2018-11-02, 07:08 | #1 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2018-11
Wiadomości: 18
|
Mieszkanie po ślubie
Jestem stałą czytelniczką forum od wielu lat, ale jak dotąd nie udzielałam się w żadnym wątku. Teraz jednak przyszedł czas, żebym sama poszukała porady na wizażu.
Jestem dwa miesiące po ślubie, który był wyczekanym wydarzeniem zarówno przeze mnie, jak i przez męża. Oboje jesteśmy tuż przed trzydziestką, znamy się bardzo długo, parą też jesteśmy od ładnych kilku lat. Od dawna wiedzieliśmy, że chcemy wziąć ślub, ale aż do tego roku nie mogliśmy sobie na to pozwolić ze względów finansowych. Nie mieszkaliśmy razem przed ślubem ze względów religijnych, ale też finansowych właśnie, bo najpierw chcieliśmy skończyć studia, potem ogarnąć jakąś pracę, a dopiero potem myśleć o usamodzielnieniu się. Na około rok przed ślubem odbyliśmy rozmowę dotyczącą miejsca zamieszkania i ustaliliśmy, że przez pierwszy rok albo dwa będziemy mieszkać u moich rodziców. TŻ stwierdził, że zgadza się wprowadzić do rodziców, bo będzie mu dobrze wszędzie tam, gdzie ja będę, chociaż miał obawy związane z wyprowadzą na wieś. Dom leży 20 km od dużego miasta, rodzice nie prowadzą gospodarstwa, oboje pracują w mieście, codziennie dojeżdżając. Na około 4 miesiące przed ślubem TŻ stwierdził, że zamieszkanie z rodzicami to nie jest dobry pomysł, bo on nie będzie czuł się swobodnie, bo nie będziemy mieli prywatności, bo on nie ma samochodu, więc dojazd do miasta będzie bardzo utrudniony. Przyznam, że poczułam się oszukana, bo mieliśmy zupełnie inne ustalenia, wydawało mi się, że wszystko mamy dogadane, a on nagle wyskoczył z pomysłem, żeby po ślubie wynająć w mieście mieszkanie. Moi rodzice nie są też typem wtrącających się czy narzucających swoje zdanie, więc zabolały mnie insynuacje, że po naszym ślubie to on nie będzie domownikiem tylko gościem. Uważam, że Tż nie wpadł na ten pomysł sam, ale został namówiony przez swoją matkę do zmiany zdania. Sam zresztą przyznał, że jego rodzice, a nawet dziadkowie uważają, że młodzi po ślubie powinni mieszkać osobno i podawał to jako argument w naszych rozmowach. Jego matka miała podobno stwierdzić, że nie będzie nas odwiedzać, bo do moich rodziców nie będzie przyjeżdżać i narzucać się. Zaznaczę też, że nigdy nie planowałam mieszkania "na kupie" z rodzicami na zawsze tylko chciałam, żebyśmy przez pierwszy rok, może dwa znaleźli stabilną pracę, odłożyli pieniądze i dopiero potem wyprowadzili się "na swoje". Mieliśmy burzliwe rozmowy po tym, co on mi oznajmił. TŻ zarzucał mi, że jestem mamincórką, która nie chce wyprowadzić się od rodziców i założyć z nim rodziny, ja jemu, że jest lekkoduchem, który nie widzi, że nie stać nas na wydawanie pieniędzy na wynajem i, że to nie fair, że na kilka miesięcy przed ślubem zupełnie zmienia stanowisko. Ostatecznie zgodziłam się jednak na wyprowadzkę z domu rodzinnego i szukanie mieszkania w mieście. Zrobiłam to dla niego, bo nie chciałam, żeby czuł się w moim domu nieszczęśliwy. Rozumiałam, że dla osoby całe życie mieszkającej w bloku, w wielkim mieście, przeprowadzka na wieś może być stresująca. Czytałam też tzw. "wątki pięterkowe", gdzie mieszkanie z rodzicami jest przedstawiane jako najgorszy wybór i ugięłam się. No i przechodzę do sedna sprawy, czyli od prawie trzech miesięcy mieszkam z mężem na wynajmie i cóż... tęsknie za rodzicami, za domem, za przestrzenią i swobodą, której tutaj nie mam. Nie zrozumcie mnie źle, kocham męża, uważam, że to ten jedyny na całe życie i absolutnie nie żałuję ślubu, ale nie mogę pozbyć się tęsknoty za tym, co było. Zawsze byłam mocno związana z rodzicami, zwłaszcza z mamą, która była i jest moją najlepszą przyjaciółką i brakuje mi wspólnie spędzanego z nimi czasu. Odwiedzam rodziców raz w tygodniu, ale ostatnio usłyszałam od męża, że to za często i po co ja "ciągle" do nich jeżdżę. Nie mogę się też przyzwyczaić do życia w bloku. Denerwuje mnie to, że mieszkanie jest małe i wszędzie jest ciasno. Denerwuje mnie to, że od rodziców mogłam zabrać właściwie tylko ubrania, bo na książki, płyty czy inne rzeczy tutaj po prostu nie ma miejsca. Wkurza mnie brak parkingu i to, że słychać jak sąsiedzi chodzą, kąpią się czy oglądają telewizję. Mam też problem z brakiem przestrzeni dla siebie, ja i mąż w zasadzie pracujemy w domu, spędzamy ze sobą mnóstwo czasu i ja czuję, że nie mam już chwili tylko dla mnie. Jest też problem związany z pieniędzmi, bo cóż, zarabiam mało, mąż nie ma etatu i jego dochody są bardzo nieregularne i jest tak jak się obawiałam, czyli nie stać nas na wynajmowanie mieszkania. Działamy w specyficznej branży, w której bez konkretnych uprawnień nie mamy szans na dobre zarobki. Do zdobycia uprawnień zostało jeszcze trochę czasu, ale cóż, zaczynam być sfrustrowana tym, że za chwilę będziemy brać na życie z oszczędności. Oszczędności są spore i na długo wystarczą, ale nie chcę wywalić wszystkich pieniędzy na wynajem. Nachodzą mnie myśli, że u rodziców nie musielibyśmy płacić czynszu, więc byłoby nam lżej. Mam też pretensje o to, że mąż za nic nie chciał kupić samochodu i dojeżdżać do miasta, bo to za duży wydatek, ale płacenie 2 tysięcy za mieszkanie to dla niego okej sprawa. Mówił też, że mieszkając z rodzicami nie będzie miał motywacji do szukania stałej pracy i szybszego ogarnięcia potrzebnych uprawnień. Jak widać mieszkając bez rodziców też się do tego za bardzo nie śpieszy. Nie wiem, czego do końca oczekuję od wątku. Chyba trochę wygadania się, bo o swoich odczuciach nie mówię ani mężowi, bo on zaraz zaczyna się złościć, że pewnie jestem nieszczęśliwa z nim i chciałabym "uciec" do rodziców, ani rodzicom, bo nie chcę, żeby się martwili. Przez ostatnie miesiące moje życie całkowicie się zmieniło i czuję się zagubiona i przytłoczona tym wszystkim. Nie wiem czy moja tęsknota za rodziną jest normalna, może jednak coś ze mną nie tak i rzeczywiście jestem mamincórką, która nie powinna rozpoczynać dorosłego życia. Może jestem rozpieszczona i nie umiem ogarnąć zmieniającej się rzeczywistości i przystosować do nowych warunków. A może mąż jest nieodpowiedzialny i samolubny, bo nie dostrzega, że ja dla niego dużo poświęciłam. |
2018-11-02, 08:14 | #2 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2014-05
Wiadomości: 1 263
|
Dot.: Mieszkanie po ślubie
Jeśli całe życie mieszkałaś w domu z rodzicami, bez etapu stancji, samodzielnego mieszkania w mieście. Natomiast jedyne co pozostaje to chyba przyzwyczaić się, bo w wieększośći przypadków tak wygląda życie. Ewentualnie rozstać się i wrócić do rodziców, ale chyba nie chciałabyś tak sobie z nimi mieszkać do starości?
Z Twoim mężem zgadzam się w 100%, nigdy nie zamieniłabym mieszkania w mieście na dom na wsi, jeszcze marnować czas na dojazdy i pieniądze na samochód (uważam, że w mieście spokojnie można obyć się bez niego). Moim zdaniem do niego nie możesz mieć pretensji, bo wybrał rozsądnie. Może jak odkujecie się finansowo rozwiązaniem będzie mieszkanie w na parterze z ogródkiem czy coś w tym stylu. |
2018-11-02, 08:26 | #3 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 682
|
Dot.: Mieszkanie po ślubie
Miałam podobne odczucia, jak 4 lata temu wyprowadziłam się od rodziców i zamieszkalam z moim eks. Tęskniłam za domem i rodzicami ale to jest kolejny etap w życiu, trzeba się kiedyś usamodzielnic.
Może porozmawiaj z mężem na spokojnie, dajcie sobie pół roku i jeśli nie będziecie dawali rady finansowo to zamieszkacie u twoich rodziców. Wtedy będziecie mogli odłożyć jakieś pieniądze, zrobić potrzebne uprawnienia i pójść na swoje. Bo bez sensu zebyscie teraz mieszkali w mieście i żyli z oszczędności |
2018-11-02, 08:57 | #4 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2013-04
Wiadomości: 2 159
|
Dot.: Mieszkanie po ślubie
Wina pewnie leży po środku. Przede wszystkim, nie rozumiem dlaczego czułaś się oszukana. Czy człowiek nie może zmienić zdania? Zrezygnować. I tutaj będę popierała męża. Daleko od miasta, czyli nie dość, że niewygoda to jeszcze koszty dojazdu. On bez samochodu byłby całkowicie zagubiony.
Może i Twoi rodzice są ok, ale on to nadal obcy. Do rodziców zawsze możesz zadzwonić. Przyjaźń z rodzicami to jedno, a własne życie to drugie. Dalej, daj sobie czas, aby przywyknąć. Mało miejsca? Szukajcie czegoś większego, poczytaj blogi o dobrym zagospodarowaniu małych przestrzeni. Brak miejsca parkingowego? Może istnieje możliwość zakupienia takowego? |
2018-11-02, 09:25 | #5 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-09
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 10 550
|
Dot.: Mieszkanie po ślubie
Mieszkanie po ślubie to raczej wasz najmniejszy problem. Największym jest to, że w ciągu ile? miesiąca? zafundowaliście sobie obydwoje kilka rewolucji, które większość ludzi przeżywa w ciągu 10 lat. Nic dziwnego, że jesteś zagubiona, ja bym chyba już była w głębokiej schizofrenii, bo jednoczesna wyprowadzka od rodziców, przeprowadzka z domu do bloku, ślub i wspólne życie z praktycznie obcym człowiekiem - jak dla mnie to byłaby masakra.
Nic dziwnego że jeśli wcześniej zawsze mieszkałaś z rodzicami to teraz za nimi bardzo tęsknisz, i tak dobrze że widzisz się z nimi raz w tygodniu, ja wyprowadzając się z domu na ostatnim roku studiów i tylko kilkanaście ulic dalej widywałam się z rodzicami praktycznie co 2 dni przez co najmniej pół roku, mimo wielu zajęć znajomych itp. Rodzice to rodzice, jak się z kimś mieszka kilkadziesiąt lat to z dnia na dzień praktyczne zerwanie kontaktu to przecież bezsens i emocjonalna masakra. Dalej przeprowadzka z domu do bloku, no nic dziwnego że Ci źle, to chyba każdy rozumie że komfort i standard życia Ci się zmniejszył i Cię to wkurza. Dostawałam na głowę przez 2 miesiące jak się przeprowadziłam do narzeczonego, że mam tylko 1 szafę a nie 3 jak do tej pory u siebie, i dopóki sobie nie kupiłam więcej to chodziłam zła jak osa. Niby durna rzecz, a wrukwia niemożebnie. Teraz też u narzeczonego mieszkam w domu z ogrodem- gdybym miała znów wrócić do bloku to bym była bardzo zła. Kasa - no cóż, łączy się to z dwiema poprzednimi sprawami, aczkolwiek piszesz że gdybyście mieszkali z rodzicami to nie płacilibyście nic. Moim zdaniem to źle, jednak jesteście dorośli i pracujecie i za siebie choćby powinniście płacić. Bycie na garnuszku rodziców x czasu nie działa dobrze na głowę. Jakie są rozwiązania? No cóż, kilka. Na tęsknotę za rodzicami - tylko czas i wsparcie męża; jeśli zaplanujecie sobie tak wolne chwile, życie i czas żeby nie było czasu na tęsknotę no to sprawa sama się rozwiąże, nie będziesz o nich myślała i będziesz w stanie zbudować swoja relację z mężem jako swoją rodziną, bo jakby teraz to on teoretycznie powinien być Ci najbliższy, a nie rodzice. Jeśli chodzi o mieszkanie, no cóż, dla waszych budżetów byłoby lepiej gdybyście znaleźli mniejsze mieszkanie, ale wtedy będziesz jeszcze bardziej sfrustrowana mniejsza powierzchnią. Z drugiej strony wiesz no, ogromne rzesze ludzi nie stać na kredyt tak jak was i mieszkają w wynajmowanych mieszkaniach, welcome 2 the real life. I tak macie luksusową sytuację bo faktycznie jeśli będzie bardzo źle to macie gdzie wrócić, a są ludzie którzy takiego komfortu nie mają. Zostaje szukać możliwości dorobienia w wolnym czasie lub większych oszczędności. Powrót do rodziców byłby trochę dziwny, ja rozumiem twojego męża, też z obcymi nie chciałabym mieszkać, ma prawo nie chcieć. Generalnie czeka was ciężki czas obydwoje, jak się kochacie to znajdziecie rozwiązania, a jak nie no to cóż, egzamin z małżeństwa niezdany. ---------- Dopisano o 10:25 ---------- Poprzedni post napisano o 10:13 ---------- A, no i jeszcze - zaczęliście wspólne życie nie od kompromisu tylko do poświęcenia jak piszesz. Źle bardzo. Nie wiem jak temu zaradzić, bo jeśli przez dłuższy czas wasza sytuacja (mieszkaniowa, pieniężna) się nie poprawi i póki nie wypracujecie kompromisu to będzie to zarzewiem konfliktów nawet o niezakręconą pastę do zębów. |
2018-11-02, 09:27 | #6 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 915
|
Dot.: Mieszkanie po ślubie
Zgadzam się z Szugarbejb.
Uważam też, że mąż zachowuje się niefajnie, ze swoim wpadaniem w złość, mógłby okazać Ci więcej wsparcia. I niedobrze, że odkłada na później zrobienie uprawnień, skoro to mogłoby polepszyć Wasz komfort życia. I, no cóż, musisz się przyzwyczaić Prawda jest też taka, że ludzie różnie znoszą mieszkanie w blokach. Mój kuzyn z żoną, obydwoje ze wsi, przez rok wynajmowali mieszkanie w mieście i narzekali, że ciasno, że schody, że słychać sąsiada w kiblu. I potem kupili sobie dom na wsi. Mój ojciec z kolei bardzo szybko przystosował się do życia w bloku w mieście i odkąd tylko pamiętam, powtarza, że nie wyobraża sobie powrotu na wieś. Różnie to bywa. Rozumiem frustrację, mała przestrzeń i to, że wiele swoich rzeczy musiałaś zostawić u rodziców, bo nie ma miejsca. Ale no, na razie chyba nic nie zrobisz, za jakiś czas, jak warunki finansowe się polepszą, to będziecie mogli pomyśleć o kupnie domu. Cytat:
|
|
2018-11-02, 09:30 | #7 | |
BAN stały
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 27 877
|
Dot.: Mieszkanie po ślubie
Cytat:
Tak jak pisała Szugar, rewolucji jest kilka, odcięcie pępowiny, docieranie się, zmniejszona przestrzeń, brak stabilności finansowej (nie liczę oszczędności). Moim zdaniem wyluzuj bo nie mieszkaliście razem tylko latami randkowaliście i właśnie masz prozę życia i tzw. docierania się. Do tego ciągle siedzicie sobie na głowach. Co to za branża w której się robi uprawnienia pracując w domu i trwa to tyle lat? Dla Ciebie jest gorzej bo z cieplarnianych warunków przeskoczyłaś do małego mieszkania więc masz gorzej. Nie czujesz też potrzeby gospodarowania na swoim. Twoja frustracja sytuacji nie ułatwia i musi być dla męża odczuwalna. Obiektywnie jest jednak niepoważne by 30letnia kobieta miała problem bo wyprowadziła się od rodziców do męża. Cóż każdy by chciał mieć dom z ogrodem do tego w ekstra lokalizacji ale od początku wiedziałaś że musicie zacząć od czegoś tanszego. Mam wrażenie że po cichu liczyłaś na to że będzie sielsko i anielsko, wszyscy się pokochają i zostaniecie z rodzicami. Skoro płacisz 2 tyś za mieszkanie to musi to być bardzo duże miasto, typu warszawa. Czyli jeśli siedzicie w warszawie i nie macie pracy to jest to trochę słabe. Największym problemem wydaje się być wasza sytuacja zawodowa. 30 lat, małe zarobki, nieregularne zarobki, jednocześnie skok na głęboką wodę i pragnienie komfortu i nieumiejętność przeczekania tego (trudno się dziwić, ale jednak nie jesteś już nieopierzoną 20latką). Nie wiem co o tym myśleć, ty zarabiasz mało ale innej pracy nie szukasz, trzymasz się tej swojej branży. On zarabia nieregularnie, ale uprawnien nie robi i czegoś bardziej stabilnego nie szuka. Za ile czasu sytuacja wam się planowo poprawi? Edytowane przez Hultaj Czas edycji: 2018-11-02 o 09:33 |
|
2018-11-02, 09:30 | #8 | |||
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2018-11
Wiadomości: 18
|
Dot.: Mieszkanie po ślubie
Cytat:
Tak, nigdy nie mieszkałam osobno, bo na studia dojeżdżałam przez cały czas, więc też widzę, że to miało wpływ i teraz jest mi ciężko, bo pewnego etapu nie przepracowałam. Wydawało mi się, że skoro sama gotuję, sprzątam i nie oczekuję, że rodzice będą mi dawać pieniądze to jestem gotowa do samodzielnego życia, a okazało się, że nie, bo problem tkwi nie w codziennych czynnościach, a w emocjach. Nie, nie chciałabym rozstania i nie chciałabym też do końca życia mieszkać z rodzicami. No właśnie ja to rozumiem, serio rozumiem, że komuś może nie pasować mieszkanie na wsi. A mąż chyba nie rozumie, że mnie nie do końca pasuje mieszkanie w bloku. Jeżdżenie samochodem też ostatnio stało się punktem sprzeczek, bo mąż uważa, że powinnam przekonać się do komunikacji, natomiast mnie wkurza tłok w autobusach, wieczne spóźnienia i remonty w mieście, przez które jazda komunikacja często trwa dłużej niż samochodem. Cytat:
Cieszę się, że nie jestem jedyna, która ma takie odczucia. Mam nadzieję, że nie rozstałaś się z eksem z powodu tęsknoty za domem No właśnie ewentualny powrót do planu A, czyli wprowadzka do rodziców to dla męża jak ujma na honorze, że nie dał rady utrzymać rodziny. Nie sądzę, żeby na coś takiego się zgodził. Chyba, że rzeczywiście finanse się nie poprawią to nie będziemy mieli wyjścia. Cytat:
Nie do końca umiem odpowiedzieć na pytanie, dlaczego poczułam się oszukana, po prostu tak to odebrałam, bo zdanie zmienił nagle, jak sam powiedział też po rozmowie ze swoimi rodzicami. Odniosłam więc wrażenie, że mnie zarzuca bycie mamincórką, a sam słucha się matki, która zaczęła przed nim rysować czarną przyszłość na wsi, gdzie będzie odcięty od świata i uzależniony ode mnie. Ja też mam inną perspektywę, bo dojeżdżanie do miasta nie wydaje mi się straszne, 10 minut autostradą i już jestem w mieście, więc marnowanie czasu na dojazdy zaczyna się już w samym mieście, gdzie wiadomo korki i inne takie. Paliwo do samochodu przed przeprowadzą wynosiło mnie 500 zł miesięcznie, a mieszkanie to 2 tysiące miesięcznie, więc no dla mnie to bardzo duża różnica. Ale przyznaje, że po prostu w tej kwestii jesteśmy inni, inaczej wychowani. Dla niego 20 km to wielka odległość, dla mnie wynajmowanie to pakowanie kasy obcym. Masz rację, że każdy musi przeżyć swoje życie sam, że kiedyś trzeba się usamodzielnić, ja to wiem i rozumiem. I nie jest tak, że chodzę całe dnie smutna czy płaczę mamie do słuchawki. Doceniam te wszystkie plusy, o których zazwyczaj na wizażu się pisze w kontekście osobnego mieszkania, czyli bieganie po domu w samych majtkach, czy seks kiedy się zamarzy Po prostu mam czasami takie doły, że łapie mnie tęsknota. No i finanse mnie martwią. |
|||
2018-11-02, 09:31 | #9 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2018-07
Wiadomości: 16
|
Dot.: Mieszkanie po ślubie
Pracujemy w zasadzie w domu.
Mąż narzeka że nie będzie mógł dojeżdżać do pracy 20 km ze wsi do miasta. To jak w końcu? |
2018-11-02, 09:40 | #10 | ||
BAN stały
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 27 877
|
Dot.: Mieszkanie po ślubie
Cytat:
Cytat:
Jest to równie dziwaczne jak twoja tęsknota za rodzicami. Ogólnie tak jakby się pobrała para dzieciaków. |
||
2018-11-02, 09:43 | #11 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-09
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 10 550
|
Dot.: Mieszkanie po ślubie
Musi dojeżdżać czy nie musi dojeżdżać, jeden pies, po prostu nie chce mieszkać poza miastem i z obcymi osobami, nie musi się z tego tłumaczyć. Dorosły jest.
Ja z moimi rodzicami jak najbardziej mogłabym mieszkać, ale z teściową bym oszalała, mimo tego że to spoko babeczka. Tylko że wychodzi że was nie stać na mieszkanie osobno, no to na to są rozwiązania, aczkolwiek pewnie mało dla was komfortowe, bo np. z tysiaka można byłoby zejść gdyby zamieszkać z kimś, np. inną parką. To miałoby zalety, bo może byłoby Ci weselej i mniej smutno bez rodziców, aczkolwiek no jeszcze mniej miejsca plus nie wiem jak to by wpłynęło na waszą z mężem relację. No i dorobienie sobie w weekendy na przykład nie wchodzi w grę? |
2018-11-02, 10:02 | #12 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 4 727
|
Dot.: Mieszkanie po ślubie
Jak dla mnie, to mąż Ci powinien okazywać wsparcie, bo stanęło na jego, Ty zostawiłaś wszystko co znałaś, a on nic nie musiał "poświęcać". Dlatego nie podobałyby mi się jego pretensje, że ciągle jeżdżę do mamy ;/ Bez jaj. Wyprowadziłaś się dopiero 3 miesiące temu, a nie 30 lat.
|
2018-11-02, 11:02 | #13 | |||
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2018-11
Wiadomości: 18
|
Dot.: Mieszkanie po ślubie
Cytat:
Dziękuję wam bardzo za wszystkie odpowiedzi. Naprawdę dużo dla mnie znaczy spojrzenie osób z zewnątrz. Szugarbejb, widzę, że mnie rozumiesz. Tak, mam wrażenie, że zafundowałam sobie w tym roku rewolucję, która mnie przytłoczyła. Chciałabym jednak sobie z tym poradzić, jakoś otrząsnąć się, ogarnąć i ruszyć do przodu. Ale właśnie hamuje mnie tęsknota i wkurzenie na męża za pewne sprawy. Chciałabym to poukładać i przepracować. No właśnie mój mąż nie postrzega przeprowadzki jako mojego pogorszenia standardu. On uważa, że powinnam zachwycić się dostępem do różnych wydarzeń, sklepów i tak dalej. No, problem w tym, że i mieszkając na wsi nie odmawiałam sobie wyjścia do kina, na imprezę czy "do miasta", więc nie jaram się jechaniem tramwajem na piwo. Pogrubione, wiem o tym i mąż też mi to powtarza, że czas odciąć pępowinę i zacząć budować swoją rodzinę. Ja się z nim zgadzam, ale czuję, że mnie to przerasta momentami. Cytat:
Dzięki za ten post. Tak, wyjście z domu do kawiarni albo biblioteki to może być dobre wyjście. Cytat:
Nie chcę konkretnie pisać co to za branża, wybaczcie. Nie napisałam wszystkiego o finansach, więc wyjaśnię pewne kwestie. W momencie podjęcia decyzji o ślubie mieliśmy dobre warunki finansowe, bo oboje pracowaliśmy przy pewnych projektach (dwóch osobnych), z których mieliśmy zapewniony określony dochód. Oprócz tego pół roku później mnie zaproponowano etat z małą pensją, ale zawsze. Stąd było nas stać na skromne przyjęcie i jeszcze odłożenie sporej sumy na wspólne życie. Od początku było wiadomo, że projekty kończą się we wrześniu i mąż zostaje bez kasy, a ja z gołą, małą pensją. No i plan był taki, że ja poszukam w miarę możliwości, czegoś do dorobienia, a on znajdzie taką "poważną" pracę, przy czym nadal będziemy działać w zawodzie, żeby zdobyć uprawnienia. I cóż, mąż pracy niby szuka, ale widzę, że niezbyt niechętnie, bo przecież kasa jest z oszczędności, a on nie za bardzo ma ochotę robić coś niezwiązanego z branżą. Nie mieszkamy w Warszawie, ale w wielkim mieście i pracy jakiejkolwiek nie brakuje. Problem w tym, że on na razie nie chce jakiejkolwiek, a ja cóż, ja też nie czuję motywacji, żeby dorabiać, bo trzeba utrzymać mieszkanie, którego do końca nie chciałam. W kwocie 2 tysięcy zamykają się opłaty za czynsz, prąd, wąde, gaz i oczywiście kasa dla właściciela. Mieszkanie ma niecałe 40 m kwadratowych. Planowo sytuacja poprawi się w w nowym roku, czyli przełom stycznia i lutego. Ale to zależy tylko od nas, bo jak zawalimy terminy to nici z kolejnej drabinki w karierze. [1=c640cdfa886255292692728 c9c3f51a456c1754b_657ce90 228a24;86068040]Jak dla mnie, to mąż Ci powinien okazywać wsparcie, bo stanęło na jego, Ty zostawiłaś wszystko co znałaś, a on nic nie musiał "poświęcać". Dlatego nie podobałyby mi się jego pretensje, że ciągle jeżdżę do mamy ;/ Bez jaj. Wyprowadziłaś się dopiero 3 miesiące temu, a nie 30 lat.[/QUOTE] On też wyprowadził się od rodziców, ale czekał na to jak na zbawienie, dlatego widzę, że nie ogarnia, dlaczego ja nie skaczę z radości. Poza tym tak, ja ustąpiłam, żeby zaoszczędzić mu tego, co sama teraz czuję, czyli braku poczucia własnego miejsca i komfortu życia tam, gdzie większość rzeczy mi nie pasuje. Dzięki, potrzebowałam utwierdzenia w przekonaniu, że dorośli maj prawo tęsknić za rodzicami i domem, w którym mieszkali całe życie. Edytowane przez Anna_Kooo Czas edycji: 2018-11-02 o 12:10 |
|||
2018-11-02, 11:24 | #14 | |||
BAN stały
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 27 877
|
Dot.: Mieszkanie po ślubie
Cytat:
Cytat:
Zwalasz że dał się ustawić matce, tylko skoro ucieka od rodziców to aż tacy autorytarni oni dla niego nie są, mama uświadomiła mu że może wpakować się wcale nie lepiej niż miał. Cytat:
Rozmówiłabym się z mężem kiedy realnie ma zamiar się ogarnąć, bo to nie musi być dzisiaj, jeśli chce odpocząć, ale jasno określiła, że nie widzi mi się kompletnie koncepcja obijania się, czekania na nie wiadomo co ile czasu i wydawania tego co z takim trudem odłożyliście. Natomiast tak, masz póki co cholerny problem z nieodciętą pępowiną. Cały problem upatrujesz w tym, że nie mieszkacie w twoim domu rodzinnym. Mimo że to miał być okres przejściowy i miał trwać zaledwie parę czy parenascie miesiecy. Co innego gdyby od początku było jasne że chcesz mieszkać z rodzicami czy jednym z rodziców. On się zgodził, potem wykręcił. Ale tu jest problem że ustąpiłaś po ślubie w kwestii zaledwie (rzekomo) kilku miesiecy. Edytowane przez Hultaj Czas edycji: 2018-11-02 o 11:26 |
|||
2018-11-02, 11:32 | #15 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 1 989
|
Dot.: Mieszkanie po ślubie
Dorabiacie się, z tego co piszesz trudniejsza sytuacja z finansami to sytuacja przejściowa i jako taką ją traktuj.
Mi 'odzwyczajenie' się od bywania u rodziców zajęło 3.5 roku od wyprowadzki. I nie robiłam nic... specjalnego w tym kierunku. To "odcięcie" było dośc gwałtowne i nie wynikało z tego, ze nagle zaczęło sie układać - wbrew przeciwnie, spotkało mnie coś mega nieprzyjemnego. Daj sobie czas. |
2018-11-02, 11:33 | #16 | |
BAN stały
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 27 877
|
Dot.: Mieszkanie po ślubie
Cytat:
Inna sprawa, że jej mąż tego nie chce i było wiadomo, że nie będzie chciał. Mimo, że początkowo wydawało mu się że jakąs chwilę będzie to do zniesienia. Problem widzę w tym, że autorka tak naprawdę nigdy nie była samodzielna i dorosła. I teraz ona ma pretensje do faceta który w gruncie rzeczy wymaga czegoś zwyczajnego. Po pobraniu się wynajęcia czegoś i zamieszkania oddzielnie raptem chwilę wcześniej niż zakładali. Nagle z rozpieszczonej córki z fajnym pokojem w fajnym dużym otoczonym zielenią domu wylądowała w małym mieszkanku i nie jest już tak fajnie. |
|
2018-11-02, 12:13 | #17 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-09
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 10 550
|
Dot.: Mieszkanie po ślubie
Cytat:
No cóż, docieranko i czas, takie widzę rozwiązanie. Trzeba rozmawiać do znudzenia i trzeba mówić o swoich emocjach. No i zabrać się za robotę, mąż nie ma motywacji, Ty nie masz, no to jak to będzie? Pokłócicie się, skończą się oszczędności i wrócisz do rodziców, i tak wkoło? Jesteście dorośli, jesteście małżeństwem, jesteście odpowiedzialni za siebie. Może umówcie się obydwoje na jakieś mediacje z księdzem czy do grupy wsparcia dla małżeństw, jeśli jesteście wierzący to powinniście pracować w taki sposób nad sobą. |
|
2018-11-02, 12:20 | #18 | |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2018-11
Wiadomości: 18
|
Dot.: Mieszkanie po ślubie
Hultaj, dość ostre słowa, ale okej, przyjmuję. Nie będę się wybielać, po to napisałam na forum, żeby dostać spojrzenie z zewnątrz.
Cytat:
To ma być sytuacja przejściowa i mam nadzieję, że rzeczywiście tak będzie. Rozumiem, ja sama się miotam pomiędzy podejściem, że to normalne, że tęsknie i muszę dać sobie czas. A podejściem, że jestem po prostu niedorosła i mam problem. Powiedzenie sobie, żebym "ogarnęła się i wzięła w garść" nie poskutkowało na razie, ale jakiś balans muszę złapać. |
|
2018-11-02, 12:21 | #19 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2013-12
Wiadomości: 12 833
|
Dot.: Mieszkanie po ślubie
Każde z was chciało przeforsować swoje racje , ale ja generalnie rozumiem Twojego męża. Mieszkac na kupie z tesciami , to nic dobrego. A tak jest kompromis , bo żadne z was nie mieszka ze swoimi rodzicami. Pieniądze wydane na wynajem są tutaj dużo cenniejsze, bo jesteście panami swojego życia, a szczególnie Twój mąż. Mam wrażenie, że tutaj autorko Ty masz nieodcieta pepowine , musisz nad tym popracować.
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
2018-11-02, 12:25 | #20 | |||
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-09
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 10 550
|
Dot.: Mieszkanie po ślubie
Cytat:
W sumie to serio też teraz trochę nie kumam, bo teraz mieszkacie w bloku, raczej mało zarbiacie i nie zanosi się, żeby wam się miało polepszyć powiedzmy 5x w ciągu najbliższych lat, więc i tak będzie was stać na mieszkanie w bloku... Czy są plany na jakiś ekstra przypływ gotówki, żeby was było stać na dom? Bo jak nie no to będziesz się tak całe życie frustrować...? Cytat:
Cytat:
|
|||
2018-11-02, 13:07 | #21 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2017-02
Wiadomości: 3 713
|
Dot.: Mieszkanie po ślubie
Masz prawo tęsknić za rodzicami, nawet jak będziesz miała 50 lat, a oni 80, ale trzymanie się spódnicy to nie jest tęsknota
|
2018-11-02, 13:32 | #22 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2013-07
Wiadomości: 1 576
|
Dot.: Mieszkanie po ślubie
A ja rozumiem czemu twój mąż się złości. Wreszcie mieszkacie razem, jesteście po ślubie, a ty zamiast się się cieszyć tymi chwilami to smecisz o życiu z rodzicami. Mi również na jego miejscu byłoby po prostu przykro. Nie mowie, ze po ślubie to rodziców należy się wyrzec Ale Autorko ogarnij się ciesz się tym co masz.
Życzę Ci jak najlepiej. Powodzenia Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
Wszystkie nicki zajęte. |
2018-11-02, 14:05 | #23 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2017-03
Wiadomości: 1 897
|
Dot.: Mieszkanie po ślubie
Autorko, masz nieodciętą pępowinę.
Wydajesz się mocno niedojrzała a masz już 30 lat. |
2018-11-02, 14:20 | #24 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2013-12
Wiadomości: 12 833
|
Dot.: Mieszkanie po ślubie
Pomijając to , że po wyprowadzce w dorosłe życie rzadko ma się na starcie duże mieszkanie czy dom. . Najpierw z reguły się dorabia , nie zawsze , ale najczęściej.
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
2018-11-02, 15:00 | #25 |
hakuna matata
Zarejestrowany: 2016-06
Wiadomości: 22 754
|
Dot.: Mieszkanie po ślubie
Treść usunięta
Edytowane przez Timon i Pumba Czas edycji: 2023-12-18 o 15:58 |
2018-11-02, 15:26 | #26 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2015-08
Wiadomości: 1 951
|
Dot.: Mieszkanie po ślubie
Chyba nie do końca dojrzałaś do małżeństwa. Teraz twoja rodzina to przede wszystkim twój mąż, a nie rodzice. Dla mnie, to nie jest normalne, że człowiek w tym wieku nie potrafi odciąć pępowiny. A co do mieszkania w bloku... skoro was nie stać na dom, to musisz chwilowo się dostosować. Może spróbuj polubić swoje miasto? Zacznij korzystać z tego, czego na wsi nie ma: kawiarnie, parki, szkoły tańca itp. Wychodźcie częściej na miasto i spróbujcie znaleźć zalety mieszkania w tym miejscu.
Cytat:
Musicie koniecznie pracować w domu? Przydałoby wam się trochę oddechu od siebie.
__________________
kiedy się naprawdę kogoś kocha, wierność nie jest żadną zasługą... |
|
2018-11-02, 16:16 | #27 |
hakuna matata
Zarejestrowany: 2016-06
Wiadomości: 22 754
|
Dot.: Mieszkanie po ślubie
Treść usunięta
Edytowane przez Timon i Pumba Czas edycji: 2023-12-18 o 15:58 |
2018-11-02, 17:36 | #28 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2016-11
Wiadomości: 2 283
|
Dot.: Mieszkanie po ślubie
Z mężem tworzycie teraz nową odrębną rodzinę. Coś moze być z tą nieodciętą pępowiną o czym wspominał twój chłopak.. Potrzebujesz przestrzeni? Zarób na nią. Po prostu. Teraz to odpowiedzialność twoją i męża, w jakich mieszkacie warunkach. Dla ciebie rozwiązaniem problemu jest to, że rodzice wam pomogą/udostępnią dom. Ale czas chyba samemu rozwiązywać swoje problemy, zadbać o własny kąt i rodzinę
---------- Dopisano o 18:36 ---------- Poprzedni post napisano o 18:31 ---------- A co takiego poświęciłaś mężowi? Wyprowadzkę od rodziców? To naturalna kolej rzeczy. Rozumiem że jest ci trudno, to nowa sytuacja, musisz sie oswoić z nią powoli, z wejściem w samodzielne dorosłe życie. Początki zwykle bywają trudne. Z czym masz największy problem? Jeśli praca to działajcie dla poprawy sytuacji was obojga, jeśli ciasnota to jak wyżej, jeśli tęsknota to próba akceptacji że to noey etap życia. Czy ta tęsknota przyslania ci radosc wynikajaca ze jestescie ze swoim mezem sam na sam, macie swoja przestrzen? Tesknota przewyzsza wartosc milosci i malzenstwa? I to troche nie fair ze wypomina ci spotkania z rodzina 1x w tygodniu. Dobrze jesli wykazalby troche zrozumienia i pomogl ci w tej trudnej dla ciebie sytuacji |
2018-11-02, 18:23 | #29 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2016-09
Wiadomości: 903
|
Dot.: Mieszkanie po ślubie
Uwierz mi, że mieszkanie z rodzicami po ślubie nigdy nie jest dobrą opcją. Mieszkała U nas moja mama z którą miałam super kontakt, przez 4 lata i wychodziło z tego istne piekiełko dla mnie samej. Bo ona chciała rządzić nami widząc mnie jako córkę co to młoda i życia nie zna, a mój mąż wylewal na mnie swoje frustracje mając racje, a ja myślałam, że zwariuje, bo byłam między młotem a kowadłem. Moja niegdyś super relacja z mamą bardzo się pogorszyła od tamtej pory, i nie wiem czy kiedyś wróci do poprzedniej formy. A nigdy w życiu nie pomyslalabym, że mogłoby się coś takiego wydarzyć. Dlatego jak tylko masz możliwość, nawet mieszkaj na 35metrach ale sami!!!!
|
2018-11-02, 18:40 | #30 | |
sissy that walk
Zarejestrowany: 2010-08
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 10 670
|
Dot.: Mieszkanie po ślubie
Rozumiem tęsknotę za rodzicami albo/i domem na wsi, ale ja z kolei czułabym się "oszukana" na miejscu Twojego męża. Ileś lat "chodzenia" z dorosłą kobietą, w końcu ślub, a tu się nagle okazuje, że pomysł zamieszkania z rodzicami nie wziął się z powodów finansowych albo z chęci przeczekania aż wpadnie lepsza praca i będzie można kupić coś swojego, tylko z niechęci do puszczenia maminej spódnicy i wyprowadzki z panieńskiego pokoiku No sorry autorko... rozumiem, że na wynajmowanym komfort życia może być trochę niższy i że trzeba w końcu samemu za wszystko płacić i samemu zapracować na każdy chleb i rachunek, ale na tym polega dorosłe życie. To, że skoro przyjaźnisz się ze swoimi rodzicami to chcesz z nimi spędzać czas jest normalne, ale zastanów się, czy jesteś ogółem gotowa na "dorosłe życie" w każdym tego słowa znaczeniu, czy chciałabyś po prostu tak jak na studiach dalej mieć chłopaka, a wyprane, załatwione i popłacone przez mamę i tatę. Nie chcę Cię urazić, ale z Twojego postu zieje strasznie tęsknotą za "utraconym" dzieciństwem.
__________________
Cytat:
|
|
Nowe wątki na forum Intymnie |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 15:16.