Ojciec złamał mi życie, nie wiem co dalej - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Zamknij wątek
 
Narzędzia
Stary 2022-11-30, 23:50   #1
a1988911514bc52003fe69ea3481429e10d61daa_638940021bef7
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2022-11
Wiadomości: 5

Ojciec złamał mi życie, nie wiem co dalej


Postanowiłam napisać trochę na fali ostatnich postów o relacjach rodzinnych. Nie wiem, czego oczekuję. Nie widzę wyjścia ze swoich problemów.
Mieszkam w jednym z największych miast w Polsce, tu się urodziłam i wychowałam. Jestem nauczycielem akademickim, moje wynagrodzenie nie przekracza 4200 netto wraz z dodatkiem stażowym. Dorabiam oprócz tego, więc moje miesięczne dochody są trochę większe, jednak jest to niepewne i nieregularne (umowy zlecenia, korepetycje), żeby na tej podstawie szacować przychód - bank takich dochodów właściwie nie bierze pod uwagę. Czasem 500 zł, czasem 800, czasem 300, czasem i 1500. Różnie.
Szans na awans w pracy już nie mam w perspektywie kilku następnych lat, bo jestem świeżo po awansie i wskazany dochód już to uwzględnia. Specyfika pracy w tej branży, w dodatku w humanistyce, nie jest tajemnicą.
Mam 34 lata i jestem jedynaczką, bez partnera, bez dzieci. Samotną od zawsze (nigdy się nawet nie całowałam, nigdy nawet nie sądziłam, że mogłabym kogokolwiek zainteresować), bo trudności w nawiązywaniu relacji, wysoką wrażliwość, lękowy styl przywiązania to wypadkowa toksycznych i przemocowych relacji w domu oraz traumy, jaką zafundowano mi w podstawówce i do której nigdy nikomu się nie przyznałam.
Moi rodzice nie mają kontaktów z rodziną, dziadkowie nie żyją. Nie mam zatem żadnej innej rodziny.Moja mama ma dom, w którym się wychowałam i w którym mieszka z ojcem. Całe życie ciężko pracowała i pracuje nadal na etacie (oprócz emerytury), mimo 70 lat na karku, żeby zarobić na rachunki. Ojciec nie pracował nigdy. Ich małżeństwo przechodzi granice zdrowego rozsądku i nie jestem w stanie wytłumaczyć tej współegzystencji inaczej niż strachem. Nie pracował nigdy, ale był i jest domowym tyranem, przemocowcem, który urządzał w domu awantury (całkowicie na trzeźwo, nie ma problemu z alkoholem) połączone z przemocą fizyczną (bicie i krew na ścianach, zniszczone sprzęty to coś, co pamiętam z dzieciństwa jakby miało miejsce wczoraj), psychiczną i werbalną (wyzwiska, przekleństwa, krzyk). Wszystko musiało być po jego myśli, z tym że jego myśli ciężko przewidzieć. Stopniowo odizolował moją mamę od jej rodziny, była za słaba psychicznie, żeby wyrzucić go ze swojego domu (kupionemu jej przez nieżyjących dziadkow), bała się agresji, nikt jej też nie pomógł. Ojciec był zazdrosny, więc jej znajomości z innymi ludźmi ograniczały się do pracy, ewentualnie wyjść na obiad do restauracji. Nigdy nie zapraszano nikogo do domu i nikt nie wiedział ani w 1% o naszych problemach rodzinnych.
Tu przechodzimy do kolejnego aspektu sprawy. Dom. Jak wspomnialam, podarowali go mamie dziadkowie. Szybko zmarli, a zresztą odkąd po ślubie wprowadził się ojciec, nie mieli tam praktycznie nic do powiedzenia, nie mieli wstępu. Niestety, nawet nie próbowali się wtrącać, zapewne dlatego, że w małżeństwie należy samemu rozwiązywać problemy. Podobne podejście mieli dziadkowie ze strony ojca, gdy jeszcze żyli.
Dom od początku wymagał remontu. To poniemiecki dom jednorodzinny, w momencie przejęcia go przez moją mamę użytkowany był tylko parter, a na piętrze leżał gruz. Dosłownie. Na parterze dwa pokoje, kuchnia i łazienka. Ja spałam z mamą w jednym od dziecka (już wtedy nie było między nimi pożycia), ojciec w drugim. Ponieważ nigdy nie widział remontu, a mój ojciec ani nie pracował, ani nie garnął się do prac w domu, było to dodatkowym motywem awantur. W kuchni odrapane ściany, niepomalowane, odchodzący tynk, grzyb pod sufitem od przeciekającego dachu, pleśń w różnych miejscach. Do 13 roku życia spałam w łóżeczku ze szczebelkami, do którego mama dostawiała fotel, bo się oczywiście nie mieściłam. Cały czas była mowa o generalnym remoncie, który rzekomo wykluczał (zdaniem ojca oczywiście) jakiekolwiek bieżące prace naprawcze. Ponieważ warunki były jakie były, a mama bardzo się wstydziła, mając jednocześnie związane ręce, nigdy nikt nie przychodził do nas w gości. Nigdy nie przyszła do mnie żadna koleżanka, przez co nawet się nie spostrzegli, że tych koleżanek po prostu nie mam, bo w podstawówce byłam ofiarą przemocy ze strony rówieśników. Byłam cicha, zahukana, dobrze się ucząca, trochę przy kości - wystarczyło na początek, a potem się już ekstremalnie rozhulało. Kiedyś wspomniałam rodzicom, że mam problemy w klasie, ale stało się powodem kolejnej megaawantury z biciem mamy, niszczeniem rzeczy i wyzwiskami, więc stwierdziłam, że muszę radzić sobie sama. Z dwojga złego wolałam szykany w szkole, bo od nich - takie miałam wtedy wrażenie, teraz to oczywiste, że było mylne - umiałam się jakoś psychicznie odciąć, oddzielić. Szłam do szkoły z bólem brzucha, ale liczyłam godziny do końca zajęć, uciekałam bardzo mocno w naukę. W liceum szykan już nie było, ale krzywdy tkwiły we mnie tak mocno, że przyjaźnie nawiązałam dopiero na studiach.

Kiedy byłam nastolatką, został przeprowadzony w części ten remont generalny. Wyprowadziłam się z mamą do babki ze strony ojca, która wtedy żyła jeszcze. Remont pochłonął wszystkie oszczędności mojej mamy, a ona sama jak wiadomo zbyt wiele do powiedzenia nie miała. Ojciec rządził się jej pieniędzmi, sam zaprojektował kuchnię itd. Ja również nie miałam wiele do powiedzenia w kwestii wystroju mojego pokoju. Nigdy nie było mi wolno nic powiesić na ścianie, bo nie wolno ścian niszczyć (chyba że on zrobił w ścianie dziurę podczas awantury, to ok). Ponieważ nie umiał dogadać się z absolutnie żadną ekipą, remont trwał 4 lata, a babka miała dość mnie i mamy w mieszkaniu, więc nas po prostu stamtąd wyrzuciła. Wtedy wróciłyśmy do "wyremontowanego" domu, choć pokój dzienny był w stanie surowym (gorzej niż deweloperskim), a łazienka prowizorycznie urządzona w piwnicy. Tak zostało do dziś. Ojciec zerwał ze swoją matką stosunki, ona go wydziedziczyła i przez to choćby ja, która się na świat nie prosiłam i nie jestem winna temu, że on nigdy nie pracował i nic mi nie zapewnił, zostałam pozbawiona nawet możliwości uzyskania w spadku mieszkania po babci. Nie była mi nigdy w głowie nawet korzyść finansowa jako taka, ale możliwość odcięcia się, ucieczki, zaczęcia swojego życia gdzie indziej. Odwiedzałam babcię po tym, jak ojciec zerwał z nią stosunki, nawet przebąkiwała o tym mieszkaniu dla mnie, ale potem ojciec się dowiedział (nie wiem jakim cudem) o tym, że się z nią kontaktowałam i urządzał w domu jesień średniowiecza. Babcia nie była ciekawa tego, co robi jej syn i jak żyjemy, opowiadała mi jedynie o "swoich wnukach", czyli dzieciach jej drugiego syna. Poczułam się wykluczona, nie jej wnuczką. Co ciekawe, mojego maila w internecie znalazła rodzina żony brata ojca i wypisywali do mnie wiadomosci, żebym przestała do babci przychodzić, mieszać jej w głowie, bo mój ojciec się jej wyrzekł i nie dostanę złamanego grosza. Odpuściłam, bałam się reakcji ojca.
W klasie maturalnej po jednej z awantur gdy znów doszło do przemocy fizycznej po raz pierwszy i ostatni wezwałam do domu policję. Oczywiście nic nie zrobili, odjechali, a to, co nastąpiło potem... skupiło się na mnie i trwało wiele miesięcy.
Na studia poszłam w swoim mieście. Raz, ze nie byłam na tyle przebojowa, żeby myśleć o wyjeździe, dwa, nie byłam wystarczająco samodzielna. Ponieważ każda drobnostka wywoływała w domu awantury, wyuczyłam się bezradności. Poza tym wiedziałam, że to kosztuje, a moja mama ciężko pracowała i wiedziałam, że po prostu nie ma. Uniwersytet w moim mieście był jednym z najlepszych, nawet nie myślalam o wyjeździe. Zostałam więc w domu i przespałam moment, gdy moi rówieśnicy się usamodzielniali.
Nawiązałam pierwsze przyjaźnie, niektóre trwają do dziś. Cały czas jednak mieszkałam w domu rodzinnym. Uczyłam się, studia były moją pasją, zgarniałam wszystkie możliwe stypendia, w tym ministerialne. Potem doktorat. Dzięki temu mam dziś swoje oszczędności. Nie jestem jednak w stanie w obecnej sytuacji krajowej i światowej kupić mieszkania.
Ponieważ mieszkałam w domu, wciąż nie mogłam nikogo zaprosić. Zupełnie nikogo. Moi przyjaciele szczątkowo wiedzą o relacjach, które u mnie panują, ale mam wrażenie, że kompletnie tego nie rozumieją, nie dopytują o szczegóły. Nie chcą się zbytnio angażować. Nie chcę wątpić w przyjaźń, ale za każdym razem, kiedy zaczynałam bardzo szczerą rozmowę, widziałam pełne zakłopotania spojrzenia. Mnie samą mój bagaż przerasta.
☠Ojciec co więcej źle się starzeje. Zawsze był agresywny, teraz w dodatku wierzy w teorie spiskowe, stał się fanatykiem pewnych poglądów, zachorował na raka prostaty i niedosłyszy. Złe samopoczucie wywołuje u niego furię. W dodatku oczekuje, że będziemy wokół niego chodzić, robić jedzenie, chodzić z nim na badania kontrolne. Robił mi awantury, gdy nie mogłam zwolnić się z pracy, by jeździć z nim na radioterapię. Naprawdę wydaje mi się, że jestem dobrą córką, choć nie dostałam od niego w życiu złamanego grosza, złamał mi życie i od nikogo nie słyszałam takich obelg jak od niego. Emerytury nie ma, bo nigdy nie pracował, jako bezrobotny się nigdy nie rejestrował bo nie, do mopsu nie pójdzie bo nie - a spróbujcie mu to powiedzieć, to jeszcze awantura gotowa. Nie ma ani złotówki własnej, jeśli mu nie dać, nie kupi nawet chleba. Co więcej, liczy prawdopodobnie, że ja będę go utrzymywać na starość. Kiedy raz o tym wspomniałam, że jestem sama jedna, nie stać mnie na własne potrzeby, choć ciężko pracuję, a on nigdy, dostałam w twarz i usłyszałam, że mam się mieć na baczności, bo on potrafi mi narobić problemów w pracy.
Rok temu, w wieku 33 lat, wyprowadziłam się do wynajmowanego pokoju. Nie byłam w stanie dłużej znieść mojego życia tam. Wegetacji z dnia na dzień, niemożności zrobienia czegokolwiek, chocby najdrobniejszego remontu, wiecznych krzyków i wyzwisk. Było tak, że nie byłam w stanie pracować (a powinnam prowadzić badania naukowe), bo spędzałam czas na nasłuchiwaniu i trzęsieniu się w kącie. Wyprowadzka kosztowała mnie dużo, wyprowadziłam się po kryjomu, mówiąc, że jadę służbowo. I nie wróciłam z tej podróży służbowej. Podjęcie tego kroku skończyło się moim pobytem w szpitalu, bo ze stresu dostałam zapaści. Nikt o tym nie wie.
Odkąd się wyprowadziłam, nie byłam w domu. Zwyczajnie się boję wyzwisk, atmosfery. Bardzo źle przyjął moją wyprowadzkę i wszystko zwalił na mamę. Moja mama codziennie dzwoni do mnie z płaczem. Boi się o przyszłość, o to, jak będzie wyglądała jej starość. Już teraz, na emeryturze i na etacie, ledwo wiąże koniec z końcem, bo w domu rachunki są ogromne. Ogromne. Nic dziwnego, skoro nic nie jest zrobione, ogrzewanie na gaz, wszystko zapowietrzone, niewydajne, do tego zwyczajnie już przestarzałe, a mój ojciec nie pozwala ani wezwać fachowca, ani sam nic nie robi, a wystarczy wzmianka o potrzebie zrobienia czegokolwiek wywołuje agresję i awanturę.
Myślałam, że wyprowadzając się, nawet w ten sposób, zyskam choć trochę spokoju. Też tak mi radziły te nieliczne osoby, które jednym uchem słuchały. Nie jest tak. Nie dość, że non stop myślę, co u mamy, to zamartwiam się przyszłością - autentycznie nie wiem, co będzie. Kto się zajmie nimi obojgiem. Ktoś będzie musiał. Ja już zmarnowałam swoje najpiękniejsze lata, minął czas na beztroskie miłości, rodzinę. Nie mam własnego życia. Mam pensję uniwersytecką, dochody ze zleceń i żyję od pierwszego do pierwszego, czasem nie wystarcza, oszczędności topnieją w zastraszającym tempie. Wiadomo, że kiedyś ten dom będzie mój, ale to już w zasadzie ruina, no i śmierci nikomu nie życzę. Mam wrażenie, że z każdym rokiem jest coraz więcej problemów, że jest coraz gorzej, i że nic dobrego mnie nie czeka. Przyszłość przeraża mnie do tego stopnia, że codziennie płaczę, ostatnio wiele razy dziennie.
W wynajętym mieszkaniu, mimo tego, że płacę i powinnam czuć się u siebie, nie odczuwam komfortu. Cały czas myślę, że to nie moje, że jestem tu kątem, że podczas gdy wszyscy moi znajomi mają własne mieszkania i rodziny, ja wynajmuję pokój i jak cień przemykam do kuchni tylko w momentach, w których wiem, że nikogo nie ma, bo czuję się niekomfortowo z obcymi osobami.
Próbowałam terapii, jednak czułam się tak samo niezrozumiana, jak z przyjaciółmi. Co więcej, nie poitrafiłam się otworzyć, by mówić o sprawach rodzinnych. Wolałam prześlizgiwać się po problemach zawodowych czy towarzyskich. To nie miało sensu. Przy terapii 220 zł za sesję (co tydzień) i moich zarobkach nie jest mnie też na to stać, zważywszy, że to nie kurs, który potrwa góra 3-4 miesiące, ale może kwestia długich lat.
Boję się śmierci i nie wiem, czy byłabym w stanie odebrać sobie życie, ale coraz częściej myślę, że życie jako takie jest piękne, ale moje po prostu nie ma sensu. Gdybym mogła dzielić swoje problemy choć z jedną osobą, gdyby chociaż jedna osoba mnie wspierała, gdybym miała kogoś, kto by mnie z tej matni wyrwał...
a1988911514bc52003fe69ea3481429e10d61daa_638940021bef7 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2022-12-01, 08:51   #2
abiblabla
Zakorzenienie
 
Avatar abiblabla
 
Zarejestrowany: 2009-08
Wiadomości: 5 108
Dot.: Ojciec złamał mi życie, nie wiem co dalej

[1=a1988911514bc52003fe69e a3481429e10d61daa_6389400 21bef7;89426346]Postanowiłam napisać trochę na fali ostatnich postów o relacjach rodzinnych. Nie wiem, czego oczekuję. Nie widzę wyjścia ze swoich problemów.
Mieszkam w jednym z największych miast w Polsce, tu się urodziłam i wychowałam. Jestem nauczycielem akademickim, moje wynagrodzenie nie przekracza 4200 netto wraz z dodatkiem stażowym. Dorabiam oprócz tego, więc moje miesięczne dochody są trochę większe, jednak jest to niepewne i nieregularne (umowy zlecenia, korepetycje), żeby na tej podstawie szacować przychód - bank takich dochodów właściwie nie bierze pod uwagę. Czasem 500 zł, czasem 800, czasem 300, czasem i 1500. Różnie.
Szans na awans w pracy już nie mam w perspektywie kilku następnych lat, bo jestem świeżo po awansie i wskazany dochód już to uwzględnia. Specyfika pracy w tej branży, w dodatku w humanistyce, nie jest tajemnicą.
Mam 34 lata i jestem jedynaczką, bez partnera, bez dzieci. Samotną od zawsze (nigdy się nawet nie całowałam, nigdy nawet nie sądziłam, że mogłabym kogokolwiek zainteresować), bo trudności w nawiązywaniu relacji, wysoką wrażliwość, lękowy styl przywiązania to wypadkowa toksycznych i przemocowych relacji w domu oraz traumy, jaką zafundowano mi w podstawówce i do której nigdy nikomu się nie przyznałam.
Moi rodzice nie mają kontaktów z rodziną, dziadkowie nie żyją. Nie mam zatem żadnej innej rodziny.Moja mama ma dom, w którym się wychowałam i w którym mieszka z ojcem. Całe życie ciężko pracowała i pracuje nadal na etacie (oprócz emerytury), mimo 70 lat na karku, żeby zarobić na rachunki. Ojciec nie pracował nigdy. Ich małżeństwo przechodzi granice zdrowego rozsądku i nie jestem w stanie wytłumaczyć tej współegzystencji inaczej niż strachem. Nie pracował nigdy, ale był i jest domowym tyranem, przemocowcem, który urządzał w domu awantury (całkowicie na trzeźwo, nie ma problemu z alkoholem) połączone z przemocą fizyczną (bicie i krew na ścianach, zniszczone sprzęty to coś, co pamiętam z dzieciństwa jakby miało miejsce wczoraj), psychiczną i werbalną (wyzwiska, przekleństwa, krzyk). Wszystko musiało być po jego myśli, z tym że jego myśli ciężko przewidzieć. Stopniowo odizolował moją mamę od jej rodziny, była za słaba psychicznie, żeby wyrzucić go ze swojego domu (kupionemu jej przez nieżyjących dziadkow), bała się agresji, nikt jej też nie pomógł. Ojciec był zazdrosny, więc jej znajomości z innymi ludźmi ograniczały się do pracy, ewentualnie wyjść na obiad do restauracji. Nigdy nie zapraszano nikogo do domu i nikt nie wiedział ani w 1% o naszych problemach rodzinnych.
Tu przechodzimy do kolejnego aspektu sprawy. Dom. Jak wspomnialam, podarowali go mamie dziadkowie. Szybko zmarli, a zresztą odkąd po ślubie wprowadził się ojciec, nie mieli tam praktycznie nic do powiedzenia, nie mieli wstępu. Niestety, nawet nie próbowali się wtrącać, zapewne dlatego, że w małżeństwie należy samemu rozwiązywać problemy. Podobne podejście mieli dziadkowie ze strony ojca, gdy jeszcze żyli.
Dom od początku wymagał remontu. To poniemiecki dom jednorodzinny, w momencie przejęcia go przez moją mamę użytkowany był tylko parter, a na piętrze leżał gruz. Dosłownie. Na parterze dwa pokoje, kuchnia i łazienka. Ja spałam z mamą w jednym od dziecka (już wtedy nie było między nimi pożycia), ojciec w drugim. Ponieważ nigdy nie widział remontu, a mój ojciec ani nie pracował, ani nie garnął się do prac w domu, było to dodatkowym motywem awantur. W kuchni odrapane ściany, niepomalowane, odchodzący tynk, grzyb pod sufitem od przeciekającego dachu, pleśń w różnych miejscach. Do 13 roku życia spałam w łóżeczku ze szczebelkami, do którego mama dostawiała fotel, bo się oczywiście nie mieściłam. Cały czas była mowa o generalnym remoncie, który rzekomo wykluczał (zdaniem ojca oczywiście) jakiekolwiek bieżące prace naprawcze. Ponieważ warunki były jakie były, a mama bardzo się wstydziła, mając jednocześnie związane ręce, nigdy nikt nie przychodził do nas w gości. Nigdy nie przyszła do mnie żadna koleżanka, przez co nawet się nie spostrzegli, że tych koleżanek po prostu nie mam, bo w podstawówce byłam ofiarą przemocy ze strony rówieśników. Byłam cicha, zahukana, dobrze się ucząca, trochę przy kości - wystarczyło na początek, a potem się już ekstremalnie rozhulało. Kiedyś wspomniałam rodzicom, że mam problemy w klasie, ale stało się powodem kolejnej megaawantury z biciem mamy, niszczeniem rzeczy i wyzwiskami, więc stwierdziłam, że muszę radzić sobie sama. Z dwojga złego wolałam szykany w szkole, bo od nich - takie miałam wtedy wrażenie, teraz to oczywiste, że było mylne - umiałam się jakoś psychicznie odciąć, oddzielić. Szłam do szkoły z bólem brzucha, ale liczyłam godziny do końca zajęć, uciekałam bardzo mocno w naukę. W liceum szykan już nie było, ale krzywdy tkwiły we mnie tak mocno, że przyjaźnie nawiązałam dopiero na studiach.

Kiedy byłam nastolatką, został przeprowadzony w części ten remont generalny. Wyprowadziłam się z mamą do babki ze strony ojca, która wtedy żyła jeszcze. Remont pochłonął wszystkie oszczędności mojej mamy, a ona sama jak wiadomo zbyt wiele do powiedzenia nie miała. Ojciec rządził się jej pieniędzmi, sam zaprojektował kuchnię itd. Ja również nie miałam wiele do powiedzenia w kwestii wystroju mojego pokoju. Nigdy nie było mi wolno nic powiesić na ścianie, bo nie wolno ścian niszczyć (chyba że on zrobił w ścianie dziurę podczas awantury, to ok). Ponieważ nie umiał dogadać się z absolutnie żadną ekipą, remont trwał 4 lata, a babka miała dość mnie i mamy w mieszkaniu, więc nas po prostu stamtąd wyrzuciła. Wtedy wróciłyśmy do "wyremontowanego" domu, choć pokój dzienny był w stanie surowym (gorzej niż deweloperskim), a łazienka prowizorycznie urządzona w piwnicy. Tak zostało do dziś. Ojciec zerwał ze swoją matką stosunki, ona go wydziedziczyła i przez to choćby ja, która się na świat nie prosiłam i nie jestem winna temu, że on nigdy nie pracował i nic mi nie zapewnił, zostałam pozbawiona nawet możliwości uzyskania w spadku mieszkania po babci. Nie była mi nigdy w głowie nawet korzyść finansowa jako taka, ale możliwość odcięcia się, ucieczki, zaczęcia swojego życia gdzie indziej. Odwiedzałam babcię po tym, jak ojciec zerwał z nią stosunki, nawet przebąkiwała o tym mieszkaniu dla mnie, ale potem ojciec się dowiedział (nie wiem jakim cudem) o tym, że się z nią kontaktowałam i urządzał w domu jesień średniowiecza. Babcia nie była ciekawa tego, co robi jej syn i jak żyjemy, opowiadała mi jedynie o "swoich wnukach", czyli dzieciach jej drugiego syna. Poczułam się wykluczona, nie jej wnuczką. Co ciekawe, mojego maila w internecie znalazła rodzina żony brata ojca i wypisywali do mnie wiadomosci, żebym przestała do babci przychodzić, mieszać jej w głowie, bo mój ojciec się jej wyrzekł i nie dostanę złamanego grosza. Odpuściłam, bałam się reakcji ojca.
W klasie maturalnej po jednej z awantur gdy znów doszło do przemocy fizycznej po raz pierwszy i ostatni wezwałam do domu policję. Oczywiście nic nie zrobili, odjechali, a to, co nastąpiło potem... skupiło się na mnie i trwało wiele miesięcy.
Na studia poszłam w swoim mieście. Raz, ze nie byłam na tyle przebojowa, żeby myśleć o wyjeździe, dwa, nie byłam wystarczająco samodzielna. Ponieważ każda drobnostka wywoływała w domu awantury, wyuczyłam się bezradności. Poza tym wiedziałam, że to kosztuje, a moja mama ciężko pracowała i wiedziałam, że po prostu nie ma. Uniwersytet w moim mieście był jednym z najlepszych, nawet nie myślalam o wyjeździe. Zostałam więc w domu i przespałam moment, gdy moi rówieśnicy się usamodzielniali.
Nawiązałam pierwsze przyjaźnie, niektóre trwają do dziś. Cały czas jednak mieszkałam w domu rodzinnym. Uczyłam się, studia były moją pasją, zgarniałam wszystkie możliwe stypendia, w tym ministerialne. Potem doktorat. Dzięki temu mam dziś swoje oszczędności. Nie jestem jednak w stanie w obecnej sytuacji krajowej i światowej kupić mieszkania.
Ponieważ mieszkałam w domu, wciąż nie mogłam nikogo zaprosić. Zupełnie nikogo. Moi przyjaciele szczątkowo wiedzą o relacjach, które u mnie panują, ale mam wrażenie, że kompletnie tego nie rozumieją, nie dopytują o szczegóły. Nie chcą się zbytnio angażować. Nie chcę wątpić w przyjaźń, ale za każdym razem, kiedy zaczynałam bardzo szczerą rozmowę, widziałam pełne zakłopotania spojrzenia. Mnie samą mój bagaż przerasta.
☠Ojciec co więcej źle się starzeje. Zawsze był agresywny, teraz w dodatku wierzy w teorie spiskowe, stał się fanatykiem pewnych poglądów, zachorował na raka prostaty i niedosłyszy. Złe samopoczucie wywołuje u niego furię. W dodatku oczekuje, że będziemy wokół niego chodzić, robić jedzenie, chodzić z nim na badania kontrolne. Robił mi awantury, gdy nie mogłam zwolnić się z pracy, by jeździć z nim na radioterapię. Naprawdę wydaje mi się, że jestem dobrą córką, choć nie dostałam od niego w życiu złamanego grosza, złamał mi życie i od nikogo nie słyszałam takich obelg jak od niego. Emerytury nie ma, bo nigdy nie pracował, jako bezrobotny się nigdy nie rejestrował bo nie, do mopsu nie pójdzie bo nie - a spróbujcie mu to powiedzieć, to jeszcze awantura gotowa. Nie ma ani złotówki własnej, jeśli mu nie dać, nie kupi nawet chleba. Co więcej, liczy prawdopodobnie, że ja będę go utrzymywać na starość. Kiedy raz o tym wspomniałam, że jestem sama jedna, nie stać mnie na własne potrzeby, choć ciężko pracuję, a on nigdy, dostałam w twarz i usłyszałam, że mam się mieć na baczności, bo on potrafi mi narobić problemów w pracy.
Rok temu, w wieku 33 lat, wyprowadziłam się do wynajmowanego pokoju. Nie byłam w stanie dłużej znieść mojego życia tam. Wegetacji z dnia na dzień, niemożności zrobienia czegokolwiek, chocby najdrobniejszego remontu, wiecznych krzyków i wyzwisk. Było tak, że nie byłam w stanie pracować (a powinnam prowadzić badania naukowe), bo spędzałam czas na nasłuchiwaniu i trzęsieniu się w kącie. Wyprowadzka kosztowała mnie dużo, wyprowadziłam się po kryjomu, mówiąc, że jadę służbowo. I nie wróciłam z tej podróży służbowej. Podjęcie tego kroku skończyło się moim pobytem w szpitalu, bo ze stresu dostałam zapaści. Nikt o tym nie wie.
Odkąd się wyprowadziłam, nie byłam w domu. Zwyczajnie się boję wyzwisk, atmosfery. Bardzo źle przyjął moją wyprowadzkę i wszystko zwalił na mamę. Moja mama codziennie dzwoni do mnie z płaczem. Boi się o przyszłość, o to, jak będzie wyglądała jej starość. Już teraz, na emeryturze i na etacie, ledwo wiąże koniec z końcem, bo w domu rachunki są ogromne. Ogromne. Nic dziwnego, skoro nic nie jest zrobione, ogrzewanie na gaz, wszystko zapowietrzone, niewydajne, do tego zwyczajnie już przestarzałe, a mój ojciec nie pozwala ani wezwać fachowca, ani sam nic nie robi, a wystarczy wzmianka o potrzebie zrobienia czegokolwiek wywołuje agresję i awanturę.
Myślałam, że wyprowadzając się, nawet w ten sposób, zyskam choć trochę spokoju. Też tak mi radziły te nieliczne osoby, które jednym uchem słuchały. Nie jest tak. Nie dość, że non stop myślę, co u mamy, to zamartwiam się przyszłością - autentycznie nie wiem, co będzie. Kto się zajmie nimi obojgiem. Ktoś będzie musiał. Ja już zmarnowałam swoje najpiękniejsze lata, minął czas na beztroskie miłości, rodzinę. Nie mam własnego życia. Mam pensję uniwersytecką, dochody ze zleceń i żyję od pierwszego do pierwszego, czasem nie wystarcza, oszczędności topnieją w zastraszającym tempie. Wiadomo, że kiedyś ten dom będzie mój, ale to już w zasadzie ruina, no i śmierci nikomu nie życzę. Mam wrażenie, że z każdym rokiem jest coraz więcej problemów, że jest coraz gorzej, i że nic dobrego mnie nie czeka. Przyszłość przeraża mnie do tego stopnia, że codziennie płaczę, ostatnio wiele razy dziennie.
W wynajętym mieszkaniu, mimo tego, że płacę i powinnam czuć się u siebie, nie odczuwam komfortu. Cały czas myślę, że to nie moje, że jestem tu kątem, że podczas gdy wszyscy moi znajomi mają własne mieszkania i rodziny, ja wynajmuję pokój i jak cień przemykam do kuchni tylko w momentach, w których wiem, że nikogo nie ma, bo czuję się niekomfortowo z obcymi osobami.
Próbowałam terapii, jednak czułam się tak samo niezrozumiana, jak z przyjaciółmi. Co więcej, nie poitrafiłam się otworzyć, by mówić o sprawach rodzinnych. Wolałam prześlizgiwać się po problemach zawodowych czy towarzyskich. To nie miało sensu. Przy terapii 220 zł za sesję (co tydzień) i moich zarobkach nie jest mnie też na to stać, zważywszy, że to nie kurs, który potrwa góra 3-4 miesiące, ale może kwestia długich lat.
Boję się śmierci i nie wiem, czy byłabym w stanie odebrać sobie życie, ale coraz częściej myślę, że życie jako takie jest piękne, ale moje po prostu nie ma sensu. Gdybym mogła dzielić swoje problemy choć z jedną osobą, gdyby chociaż jedna osoba mnie wspierała, gdybym miała kogoś, kto by mnie z tej matni wyrwał...[/QUOTE]
Bardzo ci współczuję, twoja historia jest naprawde przykra

Zasadnicze pytanie: właścicielem domu rodzinnego jest twoja matka czy również twój ojciec? Dziadkowie przepisali dom na mamę przed ślubem?
__________________
i'm just standing here being a horse and a wizard
abiblabla jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2022-12-01, 08:54   #3
tinkerver2
Zakorzenienie
 
Avatar tinkerver2
 
Zarejestrowany: 2018-06
Wiadomości: 11 110
Dot.: Ojciec złamał mi życie, nie wiem co dalej

Musisz iść do psychologa i psychiatry.
I jedyne co możesz, to olać i matkę i ojca, skoro ona przez tyle lat wolała mieszkać z przemocowcem i pasożytem, to tak już zostanie i nic nie zmienisz.
To ciężkie, odciąć się od osoby, która cię potrzebuje, ale kurcze, to ona jest twoją matka i mam wrażenie, że nigdy o tobie nie myślała, tylko o twoim ojcu. Bo ojciec to, bo ojciec tamto. Spanie do 13 roku życia w łóżeczku? No sama miłość do dziecka.
Ja bym zaproponowala mamie sprzedaż domu i wyprowadzke, a przede wszystkim rozwód. Jak się nie zgodzi - jej sprawa.
Zacznij w końcu żyć swoim życiem.

Wysłane z mojego motorola edge 20 lite przy użyciu Tapatalka
tinkerver2 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2022-12-01, 09:01   #4
chwast
Zakorzenienie
 
Avatar chwast
 
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 24 370
Dot.: Ojciec złamał mi życie, nie wiem co dalej

Jeżeli oni popadną w długi, to dom również przepadnie, to nie jest koniecznie tak, że”i tak będzie Twój”.

Współczuję Ci, to ciężka sytuacja i przykra, ale nie musisz zajmować się tym ojcem. Na Twoim miejscu uważałabym, żeby nie pozwał Cię o alimenty. Nie wiem czy o tym pomyśli, skoro do mopsu nie i na bezrobocie nie, just sayin.


Sent from my iPhone using Tapatalk
chwast jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2022-12-01, 09:06   #5
Mad_Max
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2015-06
Wiadomości: 1 844
Dot.: Ojciec złamał mi życie, nie wiem co dalej

Cytat:
Napisane przez abiblabla Pokaż wiadomość
Zasadnicze pytanie: właścicielem domu rodzinnego jest twoja matka czy również twój ojciec? Dziadkowie przepisali dom na mamę przed ślubem?
To nie ma znaczenia. Darowizna wchodzi do majątku odrębnego małżonka.
Poza tym stuletni zagrzybiony dom nie ma żadnej wartości, poza działką na której stoi.

Autorko, masz 2 opcje. Przekonasz matkę do wyprowadzki i zamieszkacie razem dzieląc koszty. Zostawicie ojca, żeby tam sobie zgnił w ekskrementach własnej psychiki.

Albo sama odetniesz się od niej i od niego, bo ona, trzymając jego stronę, pociągnie Cię w otchłań, z której nie będzie powrotu.

Opcja numer jeden jest trudniejsza, ale to jedyna szansa na ratunek własnego życia i przejęcia nad nim kontroli.
Mad_Max jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2022-12-01, 09:12   #6
e36b38c1b02253f65e484b4d30ebb09d9d5f8578_646d4571ebe9e
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2010-09
Wiadomości: 2 892
Dot.: Ojciec złamał mi życie, nie wiem co dalej

Szukaj dalej dobrego terapeuty, bez tego sobie nie poradzisz.

W tym przypadku widzę jedynie całkowite urwanie kontaktu zarówno z ojcem jak i matką i przeprowadzkę na drugi koniec Polski.

Matka nie ma żadnego prawa, czegokolwiek od Ciebie wymagać. Tak, była ofiarą, ale również pozwoliła na zrobienie z ofiary swojego dziecka, za które była odpowiedzialna.

Masz jedno życie, spierdziela stamtąd, odetnij się i zacznij żyć. To się nigdy nie skończy, jeśli będziesz utrzymywała kontakt.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
e36b38c1b02253f65e484b4d30ebb09d9d5f8578_646d4571ebe9e jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2022-12-01, 09:35   #7
Ninanina88
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2018-12
Wiadomości: 502
Dot.: Ojciec złamał mi życie, nie wiem co dalej

Daj matce ultimatum albo się wyprowadza i mieszka z Tobą, rozwodzi się i dom próbuje sprzedać albo to koniec kontaktu. Niestety dla rodziców nigdy nie byłaś ważna, ale dla siebie powinnas być priorytetem. Jakby się udało znaleźć pracę na drugim końcu Polski to byłoby super, jak nie to może chociaż po drugiej stronie miasta. Uratuj siebie i się odetnij, emocjonalnie nic nie jesteś im winna. Jesteś młoda, naprawdę jeszcze możesz być szczęśliwa tylko zawalcz o siebie. No i terapia to pruorytet.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Ninanina88 jest offline Zgłoś do moderatora  

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2022-12-01, 09:47   #8
e36b38c1b02253f65e484b4d30ebb09d9d5f8578_646d4571ebe9e
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2010-09
Wiadomości: 2 892
Dot.: Ojciec złamał mi życie, nie wiem co dalej

W ogóle ostatnio często trafiam na historie dzieci takich rodzin. Na przykład niesławna Katarzyna Waśniewska pochodzi z podobnej patologii. I ja wiem, że kobiety też są ofiarami w takich sytuacjach, tam zachodzą różne psychiczne mechaniki, zależności, lęki i wyuczona bezradność, ale mimo wszystko nie jestem w stanie im współczuć, kiedy w grę wchodzą dzieci. One gotują swoim dzieciom piekło. Same się w swoją sytuację wpakowały (bez urazy, ale tak niestety jest, choć z czasem coraz trudniej odejść), ale te dzieci nie są niczemu winne, a przechodzą gehennę.

Nie mam dzieci, ale nawet mojego psa nie pozwoliłabym tak traktować. Wolałabym uciec do jakiegoś przytułka niż narażać na coś takiego istotę, za którą wzięłam odpowiedzialność. Jak już te kobiety chcą zostać przy patusie, to niech się chociaż zabezpieczają...

Zanim się posypie krytyka. Tak, wiem, jak trudny i niejednoznaczny jest to temat. Jak ciężko wyjść z takiej przemocy fizycznej, psychicznej, ekonomicznej, seksualnej. Ale na litość boską, dziecko jest tu niezawinioną ofiarą i jeśli matka widzi co się dzieje i LATAMI nie robi nic, to nie mam dla niej współczucia.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
e36b38c1b02253f65e484b4d30ebb09d9d5f8578_646d4571ebe9e jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2022-12-01, 10:12   #9
Ciastko_Pomaranczowe
Raczkowanie
 
Avatar Ciastko_Pomaranczowe
 
Zarejestrowany: 2022-08
Wiadomości: 62
Dot.: Ojciec złamał mi życie, nie wiem co dalej

Bardzo mądrze tu wszyscy piszą.

Poradź mamie, żeby sprzedała dom i się uwolniła od toksycznego pasożyta. Jeśli nie zechce to jej wybór. Z resztą to, że jest z tym człowiekiem po dziś dzień i skazała na to Ciebie w dzieciństwie to też byl jej wybór, nic nie jesteś jej winna. Jeśli Cię nie posłucha to odetnij się.

Nie myślałaś o terapii na NFZ? Mimo długich kolejek w końcu się doczekasz, a to zawsze lepsze niż nic, skoro na prywatną Cię nie stać. Dobrze, że chociaż tu napisałaś i mam nadzieję, że dzięki wielu mądrze piszącym tu wyżej kobietom podejmiesz działanie, które sprawi, że zadbasz o siebie i zaczniesz żyć dla siebie.

Jesteś młoda, wciąż masz mnóstwo czasu na ułożenie sobie życia, poznanie partnera. Przed tym jednak koniecznie terapia, żeby wzorce rodzinne nie przeniosły się na Twoje przyszłe związki.

Edytowane przez Ciastko_Pomaranczowe
Czas edycji: 2022-12-01 o 10:19
Ciastko_Pomaranczowe jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2022-12-01, 10:21   #10
Monia284
Zakorzenienie
 
Avatar Monia284
 
Zarejestrowany: 2020-03
Wiadomości: 7 846
Dot.: Ojciec złamał mi życie, nie wiem co dalej

Cytat:
Napisane przez chwast Pokaż wiadomość
Jeżeli oni popadną w długi, to dom również przepadnie, to nie jest koniecznie tak, że”i tak będzie Twój”.

Współczuję Ci, to ciężka sytuacja i przykra, ale nie musisz zajmować się tym ojcem. Na Twoim miejscu uważałabym, żeby nie pozwał Cię o alimenty. Nie wiem czy o tym pomyśli, skoro do mopsu nie i na bezrobocie nie, just sayin.


Sent from my iPhone using Tapatalk
Dokładnie. Bardzo przykra historia. Autorko nie jesteś nic winna ojcu. Tak w ogóle a skoro przeżyłaś coś takiego z nim to tym bardziej. Nie byłam w Twojej sytuacji ale myślę że ja takiemu człowiekowi nie chciałabym pomagać. Sam doprowadził do takiej sytuacji.


Ciężka sprawa ale może pogadać z mamą może razem zamieszkać nawet ten wynajem kawalerki? Czy jakieś może mieszkanie zastępcze? Tylko skoro tyle lat jest z ojcem mimo przemocy to nie wiem czy się zgodzi. Ona marnuje sobie życie przy nim.

Dla Ciebie myślę najlepsza terapia bo dużo przeszłaś. Nie martw się. Dużo osób wynajmuje. Także w Twoim wieku. Wiadomo że w dzisiejszych czasach to i Twoje zarobki nie są szałowe ale nie są też źle. Powoli otworzysz się po terapii może. Z czasem kogoś poznasz.

Wysłane z mojego SM-A536B przy użyciu Tapatalka

Edytowane przez Monia284
Czas edycji: 2022-12-01 o 10:22
Monia284 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2022-12-01, 10:24   #11
skara
Zakorzenienie
 
Avatar skara
 
Zarejestrowany: 2007-03
Lokalizacja: Hiszpania
Wiadomości: 5 080
Dot.: Ojciec złamał mi życie, nie wiem co dalej

Ja bym wyjechała na kilka lat za granicę. Wiem, teraz masz etat na uczelni, pewnie go stracisz, ale tutaj nic Cię nie czeka. Początki za granicą nie są łatwe, ale może udałoby się zahaczyć gdzieś w Twojej dziedzinie i miejscu gdzie znasz lokalny język. A jak nie to najpierw cokolwiek, byle się utrzymać, a potem piąć się w górę. Tylko naucz się jak najlepiej języka, to zmienia bardzo dużo.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
skara jest teraz online Zgłoś do moderatora  

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2022-12-01, 10:24   #12
Monia284
Zakorzenienie
 
Avatar Monia284
 
Zarejestrowany: 2020-03
Wiadomości: 7 846
Dot.: Ojciec złamał mi życie, nie wiem co dalej

[1=e36b38c1b02253f65e484b4 d30ebb09d9d5f8578_646d457 1ebe9e;89426569]W ogóle ostatnio często trafiam na historie dzieci takich rodzin. Na przykład niesławna Katarzyna Waśniewska pochodzi z podobnej patologii. I ja wiem, że kobiety też są ofiarami w takich sytuacjach, tam zachodzą różne psychiczne mechaniki, zależności, lęki i wyuczona bezradność, ale mimo wszystko nie jestem w stanie im współczuć, kiedy w grę wchodzą dzieci. One gotują swoim dzieciom piekło. Same się w swoją sytuację wpakowały (bez urazy, ale tak niestety jest, choć z czasem coraz trudniej odejść), ale te dzieci nie są niczemu winne, a przechodzą gehennę.

Nie mam dzieci, ale nawet mojego psa nie pozwoliłabym tak traktować. Wolałabym uciec do jakiegoś przytułka niż narażać na coś takiego istotę, za którą wzięłam odpowiedzialność. Jak już te kobiety chcą zostać przy patusie, to niech się chociaż zabezpieczają...

Zanim się posypie krytyka. Tak, wiem, jak trudny i niejednoznaczny jest to temat. Jak ciężko wyjść z takiej przemocy fizycznej, psychicznej, ekonomicznej, seksualnej. Ale na litość boską, dziecko jest tu niezawinioną ofiarą i jeśli matka widzi co się dzieje i LATAMI nie robi nic, to nie mam dla niej współczucia.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]Też tak uważam. Rozumiem mechanizmy przemocy ale też uważam że milosc i chronienie dziecka powinno być silniejsze. Gdzieś powinno przyjść otrzeźwienie.

Wysłane z mojego SM-A536B przy użyciu Tapatalka
Monia284 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2022-12-01, 11:42   #13
kennedy
Zakorzenienie
 
Avatar kennedy
 
Zarejestrowany: 2007-02
Wiadomości: 18 401
Dot.: Ojciec złamał mi życie, nie wiem co dalej

Kochana, matki nie uratujesz ale siebie jeszcze mozesz.
__________________
Kiedy kobiety kogoś poznają to myślą, że to fajny facet. Jest już wstępnie zaakceptowany jako partner, a później może to tylko zepsuć lub nie. Kiedy mężczyźni kogoś poznają to myślą: „Ma niezłe nogi”.
kennedy jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2022-12-01, 11:48   #14
a1988911514bc52003fe69ea3481429e10d61daa_638940021bef7
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2022-11
Wiadomości: 5
Dot.: Ojciec złamał mi życie, nie wiem co dalej

Moja mama zawsze powtarza, że nic nie da się zrobić, bo przecież on urządza piekło. Ze wszystkim tak jest. Związane ręce i totalna bezwolność, ostatnio juz tez zgorzkniałość. Dlatego nic nigdy nie zrobiła. Bo się bała, bo nie umiała, bo nie miała siły, bo nie miała pomocy z zewnątrz. Rozumiem ją, bo sama czułam się i czuję zawsze identycznie, choć doskonale zdaję sobie sprawę, że to schemat, którego się wyuczyłam. Dodatkowo odkąd dorosłam często obarczała mnie częsciową winą za zachowania ojca. Jej zdaniem on czuje, że go nie uważam i dlatego tak reaguje, powinnam z nim więcej rozmawiać gdy jest w lepszym humorze itd. Raz próbuje go tłumaczyć, lituje się nad nim, ale większość czasu wyrzuca przede mną swoje żale i wyraża się o nim odpowiednio.
Odkąd pamietam, traktowała mnie jak powiernicę. Byłam w podstawówce, kiedy zwierzała mi się jak przyjaciółce, znałam ze szczegółami każdą przyczynę i przebieg każdej awantury. Ich współegzystowanie nie miało przede mną tajemnic. Od dzieciństwa musiałam to dźwigać.
Co do wyjazdu za granicę, obawiam się, że jest na to za późno. W czasie studiów, w ogóle w ubiegłej dekadzie byłam otwarta, chciałam dużo osiagnąć. Dziś czuję się jak wrak człowieka. Skończyłam 30 lat, podczas pandemii znajomości osłabły, dodatkowo wszyscy założyli rodziny i żyją problemami adekwatnymi do wieku i własnego życia, nie sprawami rodziców. Czuję się bardziej samotna niż kiedykolwiek, tak jakby wszystko z całego życia mi się skumulowało i nagle wybiło jak szambo, a wcześniej jakoś radziłam sobie z emocjami. Wiem w dodatku, że będzie tylko gorzej.
Zmierzam do tego, że panicznie boję się zmian. Mam lęki, nie umiem funkcjonować nawet na dwa tygodnie przed jakimś wyjazdem służbowym. Dlatego nie wiem, czy uda mi się wyjechać za granicę ot tak. Wyprowadzenie się było już czymś ponad moje siły, odchorowywałam to, a teraz widzę, że wcale nie poczułam się dzięki temu lepiej. Tylko ze ja już nigdzie nie czuję się dobrze. Ani w życiu prywatnym, ani w kwestii towarzyskiej, ani w pracy. Czuję się nic niewarta.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
a1988911514bc52003fe69ea3481429e10d61daa_638940021bef7 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2022-12-01, 11:54   #15
e36b38c1b02253f65e484b4d30ebb09d9d5f8578_646d4571ebe9e
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2010-09
Wiadomości: 2 892
Dot.: Ojciec złamał mi życie, nie wiem co dalej

Matka ma, na co sobie zapracowała. Dzięki jej decyzjom masz teraz takie problemy. Zwierzanie się dziecku? Obarczanie go winą? Pozwalanie żeby egzystowało w takich warunkach? Nie nazwałabym jej matką, bo matka się o swoje dzieci troszczy i o nie walczy. Ona Ciebie urodziła i wprowadziła do piekła. Nic jej nie jesteś winna.

Jak ktoś tu już napisał, jej już nie uratujesz, ale możesz jeszcze zawalczyć o siebie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
e36b38c1b02253f65e484b4d30ebb09d9d5f8578_646d4571ebe9e jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2022-12-01, 12:06   #16
a1988911514bc52003fe69ea3481429e10d61daa_638940021bef7
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2022-11
Wiadomości: 5
Dot.: Ojciec złamał mi życie, nie wiem co dalej

[1=e36b38c1b02253f65e484b4 d30ebb09d9d5f8578_646d457 1ebe9e;89426740]Matka ma, na co sobie zapracowała. Dzięki jej decyzjom masz teraz takie problemy. Zwierzanie się dziecku? Obarczanie go winą? Pozwalanie żeby egzystowało w takich warunkach? Nie nazwałabym jej matką, bo matka się o swoje dzieci troszczy i o nie walczy. Ona Ciebie urodziła i wprowadziła do piekła. Nic jej nie jesteś winna.

Jak ktoś tu już napisał, jej już nie uratujesz, ale możesz jeszcze zawalczyć o siebie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]Nie chcę tłumaczyć mamy, bo sama wiem, że czuję do niej coraz większą niechęć. Kiedyś byłam z nią jakby zespolona, o wszystko obwiniałam ojca i myślałam o nim jak najgorzej, adekwatnie do zasług. Mimo to kocham ją i wiem, że chciała dla mnie dobrze. Na swój sposób, bardzo na swój sposób...
Ucieczka z domu, wyprowadzka dla niej nigdy nie wchodziły w grę, bo przecież dom to jej własność, więc ona nie będzie nigdzie się z niego ruszać. Zawsze też istniały obawy, co ojciec zrobi w odwecie. Pokazał, że jest zdolny do wielu rzeczy, a w groźbach nigdy nie ustawał. Wiem, że jest zdolny zmusić mnie do alimentów czy utrzymywania. Do zniszczenia własności. Do przemocy fizycznej.
Myślę o mamie, o jej starości. Nawet jeśli nie opiekowalabym się ojcem, to nie wyobrażam sobie wyrzec się mamy... Gdzie będę się nią opiekować, za co? W wynajętym pokoju... bo w domu przecież przebywa wiadoma osoba.
Do tego mama dostarcza mi coraz nowych zmartwień. Nie bada się, nie robi profilaktycznych badań, bo twierdzi, że już na pewno ma milion nowotworów i jak wykryją, to już koniec. Uważa, że nie ma siły ani motywacji, żeby takie badania robić. Czuję się przez to jeszcze bardziej przerażona tym, co czeka mnie, jedynaczkę, wkrotce.
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Edytowane przez a1988911514bc52003fe69ea3481429e10d61daa_638940021bef7
Czas edycji: 2022-12-01 o 12:10
a1988911514bc52003fe69ea3481429e10d61daa_638940021bef7 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2022-12-01, 12:13   #17
e36b38c1b02253f65e484b4d30ebb09d9d5f8578_646d4571ebe9e
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2010-09
Wiadomości: 2 892
Dot.: Ojciec złamał mi życie, nie wiem co dalej

[1=a1988911514bc52003fe69e a3481429e10d61daa_6389400 21bef7;89426751]Nie chcę tłumaczyć mamy, bo sama wiem, że czuję do niej coraz większą niechęć. Kiedyś byłam z nią jakby zespolona, o wszystko obwiniałam ojca i myślałam o nim jak najgorzej, adekwatnie do zasług. Mimo to kocham ją i wiem, że chciała dla mnie dobrze. Na swój sposób, bardzo na swój sposób...
Ucieczka z domu, wyprowadzka dla niej nigdy nie wchodziły w grę, bo przecież dom to jej własność, więc ona nie będzie nigdzie się z niego ruszać. Zawsze też istniały obawy, co ojciec zrobi w odwecie. Pokazał, że jest zdolny do wielu rzeczy, a w groźbach nigdy nie ustawał. Wiem, że jest zdolny zmusić mnie do alimentów czy utrzymywania. Do zniszczenia własności. Do przemocy fizycznej.
Myślę o mamie, o jej starości. Nawet jeśli nie opiekowalabym się ojcem, to nie wyobrażam sobie wyrzec się mamy... Gdzie będę się nią opiekować, za co? W wynajętym pokoju... bo w domu przecież przebywa wiadoma osoba.
Do tego mama dostarcza mi coraz nowych zmartwień. Nie bada się, nie robi profilaktycznych badań, bo twierdzi, że już na pewno ma milion nowotworów i jak wykryją, to już koniec. Uważa, że nie ma siły ani motywacji, żeby takie badania robić. Czuję się przez to jeszcze bardziej przerażona tym, co czeka mnie, jedynaczkę, wkrotce.
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]Dom był dla niej ważniejszy niż Ty? Brawo.

Rozumiem, że ja kochasz, ale ona świadomie wyrządzała i pozwalała ja wyrządzanie Tobie krzywdy.

Serio, masz jedno życie. To że ktoś wydał Cię na świat, nie znaczy że jesteś mu coś winna.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
e36b38c1b02253f65e484b4d30ebb09d9d5f8578_646d4571ebe9e jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2022-12-01, 12:18   #18
Monia284
Zakorzenienie
 
Avatar Monia284
 
Zarejestrowany: 2020-03
Wiadomości: 7 846
Dot.: Ojciec złamał mi życie, nie wiem co dalej

[1=a1988911514bc52003fe69e a3481429e10d61daa_6389400 21bef7;89426733]Moja mama zawsze powtarza, że nic nie da się zrobić, bo przecież on urządza piekło. Ze wszystkim tak jest. Związane ręce i totalna bezwolność, ostatnio juz tez zgorzkniałość. Dlatego nic nigdy nie zrobiła. Bo się bała, bo nie umiała, bo nie miała siły, bo nie miała pomocy z zewnątrz. Rozumiem ją, bo sama czułam się i czuję zawsze identycznie, choć doskonale zdaję sobie sprawę, że to schemat, którego się wyuczyłam. Dodatkowo odkąd dorosłam często obarczała mnie częsciową winą za zachowania ojca. Jej zdaniem on czuje, że go nie uważam i dlatego tak reaguje, powinnam z nim więcej rozmawiać gdy jest w lepszym humorze itd. Raz próbuje go tłumaczyć, lituje się nad nim, ale większość czasu wyrzuca przede mną swoje żale i wyraża się o nim odpowiednio.
Odkąd pamietam, traktowała mnie jak powiernicę. Byłam w podstawówce, kiedy zwierzała mi się jak przyjaciółce, znałam ze szczegółami każdą przyczynę i przebieg każdej awantury. Ich współegzystowanie nie miało przede mną tajemnic. Od dzieciństwa musiałam to dźwigać.
Co do wyjazdu za granicę, obawiam się, że jest na to za późno. W czasie studiów, w ogóle w ubiegłej dekadzie byłam otwarta, chciałam dużo osiagnąć. Dziś czuję się jak wrak człowieka. Skończyłam 30 lat, podczas pandemii znajomości osłabły, dodatkowo wszyscy założyli rodziny i żyją problemami adekwatnymi do wieku i własnego życia, nie sprawami rodziców. Czuję się bardziej samotna niż kiedykolwiek, tak jakby wszystko z całego życia mi się skumulowało i nagle wybiło jak szambo, a wcześniej jakoś radziłam sobie z emocjami. Wiem w dodatku, że będzie tylko gorzej.
Zmierzam do tego, że panicznie boję się zmian. Mam lęki, nie umiem funkcjonować nawet na dwa tygodnie przed jakimś wyjazdem służbowym. Dlatego nie wiem, czy uda mi się wyjechać za granicę ot tak. Wyprowadzenie się było już czymś ponad moje siły, odchorowywałam to, a teraz widzę, że wcale nie poczułam się dzięki temu lepiej. Tylko ze ja już nigdzie nie czuję się dobrze. Ani w życiu prywatnym, ani w kwestii towarzyskiej, ani w pracy. Czuję się nic niewarta.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]W takiej sytuacji dla Twojego dobra najlepszym wyjściem moim zdaniem będzie zerwanie kontaktów z obydwojgiem. To jest toksyczne. Skoro Twoja mama nie chce to jej życie ale tak jak piszą dziewczyny Ty masz jeszcze życie przed Tobą. Dla Twojego ojca nie ma usprawiedliwienia. Nic nie usprawiedliwia przemocy i trzeba uciekać od takich ludzi. Życzę dużo siły i innych życzliwych ludzi wokół

Wysłane z mojego SM-A536B przy użyciu Tapatalka
Monia284 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2022-12-01, 13:55   #19
skara
Zakorzenienie
 
Avatar skara
 
Zarejestrowany: 2007-03
Lokalizacja: Hiszpania
Wiadomości: 5 080
Dot.: Ojciec złamał mi życie, nie wiem co dalej

Teoretyzując i łącząc mamy emeryturę i Twoje zarobki mogłybyście wynająć sobie mieszkanie we dwie. A w domu odciąć prąd i wodę i niech sobie tam ojciec gnije. Nawet jeśli zrobi tam melinę to przecież dom chyba i tak nadaje się tylko do rozbiórki ze względu na stan techniczny? Natomiast praktycznie matka może przyklasnąć pomysłowi, a potem zmienić zdanie albo mieszkać u Ciebie, a płacić za dom. Tym sposobem weźmiesz sobie na głowę utrzymanie mieszkania i związane z tym koszty.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
skara jest teraz online Zgłoś do moderatora  

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2022-12-01, 14:11   #20
Elle444
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2021-08
Wiadomości: 34
Dot.: Ojciec złamał mi życie, nie wiem co dalej

Miałam podobne życie, tylko "nieco lżejsze".
W wieku 33 lat próbowałam się wyprowadzić od patologicznego ojca, ale cały czas chciałam być z mamą, i przez to w sumie całe życie przeżyłam z tym tyranem, póki nie umarł. Minęło 10 miesięcy od jego śmierci, a ja wciąż się boję, że zaraz wyjdzie i zacznie mnie obrażać.
Dziwię się, że rodzinka go nadal kocha i pamięta o nim oraz się za niego regularnie modli, chodzi na cmentarz itp. Ja bym go chciała zresetować w mózgu. Mniejsza z tym.
Pierwszy krok już wykonałaś - wyprowadzka. GRATULUJĘ! To było na prawdę bardzo trudne, ale dałaś radę.
Drugi krok - psychoterapia z TRAUMATOLOGIEM. Ja obecnie spotykam się ze specjalistką z Łodzi - online. Jest świetna.
Miałam wiele w życiu psychologów, ale KAŻDY odwalał jakieś numery. One jest spoko.
Nazywa się Dorota Kawałczewska. Dzwoń do niej czym prędzej. Jedna sesja 50 min - 170 zł. Dasz radę finansowo. Korzyści psychiczne są nieocenione.
Trzeci krok: zastanów się, co Cię tak naprawdę relaksuje, i rób to jak najczęściej. Niech Twój umysł odpoczywa.
Ja przez swojego tyrana stałam się czarnowidzem, nie chciałam żyć, wszystko wydawało się straszne. Sama jednak - na siłę - staram się dostrzegać choć 3 pozytywne sytuacje w każdym dniu. Spróbuj.
Osiągnęłaś wiele w życiu i na tym się koncentruj. Niejeden by się poddał, Ty to przeżyłaś. jesteś bardzo silna.
Elle444 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2022-12-01, 14:23   #21
a1988911514bc52003fe69ea3481429e10d61daa_638940021bef7
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2022-11
Wiadomości: 5
Dot.: Ojciec złamał mi życie, nie wiem co dalej

Cytat:
Napisane przez Elle444 Pokaż wiadomość
Miałam podobne życie, tylko "nieco lżejsze".
W wieku 33 lat próbowałam się wyprowadzić od patologicznego ojca, ale cały czas chciałam być z mamą, i przez to w sumie całe życie przeżyłam z tym tyranem, póki nie umarł. Minęło 10 miesięcy od jego śmierci, a ja wciąż się boję, że zaraz wyjdzie i zacznie mnie obrażać.
Dziwię się, że rodzinka go nadal kocha i pamięta o nim oraz się za niego regularnie modli, chodzi na cmentarz itp. Ja bym go chciała zresetować w mózgu. Mniejsza z tym.
Pierwszy krok już wykonałaś - wyprowadzka. GRATULUJĘ! To było na prawdę bardzo trudne, ale dałaś radę.
Drugi krok - psychoterapia z TRAUMATOLOGIEM. Ja obecnie spotykam się ze specjalistką z Łodzi - online. Jest świetna.
Miałam wiele w życiu psychologów, ale KAŻDY odwalał jakieś numery. One jest spoko.
Nazywa się Dorota Kawałczewska. Dzwoń do niej czym prędzej. Jedna sesja 50 min - 170 zł. Dasz radę finansowo. Korzyści psychiczne są nieocenione.
Trzeci krok: zastanów się, co Cię tak naprawdę relaksuje, i rób to jak najczęściej. Niech Twój umysł odpoczywa.
Ja przez swojego tyrana stałam się czarnowidzem, nie chciałam żyć, wszystko wydawało się straszne. Sama jednak - na siłę - staram się dostrzegać choć 3 pozytywne sytuacje w każdym dniu. Spróbuj.
Osiągnęłaś wiele w życiu i na tym się koncentruj. Niejeden by się poddał, Ty to przeżyłaś. jesteś bardzo silna.
Dziękuję Ci za ten post. Czy będę niedyskretna, jeśli zapytam, jak Twoje życie wygląda teraz? Czy weszłaś w związek? Czy coś się zmieniło na plus?
Mnie dodatkowo przeraża ta przepaść, która dzieli życie moje z życiem moich znajomych. Wiem, nie powinno się porównywać, ale trudno, skoro absolutnie w każdej sferze życia dzieje się źle. Żaden mężczyzna nigdy nie okazał mi zainteresowania, ale też może to moja perspektywa, bo ja zwyczajnie unikałam mężczyzn. Boję się ich. Ojciec skutecznie zdołał mnie do nich zrazić, choć wiem, że nie wszyscy tacy są.

W ogóle Wam dziękuję. Nikt z przyjaciół w ten sposób ze mną nie rozmawiał. Zawsze tylko te pełne zakłopotania spojrzenia, ewentualnie rzucenie "wyprowadź się" i zmiana tematu.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
a1988911514bc52003fe69ea3481429e10d61daa_638940021bef7 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2022-12-01, 14:36   #22
Ninanina88
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2018-12
Wiadomości: 502
Dot.: Ojciec złamał mi życie, nie wiem co dalej

Cytat:
Napisane przez skara Pokaż wiadomość
Teoretyzując i łącząc mamy emeryturę i Twoje zarobki mogłybyście wynająć sobie mieszkanie we dwie. A w domu odciąć prąd i wodę i niech sobie tam ojciec gnije. Nawet jeśli zrobi tam melinę to przecież dom chyba i tak nadaje się tylko do rozbiórki ze względu na stan techniczny? Natomiast praktycznie matka może przyklasnąć pomysłowi, a potem zmienić zdanie albo mieszkać u Ciebie, a płacić za dom. Tym sposobem weźmiesz sobie na głowę utrzymanie mieszkania i związane z tym koszty.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Jeśli wniesie o rozwód, potem mu wyślę pismo w sprawie zakończenia użyczania mieszkania to w końcu uda się go eksmitować. Pewnie nie jutro, ale za kilka lat już tak. A ziemię potem można sprzedać. Jak się dziś nie zacznie to nic się nie zmieni. Ale dla mnie jej matka to nie matka i ja bym uciekała. Trudno jak kiedyś autorka będzie musiała coś płacić to pójdzie z tym do sądu, a może do tego czasu ojciec umrze i będzie spokój.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Ninanina88 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2022-12-01, 14:48   #23
Elle444
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2021-08
Wiadomości: 34
Dot.: Ojciec złamał mi życie, nie wiem co dalej

[1=a1988911514bc52003fe69e a3481429e10d61daa_6389400 21bef7;89426907]Dziękuję Ci za ten post. Czy będę niedyskretna, jeśli zapytam, jak Twoje życie wygląda teraz? Czy weszłaś w związek? Czy coś się zmieniło na plus?
Mnie dodatkowo przeraża ta przepaść, która dzieli życie moje z życiem moich znajomych. Wiem, nie powinno się porównywać, ale trudno, skoro absolutnie w każdej sferze życia dzieje się źle. Żaden mężczyzna nigdy nie okazał mi zainteresowania, ale też może to moja perspektywa, bo ja zwyczajnie unikałam mężczyzn. Boję się ich. Ojciec skutecznie zdołał mnie do nich zrazić, choć wiem, że nie wszyscy tacy są.

W ogóle Wam dziękuję. Nikt z przyjaciół w ten sposób ze mną nie rozmawiał. Zawsze tylko te pełne zakłopotania spojrzenia, ewentualnie rzucenie "wyprowadź się" i zmiana tematu.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]

Niestety u mnie zadziałał ten sam mechanizm, co u Ciebie. Do dzisiaj, a jestem parę lat starsza od Ciebie, nigdy nie miałam faceta. Zawsze o nim marzyłam, zawsze chciałam wyjść za mąż, ale po pierwsze bardzo bałam się mężczyzn. Mój ojciec po prostu zniszczył umiejętność nawiązywania relacji z tą płcią. Po drugie - drugi człowiek wyczuwa, że coś jest nie tak. To dlatego całe życie byłyśmy same.
Ale jest światełko w tunelu - terapia z traumatologiem (tym dobrym) potrafi uzmysłowić nam wiele spraw, polepszyć postrzeganie siebie i świata, oraz uzdrowić relacje z ludźmi.
Ja - od dziewczyny przerażonej, wycofanej i nieufnej - stałam się teraz bardziej pewna siebie, uśmiechnięta, otwarta.
Nie porzucaj nigdy nadziei. Miej marzenia i dąż do nich małymi kroczkami. Każdy jest powołany do tego, aby był szczęśliwy mimo traumatycznych przeżyć.

---------- Dopisano o 15:48 ---------- Poprzedni post napisano o 15:41 ----------

"Czy będę niedyskretna, jeśli zapytam, jak Twoje życie wygląda teraz? Czy weszłaś w związek? Czy coś się zmieniło na plus?"

Tak, wiele się zmieniło na plus. Zmieniłam pracę na taką, która daje mi satysfakcję, również finansową. Skończyłam w zeszłym roku drugi kierunek studiów, o którym marzyłam. Mam psa, na którego tyran nie zgadzał się wcześniej. Stałam się samodzielna, nauczyłam się wypowiadać swoje uczucia, być bardziej asertywną. Pogodziłam się z samotnością, ale mimo tego nie zaprzestałam szukać miłości. Zmieniłam garderobę, fryzurę, zaczęłam czuć się w końcu atrakcyjna. Dbam o siebie.
Elle444 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2022-12-01, 16:18   #24
Laief
Rozeznanie
 
Avatar Laief
 
Zarejestrowany: 2017-04
Wiadomości: 995
Dot.: Ojciec złamał mi życie, nie wiem co dalej

[1=a1988911514bc52003fe69e a3481429e10d61daa_6389400 21bef7;89426733]
Zmierzam do tego, że panicznie boję się zmian. Mam lęki, nie umiem funkcjonować nawet na dwa tygodnie przed jakimś wyjazdem służbowym. Dlatego nie wiem, czy uda mi się wyjechać za granicę ot tak. Wyprowadzenie się było już czymś ponad moje siły, odchorowywałam to, a teraz widzę, że wcale nie poczułam się dzięki temu lepiej. Tylko ze ja już nigdzie nie czuję się dobrze.[/QUOTE]
Przezywasz coś bardzo trudnego. Twoje emocje są zrozumiałe i spójrz, wyprowadzka ponad twoje siły, ale jednak dałaś rade, wiec czy aby na pewno? To był OGROMNY krok naprzód. Odchorowywalas, bo w twoim życiu nastąpiła wielka zmiana. Wyrwałaś się z patologicznego i przemocowego domu. Fizycznie, bo psychicznie niestety dalej tam jestes. Pewnie dlatego nie czujesz, że jest lepiej. Twoje emocje wciąż są uwiazane do rodziny i zdarzen z przeszlosci. Warto poszukać innego specjalisty. Szczególnie, że już wcześniej chodzilas na terapie - to kolejna rzecz, z której możesz być dumna. Boisz się, a pomimo to masz na tyle odwagi, aby dalej walczyć o siebie. Nie wszyscy to potrafią. A że ogólnie boisz się zmian? To całkowicie normalne! Pozwól sobie na to. W domu działa Ci się niesamowicie wielka krzywda, ale jest to coś, co znasz. Decydując się na zmiany spada poczucie bezpieczeństwa, ponieważ zostawiasz stare znane Ci rzeczy i przez jakiś czas będziesz budowała dla siebie nowe lepsze życie. Ciężko powiedzieć kiedy nastąpi moment, że będziesz w stanie szczerze powiedzieć "jestem szczesliwa", ale gdyby nie decyzja o porzuceniu starego to na nowe nie byłoby miejsca.
Czy korzystasz z pomocy farmakoterapii jeśli chodzi o te nasilone lęki? Pytam, bo sama choruje na zaburzenia lękowe, które odbijają się na całym moim organizmie oraz narządach, ale dzieki lekom udaje mi się to trzymać w ryzach. Na takim poziomie, aby nie utrudniało życia i pozwalało z powodzeniem kontynuować terapie. Oczywiście rozumiem, że w twoim przypadku również chodzi o możliwości finansowe, ale pomyślmy jakie opcje wchodzą w grę i od czego chciałabyś ewentualnie zacząć? Co aktualnie mogłoby przynieść Ci choć trochę ukojenia?

A, i powtórzę kolejny raz, bo myślę, że warto - bądź z siebie dumna.
Laief jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2022-12-01, 16:32   #25
a1988911514bc52003fe69ea3481429e10d61daa_638940021bef7
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2022-11
Wiadomości: 5
Dot.: Ojciec złamał mi życie, nie wiem co dalej

Cytat:
Napisane przez Laief Pokaż wiadomość
Przezywasz coś bardzo trudnego. Twoje emocje są zrozumiałe i spójrz, wyprowadzka ponad twoje siły, ale jednak dałaś rade, wiec czy aby na pewno? To był OGROMNY krok naprzód. Odchorowywalas, bo w twoim życiu nastąpiła wielka zmiana. Wyrwałaś się z patologicznego i przemocowego domu. Fizycznie, bo psychicznie niestety dalej tam jestes. Pewnie dlatego nie czujesz, że jest lepiej. Twoje emocje wciąż są uwiazane do rodziny i zdarzen z przeszlosci. Warto poszukać innego specjalisty. Szczególnie, że już wcześniej chodzilas na terapie - to kolejna rzecz, z której możesz być dumna. Boisz się, a pomimo to masz na tyle odwagi, aby dalej walczyć o siebie. Nie wszyscy to potrafią. A że ogólnie boisz się zmian? To całkowicie normalne! Pozwól sobie na to. W domu działa Ci się niesamowicie wielka krzywda, ale jest to coś, co znasz. Decydując się na zmiany spada poczucie bezpieczeństwa, ponieważ zostawiasz stare znane Ci rzeczy i przez jakiś czas będziesz budowała dla siebie nowe lepsze życie. Ciężko powiedzieć kiedy nastąpi moment, że będziesz w stanie szczerze powiedzieć "jestem szczesliwa", ale gdyby nie decyzja o porzuceniu starego to na nowe nie byłoby miejsca.
Czy korzystasz z pomocy farmakoterapii jeśli chodzi o te nasilone lęki? Pytam, bo sama choruje na zaburzenia lękowe, które odbijają się na całym moim organizmie oraz narządach, ale dzieki lekom udaje mi się to trzymać w ryzach. Na takim poziomie, aby nie utrudniało życia i pozwalało z powodzeniem kontynuować terapie. Oczywiście rozumiem, że w twoim przypadku również chodzi o możliwości finansowe, ale pomyślmy jakie opcje wchodzą w grę i od czego chciałabyś ewentualnie zacząć? Co aktualnie mogłoby przynieść Ci choć trochę ukojenia?

A, i powtórzę kolejny raz, bo myślę, że warto - bądź z siebie dumna.
Nie, nie korzystam z farmakoterapii. Jest to zresztą jeden z niepokojących objawów, które u siebie zauważylam w ciągu ostatnich trzech lat - lekarz dowolnej specjalności przepisuje mi jakieś leki (były już antykoncepcyjne na wyrównanie problemów hormonalnych, metformina, jakieś środki na problemy gastryczne), a ja ich nie biorę... nie biorę, bo boję się skutków ubocznych terapii. Nie pojawiam się więcej u tych lekarzy, idę do innych i problem się powtarza. Kiedyś taka nie byłam, to naprawdę kwestia ostatnich lat.
Dlatego też nigdy nie poszłam do psychiatry, bo pewnie też nie odważylabym się nic wziąć. A psychoterapeuci, u których próbowalam, też nie sugerowali mi, że powinnam. Ale tak jak mówilam, te terapie, choć kosztowne, prowadzily donikąd i szybko się zniechęcałam. Jedna z terapeutek wprost mi powiedziala, że ona grzebać w dzieciństwie nie będzie, bo ją interesuje tu i teraz.
Miałam w swoim życiu okres, kiedy byłam w miarę szczęśliwa mimo mieszkania w przemocowym domu. To okres studiów i studiów doktoranckich. Raz, że nawiązywałam przyjaźnie, miałam masę zajęć, przychodziłam do domu tylko spać, dwa, że czułam wtedy motywację i siłę do zmiany, miałam też nadzieję na zmianę życia, trzy, awantur było jakoś mniej. Od paru lat jednak, gdy znajomości się rozluźniły, wszyscy pozakładali rodziny, a ja pogubilam się trochę w kwestiach zawodowych, jest równia pochyła. No i w domu coraz gorzej.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Edytowane przez a1988911514bc52003fe69ea3481429e10d61daa_638940021bef7
Czas edycji: 2022-12-01 o 16:36
a1988911514bc52003fe69ea3481429e10d61daa_638940021bef7 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2022-12-01, 16:51   #26
Laief
Rozeznanie
 
Avatar Laief
 
Zarejestrowany: 2017-04
Wiadomości: 995
Dot.: Ojciec złamał mi życie, nie wiem co dalej

[1=a1988911514bc52003fe69e a3481429e10d61daa_6389400 21bef7;89426998]Nie, nie korzystam z farmakoterapii. Jest to zresztą jeden z niepokojących objawów, które u siebie zauważylam w ciągu ostatnich trzech lat - lekarz dowolnej specjalności przepisuje mi jakieś leki (były już antykoncepcyjne na wyrównanie problemów hormonalnych, metformina, jakieś środki na problemy gastryczne), a ja ich nie biorę... nie biorę, bo boję się skutków ubocznych terapii. Nie pojawiam się więcej u tych lekarzy, idę do innych i problem się powtarza. Kiedyś taka nie byłam, to naprawdę kwestia ostatnich lat.
Dlatego też nigdy nie poszłam do psychiatry, bo pewnie też nie odważylabym się nic wziąć. A psychoterapeuci, u których próbowalam, też nie sugerowali mi, że powinnam. Ale tak jak mówilam, te terapie, choć kosztowne, prowadzily donikąd i szybko się zniechęcałam. Jedna z terapeutek wprost mi powiedziala, że ona grzebać w dzieciństwie nie będzie, bo ją interesuje tu i teraz.
Miałam w swoim życiu okres, kiedy byłam w miarę szczęśliwa mimo mieszkania w przemocowym domu. To okres studiów i studiów doktoranckich. Raz, że nawiązywałam przyjaźnie, miałam masę zajęć, przychodziłam do domu tylko spać, dwa, że czułam wtedy motywację i siłę do zmiany, miałam też nadzieję na zmianę życia, trzy, awantur było jakoś mniej. Od paru lat jednak, gdy znajomości się rozluźniły, wszyscy pozakładali rodziny, a ja pogubilam się trochę w kwestiach zawodowych, jest równia pochyła. No i w domu coraz gorzej.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]

Jasne, rozumiem. A jak sądzisz skąd się bierze taki strach przed skutkami ubocznymi? Mówisz, że coś takiego trwa trzy lata, wiec może kojarzysz czy wtedy coś się wydarzyło co wywołało taka reakcje?
Jakich nurtów próbowałaś? Ja dopiero przy 5 terapeucie trafiłam na odpowiednią osobę i każda jedna sesja wyzwala w mojej głowie tak cudowna błogość, że aż ciężko to opisać.
Skoro pamiętasz, że kiedyś byłaś w miarę szczęśliwa i czułaś motywację to co tak naprawdę dało Ci takie emocje? Czy to kontakty międzyludzkie są dla Ciebie tak ważne? Pogubilas się i w domu jest coraz gorzej, ale jednak, piszesz tutaj i szukasz pomocy. Walczysz. To najważniejsze.
Laief jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2022-12-01, 18:09   #27
Monia284
Zakorzenienie
 
Avatar Monia284
 
Zarejestrowany: 2020-03
Wiadomości: 7 846
Dot.: Ojciec złamał mi życie, nie wiem co dalej

No można by zamieszkać z mama też o tym myślałam dlatego tak napisałam. No ale skoro nie dość że żyje tak wiele lat to nie chce nadal nic zmienić to dla własnego dobra lepiej zerwać kontakt. To będzie trudne ale nie widzę innego wyjścia.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Monia284 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2022-12-01, 19:31   #28
Indecence
nieprzyzwoita
 
Avatar Indecence
 
Zarejestrowany: 2022-04
Wiadomości: 1 102
Dot.: Ojciec złamał mi życie, nie wiem co dalej

Przygnębiająca historia, ale niestety spójrz prawdzie w oczy - w głównej mierze matka zgotowała Ci to piekło. Sama jest oczywiście też ofiarą - ale to ona powinna zadziałać tak, abyś Ty jako dziecko nie miała piekła w domu. Ty nie miałaś wyboru, w jakiej rodzinie się urodziłaś, jako dziecko nie mogłaś zdziałać NIC. To jej wyborem było tkwić przy mężu tyranie/despocie/nierobie.

Jeśli nie stać Cię na terapię spróbuj pracy z książkami psychologicznymi. Pierwsza z brzegu jaka mi się nasunęła na myśl to Louise Hay "Możesz uzdrowić swoje życie". Jest też do niej zeszyt ćwiczeń.
Indecence jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2022-12-01, 22:38   #29
lulka19
Zakorzenienie
 
Avatar lulka19
 
Zarejestrowany: 2013-12
Wiadomości: 12 833
Dot.: Ojciec złamał mi życie, nie wiem co dalej

Ja po przeczytaniu całego wątku mogę dodać tylko żebyś pamiętała, że NIGDY nie jest za późno na zmiany. Nie jesteś na nic za stara, bo wiek to tylko liczba.
Jesteś bardzo silna, ale myślę, że powinnaś iść na terapię, by " Stanąć na nogi " , i odzyskać wiarę w siebie...

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
lulka19 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2022-12-02, 05:23   #30
e36b38c1b02253f65e484b4d30ebb09d9d5f8578_646d4571ebe9e
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2010-09
Wiadomości: 2 892
Dot.: Ojciec złamał mi życie, nie wiem co dalej

Autorka usunęła konto? Pozostaje trzymać za nią kciuki, żeby stanęła na nogi.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
e36b38c1b02253f65e484b4d30ebb09d9d5f8578_646d4571ebe9e jest offline Zgłoś do moderatora  
Zamknij wątek

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2022-12-02 12:57:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 14:07.