Sesja letnia- w co sie ubrac?

[Mileva_]

[1=7d825fa9fec57cf5623273f e7eca2ef8f2442710_5d59d87 1e15d0;41230799]
Tak, oczywiscie. Każde miasto ma inna specyfike.. przeciez ludzie sa taaacy rozni, ledwo idzie sie dogadac ruszajac poza granice swojego miasta, co za bzdury(nie nie studiuje w Warszawie)[/QUOTE]

W ilu miastach mieszkałaś przez dłuższy okres czasu?

[lolusl]

[1=4e9f92519f0a2c998a884c2 af4c543da9bfeb435_5ffce6a 84e16b;41221498]x

Co do egzaminow, to taki stroj jak ktos wyzej napisal (emu i koszulka) sa dla mnie nie do przyjecia. O ile na egzaminie pisemnym moze by to jeszcze przeszlo u profesora, ktory cierpi na amnezje, albo na studentow nie patrzy to jest to dla mnie nie do wyobrazenia przy egzaminie ustnym. Serio, nie wyobrazasz sobie perorowac przed sedzia Sadu Najwyzszego czy nawet rejonowki w Emu. W Emu to w zimie po bulki do sklepu mozna isc.

Zreszta skoro profesor czy doktor ogarnia sie wizualnie na okazje egzaminu to dlaczego student nie mialby zrobic tego samego? Stylizacja "do kiosku po Glamour" nie jest odpowiednia na egzamin. Ani mile widziana.[/QUOTE]
U mnie na wydziale profesor wywalał za brak odpowiedniego stroju. Jednego studenta wywalił 5 razy,za każdym razem student zmieniał jeden element stroju,aż przyszedł jak bozia przykazała
Również nie wyobrażam sobie przyjścia na egzamin w stroju codziennym. Elegancka koszula,szpilki i czarne spodnie to minimum, ale większość moich koleżanek (ja zresztą też,bo rzadko spodnie noszę) wybiera sukienki i żakieciki. Jednak egzamin to egzamin i osoby,które nie dostosują się do dress codu może nie zostaną zwykle wywalnoe (jak w przykładzie wyżej) ale jednak "nie pasują".Mówię o wydziale prawa.
I zgadzam sie z argumentami wyżej,że to specyfika wydziału. Owszem,znajdą się faceci w skarpetach i sandałach (ale nie na egzamin!) albo laski w rockowej stylizacji,ale są to moze 2-3 jednostki na 400 osób na roku i naprawdę nie sa postrzegane jakoś dobrze,jako oryginalne tylko wręcz za śmieszne,ponieważ skoro wybiera się pewien kierunek i pewien zawód to należy się do niego dostosować. Artystom,architektom wybacza się styl "niechlujek", prawnikom na wydziale nie.

I również śmieszą mnie "pierwszaki" w garniturach, bo nie chodzi mi o styl "mega elegancki" ale schludny. Tzn. faceci jednak nie przychodza w dresach (chociaż mam jednego takiego w grupie,ale mówie-jednostki!) a dziewczyny w mini ledwo za tyłek. Nawet ja-największa miłośniczka króciutkich spódnic i dekoltów nie mam odwagi zaaplikować sobie takiego looku na wydziale co sie zresztą przekłada na styl na codzien. Ciężko bowiem kupować ciuchy "na wydział" i "na po uczelni".

[Lexie]

[1=7d825fa9fec57cf5623273f e7eca2ef8f2442710_5d59d87 1e15d0;41230799]Ty serio nie widzisz róznicy miedzy matura, egzaminem dyplomowym, a glupim egzaminem? Te dwa pierwsze sa na zakonczenie szkoły, zakonczenie jakiegoś etapu w zyciu, a egzamin to tylko sprawdzenie wiedzy.
A tak wlasciwie... u mnie egzamin nie rozni sie od zaliczenia właściwie niczym, wiec dlaczego tylko na egzaminy trzeba przychodzic elegancko, dlaczego nie zaliczenia? tez jest caly rok, tez sa pytania, tez jest wykładowca, roznica jest tylko w nazwie. Albo jakieś kolowia w czasie semestru, rowniez to wszystko wystepuje. [/quote]

Najwyraźniej jedni nie widzą różnicy, a inni tak Ja np nie widzę... Zaliczenia i egzaminy różnią się u mnie TYLKO tym, że jedne odbywają się tydzień wcześniej, a drugie tydzień później.

Wiesz, poziom uczelni to nie tylko ubiór. Wręcz bym powiedziała, ze ubiór jest na samym końcu.

Ale czasem fajnie jest się podbudować: moja uczelnia jest lepsza i trzyma poziom, bo ludzie się ubierają elegancko!

[7d825fa9fec57cf5623273fe7eca2ef8f2442710_5d59d871e15d0]

dwóch, a co to ma za znaczenie?

Owszem, w wieeeelu krajach sa olbrzymie roznice miedzy poszczegolnymi rejonami, ale to dlatego, ze rejony sa tak rozne. Polska mimo wszystko jest bardzo malo zroznicowana: kulturowo, religijnie, klimatycznie.
Dlatego w porównaniu do innych miejsc, te roznice sa prawie zerowe.

A juz w ogole zadziwia mnie poprzedni post. Chyba faktycznie wychodzi specyfika uczelni, bo ja nie widze nic zlego w przyjsciu w dresie na zajecia(zajecia, nie egzamin...) stroj jak stroj. Krótka spodniczka odsłania za wiele, ale co komu taki dres przeszkadza.

---------- Dopisano o 12:51 ---------- Poprzedni post napisano o 12:49 ----------

Napisane przez lexie

Ale czasem fajnie jest się podbudować: moja uczelnia jest lepsza i trzyma poziom, bo ludzie się ubierają elegancko!

najwyrazniej. ide zakuwać na koło na moja uczelnie bez poziomu.

[lolusl]

[1=7d825fa9fec57cf5623273f e7eca2ef8f2442710_5d59d87 1e15d0;41231445]dwóch, a co to ma za znaczenie?

Owszem, w wieeeelu krajach sa olbrzymie roznice miedzy poszczegolnymi rejonami, ale to dlatego, ze rejony sa tak rozne. Polska mimo wszystko jest bardzo malo zroznicowana: kulturowo, religijnie, klimatycznie.
Dlatego w porównaniu do innych miejsc, te roznice sa prawie zerowe.

A juz w ogole zadziwia mnie poprzedni post. Chyba faktycznie wychodzi specyfika uczelni, bo ja nie widze nic zlego w przyjsciu w dresie na zajecia(zajecia, nie egzamin...) stroj jak stroj. Krótka spodniczka odsłania za wiele, ale co komu taki dres przeszkadza. [/QUOTE]
No więc mówię-specyfika uczelni Z tego co wiem,to np. w Norwegii nikt nie zwraca na to uwagi,niezależnie od wydziału. U nas jednak jest to dośc przestrzegane no i z jednej strony nikt nie wywali Cie ze studiów za dres,no ale nie jest to dobrze postrzegane właśnie chociazby ze względu szacunku dla tego prowadzącego,który przychodzi na zajęcia w garniturze. A jak nie w garniturze to na pewno nie w dresie,ale jednak w tej koszuli i elegankich spodniach.
A dres jednak jest dla mnie synonimem ubioru domowego,chociaż to już subiektywne podejście,bo ja bym dresu do miasta nie założyła,a tym bardziej na wydział

[7d825fa9fec57cf5623273fe7eca2ef8f2442710_5d59d871e15d0]

Wiesz, ja sama dresu nigdy nie nosilam i lubie sukienki spodniczki. ale mnie taki dres u nikogo nie razi. Wykładowcy tez ubieraja sie bardzo roznie.

Edit: tak wlasciwie u nas na zajeciach nie sa pozadane spodniczki, szpilki, elegancki ubiór, nachodzą laborki, trzeba iśc mierzyć kanał, wspinać sie po drabinie, wszedzie kratki, wiec nawet by sie chodzic nie dało

[irene adler]

Ja latem przychodzę na egzaminy ustne w beżowej/czarnej spódnicy ołówkowej, koszuli z krótkim rękawem i butach na obcasie, włosy związane. Rezygnuję z żakietu, nie zawsze mam rajstopy i jest ok, nawet przy wyższej temperaturze.

Swoją drogą, śmieszny wątek. W garniturze jesteś cwaniakiem, bez niego nikogo nie szanujesz. Jesteś z Warszawy, to nie trzymasz poziomu, ale jeżeli jesteś z Poznania to już tak (brak info co do reszty miast akademickich). Niezależnie od powyższego, jeżeli studiujesz na WPiA, to i tak nikt cię nie lubi, bo tylko się popisujesz, a kraj zaraz padnie przez to co ci głupi prawnicy z nim zrobili.Niestety wpadam w najgorszą możliwą kategorię: studentka prawa z Warszawy, która ubiera się elegancko.

[Mileva_]

[1=7d825fa9fec57cf5623273f e7eca2ef8f2442710_5d59d87 1e15d0;41231445]dwóch, a co to ma za znaczenie?

Owszem, w wieeeelu krajach sa olbrzymie roznice miedzy poszczegolnymi rejonami, ale to dlatego, ze rejony sa tak rozne. Polska mimo wszystko jest bardzo malo zroznicowana: kulturowo, religijnie, klimatycznie.
Dlatego w porównaniu do innych miejsc, te roznice sa prawie zerowe. [/QUOTE]

Ma znaczenie właśnie z tego powodu, jaki napisałaś w następnym zdaniu. O zerowych różnicach to piszesz chyba w porównaniu z Rosją czy USA, które są gigantycznymi państwami, w których żyje wiele narodowości i grup etnicznych. Natomiast w Polsce wciąż widać spuściznę pozaborową - tak się składa, że miałam okazję poznać wszystkie trzy te "części" i atmosfera południa Polski do lubuskiego (przykład) ma się nijak.

A dresy? To jest strój sportowy, który mnie lekko, ale jednak razi. W sumie bardziej niż mini, której zresztą jestem fanką. Bo nie chodzi tutaj tylko o to, by niektóre czesci ciała były zakryte.

Napisane przez lolusl

No więc mówię-specyfika uczelni Z tego co wiem,to np. w Norwegii nikt nie zwraca na to uwagi,niezależnie od wydziału. U nas jednak jest to dośc przestrzegane no i z jednej strony nikt nie wywali Cie ze studiów za dres,no ale nie jest to dobrze postrzegane właśnie chociazby ze względu szacunku dla tego prowadzącego,który przychodzi na zajęcia w garniturze. A jak nie w garniturze to na pewno nie w dresie,ale jednak w tej koszuli i elegankich spodniach.

Na wschodzie (Białoruś, Rosja - tak z opowieści znajomych, którzy tam mieszkali, a i sami sąsiedzi ze wschodu to potwierdzają) - mają w ogóle ciekawie - w przypadku dziewczyn ma ogół nie ma mowy o wyjściu z domu inaczej niż na obcasach i w pełnym makijażu

Napisane przez irene adler

Swoją drogą, śmieszny wątek. W garniturze jesteś cwaniakiem, bez niego nikogo nie szanujesz. Jesteś z Warszawy, to nie trzymasz poziomu, ale jeżeli jesteś z Poznania to już tak

O, a gdzieś takie rzeczy zostały napisane?

[lolusl]

Ja nie rozumiem skąd ten najazd na studentów prawa
Jakoś ja nie pojeżdżam lingwistyki, politechniki, ASP czy muzycznej,a jak ktoś powie,ze studiuje prawo to od razu jest na niego naskok, nawet w tak prozaicznej sprawie jak ubiór. Czy ktoś ma za złe artystom,że ubierają się fantazyjnie,kolorowo,częs to awangardowo? Nie. Ktoś nazwie ich dziwakami? Może 1/100 osób,ale zwykle z przymrużeniem oka.A jak student prawa powie,że ubiera się elegancko to jest od razu najazd,że po co ubierać się elegancko,że to śmieszne,że wywyższanie się.

[7d825fa9fec57cf5623273fe7eca2ef8f2442710_5d59d871e15d0]

[QUOTE=Mileva_;41231592


Na wschodzie (Białoruś, Rosja - tak z opowieści znajomych, którzy tam mieszkali, a i sami sąsiedzi ze wschodu to potwierdzają) - mają w ogóle ciekawie - w przypadku dziewczyn ma ogół nie ma mowy o wyjściu z domu inaczej niż na obcasach i w pełnym makijażu



O, a gdzieś takie rzeczy zostały napisane?[/QUOTE]

Polska niestety ma podobne podejscie. Wszyscy na wszystkich patrza, oceniaja, niektorzy nie wyobrazaja sobie nawet po bułki wyjsc bez makijazu. A w krajach zachodnich, bogatszych, lepiej rozwinietych czesto panuje totalna swoboda.

Gdyby u mnie na jedne laborki laska przyszła w szpilkach, to by ja prowadzacy pogonił. Take chciałabym zobaczyć jak to by niby mialo wszystko wygladac.

[pffe]

[1=7d825fa9fec57cf5623273f e7eca2ef8f2442710_5d59d87 1e15d0;41231710]Polska niestety ma podobne podejscie. Wszyscy na wszystkich patrza, oceniaja, niektorzy nie wyobrazaja sobie nawet po bułki wyjsc bez makijazu. A w krajach zachodnich, bogatszych, lepiej rozwinietych czesto panuje totalna swoboda.

Gdyby u mnie na jedne laborki laska przyszła w szpilkach, to by ja prowadzacy pogonił. Take chciałabym zobaczyć jak to by niby mialo wszystko wygladac. [/QUOTE]
chyba bym go zjadła jak by mnie wyprosił za szpilki, no sorry co go to obchodzi?

---------- Dopisano o 13:16 ---------- Poprzedni post napisano o 13:14 ----------

mam prawo mieć i 15 cm na platformie i nie powinno go to interesować, jeśli oczywiście nie ma na podłodze jakiejś specjalnej maty, którą można zniszczyć.

[7d825fa9fec57cf5623273fe7eca2ef8f2442710_5d59d871e15d0]

Napisane przez pffe

chyba bym go zjadła jak by mnie wyprosił za szpilki, no sorry co go to obchodzi?

---------- Dopisano o 13:16 ---------- Poprzedni post napisano o 13:14 ----------

mam prawo mieć i 15 cm na platformie i nie powinno go to interesować, jeśli oczywiście nie ma na podłodze jakiejś specjalnej maty, którą można zniszczyć.

A no obchodzi, bo np. zamiast normalnej podlogi jest kratka. Niby dałoby radę chodzic, ale no ale..

[Mileva_]

Napisane przez pffe

chyba bym go zjadła jak by mnie wyprosił za szpilki, no sorry co go to obchodzi?

mam prawo mieć i 15 cm na platformie i nie powinno go to interesować, jeśli oczywiście nie ma na podłodze jakiejś specjalnej maty, którą można zniszczyć.

Wiesz, czasami to akurat ma ręce i nogi; u mnie na wydziale pewien cykl laborek odbywał się w sali o dość nierównym podłożu - mnóstwo zagłębień, przewodów, i niewłaściwe stąpnięcie łatwo mogło skutkować kontuzją, na co prowadzący nas wcześniej uwrażliwił i powiedział wprost, że wymaga odpowiedniego do takich warunków obuwia. Więc to już pod BHP podchodzi w takich przypadkach.

[pffe]

Napisane przez Mileva_

Wiesz, czasami to akurat ma ręce i nogi; u mnie na wydziale pewien cykl laborek odbywał się w sali o dość nierównym podłożu - mnóstwo zagłębień, przewodów, i niewłaściwe stąpnięcie łatwo mogło skutkować kontuzją, na co prowadzący nas wcześniej uwrażliwił i powiedział wprost, że wymaga odpowiedniego do takich warunków obuwia. Więc to już pod BHP podchodzi w takich przypadkach.

no więc mówię, że jeśli to ma podstawę a nie jest to widzimisie prowadzącego to ok ale jak on tak chce to niech spada.

[Autumn Witch]

Nie rozumiem tej nagonki na ubior na egzaminy. Wydawalo mi sie ze przyjetym standardem w Polsce jest ubranie formlane na taka okazje. Postrzegam to jako trening i przyzywczajenie studentow, ze w pewnych sytuacjach beda musieli zalozyc ten nieszczesny garniak i dobrze by bylo zeby wiedzieli jak cos takiego sie nosi.

Czy ktos jeszcze pamieta jak x lat temu Lepper byl promowany i jego specjalista od PR kazal mu spac w garniturze? Mialo to sluzyc przyzwyczajeniu do tego stroju, a co za tym idzie naturalny wyglad podczas wywiadow w tv.

Na mojej uczelni kazdy przychodzil na egzamin ubrany w stroj formalny. I to nie bylo prawo, ale informatyka.

[Mileva_]

Napisane przez Autumn Witch

Czy ktos jeszcze pamieta jak x lat temu Lepper byl promowany i jego specjalista od PR kazal mu spac w garniturze? Mialo to sluzyc przyzwyczajeniu do tego stroju, a co za tym idzie naturalny wyglad podczas wywiadow w tv.

Że zatrudnił speców od wizerunku to wiedziałam, ale że takie hardkory musiał wyczyniać Masakra, ja bym się nie dała rady wyspać w bluzce koszulowej, nie mówiąc o żakiecie

[4e9f92519f0a2c998a884c2af4c543da9bfeb435_5ffce6a84e16b]

Napisane przez cukraktywna

Ha, ha, ha.
Pracuję od pierwszego roku studiów, mam też sporo znajomych, którzy łączą dzienne i pracę. Ale to nie jest praca, którą wykonuje się w garniaku (ha, ha, ha), tylko praca w galerii w sklepie odzieżowym, w call center lub w kawiarni. Lub za barem. Studenci pierwszego roku prawa mogą prędzej robić niepłatny staż w garniaku, niż przylatywać w garniaku (ha, ha) z jakiejś pracy za biurkiem.

Bardzo jestes sfrustrowana i niegrzeczna. Ja pracowalam od poczatku drugiego roku, nigdy nie robilam stazu. Jest sporo takich osob jak ja. Zreszta robiac staz w kancelarii czy sadzie rowniez odpowiedni ubior jest wymagany.

Koncze probe rozmowy z Toba, bo jestes po prostu opryskliwa i przekonana o wlasnej wyzszosci. Zaden z Ciebie partner do rozmowy.

[Autumn Witch]

Napisane przez Mileva_

Że zatrudnił speców od wizerunku to wiedziałam, ale że takie hardkory musiał wyczyniać Masakra, ja bym się nie dała rady wyspać w bluzce koszulowej, nie mówiąc o żakiecie

Moj tata byl zafacynowany tematem tworzenia wizerunku Leppera wiec wynajdowal rozne dziwne informacje . Stwierdzil, ze jest to idealny pokaz manipulacji masami i warto sie zainteresowac z czym to sie je, zeby poznij moc zwracac uwage na nowe wizerunkowe 'piramidki' :p

[cukraktywna]

[1=4e9f92519f0a2c998a884c2 af4c543da9bfeb435_5ffce6a 84e16b;41232501]Bardzo jestes sfrustrowana i niegrzeczna. Ja pracowalam od poczatku drugiego roku, nigdy nie robilam stazu. Jest sporo takich osob jak ja. Zreszta robiac staz w kancelarii czy sadzie rowniez odpowiedni ubior jest wymagany.

Koncze probe rozmowy z Toba, bo jestes po prostu opryskliwa i przekonana o wlasnej wyzszosci. Zaden z Ciebie partner do rozmowy.[/QUOTE]


Przecież właśnie o tym napisałam, że garnitur wynika prędzej z niepłatnego stażu niż z powodu pracy. Bo który student pierwszego roku wkłada garnitur do pracy? Skoro, tak jak napisałam, zwykle to praca za ladą?
Chyba za bardzo bierzesz wszystko do siebie, wiesz? Nie mam pojęcia który fragment mojej wypowiedzi wydał Ci się obraźliwy, serio Albo świadczący o tym, że się wywyższam o.O

[150f22149d232a15625e38a732d46b6c6e220cbb_63e043022f3b0]

Napisane przez cukraktywna

Przecież właśnie o tym napisałam, że garnitur wynika prędzej z niepłatnego stażu niż z powodu pracy. Bo który student pierwszego roku wkłada garnitur do pracy? Skoro, tak jak napisałam, zwykle to praca za ladą?
Chyba za bardzo bierzesz wszystko do siebie, wiesz? Nie mam pojęcia który fragment mojej wypowiedzi wydał Ci się obraźliwy, serio Albo świadczący o tym, że się wywyższam o.O

Nie wiem co się nie spodobało w Twojej wypowiedzi Jamestown, ale ja np. uważam, że ten fragment był wyjątkowo niegrzeczny:

Napisane przez cukraktywna

I tak, nazywam ich cwaniakami, bo widziałam kilka żenujących sytuacji z udziałem pierwszorocznych w garniturach. Sporo moich znajomych studiuje prawo i nosi marynarki dla hecy, dla stylu, dla utożsamienia się z "prestiżem" jaki według nich posiada ten kierunek. A na te marynarki nie zapracowali sami, tylko rodzice dali im pieniążki na zakupy w Zarze, więc tym bardziej "cwaniaki"

Nazywasz całą grupę studentów I roku prawa "cwaniakami", bo znasz kilka niemiłych jednostek? Naprawdę, traktujesz ludzi, aż tak stereotypowo? Jak dla mnie traktowanie ogółu, przez kilka osób, naprawdę nie świadczy o Twoich poglądach najlepiej.

[cukraktywna]

[1=150f22149d232a15625e38a 732d46b6c6e220cbb_63e0430 22f3b0;41232930]Nie wiem co się nie spodobało w Twojej wypowiedzi Jamestown, ale ja np. uważam, że ten fragment był wyjątkowo niegrzeczny:

Nazywasz całą grupę studentów I roku prawa "cwaniakami", bo znasz kilka niemiłych jednostek? Naprawdę, traktujesz ludzi, aż tak stereotypowo? Jak dla mnie traktowanie ogółu, przez kilka osób, naprawdę nie świadczy o Twoich poglądach najlepiej.[/QUOTE]

Nie, mówię tylko o pierwszorocznych w garniturach.

[201604181004]

Naprawdę macie aż taki problem z tym co noszą inni xd?

[lokilook]

Napisane przez lolusl

Owszem,znajdą się faceci w skarpetach i sandałach (ale nie na egzamin!) albo laski w rockowej stylizacji,ale są to moze 2-3 jednostki na 400 osób na roku i naprawdę nie sa postrzegane jakoś dobrze,jako oryginalne tylko wręcz za śmieszne,ponieważ skoro wybiera się pewien kierunek i pewien zawód to należy się do niego dostosować. Artystom,architektom wybacza się styl "niechlujek", prawnikom na wydziale nie.

yy serio az tak zwracacie uwage na stroj? co kogo obchodzi ich rockowy styl? wszyscy maja wygladac jak z jednej linni produkcyjnej?
my milismy zajecia z jednym panem wlasnie po prawie na uw i po sgh. Wybitny facet, a garnitur nie byl do niego przyklejony.

[Autumn Witch]

Napisane przez drabineczka

Naprawdę macie aż taki problem z tym co noszą inni xd?

Ja tam nie mam .

Teraz to stroj to dla mnie smieszny temat, choc musze przyznac ze lata temu, bedac mloda siksa co dopiero liceum skonczyla, bylam ciezko zdziwiona widzac chlopaka na apelu dla pierwszoroczniakow w LO. Chlopak ubrany byl w czarny dres z trzema bialymi paskami .

Dresik wieczorowy jak to znajomy skomentowal .

[lolusl]

Napisane przez lokilook

yy serio az tak zwracacie uwage na stroj? co kogo obchodzi ich rockowy styl? wszyscy maja wygladac jak z jednej linni produkcyjnej?
my milismy zajecia z jednym panem wlasnie po prawie na uw i po sgh. Wybitny facet, a garnitur nie byl do niego przyklejony.

Nie chodzi o zwracanie uwagi,bo mi to nie przeszkadza.Sama też czasem chodzę ubrana inaczej,niż ten dress code wymaga,ale jednak źle się czuję w krótkich spodenkach na wydziale,albo w adidasach.
Mówie no-nikt nie stygmatyzuje,ale po prostu tak jest przyjęte i już. Tak samo jak prawnik nie powinien mieć np. tatuaży w miejscach bardzo widocznych,bo MOŻE sie to odbić na postrzeganiu go przez klientów,czy nam się to podoba czy nie (nad czym z kolei bardzo boleję. )

[LaCamilla]

Ja tam "odwalam się" tylko na egzaminy ustne - wiadomo, siedzi się face to face z wykładowcą w gabinecie i w takiej sytuacji zawsze jest mile widziany staranny ubiór (przynajmniej na moim uniwersytecie).

Ale co do pisemnych to powiem Wam tak: kiedyś (pierwszy rok) jeszcze starałam się chodzić ubrana na nie równie elegancko, co na ustne. Ale jak zobaczyłam na jednym z poważniejszych egzaminów, że wykładowca przyszedł w t-shircie z Brucem Lee to zwątpiłam w sens takiego czegoś Dlatego na pisemne chodzę ubrana przede wszystkim wygodnie dla mnie - jakaś ładna bluzka albo koszula + ciemne/jasne dżinsy (ale nie takie klasyczne niebieskie).

A co do studentów prawa, to u mnie jest z nimi podobnie - garnitury na codzień, garsonki, kostiumy itd itp. I też wszyscy się z nich śmieją :P Bo to nie jest żaden dress code tylko zwyczajne szpanerstwo i dodawanie sobie i każdy Wam to powie Wystarczy posłuchać ich egzaltowanych rozmów na pokaz :P Nawet wykładowcy się z nich nabijają

Btw. jutro mam egzamin pisemny i standardowo idę w swobodnej białej bluzeczce z kołnierzykiem + jakieś spodnie. I zdecydowanie płaskie buty :P

[Gwiazdeczka223]

Napisane przez lolusl

Ja nie rozumiem skąd ten najazd na studentów prawa
Jakoś ja nie pojeżdżam lingwistyki, politechniki, ASP czy muzycznej,a jak ktoś powie,ze studiuje prawo to od razu jest na niego naskok, nawet w tak prozaicznej sprawie jak ubiór. Czy ktoś ma za złe artystom,że ubierają się fantazyjnie,kolorowo,częs to awangardowo? Nie. Ktoś nazwie ich dziwakami? Może 1/100 osób,ale zwykle z przymrużeniem oka.A jak student prawa powie,że ubiera się elegancko to jest od razu najazd,że po co ubierać się elegancko,że to śmieszne,że wywyższanie się.

Jesteś na Wizażu już długo więc na pewno zauważyłaś że cokolwiek nie napiszesz to jest najazd. I wciskanie w usta słów których nie powiedziałaś

---------- Dopisano o 15:24 ---------- Poprzedni post napisano o 15:18 ----------

Napisane przez cukraktywna

Nie, mówię tylko o pierwszorocznych w garniturach.

Naprawdę nie wiem co jest złego w pierwszakach w garniturach

[lokilook]

to wlasnie wyglada jak wzajemne samonakrecanie sie. No i przyznam, ze smieszne to jest.

[nicRu]

Że się stroją bo cwaniakują.

[deszczowypies]

Napisane przez irene adler

Swoją drogą, śmieszny wątek. W garniturze jesteś cwaniakiem, bez niego nikogo nie szanujesz. Jesteś z Warszawy, to nie trzymasz poziomu, ale jeżeli jesteś z Poznania to już tak (brak info co do reszty miast akademickich). Niezależnie od powyższego, jeżeli studiujesz na WPiA, to i tak nikt cię nie lubi, bo tylko się popisujesz, a kraj zaraz padnie przez to co ci głupi prawnicy z nim zrobili.Niestety wpadam w najgorszą możliwą kategorię: studentka prawa z Warszawy, która ubiera się elegancko.

high five, ja też i boję się odezwać