2014-11-01, 22:47 | #1 |
chaos maker
Zarejestrowany: 2014-09
Wiadomości: 399
|
Ku pokrzepieniu serc - kochałam więcej niż raz.
Wiem, że może głupi wątek i pewnie jakieś już były na podobny temat, ale...
... chciałabym, żeby opowiedziały tutaj swoją historię (może być nawet w skrócie) Wizażanki, które były w poważnym (lub tak myślały) związku, którego rozpad ciężko przeżyły bo wydawało im się, że kochają, a eks był drugą połówką jabłka, jednak coś się stało (zdradził, wypalił się, powiedział jakieś niewybaczalne słowa itd.) i MIMO to po jakimś czasie (zaznaczcie, jakim) spotkały INNEGO MĘŻCZYZNĘ, którego pokochały i stworzyły z nim nowy związek. Chodzi mi tutaj o pokrzepienie, że miłość po wielkiej miłości jest MOŻLIWA. Myślę, że na chwilę obecną mnie i niektórym dziewczynom bardzo by się to przydało. Z góry dzięki dziewczyny
__________________
"I didn't ask for this pain, it just came over me(...) I'm so suprised you want to dance with me now, I was just getting used to living life without you around." "Boję się (...), że on zniknie, wiesz,
ten ktoś, kogo pokocham całym sercem bladym, chociaż mówią, że go już nie mam." |
2014-11-01, 23:10 | #2 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-12
Wiadomości: 6 913
|
Dot.: Ku pokrzepieniu serc - kochałam więcej niż raz.
Cytat:
Ja jako facet miałem tak nawet i kilka razy. U mnie jest tak, że z każdą nowa kobietą kochałem mocniej i u mnie jakoś nie funkcjonuje "miłość życia". Zawsze w chwilach rozpadu związku mówiłem sobie, że następna kobieta będzie lepsza od poprzedniej. ps. nigdy nie rzuciłem, nigdy nie zdradziłem, zawsze trwałem. A teraz? Ciągle jedna trwa już jakiś czas i przyszłość pokaże jak to będzie się układać. Nie ma co rozpamiętywać przeszłości. Ja myślami dziękuję moim ex za to, że mnie olały bo teraz mam kogoś lepszego niż wszystkie poprzednie razem wzięte |
|
2014-11-01, 23:20 | #3 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2014-05
Wiadomości: 2 713
|
Dot.: Ku pokrzepieniu serc - kochałam więcej niż raz.
Fajny pomysł i wcale nie głupi
Ja nie mam za dużo doświadczenia , bo miałam tylko dwa poważne związki, z czego jeden nadal trwa - na szczęście . Pierwszy moj związek , gdzie to ja byłam osoba , ktora nie pokazywała uczuć , ale bardzo mocno kochałam i bardzo przeżyłam rozstanie dał mi bardzo dużo do myślenia . Początkowo myślałam ze miłość , faceci , związki nie są dla mnie i wolę być sama niż późnej cierpieć . A teraz ? Mam faceta , który może idealny nie jest - nikt nie jest - ale wiem , ze mnie kocha . Poprzedni związek dużo mnie nacZyl np. Że nie warto ukrywać swoich uczuć i tego , ze tamten nie był jedynym i ostatnim i, ze jeszcze ktos mnie pokochał taką jaka jestem . Także , rozstanie wcale nie oznacza , ze Ex był tym jedynym i wiecej sie człowiek nie zakocha . Każdy kolejny związek sprawia , ze każda kolejna osobę kochamy i doceniamy bardziej Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum. |
2014-11-01, 23:25 | #4 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2007-05
Wiadomości: 937
|
Dot.: Ku pokrzepieniu serc - kochałam więcej niż raz.
Cytat:
Wydawało mi się, że jesteśmy idealnie dobrani pod wieloma względami i że "to jest właśnie to". Poświęcałam się w tym związku bardzo, jeździłam setki kilometrów, kiedy ex nie mógł (czyli 3/4 razy), stawałam na głowie, żeby było dobrze. O mojej głupocie i naiwności w tamtych czasach można pisać heksametrem jambicznym. Ale cóż, no... Okazało się, że podczas, gdy ja tu, on tam, to ja tu sama, a on tam i z innymi. Ja miałam jednego chłopaka, a on miał mnie i jeszcze parę innych kobiet. Rysowałam rogami po stratosferze, wszyscy wspólni znajomi mieli tego świadomość, ale nikt pary z ust nie puścił. Przeżywałam to strasznie, bo nie dość, że kiedy odkryłam straszną prawdę i rzuciłam mu nią prosto w twarz jak ścierką, to dowiedziałam się, że on mnie w sumie w ogóle nie kochał. I tak byłam, bo byłam. Fajnie, jak przyjeżdżałam, przywoziłam jakieś jedzenie, trochę pana pozabawiałam, co by się nie nudził. To dobitnie mi pokazało, że gość ma wrażliwość sztachety. Potem przez dobry rok zbierałam się w sobie, stawałam na nogi i zapominałam. Po 3 latach od owych zdrad i rozstania spotkałam mojego obecnego TŻta i dowiedziałam się, że miałam całkiem mylne wyobrażenie o tym, jak facet powinien traktować kobietę. Teraz czuję się kochana i bezpieczna . |
|
2014-11-01, 23:27 | #5 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2012-03
Lokalizacja: Inny Świat
Wiadomości: 289
|
Dot.: Ku pokrzepieniu serc - kochałam więcej niż raz.
świetny pomysł! podeślę link do tego wątku mojej psiapsiółce co jest na zakręcie życiowym.
sama niczym się nie podzielę, bo poważny związek miałam jeden i popełniliśmy małżeństwo za młodu były jeszcze dwa inne epizody z facetami, ale wtedy nie zdążyłam się zaangażować i zakochać, skończyło się szybciej niż zaczęło, jeden związek trwał 3 miesiące, drugi raptem 5 tygodni, no ale miałam wtedy 15 lat
__________________
"I don't want to start any blasphemous rumours But I think that God's got a sick sense of humor And when I die I expect to find Him laughing" Depeche Mode |
2014-11-02, 08:31 | #6 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-02
Wiadomości: 32
|
Dot.: Ku pokrzepieniu serc - kochałam więcej niż raz.
Myślę, że mogę się wypowiedzieć w tym wątku.
Pierwszy związek - 4 lata na przełomie liceum i studiów. Swoją drogą, ciężki czas na związki na całe życie. Charakter się kształtuje i mimo że w liceum byliśmy bardzo podobni, na studiach postanowiliśmy pójść jednak w różne strony. Chłopak mnie rzucił, mimo że ja wciąż kochałam i planowałam przyszłość. Bardzo rozpaczałam i nie mogłam się pozbierać przez kilka miesięcy (całkiem zapomniałam dopiero po prawie 2 latach). To rozstanie było największym bólem, jaki przeżyłam w życiu. Drugi związek po pół roku po poprzednim- trwał ponad 2 lata. Kochałam chłopaka, ale był trochę klinem po poprzednim i jednak przymknęłam oko na pewne wady, których koniec końców nie mogłam akceptować. Okazaliśmy się niedobrani i rozstaliśmy się za obopólną zgodą. Wciąż jesteśmy przyjaciółmi. Trzeci związek - trwa od półtora roku. Zaczął się bardzo szybko po poprzednim, ale tym razem nie potrzebowałam już takiego długiego okresu żałoby, jako że nikt nikogo nie skrzywdził przy poprzednim rozstaniu. Sytuacja była również taka, że albo spróbujemy być razem teraz, albo już nigdy w życiu się nie spotkamy. Tego chłopaka kocham najbardziej ze wszystkich poprzednich i on również traktuje mnie najlepiej jak byłam traktowana. Weszłam w ten związek bez parcia na wielkie uczucie, ponieważ doświadczenie nauczyło mnie już, że jak nie ten, to będzie kolejny Ale po kilku miesiącach okazało się, że być może to moja druga połówka. W przeciwieństwie do dziewczyn, które wypowiadały się do tej pory - żaden z moich facetów mnie nie krzywdził i wszyscy byli fajni. Mam sporo miłych wspomnień. Tu zasługi przypisuję mojemu wyczuleniu na fałsz i wszelkie pozowanie na to, kim się nie jest - z takimi osobami po prostu się nie zadaję. Jest naprawdę wielu przyzwoitych chłopaków, polecam szukać wśród kujonów |
2014-11-02, 09:28 | #7 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2012-09
Wiadomości: 1 405
|
Dot.: Ku pokrzepieniu serc - kochałam więcej niż raz.
Po pierwszym rozstaniu cierpiałam 1,5 roku
Po drugim rok Po czwartym 2 miesiące U mnie z każdym kolejnym było łatwiej. Najgorsze moim zdaniem są pierwsze związki, bo wtedy kochamy tak jeszcze młodzieńczo, bez pamięci, nic się nie liczy tylko ta druga osoba. Wydaje mi się (przynajmniej u mnie tak było), że z wiekiem trochę się zmieniają priorytety i zaczyna być dla nas ważna praca, wykształcenie, zdrowie własne, zdrowie rodziców i już nie jest tak, że partner wypełnia 100% naszego życia, tylko sięgamy wzrokiem jeszcze dalej. Ja po każdym związku myślałam, że życie się dla mnie skończyło, ale po każdym się podniosłam i teraz jestem ponownie w cudownym związku, najdłuższym ze wszystkim i jest milion razy lepiej niż w jakimkolwiek związku, mimo że podchodzę do związku bardziej racjonalnie niż do tych sprzed lat. Poza tym umysł ludzki nam nie pomaga w rozstaniach, bo zwykle pamiętamy tylko dobre chwile, a te złe/toksyczne jakoś się szybciej zacierają w pamięci. |
2014-11-02, 10:06 | #8 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2012-07
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 93
|
Dot.: Ku pokrzepieniu serc - kochałam więcej niż raz.
chmuro lamp neonowych, odwiedziłam Twojego bloga i mam dla Ciebie pełno ciepłych uczuć i współczucia. troszkę przypominasz mi mnie z czasów, kiedy też przeżywałam rozstanie (jesteśmy chyba w podobnym wieku). mam nadzieję, że jakoś wszystko Ci się poukłada i zagoi jeśli kiedyś chciałabyś pogadać, zapraszam na priv
może pokrzepi Cię moja historia- z byłym zeszłam się w liceum. bardzo idealizowałam tę "miłość", a że jestem uczuciowa to od razu wyobrażałam sobie ślub i dziecko, no miłosc po grób to był mój pierwszy "poważny związek". niestety, okazało się że chłopak był toksyczny- długo się szamotałam, zanim zdecydowałam się z nim zerwać. łącznie to wszystko trwało jakieś półtora roku; po zerwaniu wiedziałam, że nic już do tej osoby nie czuję, ale jednak potem dość długo męczyły mnie wspomnienia tych chwil, w których było dobrze; pojawiały się sentymentalne myśli: "tutaj z nim byłam"/"tam też"/"a rok temu o tej porze to cośtam". ciągle analizowałam i zastanawiałam się, co by było gdyby, i dlaczego nie wyszło. przyznam, że najbardziej pomogło mi robienie rzeczy, których zrobić nie mogłam jak "byliśmy razem", bo eksowi się nie podobały; na przykład zapisałam się na zajęcia wokalne - i to mi dodało jakoś energii do życia; też sporo pewności siebie. z kolei mojego obecnego chłopaka poznałam tuż po zerwaniu z tamtym; zagadał do mnie w tramwaju ale wtedy miałam uraz i nie w głowie mi były relacje damsko-męskie. czasem mi się wydawało, że bardzo chciałabym teraz mieć kogoś kochającego kto dodałby mi siły- ale to błędne koło, bo siła w Tobie musi pochodzić od Ciebie samej, a nie z zewnątrz. z poznanym kolegą powoli zaczęłam się zaprzyjaźniać; na początku niespecjalnie mi się podobał- nawet nie patrzyłam na niego jak na faceta. ale z czasem byliśmy sobie coraz bliżsi, odkryłam w nim bratnią duszę, a on jakoś wymężniał.. no i trafiło mnie nigdy dotąd nikt mi się tak totalnie nie podobal, nigdy nie byłam w nikim tak zakochana, jak w nim a dodam, że też nie spodziewałam się, że w ogóle kiedykolwiek kogoś poznam- bo nie jestem bardzo towarzyska, nie mam szerokiego grona znajomych; a kierunek studiów który wybrałam, jest wyjątkowo sfeminizowany. tak ogólnie zebranie się po tamtym związku na tyle, żeby móc wejść w nowy, zajęło mi mniej więcej rok. ale wiadomo, każdy jest inny, i ważnym czynnikiem jest też staż poprzedniego związku, no i "pokłosie"- czyli możliwe konsekwencje, błędy, jakich chcemy w kolejnej relacji uniknąć. Edytowane przez plague Czas edycji: 2014-11-02 o 10:08 |
2014-11-02, 10:19 | #9 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-11
Wiadomości: 7 346
|
Dot.: Ku pokrzepieniu serc - kochałam więcej niż raz.
Miałam tak dwukrotnie, żyję i mam się świetnie Mam nawet podejrzenia, że bez tych doświadczeń byłabym zwyczajnie...głupsza. Bardzo dużo nauczyłam się o sobie samej, o tym, że trzeba starać się dla siebie, a nie dla kogoś i o tym, że nie warto walczyć, bo dobre rzeczy bronią się same.
__________________
Tu wyjaśniam w prostych słowach trening, dietę i głowę: instagram.com/prostym_slowem
|
2014-11-02, 10:26 | #10 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2013-09
Wiadomości: 617
|
Dot.: Ku pokrzepieniu serc - kochałam więcej niż raz.
Po pierwszym poważnym związku, "wracałam do życia" ok 2 lat. Bardzo cierpiałam, nie mogłam przeżyć tego jak zostałam potraktowana. Powiedziałabym, że nie żyłam za życia. Wszystko straciło sens. Straciłam przyjaciół. Odtrąciłam wszystkich. Pomógł psycholog i leki.
Po drugim związku również przez jakiś czas cierpiałam ale byłam mądrzejsza o doświadczenia z pierwszego związku i walczyłam sama z sobą aby znowu nie wpaść w ogromnie czarną dziurę. Po trzecim związku również bolało ale przyjaciele bardzo mi pomogli. Teraz jest czwarty związek, który po prawie 5 latach się wypalił i po raz pierwszy sama dorastam do decyzji o odejściu...
__________________
Dziewczyna, która opanowała mechaniczną skrzynię biegów, poradzi sobie w życiu. : -)))) |
2014-11-02, 10:37 | #11 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-10
Wiadomości: 12 984
|
Dot.: Ku pokrzepieniu serc - kochałam więcej niż raz.
Nieszczęśliwą miłość przeżyła jedną.
Wcześniej (w liceum) byliśmy przyjaciółmi, później chodź nasze edukacyjne drogi się rozeszły przez okres studiów (4,5 roku) parą. Z perspektywy czasu wyraźnie widzę, że mimo iż kochałam całym sercem, z biegiem czasu oddalaliśmy się się od siebie, że nie było 'tego czegoś', ale wtedy zerwanie było dla mnie najtragiczniejszą z rzeczy. Płakałam (serio! leżałam i płakałam) prawie tydzień, nie mogłam zrozumieć i nie mogłam znieść tego uczucia, że 'nie mam jego'. Z każdym tygodniem było jednak lepiej. Przyjaciółki wręcz twierdzą, że zaczęłam wtedy żyć tak na maksa, czego wcześniej przy nim nie robiłam (oczywiście tego nie widząc) Po kilkunastu tygodniach (w efekcie pijackiej libacji z przyjaciółką ) poznałam.. TŻa. Na pierwszej randce przegadaliśmy 8h, jakbyśmy się znali jak starzy dobrzy znajomi. Na kolejnych podobnie. Po kilku miesiącach mieszkaliśmy razem. Dopiero przy nim poznałam co to prawdziwe zaangażowanie, zrozumienie, oddanie, chemia. Kiedyś przy okazji spotkania z Ex oboje zgodnie stwierdziliśmy, że to co było między nami to nie było to - każdy z nas znalazł swoją połówkę i jest mega szczęśliwy. A ja to mu wręcz podziękowałam, bo gdyby nie jego zerwanie nie poznałabym cudownego mężczyzny, który dzisiaj jest moim Mężem. Nic nie dzieje się bez przyczyny. A to co dzisiaj może nam wydawać się najstraszniejszym scenariuszem, jutro może być początkiem czegoś cudownego.
__________________
...i przyrzekam Ci, uśmiech każdego dnia, kawę o poranku i rowerowe wycieczki!
Edytowane przez ijaa Czas edycji: 2014-11-02 o 10:39 |
2014-11-02, 11:14 | #12 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2014-08
Wiadomości: 9 141
|
Dot.: Ku pokrzepieniu serc - kochałam więcej niż raz.
Za moja pierwsza milosc uwazam chlopaka z ktorym bylam majac niecale 16 lat. Smiesznie to brzmi ale bylam naprawde zakochana, myslalam ze chwycilam Pana Boga za nogi ale dosc szybko ta cala milosc sie rozpadla, bo krotko mowiac chlopak sie znudzil. Po roku zwiazalam sie z moim R. i swiata poza nim nie widze. Z biegiem czasu zrozumialam, ze poprzedni chlopak byl po prostu nie dla mnie i zwyczajnie do mnie nie pasowal.
W pazdzierniku minelo 4,5 roku z R., nie chce nic zmieniac, jest wspaniale i dopiero teraz wiem, ze to jest TO. |
2014-11-02, 12:02 | #13 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2014-09
Wiadomości: 36
|
Dot.: Ku pokrzepieniu serc - kochałam więcej niż raz.
Mój pierwszy związek trwał 10 miesięcy, byłam wtedy w 3 klasie gimnazjum. Z biegiem czasu zastanawiam się co ja w nim widziałam, jak mogłam być tak ślepa i tak głupia. Chłopak był bardzo wybuchowy, do tego kiedy wyjechał na wakacyjny obóz sportowy, to kręcił tam sobie z inną, która oczywiście o mnie nie wiedziała i wtedy była to dla mnie tragedia, a teraz to sama z siebie mogę się śmiać, że tak to przeżyłam.
W szkole średniej spotkałam super chłopaka, na tamten czas myślę, że w każdym calu był moim ideałem. Byliśmy ze sobą rok, ale przybywało kłótni, On ciągle był przy mnie, nigdzie nie mogłam ruszyć się sama, poczułam się jak w klatce, z której wyrwałam się do innego. Zerwałam z tamtym, po czym przeżyłam trzymiesięczny związek z innym i też walę głową w ścianę co ja w nim widziałam. Teraz od roku jestem z moim Tż. Mamy wzloty i upadki, są rzeczy, których u niego nie akceptuję, czym dzielę się z resztą tutaj w zamieszczanych wątkach. Ale wiem, że TO JEST TO i że poprzednie "związki" doprowadziły mnie właśnie do mojego obecnego chłopaka. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. |
2014-11-02, 12:28 | #14 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-07
Wiadomości: 4 182
|
Dot.: Ku pokrzepieniu serc - kochałam więcej niż raz.
No cóż, byłam zaręczona z moim eks TŻ. Rozstanie bardzo mnie nie przybiło - szybko się pod nim podniosłam, bo wiedziałam o rozstaniu zanim ono się stało. To była nasza obopólna decyzja, ale on odwalił kilka rzeczy. Żadnych zdrad, przemocy, wyzwisk, ale to, co mówił jednak było dla mnie bardzo silnym dowodem, że do siebie nie pasujemy. Byliśmy zaręczeni prawie rok.
Po paru miesiącach poznałam mojego obecnego TŻta i nasz związek jest inny, o wiele łatwiejszy, jest świetna komunikacja. W poprzednim związku czułam, że mamy inną emocjonalność, konflikty mnie wykańczały, miałam wrażenie, że eks nie ma uczuć. Teraz związek to nadal praca, ale dość łatwa i przyjemna, mój związek mnie uskrzydla. Dwa tygodnie temu się zaręczyliśmy. Rozstanie mnie dużo nauczyło - tego, że jestem silna, racjonalna, że umiem podejmować rozsądne decyzję, że wiem, czego chcę, pragnę i oczekuję i na co zasługuję, a czego kategorycznie nie chcę.
__________________
27.08.2016 |
2014-11-02, 14:17 | #15 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2011-08
Wiadomości: 19
|
Dot.: Ku pokrzepieniu serc - kochałam więcej niż raz.
Dziękuję za ten wątek
Właśnie takich historii potrzebuję teraz najbardziej |
2014-11-02, 15:22 | #16 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 1 042
|
Dot.: Ku pokrzepieniu serc - kochałam więcej niż raz.
ja bym jeszcze poprosiła o głos osób, które straciły ukochanych nie w wyniku rozstania, a śmierci - czy potrafiły kochać jeszcze raz..
|
2014-11-02, 16:46 | #17 |
Erudycja
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 11 476
|
Dot.: Ku pokrzepieniu serc - kochałam więcej niż raz.
nie wiem czy moja historia się zaliczy do tych o śmierci...
kiedys spotykalam się z chlopakiem, znalismy się zaledwie 2 miesiace. Połączyła nas pasja do koszykówki i moglismy rozmawiac o niej godzinami. Mialam wtedy 15 lat i to byla moja pierwsza młodzieńcza miłość do dziś pamietam każdą sekundę z nim spędzoną... i do dziś żałuję, że nie wiem, o byloby dalej. Mial wypadek i niestety zginął. Z następnym chlopakiem tak na serio zaczęłam się spotykac dopiero rok pozniej. Po jego smierci zaczelam imprezowac, spotykac się z wieloma chlopakami, a po nocach ryczałam jak bóbr. To byl straszny okres i szczerze mowiac cieszę się, że nie znalismy się dłuzej, znajac moją uczuciowosc mialabym duzy problem się podnieść. Gdybym stracila swojego męża... ehh, tysiąckrotnie wolalabym, zeby mnie zdradził, niż zeby go nie bylo wcale.
__________________
Alicja ❤ Ur.28.09.2016 Największe szczęście mamusi ❤ |
2014-11-02, 17:11 | #18 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2007-04
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 306
|
Dot.: Ku pokrzepieniu serc - kochałam więcej niż raz.
Ja również dziękuję za ten wątek. Pokrzepia i daje nadzieję.
|
2014-11-02, 17:18 | #19 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2014-09
Wiadomości: 68
|
Dot.: Ku pokrzepieniu serc - kochałam więcej niż raz.
Super pomysł z tym wątkiem Zwłaszcza dla takich idealistek jak ja, które żyją w przeświadczeniu, że jeśli kochało się raz to nigdy już pokochać nie można Gratuluję pomysłu, śledzić będę, choć szczerze przyznam, że należę do tych, które naprawdę kochały tylko raz.
|
2014-11-02, 17:53 | #20 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2008-11
Wiadomości: 5
|
Dot.: Ku pokrzepieniu serc - kochałam więcej niż raz.
świetny wątek ! Dziewczyny podrzucajcie..wiecej historiii... moze to sie okazac duzym wsparciem dla osob ktore sie rozstaly i nie wierza...ze poznaja w swoim zyciu kogos wartosciowego ! BRAWO !
|
2014-11-02, 18:56 | #21 |
*sportaddict*
Zarejestrowany: 2005-06
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 12 127
|
Dot.: Ku pokrzepieniu serc - kochałam więcej niż raz.
6.5 roku związku, zaręczeni, mieszkaliśmy razem parę lat, planowaliśmy ślub, dzieci, sądziłam, że jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi, że wiemy o sobie wszystko, że z nikim nigdy nie stworzę takiej bliskości i więzi.
Odeszłam ja ale dlatego, że zrobił coś niewybaczalnego mi i mojej rodzinie, także dostałam niewiarygodnie po tyłku. Nie przesadzę, jeśli stwierdzę, że musiałam budować całe swoje życie i samą siebie od zera. Bonusowo jeszcze długo dobiegały mnie echa jego kolejnych kretyńskich zachowań i decyzji. Miłość znalazłam w miejscu, którego nigdy o to nie podejrzewałam - związałam się z wieloletnim przyjacielem Nigdy nie byłam szczęśliwsza, kochają go (z wzajemnością) także moje zwierzaki, planujemy wspólną przyszłość i dopiero teraz widzę w pełni, czym jest prawdziwy, dojrzały, zdrowy związek i w jakim toksyku trwałam z exem i jak bardzo byliśmy niedopasowani, pomimo tego, że wtedy wydawało mi się zupełnie inaczej. |
2014-11-02, 19:22 | #22 |
lokalna gwiazda
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Mazury
Wiadomości: 19 804
|
Dot.: Ku pokrzepieniu serc - kochałam więcej niż raz.
To jest możliwe, pod warunkiem, że nie będziesz szukać kopii utraconej osoby. Z tym trzeba się pogodzić - że z kimś innym nie masz wspomnień, skrótów myślowych, rzeczy z których śmialiście się, a czego nie rozumiał nikt inny. Można zakochać się jeszcze raz, ale jakoś podświadomie ma się poczucie zdrady. Wydaje mi się, że najlepiej nie rozczulać się na sobą, nie rozpamiętywać. Życie toczy się dalej.
|
2014-11-02, 20:03 | #23 | |
chaos maker
Zarejestrowany: 2014-09
Wiadomości: 399
|
Dot.: Ku pokrzepieniu serc - kochałam więcej niż raz.
Cytat:
Mój eks nie umarł, a jednak mam teraz czasami takie odczucia, jak opisałaś. Nie o poczuciu zdrady, ale o skrótach myślowych, wspomnieniach i rzeczach, których nikt poza nami nie rozumiał. Dlatego założyłam ten temat, żeby wypowiedziały się osoby, które zbudowały inny, nowy świat z kimś innym, pomimo, że stary się zawalił.
__________________
"I didn't ask for this pain, it just came over me(...) I'm so suprised you want to dance with me now, I was just getting used to living life without you around." "Boję się (...), że on zniknie, wiesz,
ten ktoś, kogo pokocham całym sercem bladym, chociaż mówią, że go już nie mam." |
|
2014-11-02, 21:36 | #24 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2014-02
Wiadomości: 9 612
|
Dot.: Ku pokrzepieniu serc - kochałam więcej niż raz.
Byłam w toksycznym związku, który nie tylko bardzo podburzył moje poczucie własnej wartości, ale również sprawił, że "przygasłam", spochmurniałam i stałam się okropnie nieszczęśliwa. W końcu miarka się przebrała, związek dla mnie umarł. Chwilkę po tym spotkałam obecnego TŻ. Mówi się, że po toksycznych związkach potrzeba przerwy, że nie powinno się wskakiwać od razu w nowy związek. Ja postąpiłam inaczej i nie żałuję. Teraz jestem szczęśliwa, radosna, taka jak byłam zawsze. Tym, co najbardziej doceniam w obecnym związku jest to, że wiem, że jeśli dzisiaj pójdę spać i obudzę się rano to wszystko między mną a TŻ będzie w porządku. Żadnych przykrych niespodzianek i pretensji.
|
2014-11-02, 21:55 | #25 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 79
|
Dot.: Ku pokrzepieniu serc - kochałam więcej niż raz.
hmmm mam pare zwiazkow na swoim koncie, pierwsza milosc 5 lat....za kazdym razem kochalam mocno i myslalam, ze to ten jedyny i nie ma lepszego(co za glupota!!!)
po rozstaniach podnosilam sie szybko, zycie jest zbyt piekne! pewnych rzeczy zaluje np. takiej pierwszej dlugiej "milosci"- ot troche stracona mlodosc, ale jak juz mpt napisala, bardzo duzo sie nauczylam z tego wszystkiego, bez tych zwiazkow bylabym ot glupsza z moim mezem jestem teraz 16 lat i nie mamy zamiaru sie rozstawac |
2014-11-03, 14:30 | #26 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2009-01
Wiadomości: 20 500
|
Dot.: Ku pokrzepieniu serc - kochałam więcej niż raz.
OCZYWIŚCIE, że wielka miłość po wielkiej miłości JEST możliwa. Ja miałam juz kilka, ale wiem, że kiedyś znowu się zakocham, mimo że kochałam już kilka razy w życiu i potem cierpiałam.
Potrzeba tylko czasu. |
2014-11-03, 16:26 | #27 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2008-11
Wiadomości: 5
|
Dot.: Ku pokrzepieniu serc - kochałam więcej niż raz.
Majac...18 lat poznalam chlopaka...bylismy razem prawie 3 lata...rozstalismy się. Myslalam ze juz nigdy nie przestane go kochac..ze juz nigdy nikogo innego nie pokocham. Mimo ze mnie oszukal...nie potrafilam o nim zapomniec.
Po 1,5 roku...pojawil sie ktos inny.. Pokochalam. zareczylismy sie... na 4 miesiace przed slubem rozstalismy sie.... Teraz jestem sama...i ciezko mi uwierzyc w prawdziwa milosc na cale zycie. ale z cala pewnoscia moge stwierdzic..ze mozna kochac wiecej niz raz. Kazda nastepna milosc jest dojrzalsza... z kazdego zwiazku wyciagamy jakies wnioski. |
2014-11-03, 20:57 | #28 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2013-07
Wiadomości: 5 580
|
Dot.: Ku pokrzepieniu serc - kochałam więcej niż raz.
Cytat:
Ale myślę o nim zupełnie inaczej niż o innych "byłych" i potrzebowałam dużo więcej czasu żeby dojrzeć do gotowości do kolejnego związku niż po innych rozstaniach. Myślę że on na zawsze zostanie w kąciku mojego serca. To już 12 lat... |
|
2014-11-04, 08:03 | #29 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-06
Wiadomości: 6 203
|
Dot.: Ku pokrzepieniu serc - kochałam więcej niż raz.
Cytat:
Dopiero po roku zdecydowałam się otworzyć na nowo na życie,poznałam chłopaka z którym byłam pół roku. Ale niestety to nie było to, myślę,że ciągle chciałam w nim zobaczyć poprzedniego, a widząc że tak niestety nie jest, czułam pewnego rodzaju rozczarowanie. Było zdecydowanie za wcześnie dla mnie na ten związek, mimo że to był naprawdę fajny facet. Swojego obecnego Tż poznałam po kolejnych 3 latach i teraz naprawdę mogę powiedzieć że go kocham, ale jednak gdzieś ta tragicznie zakończona miłość we mnie nadal jest. Często myślę, na jakim etapie życia byłabym teraz, jak wyglądałoby moje życie , gdyby tamten żył. Swego obecnego Tż kocham inaczej, to inny rodzaj miłości, nie powiem że kocham mniej, bo tak nie jest,ale jednak nie mogę tego porównywać. Od śmierci M minie za miesiąc 5 lat... Dokładnie, czuję to samo. Edytowane przez bleuclair Czas edycji: 2014-11-04 o 08:05 |
|
2014-11-04, 08:47 | #30 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2014-08
Wiadomości: 141
|
Dot.: Ku pokrzepieniu serc - kochałam więcej niż raz.
Cytat:
__________________
|
|
Nowe wątki na forum Intymnie |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 21:59.