Najbardziej skąpy facet- ranking:)

[201607110949]

Napisane przez Edeldredzia

Mój tż ma kolegę, który torebkę herbaty parzy 5 razy! po czym suszy i spala!

PATOLOGIA.
Rozumiem oszczędzać na studiach, ale to zalatuje glupotą i mega skąpstwem

Ale.... Suszy i spala jak blanta dla ubogich czy dokłada tym do pieca?

[201803111829]

Napisane przez verda

No ale to jeszcze zależy jaka to herbata. Np nie wyobrażam sobie jakiejś owocowej wykorzystywać na dwa kubki, ale już klasyczny lipton spokojnie starcza na dwie mocno zaparzone herbaty.

No właśnie, chodzi mi o czarną herbatę. Poza tym, nie lubię dawać gościom herbaty, w której pływa torebka, albo dynda sznureczek, (kojarzy mi się z tamponem, serio!). Potem jeszcze talerzyk, bo trzeba na czymś te torebki położyć, potem trzeba szybciutko wynosić... pytam, czy ktoś chce słabą czy mocną. I nie parzę więcej niż 2 z jednej torebki A tak humorystycznie o tamponie i herbacie :

[traicionera]

A ja bym nie chciała, żeby mi ktoś robił herbatę z torebki, która już była zaparzana, co innego, jeśli to jest wśród domowników za przyzwoleniem, a co innego, gdy ktoś za mnie decyduje bez mojej wiedzy. To, ze dla kogoś herbata z całej torebki jest za mocna, nie znaczy, ze dla mnie również.

[ulicznica]

Wiem, że o facecie, ale wpisuje się w temat.
Mam sąsiadkę, która wiecznie przychodzi do mojej mamy i do mnie też z jakimiś interesami - a to włosy pofarbować, a to biżuterię na wyjście pożyczyć, itd.
Ostatnio odwdzięczyła się mojej mamie za wszystkie przysługi, wspaniałomyślnie zapraszając ją na "drinka", złożonego z łyżki wódki uzupełnionej szklanką mirindy.
Ciągle "szuka" pracy, i nie może jej znaleźć, bo nie ma ciekawych ofert - ciekawa oferta to dla niej minimum 1400 zł, najlepiej za nicnierobienie. Od swojej córki, która wyjechała do pracy, kiedy jej chłopak "pochwalił się" jej, że pomaga rodzicom, żąda takiej samej "pomocy", mimo, że jej mąż ma firmę budowlaną i radzą sobie całkiem nieźle. I najlepsze - od ponad 20 lat mieszka ze swoją znienawidzoną teściową życząc jej śmierci (teściowa jest teraz chora na raka) niemal od samego początku - biorąc ślub, myślała, że teściowa szybko "kopnie w kalendarz".

[Maripossa]

Napisane przez ulicznica

Wiem, że o facecie, ale wpisuje się w temat.
Mam sąsiadkę, która wiecznie przychodzi do mojej mamy i do mnie też z jakimiś interesami - a to włosy pofarbować, a to biżuterię na wyjście pożyczyć, itd.
Ostatnio odwdzięczyła się mojej mamie za wszystkie przysługi, wspaniałomyślnie zapraszając ją na "drinka", złożonego z łyżki wódki uzupełnionej szklanką mirindy.
Ciągle "szuka" pracy, i nie może jej znaleźć, bo nie ma ciekawych ofert - ciekawa oferta to dla niej minimum 1400 zł, najlepiej za nicnierobienie. Od swojej córki, która wyjechała do pracy, kiedy jej chłopak "pochwalił się" jej, że pomaga rodzicom, żąda takiej samej "pomocy", mimo, że jej mąż ma firmę budowlaną i radzą sobie całkiem nieźle. I najlepsze - od ponad 20 lat mieszka ze swoją znienawidzoną teściową życząc jej śmierci (teściowa jest teraz chora na raka) niemal od samego początku - biorąc ślub, myślała, że teściowa szybko "kopnie w kalendarz".

jak mozna zyczyc komus smierci?! jeszcze matce swojego meza...i mieszkac z nia pod 1 dachem, koszmar.

Znam takich ludzi jak opisujesz... wszystko im sie od zycia nalezy a oni beda lezec do gory pepkiem i tylko brac brac brac Na szczescie od nich stronię, bo tylko cisnienie mi podnoszą samą swoją osobą

[Agoorka]

Mnie przypomniał się pewien chłopak, z którym swego czasu się spotykałam. Umówiliśmy się pewnego dnia, zaproponował spacer, ok. Poszliśmy nad Wisłę, posiedzieliśmy. Później pogoda się popsuła, więc myślałam, że pójdziemy do jakiejś knajpki, ale gdzie tam. Oznajmia, że trzeba się zawijać, bo zaczyna padać. Na przystanku tramwajowym mi mówi, żebyśmy wsiedli do ostatniego wagonu na tył, zdzwiło mnie takie upodobanie. W środku wyjaśnił , że to ze względu na to, iż on nie zamierza wydawać 1,40 na bilet, a wg niego ta miejscówka w tramwaju jest bezpieczniejsza, gdyby kanar wpadł na kontrolę , moja mina była bezcenna . Po takiej akcji nie dziwię się, że nie poszliśmy do żadnej knajpki, bo musiałby wydać ze 3 zł no sok, ech. Więcej to my się już nie spotkaliśmy

[Joline]

Napisane przez nAtaL!a

Moj ex mial taka taktyke:
wchodzilismy do sklepu, ladowal kosz po brzegi z tekstem "kochanie, ja zaplace" po czym przy kasie się rozplywal nagle znikal, a ja zostawalam z koszem wkurzona. "Na szczęscie" po zaplaceniu przypadkiem znajdowalam go przed wejsciem do sklepu Nie zdarzalo się to notorycznie, ale kilka razy owszem. Dodam, ze on pracujacy, ja studentka.O jego skapstwie moglabym pisac wiele. Generalnie zycie z facetem, ktory szczedzi na wszystkim (poza soba) nie jest latwe i nie polecam

Nie rozumiem po co zapłaciłaś ??
Ja w takim układzie zostawiłabym koszyk w sklepie i poszłabym 'go poszukać'.

[ciri15]

Napisane przez _Tinkerbell

Ja tak robię w domu xd Robię herbatę, to zawsze robię dwie z jednej torebki i dopiero podaję gościom (ale nie tak, żeby gość to widział, tylko np. goście w salonie ja w kuchni). Tak mnie nauczyła mama.. Ale w herbaciarni? Nie mogłabym.

Ja też Jedna na dwie szklanki spokojnie wystarcza

---------- Dopisano o 12:17 ---------- Poprzedni post napisano o 12:14 ----------

Napisane przez verda

No ale to jeszcze zależy jaka to herbata. Np nie wyobrażam sobie jakiejś owocowej wykorzystywać na dwa kubki, ale już klasyczny lipton spokojnie starcza na dwie mocno zaparzone herbaty.

No ja właśnie tak liptona wykorzystuje, ale już owocowe/zielone to po jednej.

[KarolinaK]

Napisane przez ciri15

Ja też Jedna na dwie szklanki spokojnie wystarcza

---------- Dopisano o 12:17 ---------- Poprzedni post napisano o 12:14 ----------


No ja właśnie tak liptona wykorzystuje, ale już owocowe/zielone to po jednej.

Ja zawsze pytam goscia czy woli mocna i czy nie ma nic przeciwko jesli zrobie dwie z jednej. A to dlatego ze ja pije herbate bardzo delikatnie zaparzona. Torebke wyjmuje zaraz po zalaniu woda. A czasami zaparzam dzbanek dla wszystkich.

[truskawkowawiosna]

nie chcialabym byc gosciem niektorych z was, nie znosze lury nie wiem czy sie ktos ze mna zgodzi, ale Lipton, ktory mozna kupic w sklepach to nie ten sam Lipton, ktorego się pilo z 10 lat temu, nie mowiac juz o sprowadzanym np. z USA

[Hultaj]

hm, dla mnie ta chwalona tutaj tak herbatka że tak powiem, z rarytasem bynajmniej się nie kojarzy. Wg mnie, jak to się mówi, to nie to co kiedyś.

---------- Dopisano o 14:30 ---------- Poprzedni post napisano o 14:29 ----------

A czasami zaparzam dzbanek dla wszystkich.

też z jednej?

[Carya]

Narobiłyście mi ochoty na Tetleya Stronga

[traicionera]

Napisane przez KarolinaK

Ja zawsze pytam goscia czy woli mocna i czy nie ma nic przeciwko jesli zrobie dwie z jednej. A to dlatego ze ja pije herbate bardzo delikatnie zaparzona. Torebke wyjmuje zaraz po zalaniu woda. A czasami zaparzam dzbanek dla wszystkich.

Czyn innym jest spytać gościa, a czym innym robić bez pytania dwie z jednej torebki. Takiej herbaty z randka nie lubię, bo zazwyczaj jest słaba.

Napisane przez truskawkowawiosna

nie chcialabym byc gosciem niektorych z was, nie znosze lury nie wiem czy sie ktos ze mna zgodzi, ale Lipton, ktory mozna kupic w sklepach to nie ten sam Lipton, ktorego się pilo z 10 lat temu, nie mowiac juz o sprowadzanym np. z USA

ja też, nie znoszę takich słabych popluczyn

[KinkyGirl]

Oj skończmy już z tą herbatą! jaką kto lubi, taką niech robi. EURO dziś się laski zaczyna:d Polska GOLA!!! sorry za off, ale jestem podekscytowana

[basior]

ja piję tylko sypane herbaty i nie mam problemu
notabene znam ludzi, którzy z jednej 'minutki' 4 szklanki zabarwionej wody robią. po co? nie wiem. smaku to to bynajmniej nie ma żadnego.

[201607190923]

To ja też coś dodam od siebie, bo mam wyjątkowe szczęście do takich facetów;p
Ex 1: Idziemy do sklepu, kupuje jakieś 3 piwa dla siebie, po czym pyta czy coś chcę, odpowiadam, że nie, ale on nalega. Wzięłam więc Nestea, a przy kasie: "Hmm, mam całe 20 zł, zapłać za wszystko, oddam przy okazji". Oczywiście nigdy nie oddał.
Siedzimy ze znajomymi, ktoś zaproponował pizzę. Wszystkie "pary" poszły, a on od razu stwierdził, że nie mamy ochoty, nawet nie zapytał po czym poszedł po piwo, tylko dla siebie.
Przyszłam do niego do domu, miał tylko wodę i jakieś otwarte paluszki. Oglądaliśmy jakiś film, więc je przyniósł, po czym przez następne 2 godziny ględził, że matka go zabije, bo to jej. Dodam, że zjadłam może dwa, resztę on. W dodatku, gdy był u mnie zawsze kupowałam bardzo dużo rzeczy.
Raz znalazł otwartą paczkę fajek, przez najbliższe 3 godziny o niczym innym nie mówił, tylko o szczęściu jakie go spotkało, w końcu zaoszczędził tyyle kasy.

Ex 2:
Był czas, że się mocno o mnie starał, zapraszał mnie kilka razy do kina, ale zawsze odmawiałam, bo coś innego mi wypadło. W końcu się zgodziłam, przy kasie od razu powiedział: "Daj 15 zł i legitymację."
Poszliśmy na pizzę, przy kasie zaczął dzielić, ile to będzie na połowę, bo ja jeszcze chciałam sok, więc logiczne, że muszę mu dać więcej kasy. Nie liczyło się to, że z tej pizzy zjadłam dwa kawałki, on resztę
Nigdy nie jeździł samochodem, zawsze wszystkie wycieczki moim, bo przecież benzyna droga, nie muszę chyba dodawać, że zrzuty na paliwo nie zaproponował nigdy.
Poszliśmy na urodziny koleżanki, za cały prezent płaciłam ja, on nawet nie kupił głupiego kwiatka, ale prezent jest "od nas".

Takich sytuacji była naprawdę maaasa, to tylko kilka z nich. Dodam, że nie wymagam, żeby ktoś za mnie płacił, ale jestem bardziej za rozwiązaniem typu, raz płacę ja, raz on. Tylko błagam, nie doliczanie się, ile to będzie na pół, kiedy za nami stoi 15 osób w kolejce w kinie, bo wtedy to mam ochotę wyjąć to 30 zł i się po prostu nie wstydzić.

[willy_nilly]

Napisane przez not so good

Ex 2:
Poszliśmy na pizzę, przy kasie zaczął dzielić, ile to będzie na połowę, bo ja jeszcze chciałam sok, więc logiczne, że muszę mu dać więcej kasy. Nie liczyło się to, że z tej pizzy zjadłam dwa kawałki, on resztę
(...)

Takich sytuacji była naprawdę maaasa, to tylko kilka z nich. Dodam, że nie wymagam, żeby ktoś za mnie płacił, ale jestem bardziej za rozwiązaniem typu, raz płacę ja, raz on. Tylko błagam, nie doliczanie się, ile to będzie na pół, kiedy za nami stoi 15 osób w kolejce w kinie, bo wtedy to mam ochotę wyjąć to 30 zł i się po prostu nie wstydzić.

Nawet nie wiesz, jak dobrze Cię rozumiem... Masakra. Długo z tym panem całe szczęście nie byłam...

[chwast]

Przypomniał mi się mój dawny kolega, nigdy między nami nic nie było, jednak to wciąż facet jak w temacie. Generalnie jest on osoba bardzo skapa, taką, że sam nic nie da, ale od wszystkich wszystkiego żąda. Wiadomo, jak jest jakąś impreza czy spotkanie to on znika i je jak najwięcej się da. Sytuacji było milion, ale podam dwie wg mnie najlepsze...
-Raz kupiłam słodkie bułeczki, nie jadlam ich kilka lat i marzylam o nich. Schowalismy z tz zakupy do naszego namiotu i poszliśmy gdzieś tam. Wracamy, a po polu wala się opakowanie po tych bulkach... Cóż każdy wiedział, kto to zrobił od razu... Nawet nie zaprzeczał... Nawet podrzucal nam swoje śmieci do naszych żeby nie robić sobie syfu...
-Kupil mi kiedyś zapiekanke za około 5 zl, innym razem ja także mu coś kupiłam więc uznalam dług za zwrócony. Pół roku co kilka dni kazał mi je oddać...
-No i teraz klasyk. Poszłam z nim i drugim kolega coś szybko zjeść. Kolega kupił sobie, ja sobie i więcej pieniędzy już nie miałam, po prostu. A on był na tyle bezczelny, że się obraził i poszedł do domu......

Aha no i nie wspomnę o tym, ze jak szło się z nim do jakiegoś pubu to jemu zawsze ktoś pożyczał kilka złotych gdy prosił, on nigdy tego nie zrobił... To samo jak była zrzutka na coś, zawsze kłamał, że nie ma pieniędzy, a zawsze miał

Sent from my SK17i using Tapatalk

[Lynn]

Napisane przez not so good

To ja też coś dodam od siebie, bo mam wyjątkowe szczęście do takich facetów;p
Ex 1: Idziemy do sklepu, kupuje jakieś 3 piwa dla siebie, po czym pyta czy coś chcę, odpowiadam, że nie, ale on nalega. Wzięłam więc Nestea, a przy kasie: "Hmm, mam całe 20 zł, zapłać za wszystko, oddam przy okazji". Oczywiście nigdy nie oddał.
Siedzimy ze znajomymi, ktoś zaproponował pizzę. Wszystkie "pary" poszły, a on od razu stwierdził, że nie mamy ochoty, nawet nie zapytał po czym poszedł po piwo, tylko dla siebie.
Przyszłam do niego do domu, miał tylko wodę i jakieś otwarte paluszki. Oglądaliśmy jakiś film, więc je przyniósł, po czym przez następne 2 godziny ględził, że matka go zabije, bo to jej. Dodam, że zjadłam może dwa, resztę on. W dodatku, gdy był u mnie zawsze kupowałam bardzo dużo rzeczy.
Raz znalazł otwartą paczkę fajek, przez najbliższe 3 godziny o niczym innym nie mówił, tylko o szczęściu jakie go spotkało, w końcu zaoszczędził tyyle kasy.

Ex 2:
Był czas, że się mocno o mnie starał, zapraszał mnie kilka razy do kina, ale zawsze odmawiałam, bo coś innego mi wypadło. W końcu się zgodziłam, przy kasie od razu powiedział: "Daj 15 zł i legitymację."
Poszliśmy na pizzę, przy kasie zaczął dzielić, ile to będzie na połowę, bo ja jeszcze chciałam sok, więc logiczne, że muszę mu dać więcej kasy. Nie liczyło się to, że z tej pizzy zjadłam dwa kawałki, on resztę
Nigdy nie jeździł samochodem, zawsze wszystkie wycieczki moim, bo przecież benzyna droga, nie muszę chyba dodawać, że zrzuty na paliwo nie zaproponował nigdy.
Poszliśmy na urodziny koleżanki, za cały prezent płaciłam ja, on nawet nie kupił głupiego kwiatka, ale prezent jest "od nas".

Takich sytuacji była naprawdę maaasa, to tylko kilka z nich. Dodam, że nie wymagam, żeby ktoś za mnie płacił, ale jestem bardziej za rozwiązaniem typu, raz płacę ja, raz on. Tylko błagam, nie doliczanie się, ile to będzie na pół, kiedy za nami stoi 15 osób w kolejce w kinie, bo wtedy to mam ochotę wyjąć to 30 zł i się po prostu nie wstydzić.

Co za burak Dobrze, ze to o ex a nie o obecnym

Napisane przez chwast

Przypomniał mi się mój dawny kolega, nigdy między nami nic nie było, jednak to wciąż facet jak w temacie. Generalnie jest on osoba bardzo skapa, taką, że sam nic nie da, ale od wszystkich wszystkiego żąda. Wiadomo, jak jest jakąś impreza czy spotkanie to on znika i je jak najwięcej się da. Sytuacji było milion, ale podam dwie wg mnie najlepsze...
-Raz kupiłam słodkie bułeczki, nie jadlam ich kilka lat i marzylam o nich. Schowalismy z tz zakupy do naszego namiotu i poszliśmy gdzieś tam. Wracamy, a po polu wala się opakowanie po tych bulkach... Cóż każdy wiedział, kto to zrobił od razu... Nawet nie zaprzeczał... Nawet podrzucal nam swoje śmieci do naszych żeby nie robić sobie syfu...
-Kupil mi kiedyś zapiekanke za około 5 zl, innym razem ja także mu coś kupiłam więc uznalam dług za zwrócony. Pół roku co kilka dni kazał mi je oddać...
-No i teraz klasyk. Poszłam z nim i drugim kolega coś szybko zjeść. Kolega kupił sobie, ja sobie i więcej pieniędzy już nie miałam, po prostu. A on był na tyle bezczelny, że się obraził i poszedł do domu......

Aha no i nie wspomnę o tym, ze jak szło się z nim do jakiegoś pubu to jemu zawsze ktoś pożyczał kilka złotych gdy prosił, on nigdy tego nie zrobił... To samo jak była zrzutka na coś, zawsze kłamał, że nie ma pieniędzy, a zawsze miał

Sent from my SK17i using Tapatalk

Nie znoszę takich pasożytów...

[cochonnetta]

a propos herbaty to przypomniała mi się taka parka, znajomi mojego chłopaka. Byliśmy razem na wakacjach. Oni nie tylko parzyli po kilka razy z jednej torebki, ale jeszcze zostawiali ją na noc (do tego w ogóle nie przykrytą, na stole) i rano znowu z niej "zaparzali"

W ogóle byli udani. Zamiast odpocząć na wakacjach, przez tydzień chodziłam tylko zdenerwowana. Chyba nigdy tak skąpych ludzi nie poznałam.

Muszę nadmienić, że przyjechaliśmy do mojego domku. Oczywiście nie zapytali nawet czy coś mi oddać za wodę, gaz, elektryczność. Wiadomo, że za darmo to nie jest i nawet nie chodziło o kasę tylko jakikolwiek gest, a oni nawet na końcu nie podziękowali. Dodam, że zostawili po sobie taki burdel, że zamiast się pakować (wyjeżdżaliśmy później), to musieliśmy po nich sprzątać.

Przyjechali później od nas i wiadomo zrobiliśmy dla nich kolację, to chyba normalne. Liczyliśmy na jakieś odwdzięczenie, choćby śniadanie następnego dnia, ale oczywiście przeliczyliśmy się. Wstali bardzooo późno, więc sami poszliśmy po zakupy i zaczęliśmy robić śniadanie. Po czym nagle szanowni państwo obudzili się i z tekstem "o śniadanko jest jak miło". Sytuacja powtórzyła się również następnego dnia. W końcu nie wytrzymaliśmy i z nimi pogadaliśmy, że każdy kupuje dla siebie. No i zaczęli kupować dla siebie, na śniadanie jedli kanapki posmarowane serkiem homogenizowanym, kremem czekoladowym posypane kulkami typu nesquik na zmianę z zupkami chińskimi, ale cóż o gustach kulinarnych się nie dyskutuje

Pożyczali od nas kasę cały czas, niby zapominali portfela. Mieli oddawać po powrocie do domku, zawsze musieliśmy się doprosić.

Jednego dnia chyba się ocknęli i chcieli się zrewanżować i zrobić nam kolację. i uwaga... zrobili nam ryż z fasolką z puszki, samą, nawet bez przypraw , do tego prawie spalając garnek.

Pewnego dnia pojechaliśmy gdzieś na wycieczkę. Ciemno się już robiła, ale ta dziewczyna stwierdziła, że nie ma co przepłacać jedźmy na stopa. Samochodem była to z godzina drogi, nie byliśmy z chłopakiem zbytnio chętni, ale w końcu się zgodziliśmy. Rozdzieliliśmy się i jakoś tak się złożyło, że udało nam się z łatwością złapać stopa i w miarę sprawnie byliśmy w domu. Czekamy na nich, czekamy, a ich nie ma. Okazało się, że mieli problem bo nikt ich nie chciał wziąć, więc i tak musieli wracać busem. Byli z 1,5 godziny po nas

Dużo takich akcji było, ale najbardziej jednak wkurzyło mnie to, że ani razu nawet nie podziękowali za gościnę. Jak dla mnie totalny brak kultury.

[Tilluviel]

Dziewuchy, gdzie Wy znajdujecie takich facetów?
Ja tylko jedną taką osobę poznałam, chłopak pochodził z biednej rodziny i znaliśmy się od dziecka, on to nie tylko był skąpy, ale też przebiegły.

Też nigdy nie byłam jakoś wyjątkowo bogata, ale on potrafił z człowieka w sprytny sposób wyciągnąć jak najwięcej dla siebie.
Nigdy nie poszedł do pracy bo stwierdził, że i tak nigdzie go nie będą chcieć, a poza tym nie wyobrażał sobie brudzić rąk pracą fizyczną.

Czasem spotykaliśmy się na ulicy, pogadaliśmy, lubiłam z nim rozmawiać bo miał coś w sobie, ale w pewnym momencie zawsze zaczynał się cyrk pt. "jestem biedny i nie mam co włożyć do lodówki", a ja głupia szłam z nim do sklepu i mu coś kupowałam bo mi go żal było. Mimo wszystko był dla mnie trochę jak młodszy brat.
Zapraszał mnie do siebie na obiad, który sama musiałam postawić.

Nie wiem czy ta historyjka tu pasuje bo to bardziej jakaś patologiczna sytuacja, ale jakby się głębiej zastanowić to było to prawdziwe skąpstwo bo przecież chłopak musiał mieć pieniądze, skoro stać go było na wynajęcie mieszkania.

[201803111829]

Sprzed roku.
Idę dziarsko do szkoły, idę, idę.. sms "jedziesz z nami na wagary?". Otóż koleżanka (jeszcze wtedy mi bliska) miała chłopaka, który ją wszędzie woził. No cóż, zgodziłam się, pojechaliśmy na "wycieczkę krajoznawczą" do miasta oddalonego o 20 km. Było miło, podwieźli mnie pod dom, i dostaję sms od jej chłopaka kilka godzin później "wisisz mi 10 zł za benzynę" ; O
tak. wyciągnęli mnie na wagary, i kazali płacić.

[rnm]

Napisane przez _Tinkerbell

Sprzed roku.
Idę dziarsko do szkoły, idę, idę.. sms "jedziesz z nami na wagary?". Otóż koleżanka (jeszcze wtedy mi bliska) miała chłopaka, który ją wszędzie woził. No cóż, zgodziłam się, pojechaliśmy na "wycieczkę krajoznawczą" do miasta oddalonego o 20 km. Było miło, podwieźli mnie pod dom, i dostaję sms od jej chłopaka kilka godzin później "wisisz mi 10 zł za benzynę" ; O
tak. wyciągnęli mnie na wagary, i kazali płacić.

generalnie nie byloby w tym nic dziwnego, gdyby tylko powiedzieli to wychodzac z zaproszeniem a tak to musztarda po obiedzie i wyszlo bardzo dziwnie

[201803111829]

Ano widzisz, gdyby mi napisali "jak chcesz się z nami wybrać na wagary, to jest zrzuta po 10 zł". A nie...

[znawczyni9]

znam takich dusigroszy. mój były np mówił mi, ze nie ma wcale kasy a min po spotkaniu ze mna lecial do sklepu i kupil 2 browce dla siebie i dla kumpla. po prostu brak słów.

[KinkyGirl]

Napisane przez znawczyni9

znam takich dusigroszy. mój były np mówił mi, ze nie ma wcale kasy a min po spotkaniu ze mna lecial do sklepu i kupil 2 browce dla siebie i dla kumpla. po prostu brak słów.

Ale żanada

[Brangien]

Mnie rozbrajają akcje z chłopakami-palaczami. Nie zabiorą swojej dziewczyny na kawę/piwo/do kina/whatever, bo "nie mam kasy", ale na fajki to mają zawsze

[new_me]

Napisane przez Hultaj

hm, dla mnie ta chwalona tutaj tak herbatka że tak powiem, z rarytasem bynajmniej się nie kojarzy. Wg mnie, jak to się mówi, to nie to co kiedyś.

---------- Dopisano o 14:30 ---------- Poprzedni post napisano o 14:29 ----------

też z jednej?

ja u siebie dladomownikow np do sniadania zaparzam dzbanek herbaty z jednej torebeczki:P i powiem wam ze jak postoi z 5 min to jest dla mnie nawet za ciemna ale o gustach sie nie dyskutuje, dlatego gosciom parze zawsze z 1

[piankowa]

Napisane przez not so good

Przyszłam do niego do domu, miał tylko wodę i jakieś otwarte paluszki. Oglądaliśmy jakiś film, więc je przyniósł, po czym przez następne 2 godziny ględził, że matka go zabije, bo to jej. Dodam, że zjadłam może dwa, resztę on. W dodatku, gdy był u mnie zawsze kupowałam bardzo dużo rzeczy.

to taką historię też pamiętam, poszłyśmy z koleżanką do kolegi bo nas zapraszał na film . I on przygotował na chipsy taka małą salaterkę w której zmieści się garść chipsów, mówiąc, że to wspólna paczka jego i rodziców i to jest porcja jaką możemy zjeść, no okej nie nastawiałam się na jedzenie, ale wziął tą salaterkę poczęstował nas i sam zjadł resztę.
Potem przyszła jego mama, zawołała go do kuchni i słyszałyśmy rozmowę czemu niczym nas nie poczęstował i czy pytał nas czy chcemy ciasta, a on do niej: "Nie mamo, nic im nie dawaj bo dla mnie nie zostanie"
Może nie skąpstwo, ale nie wiedziałyśmy jak się potem zachować gdy jego mama przyniosła nam poczęstunek.

[Feaa]

Napisane przez piankowa

to taką historię też pamiętam, poszłyśmy z koleżanką do kolegi bo nas zapraszał na film . I on przygotował na chipsy taka małą salaterkę w której zmieści się garść chipsów, mówiąc, że to wspólna paczka jego i rodziców i to jest porcja jaką możemy zjeść, no okej nie nastawiałam się na jedzenie, ale wziął tą salaterkę poczęstował nas i sam zjadł resztę.
Potem przyszła jego mama, zawołała go do kuchni i słyszałyśmy rozmowę czemu niczym nas nie poczęstował i czy pytał nas czy chcemy ciasta, a on do niej: "Nie mamo, nic im nie dawaj bo dla mnie nie zostanie"
Może nie skąpstwo, ale nie wiedziałyśmy jak się potem zachować gdy jego mama przyniosła nam poczęstunek.

Jedynak?