Pieniądze i wydatki w związku, jak jest u Was?

[Lirii]

Hej dziewczyny. Mój narzeczony chcę żebyśmy mieli wspólny budżet i razem odłożyli na samochód, ślub i potem mieszkanie.
Mamy żyć z całej mojej wypłaty, a jego całą wypłatę odkładać na te cele. (Ja zarabiam 4tysiące na rękę, on 7tysięcy).

Ten plan brzmi dobrze, ale nie mam totalnie doświadczenia w podobnych kwestiach. To mój pierwszy poważny związek i dodatkowo dopiero od niedawna mogę zarządzać własnymi pieniędzmi.

Ten pomysł wydaje mi się racjonalny, a równocześnie mnie przeraża. Ponieważ w tym planie mamy przez jakieś 2-3 lata totalnie zrezygnować z wszelkich wyjazdów, urlopów, wakacji itp.
Nie wspominając o wydatkach na siebie z wyjątkiem tych koniecznych. Mam 27 lat i czuje, że przez to najlepsze lata życia spędzę na zarabianiu i oszczędzaniu, a nie życiu.

Zaraz po szkole wyjechałam do pracy za granicą żeby pomóc rodzicom. Pochodzę z biednej rodziny i gdy tata zachorował nie było nas stać dosłownie na nic. Leczenie było drogie.
Praktycznie całą wypłatę wysyłałam do domu. Udało się nam wyjść na prostą i wróciłam do Polski.

Pracowałam kilka lat za najniższą krajową jednocześnie ucząc się i inwestując w kursy/szkolenia itp. Wtedy poznałam mojego faceta.
W końcu otworzyłam własną firmę, którą dopiero rozkręcam. Poszły na to wszystkie oszczędności i pieniądze.
Można powiedzieć, że gdzieś tak od roku dopiero mogę wydawać i zarządzać pieniędzmi jak chcę i na co chcę.
W końcu wyjechaliśmy na wakacje, urlop, mogłam sobie kupić wymarzone ubrania, kosmetyki, pierwszy samochód. Wiecie.. Odbić sobie te lata pracy bez żadnej nagrody i odpoczynku.

A teraz znowu pojawiła się perspektywa kilku lat pracy bez żadnych wyjazdów, wakacji, odpoczynku i korzystania z uroków życia.
Próbowałam przekonać mojego, żebyśmy pozwolili sobie na jedne wakacje roku, że można bez dużych pieniędzy jechać i spędzać czas za darmo, na łonie natury itp.
Jednak on jest bardzo nastawiony na nasze cele i był niechętny na takie ustępstwa.
Mamy o tym porozmawiać w środę po pracy, a ja cały czas zastanawiam się jak to rozwiązać.

Chcę ułozyć sobie z nim życie, pasują mi te cele, ale przeraża perspektywa powrotu do podobnego trybu życia jak kiedyś w tak młodym wieku. Przez ten wspomniany rok przeżyłam więcej przyjemnych rzeczy niż przez całe moje życie i przykro mi się z tym rozstawać, ale rozsądek podpowiada mi inaczej.
Niestety oboje nie możemy liczyć na pomoc rodziny w tej kwestii i sami musimy się wszystkiego dorobić.

Plusem jest to, że moja firma się rozwija i jest szansa, że w przyszłości będę więcej zarabiała. Więc możliwe, że uda nam się szybciej spełnić te cele.
(Ślub skromny, samochód kilkuletni, mieszkanie pewnie z pomocą kredytu już po ślubie).

Zastanawiam się co robić i co zaproponować, nie mam pojęcia czy to co on proponuje jest okej i powinnam się na wszystko zgodzić.
Jak wygląda u was zarządzanie budżetem w związkach? Każdy daje po pół, macie razem czy się dzielicie?

Będe wdzięczna za rady i pozdrawiam.

[awia]

Czerwona flaga z tym życiem za Twoje i odkładanie jego. Potem się dowiesz że odłożone pieniądze są jego a Twoje przejedzone.

Zaproponuj składanie się proporcjonalnie np po 70% wypłaty, tak żebyś miała jeszcze swoje pieniądze, mogła je odkładać lub wydawać jak chcesz. On ze swoimi zresztą też - chce odkładać na ślub niech odkłada ale nigdy w życiu nie pozwól sobie na to żeby nie mieć własnych, odłożonych pieniędzy.

Warto dodać że paroletnie samochody są obecnie okropnie drogie, nie mówiąc już o mieszkaniu, więc owszem, ta wizja sprawia ciarki - biedowanie przez kolejnych kilka - kilkanaście lat.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[havarti]

Napisane przez Lirii

Mamy o tym porozmawiać w środę po pracy, a ja cały czas zastanawiam się jak to rozwiązać.

On ma pracę wyjazdową i wraca w środę czy nie mieszkacie razem i akurat w środę macie się widzieć?

[wlosomaniaczkaaa]

Całkowicie zgadzam się z awią. Składajcie się razem. Moi rodzice żyli podobnie jak proponuje Twój chlopak i jak dopadł ich kryzys, to było jak wyżej. Ojciec twierdził, że oszczędności są jego.

Nie rezygnowałabym na Twoim miejscu z jakichś choćby skromnych, krótkich wakacji. To nie są buk wie jakie koszty. Człowiek, to nie robot. Coś mu się od życia należy.

Wysłane z mojego M2006C3LG przy użyciu Tapatalka

[skara]

Po pierwsze odkładać powinniście oboje na wspólne konto, ale też każdy powinien mieć jakieś swoje pieniądze i oszczędności.
Po drugie, drobne przyjemności i urlopy są ważne, nie zrezygnowałabym z nich. Przecież można jechać choćby pod namiot w Polskę, ale jechać, coś zwiedzić, zmienić otoczenie.
Po trzecie, brzmi mało realistycznie utrzymać się we dwoje za 4 tysiące i odłożyć 7. Przecież trzeba opłacić mieszkanie, rachunki, jedzenie, utrzymać samochody, ubrać się w coś, kupić leki itd. Czasem wpadnie naprawa samochodu, czasem dentysta, jakieś szkolenie itd.
Twój facet wygląda na skąpca, zastanów się czy oby na pewno będzie Ci łatwo w życiu z taką osobą.
I na pewno nie zgadzaj się na życie za twoje i odkładanie jego - bo może być potem jaj dziewczyny mówią.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[xfrida]

Absolutnie nie zgadzaj sie zeby oszczędzać jego wyplate a z twojej zyc
Za 2 lata on moze ci podziekowac i nic nie zobaczysz z tych pieniedzy a przez ten czas bedziesz biedowac "oszczedzajac"
Nawet jakbys miala wspolne konto to on moze je ogolocic
Niestety lepiej dmuchac na zimne

[Indecence]

Nie zgadzałbym się na życie za moje a oszczedzanie jego - no sorry, potem oszczedności nazwie swoimi. Jaki problem ustalić procentowo kwotę zarobków, które oboje oszczedzacie?
Po drugie - nie godziłabym się na wizję odmawiania sobie wszystkiego. Zycie mam jedno i chcę z niego korzystać tu i teraz, a nie biedować w imię rzeczy materialnych typu samochód czy mieszkanie. Jeśli masz firmę, auto można wziąć w leasing, a na mieszkanie odłożyć tyle ile trzeba na wkład własny i posiłkować się kredytem. Chociaż jesteście młodzi to i skorzystać możecie z tego programu, który daje gwarancję na wkład własny. Więc nie wiem po co się zarzynać i wszystko finansować z oszczędności, które dopiero będą w jakieś odległej przyszłości.

[xfrida]

Jak tak bardzo chce oszczedzac to zaproponuj mu taki uklaf
Otwieramy wspólne konto
Ja wplacam na nie 1000
Ty wplacasz 3000
Razem 4 tys na zycie
Ja oszczedzam na moim koncie 3tys miesiecznie
Ty oszczedzasz na swoim koncie 4 tys miesiecznie

To jedyny sprawiedliwy podzial i mialabys kontrole nad swoimi oszczędnościami
Ja mam zarobki praktycznie takie same jak moj maz
Razem mamy ustalone co wplacamy na zycie (jedzenie oplaty) na wspolne konto
Kazdy ma swoje oszczednosci na swoim koncie
ja nie wnikam na co on wydaje swoje extra zarobione pieniadze ani on nie wnika w moje(jakies premie dodatkowe godziny pracy itp)
Jak cos sie zepsuje czy trzeba np kupic lodowke czy zaplacic za weterynarza to idzie z wspolnego konta albo skladamy sie na pol z oszczędności jesli zakup jest naprawde wielki
Urolp tez placimy z tego wspolnego konta ale np wyjscia to stawiamy sobie wzajemnie czasem on czasem ja

Moja corka ma uklad taki ze daje 30% na oplaty jej facet 70%(on zarabia wiecej) a zakupy spozywcze kupuja na zmiane plus kazdy odklada na wlasnym koncie .jak jada na holiday to on tez pokrywa wiekszosc

[Aelora]

Też wybrałabym oszczędzanie po połowie i odkładanie części każdej z pensji zamiast życia za Twoje, a oszczędzanie jego kasy.
Skoro masz niedawno założoną firmę, możesz pomyśleć o jakichś dotacjach dla działalności gospodarczych, ponoć warto.
Wakacje i wyjazdy można zorganizować bardziej budżetowo (nie musicie latać do Dubaju), poszukajcie tanich kierunków i lotów albo w ogóle coś w Polsce.
Jesteście pewni, że przy Waszych zarobkach w 2-3 lata zaoszczędzicie na ślub (wydatek rzędu kilkudziesięciu tysięcy zł, jeśli planujecie imprezę taneczną do rana), samochód (używany czy w leasingu?) oraz wkład własny na mieszkanie (niektóre banki wymagają wkładu własnego, nawet w wysokości do 20% wartości nieruchomości)?

[wlosomaniaczkaaa]

A to konto, to miałoby być wspólne czy tylko jego? Bo jak tylko jego, to uważaj i to bardzo. Ciekawe czy by mu odpowiadało, że odkładacie całą twoją wypłatę, on dokłada trzy tysie i żyjecie za jego 4 co mu zostanie.

To, że on zaproponował odkładanie 7k nie znaczy, że tak ma być. To powinna być wasza wspólna decyzja na ile się umawiacie. Twoje zdanie jest równie ważne. Może to być 6k, 5k bez zaciskania pasa.

Wynajmujecie obecnie jakieś mieszkanie czy mieszkacie u rodziców? Bo przy wynajmie 4k na życie, to będzie biedowanie na maksa. O ile w ogóle można z tego wyżyć.

A wracając do Twojego pytania, to u mnie jest podobnie jak u xfridy. Mamy wspólnotę, ale też wewnętrzne ustalenia, że wspólnie oszczędzamy pewną kwotę (zalezy od miesiąca, bo zarobki bywają u nas różne), mamy wspólną kasę na bieżące wydatki i każdy ma swoją kasę na zachcianki, z której nikt nikogo nie rozlicza.

[saab_]

Napisane przez wlosomaniaczkaaa

A to konto, to miałoby być wspólne czy tylko jego? Bo jak tylko jego, to uważaj i to bardzo. Ciekawe czy by mu odpowiadało, że odkładacie całą twoją wypłatę, on dokłada trzy tysie i żyjecie za jego 4 co mu zostanie.

To, że on zaproponował odkładanie 7k nie znaczy, że tak ma być. To powinna być wasza wspólna decyzja na ile się umawiacie. Twoje zdanie jest równie ważne. Może to być 6k, 5k bez zaciskania pasa.

Wynajmujecie obecnie jakieś mieszkanie czy mieszkacie u rodziców? Bo przy wynajmie 4k na życie, to będzie biedowanie na maksa. O ile w ogóle można z tego wyżyć.

A wracając do Twojego pytania, to u mnie jest podobnie jak u xfridy. Mamy wspólnotę, ale też wewnętrzne ustalenia, że wspólnie oszczędzamy pewną kwotę (zalezy od miesiąca, bo zarobki bywają u nas różne), mamy wspólną kasę na bieżące wydatki i każdy ma swoją kasę na zachcianki, z której nikt nikogo nie rozlicza.

U nas tak samo, teraz zarabiamy podobnie, więc wrzucamy mniej więcej po równo na wspólne konto, a do tego na własnych mamy osobno kasę na własne bieżące wydatki i oszczędności, jeśli postanawiamy kupić coś droższego to wspólnie planujemy, ile każde z nas powinno odłożyć.
Gdy zarobki były mniej równomierne, to to z nas, które miało akurat nadwyżki wrzucało więcej na konto wspólne i tyle, bez nadmiernego rozliczania.

[Hermiona83]

Życie za cztery tysiące w dwie osoby i odkładanie siedmiu tysięcy to samo w sobie brzmi jak fikcja. Plus to, co już napisano - że facetowi się odwidzi za dwa lata i on będzie miał 170 tysięcy, a ty nic.

[xfrida]

Poza tym ja sobie nie wyobrazam zebys nie miala swoich wlasnych pieniędzy i wszystko oddawala na zycie,wyobrazasz sobie jakbys chciala sobie kupic cos do ubrania,torebke,lepszy krem do twarzy i on by cie z tego rozliczal bo to umniejszaloby wasze 4 tys na zycie ?
Koszmar
W zadnym wypadku nie zgadzaj sie na takie cos
Moja propozycja jest tu jak najbardziej sensowna i sprawiedliwa plus daje mniej wiecej rowne szanse na oszczedzanie i kontrole chocby czesci tych oszczednosci

[elizka1987]

Też bym była za procentową partycypacją w wydatkach na życie, oszczędzanie i jakiejś kasie na "☠☠☠☠☠☠☠y". Np. 40% życie, 50% oszczędności, 10% na "pierdoły".

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Miss_Suze]

Nie zgadzaj się na taki układ. Jakbyście się rozstali to facet Ci powie, że to jego pieniądze i tyle byś je widziała. Poza tym on ma chorą wizję na to oszczędzanie. Ja wychodzę z założenia, że równie dobrze jutro może mnie nie być - po co w takim razie kilkanaście lat bidować w imię jakiegoś pseudo auta i mieszkania. Są kredyty, jak i też leasingi, tyle.

[Kajix22]

Załóżcie wspólne konto. I oboje dawajcie tam coś z swoim wypłat. A ty też sobie coś tam odkładaj. Tak myślę najbardziej uczciwie. Jak wam nie wyjdzie to ustalcie że zarobiona kasa dzielicie się na pół.

---------- Dopisano o 19:16 ---------- Poprzedni post napisano o 19:13 ----------

Miss_suze są narzeczeństwem już, planują pewnie ślub. Niedługo zostaną malezenstwem. Nie ma sensu myślę aż tak się szczypać. W małżeństwie jestem zdania powinien być wspólny budżet a nie osobne konta.

Gadałam z moim co sądzi na takie tematy to uważa, że powinno się w małżeństwie mieć wspólne konto. Nie ma dzielenia że moje A to twoje bo się już jest rodzina i razem się rzadzi pieniędzmi

[Miss_Suze]

Napisane przez Kajix22

Załóżcie wspólne konto. I oboje dawajcie tam coś z swoim wypłat. A ty też sobie coś tam odkładaj. Tak myślę najbardziej uczciwie. Jak wam nie wyjdzie to ustalcie że zarobiona kasa dzielicie się na pół.

---------- Dopisano o 19:16 ---------- Poprzedni post napisano o 19:13 ----------

Miss_suze są narzeczeństwem już, planują pewnie ślub. Niedługo zostaną malezenstwem. Nie ma sensu myślę aż tak się szczypać. W małżeństwie jestem zdania powinien być wspólny budżet a nie osobne konta.

Gadałam z moim co sądzi na takie tematy to uważa, że powinno się w małżeństwie mieć wspólne konto. Nie ma dzielenia że moje A to twoje bo się już jest rodzina i razem się rzadzi pieniędzmi

Nie są małżeństwem, to po pierwsze. A nawet jak im się uda to uwierz mi, w przypadku rozwodu ludzie potrafią się pozabijać kto wydał pieniądze na kafelki w łazience i je zrywać ze ścian. Już widzę jak jej facet ochoczo mówi, że jej odda połowę oszczędności za jego wypłaty, bo tak się umówili na gębę. Ja ze swoim też mam wspólne konto, ale nadal również mamy swoje stare osobne. Jakąś taką niezależność finansową wypada mieć.

[Kajix22]

Miss_suze Każdy inaczej do tego podchodzi. Jeśli tak wolisz to tak rób. Autorka wątku też zrobi jak będzie chciała.

[Miss_Suze]

Napisane przez Kajix22

Miss_suze Każdy inaczej do tego podchodzi. Jeśli tak wolisz to tak rób. Autorka wątku też zrobi jak będzie chciała.

Ja nie wiem po co doradzasz to autorce, jak sama masz świadomość, że w takim układzie w razie gdyby miłość się skończyła autorka zostaje z niczym. Jak ktoś chce już się bawić w 'co moje to Twoje' to niech chociaż to ureguluje prawnie, a potem płacz.

[xfrida]

Napisane przez Kajix22

Załóżcie wspólne konto. I oboje dawajcie tam coś z swoim wypłat. A ty też sobie coś tam odkładaj. Tak myślę najbardziej uczciwie. Jak wam nie wyjdzie to ustalcie że zarobiona kasa dzielicie się na pół.

---------- Dopisano o 19:16 ---------- Poprzedni post napisano o 19:13 ----------

Miss_suze są narzeczeństwem już, planują pewnie ślub. Niedługo zostaną malezenstwem. Nie ma sensu myślę aż tak się szczypać. W małżeństwie jestem zdania powinien być wspólny budżet a nie osobne konta.

Gadałam z moim co sądzi na takie tematy to uważa, że powinno się w małżeństwie mieć wspólne konto. Nie ma dzielenia że moje A to twoje bo się już jest rodzina i razem się rzadzi pieniędzmi

Bardzo naiwne podejscie
Cale ustalenia na gebe szlag trafia jak sie ludzie rozstaja
Ogoloci konto do zera i tyle autorka zobaczy z tych oszczednosci
W zyciu zawsze trzeba miec cos swojego jakies zaplecze I niezaleznosc .ja I moj maz jestesmy osobnymi bytami wziecie slubu nie sprawilo ze polaczylismy sie mozgami i zawsze wszystko musimy robic razem I miec wszystko wspolne

[skara]

Napisane przez xfrida

Bardzo naiwne podejscie
Cale ustalenia na gebe szlag trafia jak sie ludzie rozstaja
Ogoloci konto do zera i tyle autorka zobaczy z tych oszczednosci
W zyciu zawsze trzeba miec cos swojego jakies zaplecze I niezaleznosc .ja I moj maz jestesmy osobnymi bytami wziecie slubu nie sprawilo ze polaczylismy sie mozgami i zawsze wszystko musimy robic razem I miec wszystko wspolne

Ogołocić konto może każda ze stron. Moim zdaniem wspólne konto może być dobrym pomysłem, ale poza tym warto mieć swoje z własnymi pieniędzmi. Ja z mężem mam wspólne konta jeszcze z czasów przed ślubem, dodatkowo mam swoje firmowe, z którego kupuję sobie ciuchy itp. On kupuje swoje przyjemności ze wspólnego, bo osobnego nie ma. Oboje znamy swoje loginy i hasła i przerzucamy kasę między kontami w miarę potrzeb. Ale u nas jest kwestia wspólnoty zdań, potrzeb i zapatrywań finansowych, a dodatkowo głębokiego zaufania. No i nie mamy zbyt dużo oszczędności, bo na bieżąco inwestujemy.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Nadiaa33]

W małżeństwie też mogą być oddzielne konta albo w ogóle brak wspólnoty majątkowej - szczególnie, gdy jedna osoba prowadzi działalność (!) Poza tym oni nie są małżeństwem, więc ona by nie miała żadnych praw do oszczędności narzeczonego. Też bym się nie zgodziła na to, żeby wszystkiego sobie odmawiać i w ogóle nie jeździć na wakacje, faktycznie najlepsze lata życia ci przeciekną przez palce. Ja bym się raczej zastanowiła czy na pewno potrzebny wam np samochód - i żeby znowu się nie okazało, że tak naprawdę tym samochodem to chce chłopak jeździć A ty masz dofinansować :p Ogólnie twój facet wygląda mi na strasznego skąpca, w tym wieku ja bym chciała pójść na koncert, do teatru, kupić sobie jakieś kosmetyki, pojechać na wakacje. A już na pewno śmierdzi, że on chce swoje pieniądze w całości odkładać, a utrzymywać się z twoich.

---------- Dopisano o 23:42 ---------- Poprzedni post napisano o 23:41 ----------

Dopóki nie jesteście małżeństwem to ja w ogóle nie zgodziłabym się na wpłacanie nic na wspólne konto albo na utrzymywanie faceta ze swoich pieniędzy.

[Kajix22]

xfrida. Na forum panuje wolność wypowiedzi. Mam zdanie jakie mam. Może naiwne dla ciebie trudno. Ja z mężem chce mieć w przyszłości wspólne konto i razem decydować o pieniądzach. Może faktycznie lepiej mieć też osobne w razie czego, ale nie zakładam, że jak z kimś się ożenię to ta osoba chce mnie oskubać. Poza tym jak jest intercyza to jest podział majaku.

---------- Dopisano o 00:16 ---------- Poprzedni post napisano o 00:16 ----------

Majątku*

[Rogatka_Ozdobna]

Odkładać na ślub itd. możecie każde na swoim koncie. Nie widzę sensu trzymania całej sumy na jednym koncie, choćby nawet wspólnym.

[xfrida]

Napisane przez Kajix22

xfrida. Na forum panuje wolność wypowiedzi. Mam zdanie jakie mam. Może naiwne dla ciebie trudno. Ja z mężem chce mieć w przyszłości wspólne konto i razem decydować o pieniądzach. Może faktycznie lepiej mieć też osobne w razie czego, ale nie zakładam, że jak z kimś się ożenię to ta osoba chce mnie oskubać. Poza tym jak jest intercyza to jest podział majaku.

---------- Dopisano o 00:16 ---------- Poprzedni post napisano o 00:16 ----------

Majątku*

No panuje wolnosc wypowiedzi dlatego sie wypowiedziałam
Oni nie sa malzenstwem więc twoja rada o zalozeniu wspolnego konta i wkladaniu tam wszystkich swoich piwbiedzy jest poprostu naiwna i zla,nie obowiazuje ich wspolnota majatkowa i on moze odejsc z oszczędnościami w kazdej chwili je zabierajac

[black_elderflower]

Absolutnie się nie zgadzać na życie z Twojej wypłaty a jego cała kasa zostaje na jego koncie, po 2 latach mu się odwidzi i się zawinie do innej a Tobie pieniędzy ktore wydałaś na jego utrzymanie nie odda. Nigdy się na coś takiego nie zgadzaj

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[CiemnookaTajemnica1]

Wiej z tego związku dziewczyno jeśli facet rzeczywiście powiedział ze żyć chce z Twoje a swoje odkładać.
Czy wy w ogóle macie ślub ?
Czy zaproponował wspólne konto czy poprostu chce chomikowanie swoją kase a mieć dostęp do twojej?

Dla mnie ten facet to walking red flag

Nie rezygnuj z siebie dla jakiegoś bezczelnego typa który nic nawet nie wniósł do związku . Zarabia 7tys i nue ma samochodu?

Facet to dziad i chce korzystać z twoich pieniędzy a nawet nie macie ślubu czy choćby planów na niego. Jakie plany ma ślub skoro nawet siè nie oświadczył?

Zreszta co to za odrealniona wizja życia i budowania przez pare lat? Chcesz takiego życia i takiego faceta u swojego boku?

[Ellen_Ripley]

Pomysł faceta na tyle niefajny, że mocno krytycznie przyjrzała bym się jemu, układom finansowym w jego rodzinie lub wśród ludzi, którymi się otacza (bo takie pomysły z powietrza się nie biorą). Poza tym życie za 4 tysiące brzmi z leksza nierealnie - rachunki, wynajem, jedzenie...

[xfrida]

Napisane przez Ellen_Ripley

Pomysł faceta na tyle niefajny, że mocno krytycznie przyjrzała bym się jemu, układom finansowym w jego rodzinie lub wśród ludzki, którymi się otacza (bo takie pomysły z powietrza się nie biorą). Poza tym życie za 4 tysiące brzmi z leksza nierealnie - rachunki, wynajem, jedzenie...

A gdzie jakies ubranie kupic kosmetyki leki itp no poprostu oderwany od rzeczywistości gosc

[xuzoun]

Napisane przez Lirii

Ten pomysł wydaje mi się racjonalny, a równocześnie mnie przeraża. Ponieważ w tym planie mamy przez jakieś 2-3 lata totalnie zrezygnować z wszelkich wyjazdów, urlopów, wakacji itp.
Nie wspominając o wydatkach na siebie z wyjątkiem tych koniecznych. Mam 27 lat i czuje, że przez to najlepsze lata życia spędzę na zarabianiu i oszczędzaniu, a nie życiu.

Niestety, jeśli chcecie kupić auto, wyprawić ślub i odłożyć na mieszkanie to trzeba zaciskać pasa. Możecie zawsze zrewidować swoje cele i skupić się na tym co najważniejsze - np. najpierw mieszkanie bo w Polsce nadal kredyt jest bardziej opłacalny niż najem.

Policzcie ile potrzebujecie kasy na wspólne życie, podzielcie kwotę na pół - tyle każdy wpłaca na wspólne konto z którego opłacacie bieżące rachunki.
Następnie ustalcie ile chcecie odkładać - np. po 1000zł i to wpłacacie na lokatę (żeby nie kusiło by wypłacić).
To co wam zostaje dysponujecie według własnego uznania.

Napisane przez awia

Zaproponuj składanie się proporcjonalnie np po 70% wypłaty, tak żebyś miała jeszcze swoje pieniądze, mogła je odkładać lub wydawać jak chcesz.

Dlaczego procentowo? To żerowanie na osobie która zarabia więcej. Na wspólne wydatki powinni składać się po połowie. Jeśli na wynajem potrzebują 2k to każdy daje po 1k - przecież to nie jest tak że jedna osoba korzysta z mieszkania bardziej niż druga.

Napisane przez xfrida

Jak tak bardzo chce oszczedzac to zaproponuj mu taki uklaf
Otwieramy wspólne konto
Ja wplacam na nie 1000
Ty wplacasz 3000
Razem 4 tys na zycie
Ja oszczedzam na moim koncie 3tys miesiecznie
Ty oszczedzasz na swoim koncie 4 tys miesiecznie

To jedyny sprawiedliwy podzial i mialabys kontrole nad swoimi oszczędnościami

Co w tym sprawiedliwego? Kosztami życia powinni dzielić się po równo = sprawiedliwie.