filologia angieska - tłumacz czy język biznesu ?

[lovelyashley]

Hello ! O filologii angielskiej mówi się dużo wszędzie i na wszystkim, ale chcę założyć wątek, aby dostać odpowiedzi na własne pytania oraz nie przeszukiwać forum, gdzie jest 100 str do przeczytania ( leniuszek )

Zapisałam się na studia zaoczne do Gallusa ( chętnie dowiem się coś więcej na temat szkoły, jej życia, organizacji czy wykładowców ) na filologie angielską. Nadal czekam na wyniki rekrutacji, bo chciałabym zacząć teraz od marca i nabór jest niewielki... Wczoraj dostałam telefon jaką specjalizacją byłabym zainteresowana, ponieważ otworzy się tylko jeden kierunek. Cały czas myślałam o biznesie i chciałam iść na to - w sumie nie wiem dlaczego... Zaczęłam myśleć o tłumaczu. Mało wiem o obu kierunkach, więc czy mógłby mi ktoś coś więcej o nich powiedzieć ? Chcę zakomunikować, że chciałabym profil, gdzie się więcej nauczę słówek, dobrej komunikacji, gramatyki itd.

Bardzo Proszę o Pomoc

[extraoridinary]

Wszystkie specjalizacje tego nauczą. Ale jeśli nie wiesz czego chcesz i odpowiedzi szukasz na forum wizażu to nie wróżę świetlanej przyszłości...
Zastanów się sama, jakie możliwości będziesz miała po danej specjalizacji jeśli chodzi o zawód. Pamiętaj, że specjalizacja tłumaczeniowa nie da Ci zawodu tłumacza, jedynie przygotuje do pracy. Tłumacz przysięgły to osobny (drogi) kurs z (drogim i trudnym) egzaminem.

---------- Dopisano o 12:11 ---------- Poprzedni post napisano o 12:09 ----------

och btw, "I've been TO", not in

[MissChievousTess]

filologia to nie kurs językowy. Tego, czego oczekujesz uczą na kursach językowych. Można też przy odrobinie zapału i regularnej nauce nauczyć się tego samodzielnie.
Tłumaczem po takiej szkole raczej na pewno nie będziesz. Na specjalności biznes może będziesz mieć słownictwo i idiomy związane z biznesem. Może. Bo uczelnia tego rodzaju może mieć zajęcia na kiepskim poziomie i nie uczyć nawet tego, co stanowi swego rodzaju minimum w nauce języka obcego na potrzeby biznesu. "Język biznesu" to fajny chwyt marketingowy. Nie zawsze kryje się pod tą nazwą coś, co rzeczywiście ma jakąś wartość. Nie wspomnę o tym, że absolwenci filologii angielskiej wszelkiej maści zasilają szeregi bezrobotnych. Tak, angielski to podstawa. Dlatego robię wszystko w kierunku zdania egzaminu na tłumacza przysięgłego. Ale bynajmniej nie studiuję ani nie polecam w tym celu studiowania filologii angielskiej. A jedynie naukę języka angielskiego obok innych studiów kierunkowych i stosowne studia podyplomowe w kierunku tłumaczeń. Wtedy daje to jakieś szanse na pracę. Sama filologia i to jeszcze byle gdzie to strata czasu i pieniędzy w najczystszej postaci. "Leniuszek" to nie materiał na tłumacza. Tłumacz musi być pracowity i dociekliwy. Czytam w internecie opinie o tej szkole i gdybym była na Twoim miejscu to chyba nie skorzystałabym z jej oferty nawet gdyby ta szkoła by mi za to zapłaciła. Nie mówiąc o tym, że nauka tam za moje własne pieniądze raczej nie przyszłaby mi do głowy. Lepiej studiować na uczelni państwowej albo jeśli nie możesz w Polsce to na jakiejś sensownej uczelni za granicą. A jeśli chodzi o praktyczną naukę języka kurs językowy może wyjść taniej i dać Ci o wiele więcej jeżeli wybierzesz rzetelną szkołę językową.