|
Notka |
|
Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności. |
|
Narzędzia |
2013-07-22, 09:58 | #1 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-07
Wiadomości: 4 182
|
Dlaczego ofiary przemocy domowej nie odchodza od swoich oprawcow?
Natknelam sie wlasnie na tem filmik z konferencji TED (polecam ogladanie wystapien, mozna sie uzaleznic) i pomyslalam, ze dotyczy tematyki, ktora czesto poruszamy na forum Intymnie, wiec wrzuce link
http://www.ted.com/talks/lang/pl/les...n_t_leave.html Film z polskimi napisami, zreszta w ogole napisy rowniez mozna wybrac w dowolnym jezyku. Dajcie znac co myslicie, wedlig mnie bardzo interesujace wystapienie.
__________________
27.08.2016 Edytowane przez tyene Czas edycji: 2013-07-22 o 10:29 |
2013-07-22, 10:19 | #2 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-03
Wiadomości: 44 997
|
Dot.: Dlaczego ofiary przemocy domowej nie odchodza od swoich oprawcow?
Na razie nie oglądam, bo ogarniam chatę, z doskoku wchodzę
Ale wiem, czemu u moich sąsiadów tak. Kasa. Paradoksalnie - od 7 lat przemoc domowa (on na nią i dzieci), dowiedziałam się jakiś czas temu. Zgłosiłam mopsowi (przy całkowitym poparciu niej - sama się zwyczajnie bała i potrzebowała kopa na rozruch), zadzwoniłam przy awanturze na policję, ona również poszła na policję sama z siebie, sprawa jest w prokuraturze, już się przesłuchania zaczęły (w tym dzieci), a ona z gnojem jest nadal. Polskie realia - ona NIE chce z nim żyć, ale musi, bo jest całkowicie sama, praca za min. krajową, od rana do wieczora, nie utrzyma siebie ani dzieci. Nawet wliczając alimenty. I tak to będzie wyglądało -on dostanie wyrok, a może i potem siedzieć pójdzie, a mimo wszystko nadal będą tworzyć "rodzinę". A najgorsze w tym to, że pomijając przemoc - to nie jest rodzina patologiczna- nie ma alkoholu, narkotyków, jakiś rozbojów i tak dalej. |
2013-07-22, 10:28 | #3 | |
BAN stały
Zarejestrowany: 2013-04
Wiadomości: 523
|
Dot.: Dlaczego ofiary przemocy domowej nie odchodza od swoich oprawcow?
Bo nie mają dokąd odejść.
Prawo trzeba zmienić. Prześladowca powinien być eksmitowany a nie matka z dziećmi ma się tułać po ośrodkach dla osób dotkniętych przemocą domową. ---------- Dopisano o 11:28 ---------- Poprzedni post napisano o 11:26 ---------- Cytat:
Edytowane przez Outlanderka Czas edycji: 2013-07-22 o 10:31 |
|
2013-07-22, 10:29 | #4 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-08
Wiadomości: 1 101
|
Dot.: Dlaczego ofiary przemocy domowej nie odchodza od swoich oprawcow?
Cytat:
Ja myślę, że to nie jest tylko strach przed tym, że "jak go rzucę to mnie zabije". Mi się wydaje, że jest tu szereg czynników. Przede wszystkim trzeba zauwazyć, że oprawcy są fantastycznymi manipulatorami i potrafią uzależnić swoją ofiarę do tego stopnia, że sama ofiara nie jest świadoma, ze coś się źle dzieje w jej związku. Miałam koleżankę, którą facet gwałcił jak się upił, bił itd. i ona uważała, że każdy związek ma problemy i że to jest normalne, bo jej ukochany tak wpoił. Trzeba też podreślić, jak sama babeczka tutaj mówiła, że to nie dzieje się z dnia na dzień. Że na początku facet jest "czuły, zabawny" itd. i że gdyby ktoś jej powiedział, że będzie ją bił i przykładał broń do głowy to by tego kogos wyśmiała. Tak więc ten proces trwa latami, zmienia się nieznacznie tak, że człowiek jest w stanie sie przyzwyczaić do czegoś, do tego stopnia, że tego nie zauważa. Że coś się zmienia na gorsze. Że coś jest nie tak. Że to już jest patologia. To jest tak jak z papierosami, alkoholem czy innym uzależnieniem. Na początku jest fajnie, niewinnie. Mało kto się uzalężnia a tyle ludzi pije. Każdy tak myśli na początku. A potem imprezy coraz częstsze coraz bardziej obfite. Coraz ciężej się z nimi rozstać. Kończą się studia, inni kończą imprezowe życie a Ty nie. Po iluś tam latach masz już problemy poważne. Uzależnienie. I tu jest tak samo. Druga sprawa jest taka, że oprawca potrafi pobić ofiarę po czym przysiegać z eto już nigdy się nei powtorzy, że to ofiary wina, że sam by nigdy nie zrobił jej krzywdy. Ofiara myśli, że no tak ma rację bo zawiniłam (załóżmy że w pierwszej sytuacji naprawdę zawiniła). Ale oprawca wykorzystuje to i potem już nawet za to ze krzywo pokroiła marchewkę, albo ze stłukła szklankę dostaje łomot. Problem w tym, że ona dalej myśli, że to jest jej wina. No ja uważam, że to jest ciężki temat. Wielu dziewczynom które patrzą z boku, się wydaje, ze one by nigdy do takiej sytuacji nie dopuściły. Każda tak myśli, a okazuje się, żę przemoc w rodzinie jest całkiem częsta. Gdyby takie coś sie stało z dnia na dzień to żadna by nie pozwoliła, ale jeśli się rozwija powoli latami to bardzo ciężko temu zapobiec. Szczególnie jeśli do danej sytuacji dochodzą uczucia i staje się ona nieobiektywna.
__________________
"Mężczyźni są jak alkohol: wyrzekanie się ich jest ascezą, która niesie ze sobą rozgoryczenie, rozkoszowanie się nimi jest sposobem na życie, który rozjaśnia dzień powszedni, uzależnianie się od nich jest... głupotą." co Cię ujęło/ujmuje w TŻ? https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=497112 |
|
2013-07-22, 10:29 | #5 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-07
Wiadomości: 4 182
|
Dot.: Dlaczego ofiary przemocy domowej nie odchodza od swoich oprawcow?
Cytat:
__________________
27.08.2016 |
|
2013-07-22, 10:32 | #6 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-08
Wiadomości: 1 101
|
Dot.: Dlaczego ofiary przemocy domowej nie odchodza od swoich oprawcow?
u mnie też nie działa. Oglądałam na youtube, z tym, że jest po angielsku bez napisów. http://www.youtube.com/watch?v=V1yW5IsnSjo
__________________
"Mężczyźni są jak alkohol: wyrzekanie się ich jest ascezą, która niesie ze sobą rozgoryczenie, rozkoszowanie się nimi jest sposobem na życie, który rozjaśnia dzień powszedni, uzależnianie się od nich jest... głupotą." co Cię ujęło/ujmuje w TŻ? https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=497112 |
2013-07-22, 10:32 | #7 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-07
Wiadomości: 4 182
|
Dot.: Dlaczego ofiary przemocy domowej nie odchodza od swoich oprawcow?
Poprawilam link, teraz juz powinno byc okej.
__________________
27.08.2016 |
2013-07-22, 10:32 | #8 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2013-04
Wiadomości: 523
|
Dot.: Dlaczego ofiary przemocy domowej nie odchodza od swoich oprawcow?
|
2013-07-22, 10:32 | #9 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-08
Wiadomości: 1 101
|
Dot.: Dlaczego ofiary przemocy domowej nie odchodza od swoich oprawcow?
__________________
"Mężczyźni są jak alkohol: wyrzekanie się ich jest ascezą, która niesie ze sobą rozgoryczenie, rozkoszowanie się nimi jest sposobem na życie, który rozjaśnia dzień powszedni, uzależnianie się od nich jest... głupotą." co Cię ujęło/ujmuje w TŻ? https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=497112 |
2013-07-22, 11:15 | #10 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: W.
Wiadomości: 3 218
|
Dot.: Dlaczego ofiary przemocy domowej nie odchodza od swoich oprawcow?
Wystąpienie całkiem sensowne. Oprócz powodów, które wymieniła Leslie Morgan Steiner, dodałabym jeszcze kilka, które zaobserwowałam w swoim bliższym lub dalszym otoczeniu. Podstawowym, a może powodem nr 2 jest uzależnienie finansowe, czyli kasa. Ale nie tylko pieniądze same w sobie, także utrata dotychczasowego, wyższego statusu społecznego, który zapewnia oprawca a na który ofiarę nie będzie stać, żyjąc samodzielnie.
|
2013-07-22, 11:38 | #11 |
zuy mod
|
Dot.: Dlaczego ofiary przemocy domowej nie odchodza od swoich oprawcow?
Dobre wystąpienie, dające do myślenia.
Mi się wydaje, że przede wszystkim nie potrafią szukać pomocy, albo po raz kolejny dowiadują się, że to one są winne, a oprawca jest niewinny, to ona go sprowokowała. Moja mama usłyszała od matki swojego pierwszego męża, że pewnie sobie zasłużyła. Może to być też powiązane z przemocą w dzieciństwie. Zostają utrwalone schematy, w którym pozornie człowiek czuje się bezpiecznie, bo już to zna. Do tego dochodzi wyżej wspomniana kasa, bywa też tak że kobieta jest tak zmanipulowana, że zgadza się na to, że do pracy chodzić nie będzie, więc nie ma jak uciec, bo nie ma się z czego utrzymać. Miałam bardzo radykalne stanowisko przed tym filmem, ale jakoś chyba zmiękłam, bo to wcale nie jest takie łatwe jak się wydaje osobie "z zewnątrz".
__________________
L'amore scalda il cuore. Do. Or do not. There is no try. 23.05.2011
22.05.2017 02.12.2017 |
2013-07-22, 11:42 | #12 | ||
ma zielone pojęcie
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: T'Kashi (Wolkan)
Wiadomości: 40 401
|
Dot.: Dlaczego ofiary przemocy domowej nie odchodza od swoich oprawcow?
Cytat:
Cytat:
Wiele osób zwyczajnie nie wie, że można inaczej, że można lepiej.
__________________
„Nowhere am I so desperately needed as among a shipload of illogical humans”. Spock („Star Trek”) |
||
2013-07-22, 11:50 | #13 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: W.
Wiadomości: 3 218
|
Dot.: Dlaczego ofiary przemocy domowej nie odchodza od swoich oprawcow?
Mojwa -ja znam dziewczynę, która jest ofiarą przemocy domowej, na razie wyłącznie psychicznej. Ona akurat zarabia dość sporo i nie miałaby problemu z samodzielnym utrzymaniem się, nie musiałaby wcale wracać do rodziców, stać ją na wynajem mieszkania. Ale po odejściu od faceta nie byłoby jej stać na wynajem mieszkania w dobrej okolicy a na obrzeżach miasta nie chce mieszkać ani w dobrej dzielnicy, wynajmując mieszkanie na pół z inną osobą. To znaczy - stać ją, ale kosztem drogich kosmetyków, ubrań, życia na wysokim poziomie. Woli więc raz na jakiś czas przeżywać piekło, na co dzień nie wchodzi w dyskusję z facetem, nie stawia mu już wymagań, zaakceptowała wszystkie warunki, nie wychyla się. Udaje, że jest szczęśliwa...
|
2013-07-22, 12:01 | #14 |
Zakorzenienie
|
Dot.: Dlaczego ofiary przemocy domowej nie odchodza od swoich oprawcow?
W moim otoczeniu jest przemoc psychiczna. Ona nie odejdzie ze względu na dobra materialne, które ją otaczają i na stabilną sytuację finansową, której musiałaby się pozbyć. Mają małe dziecko, ona nie pracuje. On świetnie zarabia i utrzymuje super dom i rodzinkę, robiąc przy okazji pranie mózgu młodej żonie, która nie wiedzieć czemu na to wszystko się godzi. |A właściwie to chyba tylko ze względu właśnie na kasę.
__________________
KKV |
2013-07-22, 12:12 | #15 | |
wańka wstańka
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 12 467
|
Dot.: Dlaczego ofiary przemocy domowej nie odchodza od swoich oprawcow?
Cytat:
przesadzasz ja miałam gorzej preciez on jest cudowny i tak o ciebie dba (bo często jest, ze dba na pokaz na zewnątrz) Poza tym na przemoc domową składają się małe wydarzenia, które pozbawione kontekstu wydają sę niewinne. I taka kobieta nawet mówiąc komuś o swoich doświadczeniach moze usłyszeć: ale co z tego, ze (zrobił to i to)? WIele kobiet zyje w izolacji, więc odejście donikąd bez wsarcia czasem brzmi prerazająco i porazająco, tym bardziej strasznie, gdy są w związku dzieci. Tyene ja znam ten film, sama go kilka razy na wizaz wrzucałam, tak samo jak info z niebieskiej linii "dlaczego kobiety zostają' Prada jest taka, ze poczucie izolacji, ocena społeczenstwa i nóstwo ciotek dobrych rad nie pomaga w wyjściu z takiego związku. Kwestie finansowe równiez odgrywaja dua role, zwłaszcza, gdy w związku sa dzieci. utaj warto by ofiara zrozumiała, ze faktycznie naraza zycie i zdrowie swoje i dzieci. W związku z tym zaden pseudokomfort finansowy nie jest tego wart.
__________________
nauczycielu, zajrzyj |
|
2013-07-22, 14:19 | #16 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2012-09
Wiadomości: 324
|
Dot.: Dlaczego ofiary przemocy domowej nie odchodza od swoich oprawcow?
syndrom sztokholmski dziękuję
a filmik chętnie obejrzę |
2013-07-22, 14:24 | #17 |
wańka wstańka
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 12 467
|
Dot.: Dlaczego ofiary przemocy domowej nie odchodza od swoich oprawcow?
Nie ma to zazwyczaj związku z syndromem sztokholmskim.
__________________
nauczycielu, zajrzyj |
2013-07-24, 23:30 | #18 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-07
Wiadomości: 4 182
|
Dot.: Dlaczego ofiary przemocy domowej nie odchodza od swoich oprawcow?
Podbijam, moze wiecej dziewczyn zajrzy.
__________________
27.08.2016 |
2013-07-25, 08:55 | #19 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2013-05
Wiadomości: 198
|
Dot.: Dlaczego ofiary przemocy domowej nie odchodza od swoich oprawcow?
Myślę że to przeważnie uzależnienie od 2 osoby, lub finansowe. "Gdzie pójdę co będę robić"
__________________
Mój blog o pracy: http://www.ofertypracyza-granica.blogspot.com Chcesz założyć bloga? Zobacz jak to zrobić --> Kliknij Pora na dietę zobacz listę koktajli |
2013-07-25, 09:18 | #20 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 16 867
|
Dot.: Dlaczego ofiary przemocy domowej nie odchodza od swoich oprawcow?
Uzależnienie od drugiej osoby, kwestia finansowa, myślę, że to drugie najczęściej. Czasami jest to również dojmujący strach przed samotnością, z czym ja sama się spotkałam, kiedyś w innym wątku wspominałam o koleżance, której pomagałam wydostać się z toksycznego związku, w którym przemoc psychiczna była na porządku dziennym, wyszła z tego, a dosłownie tydzień później wróciła do gościa, co wywołało moją niepohamowaną wściekłość. Szkoda komentarza po prostu. Dziewczynę w domu rodzice trzymali i nadal trzymają krótko, może to stąd ta potrzeba, żeby "ktoś był"? Ktokolwiek? Nie mam pojęcia, w każdym razie, młoda dziewczyna, a pakuje się w bagno na własne życzenie, ponownie. Jak za tydzień, czy dwa, przyleci do mnie z płaczem, to jeszcze w łeb dostanie, na razie jest na etapie, że nie da na niego złego słowa powiedzieć, zapomniała, że jeszcze parę tygodni wcześniej nazywał ją "szmatą", krytykował dosłownie wszystko, co robiła, i mówił, że cokolwiek by jej nie zrobił, to ona i tak przyleci z powrotem, prosto jemu do łóżka, bo jest zdzirą (no i tu niestety ma całkowitą rację, z tym przyleceniem oczywiście, nie z określeniem). Dziękuję bardzo, mi już słów nawet brak.
|
2013-07-25, 09:39 | #21 |
wańka wstańka
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 12 467
|
Dot.: Dlaczego ofiary przemocy domowej nie odchodza od swoich oprawcow?
[1=daf502bc9430c04b8cbdbd9 4f51a8624bed02f84_61e0bd2 ac4d4e;41946793]Uzależnienie od drugiej osoby, kwestia finansowa, myślę, że to drugie najczęściej. Czasami jest to również dojmujący strach przed samotnością, z czym ja sama się spotkałam, kiedyś w innym wątku wspominałam o koleżance, której pomagałam wydostać się z toksycznego związku, w którym przemoc psychiczna była na porządku dziennym, wyszła z tego, a dosłownie tydzień później wróciła do gościa, co wywołało moją niepohamowaną wściekłość. Szkoda komentarza po prostu. Dziewczynę w domu rodzice trzymali i nadal trzymają krótko, może to stąd ta potrzeba, żeby "ktoś był"? Ktokolwiek? Nie mam pojęcia, w każdym razie, młoda dziewczyna, a pakuje się w bagno na własne życzenie, ponownie. Jak za tydzień, czy dwa, przyleci do mnie z płaczem, to jeszcze w łeb dostanie, na razie jest na etapie, że nie da na niego złego słowa powiedzieć, zapomniała, że jeszcze parę tygodni wcześniej nazywał ją "szmatą", krytykował dosłownie wszystko, co robiła, i mówił, że cokolwiek by jej nie zrobił, to ona i tak przyleci z powrotem, prosto jemu do łóżka, bo jest zdzirą (no i tu niestety ma całkowitą rację, z tym przyleceniem oczywiście, nie z określeniem). Dziękuję bardzo, mi już słów nawet brak.[/QUOTE]
Mi brak słów jak czytam takie wypociny jak Twoje. Opowieść, o tojej kolezance tez pamiętam. W ogóle jej nie pomagasz swoją postawą, wprost przeciwnie szkodzisz. A ystarczyłoby zrozumieć mechanizm jakiemu się dziewczyna poddaje. Co do pogrubionego: od kogo 'w łeb dostanie'? Bo zrozumiałam,ze ja jeszcze zrugasz...
__________________
nauczycielu, zajrzyj |
2013-07-25, 10:00 | #22 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 16 867
|
Dot.: Dlaczego ofiary przemocy domowej nie odchodza od swoich oprawcow?
Cytat:
Wiesz ile czasu ją wspomagałam? Tłumaczyłam wszystko po tysiąc razy, słuchałam jej żali po kolejnych kłótniach? Po nocach prowadziłam długie rozmowy przez telefon? Pocieszałam? A nie byłam jedyna, wszyscy ją obskakiwali z każdej strony, bo wszyscy widzieli co się dzieje w tym, pożal się Boże, związku, tłumaczyli, widziałam jak ona wpada w wielki dół, jak jej poczucie wartości leci na łeb na szyję i strasznie się cieszyłam, kiedy w końcu powiedziała "Dość" i się z nim rozstała, kiedy przez parę dni było okej. A potem wystarczyła jakaś głupia impreza, na której się razem znaleźli (jedna grupa znajomych), żeby się na niego rzuciła i poleciała z wywieszonym ozorem jak na smyczy. Tydzień wcześniej, czy dwa, mogłyśmy normalnie porozmawiać o jego zachowaniu wobec niej, neutralnie, dziś nie da powiedzieć krytycznego słowa, jak gdyby zupełnie zapomniała, co jej zrobił. Tutaj już nawet moja cierpliwość się skończyła. Chciałam pomóc, chciałam dobrze, szkoda tylko, że ona jak widać tej pomocy nie chce. Co mogę więcej zrobić? Mam na nią wrzeszczeć, że się z nim widuje? To już nic nie pomoże, mogę mieć tylko nadzieję, że studia ich rozdzielą (prawdopodobnie idą do innych miast) i ona znajdzie sobie na miejscu kogoś bardziej wartościowego, bardzo na to liczę. Naprawdę nie rozumiem tej agresji skierowanej w moją stronę? Powinnam się cieszyć, że do niego wróciła? Pogłaskać ją po głowie? Uważasz, że tak byłoby lepiej? Bo ja nie. Edytowane przez daf502bc9430c04b8cbdbd94f51a8624bed02f84_61e0bd2ac4d4e Czas edycji: 2013-07-25 o 10:01 |
|
2013-07-25, 10:57 | #23 |
wańka wstańka
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 12 467
|
Dot.: Dlaczego ofiary przemocy domowej nie odchodza od swoich oprawcow?
[1=daf502bc9430c04b8cbdbd9 4f51a8624bed02f84_61e0bd2 ac4d4e;41947528]Już zdążyłam ją zrugać (nie mam na myśli awantury, po prostu wyraziłam, co myślę o takim obrocie spraw), kiedy się dowiedziałam, że do niego wróciła, ale stwierdziłam, że to jej życie i jak chce, to niech sobie je niszczy dalej, ja już się w to mieszać nie będę, sama tego chciała, kto jej pomoże, jeżeli nie ona sama?[/QUOTE]
Określiłaś swoje stanowisko- spoko. Z tym, ze to nie jest postawa przyjaciela. Przyjaciel mówi co uwazai daje znać, ze będzie jak się zycie danej osoby rozsypie w kawałki. Ty jej powiedziałas: pakujesz się w syf, tak wybierasz- radz sobie sama. Potraktowałaś ją z góry. W odatku na etapie (toksycznego związku), na którym takie argumenty nie działają i sa jak grochem o ścianę. [1=daf502bc9430c04b8cbdbd9 4f51a8624bed02f84_61e0bd2 ac4d4e;41947528] Ale też mnie to strasznie dziwi, co innego gdyby była to samotna dziewczyna, jakaś szara myszka, która potrzebuje, żeby ktoś zwrócił na nią uwagę, ale ona ma mnóstwo znajomych, oddanych przyjaciół, ma hobby, któremu może poświęcać czas, a mimo to tkwi przy takim baranie, żeby mieć komu wyro wygrzać (bo zawoalowanie mi dała do zrozumienia, że głównie o to chodzi), mimo iż kilku wolnych kolegów jest nią zainteresowanych, a są zdecydowanie lepszym materiałem na partnera i ona dobrze o tym wie. .[/QUOTE] W związki przemocowe pakują się rózne kobiety, równiez te piękne, kobiety ambitne, z perspektywami (warto obejrzeć, filmik, który został wrzucony w pierwszym poście). To nie jest tak, ze pewnego dnia super dziewczyna spotyka buca i pragnie z nim być i by ją męczył. Zaczyna się od zauroczenia. Facet buduje sieć zalezności, jest mega atrakcyjny (często wyczuwa potrzeby danej kobiety). A pózniej to juz równia pochyła. Taki zwiąek zaburza postrzeganie świata. Ona widzi go inaczej niz ty. Koledzy mogą wydawać jej się porządniejsi, fajniejsi pod wieloma względami, ale jednocześnie... nudni. Który z nich zapewniłby jej hustawe, do której jest przyzwyczajona? I pytanie, czy ona umiałaby funkcjonować we względnie zdrowej relacji, kiedy od dłuzszego czasu tkwi w bagnie? Moim zdaiem mogłaby, ale sama myśl o tym moze ją przerazać. [1=daf502bc9430c04b8cbdbd9 4f51a8624bed02f84_61e0bd2 ac4d4e;41947528] Wiesz ile czasu ją wspomagałam? Tłumaczyłam wszystko po tysiąc razy, słuchałam jej żali po kolejnych kłótniach? Po nocach prowadziłam długie rozmowy przez telefon? Pocieszałam? A nie byłam jedyna, wszyscy ją obskakiwali z każdej strony, bo wszyscy widzieli co się dzieje w tym, pożal się Boże, związku, tłumaczyli, widziałam jak ona wpada w wielki dół, jak jej poczucie wartości leci na łeb na szyję i strasznie się cieszyłam, kiedy w końcu powiedziała "Dość" i się z nim rozstała, kiedy przez parę dni było okej. A potem wystarczyła jakaś głupia impreza, na której się razem znaleźli (jedna grupa znajomych), żeby się na niego rzuciła i poleciała z wywieszonym ozorem jak na smyczy. Tydzień wcześniej, czy dwa, mogłyśmy normalnie porozmawiać o jego zachowaniu wobec niej, neutralnie, dziś nie da powiedzieć krytycznego słowa, jak gdyby zupełnie zapomniała, co jej zrobił. Tutaj już nawet moja cierpliwość się skończyła. Chciałam pomóc, chciałam dobrze, szkoda tylko, że ona jak widać tej pomocy nie chce. Co mogę więcej zrobić? Mam na nią wrzeszczeć, że się z nim widuje? To już nic nie pomoże, mogę mieć tylko nadzieję, że studia ich rozdzielą (prawdopodobnie idą do innych miast) i ona znajdzie sobie na miejscu kogoś bardziej wartościowego, bardzo na to liczę. [/QUOTE] Pomogłaś jej, jeśli nie masz na więcej siły to wystarczy Zwyczajnie jej nie kop. To jest klasyka, takie kobiety wracają. Trzeba mieć siłę ogromną by się nie poddać, i ludzi, którzy wspierają. Między innymi dlatego, ze facet ją dobrze zna i wie co na nią działa i wywołuje określone reakcje. Niejednokrotnie bazuje na kłamstwie. Kłamie po to, by ją odciąć od ludzi, którzy ją wspierają. Dobrze wie, ze jeśli do niego wróci, raz, drugi i kolejny, to w końcu ona będzie sama i szanse na odejście są coraz słabsze. On wie, więc moze posuwać się do róznych manipulacji i kłamstw. On jest tym niezrozumianym przez świat, ona go roumie, a ty niecna nic nie wiesz o zyciu i jeszcze np. z nim flirtowałaś za jej plecami ( to takie potencjalne scenariusze). Dla kazdej kobiety jest inny czas by odejść. Większośc wraca. Za kazdym powrotem jest gorzej i cięzej, za kazdym razem zagrozenie wzrasta. Nie kazda jest silna i nie kazda daje radę. Pouczanie takich kobiet przyczynia się do ich jeszcze większej izolacji i trwania w takim związku. I chociaz człowiek chciałby komuś pomóc to zwyczajnie nie moze i jedyna rzeczą jest czekanie, by pozbierać kawałki jak się świat danej osoby rozsypie. [1=daf502bc9430c04b8cbdbd9 4f51a8624bed02f84_61e0bd2 ac4d4e;41947528] Naprawdę nie rozumiem tej agresji skierowanej w moją stronę? Powinnam się cieszyć, że do niego wróciła? Pogłaskać ją po głowie? Uważasz, że tak byłoby lepiej? Bo ja nie.[/QUOTE] Najlepiej to powiedzieć, ze uwazasz, ze on ją krzywdzi. Mozesz jej przedstawić fakty (bez wyrazaia wielkiej dezaprobaty): np. pokazać: gdy jesteś z nim gorzej spiasz, stan zdrowia ci się pogarsza, masz kłopoty w szkole/ na uczelni masz problem dogadać się ze mną/ rodzicami/ rodzeństwem/ masz większe kłopoty finansowe/ wyglądasz na bardziej zmęczoną/ zaniedbujesz siebie (makijaz ubranie itd). Powiedzieć szczerze, ze nie wiesz co w nim widzi i widzisz jak ją krzywdzi. Mozesz powiezieć, ze jak będzie chciała od niego odejść to jej pomozesz. Jeśli chcesz znią ograniczyć kontakt, bo sytuacja jest dla ciebie trudna do zniesienia tezmozeszo tym wspomniec, ale nie zrzucaj na nią winy- bo on to wykorzysta przeciwko niej i izolacja wzrośnie. Masz racje, ze to jej zycie. Jeśli jednak chcesz jej pomóc to warto byś wzięła pod uwagę specyfikę problemu. Z takimi związkami jest trochę jak z głębokim ualeznieniem od alkoholu. Alkoholikowi powiedziałałbyś: rzuc to i daj radę? Tak z dnia na dzień? Wierzyłabyś, ze taka akcja się powiedzie? Szansa powodzenia minimalna, dokładnie jak w przypadku Twojej przyjaciółki.
__________________
nauczycielu, zajrzyj |
2013-07-25, 11:26 | #24 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2012-05
Wiadomości: 1 103
|
Dot.: Dlaczego ofiary przemocy domowej nie odchodza od swoich oprawcow?
Ajah, zgadzam się z tobą w pewnym stopniu. Z drugiej jednak strony czasem trzeba pozwolić komuś upaść na dno, żeby uzmysłowił sobie jak wielką krzywdę sobie wyrządził. Bywa też tak, że to dno nie spowoduje, że kobieta (bo zauważyłam, że rozpatrujemy tutaj tylko model kobieta - ofiara i mężczyzna - oprawca) opamięta się. Ale to są przypadki krytyczne, gdzie pomoc specjalisty okazuje się niezbędna.
A odnosząc się bezpośrednio do tematu to, tak jak większość z dziewczyn napisało, zazwyczaj jest to po prostu zależność finansowa. Bywają także przypadki, w których kobieta wynosi taki model związku z domu. Nie zna innego świata - ojciec trzymał matkę na krótkiej smyczy, matka trzymała na krótkiej smyczy córkę i ona zwyczajnie nie potrafi nawiązać zdrowej relacji, w której nikt nikogo na smyczy nie trzyma, nikt nikogo nie ogranicza, nie ma zakazów/nakazów/rozkazów. Może to także wynikać z niskiego poczucia własnej wartości, jak u mojej znajomej na przykład. On ją wyzywa, zdradza, ale ona ubzdurała sobie, że nic lepszego ją w życiu nie spotka i nie odejdzie od niego. Zdrady wybacza, każde wyzwisko obraza w żart, argumentując znajomym, że on tak dla zabawy. Wielokrotnie tłumaczyłam jej, że tkwi w toksycznym związku, powoływałam się na argumenty, które - wydawać by się mogło - trafią do niej, ale jak grochem o ścianę. Ona sobie takie życie wybrała i w takim układzie będzie tkwiła dopóki szanowny pan i władca nie kopnie jej w tyłek. Odchodziła od niego kilka razy, za każdym razem byłam przy niej, wspierałam, służyłam radą, rękawem do wypłakania. Za każdym razem wracała. W pewnym momencie odsunęła się od znajomych, zaczęła po kolei urywać kontakty. Nie dlatego, że on jej kazał, sama tak zdecydowała. To ona nie chciała pomocy, choć pomagało wielu znajomych. Przyczyn takich zachowań jest wiele, ich podłoże jest podobne jak w przypadku uzależnienia od czegokolwiek, bo uzależnieniem to de facto nazywamy. Uzależnieniem od drugiego człowieka, o czym również wspomniały już wyżej dziewczyny. |
2013-07-25, 17:12 | #25 |
wańka wstańka
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 12 467
|
Dot.: Dlaczego ofiary przemocy domowej nie odchodza od swoich oprawcow?
Jeszcze jedna kwestia Przyszla mi do glowy. Życie po zakończeniu takiego związku często bywa koszmarem. Niektórym znany koszmar jest lepszy niż ten jeszcze nieznany. ..
__________________
nauczycielu, zajrzyj |
2013-07-26, 08:45 | #26 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 16 867
|
Dot.: Dlaczego ofiary przemocy domowej nie odchodza od swoich oprawcow?
Ajah, ja właśnie cały czas staram się dawać jej do zrozumienia, że on ją krzywdzi, nie chciałabym pozwolić, żeby zapomniała o tych ostatnich wydarzeniach, bo on jej wciska kit, że teraz będzie dobrze. A co do tego "mega atrakcyjny" - cóż, najbardziej przerażające tutaj jest to, że ona dobrze wie, że on jej nic nie daje i nigdy nie dawał w tej relacji. W tym związku nigdy nie było czułości, wyznań, nic, nawet za rękę nie bardzo chcieli chodzić "bo on uważał, że to jest za słodkie", żadnego zrozumienia, żadnego wspierania, zero zainteresowania jej życiem, że nie wspomnę o fizycznych kwestiach przeróżnych, a ona tego zawsze potrzebowała i potrzebuje, często mi się skarżyła, że on po prostu ma ją gdzieś, a łaskawie znajduje czas na spotkanie tylko, kiedy ma ochotę jej poużywać w charakterze materaca, więc tutaj z tymi potrzebami... chyba to inaczej zadziałało. Tym bardziej jestem zszokowana i tym bardziej tego nie rozumiem.
Nie zamierzam jej kopać, i tak przy niej będę, gdyby znowu wykręcił jakiś numer, ale po prostu, widząc to, jak się tutaj zachowała, nie wiem, czy warto tyle sił wkładać w to, żeby starać się ją wyciągać za uszy, tutaj chyba sama musi prędzej, czy później pójść po rozum do głowy. |
Nowe wątki na forum Intymnie |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 20:06.