Łyżeczkowanie po poronieniu? - Strona 3 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Zdrowie i Medycyna > Ginekologia

Notka

Ginekologia Miejsce, w którym rozmawiamy o ginekologii. Tutaj znajdziesz pytania i odpowiedzi związane ze zdrowiem intymnym kobiety. Rozmawiamy np. o antykoncepcji.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2012-06-16, 19:16   #61
AgaMatii
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2012-06
Wiadomości: 1
Dot.: Łyżeczkowanie po poronieniu?

Ja właśnie jestem w trakcie drugiego poronienia. Pierwsze miałam co prawda 7 lat temu, w 14 t.c. dostałam obfitego krwawienia, w szpitalu od razu skierowano mnie na łyżeczkowanie. Nikt o niczym mnie nie informował, dostałam znieczulenie, potem był tylko ból brzucha i krwawienie przez kilka dni. Później wszystko wróciło do normy. Po roku urodziłam zdrowego synka, a dwa lata potem drugiego. Marzyliśmy z meżem o córeczce i niestety, wczoraj zaczęłam plamić, lekarka która zbadała mnie w szpitalu dobrze wiedziała co mnie czeka a jednak dała mi nadzieje, sugerując że pęcherzyk mimo iż jest za mały na wiek mojej ciąży ( wg. miesiączki byłam w 7 tyg) może po prostu zaszłam w ciążę później... Zostałam odesłana do domu. Rano dostałam silnego krwawienia i bólów w podbrzuszu. Miałam ochotę wracać tam i zrobić jej awanturę.. ale co by mi to dało? Cały czas krwawię, ale na razie do lekarza się nie wybieram, juz nie dam wrobić się w łyżeczkowanie, zaczekam aż macica sama się oczyści, a potem zobaczymy...
Pozdrawiam wszystkie czytelniczki.
AgaMatii jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-06-16, 20:17   #62
segregator1
Raczkowanie
 
Avatar segregator1
 
Zarejestrowany: 2012-06
Lokalizacja: Enschede
Wiadomości: 90
Dot.: Łyżeczkowanie po poronieniu?

ja co prawda miałam inny rodzaj zabiegu, o czym pisałam tutaj https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=622594 ale niestety nikt nie potrafi mi pomóc... Łyżeczkowanie miałam po pierwszym porodzie, a teraz odessanie pod ciśnieniem ciąży... Minęło 1,5 tygodnia od zabiegu, od tygodnia mam plamienia, ale byłam już u lekarza, zrobił usg i powiedział, że macica ładnie się już oczyściła. Od lekarzy za granicą dostałam dwa antybiotyki zapobiegawczo. Chyba mi się owulacja szykuje, bo lewy jajnik mnie lekko pobolewa... ale czy to nie za szybko na owulację? (zabieg był 6 czerwca)

Z tego co czytałam, to po łyżeczkowaniu prawidłowo przeprowadzonym ( o ile nie jest po porodzie) krwawienie jest krótsze niż po odessaniu. Przynajmniej większość kobiet tak miała, jak czytałam na forum.

Ale jeśli któraś z was jednak wie jak sprawy się mają po takim zabiegu odessania, rekonwalescencja i ew. problemy z następną ciążą to proszę o info.
segregator1 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-06-17, 11:20   #63
Messuah
Agencja Spamu - Nie stać nas na reklamę, więc spamujemy!
 
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 893
Dot.: Łyżeczkowanie po poronieniu?

Cytat:
Napisane przez segregator1 Pokaż wiadomość
ja co prawda miałam inny rodzaj zabiegu, o czym pisałam tutaj https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=622594 ale niestety nikt nie potrafi mi pomóc... Łyżeczkowanie miałam po pierwszym porodzie, a teraz odessanie pod ciśnieniem ciąży... Minęło 1,5 tygodnia od zabiegu, od tygodnia mam plamienia, ale byłam już u lekarza, zrobił usg i powiedział, że macica ładnie się już oczyściła. Od lekarzy za granicą dostałam dwa antybiotyki zapobiegawczo. Chyba mi się owulacja szykuje, bo lewy jajnik mnie lekko pobolewa... ale czy to nie za szybko na owulację? (zabieg był 6 czerwca)

Z tego co czytałam, to po łyżeczkowaniu prawidłowo przeprowadzonym ( o ile nie jest po porodzie) krwawienie jest krótsze niż po odessaniu. Przynajmniej większość kobiet tak miała, jak czytałam na forum.

Ale jeśli któraś z was jednak wie jak sprawy się mają po takim zabiegu odessania, rekonwalescencja i ew. problemy z następną ciążą to proszę o info.
a w którym tyg ciąży byłaś ?
Messuah jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-06-17, 11:56   #64
segregator1
Raczkowanie
 
Avatar segregator1
 
Zarejestrowany: 2012-06
Lokalizacja: Enschede
Wiadomości: 90
Dot.: Łyżeczkowanie po poronieniu?

11 tydzień
segregator1 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-06-17, 14:38   #65
Messuah
Agencja Spamu - Nie stać nas na reklamę, więc spamujemy!
 
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 893
Dot.: Łyżeczkowanie po poronieniu?

Cytat:
Napisane przez segregator1 Pokaż wiadomość
11 tydzień
ja w 12 tyg poroniłam samoistnie w domu, nie zgodziłam się na żadne zabiegi, po poronieniu poszłam tylko do lekrza na usg sprawdził czy wszystko się oczyściło i tak było, potem miałam jeszcze lekkie krwawienie przez około tydzień i dokładnie po 28 dnia dostałam normalną miesiączkę
mi lekarz odradział łyżeczkowanie i dobrze, że go posłuchałam

ten zabieg co miałaś to widocznie jakaś nowa metoda, ale ja osobiscie bym sie nie zgadzala na takie pod cisnieniem oczyszczanie macicy, juz nie mowiac ze po samym lyzeczkowaniu jest jedna wielka rana, ktora moze sie mocniej zabliznic i powstaja zrosty

po kilku lyzeczkowaniach macica ma sciane tak cienutka jak pergamin i sie nadaje tylko do usuniecia - to wlasnie wyczytalam w ksiazce dla lekarzy

jak sie czyms niepokoisz to rozmawiaj wiecej ze swoim lekarzem

jak poronilam robilam też badanie z krwi czy mam obce bialka w ogranizmie co by sie rownalo z infekcja ale na naszczescie bylo w normie (lekarz w ten sposob sprawdzał czy potrzebuje antybiotyk czy nie, bo po co brac bez sensu)

Edytowane przez Messuah
Czas edycji: 2012-06-17 o 14:41
Messuah jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-06-17, 15:05   #66
segregator1
Raczkowanie
 
Avatar segregator1
 
Zarejestrowany: 2012-06
Lokalizacja: Enschede
Wiadomości: 90
Dot.: Łyżeczkowanie po poronieniu?

lekarze na zachodzie, gdzie w klinice byłam, już łyżeczkowania nie robią ze względu na możliwość tylu powikłań jak zrosty czy niedrożne jajowody... Bo odessanie polega na wprowadzeniu cieńkiej rurki i odessaniu zawartości. nie rani to ścianek macicy. byłam na kontroli i póki co jest ok. ale nigdzie nie mogę znalezc relacji innych kobiet, które taki zabieg miały.

i niestety czasem zabieg jest konieczny.
segregator1 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-06-17, 18:07   #67
segregator1
Raczkowanie
 
Avatar segregator1
 
Zarejestrowany: 2012-06
Lokalizacja: Enschede
Wiadomości: 90
Dot.: Łyżeczkowanie po poronieniu?

napisałam jeden post ale się nie wyświetlił....

w każdym razie... lekarze na zachodzie nie wykonują już łyżeczkowania właśnie ze względu na tak wiele powikłań, które mogą nastąpić, jak niedrożne jajowody czy zrosty na macicy. Odessanie jest dużo mniej inwazyjną metodą, ponieważ nie dotyka się ścianek macicy. Wprowadza się rurkę, przez którą odessana zostaje zawartość. Tylko w Polsce stosuje się nadal "skrobankę" (bo łyżeczkowanie to nic innego jak skrobanka właśnie), a potem jest tyle tragedii, że kobieta w ciążę zajść nie może ponownie. Tak, że odessanie to nie jest nowa metoda. Od kilkunastu lat z powodzeniem stosowana za granicą. Widocznie musi być bezpieczniejsza niż łyżeczkowanie.

Jeśli chodzi o szczegółowe informacje o samym odessaniu to ja wiem. Powikłań póki co nie stwierdzono u mnie. Niestety nigdzie sie spotkałam się z wypowiedzami kobiet, które miały taki zabieg jak ja.
segregator1 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2012-06-18, 10:28   #68
Messuah
Agencja Spamu - Nie stać nas na reklamę, więc spamujemy!
 
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 893
Dot.: Łyżeczkowanie po poronieniu?

Cytat:
Napisane przez segregator1 Pokaż wiadomość
napisałam jeden post ale się nie wyświetlił....

w każdym razie... lekarze na zachodzie nie wykonują już łyżeczkowania właśnie ze względu na tak wiele powikłań, które mogą nastąpić, jak niedrożne jajowody czy zrosty na macicy. Odessanie jest dużo mniej inwazyjną metodą, ponieważ nie dotyka się ścianek macicy. Wprowadza się rurkę, przez którą odessana zostaje zawartość. Tylko w Polsce stosuje się nadal "skrobankę" (bo łyżeczkowanie to nic innego jak skrobanka właśnie), a potem jest tyle tragedii, że kobieta w ciążę zajść nie może ponownie. Tak, że odessanie to nie jest nowa metoda. Od kilkunastu lat z powodzeniem stosowana za granicą. Widocznie musi być bezpieczniejsza niż łyżeczkowanie.

Jeśli chodzi o szczegółowe informacje o samym odessaniu to ja wiem. Powikłań póki co nie stwierdzono u mnie. Niestety nigdzie sie spotkałam się z wypowiedzami kobiet, które miały taki zabieg jak ja.
Jeżeli faktycznie jest to mniej inwazyjna metoda niż łżeczkowanie to nie masz się co martwić, na logike to w sumie lepiej odessać niż szkrobać
Messuah jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-06-18, 12:28   #69
segregator1
Raczkowanie
 
Avatar segregator1
 
Zarejestrowany: 2012-06
Lokalizacja: Enschede
Wiadomości: 90
Dot.: Łyżeczkowanie po poronieniu?

na logikę tak... ale jak to potem w praktyce będzie z próbą zaciążenia? się okaże... Ale nie powiem , bo się boję czy się uda ponownie, boję się jak nie wiem co!
segregator1 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-06-18, 12:50   #70
Messuah
Agencja Spamu - Nie stać nas na reklamę, więc spamujemy!
 
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 893
Dot.: Łyżeczkowanie po poronieniu?

Cytat:
Napisane przez segregator1 Pokaż wiadomość
na logikę tak... ale jak to potem w praktyce będzie z próbą zaciążenia? się okaże... Ale nie powiem , bo się boję czy się uda ponownie, boję się jak nie wiem co!
trzymam kciuki zeby się udało bez problemów
Messuah jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-12-04, 12:30   #71
iwab666
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2012-07
Lokalizacja: wielkopolska
Wiadomości: 2
Dot.: Łyżeczkowanie po poronieniu?

Witam ja również poroniłam w 7 tyg. Najpierw bolał mnie brzuch i zaczęłam plamic. Po paru godzinach dostałam tak jakby okres bo mocno krwawiłam i wtedy wyleciało ze mnie skrzepy krwi i tak jakby skóra. Masakryczne uczucie!!!! Następnego dnia miałam umówioną wizytę u lekarza. I on potwierdził moje obawy że ciąża się poroniła. Lekarz mi wytłumaczył że jeśli bym miała grupy krwi Rh+ to mogłabym to tak zostawić i macica sama by się oczyściła ale niestety z mężem mamy najgorszą konfigurację krwi ja A Rh- a mąż AB Rh+ i musiałam iść do szpitala ma łyżeczkowanie. W szpitalu zostałam otoczona bardzo dobrą opieką. Na sali leżałam z kobietami starszymi, które też miały problemy ginekologiczne. Na szczęście nie było wśród nich kobiet w ciąży bo na sam widok chodzby na korytarzu miałam łzy w oczach!!! Zabieg miałam w narkozie wiec nic nie czułam i obudziłam się już w łóżku. Dla mnie to był taki stres że jak się kładłam i podawali mi narkozę to ryczałam a pielęgniarka, która przyszła mnie odwiedzić po mówiła ze cały zabieg leciały mi łzy mimo że byłam nieprzytomna. Po zabiegu trochę bolał brzuch i głowa i oczywiście krwawiłam ale ogólnie dobrze się czułam. Następnego dnia dostalam zastrzyk z immunoglobuliny. Właśnie dlatego abym nie miała problemu z kolejną ciążą przez ten czynnik Rh-. Teraz jestem w domu i czytam wszystkie fora właśnie o poronieniach. I ciągle zadaję sobie pytanie czy mogłam coś zrobić aby tego uniknąć lub czy właśnie zrobiłam coś nie tak że się tak stało!!!??!!! Tak jak dziewczyny piszecie fizycznie ok ale psychika siada. Dobrze że mam męża baaardzo kochającego, który mnie mocno wspiera bo inaczej chyba bym dostała do głowy. Za tydz pójdę na wizytę kontrolną.Oby było wszystko dobrze abyśmy mogli dalej starać się o dzidziusia
Pozdrawiam wszystkie dziewczyny I
iwab666 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2013-12-04, 20:24   #72
MyNameIsMakeUp
Raczkowanie
 
Avatar MyNameIsMakeUp
 
Zarejestrowany: 2013-07
Wiadomości: 72
Dot.: Łyżeczkowanie po poronieniu?

Cytat:
Napisane przez OnaMalinowa Pokaż wiadomość
Miałam dwa łyżeczkowania. Pierwsze odrazu po poronieniu, a drugie dokladnie tydzien pozniej. Okazało się ze po pierwszym zostalo za duzo resztek, co groziło infekcją czy zapaleniem. Wiem, ze po takim zabiegu trzeba sie oszczedzac, nie dzwigac, nie przemeczac sie i nie przeziebic bo pozniej mozna miec problemy z zajsciem w ciaze. Po jakim czasie mozna stwierdzic ze tam w srodku wszystko sie juz ładnie zagoiło? Po jakim czasie zglosic sie do lekarza na kontrole?

A nie napisali Ci na wypisie ze szpitala kiedy masz się stawić do kontroli?W moim wypadku było to równe 4 tygodnie po zabiegu.
MyNameIsMakeUp jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-04-23, 16:24   #73
aga950309
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2014-04
Wiadomości: 1
Unhappy Dot.: Łyżeczkowanie po poronieniu?

Witam! Ja właśnie jestem 3 dni po zabiegu i poronieniu 5 dni.. szczerze mówiąc to najgorsze w moim życiu dni. Dosyć że przy wizycie u mojej Pani ginekolog dowiedzialam się w 14 tygodniu ciąży że mam dwoje maluszków to okazało się że serduszka im nie biły, wiecie jaki to cios szczególnie że w końcu ta wredna baba pozwoliła mężowi wejść na usg to widząc co było dalej z mężem wyszliśmy z płaczem, na dodatek na ostatnim usg w 17 marca (9 tyg) było jedno żyjące maleństwo to kolejne mialam 16 kwietnia dopiero i zdziwienie pani ginekolog że to ciąża bliżniacza, i prawde mówiąc ta pani gin. nie była mila od samego początku, bo z ani jednego usg nie dostałam zdjęcia maluszka, to przy usg w marcu nie pasowało jej echo serca malca bylo jakby podwójne nierówne, lecz po długim namyśle stwierdzila że to normalne a brzuch mialam już dość wielki jak na poczatek, a na moje nadmierne bóle i wymioty z zgagą powiedziala chamskim głosem że ciąża to nie choroba, wiadomo każdy ciąże przeżywa inaczej tylko że u nas w rodzinie nikt nie narzekał Moja mama 3 ciąże przechodziła tak jak by nigdy nic a ja od poczatku nawet ruszać się z domu nie mogłam już nie mówiąc o gotowaniu gdzie to Mój mąż musiał gotowac, wracając do rzeczy, zostalam wyslana do szpitala (majac dużą nadzieje że to nie prawda) gdzie jednak było to okropną prawdą okazało się że maluszki nie żyją właśnie od 9-10 tygodnia ciąży najgorsze to ten ból widziec to. Na zajutrz lekarze podali mi środek wywołujący poronienie, to było okropne szczególnie że były tam lekarki co posadziły mnie miedzy kobietami to kazali chodzić i załatwiać swoje potrzeby i rodzić do pojemnika a co śmieszne w razie poronienia poszukac w tym pojemniku czy są tam moje maluszki, wiecie jak się czułam dosyć że mialam to robić przy innych to jeszcze sprawdzać to wszystko chore!!! ale żeby było jeszcze śmieszniej to jedna z lekarek obskoczyła mnie że ja musze to wziąść i pochować bo to są już małe ludziki...ok rozumiem tylko że tego kiedyś nie było że trzeba, a okazało się że szpital nie ma podpisanej umowy z zakładem pogrzebowym i że mamy sobie to pochowac z mężem, chcialabym ale bez przesady, było to już za dużo jak na moje nerwy cierpienia i smutki już dość płacze codziennie. Najlepsze jest z tego to że mówi nam ta pielęgniarka że przynajmniej piniądze będą.. jak ja wyskoczylam na tą babe to myślalam że zabije...nie mowiąć jaki ból już miałam przez te tabletki. Potem po 15 min przyszła inna bardzo miła i sympatyczna pielęgniarka i przeniosla nas na osobną sale..gdzie w końcu mogłam się spokojnie skupić i pomogła mi przy tym wszystkim, gdy ona poszła a ja będąc wrecz w amoku przyszła inna i kazala szybko coś podpisywać no i zrobilam to nawet nie moglam przeczytać szczerze nie mialam jak to jak się okazało podpisalam zgodę na zabranie dzieciątek do 7 dni po poronieniu mimo tego że od początku mówiłam że nie chce że są to koszty bo trzeba wynająć zaklad pogrzebowy i że jest to jest ciężkie dla mnie w przyszłości, a pozatym jestem uczącą się osobą to nie mam ubezpieczenia które takie coś odprowadza zus dla nich, to cały czas baby mówiły że pieniądze będą a ja że przecież to mi życia dzieciątek nie uratuje ale nie dochodzi do nich. Na zajutrz znów sie okazało że zabieg czeba powtorzyć bo zostało dużo resztek..niestety to nie pomogło wiec w niedziele wielkanocną zamiast być już w domu poszłam na łyżeczkowanie z rana.. wspominałam pielęgniarką że mam problemy z sercem więc taka tam jedna co byla przy poronieniu poszla ze mna na ten zabieg i zglosiła to jednemu z kardiologow ktory też był..a że igieł się boje to przy samym już nakuwaniu mialam już łzy to po podaniu narkozy jak okazalo się po zabiegu(który trwa 15 min a ja go skaczylam 1h póżniej) to dowiedzialam się że przestalam im tam oddychać i intubowali mnie ( to mąż w domu mi powiedzial od tej milej pielęgniarki) a lekarz prowadzący (stara gruba świnia)który rozmawial z mężem nie wspomnial ani słowa o tym a jak Darek zapytal to odpowiedzał mu po chamsku że niepotrzebnie panikujemy i tak jeszcze zażyczył sobie wizyty u niego w prywatnym gabinecie w poniedzialek wielkanocny po recepte której nie mógł wypisać w szpitalu i tak święta nie wspominam dobrze, a co do zabiegu to bóle mam tak silne że potrafie przeleżeć w łożku zwijajac sie z bólu.. przyczym nie dzialają mi żadne tabletki.
A co do maluszków sprawa w toku :\
aga950309 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-05-03, 19:40   #74
kar1906
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2010-09
Lokalizacja: Trzebinia
Wiadomości: 17
Dot.: Łyżeczkowanie po poronieniu?

aga950309
boli mnie jak to czytam, Ty to musiałaś przeżyć.... ogromnie Ci współczuję, nie wiem co powiedzieć, nie wyobrażam sobie takiej sytuacji.. brak mi słów... strata bliźniaków boli 2 razy bardziej, a jeszcze takie zachowanie lekarzy i pielęgniarek potęguje to do niewyobrażalnego dla mnie bólu psychicznego.. trzymaj się cieplutko:przytu l:

chciałam napisać, że jestem 4 dzień po zabiegu. znieczulenie ogólne. miał to być 11 tydzień, usg wskazało puste jajo płodowe. po zabiegu delikatnie krwawiłam, wczoraj już dosłownie nic a od dzisiejszego ranka koszmar. krwawię tak jak przy okresie, jednak chyba nie powinnam już dostać miesiączki? jeśli by to było krwawienie po zabiegu to czemu wczoraj praktycznie ustało, a dziś wręcz NADobficie? dodam, ze wczoraj wieczorem dostałam gorączki pomimo całego dnia siedzenia w domu.. zażywam dwa razy dziennie antybiotyk w celu zapobiegnięcia zakażeniu, więc chyba nie moze być o nim mowy? szczerze mówiąc, odchodzę od zmysłów...

a co do bólu - w dniu zabiegu czułam się w miarę "ok" poza tym ze starałam się praktycznie nie chodzić. na drugi dzień czułam się jakby mnie z krzyża zdjęli.. 3 dzień już praktycznie bez bólu, dziś znowu ból brzucha i jeszcze to krwawienie...
__________________
- 10,5 kg

2010
2012 "tak"
2014 cywilny
2016
kar1906 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-05-04, 14:08   #75
milionmalychkawalkow
Zadomowienie
 
Avatar milionmalychkawalkow
 
Zarejestrowany: 2010-06
Lokalizacja: Habana
Wiadomości: 1 305
Dot.: Łyżeczkowanie po poronieniu?

Cytat:
Napisane przez arowww Pokaż wiadomość
Hej
zastanawiam sie od jakiegos czasu nad pewna rzeczą, pytanie to nie dotyczy mnie, poprostu cchciałabym wiedzieć i tyle. A chodzi mi o to: zastanawiam sie w jaki sposób lekarz usuwa obumarły płód, czyli jak kobieta poroni to jak wteyd lekarz usuwa tą niedoszłą ciąze? Jesli ktos wie to prosze o odpowiedz! Pozdrawiam
Łyżeczkowanie to zabieg czyszczenia macicy. Przeprowadza się go w znieczuleniu ogólnym, robi to ginekolog. Zabieg polega na tym, że do macicy wsuwa się przez pochwę pochwę narzędzie, którego zadaniem jest oczyszczenie macicy - stąd też inna nazwa tego zabiegu - skrobanka.
Obecnie stosuje się je głownie po poronieniu, czasem po porodzie - jeśli organizm sam nie pozbędzie się łożyska. Współcześnie odchodzi się od stosowania skrobanki jako jednej z metod przeprowadzenia aborcjji.

Sama miałam łyżeczkowanie macicy po aborcji farmakologicznej, by oczyścić macicę z pozostałości po ciąży.

http://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%81y...kowanie_macicy
__________________


IG
👊 🔥♀ 💥 ✊
intersekcjonalizm | siostrzaństwo | moc kobiet
g i r l o n f i r e
milionmalychkawalkow jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-08-26, 21:12   #76
jusia0381
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2014-08
Wiadomości: 1
Dot.: Łyżeczkowanie po poronieniu?

witam.
Czytam o Tym co wydarzyło się w Waszym życiu i chce mi się płakać.
2 tyg temy , będąc w 11 tc zaczęłam krwawić. Po wizycie u ginekologa dowiedziałam się że poroniłam, organizm powinien oczyścić się sam, po krwawieniu zrobić test ciążowy i za 3 tyg do kontroli. W razie komplikacji dostałam skierowanie na łyżeczkowanie do szpitala. Krwawiłam tydzień, następnie leciał sam bród i jakieś pozostałości skrzepów. Myślłam że mam już to za sobą, bynajmniej fizycznie bo w psychice zostanie na zawsze. Wczoraj zrobiłam test ciążowy i wyszedł pozytywny. Na to wszystko dziś znów dostałam silnych krwawień. Jutro rano jadę do szpitala, mam nadzieję że obędzie się bez łyżeczkowania. Nie chcę przeżywać tego na nowo. Cholernie się boję.
Dlaczego dopiero teraz zdecydowałam się pojechać do szpitala??? Bo nie mam z kim zostawić 3 letniej córki, niestety mąż nie może wziąśc wolnego ( tak pracuje się w naszym kraju ) , więc mam nadzieję że wypuszczą mnie tego samego dnia. Trzymajcie kciuki. Ja również życzę Wam powodzenia i siły.
jusia0381 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-08-27, 17:02   #77
misiax93
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2014-08
Wiadomości: 2
Dot.: Łyżeczkowanie po poronieniu?

Cytat:
Napisane przez jusia0381 Pokaż wiadomość
witam.
Czytam o Tym co wydarzyło się w Waszym życiu i chce mi się płakać.
2 tyg temy , będąc w 11 tc zaczęłam krwawić. Po wizycie u ginekologa dowiedziałam się że poroniłam, organizm powinien oczyścić się sam, po krwawieniu zrobić test ciążowy i za 3 tyg do kontroli. W razie komplikacji dostałam skierowanie na łyżeczkowanie do szpitala. Krwawiłam tydzień, następnie leciał sam bród i jakieś pozostałości skrzepów. Myślłam że mam już to za sobą, bynajmniej fizycznie bo w psychice zostanie na zawsze. Wczoraj zrobiłam test ciążowy i wyszedł pozytywny. Na to wszystko dziś znów dostałam silnych krwawień. Jutro rano jadę do szpitala, mam nadzieję że obędzie się bez łyżeczkowania. Nie chcę przeżywać tego na nowo. Cholernie się boję.
Dlaczego dopiero teraz zdecydowałam się pojechać do szpitala??? Bo nie mam z kim zostawić 3 letniej córki, niestety mąż nie może wziąśc wolnego ( tak pracuje się w naszym kraju ) , więc mam nadzieję że wypuszczą mnie tego samego dnia. Trzymajcie kciuki. Ja również życzę Wam powodzenia i siły.
Witajcie.
Mieszkamy w Anglii. Ja dokładnie miesiąc temu, będąc w 12tc+3dni przy pierwszym badaniu USG dowiedziałam się, że od 2 tygodni mojemu Maleństwu nie bije serduszko. Co lepsze dokładnie 4 dni wcześniej byłam w szpitalu, gdyż od początku ciąży miałam problem z bakteriami w moczu, jednak babka zawzięcie mówiła, że z dzieckiem jest wszystko ok i dała mi po raz kolejny te same leki...
2 dni po diagnozie lekarza, że nie bije serduszko pojechaliśmy jeszcze prywatnie się upewnić, jednak nasze obawy się potwierdziły... Od razu po wizycie pojechaliśmy do szpitala, bo o 12 miałam mieć zabieg (odessanie pod ciśnieniem)...
Co do czego miałam go dopiero przed 16, miał trwać 30min, ale się chyba troszkę przedłużył, bo ruszałam im się podczas zabiegu i dostałam dodatkową dawkę narkozy...
Gdy się obudziłam po zabiegu nie czułam żadnego bólu i po 2 godz. mogłam już wyjść do domu... Miałam tam wspaniałą opiekę i wizytę w szpitalu wspominam ze śmiechem, ale nie o tym mowa...
Od powrotu do domu chyba ze 3-4 dni nie krwawiłam praktycznie wcale... Potem dopiero było tego troszkę więcej, ale w sumie po ok. 1,5-2 tygodniach już było całkiem czysto... W tym tyg. miałam iść na wizytę kontrolną, ale stwierdziłam, że nie ufam tym lekarzom i dopiero za tydzień pójdę do mojego gin. w PL na badania...
Razem z narzeczonym strasznie przeżyliśmy tą stratę... Na pamiątkę zostały nam tylko 2 zdj. USG i malutkie buciki...
Dodam jeszcze, że z USG wynika, że Maluszkowi serduszko stanęło dokładnie 13.07.2014, dokładnie tego samego dnia, w którym zmarła moja babcia...
Teraz wyczekuję miesiączki i po kolejnej wznawiamy starania...
Nie poddajemy się tak łatwo...
W tych przykrych dla nas dniach cały czas powtarzałam sobie te słowa "Nadzieja Umiera Ostatnia" i powtarzam je do tej pory...
Zapraszam Was również na mojego bloga, w którym opisuję jak dajemy sobie radę po tych przeżyciach...
www.photoblog.pl/misiax93

Edytowane przez misiax93
Czas edycji: 2014-08-27 o 17:04
misiax93 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-02-03, 12:15   #78
the-strawberry
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2006-07
Wiadomości: 5
Dot.: Łyżeczkowanie po poronieniu?

Cześć,

chciałam również podzielić się z Wami moją historią i z góry przepraszam za przydługą wypowiedź...

Swoje pierwsze badanie USG w ciąży wykonałam w 9 tygodniu. Niestety podczas badania lekarz stwierdził, że serce płodu przestało bić w 8 tygodniu... Była to moja pierwsza, planowana i wyczekana ciąża... Od lekarza prowadzącego otrzymałam skierowanie do szpitala. Tam niestety potwierdzili wynik... Od razu zostałam skierowana na oddział, gdzie przedstawiono mi trzy opcje: poronienie samoistne (wracam do domu), farmakologicznie (tabletka cytotec) + łyżeczkowanie bądź samo łyżeczkowanie. Zdecydowałam się na drugie rozwiązanie (nikt niczego nie sugerował, nie namawiał). Nie żałuję. Chciałam napisać ten post trochę dla równowagi pojawiających się tutaj wpisów, że poronienie samoistne to takie lepsze wyjście z sytuacji niż usunięcie ciąży w szpitalu.. Mi było strasznie trudno funkcjonować ze świadomością, że dziecko, które noszę w łonie nie żyje (choć bardziej myślałam o tym, że zasnęło, tylko, ze już się nie obudzi). Nawet teraz jak sobie to przypominam, to płaczę.. Poza tym trzeba iść normalnie do pracy, funkcjonować wśród innych, uśmiechać się, pomagać, rozwiązywać "ważne pracowe problemy" kiedy mi się świat zawalił i serce mi pękało z bólu??? (oczywiście nikt w pracy nie wiedział o mojej ciąży, chciałam poczekać aż zrobię wszystkie potrzebne wyniki i potwierdzić, że wszystko jest ok). I do tego poronić w domu, albo w toalecie w pracy?? Naprawdę, ja sobie tego nie wyobrażałam, to było nie na moje nerwy..

W szpitalu otrzymałam lek (cytotec), wystąpiło lekkie krwawienie (mniejsze niż przy okresie), lekkie bóle podbrzusza (podobne jak przy okresie). Otrzymałam słoik, do którego należało oddawać mocz. Chodziło o zebranie wszystkiego, co podczas poronienia mogło się wydostać, a później miało zostać przekazane do badania (np skrzepy, fragmenty macicy, pewnie w skrajnych przypadkach również płód). Wszystko odbywało się w łazience, z zachowaniem intymności. Następnego dnia miałam zabieg w narkozie. Bałam się, ale wszystko przebiegło bardzo sprawnie. Zakrwawiłam tylko raz, po samym zabiegu. Potem pojawiło się tylko lekkie plamienie. Żadnych innych dolegliwości ani bólu. Jestem 4 dzień po zabiegu, fizycznie czuje się bardzo dobrze. Czekam na wyniki badania histopatologicznego (coś czego przy poronieniu w domu trudno oczekiwać).

Pytałam lekarza o łyżeczkowanie, otrzymałam taką odpowiedź, że lepiej to wykonać żeby mieć pewność, że macica jest prawidłowo oczyszczona i będzie dobrze się goić, niż ryzykować jakieś zakażenia czy powikłania. A takie pojedyncze zabiegi łyżeczkowania, dobrze przeprowadzone, nie wpływają na późniejszą płodność/zajście w ciążę/donoszenie ciąży itp. W tym szpitalu, który świadomie wybrałam na zabieg, łyżeczkowanie jest zabiegiem standardowym w przypadku poronienia (szpital jest szpitalem wysoko specjalistycznym, patologii ciąży, uznawanym za przyjazny kobietom rodzącym). Ja zostałam otoczona dobrą opieką, choć oczywiście nikt nie biegał nade mną jakbym była tam jedyną pacjentką, trafił się też miły i mniej miły/zapracowany personel.. Ale widać było, że wszyscy tam naprawdę ciężko pracowali, a nie siedzieli na kawkach..

Dodam jeszcze, że na sali ze mnę (zadbano o to, żeby nie było ciężarnych) leżały inne kobiety w podobnej sytuacji. Rozmowa z nimi podziałała na mnie naprawdę dobrze, trochę jak taka terapia, bo one czuły podobnie jak ja.. Na sali była też jedna kobieta, która teoretycznie samoistnie poroniła w domu, bóle i krwawienie miała przez ponad tydzień. W końcu trafiła do szpitala i okazało się, że i tak musieli jej wykonać zabieg łyżeczkowania i płód utknął w dole szyjki macicy. Pewnie gdyby poczekała jeszcze kilka godzin, dni, możliwe że wszystko oczyściło by się samo. Chciałam jednak zauważyć, że nie każde poronienie samoistne przebiega tak, że jednego dnia wszystko się samo oczyszcza, czasem trwa to kilka, kilkanaście dni.. Dla mnie osobiście to jest ogromny dodatkowy i niepotrzebny ból psychiczny, z którym ciężko byłoby mi sobie poradzić... Nie neguję wyboru innych pań. Proszę nie przekazujcie tylko prawd objawionych typu "dobrze że się nie zgodziłam na łyżeczkowanie i poczekałam na poronienie samoistne", bo takimi stwierdzeniami krzywdzicie inne dziewczyny, zwłaszcza takie, które się zdecydowały na łyżeczkowanie i teraz siedzą i się zastanawiają czy na pewno dobrze zrobiły!!! Nie wzbudzajcie poczucia winy w innych (świadomie bądź nie)!! Nie znacie alternatywy (czyli łyżeczkowania), zgadza się? W internecie również wypowiada się wiele kobiet, które po poronieniu i łyżeczkowaniu, zostały w końcu szczęśliwymi mamami. Poza tym każdy przypadek jest inny i wszystko zależy od naprawdę wielu czynników.. Ostatecznie to jest indywidualna decyzja każdej z nas. W końcu to my musimy się zmierzyć z konsekwencjami tych wyborów (np długotrwałe poronienie i ból psychiczny, bądź negatywne skutki/źle przeprowadzony zabieg łyżeczkowania).

Pozdrawiam wszystkie dziewczyny, które muszą zmierzyć się z tą trudną decyzją i pogodzić się ze stratą. Przesyłam dużo ciepła i mam nadzieję, że dla nas wszystkich starających się, następny raz będzie bardzo szczęśliwy. Ściskam!
the-strawberry jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-05-11, 10:33   #79
martula889
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2012-02
Lokalizacja: Lubin
Wiadomości: 116
GG do martula889
Dot.: Łyżeczkowanie po poronieniu?

Hej

Opowiem Wam swoją historię, bo jestem ciekawa czy któraś ma tak samo jak ja.

A więc:
17lutego br poroniłam. To był piątek wieczór więc żaden lekarz nie przyjmował. Pojechałam na IP. Zrobione USG potwierdzające rozpoczęcie poronienia. Lekarka dała mi wybór: zostaję i łyżeczkowanie czy wracam do domu i czekamy. Sama była za naturalnym rozwiązaniem. Ja również tak zdecydowałam. Zaznaczyła tylko, że jeśli zacznę mocno krwawić, gorączkować bądź coś mnie zaniepokoi to żebym natychmiast przyjechała. Ale nic takiego się nie wydarzyło. 3 dni wychodziły skrzepy, potem krwawiłam. Tydzień później zjawiłam się u danej Pani doktor. Zrobiła USG, powiedziała, że ładnie się uczyściło, wszystko wyszło, ale macica jeszcze trochę się oczyszczać. Wróciłam do domu. Żadnych "skutków" ubocznych. Ale nadal plamiłam i chwilami miałam lekko zakrwawiony śluz. Poszłam do mojego ginekolog, bo trwało to troszkę długo. Najpierw zbadał mnie na samolocie. Żadnego krwawienia nie było. Zrobił USG i wyszło, że na lewym jajniku mam torbiela. 5cm. Stwierdził torbiel fijologiczną, Dostałam duphaston, miałam wybrać całe opakowanie plus żelazo (miałam niską hemoglobinę po poronieniu). Ostatnią tabletkę duphastonu wzięłam 8 kwietnia, 10 kwietnia dostałam miesiączki (3 dni krwawiłam, potem śluz zabarwiony (nie różniła się niczym od poprzednich miesiączek przed poronieniem). Ale plamienie nie ustąpiło, poszłam do ginekologa, na USG wszystko w porządku, macica cały czas obkurczona, zapalenia nie było, powiedział, że mój organizm musi dojść do siebie. Chciał mi przepisać tabletki antykoncepcyjne na uregulowanie cyklów ale nie zgodziłam się. Przepisał znów duphaston, 3 opakonia, mam brać między 16 a 25 dniem cyklu. Brałam ale 1go maja zaczął mnie boleć brzuch (jak na miesiączkę), krwawiłam dwa dni i potem znów plamiłam. Lekarz uznał, że to miesiączka. Ale od 7go maja krwawię i to ze skrzepami, przypomina mi to pierwszy tydzień po poronieniu tyle tylko, że nie mam żadnych bóli. Dodam, że miesiąc po poronieniu poszłam do pracy (w biedronce), praca ciężka, fizyczna. Lekarz zabronił mi dźwigać. Myślicie, że to przez to? Nie gorączkuję, brzuch nie boli. Czekam na odpowiedź mojego ginekologa. Strasznie boję się łyżeczkowania (a może bardziej znieczulenia) a szpitali bardzo nie lubię. Mam już jedno dziecko (3,5 roku). Nie wiem co dalej. Czy któraś z Was miała podobnie?! Błagam i pomoc!!
__________________
04.12.2013r. Nasza Kochana Córeczka!

martula889 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Ginekologia


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2017-05-11 11:33:25


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 01:18.