2014-05-10, 17:35 | #571 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2012-09
Wiadomości: 9
|
Dot.: Związek wykładowcy i studentki.
Odświeżam, bo mam podobny problem od dłuższego czasu. Myślę, że każdy zakochany albo zauroczony ma problem z nadinterpretacją. Ważne, żeby próbować to oceniać obiektywnie. No i też każdy przypadek i człowiek jest inny. Dla jednego mężczyzny pewne zachowania są normalne i wynikają z sympatii, a dla innego to już oznaka, że dziewczyna mu się podoba. Często niestety, trudno to jednoznacznie stwierdzić i się człowiek z tym gryzie.
|
2014-05-10, 20:56 | #572 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2014-02
Lokalizacja: Mazowieckie
Wiadomości: 5 242
|
Dot.: Związek wykładowcy i studentki.
Znam jedną taką parę,z tym,że różnica wieku jest u nich niewielka.
Ona zaczęła robić magisterkę,gdy on pierwszy rok wykładał. GreenStone mogłabyś napisać coś więcej o swoim problemie?
__________________
If you want to make God laugh, tell him about your plans Nie dbaj o markę ołówka, sprawdź czy jest zatemperowany. Porozmawiaj z nami o Bułgarii Od dupy strony, zapraszamy |
2014-05-15, 21:51 | #573 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 138
|
Dot.: Związek wykładowcy i studentki.
Ja nie wiem jak to możliwe, że mój wykładowca obecnie promotor cały czas mi się podoba, trwa to już trzy lata. Ja też nie jestem mu obojętna, ale ostatnio zwaliłam sprawę, zaprosił mnie na kawę ja się zgodziłam, zaproponowałam termin, ale on nie mógł, miał wyjazd służbowy zagranicę, potem na dyzurze kilkakrotnie pytał mnie o spotkanie a ja za każdym razem się wykręcałam nie wiedziałam co zrobić, im bardziej go poznaję tym bardziej mi się podoba, nigdy tak nie miałam i obawiam się tego, cały czas o nim myślę i nie wiem czy lepiej dać sobie spokój czy może umówić się boję się, że się z nim kilka razy spotkam zaangażuję się emocjonalnie a potem nic z tego nie wyjdzie. Nie wiem co robić, ale to wszystko strasznie mnie męczy
|
2014-05-15, 22:19 | #574 | |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2012-09
Wiadomości: 9
|
Dot.: Związek wykładowcy i studentki.
Cornet, myślę, że teraz nie powinnaś nic robić do czasu gdy jest Twoim promotorem. Bo zarówno Ty mogłabyś mieć kłopoty jak i on. Potem gdy przestaną Was łączyć te uczelniane stosunki, sytuacja będzie bardziej czysta i gdy możesz się zastanowić co z tym zrobić. Może warto podjąć ryzyko? Musisz sama zdecydować.
Cytat:
mi sprzeczne sygnały. Staram się nie nadinterpretować, ale bardzo dużo mi pomagał i angażował w wielu rzeczach, choć nie musiał. Na zajęciach, często utrzymujemy kontakt wzrokowy Jedno jest pewne darzy mnie dużą sympatią. Chciałabym utrzymać z nim jakiś kontakt po studiach, choćby czysto naukowy. |
|
2014-05-17, 20:38 | #575 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 138
|
Dot.: Związek wykładowcy i studentki.
U mnie jest tak samo. Byłam zakochana w tym wykładowcy już wcześniej, a wiedząc, że raczej nic nigdy z tego nie będzie wybrałam go na promotora, bo dobrze nam się współpracowało i rozmawiało. Zarówno na zajęciach jak i przy projektach przy których mi pomagał. Generalnie bardzo, bardzo męczy mnie to uczucie. Przede wszystkim dlatego, że czasem nie wiem jak odbierać niektóre jego zachowania. Daje
mi sprzeczne sygnały. Staram się nie nadinterpretować, ale bardzo dużo mi pomagał i angażował w wielu rzeczach, choć nie musiał. Na zajęciach, często utrzymujemy kontakt wzrokowy Jedno jest pewne darzy mnie dużą sympatią. Chciałabym utrzymać z nim jakiś kontakt po studiach, choćby czysto naukowy.[/QUOTE] Czuję się tak, jakbym czytała swoją historię. Czuję, że nie jestem mu obojętna, traktuje mnie inaczej niż moją koleżankę, która również jest u niego na seminarium, ale nie wiem czy to zwykła sympatia, czy może coś więcej. Również chciałabym z nim utrzymywać jakiś kontakt, nawet czystko koleżeński jeśli nic nie wyjdzie, świetnie mi się z nim rozmawia, mamy wiele wspólnych tematów. Nigdy w towarzystwie drugiej osoby nie czułam się tak wspaniale, jak z nim. Gdy rozmawiam z nim na korytarzu zupełnie tracę kontakt z otoczeniem, nie wiem co się dzieje liczy się tylko on, dla mnie to niezwykłe uczucie nigdy tak nie miałam pomimo, że miałam chłopaków. Sam mi kiedyś powiedział, że w moim towarzystwie czuje się wyjątkowo dobrze. |
2014-05-17, 23:05 | #576 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2012-09
Wiadomości: 9
|
Dot.: Związek wykładowcy i studentki.
Ja też się czuję jakbym czytała o sobie. On mnie traktuje już właściwie jak koleżankę, widać to w sposobie w jaki ze mną rozmawia, choć oczywiście wciąż jesteśmy na Pan i Pani. Jest mocno zakręcony i często zapomina gdy ktoś go o coś prosi. W stosunku do mnie stara się pamiętać o wszystkim. Jest jeszcze dużo rzeczy które świadczą, że nie jestem mu obojętna, tylko nie wiem czy to czysta sympatia, czy już coś więcej. Czuję się wspaniale, ale jednocześnie mnie to męczy. Chciałabym utrzymać z nim choćby koleżeński kontakt, wymienić wątpliwości naukowe czy opinie, bo jest naprawdę fantastycznym człowiekiem. Nie wiem czy często utrzymuje się kontakt z byłymi wykładowcami?
|
2014-05-18, 00:49 | #577 | |
BAN stały
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 138
|
Dot.: Związek wykładowcy i studentki.
Cytat:
|
|
2014-05-18, 16:59 | #578 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2012-09
Wiadomości: 9
|
Dot.: Związek wykładowcy i studentki.
Haha, nie myślę, że nie. Też tak analizuje i staram się to trzeźwo oceniać. On na początku okazywał mi zwykłą sympatię, nie postrzegałam go jako faceta i nigdy nie myślałam, że zacznę, ale od połowy semestru kiedy mieliśmy pierwsze zajęcia utrzymywaliśmy kontakt wzrokowy i krótkie rozmowy. Aż w końcu stało się. Mam wrażenie, że tak jakby się zbliżał i odsuwał. Ty nie masz pola do nadinterpretacji- zaprosił Cię na kawę, to chyba znak, że jest zainteresowany. Ale jeśli on powróci do tematu, a Ty będziesz zdecydowana, to po obronie. Najlepiej w wakacje.
A ja nie mam pojęcia co zrobić, myślałam o jakimś prezencie na koniec w ramach podziękowania za te lata, ale to już raczej niemożliwe bo dajemy wspólny prezent i nie chcę się zbłaźnić. Dorosła kobieta i takie dylematy, aż mi głupio. |
2014-05-20, 20:23 | #579 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 28
|
Dot.: Związek wykładowcy i studentki.
Cześć dziewczyny, studiuję dziennikarstwo i chciałam napisać reportaż o związkach studentów/studentek z wykładowcami. Gdyby któraś z was zgodziła się udzielić mi informacji/porozmawiać (anonimowo) byłabym na prawdę wdzięczna
PS Tekst potrzebuję na zajęcia (więc nie będzie nigdzie publikowany). |
2014-05-20, 21:29 | #580 | |
BAN stały
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 138
|
Dot.: Związek wykładowcy i studentki.
Cytat:
|
|
2014-05-20, 22:25 | #581 | |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2012-09
Wiadomości: 9
|
Dot.: Związek wykładowcy i studentki.
Cytat:
|
|
2014-05-21, 21:15 | #582 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 138
|
Dot.: Związek wykładowcy i studentki.
Ale jeśli ktoś zaprasza mnie na kawę, na każdym seminarium prawi komplementy jak pięknie wyglądam, jaka jestem inteligenta i jak świetnie czuje się w moim towarzystwie a na uczelnianej imprezie przegadam ze mną cały wieczór i powiedział ,że nie będą mu przeszkadzać plotki, że jesteśmy razem a potem napisał maila w którym podziękował mi za mile spędzony czas no to chyba mogę myśleć, że jest mną zainteresowany?
|
2014-05-22, 17:03 | #583 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2014-05
Wiadomości: 10
|
Dot.: Związek wykładowcy i studentki.
Ja mam dość nietypowa sytuacje z moim prowadzącym. Wszystko zaczęło się jeszcze w zeszłym semestrze gdy nie miałam z nim żadnych zajęć, a nawet nie wiedziałam o jego istnieniu.
Poszłam z koleżanką na imprezę zorganizowaną przez formacje tańca na którą uczęszczałyśmy do jednej z grup. Wszystko było fajnie, dobrze się bawiłam i w pewnym momencie podszedł on pytając czy z nim zatańczę. Zgodziłam się i zanim dotarliśmy na parkiet powiedział, ze ostrzega, bo nie umie tak dobrze tańczyć jak ja, ale mu się spodobałam więc podszedł. Resztę imprezy spędziliśmy razem, bardzo dobrze mi się z nim rozmawiało, tańczyło, odpowiedni klimat, był pocałunek może dwa, nawet dałam mu swój numer. Wszystko fajnie do momentu w którym zapytałam co i gdzie studiuje. Okazało się, że już nie studiuje tylko uczy-szok bo nie wyglądał na tyle by być po studiach, kolejne pytanie: gdzie uczy i tutaj pada poda odpowiedz :moja uczelnia i mój wydział, była u mnie już lekka panika, ale kontynuowaliśmy ta rozmowę i skończyło się na tym, że prowadzi zajęcia laboratoryjne na moim kierunków studiów, chociaż nigdy go nie widziałam. Stwierdzałam, że jeżeli jeszcze się nie spotkaliśmy to na pewno to się jeszcze zmieni i to co teraz się dzieje to powinniśmy zakończyć na co on stwierdził, ze na może się spotkamy, ale zawsze mamy jeszcze trzy miesiące( do kolejnego semestru), i oficjalnie nas tu nie było. Zatańczyliśmy jeszcze i się pożegnaliśmy. Zadzwonił dwa razy, napisał, ale nie chciałam w to brnąc. Podobał mi się, ale nie wyobrażam sobie związku z wykładowca na studiach. Więcej się nie spotkaliśmy aż do kolejnego semestru. Mam z nim co tydzień zajęcia czasami też przychodzi na zastępstwo. I tutaj się zaczyna. Pierwsze zajęcia był dla mnie kompletna masakrą, przyglądał mi się chociaż ja nie odważyłam się na najkrótszy kontakt wzrokowy, było mi zwyczajnie wstyd, nawet nie wiem dlaczego. Kolejne było lepiej, przynajmniej z mojej strony bo teraz to miałam wrażenie, ze to on mnie unika. Na zajęciach przebywał w drugiej części sali niż ja przychodził jak już nie miał wyboru i musiał coś pokazać mi lub komuś obok a jak próbowałam mu coś powiedzieć to nawet na mnie nie parzył. Wiedziała, ze mnie pamięta bo przy sprawdzaniu listy obecności nie musiałam się zgłaszać tylko mówi przy moim imieniu: pani X jest ( jedyna osoba którą wyczytywał po imieniu a nie po nazwisku). Z kolejnymi zajęcia wszystko się zmieniało, teraz był wręcz zbyt pomocny, pytał czy nie pomóc, jak tylko pytałam kogoś obok jak coś zrobić wyłapywał to i podchodził. Starał się na ile to możliwe podczas takich zajęć utrzymywać kontakt wzrokowy. Miałam wręcz wrażenie, ze chce się zbliżyć, chociaż nie widziałam sensu bo dowiedziałam się że z kimś się spotyka. A teraz, to już kompletnie nie wiem o co chodzi, kompletna zmiana. Sprawdza listę, moja kolej i pada: pani X nie mam, zaprotestowałam, chociaż wiem, że przed sala mnie widział . Na tych zajęciach było też zaliczenie częściowe, przy ocenianiu podchodzi do każdego do komputera, sprawdza i mówi ocenę. Podchodzi do mnie i przy zapisywaniu oceny myli mnie z moja koleżanką( jesteśmy tyko dwoma dziewczynami w tej grupie). Nie wiem jak ma to wszystko odbierać i co o tym myśleć. Nie możliwe, ze nagle dostał amnezji i już nie pamięta mojego imienia, tak jakby mnie nie znał. Nadal mi się podoba, nawet teraz była bym gotowa zaangażować się w tą relacje, ale jego zachowanie mnie dezorientuje. Wiem że się rozpisałam, ale i tak dużo opuściłam chciałam chociaż trochę przybliżyć sytuację, liczę na waszą pomoc i obiektywną opinię .
__________________
Nikt nie komplikuje nam życia bardziej niż my sami ... |
2014-05-23, 19:51 | #584 | ||
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2014-05
Wiadomości: 56
|
Dot.: Związek wykładowcy i studentki.
Cytat:
Daruj sobie flirt z nim, bo facet wydaje się manipulatorem, średnio dojrzały ogólnie. Ewentualnie jak nie będziesz z nim już miała zajęć, ale nie teraz. Chyba, że chcesz pokomplikować sobie życie. Traktuj go tak profesjonalnie jak to tylko możliwe, żeby nie było plot. ---------- Dopisano o 20:51 ---------- Poprzedni post napisano o 20:43 ---------- Cytat:
Edytowane przez capricho Czas edycji: 2014-05-23 o 19:59 |
||
2014-05-23, 22:04 | #585 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-11
Wiadomości: 7 346
|
Dot.: Związek wykładowcy i studentki.
Rozbawilo mnie zestawienie 'wyklada' i 'prowadzi laborki'. U mnie laborki prowadzili doktoranci ledwo po obronie magisterki. Żadne to było wkładanie; ) Trzeba się bylo umowić i nie cudaczyć, tetaz juz odpuść.
__________________
Tu wyjaśniam w prostych słowach trening, dietę i głowę: instagram.com/prostym_slowem
|
2014-05-23, 22:08 | #586 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 138
|
Dot.: Związek wykładowcy i studentki.
---------- Dopisano o 20:51 ---------- Poprzedni post napisano o 20:43 ------ Tak, możesz. Ale umówmy się, nie wiem gdzie studiujesz, ale jego zachowanie jest potwornie nieprofesjonalne. Nie interpretowałabym tego jako komplementu w Twoją stronę - w końcu gdyby był poważnie zainteresowany poczekałby do końca semestru i zaprosiłby Cię gdzieś - tylko wyraz jego niekompetencji i próby udowodnienia sobie czegoś. Możliwe, że mówiąc wprost, chce Cię przelecieć i wykorzystuje swoją pozycję. Raczej nie robi tego po raz pierwszy, pewnie co rok wybiera sobie jakąś studentkę, na której jest w stanie zrobić wrażenie. Pracuję na uczelni i mam masę kolegów, którzy tak mają. Strasznie schlebia im cielęce spojrzenie, podziw sporo młodszych kobiet.[/QUOTE] Mi został miesiąc do obrony. Szczerze mówiąc w jego zachowaniu nie ma nic niestosownego, nie powiedział nigdy nic, co mogłoby mnie urazić, właśnie ma ogromną klasę, co bardzo mi się podoba. Trudno stwierdzić czy zaproszenie na kawę może znaczyć coś więcej. Ja właśnie swoim zachowaniem okazuję bardziej sympatię niż zauroczenie, jestem bardzo nieśmiała, sam to kiedyś zauważył, dlatego też ostatecznie się z nim nie spotkanie. Jego zainteresowanie moją osobą trwa 3 lata, więc nie sądzę, żeby chodziło tylko o seks, za dużo zachodu. |
2014-05-23, 22:18 | #587 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2014-05
Wiadomości: 56
|
Dot.: Związek wykładowcy i studentki.
Cytat:
PS. W mojej wypowiedzi nie chodziło tylko o seks, ale głównie o podziw w oczach młodszych kobiet. Przecież on widzi, jak bardzo Ci się podoba. Edytowane przez capricho Czas edycji: 2014-05-23 o 22:21 |
|
2014-05-23, 22:35 | #588 | |
BAN stały
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 138
|
Dot.: Związek wykładowcy i studentki.
Cytat:
Byłabym rozczarowana, gdyby chodziło tylko seks, nie dlatego,że liczę na wielki happy end, ale dlatego, że wcześniej nie spotkałam tak miłego i fajnego człowieka i nie chcę żeby się okazało, że udawał tylko po to żebym się z nim przespała. Bardzo chciałabym utrzymywać z nim kontakt, ale w sumie wolałabym, żeby przestał mi się podobać, wtedy byłoby mi łatwiej z nim rozmawiać a tak to jestem nieśmiała, zawsze tak mam jak mi się facet podoba. ---------- Dopisano o 23:35 ---------- Poprzedni post napisano o 23:30 ---------- W sumie to on raczej nie wie, że mi się podoba, ja nie okazuję swoich uczuć i emocji w stosunku do niego, jestem po prostu miła, z mojej strony nie ma żadnego flirtu. |
|
2014-05-23, 23:06 | #589 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2014-05
Wiadomości: 3
|
Dot.: Związek wykładowcy i studentki.
Mam dokładnie taki sam problem jak Wy i coraz ciężej mi się z nim żyje
Męczy mnie to codziennie. Też zaczęło się od zajęć - on młody doktor, ja studentka. Zawsze się uśmiechał, zagadał - inaczej, niż z innymi studentami. Koleżanki się skarżyły, że jako promotor nie ma dla nich czasu, a jak ja chciałam pogadać to zawsze miał i potrafił ze 2 godziny ze mną gadać ... Na maile od razu odpisywał, koleżanki na odpowiedź czekały tygodniami ... Moja przyjaciółka "przez niego" musiała powarzać rok, ponieważ nie miał czasu sprawdzić jej pracy magisterskiej. Wszystko jakoś tak się potoczyło, że po skończeniu studiów dostałam propozycję zostania na uczelni i współpracy z nim właśnie. Teraz zawsze przychodzi do mnie, pogada - co słychać, żartuje, uśmiecha się - kiedyś nawet zapytał, czy może mi fotkę zrobić, to będę miała na pamiątkę, tia - robił ją SWOIM telefonem. Jest nieprzeciętnie inteligentny, miły, czarujący - ideał. Jak mam rozumieć jego zachowanie? Ja ze swojej strony nie okazuję nic, ciągle się pilnuję, on na pewno nie wie, że mi się podoba, jednak sama nie potrafię określić, jak mam zrozumieć jego sygnały (czy one w ogóle mogą cokolwiek znaczyć, czy jest po prostu miły i chce mi pomóc?) Męczy mnie to strasznie, bo spotykam go codziennie właściwie ... Rozumiem Was, dziewczyny - ale ja chyba jednak wolałabym nie mieć z nim kontaktów. Na propozycję pracy oczywiście się zgodziłam, ale ze względów naukowych. To wcale nie jest tak łatwo mieć go niby tak blisko, a w rzeczywistości tak daleko. Edytowane przez poziomqaa Czas edycji: 2014-05-23 o 23:08 |
2014-05-23, 23:17 | #590 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 138
|
Dot.: Związek wykładowcy i studentki.
Ja takie ciągłe patrzenie, uśmiechanie i zagadywanie zawsze odbierałam jako przejaw zainteresowania i jak się później okazywało nie myliłam się, tylko problem w tym, że na tym patrzeniu to u wielu facetów się kończyło, z rożnych powodów byli nieśmiali lub ja okazywałam brak zainteresowania
|
2014-05-23, 23:29 | #591 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2014-05
Wiadomości: 3
|
Dot.: Związek wykładowcy i studentki.
Też mnie zapraszał na kawę :/ ale nigdy nie skorzystałam. Z jednej strony chciałabym, aby coś więcej z tego było (nawet jeśli miałaby to być tylko szczera przyjaźń), ale z drugiej strony nie chcę się angażować, żeby potem nie bolało bardziej niż teraz ...
Moja siostra stwierdziła, że brzydszego faceta nigdy wcześniej nie widziała, a ja, będąc bardzo wybredną w kwestii wyglądu mówię, że nikt nigdy nie podobał mi się tak, jak on teraz, paranoja co się ze mną dzieje |
2014-05-24, 01:25 | #592 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2011-06
Wiadomości: 2 698
|
Dot.: Związek wykładowcy i studentki.
Byłam w takiej sytuacji i zaliczyłam związek ze swoim byłym wykładowcą.
Kiedy jeszcze miałam z nim na studiach zajęcia, to za bardzo nie zwracałam na niego uwagi. No cóż, był sobie chłopak kilka ładnych lat starszy, niebrzydki, niegłupi. Ale nie lubię "nieczystych" relacji, więc mi wówczas nawet nie świtało, że się z nim kiedyś zwiążę. Już po zakończeniu z nim zajęć, w okresie kiedy mój rocznik się bronił, tamten wystartował (chyba sądził, że już się obroniłam - ale już wówczas intensywnie pracowałam i nie miałam czasu na szybką obronę). Zaczął od znalezienia mnie na fejsie, wysłania zaproszenia, a potem wysyłania bardzo długich maili. Twierdził, że zwrócił na mnie uwagę na zajęciach, że mu się wydawało, że dał to do zrozumienia (no owszem, byliśmy wtedy parę razy na jakiejś kawie i rozmawialiśmy, ale to było w większym gronie, a nie 1:1, więc nie zauważyłam nawet). No i wszystko było pięknie. Zawsze mi imponowali inteligentni ludzie, a tu do tego jeszcze dość przystojny facet, kilka miesięcy się starał i zabiegał. Ja byłam początkowo dość zdystansowana, a potem weszłam w ten związek. Sielanka trwała kilka lat. Z tym, że w międzyczasie zaczęły mi doskwierać pewne rzeczy, wychodzić wady... Że ten szalenie inteligentny - w swojej dziedzinie - pan dr nie jest wszechwiedzący, mimo że tak mu się cały czas wydaje. Że za szybko dokonuje ocen (ludzi, zdarzeń), często nietrafnych, lecz nie potrafi się przyznać do błędu (bo przecież to on jest naukowcem i wie lepiej). Pojawił się "problem" z moją pracą - bo szybko, mimo znacznie krótszego stażu pracy, przeskoczyłam jego zarobki, co go bardzo bolało (nie oszukujmy się, naukowiec na uczelni publicznej, który nie dorabia w żadnych innych miejscach, zarabia dość symboliczną pensję). Bardzo cisnął na to, żebym zrobiła dr-at. I w sumie miałam na to wielką ochotę przed związkiem, lecz w jego trakcie nie chciałam się pchać w dr-at na tym samym wydziale, na którym pracował mój b.luby - m.in. dlatego, że nie lubię nieczystych relacji; tymczasem on uważał, że tylko tam (przecież to "najlepszy taki wydział w kraju"). Po kilku w ten sposób zmęczonych latach, na szczęście doszło do rozstania - z jego inicjatywy. Ja byłam na tyle zaangażowana, że część manipulacji znosiłam i nie narzekałam, a grubsze sprawy usiłowałam prostować. Tutaj już zawód lubego jest całkiem bez znaczenia, natomiast nie dajcie się wkręcić w manipulacje typu "jestem starszy, bardziej doświadczony, bardzo inteligentny i wykształcony, więc wiem lepiej, co jest dobre dla nas i dla Ciebie". Z oceną przez znajomych nie mieliśmy problemu. On był odludkiem, rodzina była świadoma skąd się znamy, a znajomych nie miał wielu. Moi znajomi, także ze studiów, nie mieli z tym problemu i plot nie tworzyli. Jego znajomi z pracy (a moi byli wykładowcy) być może byli w temacie (bo wpadałam czasem po niego na uczelnię, jak mieliśmy gdzieś wyjść), lecz nie sądzę, by ktokolwiek się tym przejmował i komentował. Inna rzecz, że po prostu wystartowaliśmy z wątkiem miłosnym już po absolutorium mojego rocznika. Dziewczyny, tak z czysto praktycznego punktu widzenia i z perspektywy czasu, to mogę jeszcze powiedzieć, że związek z wykładowcą (jeśli się samej pracuje nie na uczelni, lecz w pełnym wymiarze czasu w normalnej firmie/korpo) daje mało czasu na pielęgnowanie bliskości. Ten mój eksluby pracował całe weekendy, kiedy ja miałam wolne. W tygodniu pracował raczej wieczorami, a ja siedziałam w firmie do powiedzmy 18h. Siedziba mojej firmy jest w pobliżu uczelni, więc on strzelał fochy, że np. nie idę z nim na obiad, kiedy ma 2h "okienka" w południe, tylko się domagam uwagi wieczorem, kiedy on jest zmęczony po swojej harówce. A w większość weekendów był po prostu całkiem niedostępny. Z kolei w wakacje i w okolicy świąt miał bardzo dużo wolnego, wówczas on się domagał uwagi i wykazywał niewielkie zrozumienie dla faktu, że w normalnej pracy nie ma się 3 miesięcy luzów... Co prawda to kwestie bardzo indywidualne, poza tym to banał, ale wydaje mi się, że podobny tryb życia i pracy sprzyja związkom (stąd naukowcy wiążą się między sobą, korpo-ludki między sobą...). |
2014-05-24, 09:49 | #593 | ||
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2014-05
Wiadomości: 56
|
Dot.: Związek wykładowcy i studentki.
Cytat:
---------- Dopisano o 10:49 ---------- Poprzedni post napisano o 10:41 ---------- Cytat:
On chciał cię wysłać z powrotem na studia, żebyś znowu była niżej w hierarchii niż on i żeby znowu móc poczuć się wielkim: bo on już ma doktorat, a Ty, dziecko, dopiero będziesz miała. Żeby móc Cię poprawiać i pokazywać drogę. Jak pracowałaś na zewnątrz nie mógł utrzymać swojej pozycji, byłaś zbyt niezależna. Edytowane przez capricho Czas edycji: 2014-05-24 o 09:51 |
||
2014-05-24, 12:13 | #594 | |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2011-06
Wiadomości: 2 698
|
Dot.: Związek wykładowcy i studentki.
Cytat:
I wtedy zaczęła się straszna presja - żebym zmieniła pracę. Najlepiej na jakiś urząd - bo co prawda marnie tam płacą, ale za to jaka to "godna" praca, kończy się o 15-16h i można zająć się przygotowywaniem obiadu... :-P Żeby było zabawniej, to mi nie przeszkadzało to, że mój eksluby miał w perspektywie znacznie słabsze zarobki od moich, po prostu ten temat nie istniał. Natomiast już po nim, nauczona doświadczeniem, uważam, że jednak dobrze jest, kiedy partnerzy są na zbliżonym poziomie, jeśli chodzi o pensje i możliwości jej wzrostu w przyszłości - wydaje mi się, że wielu mężczyznom mocno działa na ego to, że ich partnerka więcej od nich zarabia. Mi z kolei najbardziej doskwierał brak czasu dla związku. Bo przecież weekendy wypakowane zaocznymi. I w efekcie zostawał jakiś jeden dzień weekendowy co dwa tygodnie. Ale przecież wtedy był tak straszliwie zmęczony pracą (dodam, że w tygodniu pracował tylko popołudniami, i to po kilka godzin, mając 1-2 zaj./dziennie!), że najlepiej było przez cały dzień odprężać się przed kompem, niż zrobić cokolwiek ze swoją partnerką... Jakiekolwiek wyjazdy na weekend, poza wakacjami (czyli np. na narty), całkowicie odpadały. Jeśli jacyś znajomi brali ślub w innym okresie niż lipiec/sierpień, to wesele też odpadało, bo "przecież pracuję w weekendy, a sama/z kimś innym chyba nie pójdziesz...!". Takie niby drobiazgi, lecz na dłuższą metę dość irytujące. W każdym razie ten mój egzemplarz naukowca był irytujący. ;-) Dodatkowo po jakimś czasie przychodzi też olśnienie: poza tą swoją wąską dziedziną, to pan dr wcale nie jest mądrzejszy. Z tym, że jemu się wydaje, że jest - dlatego opinie wygłaszał tonem autorytatywnym, będąc głuchym na kontrargumenty. Inna rzecz, że powinno mi było dać do myślenia to, czego dowiedziałam się od jego rodziców jeszcze w dość wczesnej fazie związku - że byłam jego pierwszą partnerką, która była już po studiach i pracowała. Wcześniej zaszwe spotykał się ze studentkami. Nie swoimi, tylko po prostu z dziewczynami będącymi jeszcze na etapie studiów. |
|
2014-05-24, 16:40 | #595 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2014-05
Wiadomości: 10
|
Dot.: Związek wykładowcy i studentki.
"Urażona duma. Stara się pokazać, że ma nad Tobą władzę (której nie ma, bo umówmy się, co Ci może ćwiczeniowiec zrobić). A Tobie z tego co piszesz bardzo to się podoba - w końcu władza, nawet władza tylko wykładowcy, to afrodyzjak Z tego co piszesz wynika, że on się z Tobą kontaktował i chciał umówić, Ty nie chciałaś w to brnąć. Wielu facetów ma tak, że nie znoszą urażonej dumy. Zwłaszcza, że Ty "tylko" studentka, on wielce pan wykładowca. W dodatku on pewnie starszy, więc już zupełnie. Więc teraz spina się i wypina, żeby zwrócić na siebie Twoją uwagę, według motta: olewać to Ty MNIE nie będziesz, dziecinko. Gdybyś była mu obojętna traktowałby Cię jak innych studentów - w końcu co w tym trudnego przeczytać Twoje nazwisko, jak wszystkie inne nazwiska, ale on chce żebyś go koniecznie zauważyła.
Daruj sobie flirt z nim, bo facet wydaje się manipulatorem, średnio dojrzały ogólnie. Ewentualnie jak nie będziesz z nim już miała zajęć, ale nie teraz. Chyba, że chcesz pokomplikować sobie życie. Traktuj go tak profesjonalnie jak to tylko możliwe, żeby nie było plot." Może to rzeczywiście capricho masz rację i to kwestia urażonej dumy. Po prostu nie rozumiem tego, że raz jest wręcz zbyt miły a na drugi ostentacyjnie pokazuje, że mnie nie zauważa. Wszystko bym odpuściła, gdyby od pierwszych zajęć traktował mnie jak każdego innego studenta, a takie przechodzenie ze skrajności w skrajność które jest w sumie zauważalne tylko dla mnie jest irytujące. Jeżeli chodzi o tą jego władzę, to nie mam miejsca, bo jest on tylko magistrem. Oczywiście prowadzony ale nie odbieram tego w ten sposób. Z kolegami, których uczy już drugi semestr poza uczelnia jest na Ty, wiec nie stwarza zbędnego dystansu. Jest ogólnie lubiany. Poza tym nie robi z siebie wielkiego naukowca, potrafi powiedzieć, że czegoś nie umie albo wręcz nie wie i właśnie sie tego uczy by móc prowadzić nasze zajęcia. Poza uczelnia ma inna pracę, wiec studia doktoranckie i rozwój naukowy to raczej dodatek niż główny jego cel. O flircie nie mam mowy, bo zdecydowanie nie chce żadnych plotek. Z traktowaniem go jak każdego innego prowadzącego nie mam żadnego problemu, przychodzi mi to naturalnie.
__________________
Nikt nie komplikuje nam życia bardziej niż my sami ... |
2014-05-25, 19:54 | #596 | |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2014-05
Wiadomości: 3
|
Dot.: Związek wykładowcy i studentki.
@capricho: a co Twoim zdaniem mogłam z tym zrobić? Nawet nie wiesz, jak mi było głupio, jak mi się koleżanki skarżyły. Pisałam, że on z mojej strony nie dostawał żadnych sygnałów, zachowywałam się, jakby był mi totalnie obojętny, więc nawet nie mogłam mu zwrócić na to uwagi ... Najłatwiej kogoś osądzić, nie znając całej sytuacji.
Teraz też ciągle dostaję od niego maile - niby związane z naszym wspólnym projektem, jednak zawsze dorzuci coś miłego, zawsze używa zdobnienia mojego imienia .. "Mój" też namawia mnie ciągle na doktorat, chociaż mi właściwie nie jest on do niczego potrzebny - mogłabym już teraz zatrudnić się w niejednej firmie, bo mam kilka ważnych i prestożowych certyfikatów, i jak myślę, sporo umiejętności. Cytat:
Dodatkowo, jeśli chodzi o kasę, też ma lekkie podejście, bardzo lubi różne (drogie) gadżety, czasem zupełnie zbęde, ale ładnie wyglądające, ma wszystko z najwyższej półki. Co jakiś czas powraca do mnie jeszcze kwestia zdjęcia - ja nie miałam na to ochoty i on to widział, jednak zrobił mi zdjęcie. Niby potem miał je wykasować, ale skąd mam wiedzieć, czy to zrobił, nie mam dostępu do jego telefonu... Edytowane przez poziomqaa Czas edycji: 2014-05-25 o 20:01 |
|
2014-06-09, 18:18 | #597 | |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2012-09
Wiadomości: 9
|
Dot.: Związek wykładowcy i studentki.
Cytat:
Cornet i jak tam Twoja sytuacja? Ja już sama nie wiem co mam myśleć, totalny mętlik. |
|
2014-06-15, 00:51 | #598 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2014-06
Wiadomości: 15
|
Dot.: Związek wykładowcy i studentki.
ja też mam taką sytuację.. nie wiem nawet czy potrzebna mi jest rada bo raczej małe szanse żeby coś z tego było, tak po prostu chcę się wygadać. przez pół roku miałam laborki z pewnym mgr, facet jest raczej przed 30, nie wiadomo mi nic o tym żeby był w jakimś związku, trochę nieśmiały i nieogarnięty ale w sumie sympatyczny, podchodzi do nas raczej bardziej koleżeńsko niż na zasadzie prowadzący - studenci. tylko jedna rzecz sprawiła że nie mogę przestać o tym myśleć. od samego początku szuka mojego wzroku i uśmiecha się cały czas do mnie. na początku strasznie mnie to krępowało, unikałam spojrzenia a on też często podchodził do mnie pytał jak sobie radzę, czasem zagadywał o sprawy różne na wydziale typu wyjazd na obóz itd, niby do grupy całej ale patrzył na mnie i czekał aż ja odpowiem. najpierw czułam się zażenowana ale z czasem - zaczynam świrować na jego punkcie . niestety już kończę z nim zajęcia i raczej marne szanse żebym miała z nim kiedyś jeszcze, na uczelni też go nigdy nie spotkałam tak na korytarzu. no ale cóż, będę mieć miłe wspomnienia najwyzej
|
2014-06-15, 01:03 | #599 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 25 752
|
Dot.: Związek wykładowcy i studentki.
Cytat:
Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum. |
|
2014-06-15, 16:38 | #600 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2014-06
Wiadomości: 15
|
Dot.: Związek wykładowcy i studentki.
no nie wiem trochę mało czasu, ja oczywiście muszę w ostatniej chwili zauważać że coś jest na rzeczy... zobaczę go ostatni raz jutro i zapomnę potem, w sumie tak myślę
|
Nowe wątki na forum Intymnie |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 08:02.