Problem z chłopakiem, błedy młodości.

[m3y]

Witam użytkowników/użytkowniczki. Cześć wam wszystkim!
Piszę ten wątek z jednego powodu. Mam nadzieję, ze wyrażone przez was opinie pomogą mi w podjęciu odpowiedniego działania. Bardzo proszę o szczere odpowiedzi, pomocna każda opinia(szczere najwyżej punktowane) i proszę bardzo bez głupich komentarzy i żartów. A więc zaczynam...
Mam 21 lat, od dwóch lat jestem w związku z moim chłopakiem. Co mogę jego temat powiedzieć? W zasadzie to chodzący ideał. Jest moim ideałem mężczyzny. Mój Piotrek jest facetem na, którego czekałam całe życie. Trenuje wiele sportów i jest w tym na prawdę świetny. Wygląda lepiej niż modele z okładki magazynów na prawdę o siebie dba ćwiczy po 3 godziny dziennie. W dodatku jest niesamowicie inteligentny na prawie każdy temat posiada przynajmniej szczątkową wiedzę. Inteligentny, niesamowicie oczytany, bardzo opiekuńczy. Tak wiem brzmi to jak troll. Proszę wierzcie mi tak nie jest. Ten chłopak w razie mojej choroby, czy niedyspozycji zachowuje się lepiej niż moja własna mama. Jest niesamowicie opiekuńczy dla mnie spełnia na prawdę prawie każdą moja prośbę, przy nim czuje się na prawdę kobietą. Wiadomo, każda z nas ma własne kompleksy w moim przypadku był to biust. Jednak gdy widzisz tak przystojnego faceta, który wręcza Ci kwiaty w najmniej spodziewanym momencie, bez żadnej okazji. W każdej chwili potwierdza twoją urodę, nawet jeśli jesteśmy gdzieś na party zawsze powtarza mi, ze piękniejszej dla Niego od mnie tutaj nie ma. Koniec zachwytów, ale wierzcie mi mogła bym tak godzinami. Pod każdym względem przewyższa moje oczekiwania. W tej chwili zostały one ustalone na jego poziomie (po prostu się przyzwyczaiłam). Czytając ten wylew pewnie zastanawiasz się jaki jest powód tego postu co może być nie tak? Problem nie stoi po mojej stronie niestety.
Mając 17 lat miałam swój pierwszy raz. Później miałam jeszcze jednego chłopaka. Każdy z nich okazał się wrednym ch.. Pierwszy z nich bardziej niż mnie wolał wciągać nosem. Jak pomyślę o drugim to mi się rzygać chce czemu to zrobiłam i jak mogłam z nim być. Dlatego pominę ten smutny epizod mojego życia. Dopiero na studiach poznałam Piotrka z początku uważałam go za takiego samego palanta jak moi byli, jednak teraz się tego bardzo wstydzę, w tym momencie dam się pociąć za tego chłopaka. Problem jest następujący. Piotrek był prawiczkiem, nie wiem jak to się ten chłopak ma na prawdę wszystko, a to ja byłam jego pierwszą. Kocham go najmocniej na świecie, on czuje to samo w stosunku do mnie. Jednak gdy zapytałam Go, czy mu to przeszkadza(brak mojego dziewictwa). Odpowiada, ze bardzo, ze czasami niechcący coś opowiem o swoich byłych. Z jego opowiadania wynika to tak, jakby czuł się nie pewnie, że ktoś przed nim był, ze jest porównywany, jest strasznie zazdrosny. Tym bardziej, iż osławione dziewictwo w moim przypadku już dawno uleciało zanim pomyślałam o kimś tak wspaniałym. O chłopaku, który na to na prawdę zasługuje!!! Sama siedzę czasami przygnębiona, nie rozumiem czemu wtedy to zrobiłam. Martwię się o to, że po prostu ze mnie zrezygnuje. Czuje, ze nie należy mi się taki facet i na prawdę jeśli odejdzie to nie wiem co zrobię. Próbując z nim o tym rozmawiać, zawsze odpowiada mniej więcej "Kochanie czemu chcesz rozmawiać o rzeczach których już nie ma. Czy chciałbym? -tak, najbardziej na świecie, ale niestety nigdy się tego nie doczekam." zazwyczaj prosi mnie potem, żebym dała mu spokój zostawiła go samego. Za jakąś godzinę wraca i mnie przytula najpiękniej na świecie. Wtedy zawsze płacze, On swoją dłonią ociera moje łzy... patrzy swoimi pięknymi oczami w moje zapłakane oczy.... i ta martwa cisza... Serce mi pęka... Nie wiem, jak go przekonać, ze tamtych już nie ma w zasadzie nigdy nie było. Nie chce go stracić...jednak czuje, że przez to się niesamowicie oddala ode mnie. Kocham go najmocniej na świecie a nie mam pojęcia jak mu to wybić z głowy.
Proszę o wasze opinie. Za błędy i składnie bardzo przepraszam pisze to pod wpływem emocji. Wszelkie rady mile widziane. Proszę tego nie traktować jak troll. Na prawdę potrzebuję czyjejś rady.

[niebieskie_oczko]

Napisane przez m3y

Witam użytkowników/użytkowniczki. Cześć wam wszystkim!
Piszę ten wątek z jednego powodu. Mam nadzieję, ze wyrażone przez was opinie pomogą mi w podjęciu odpowiedniego działania. Bardzo proszę o szczere odpowiedzi, pomocna każda opinia(szczere najwyżej punktowane) i proszę bardzo bez głupich komentarzy i żartów. A więc zaczynam...
Mam 21 lat, od dwóch lat jestem w związku z moim chłopakiem. Co mogę jego temat powiedzieć? W zasadzie to chodzący ideał. Jest moim ideałem mężczyzny. Mój Piotrek jest facetem na, którego czekałam całe życie. Trenuje wiele sportów i jest w tym na prawdę świetny. Wygląda lepiej niż modele z okładki magazynów na prawdę o siebie dba ćwiczy po 3 godziny dziennie. W dodatku jest niesamowicie inteligentny na prawie każdy temat posiada przynajmniej szczątkową wiedzę. Inteligentny, niesamowicie oczytany, bardzo opiekuńczy. Tak wiem brzmi to jak troll. Proszę wierzcie mi tak nie jest. Ten chłopak w razie mojej choroby, czy niedyspozycji zachowuje się lepiej niż moja własna mama. Jest niesamowicie opiekuńczy dla mnie spełnia na prawdę prawie każdą moja prośbę, przy nim czuje się na prawdę kobietą. Wiadomo, każda z nas ma własne kompleksy w moim przypadku był to biust. Jednak gdy widzisz tak przystojnego faceta, który wręcza Ci kwiaty w najmniej spodziewanym momencie, bez żadnej okazji. W każdej chwili potwierdza twoją urodę, nawet jeśli jesteśmy gdzieś na party zawsze powtarza mi, ze piękniejszej dla Niego od mnie tutaj nie ma. Koniec zachwytów, ale wierzcie mi mogła bym tak godzinami. Pod każdym względem przewyższa moje oczekiwania. W tej chwili zostały one ustalone na jego poziomie (po prostu się przyzwyczaiłam). Czytając ten wylew pewnie zastanawiasz się jaki jest powód tego postu co może być nie tak? Problem nie stoi po mojej stronie niestety.
Mając 17 lat miałam swój pierwszy raz. Później miałam jeszcze jednego chłopaka. Każdy z nich okazał się wrednym ch.. Pierwszy z nich bardziej niż mnie wolał wciągać nosem. Jak pomyślę o drugim to mi się rzygać chce czemu to zrobiłam i jak mogłam z nim być. Dlatego pominę ten smutny epizod mojego życia. Dopiero na studiach poznałam Piotrka z początku uważałam go za takiego samego palanta jak moi byli, jednak teraz się tego bardzo wstydzę, w tym momencie dam się pociąć za tego chłopaka. Problem jest następujący. Piotrek był prawiczkiem, nie wiem jak to się ten chłopak ma na prawdę wszystko, a to ja byłam jego pierwszą. Kocham go najmocniej na świecie, on czuje to samo w stosunku do mnie. Jednak gdy zapytałam Go, czy mu to przeszkadza(brak mojego dziewictwa). Odpowiada, ze bardzo, ze czasami niechcący coś opowiem o swoich byłych. Z jego opowiadania wynika to tak, jakby czuł się nie pewnie, że ktoś przed nim był, ze jest porównywany, jest strasznie zazdrosny. Tym bardziej, iż osławione dziewictwo w moim przypadku już dawno uleciało zanim pomyślałam o kimś tak wspaniałym. O chłopaku, który na to na prawdę zasługuje!!! Sama siedzę czasami przygnębiona, nie rozumiem czemu wtedy to zrobiłam. Martwię się o to, że po prostu ze mnie zrezygnuje. Czuje, ze nie należy mi się taki facet i na prawdę jeśli odejdzie to nie wiem co zrobię. Próbując z nim o tym rozmawiać, zawsze odpowiada mniej więcej "Kochanie czemu chcesz rozmawiać o rzeczach których już nie ma. Czy chciałbym? -tak, najbardziej na świecie, ale niestety nigdy się tego nie doczekam." zazwyczaj prosi mnie potem, żebym dała mu spokój zostawiła go samego. Za jakąś godzinę wraca i mnie przytula najpiękniej na świecie. Wtedy zawsze płacze, On swoją dłonią ociera moje łzy... patrzy swoimi pięknymi oczami w moje zapłakane oczy.... i ta martwa cisza... Serce mi pęka... Nie wiem, jak go przekonać, ze tamtych już nie ma w zasadzie nigdy nie było. Nie chce go stracić...jednak czuje, że przez to się niesamowicie oddala ode mnie. Kocham go najmocniej na świecie a nie mam pojęcia jak mu to wybić z głowy.
Proszę o wasze opinie. Za błędy i składnie bardzo przepraszam pisze to pod wpływem emocji. Wszelkie rady mile widziane. Proszę tego nie traktować jak troll. Na prawdę potrzebuję czyjejś rady.

Jak dla mnie przesadzasz i to sporo. Każdy z nas ma jakąś przeszłość i tego nikt nie zmieni. On też pewnie miał jakieś doświadczenia z dziewczynami (już nie chodzi o sam seks). Powinnaś się ogarnąć, żyć obecnym związkiem i nie zaczynać tematów na temat swojego dziewictwa, którego nie masz. Nikt nie lubi chyba słuchać zbytnio o eksach swojego partnera/partnerki. Ty ciągle do tego wracasz i na pewno go tym trochę krzywdzisz.

Zejdź na ziemię. Masz fajny związek, dbaj o niego i nie dramatyzuj o swojej przeszłości ciągle

[m3y]

A co w przypadku. Gdy on mówi, ze się ze mną nigdy nie ożeni?

[niebieskie_oczko]

Napisane przez m3y

A co w przypadku. Gdy on mówi, ze się ze mną nigdy nie ożeni?

Ile jesteście razem?
Jak uzasadnił swoje zdanie? I w jakiej sytuacji to stwierdzenie wyszło?

[m3y]

Napisane przez niebieskie_oczko

Ile jesteście razem?
Jak uzasadnił swoje zdanie? I w jakiej sytuacji to stwierdzenie wyszło?

Jesteśmy razem 2 lata. Jesteśmy rówieśnikami mamy po 21 lat. Mówił, ze nie chce słyszeć o żadnym ślubie i nigdy się nie ożeni. Akcja miała miejsce w następujący sposób.
Krzyczałam podczas kłótni, że chce faceta na całe życie. Pokłóciliśmy się, o to, ze ciągle opowiadam tekst mojego byłego. Traktuje to zupełnie żartobliwie, śmiejemy się z moja przyjaciółka z tego głąba w ten sposób. Poprosił mnie o tekstem "możesz zamknąc twarz i tego nie mowić". kiedy powiedziałam "czego nie mówić?". Zaczęło się piekło. Nie krzyczał, ale jego riposty bardzo mnie bolały. Kiedy powiedziałam, ze chce faceta na całe życie. Odpowiedział stanowczym głosem, że już 2 miałam to czemu mam się z takim ch... jak on meczyć. Na odchodne powiedział, że jeśli on będzie mnie chciał i będzie mi się podobało to możemy być razem cały czas. Jednak nigdy w życiu się nie ożeni. Zdania nie zmienia od roku. Mimo, ze ślub dla mnie samej to dość odległa fantazja.

[niebieskie_oczko]

Napisane przez m3y

Jesteśmy razem 2 lata. Jesteśmy rówieśnikami mamy po 21 lat. Mówił, ze nie chce słyszeć o żadnym ślubie i nigdy się nie ożeni. Akcja miała miejsce w następujący sposób.
Krzyczałam podczas kłótni, że chce faceta na całe życie. Pokłóciliśmy się, o to, ze ciągle opowiadam tekst mojego byłego. Traktuje to zupełnie żartobliwie, śmiejemy się z moja przyjaciółka z tego głąba w ten sposób. Poprosił mnie o tekstem "możesz zamknąc twarz i tego nie mowić". kiedy powiedziałam "czego nie mówić?". Zaczęło się piekło. Nie krzyczał, ale jego riposty bardzo mnie bolały. Kiedy powiedziałam, ze chce faceta na całe życie. Odpowiedział stanowczym głosem, że już 2 miałam to czemu mam się z takim ch... jak on meczyć. Na odchodne powiedział, że jeśli on będzie mnie chciał i będzie mi się podobało to możemy być razem cały czas. Jednak nigdy w życiu się nie ożeni. Zdania nie zmienia od roku. Mimo, ze ślub dla mnie samej to dość odległa fantazja.

Czyli powiedziane było to w kłótni. Wtedy szargają emocje.
Skąd wiesz, że zdania nie zmienił? Czy wychodzi to z rozmowy czy znowu z kłótni?

I chyba nie jest taki idealny, jak opisywałaś go w pierwszym poście

[Bela03]

Z tego co rozumiem, to po prostu nie jest fanem małżeństwa jako instytucji. W tym wieku macie na to mnóstwo czasu, żyjcie i cieszcie się życiem razem. Jesli za parę lat będziecie razem i on będzie widział, że Ci zależy to pewnie się oświadczy. Na razie nie wierć mu dziury w brzuchu.
Nie przejmuj się też przeszłością, każdy ma jakąś. Nie da się jej usunąć, ale też nie należy jej żałować bo w depresję można popaść przez rzeczy których nie zmienimy. Powinno się liczyć jaką osobą jesteś na dzień dzisiejszy

[m3y]

Napisane przez niebieskie_oczko

Czyli powiedziane było to w kłótni. Wtedy szargają emocje.
Skąd wiesz, że zdania nie zmienił? Czy wychodzi to z rozmowy czy znowu z kłótni?

I chyba nie jest taki idealny, jak opisywałaś go w pierwszym poście

To wychodzi z rozmowy, nie chce nawet słuchać o tym. Nie akceptuje faktu, ze ktoś był przed nim w ogóle. Co do tego, że nie jest idealny? Powiem szczerze, niemożliwe jest dla mnie wyobrazić sobie lepszego. Jest super człowiekiem a chłopakiem niesamowitym. Każdy ma swoje wady, jednak nawet gdy się kłócimy, zazwyczaj to ja na niego się wydzieram. On mnie zawsze uspokaja i mówi, ze dopóki podnoszę głos i mam emocje w sobie ta rozmowa nie ma sensu, bo on też się zaraz zdenerwuje. Wtedy w 90% przypadków uspokaja mnie i przedstawiam mu swój punkt widzenia. On przedstawia mi swój dochodzimy do wniosku, że to zazwyczaj ja robię ten burdel. Tylko nie widziałam to tego z 2 strony. Po rozmowie zawsze wyciągamy jakieś wnioski, żeby w przyszłości nie było więcej niesmaków. Tylko w tym jednym temacie niestety jest nie do przebicia. Ciężko wyobrazić sobie lepszego faceta i rodzaj w jakim jest w stanie mną zawładnąć a przyznam, ze jestem strasznie krzykliwa i obrażalska. Wszystko mi wyjaśnia do momentu, aż zrozumiem jak sam to ujmuje "tak długo będę ci tłumaczył, aż przekopuje paczkę plików z mojej głowy do twojej". Prosi mnie, że jeśli coś mnie nie pokoi to mam mu mówić, wtedy to się da załagodzić, bez emocji. A on sam nie jest w stanie wejść do mnie do głowy i zobaczyć co jest nie tak, że nie widzi wszystkiego a ja mu powiem to zwraca uwagę. W porównaniu do moich byłych to tak jakby się przesiąść z składaka do ferrari najlepszej wersji.

[chwast]

Nie wiem, dla mnie ten facet jest jakiś dziwny .....

Wysyłane z mojego SK17i za pomocą Tapatalk 2

[blessya_]

Nie zasługujesz na niego? Zdecydowanie nie doceniasz siebie. Skoro taki "ideał" się w tobie zakochał, może powinnaś patrzeć na siebie mniej krytycznie I nie wspominać o byłych, być może jest zazdrosny o ciebie, i że jest mniej doświadczony itp. Ale na twoim miejscu zamiast tlumaczyc mu ciagle że jest lepszy od byłych, w ogole nie wspominałabym o byłych. jest najlepszy i już Nikt nie lubi porównywania, nawet jeśli chodzi o to, że jest lepszy.

[nadijka]

Opis tej sytuacji z małżeństwem troszkę mi się kłóci z opisem ideału z pierwszego posta Nie wiem, czy dobrze zrozumiałam, ale facet nie chce się żenić, bo miałaś kogoś przed nim? Jeśli tak, to daleko mu do ideału...TŻ jest najwyraźniej mocno niedojrzały i zakompleksiony pod tym względem. Co w przypadku, gdy mu się to nie zmieni? Kwiatki i komplementy to jedno, ale skoro nie zgadzacie się w fundamentalnych kwestiach to będzie Wam ciężko ze sobą. Inna sprawa, że jesteście jeszcze tak młodzi, że nie wiem, czy można tutaj mówić o poglądach ukształtowanych już na całe życie. Nie za bardzo mi się podoba też ten tekst o "kopiowaniu plików" - kojarzy mi się z jakimś praniem mózgu i ciśnięciem tematu do momentu aż będziesz uważała dokładnie tak jak on i do tego jeszcze przyznała, że to wszystko Twoja wina. Nieco go chyba idealizujesz...
Ze swojej strony - przestań wspominać i przywoływać byłych. Nic to nie wnosi, a jak widać szkodzi, pytanie tylko komu bardziej, bo Ty się tym też zbyt zamartwiasz.

[just_me]

Może zmieni zdanie? Daj mu spokój z tym ślubem. Mój tż na początku też mi mówił, że ślub to nie ze mną. A długo potem mu się totalnie odmieniło. W sensie, że już tak nie mówi. Teraz jest "zostaniesz moją żoną, zobaczysz". Myśle, żę nei moze sobie poradzic z ta sytuacją, ale może zmieni zdanie. Dojrzeje troche. Tylko nie mów mu ciagle o tym, bo tylko mysli niepotrzebnie i jeszcze faktycznie coś głupiego wymyśli. Daj sobie siana z tym tematem. Dbaj o wasz związek, a kwestią ślubu bedzeisz sie martwic za pare lat

[chwast]

Napisane przez nadijka

Opis tej sytuacji z małżeństwem troszkę mi się kłóci z opisem ideału z pierwszego posta Nie wiem, czy dobrze zrozumiałam, ale facet nie chce się żenić, bo miałaś kogoś przed nim? Jeśli tak, to daleko mu do ideału...TŻ jest najwyraźniej mocno niedojrzały i zakompleksiony pod tym względem. Co w przypadku, gdy mu się to nie zmieni? Kwiatki i komplementy to jedno, ale skoro nie zgadzacie się w fundamentalnych kwestiach to będzie Wam ciężko ze sobą. Inna sprawa, że jesteście jeszcze tak młodzi, że nie wiem, czy można tutaj mówić o poglądach ukształtowanych już na całe życie. Nie za bardzo mi się podoba też ten tekst o "kopiowaniu plików" - kojarzy mi się z jakimś praniem mózgu i ciśnięciem tematu do momentu aż będziesz uważała dokładnie tak jak on i do tego jeszcze przyznała, że to wszystko Twoja wina. Nieco go chyba idealizujesz...
Ze swojej strony - przestań wspominać i przywoływać byłych. Nic to nie wnosi, a jak widać szkodzi, pytanie tylko komu bardziej, bo Ty się tym też zbyt zamartwiasz.

Dokładnie... Miałam identyczne odczucia co do tego posta. Facet ma jakiś bezpodstawny problem i wzbudza poczucie winy jak jakiś... No

Wysyłane z mojego SK17i za pomocą Tapatalk 2

[just_me]

Nie szalejcie może jest super facetem, ale ma po prostu jakieś tam inne swoje poglądy. Czy to go od razu skreśla cały jego charakter? Są ludzie, którzy mają problem z pogodzeniem się z takimi rzeczami i tyle. Głupie jest przekreślanie człowieka tylko z powodu takiego myślenia. Każdy z nas ma swoje dziwactwa i nie musi to oznaczać, ze jesteśmy złymi ludzmi

[201607111040]

Napisane przez m3y

Pokłóciliśmy się, o to, ze ciągle opowiadam tekst mojego byłego. Traktuje to zupełnie żartobliwie, śmiejemy się z moja przyjaciółka z tego głąba w ten sposób. Poprosił mnie o tekstem "możesz zamknąc twarz i tego nie mowić".

Może właśnie tu jest problem? Że ty ciągle nawiązujesz do byłego, że ciągle o nim przypominasz? Zamiast odciąć się od byłych, przestać o nich wspominasz ty sama mu o nich przypominasz. Przyjemnie by ci było jakby chłopak wspominał o swoich byłych?

[chwast]

Napisane przez just_me

Nie szalejcie może jest super facetem, ale ma po prostu jakieś tam inne swoje poglądy. Czy to go od razu skreśla cały jego charakter? Są ludzie, którzy mają problem z pogodzeniem się z takimi rzeczami i tyle. Głupie jest przekreślanie człowieka tylko z powodu takiego myślenia. Każdy z nas ma swoje dziwactwa i nie musi to oznaczać, ze jesteśmy złymi ludzmi

No dla mnie skreśla, w czym problem :-D

Wysyłane z mojego SK17i za pomocą Tapatalk 2

[niebieskie_oczko]

Dla mnie też jest ten facet dziwny Oczywiście nie znam go i oceniam go tylko na bazie wpisów autorki, ale no.... chyba on ma jakiś problem z sobą, a ty Autorko stawiasz go na piedestał, a sama udajesz jakąś grzesznice-męczennice

[nadijka]

Napisane przez just_me

Nie szalejcie może jest super facetem, ale ma po prostu jakieś tam inne swoje poglądy. Czy to go od razu skreśla cały jego charakter? Są ludzie, którzy mają problem z pogodzeniem się z takimi rzeczami i tyle. Głupie jest przekreślanie człowieka tylko z powodu takiego myślenia. Każdy z nas ma swoje dziwactwa i nie musi to oznaczać, ze jesteśmy złymi ludzmi

No ale tu nie chodzi o przekreślanie go, bo jest zazdrosny o przeszłość. Według mnie to on ją skreśla - "nie ożenię się z Tobą, bo nie jestem Twoim pierwszym facetem". Do tego to "kopiowanie plików" i tekst "możesz zamknąc twarz i tego nie mowić" ...Niezbyt miłe.

[Chatul]

m3y, rozumiem, że nie jesteś dumna ze swojej przeszłości, ale taką przeszłość masz, i tyle. Nie masz, co tego rozpamiętywać, bo to do niczego dobrego nie prowadzi. Najlepsze, co możesz zrobić, to przestać się zadręczać przeszłością i wyciągnąć z tej przeszłości wnioski na przyszłość.

Cała reszta należy tutaj do Twojego faceta. Tak naprawdę ma on tutaj dwa dobre wyjścia i jedno złe. Dwa dobre to albo zaakceptować tę przeszłość i przestać zatruwać związek, albo stwierdzić, że nie potrafi tej przeszłości zaakceptować i zerwać. Złe rozwiązanie to trwanie w związku z osobą, której przeszłości się nie akceptuje. I Twój facet na razie wybiera tę opcję. Ja bym czegoś takiego nie wytrzymała i nikomu nie polecam życia w takim związku

Napisane przez just_me

Nie szalejcie może jest super facetem, ale ma po prostu jakieś tam inne swoje poglądy. Czy to go od razu skreśla cały jego charakter? Są ludzie, którzy mają problem z pogodzeniem się z takimi rzeczami i tyle. Głupie jest przekreślanie człowieka tylko z powodu takiego myślenia. Każdy z nas ma swoje dziwactwa i nie musi to oznaczać, ze jesteśmy złymi ludzmi

Ja tam nie chciałabym być z facetem, który nie potrafi zaakceptować mojej przeszłości. Nie chciałoby mi się marnować moich nerwów na toksyczny związek z kimś, kto mnie w pełni nie akceptuje i wzbudza we mnie chore poczucie winy.

[Ninti88]

Przede wszystkim przestań zadręczać się przeszłością. Szanuj się. Wcale nie jesteś od niego gorsza. Dobrze,że doceniasz faceta, super, ale szanuj tez siebie i nie bądź na jego zawołanie, nie narzucaj się. Jesteś młoda, 21 lat to fajny wiek. Spotykaj się z nim, a czas sam pokaże co będzie dalej. Pamiętaj tylko, że Ty nie jesteś gorsza, nie mów o nim jak o bóstwie, bo facet zazwyczaj jak to zauważy to przestaje się starać, mam podobną sytuację i widzę co się dzieje.

---------- Dopisano o 17:59 ---------- Poprzedni post napisano o 17:57 ----------

No dobra, to jesli on rozstałby się z Tobą to też nie byłby już prawiczkiem dla kolejnej dziewczyny lol niech się ogarnie, nie miałaś przecież 10 facetów i nie puszczałaś się z kim popadnie, miałaś nieudany związek, daj spokój.

[835313362e9486e3c9442f08647b1f88dd16e422_65652de798c50]

Tylko pytanie : uważałaś te rzeczy za błędy przed poznaniem jego, czy dopiero pod jego wpływem?
Bo wiadomo, każdy ma jakieś sprawy, których się wstydzi, których żałuje, ale mam wrażenie, że Twoje poczucie winy jest niewspółmierne do sytuacji.
A na te jego oskarżenia... No cóż, ciekawe, jak on by się czuł, gdybyś zaczęła kręcić nosem, że nie miał nikogo i ze ciekawe dlaczego! I też mu zaczęła mówić, że jest super fajnie, ale nie miał nikogo przedtem i nie możesz sobie wybić tego z głowy!

I trochę pachnie mi tu... swego rodzaju manipulantem. Wiem, bo w podobnej relacji byłam. Też uważałam go za cud świata, największe dobro, ideał, który pomimo szeregu moich wad łaskawie zechcial ze mną być. I taaak. Szczególnie ten cytat:

Wszystko mi wyjaśnia do momentu, aż zrozumiem jak sam to ujmuje "tak długo będę ci tłumaczył, aż przekopuje paczkę plików z mojej głowy do twojej".

Mój też mi musiał tłumaczyć i wkładać do głowy, że noszę za krótkie sukienki, za duże dekolty i że pokazuje tym facetom, że jestem chętna! I oczywiście hit - zero kolegów, na co mi koledzy, jak mam jego? Po co w ogóle z nimi chce wychodzić? On mi nie wystarcza? I tak. Tłumaczył mi dopóki nie zrozumiałam, dlaczego on ma racje.
I byłam taaaka wdzięczna, że sprowadza mnie na słuszną drogę. Mnie. Biedną, nieobytą, która nie wie, co dobre, a co złe.

[Elfir]

NIGDY nie zakładajace, że druga strona zmieni zdanie.
Jesli twierdzi, że nie chce ślubu, a tobie na tym zalezy, będzie się to kładło cieniem na wasz związek aż w końcu któreś nie wytrzyma i sobie pójdzie.

Albo przyjmujesz kogoś z dobrodziejstwem inwentarza (wadami charakteru, przekonaniami), albo nie zawraszasz sobie i mu głowy.

[Chatul]

Napisane przez Elfir

NIGDY nie zakładajace, że druga strona zmieni zdanie.
Jesli twierdzi, że nie chce ślubu, a tobie na tym zalezy, będzie się to kładło cieniem na wasz związek aż w końcu któreś nie wytrzyma i sobie pójdzie.

Albo przyjmujesz kogoś z dobrodziejstwem inwentarza (wadami charakteru, przekonaniami), albo nie zawraszasz sobie i mu głowy.

Bardzo mądry post

[redfoxredfox]

Może mądry i oczytany ten TŻ, ale strasznie niemądry życiowo. Skoro Cię kocha, to powinien akceptować Twoją przeszłość. Ty masz prawo ją mieć. Skazuje Cię na umartwianie się, bo nie pasuje mu, że nie masz skrawka błony między nogami, bo ktoś, kogo znałaś przed poznaniem się z nim i ktoś, do kogo już nic nie czujesz ją przebił? Nie jest to wesołe, ale kompletnie różne macie zapatrywania na przyszłość i żadne zdania swojego nie zmieni więc jak sądzisz, jak chcecię tę przyszłość razem budować? Robią sobie ciągle dym?

[normalnyFacet]

Skoro jest taki "mondry" to czemu nie zrozumie tego, że co było a nie jest nie pisze się w rejestr?

[Elfir]

Oj tam. To typ "wazonika" - dziewczyna ma wartośc tylko jak jest dziewicą.
Wazonik też rozstał się z dziewczyną, bo nie mógl znieść myśli, że ktoś ją dotykał, albo on nie stanie na wysokości zadania i dziewczyna będzie porównywac go do wcześniejszych partnerów.

[m3y]

Dzięki wielkie, za wasze zdanie. Miała bym jeszcze jedno pytanie skierowane do męskiej części.
Panowie, czy na prawdę tak ważna dla was jest czystość. Czy mając do wyboru wybralibyście dziewczynę po kilku partnerach czy czystą i niewinną? Proszę o szczere odpowiedzi. Nie chodzi mi o jedną noc tylko na całe życie.

[normalnyFacet]

Napisane przez m3y

Dzięki wielkie, za wasze zdanie. Miała bym jeszcze jedno pytanie skierowane do męskiej części.
Panowie, czy na prawdę tak ważna dla was jest czystość. Czy mając do wyboru wybralibyście dziewczynę po kilku partnerach czy czystą i niewinną? Proszę o szczere odpowiedzi. Nie chodzi mi o jedną noc tylko na całe życie.

Jeżeli NIE BYŁBYM zakochany w jakiejś kobiecie to wiadomo WYBRAŁBYM dziewicę (jak większość facetów - a w 90% dla prawiczków).

Ty jesteś w ZWIĄZKU on się w Tobie KOCHA (ponoć) więc nie powinno być problemem to, że dziewicą już nie jesteś.

[maszToCoChcesz]

Czasu już nie cofniesz. Jesteście dorośli, to chyba logiczne, że wcześniej mieliście innych partnerów.