2009-04-20, 07:14 | #1 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2008-09
Lokalizacja: PL
Wiadomości: 2 179
|
Kastracja kota to nie choroba
Postanowiłam wydzielic ten temat, poniewaz wokół kastracji narosło wiele mitów - rozpowszechnianych niestety przez samych vetów. Kot kastrowany to nie kot chory. Karma typu urinal/urinary to nie karma dla kastratów. zdrowy kastrat nie potrzebuje tego typu karmy. Na SUK może zachorować równie dobrze kot nie kastrowany.
Syndrom urologiczny kotów Wokół tej choroby narosło wiele mitów i przesądów. Powszechnie uważa się że jej przyczyną jest kastracja. Żadne badania naukowe tego nie potwierdzają a wręcz przeciwnie - przeczą. Prawdopodobnie ta opinia powstała dlatego iż obecnie większość domowych kotów jest kastrowana, a już na pewno kocurów. Te nie kastrowane są w większości wychodzące a więc czyha na nie wiele niebezpieczeństw - często giną z ich powodu, nie mając okazji zachorować na nic innego, lub zanim pojawią się pierwsze objawy które mogą być przeoczone ze względu na tylko czasowe przebywanie kota w domu. Obecnie uważa się że przyczyn powstawania tego zespołu u kotów jest w rzeczywistości bardzo wiele i to że akurat ten kot zachoruje a inny nie - jest często kwestią przypadku. Czasem wystarcza jedna przyczyna, czasem musi ich zaistnieć kilka. Czasem zaś niewiadomo do końca co jest przyczyną a co skutkiem. Naukowcy podają następujące potencjalne przyczyny: - infekcje pęcherza moczowego, szczególnie w młodym wieku; - wirusy - skłonności genetyczne; - ciągły dostęp kota do pożywienia (wkrótce po zjedzeniu pokarmu odczyn kociego moczu z kwaśnego przechodzi w mniej kwaśny lub obojętny. A właśnie w takim moczu najczęściej tworzą się kryształy struwitowe. Dlatego dorosły kot powinien dostawać pokarm tylko w wydzielonych porcjach - najlepiej dwa/trzy razy dziennie. Nie jest wskazane by miał do niego ciągły dostęp ; - zbyt mała ilość ruchu; - nadmiar magnezu w karmie, czasem zmniejszenie jego poziomu przyczynia się do ustąpienia choroby, ale tylko czasami; - zbyt mała ilość wypijanych płynów, w rezultacie czego mocz jest oddawany rzadziej i przez to nie następuje skuteczne wypłukiwanie maleńkich kryształków, dzięki temu mają czas na to by urosnąć, pozlepiać się w piasek Syndrom urologiczny kotów dotyczy najczęściej kocurów - u kotek spotyka się takie kłopoty bardzo rzadko, lub raczej - rzadko dają objawy i są zagrożeniem życia. Nie dlatego że w ich moczu nie powstają kryształki, bo powstają. Na korzyść kotek wpływa budowa ich cewki moczowej. Jest ona, w przeciwieństwie do tej u kocurów, takiej samej średnicy na całej długości, a poza tym - jest znacznie krótsza. Tak więc drobny piasek jest po prostu wypłukiwany z pęcherza na bieżąco, nie ma czasu się odkładać i tworzyć kamieni. U kocurów sytuacja wygląda znacznie gorzej - ich cewka moczowa jest długa oraz zwężająca się przy końcu. W rezultacie piasek może do niej wpaść, ale utyka i na dodatek - nie może się sam cofnąć gdyż ciśnienie zbierającego się w pęcherzu moczu mu to uniemożliwia. Następuje zatkanie cewki moczowej i jeśli kotu nie udzieli się fachowej pomocy - w ciągu 48 godzin może zginąć. Jeśli u naszego kota stwierdzono obecność piasku w moczu - musimy go bacznie obserwować gdyż zatkanie cewki moczowej może nastąpić w każdej chwili. Drobne kryształki są wypłukiwane, ale gdy trafi się jakiś troszkę większy - to nieszczęście gotowe. Również gdy drobne kryształki podrażniają ściany pęcherza razem z powstającym wtedy śluzem i złuszczonym naskórkiem mogą stworzyć groźny dla życia kota czop. Pierwszym objawem który powinien nas skłonić do wykonania badań moczu jest ból jaki towarzyszy jego oddawaniu. Często koty wtedy dosłownie krzyczą. Zaczynają również kojarzyć cierpienie z kuwetą i mogą zacząć oddawać mocz poza nią - w najdziwniejszych miejscach, szukając takiego w którym nie będzie bolało. Często w moczu można zauważyć ślady krwi. Zresztą - objawy są bardzo podobne jak przy zapaleniu pęcherza, który często współistnieje z syndromem urologicznym - tyle ze przy syndromie dochodzi do zatkania cewki moczowej.Dlatego zawsze przy takiej okazji należy wykonać badania moczu. Większość kryształków powstaje w moczu obojętnym lub zasadowym, ale należy to potwierdzić badaniem samego piasku. Bo istnieją również kryształki lubiące mocz kwaśny i aby właściwie leczyć - musimy mieć tą wiedzę. Gdy okaże się że tak jest faktycznie, kryształy są - to można nawet dosyć skutecznie przeciwdziałać powstawaniu kolejnych. Istnieją na rynku specjalistyczne karmy dla takich kotów - zwyczajowo i błędnie nazywane karmą dla kastratów. W rzeczywistości są to pokarmy dla kotów z syndromem urologicznym i nie należy tego mylić! Nie każdy kastrat ma SUK, nie każdy kot z syndromem wymaga zakwaszania moczu - czasem jest wręcz odwrotnie!!! Obecnie jest dostępny tak duży wybór tych karm iż naszemu koty nie grozi jedzenie tylko jednej. Istnieją również preparaty które umożliwiają podawanie kotu domowego jedzenia - po prostu trzeba je nim "doprawić". Jednak podkreślam - zdrowy kot, bez względu na to czy jest kastratem czy nie - nie powinien profilaktycznie dostawać takiej karmy. Bo to by przypominało podawanie szczupłemu kotu karmy odchudzającej - bo a nuż kiedyś mógłby być otyły.Znacznie lepiej jest np. raz do roku badać mocz kota i jeśli kryształy się pojawią - to w zależności od ich typu - zastosować odpowiednią dietę. Niestety, czasem dochodzi do zatkania cewki moczowej. Objawia się to tym że kot nie może, mimo napinania się, oddać moczu. Nawet mając małe doświadczenie, lekko uciskając koci brzuch można wyczuć wypełniony pęcherz. Kot robi się apatyczny, unika brania na ręce. Wtedy jedynym sposobem uratowania kocura jest przepchnięcie kamienia z powrotem do pęcherza, założenie cewnika i intensywne przepłukiwanie pęcherza, a jeśli nie jest to możliwe bo kamień utknął - pozostaje tylko zabieg operacyjny. Niestety, gdy już raz dojdzie do takiego zatkania - najprawdopodobniej wkrótce się to powtórzy - szczególnie jeśli kamień nie został usunięty. W takim wypadku stosuje się tzw. wyszycie cewki moczowej. Jest to zabieg mający na celu skrócenie i poszerzenie światła cewki moczowej. Zazwyczaj jest to zabieg bardzo skuteczny, ale niesie za sobą pewne ryzyko - iż kocur nie będzie potrafił do końca kontrolować powstrzymywania moczu. Jednak ryzyko takie jest małe - a wyszycie cewki często jest zabiegiem ratującym życie. Jednakże, jak zawsze, najważniejsza jest profilaktyka. Gdy mamy kocura - należy co jakiś czas wykonywać kontrolne badania jego moczu. U kotek również jest to wskazane, ale może być wykonywane troszkę rzadziej. Ze względu na dwoistość możliwości powstawania rodzaju kryształów - należy je zawsze dokładnie zidentyfikować. Jako że ich leczenie jest zupełnie odwrotne i zakwaszanie moczu może wywołać bardzo silne zaostrzenie objawów chorobowych - w przypadku powstawania kamieni szczawianowych. Czasem zdarza się zatkanie cewki moczowej nie przez kryształ ale przez czop złożony z białek, komórek nabłonka, krwinek, śluzu. Ten zagrażający życiu stan najczęściej powstaje w przebiegu infekcji pęcherza, kamicy i nowotworów.Podrażniona ściana pęcherza obficie się złuszcza, krwawi, a jeśli na dodatek kot ma skłonność do powstawania kryształów - to często dołączają się one do tego osadu tworząc właśnie czop który może skutecznie zatkać wyjście pęcherza moczowego. Bez względu na to czy cewkę zatkał kamień czy taki czop - jest to stan bardzo poważny i nawet gdy ma się tylko nikłe podejrzenia - należy kota pokazać lekarzowi. Przy zatkaniu pęcherza ciśnienie moczu powoduje uszkadzanie nerek, często nieodwracalne!Ponadto - ponieważ nie mogą one pracować prawidłowo - już po krótkim czasie w organizmie wzrasta bardzo poziom toksycznych substancji. W ostateczności może dojść do pęknięcia pęcherza moczowego. Dlatego jeśli zauważymy że kot: - zaczyna mieć problemy z oddawaniem moczu, okazuje ból podczas korzystania z kuwety, oddaje mocz małymi porcjami, szuka innych miejsc w których ponawia próby - w moczu zauważymy ślady krwi lub śluzu - mocz nabierze ciemnej barwy mocnej herbaty -kot zrobi się osowiały lub odwrotnie - niespokojny, straci apetyt, chęć do zabawy -będzie unikał brania na ręce i pieszczot po brzuchu, choć wcześniej je lubił -zauważymy że kot często wylizuje okolice narządów płciowych nie czekajmy. Poprośmy o pomoc lekarza. A najlepiej - regularnie badajmy koci mocz. Wcześnie podjęte leczenie zaoszczędzi zwierzęciu wielu cierpień a być może - nawet uratuje mu życie. ---------- Dopisano o 08:14 ---------- Poprzedni post napisano o 08:13 ---------- druga sprawa dlaczego veci nie dają np. w rozmowie wyboru 2 karm dla jakiegoś schorzenia (jeśli zajdzie taka potrzeba) niech właściciel kota zostanie poinformowany o skladzie o ewentualnych różnicach, o cenie i niech to właściciel podejmie decyzje Edytowane przez sunshain Czas edycji: 2009-04-20 o 08:54 |
2009-08-15, 11:40 | #2 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2008-09
Lokalizacja: PL
Wiadomości: 2 179
|
Dot.: kastracja kota to nie choroba
up
|
2010-05-26, 21:33 | #3 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2008-09
Lokalizacja: PL
Wiadomości: 2 179
|
Dot.: kastracja kota to nie choroba
up
|
2010-05-26, 21:54 | #4 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-06
Lokalizacja: czestochowa
Wiadomości: 1 687
|
Dot.: kastracja kota to nie choroba
Podnosze bo madrze napisane
|
2010-06-17, 17:02 | #5 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2007-06
Wiadomości: 59
|
Dot.: kastracja kota to nie choroba
Kastracja to nie choroba, ale często prowadzi do chorób lub powikłań, nie wspominając o zaburzeniu gospodarki hormonalnej. Moda na kastrację jest zrozumiała (ok 50% przychodów lecznic to właśnie kastracje), ale właściciele zwierzaków powinni zrozumieć, że nie jest to zdrowe dla ich zwierzaków. Już lepszą alternatywą jest np. przecięcie nasieniowodów.
__________________
I am mine.
|
2010-06-17, 17:11 | #6 | |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2008-09
Lokalizacja: PL
Wiadomości: 2 179
|
Dot.: kastracja kota to nie choroba
Cytat:
przecięcie nasieniowodów to wazektomia czyli kocur dalej będzie miał zachowania typowe dla kocura (krycie, spiewanie itd) opinie mówiące, że zaburzona jest gospodarka hormonalna to artykuły sprzed kilku lub kilkunastu lat lub ostatnio wydane ale pisane w oparciu o tamte (stare) badania jakoś kastraty dożywają wieku 16, 17 i wiecej lat w zdrowiu .... pisze to jako zootechnik i posiadacz kotów (jeden kastrat po karierze hodowlanej a drugi hodowlany) |
|
2010-06-17, 20:35 | #7 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 405
|
Dot.: kastracja kota to nie choroba
aza-h - na podstawie jakich danych masz informacje, że kastracje to 50% przychodu zakładów weterynaryjnych? Bo to jakaś bzdura na kółkach z palca wyssana.
Po drugie - ciekawa jestem w jaki sposób przecięcie nasieniowodów miałoby zapobiegać powikłaniom pokastracyjnym? Czy widziałaś kiedykolwiek jak wygląda powrózek nasienny u psa czy kota? Czy wiesz jaka odległość dzieli naczynia krwionośne jądra od nasieniowodu? Uściślij mi, proszę, na czym Twoim zdaniem ma polegać przecięcie nasieniowodu, bo jakoś ciężko mi sobie to wyobrazić. Piszę to jako zootechnik, ale przede wszystkim jako praktykujący przy małych zwierzętach lekarz weterynarii Edytowane przez marcjannak Czas edycji: 2010-06-17 o 20:40 |
2010-06-18, 07:59 | #8 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2008-09
Lokalizacja: PL
Wiadomości: 2 179
|
Dot.: kastracja kota to nie choroba
albo jedno albo drugie chyba że po zootechnice jesteś na weterynarii .... zootechnik nie może zajmować stanowiska i pracować jako lekarz weterynarii (nie ma prawa wykonywania zawodu lekarza weterynarii)
|
2010-06-20, 17:22 | #9 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 405
|
Dot.: kastracja kota to nie choroba
Hehe. Tak. Skończyłam zootechnikę a potem poszłam n weterynarię, którą jakiś czas temu także skończyłam. I pracuję w moim drugim zawodzie
|
2010-07-02, 15:01 | #10 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-05
Lokalizacja: Śląsk
Wiadomości: 249
|
Dot.: kastracja kota to nie choroba
bardzo mądrze napisane wszystkie moje 5 kotów jest wykastrowanych.
|
2010-07-02, 16:21 | #11 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2007-06
Wiadomości: 59
|
Dot.: kastracja kota to nie choroba
Przy przecięciu nasieniowodów jądra pozostają na swoim miejscu i nadal spełniają swoją funkcję, produkując hormony, co przecież jest dla każdego organizmu bardzo ważne. Jak bierzecie pigułki anty to zauważyłyście pewnie różne negatywne skutki zaburzana gospodarki hormonalnej, a przecież nikt wam nie wyciął jajników, łykacie tylko codziennie małą dawkę hormonów (to a propos postu stwierdzającego przereklamowanie zrównoważonej gospodarki hormonalnej ). Tak samo dzieje się ze zwierzętami po kastracji, nie udawajmy... Większość wykastrowanych kotów mają drastycznie spowolniony metabolizm (16kg kocur mojej kumpeli to już w ogóle przegięcie), szybciej zapadały na różne choroby. Oczywiście mało kto jest chętny do prowadzenia badań nad szkodliwością kastracji. Po pierwsze, ludzie bardziej cenią sobie własną wygodę, ważniejszy jest dobry stan ukochanej kanapy niż zdrowie zwierzaka. Przecież to tylko zwierzę, kto by się przejmował czy zdechnie pod narkozą, ważne że mieszkanie będzie całe. Cóż, takim osobom sugeruję kupić pluszaka zamiast żywe zwierzę. Po drugie, kastracja jest bardzo dochodową usługą (w moim mieście większość wetów bez mrugnięcia okiem bierze się za kastrowanie, nawet bez badania krwi). Wet też człowiek, zarobić musi, ale mógłby chociaż nie wciskać klientom bzdur typu „wykastruj swojego kota, będzie ZDROWSZY”
__________________
I am mine.
|
2010-07-02, 16:51 | #12 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-06
Lokalizacja: czestochowa
Wiadomości: 1 687
|
Dot.: kastracja kota to nie choroba
Taa nie kastrujmy,niech sie mnoza na potege,przeciez kotow i psow jest za malo prawda?
Brak slow Schroniska na pewo sie ciesza z takiej postawy Zeby nie bylo-mam kastrowanego psa... |
2010-07-02, 21:35 | #13 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2007-01
Wiadomości: 781
|
Dot.: kastracja kota to nie choroba
skoro mało kto jest chętny do przeprowadzenia badan dot. szkodliwości kastracji to niby skąd masz takie dane że większość wykastrowanych kotów ma drastycznie spowolniony metabolizm? Na podstawie kota kolezanki? Bo np ja mam w domu 2 kastraty i jeden waży 4 kg a drugi 4,5 i jakos nie widzę zeby mialy zamiar się utuczyć chociaż mają dostęp do dobrego jedzenia...
|
2010-07-03, 09:44 | #14 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2008-10
Wiadomości: 516
|
Dot.: kastracja kota to nie choroba
Moja kotka też jest po kastracji (nie sterylizacji - sterylizacja jest procesem odwracalnym) i nie zauważyłam u niej aby miała spowolniony metabolizm. Waży 1,5kg jest sliczna i smukła. Nadal jest szalona i chętnie się bawi.
Gdzieś czytałam artykuł że kastracja/sterylizacja przedłużają o kilka lat życie kota
__________________
.
Edytowane przez Tottie1984 Czas edycji: 2010-07-03 o 09:48 |
2010-07-03, 12:39 | #15 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: z majne kompjuta:)
Wiadomości: 3 066
|
Dot.: kastracja kota to nie choroba
Cytat:
A o tym,że sterylki przełużają życie, to powszechna jest opinia, że wcześnie wysterylizowana kotka ma mniejsze prawdopodobieństwo zachorowania na ropomacicze. Moja weterynarz mówi,że jeśli wysterlizujemy roczną kotke-ma 10 % szans zachorowania w przyszłości, jeśli dwuletnią- ma 20 % itd. Ja moją rzecz jasna wysterylizuję,ale za jakies pół roku,bo młoda ma 4 miesiace dopiero.
__________________
Nie ma lepszego psychiatry od szczeniaka liżącego cię po twarzy. |
|
2010-07-03, 15:11 | #16 | |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2008-09
Lokalizacja: PL
Wiadomości: 2 179
|
Dot.: kastracja kota to nie choroba
Cytat:
mój post ...https://wizaz.pl/forum/showthread.ph...5#post18978795 cyt:"z punktu biologii/medycyny/weterynarii kastracja to pełna sterylizacja .... http://arka.strefa.pl/nie%20_rozmnazaj2.html ....Obecnie na świecie odchodzi się od wykonywania zabiegów sterylizacji na rzecz kastracji. Sterylizacja bowiem była zabiegiem polegającym jedynie na podwiązaniu lub przecięciu jajowodów u samicy lub nasieniowodów u samca. Pozostawienie części narządów rozrodczych wiązało się z ich znowotworzeniem. W Polsce jednak nadal w języku potocznym używa się terminu sterylizacja w odniesieniu do samic, choć tak naprawdę wykonywany jest zabieg kastracji. W stosunku do samców przyjęło się natomiast używać prawidłowego określenia kastracja..... Kastracja (potocznie sterylizacja) u samic " ja skonczyłam zootechnikę i żałuję że nie poszlam na wet., gdyby w Kraku była weterynaria w ogóle to juz bym tam studiowała Edytowane przez sunshain Czas edycji: 2010-07-03 o 15:26 |
|
2010-07-03, 16:38 | #17 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2008-10
Wiadomości: 516
|
Dot.: kastracja kota to nie choroba
Gregorynka, sunshain już Ci to wszystko ładnie wytłumaczyła
__________________
.
|
2010-07-03, 17:09 | #18 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: z majne kompjuta:)
Wiadomości: 3 066
|
Dot.: kastracja kota to nie choroba
Faktycznie,dzieki! Człowiek taki stary a taki głupi
__________________
Nie ma lepszego psychiatry od szczeniaka liżącego cię po twarzy. |
2010-07-04, 14:10 | #19 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 405
|
Dot.: kastracja kota to nie choroba
Ja też kończyłam zootechnikę w Krakowie chodzily słuchy, że otworzą tam weterynarię, ale jak widać, nie otwarli. Więc ruszyłam na Wrocław. A swoją drogą - czy prof. Tischner nadal uczy rozrodu?
|
2010-07-04, 16:09 | #20 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2008-09
Lokalizacja: PL
Wiadomości: 2 179
|
Dot.: kastracja kota to nie choroba
ja konczyłam AR Lublin i tam wybrałabym weterynarię ... Wrocław nie jest dobry w rankingach pod tym względem
|
2010-07-04, 20:07 | #21 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 405
|
Dot.: kastracja kota to nie choroba
|
2010-07-04, 21:15 | #22 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2008-09
Lokalizacja: PL
Wiadomości: 2 179
|
Dot.: kastracja kota to nie choroba
a Kraków z tego względu, że jakby była wieczorowa to jest szansa, że dojadę na zajęcia a do Lublina ... "nima szans"
lubelszczyzna to moje rodzinne strony Wrocek "słynie" (nazwijmi to tak) tylko z leczenie tzw. małych zwierząt edit: ale niedouczeni veci sa po każdej z Uczelni ... a potem tworzą swoje teorie Edytowane przez sunshain Czas edycji: 2010-07-04 o 21:16 |
2010-07-05, 15:10 | #23 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-05
Lokalizacja: Śląsk
Wiadomości: 249
|
Dot.: kastracja kota to nie choroba
...
Edytowane przez panna tofu Czas edycji: 2014-05-22 o 15:36 |
2010-07-05, 19:50 | #24 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 405
|
Dot.: kastracja kota to nie choroba
|
2010-07-08, 11:14 | #25 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-02
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 7 003
|
Dot.: kastracja kota to nie choroba
Cytat:
o kota po kastracji trzeba bardziej dbać, pilnować wagi i karmić go odpowiednio, to nie przytyje. Kot ważący 16 kg to wynik zaniedbania wlascicieli, a nie kastracji. Mój kot 4 lata po kastracji waży 4 kg w zasadzie to można by trzymać w domach same kotki, a kocury trzymać w takich śmierdzących rezerwatach i wypuszczać tylko w celach reprodukcyjnych- w ten sposób uniknełoby się przykrej konieczności kastracji, ale kocurki to takie słodkie zwierzątka, że nie zamieniłabym mojego na żadną kocicę |
|
2010-07-08, 13:27 | #26 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2008-10
Wiadomości: 516
|
Dot.: kastracja kota to nie choroba
hehe jeśli kot Ci śmierdzi to co byś powiedziała na fretkę
ja mam w domu samca fretki (po kastracji ) i szczerze mówiąc zapach kota w porównaniu z zapachem Toffika sprzed kastracji to tak jakby porównać zapach kociej kuwety do obory
__________________
.
|
2010-07-16, 21:51 | #27 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-12
Wiadomości: 170
|
Dot.: kastracja kota to nie choroba
mój znajomy miał kotkę, której postanowił nie kastrować, bo jak stwierdził "nie będzie jej patroszył". kocica była trzymana w mieszkaniu. w wieku półtora roku zaczęła mieć bardzo częste ruje, stała się agresywna, aż w końcu, kiedy miała niecałe dwa lata przypętało się jej zapalenie dróg rodnych, które zabiło ją po miesiącu.
nie jestem lekarzem weterynarii, (chociaż mam dwóch w rodzinie) więc nie zamierzam udawać super fachowca, ale moim zdaniem trzymanie niekastrowanego/niesterylizowanego kota w warunkach indoor jest po prostu tragicznym pomysłem. |
2010-07-16, 22:02 | #28 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2007-08
Wiadomości: 76
|
Dot.: kastracja kota to nie choroba
|
2010-07-17, 07:56 | #29 | |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2008-09
Lokalizacja: PL
Wiadomości: 2 179
|
Dot.: kastracja kota to nie choroba
Cytat:
mają dostep (kryjący i wykastrowany po karierze hodowlanej nawet juz pradziadek) do całego mieszkania Edytowane przez sunshain Czas edycji: 2010-07-17 o 12:43 |
|
2010-07-17, 09:38 | #30 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2003-11
Lokalizacja: Śląsk
Wiadomości: 5 576
|
Dot.: kastracja kota to nie choroba
Jasne, kastracja jest be i wyciąganie kasy, a ropomacicze, rak macicy i całych dróg rodnych u starszych psów to zapewne rzadkosc w twoim mniemaniu, AZA-H?
Psine kastroalam w wieku 10 lat, po zabiegu wetka mówi że dobrze że zdązyłysmy bo jej ropomacicze zaczynało, kocur jest nakolankowy i musiał być kastrowany zgodnie z umową. Czytam dużo na zwierzęce tematy i tak jest na calym swiecie, kastruje się zwierzeta które nie mają przydatności reprodukcyjnej, również dla wlasnej wygody a czasem i bezpieczenstwa. Osobiscie nie widzę w tym nic złego
__________________
nie bo tu nie ma nieba jest prześwit między wieżowcami a serce to nie serce to tylko kawał mięsa a życie jakie życie poprzerywana linia na dłoniach a bóg nie ma boga są tylko krzyże przy drogach Własną głupotę ludzie zwykli nazywać doświadczniem
|
Nowe wątki na forum Zwierzęta domowe - wiZOOż |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 01:43.