Rozstanie po 3 latach - warto walczyć o tę miłość?

[Kamma1]

Witam, potrzebuję pomocy. Niedawno odszedł ode mnie mój ukochany. Byliśmy ze sobą trzy lata. Cudownie spędzony czas. Zawsze mówił że jestem ta jedyna, że chce ze mną założyć rodzinę. Rozmawialiśmy na temat ślubu, gdzie, kogo byśmy zaprosili itp. Trzy tygodnie temu powiedział że ma dość i odchodzi. Bo się kłócimy, nie dogadujemy itp. Stwierdził że będzie lepiej jak każdy zacznie sobie sam układać życie. Bardzo mi na nim zależy. Nie mogę się z tym pogodzić. Chcę walczyć o niego, a on mówi że nie mam naciskać. mam teraz odpuścić. dać nam czas.
Myślicie, że jest jeszcze szansa? Była któraś z was w takiej sytuacji? Wiem, że on mnie kocha i też mu jest ciężko. Czy ten czas to jest tak na odczepne? czy rzeczywiście coś to da?

[justynaxxx86]

Napisane przez Kamma1

Witam, potrzebuję pomocy. Niedawno odszedł ode mnie mój ukochany. Byliśmy ze sobą trzy lata. Cudownie spędzony czas. Zawsze mówił że jestem ta jedyna, że chce ze mną założyć rodzinę. Rozmawialiśmy na temat ślubu, gdzie, kogo byśmy zaprosili itp. Trzy tygodnie temu powiedział że ma dość i odchodzi. Bo się kłócimy, nie dogadujemy itp. Stwierdził że będzie lepiej jak każdy zacznie sobie sam układać życie. Bardzo mi na nim zależy. Nie mogę się z tym pogodzić. Chcę walczyć o niego, a on mówi że nie mam naciskać. mam teraz odpuścić. dać nam czas.
Myślicie, że jest jeszcze szansa? Była któraś z was w takiej sytuacji? Wiem, że on mnie kocha i też mu jest ciężko. Czy ten czas to jest tak na odczepne? czy rzeczywiście coś to da?

To, że się kłócicie jest powodem rozstania? To jak często się kłóciliście? Jeśli związek się sypie to nikt nie odchodzi tak z dnia na dzień, oznaki tego,że jest źle daje się zauważyć wcześniej, a Ty piszesz, że to był cudownie spędzony czas.

[Kamma1]

Według mnie kłóciliśmy się jak każda para. On stwierdził że się go czepiam, że siedzi całymi dniami przed kompem i że nie poświęca mi uwagi. Może jest trochę w tym mojej winy. Mieszkaliśmy razem, a praktycznie ostatnio jakby coś wygasło. On wolał pograć, oglądać TV. A mnie to denerwowało. I powiedział, że ma tego dość.
Znajomi są w szoku, nikt nie spodziewał się że tak się to potoczy.
Chcę walczyć o niego i wytłumaczyć mu, że przecież można rozmawiać, akceptować swoje wady. Nie wiem, jak on mógł tak poprostu odejść. Powiedział że chce być na razie sam

[justynaxxx86]

Napisane przez Kamma1

Według mnie kłóciliśmy się jak każda para. On stwierdził że się go czepiam, że siedzi całymi dniami przed kompem i że nie poświęca mi uwagi. Może jest trochę w tym mojej winy. Mieszkaliśmy razem, a praktycznie ostatnio jakby coś wygasło. On wolał pograć, oglądać TV. A mnie to denerwowało. I powiedział, że ma tego dość.
Znajomi są w szoku, nikt nie spodziewał się że tak się to potoczy.
Chcę walczyć o niego i wytłumaczyć mu, że przecież można rozmawiać, akceptować swoje wady. Nie wiem, jak on mógł tak poprostu odejść. Powiedział że chce być na razie sam

jeśli powiedział, ze chce być sam, to nie zmienisz tego i nawet jeśli ulegnie i wróci to nie jesteś w stanie zmusić go do tego, zeby nie wywinął kolejny raz takiego numeru. Jak dla mnie to on po prostu chce mieć świety spokój i mozliwosć siedzenia przed tym swoim komputerem czy na kanapie z pilotem w ręce. Po ile macie lat? Pracujecie? Czy Twój partner pracuje czy od rana do wieczora gierki?

[MaRtUhA]

Jeśli tak nagle, praktycznie ni z gruchy ni z pietruchy stwierdził, że chce być sam, to ja bym podejrzewała zauroczenie kimś innym.

[Kamma1]

Oboje pracujemy. A on lubi tak sobie posiedzieć i nic nie robić. mamy po 23 lata. Ciągle się łudzę, że jak tak sobie posiedzi to zatęskni i będzie chciał to naprawić. Tylko, że wtedy nie będę mieć pewności czy znowu czegoś takiego nie odwali.
Tylko, że go bardzo mocno kocham i chcę żeby wrócił i żebyśmy spróbowali chociaż jeszcze raz

[justynaxxx86]

Napisane przez MaRtUhA

Jeśli tak nagle, praktycznie ni z gruchy ni z pietruchy stwierdził, że chce być sam, to ja bym podejrzewała zauroczenie kimś innym.

też przeszło mi to przez myśl

[Kamma1]

Napisane przez MaRtUhA

Jeśli tak nagle, praktycznie ni z gruchy ni z pietruchy stwierdził, że chce być sam, to ja bym podejrzewała zauroczenie kimś innym.

Nie, tego akurat jestem pewna, że nie ma nikogo innego. On na inną nigdy nie spojrzał.

[justynaxxx86]

Napisane przez Kamma1

Oboje pracujemy. A on lubi tak sobie posiedzieć i nic nie robić. mamy po 23 lata. Ciągle się łudzę, że jak tak sobie posiedzi to zatęskni i będzie chciał to naprawić. Tylko, że wtedy nie będę mieć pewności czy znowu czegoś takiego nie odwali.
Tylko, że go bardzo mocno kocham i chcę żeby wrócił i żebyśmy spróbowali chociaż jeszcze raz

jak to śpiewała Budka Suflera "bo do tanga trzeba dwojga" i niczego tu nie zmienisz. Masz 23lata, jesteś młodą dziewczyną, całe życie przed Tobą. Wiem, ze to takie frazesy, ale nie warto czekać na niego, skoro tak z dnia na dzień potrafił zburzyć jakikolwiek by nie był porządek w Waszym życiu. Po co chcesz czekać, liczyć na to, ze wróci. Teraz wróci, na zgodę urządzicie sobie wesele, a po pięciu latach (byle nie miesiącach) on Ci znowu powie, że musi to przemyśleć, musi odpocząć? Związek nie polega na tym, ze się ucieka jak trzeba coś przemyśleć. Trzeba umieć rozmawiać ze sobą. Piszesz, ze go kochasz, ok, rozumiem Cię, bo też nie wyobrażam sobie co bym czuła, gdyby mój TŻ nagle powiedział, że musi wszystko przemyśleć i żebym na razie dała mu spokój. Wydaje mi się, że po takich słowach pomimo wszystkich cudownych uczuć żywionych do niego umieściłabym swoją dumę w kieszeni i powiedziała, że skoro nie umie rozwiązać problemu wspólnie to niech spada banany pompować i tyle.

---------- Dopisano o 10:36 ---------- Poprzedni post napisano o 10:35 ----------

Napisane przez Kamma1

Nie, tego akurat jestem pewna, że nie ma nikogo innego. On na inną nigdy nie spojrzał.

no to nie dosć, ze młodziutka to jeszcze łatwowierna. Mój ex też nigdy na inną nie spojrzał, on nawet nie patrzył tylko rż**ł wszystko co sie ruszało

[Lina9213]

Jeżeli Ci zależy i chciałabyś ewentualnego powrotu to daj mu ten czas, nie pisz, nie dzwoń, nie odzywaj się - dla mnie to jest najlepsze rozwiązanie w takiej sytuacji.

[new woman in town]

Napisane przez Kamma1

Trzy tygodnie temu powiedział że ma dość i odchodzi. Bo się kłócimy, nie dogadujemy itp. Stwierdził że będzie lepiej jak każdy zacznie sobie sam układać życie. Bardzo mi na nim zależy. Nie mogę się z tym pogodzić. Chcę walczyć o niego, a on mówi że nie mam naciskać. mam teraz odpuścić. dać nam czas.
Myślicie, że jest jeszcze szansa? Była któraś z was w takiej sytuacji? Wiem, że on mnie kocha i też mu jest ciężko. Czy ten czas to jest tak na odczepne? czy rzeczywiście coś to da?

Nie rozumiem dlaczego niektórzy mają problem z akceptacją decyzji swoich partnerów, nie chcą ich wysłuchać ze zrozumieniem i odpuścić, skoro były już partner tak wybrał. Dlaczego na siłę chcesz zmieniać czyjeś decyzje? Miłość to nie tylko egoizm, ale także pragnienie szczęścia dla ukochanego. Skoro nie czuł się ostatnio dobrze w tym związku, to po co go zmuszać żeby był nieszczęśliwy?

To, że kocha. Czasem nie kocha się aż tak mocno żeby walczyć o związek albo żeby zostać pomimo wszystko. Czasem bardziej niż partnera, kocha się siebie. Bywa też i tak, że rozsądek wygrywa nad sercem. Jest w nim jeszcze jakieś uczucie ale nie tak silne żeby z Tobą być. Czy na pewno jest to więc miłość? A może przyzwyczajenie, przywiązanie?

Napisane przez Kamma1

Według mnie kłóciliśmy się jak każda para.On stwierdził że się go czepiam, że siedzi całymi dniami przed kompem i że nie poświęca mi uwagi. Może jest trochę w tym mojej winy. Mieszkaliśmy razem, a praktycznie ostatnio jakby coś wygasło. On wolał pograć, oglądać TV. A mnie to denerwowało. I powiedział, że ma tego dość.
Znajomi są w szoku, nikt nie spodziewał się że tak się to potoczy.
Chcę walczyć o niego i wytłumaczyć mu, że przecież można rozmawiać, akceptować swoje wady. Nie wiem, jak on mógł tak poprostu odejść. Powiedział że chce być na razie sam

Macie po 23 lata, to w zasadzie niewiele. Skoro wolał spędzać czas sam ze sobą (z kompem, przez TV) to wiele tłumaczy. Albo to jeszcze dzieciak albo zupełnie był znudzony Tobą. A im częściej się upominałaś o uwagę, tym bardziej się do ciebie zrażał i upewniał w swojej decyzji. Porównam sytuację do relacji rodzic-dziecko, nierzadko dzieci wyprowadzają się z domu, bo mają dość swoich rodziców. Tu chyba było podobnie - miał dość marudzenia. Fajne uczucie przerodziło się w coś zupełnie innego.

Piszesz, że chcesz walczyć i możesz akceptować jego wady. Dziwne, że możesz właśnie teraz a wcześniej czepiałaś się o czas, który poświęcał wyłącznie sobie. Teraz zmieniłaś zdanie? Już nie będziesz się kłócić o to, że woli komputer czy kanapę przed TV niż spędzanie czasu z Tobą? Jak długo?

Słuchaj, niektóre związki się rozpadają. Z różnych powodów. Ten, który opisujesz jest dość popularny i jak najbardziej poważny. Nie walczyłabym o kogoś kto ze mnie zrezygnował na korzyść komputera i telewizora.

[MaRtUhA]

Napisane przez Kamma1

Nie, tego akurat jestem pewna, że nie ma nikogo innego. On na inną nigdy nie spojrzał.

Jakiś czas temu też byłaś pewna, że się nie rozstaniecie?

[new woman in town]

Napisane przez MaRtUhA

Jeśli tak nagle, praktycznie ni z gruchy ni z pietruchy stwierdził, że chce być sam, to ja bym podejrzewała zauroczenie kimś innym.

Nagle? Dziewczyna zabraniała mu być "małym chłopcem" przez co czuł się jak w klatce, kłócili się. To jest proces i poważny powód do rozstania. Nie musi stać za tym nikt trzeci. Chłopak mógł przekalkulować, że uczucie do niej nie jest już na tyle silne, że chce się dostosować do reguł związku, woli czas spędzać sam ze sobą, robić co chce. Nie on pierwszy, nie ostatni wiąże się w młodym wieku żeby po jakimś czasie się przekonać, że wolność piękniej pachnie niż zobowiązania.

[Kamma1]

Najgorsze jest to, że on nie mówił że mu coś nie pasuje. Mówił że jest szczęśliwy, że jest ok. Że kocha mnie taką jaka jestem.
Wiem, że muszę uszanować jego decyzję i dać mu czas.
Myślę, że trochę go to wszystko przerosło, że ten związek ma być na całe życie i nie jest pewien czy chce tak żyć.
Zachował się strasznie egoistycznie. Może zrozumie niedługo, że wcale nie jest tak fajnie być samemu. Że zatęskni. Tylko, że ja wiecznie czekać nie będę.

[MaRtUhA]

"Według mnie kłóciliśmy się jak każda para. On stwierdził że się go czepiam, że siedzi całymi dniami przed kompem i że nie poświęca mi uwagi"- mając na uwadze ten fragment, tak, podtrzymuję, że rozstanie było nagłe.

[Kamma1]

To było nagle, bo jeszcze kilka dni temu, przed tym jak postanowił odejść, byliśmy na koncercie i wszystko było ok. Nawet dzień przed było spoko. Potem jakaś sprzeczka i powiedział że ma dość.
Miałam nadzieję, że nasz związek wszystko przetrwa. Myślicie, że warto spróbować jeszcze raz? Dać mu czas aby odetchnął? On niby nie chce zrywać kontaktu i nie chce żebyśmy byli skłóceni.

[justynaxxx86]

Napisane przez Kamma1

Najgorsze jest to, że on nie mówił że mu coś nie pasuje. Mówił że jest szczęśliwy, że jest ok. Że kocha mnie taką jaka jestem.
Wiem, że muszę uszanować jego decyzję i dać mu czas.
Myślę, że trochę go to wszystko przerosło, że ten związek ma być na całe życie i nie jest pewien czy chce tak żyć.
Zachował się strasznie egoistycznie. Może zrozumie niedługo, że wcale nie jest tak fajnie być samemu. Że zatęskni. Tylko, że ja wiecznie czekać nie będę.

no mówił, bo pewnie dopytywałaś, a on chciał zaliczyć kolejny level czy jak to tam się mówi i musiał mieć do tego świety spokój

[aamidale]

Daj sobie spokój, coś tu nie gra skoro tak łatwo mu było zakończyć trzyletni związek. Twoim zdaniem nie spojrzałby na inną - ja myślę, że nie tylko spojrzał, ba tak to zwykle jest. A nawet jeśli nie - mieliście ewidentnie inne zainteresowania. Próbowałaś z nim grać, oglądać to TV? Bo z Twoich wypowiedzi wynika, że o to były kłótnie.

[Lina9213]

Napisane przez Kamma1

Najgorsze jest to, że on nie mówił że mu coś nie pasuje. Mówił że jest szczęśliwy, że jest ok. Że kocha mnie taką jaka jestem.
Wiem, że muszę uszanować jego decyzję i dać mu czas.
Myślę, że trochę go to wszystko przerosło, że ten związek ma być na całe życie i nie jest pewien czy chce tak żyć.
Zachował się strasznie egoistycznie. Może zrozumie niedługo, że wcale nie jest tak fajnie być samemu. Że zatęskni. Tylko, że ja wiecznie czekać nie będę.

Każdy ma prawo się wystraszyć, mieć mętlik w głowie i potrzebuje wtedy czasu żeby sobie wszystko poukładać. Jakieś pół roku temu mój Tż też się pogubił, stwierdził, że powinniśmy się rozstać, że potrzebuje czasu - też kochał. Dałam mu czas na pomyślenie, nie naciskałam, nie wydzwaniałam. Po 3 tyg znów byliśmy razem i od tamtej pory jest lepiej niż kiedykolwiek wcześniej.

[Kamma1]

Napisane przez aamidale

Daj sobie spokój, coś tu nie gra skoro tak łatwo mu było zakończyć trzyletni związek. Twoim zdaniem nie spojrzałby na inną - ja myślę, że nie tylko spojrzał, ba tak to zwykle jest. A nawet jeśli nie - mieliście ewidentnie inne zainteresowania. Próbowałaś z nim grać, oglądać to TV? Bo z Twoich wypowiedzi wynika, że o to były kłótnie.

Razem oglądaliśmy filmy, lubiliśmy to robić. Ten komputer jego mnie wkurzał. Ale jak można tak łatwo przekreślić coś, co trwało trzy lata?

Ja nie potrafię się z tym pogodzić. Płaczę wieczorami, nie mogę zasnąć. Chciałabym, żeby wszystko wróciło i było znowu jak kiedyś. Nie jestem w stanie o nim zapomnieć.

---------- Dopisano o 10:12 ---------- Poprzedni post napisano o 10:11 ----------

Napisane przez Lina9213

Każdy ma prawo się wystraszyć, mieć mętlik w głowie i potrzebuje wtedy czasu żeby sobie wszystko poukładać. Jakieś pół roku temu mój Tż też się pogubił, stwierdził, że powinniśmy się rozstać, że potrzebuje czasu - też kochał. Dałam mu czas na pomyślenie, nie naciskałam, nie wydzwaniałam. Po 3 tyg znów byliśmy razem i od tamtej pory jest lepiej niż kiedykolwiek wcześniej.

Moja koleżanka miała tak samo. Tylko u nich przerwa trwała jakieś 3 mies (po 4 latach związku). Mam nadzieję, że się jeszcze ułoży ;(

Niepotrzebnie na początku po rozstaniu naciskałam, żebyśmy dali sobie szanse. Teraz staram się i nie odzywam się. Dam mu czas.

[aamidale]

Słuchaj, nie zapomnisz o tym w ciągu minuty. To normalne. Ale jak będziesz błagać, biegać za nim, naciskać to stracisz do siebie szacunek. I on też straci go do Ciebie.

Niestety, do kochania się nikogo nie da zmusić. Nic nie możesz zrobić, poza tym na Twoim miejscu nie przyjelabym z powrotem człowieka, który tak łatwo się poddaje.

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez Kamma1

Może zrozumie niedługo, że wcale nie jest tak fajnie być samemu. Że zatęskni. Tylko, że ja wiecznie czekać nie będę.

tjaaaa.... łudź się dalej. przynajmniej nikt nie będzie mu marudził, że za długo siedzi przy kompie

[niebieskie_oczko]

Daj mu czas. Jak będziesz na siłę chciała coś zmienić, to możesz jeszcze bardziej go przytłoczyć.

[Kamma1]

Napisane przez skazana_na_bluesa

tjaaaa.... łudź się dalej. przynajmniej nikt nie będzie mu marudził, że za długo siedzi przy kompie

Jeżeli naprawdę mu chodzi o ten komputer, to jest kompletnym dupkiem.

Ja też nie jestem ideałem, ale zawsze starałam się go wspierać. Ostatnio miałam wątpliwości, czy na pewno on jest tym jedynym itp. Ale nie zerwałam z nim z tego powodu. Przemyślałam wszystko i wiem że to on!

Ciężko zaakceptować to co się dzieje

[skazana_na_bluesa]

szczerze? jak czytam teksty "kłociliśmy się jak inne pary" to robi mi się słabo. jest to informacja, która nie mówi nic. moi rodzice kłócą się tak sporadycznie, że w zasadzie mogę powiedzieć, że się nie kłócą. moja przyjaciółka z mężem kłóci się codziennie. tylko ona ma wyciągnięty taki schemat z domu i dla niej to norma.

[Lina9213]

Napisane przez skazana_na_bluesa

szczerze? jak czytam teksty "kłociliśmy się jak inne pary" to robi mi się słabo. jest to informacja, która nie mówi nic. moi rodzice kłócą się tak sporadycznie, że w zasadzie mogę powiedzieć, że się nie kłócą. moja przyjaciółka z mężem kłóci się codziennie. tylko ona ma wyciągnięty taki schemat z domu i dla niej to norma.

To prawda dla każdej osoby kłótnie to co innego. Ja z Tż też się praktycznie nie kłócę, a jak już dojdzie do jakiegoś spięcia to jest to raczej pokojowa wymiana zdań. Mam koleżankę gdzie kłótnie były na porządku dziennym, a przy tym takie, że iskry leciały i słyszało ich pół miasta a kochają się na zbój.

[Kamma1]

Napisane przez Lina9213

To prawda dla każdej osoby kłótnie to co innego. Ja z Tż też się praktycznie nie kłócę, a jak już dojdzie do jakiegoś spięcia to jest to raczej pokojowa wymiana zdań. Mam koleżankę gdzie kłótnie były na porządku dziennym, a przy tym takie, że iskry leciały i słyszało ich pół miasta a kochają się na zbój.

Kłótnie (raczej sprzeczki) były o jakieś głupstwa. Ze dwa razy w mies. Ja nie jestem osobą, która jest kłótliwa, krzyczy, awanturuje się itp. Zazwyczaj po 10-15 minutach już było wszystko ok. Przez te trzy lata mieliśmy może z 4 poważniejsze nieporozumienia, ale wyjaśniało się w ciągu dnia lub dwóch. A teraz on nieugięty.

[emma8]

Po co Ci facet który woli wirtualne potworki i M jak miłość od Ciebie? Mi się wydaje że to nie chodzi o żadne znudzenie, tylko facet po prostu taki jest. Niektórzy ludzie mają pasję, nie potrafią usiedzieć na miejscu, spotykają się z ludźmi, imprezują, podróżują i wszystkim się interesują. I jest też inna grupa ludzi-którzy mają wszystko gdzieś, nie mogą się przyzwyczaić do tego że już nie żyją z mamusią która ugotują i posprząta, podczas gdy oni nawalają na kompie, albo leżą i oglądają TV. Po co Ci taki truteń w mieszkaniu? Masz dwa wyjścia- albo oglądacie ten telewizor razem do końca życia, albo szukasz sobie lepszego faceta. Miłość miłością, ale będziesz z czasem coraz bardziej sfrustrowana że Twój facet woli oglądać stare pudło zamiast z Tobą porozmawiać czy spędzić czas. Uciekaj od takich facetów, z wiekiem będzie jeszcze gorzej.

[Lexie]

Napisane przez Kamma1

Wiem, że on mnie kocha i też mu jest ciężko.

Napisane przez Kamma1

Nie, tego akurat jestem pewna, że nie ma nikogo innego. On na inną nigdy nie spojrzał.

Napisane przez Kamma1

Myślę, że trochę go to wszystko przerosło, że ten związek ma być na całe życie i nie jest pewien czy chce tak żyć.

On to powiedział jasno, czy to tylko Twoje domysły?

Zachował się strasznie egoistycznie. Może zrozumie niedługo, że wcale nie jest tak fajnie być samemu. Że zatęskni. Tylko, że ja wiecznie czekać nie będę.

Czemu egoistycznie? Człowiek ma prawo zakończyć związek, który z jakiegoś powodu mu nie odpowiada. Może te kłótnie, które Ty uznałaś za normalne, jemu nie odpowiadały i czara goryczy się w końcu przelała, skoro po którejś kolejnej kłótni stwierdził, że ma dość.

Napisane przez Kamma1

Razem oglądaliśmy filmy, lubiliśmy to robić. Ten komputer jego mnie wkurzał. Ale jak można tak łatwo przekreślić coś, co trwało trzy lata?

Zwykle jednak decyzja o zerwaniu kiełkuje sobie u kogoś w głowie i rośnie, zanim faktycznie do tego zerwania dojdzie. Nie musiałaś o tym wiedzieć.

Ja nie potrafię się z tym pogodzić. Płaczę wieczorami, nie mogę zasnąć. Chciałabym, żeby wszystko wróciło i było znowu jak kiedyś. Nie jestem w stanie o nim zapomnieć.

To normalne, że płaczesz. Mam wrażenie, że wcale nie chcesz ani nie próbujesz się z tym pogodzić, więc nic dziwnego, że nie możesz. Słuchaj, czasem związki się kończą, może oczekiwaliście czegoś innego od tej relacji, stąd spory i kłótnie.

A jeśli po zastanowieniu nadal uważasz, że to tak nagle i niespodziewanie nadeszło i wcześniej nie było przesłanek, to obstawiałabym, że kogoś poznał.

[Kamma1]

Masz rację. Nie mogę się z tym pogodzić, bo ciągle mam w głowie myśl, że może jeszcze się wszystko ułoży tylko potrzeba czasu. Ja już wiem, że robiłam źle mówiąc mu te rzeczy. Wiem, że bylibyśmy w stanie wszystko naprawić.

Tylko nie zmuszę go do tego.

A pytanie, czy warto dać czas i spróbować go odzyskać? Ja potrafię żyć z tymi jego wadami, tylko teraz wiem, że za bardzo mu trułam dupę i miał dość.

Był ktoś w takiej sytuacji? Po trzech latach kryzys, rozstanie, potem powrót i szczęśliwy happy end? Czy raczej to już tylko kolejna katastrofa