żeby wytrzymać te parę godzin na zajęciach. Poza tym w szkole czy na studiach jeszcze mamy ten czas, żeby poszaleć z ubiorem.
Inna sprawa to nie rozumiem dlaczego 36 stopniowy upał miała bym nie pójść do szkoły w sandałach przecież sandały właśnie od tego są.
Niektórym dziewczyna się w głowach poprzewracało chyba troszkę

Wiesz, pomiędzy szkołą (gimnazjum, liceum) a uczelnią, jest jednak pewna subtelna różnica

[emii]

Napisane przez kawa_zmlekiem

Wiesz, pomiędzy szkołą (gimnazjum, liceum) a uczelnią, jest jednak pewna subtelna różnica

Ja nie widzę różnicę między podstawówką a liceum, bo między LO a studiami tej różnicy nie ma.
Tylko, że teraz dziewczyna woda sodowa do głowy uderzyła, smiac mi się chce jak się stroją na bale gimnazjalne w szpile i koronkowe sukienki
Pamiętam swój bal 8-klas na korytarzu w szkole, dziewczyny ubrane bez przepychu, normalnie stosownie do wieku.
Teraz nie ma się co dziwić, że na studniach panny robią z siebie modowe ofiary skoro już w gimnazjum zaczynają.

[kawa_zmlekiem]

Napisane przez emii

Ja nie widzę różnicę między podstawówką a liceum, bo między LO a studiami tej różnicy nie ma.
Tylko, że teraz dziewczyna woda sodowa do głowy uderzyła, smiac mi się chce jak się stroją na bale gimnazjalne w szpile i koronkowe sukienki
Pamiętam swój bal 8-klas na korytarzu w szkole, dziewczyny ubrane bez przepychu, normalnie stosownie do wieku.
Teraz nie ma się co dziwić, że na studniach panny robią z siebie modowe ofiary skoro już w gimnazjum zaczynają.

Tu nie chodzi o robienie z siebie 'fashion victim', tylko o to, że od razu większość z Was popada ze skrajności w skrajność. Pomiędzy szortami i odkrytymi plecami, a sukniami do ziemi czy habitami jest sto tysięcy innych opcji.