Czy kobiety są ofiarami rewolucji seksualnej?

[Agawwwka]

Mogłabym bez problemu wśród swoich rówieśniczek skompletować liczny Klub Porzuconych Kobiet, ale takiego samego klubu facetów już bym nie zorganizowała - Amanda Prescott.



Linda LeClair i Peter Behr - bohaterowie mojej młodości. Patrzę na ich zdjęcia z lat sześćdziesiątych i przypominam sobie tamte czasy. Manifestacje antywojenne w Waszyngtonie, demonstracje Free Speech Movement w Berkeley, strajk okupacyjny na Cornell University, festiwal w Woodstock, koncerty Janis Joplin, Jimiego Hendriksa, The Doors... I wtedy pojawili się oni. Byli jak my studentami i pacyfistami, tak jak my głosili hasło make love not war. A jednak stali się bohaterami narodowymi – i to z jednego powodu. W pamiętnym roku 1968 Linda i Peter ogłosili, że zamieszkają ze sobą bez ślubu. To była prawdziwa bomba!

Dziennikarze z całych Stanów pchali się drzwiami i oknami do akademika Bernard College, by opisywać wspólne pożycie najpopularniejszej wówczas pary w Ameryce. Kochankowie złamali społeczne tabu. Rzucili wyzwanie purytańskiej moralności. Ich spontaniczne wypowiedzi dla mediów były jednym wielkim hymnem na cześć Wolnej Miłości i oskarżeniem przestarzałej instytucji małżeństwa, która jest grobem czystych uczuć.

Kiedy po latach postanowiłam się dowiedzieć, co się stało z idolami mojej młodości, natknęłam się na historię, jakich spotkałam już w swoim życiu bardzo wiele. Tak wiele, że stanowią one niemal klasykę gatunku. Wolna Miłość, która miała zapewniać żarliwość uczuć, wystygła szybko. To, że Linda i Peter rozstali się, jest więcej niż oczywiste. Znamienne są jednak ich późniejsze losy – ona nie ukończyła studiów, została matką samotnie wychowującą dziecko, zajmującą się dorywczymi pracami i ciężko wiążącą koniec z końcem; on zdobył dyplom, otworzył dobrze prosperującą klinikę i znalazł sobie żonę. Oglądam ich fotografie po latach: ona zniszczona przez życie, przygarbiona, z przygaszonym wzrokiem, jej mowa ciała zdradza życiową klęskę; on pełen radości, tryskający energią, z dumą oprowadzający gości po swoim majątku.

Kiedy zaczęłam przyglądać się parom swoich znajomych z lat studenckich, które zdecydowały się na model „wolnej miłości”, zaobserwowałam tę samą prawidłowość. Polega ona na tym, że całe ryzyko związane z „wyzwoleniem seksualnym” bierze na siebie kobieta. To ona musi się faszerować różnymi środkami antykoncepcyjnymi, żeby być w każdej chwili w pogotowiu, by móc oddać się napalonemu samcowi. Połyka pigułki, instaluje spirale, używa pianek, bierze zastrzyki, nalepia plastry. Dokonuje ciężkiej inwazji chemicznej w swój organizm, a to nie pozostaje bez wpływu na jej zdrowie.

Sięgam po oficjalne raporty. Międzynarodowa Agencja ds. Badań nad Rakiem (IARC), agenda Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), uznała najpopularniejszą dziś dwuskładnikową pigułkę antykoncepcyjną za wysoce rakotwórczą (zwiększającą ryzyko nowotworu złośliwego piersi i szyjki macicy). Jak donosi „American Journal of Epidemiology” główny składnik pigułek, czyli etylen estradiolu, zwiększa ryzyko raka macicy, piersi oraz uszkodzeń wątroby. „Archives of Internal Medicine” alarmuje z kolei, że antykoncepcja zwiększa od dwóch do sześciu razy ryzyko pojawienia się zatorów w żyłach, płucach, mózgu i oczach. Według Royal College of General Practitioners, zwiększa ona pięciokrotnie ryzyko śmierci z powodu zaburzeń sercowo-naczyniowych. „British Journal of Obstetrics and Gynecology” wśród ubocznych skutków powikłań antykoncepcji wymienia krwawienie międzymiesiączkowe, przewlekłe stany zapalne i zmiany zaliczane do stanów przedrakowych. Wiele kobiet regularnie stosujących pigułki narzeka na zmiany hormonalne: kłopoty z nadwagą, stany depresyjne, nadmierne owłosienie, szpecące zmiany skóry, nudności, wymioty, bóle głowy, opuchlizny, żylaki, plamienia, cellulit i rozstępy. Nie ma się co oszukiwać, że faszerowanie się chemią i połykanie środków rakotwórczych może pozostać bezkarne dla organizmu. To musi uderzać w zdrowie, samopoczucie, emocje. Facetów to nie dotyczy, oni co najwyżej od czasu do czasu nałożą gumkę, nie muszą jeść tych wszystkich rujnujących zdrowie toksyn.

Jeśli owocem „wolnej miłości” staje się dziecko, wówczas najczęściej dochodzi do aborcji i to znów kobieta, a nie mężczyzna, wystawia na szwank swoje zdrowie. Fizycznym skutkiem aborcji może być pęknięcie szyjki macicy, perforacja (przedziurawienie) macicy, infekcje bakteryjne (m.in. zapalenie otrzewnej), nowotwór szyjki macicy i jajnika. Po aborcji wzrasta też o 30 proc. ryzyko zachorowania na raka piersi. Poza tym kobieta naraża się na długotrwałe cierpienia związane z zespołem poaborcyjnym. Jego oznakami są m.in. silne bóle brzucha, piersi i miednicy – bez żadnych zewnętrznych przyczyn, depresja, lęk, smutek, utrata apetytu, bezsenność, obniżone poczucie własnej wartości i zaburzenia seksualne. Kobiety, które poddały się aborcji, cztery razy częściej muszą korzystać z pomocy ginekologa niż te, które nigdy tego nie zrobiły.

Nie ma wątpliwości, że antykoncepcja i aborcja, będące stałymi elementami niezobowiązujących związków „wolnej miłości”, niszczą zdrowie kobiety. To się musi odbijać także na wyglądzie, urodzie, samopoczuciu, samoocenie i codziennych nastrojach. Często dochodzi więc do momentu, gdy mężczyzna spostrzega, że kobieta – tak jak używany długo samochód – jest coraz bardziej wyeksploatowana i trzeba ją wymienić na nowszy model. W końcu jeżeli od początku sami nazywamy związek niezobowiązującym, to trudno wymagać wobec siebie jakichkolwiek zobowiązań.

Oczywiście, są również kobiety, które wszystkie znajomości z mężczyznami traktują przygodnie i często zmieniają partnerów swego pożycia seksualnego. Ale także ich dotykają skutki uboczne antykoncepcji. Poza tym to kobieta ponosi większe ryzyko związane z prowadzeniem rozwiązłego życia płciowego niż mężczyzna – jest z tego powodu o wiele bardziej narażona na pojawienie się raka (zwłaszcza szyjki macicy), a ból wywołany przez nieuleczalną opryszczkę narządów rodnych jest o wiele silniejszy i długotrwały. Prezerwatywy nie ranią mężczyzn, natomiast u kobiet – ponieważ lateks jest bardziej szorstki niż błona śluzowa – powodują mikrouszkodzenia sprzyjające nadżerkom, infekcjom i grzybicom.

Wyciągam ze swojej szuflady albumy ze zdjęciami z lat szkolnych i przeglądam stare zdjęcia. Związki większości moich znajomych rozpadły się, ale – poza dwoma może przypadkami – niemal to zawsze mężczyzna porzucał kobietę dla młodszej partnerki, rzadko kiedy było odwrotnie. Mogłabym bez problemu wśród swoich rówieśniczek skompletować liczny Klub Porzuconych Kobiet, ale takiego samego klubu facetów już bym nie zorganizowała.

Dlaczego we współczesnej socjologii amerykańskiej pojawiło się określenie „feminizacja biedy”? Ano dlatego, że pojawiła się niespotykana do tej pory, olbrzymia liczba porzuconych kobiet. Kobieta po takim rozstaniu nie jest nigdy tak atrakcyjną partią jak facet. Jej standard życia dramatycznie spada, podczas gdy jego status finansowy wzrasta. Jeśli mają dziecko, najczęściej to ona musi w pojedynkę wziąć na siebie ciężar wychowywania, co wymaga więcej czasu, uwagi i troski, podczas gdy jego zaangażowanie ogranicza się zazwyczaj do comiesięcznego przelewu bankowego i okazjonalnego niedzielnego lunchu. Badania socjologiczne pokazują, że po rozwodzie to mężczyzna ma większe szanse na znalezienie nowej żony niż kobieta nowego męża. Bardzo często jest ona do końca życia skazana na samotność. Być może więc rację ma Bette Midler, gdy mówi, że „wolna miłość” to wynalazek beztroskich playboyów, którzy mogą sobie do woli bez zobowiązań bzykać panienki, a cały ciężar tej męskiej rozkoszy muszą ponosić kobiety.

Amanda Prescott

[la'Mbria]

i??
przedruk z newsweeka albo innej 'gadzinówki"?

[sloniatko007]

Nic odkrywczego w tym nie znalazłam
Nie od dziś wiadomo że główną odpowiedzialność za współżycie ponosi kobieta,tak samo jest w razie "wpadki".

[effcia82]

"Po aborcji wzrasta też o 30 proc. ryzyko zachorowania na raka piersi."

[Bananalama]

Nie czuję się niczyją ofiarą. Robię, co chcę i na co pozwala mi moje sumienie, moja moralność i prawo tego jakże uroczego kraju. Uważam, że lepiej mi będzie z tabletkami anty i aborcją w razie "W", niż po 10 porodach u boku pana i władcy.

[Cathas]

Ofiarami są te kobiety, które biorą pigułki ,instalują spirale, naklejają plastry nie DLA SIEBIE, bo nie chcą dzieci, ale DLA PARTNERA, bo nie chce musię gumy założyć.
Ale takie kobiety istniały zawsze, także przed rewelucją seksualną.

[Clemence]

No cóż, i tak nikomu nie przemówisz tym do rozumu,bo dzisiaj świat taki jest,że co się pojawi na rynku,który pomaga utrzymaniu przyjemności będzie brane,bez względu na to czy ktoś przez to umrze czy nie.
Przecież nasza populacja to populacja jedynie śmierci,to o czym tu mowa

[bober111]

Jeśli chodzi nie tylko o rozwiązłość seksualną ale o całą emancypację. Wszystkie kobiety są beneficjentami i najlepsi mężczyźni (w sensie ogólnej atrakcujnośći a nie moralnym). Najwięcej tracą najgorsi faceci.

[749d3470e67da5a340716cf11c99d98c9d41692a_5eab587331573]

I tak i nie.

Ja kiedyś na Wawelu myślałam o antykoncepcji.
Marysieńka urodziła 16 (17 ) dzieci, Do pełnoletności dożyło czworo. (

[Bananalama]

Napisane przez Clemence

No cóż, i tak nikomu nie przemówisz tym do rozumu,bo dzisiaj świat taki jest,że co się pojawi na rynku,który pomaga utrzymaniu przyjemności będzie brane,bez względu na to czy ktoś przez to umrze czy nie.
Przecież nasza populacja to populacja jedynie śmierci,to o czym tu mowa

No, nie ma to jak mała śmierć przed śniadankiem .
Siebie też zaliczasz?

[Clemence]

Napisane przez Bananalama

No, nie ma to jak mała śmierć przed śniadankiem .
Siebie też zaliczasz?

Siebie?
Ja się trzymam z boku od wielu idei
Mówię ogólnie,nie o wszystkich,bo jak wiadomo są wyjątki ,ale jednak mimo wszystko raczej nie da się oszukać samego siebie iż zmierzamy w tę drugą stronę- aborcja ,eutanazja zabójstwa niż w tą inną np pomoc matek z dzieciom albo wyszukiwanie leków ,które nie kosztują krocie na wiele chorób ;p
Nie ma co dyskutować bo temat obszerny i szczerze.. kontrowersyjny a ja nie zamierzam znowu pobudzać dyskusji ,która się nie kończy
Napisałam swoje zdanie i tyle

Zresztą znana jest odpowiedź na pytanie w tej konwencji- czy jest coś,typu choroba, czego osoba biorąca tabletki zaczęłaby się bać i zaprzestałaby ich brania?
wg mnie czy by groził komuś rak , śmierć czy coś innego i tak ludzie by to brali.
Proste.

[Bananalama]

Napisane przez Clemence

Siebie?
Ja się trzymam z boku od wielu idei
Mówię ogólnie,nie o wszystkich,bo jak wiadomo są wyjątki ,ale jednak mimo wszystko raczej nie da się oszukać samego siebie iż zmierzamy w tę drugą stronę- aborcja ,eutanazja zabójstwa niż w tą inną np pomoc matek z dzieciom albo wyszukiwanie leków ,które nie kosztują krocie na wiele chorób ;p
Nie ma co dyskutować bo temat obszerny i szczerze.. kontrowersyjny a ja nie zamierzam znowu pobudzać dyskusji ,która się nie kończy
Napisałam swoje zdanie i tyle

Ja tam jeszcze nie widziałam, by ktos chciał zabójstwa zalegalizować. Za eutanazją jestem, za aborcją też. A antykoncepcja to super wynalazek! I nie czuję się członkiem jakiejś cywilizacji śmierci czy innych bzdur.

[Clemence]

Napisane przez Bananalama

Ja tam jeszcze nie widziałam, by ktos chciał zabójstwa zalegalizować. Za eutanazją jestem, za aborcją też. A antykoncepcja to super wynalazek! I nie czuję się członkiem jakiejś cywilizacji śmierci czy innych bzdur.

Masz do tego prawo

[Bananalama]

Rak, mówisz? Antykoncepcja hormonalna zwiększa zachorowalność na raka piersi, zmniejsza na raka jajnika. Czyli wychodzimy na 0. Od prezerwatywy się nie umiera, za to od taśmowego rodzenia dzieci można.

[Clemence]

Napisane przez Bananalama

Rak, mówisz? Antykoncepcja hormonalna zwiększa zachorowalność na raka piersi, zmniejsza na raka jajnika. Czyli wychodzimy na 0. Od prezerwatywy się nie umiera, za to od taśmowego rodzenia dzieci można.

Hm.. powiem tyle skoro tego nie widać- nie zgadzamy się w swoich koncepcjach i ja nie podnoszę dyskusji. Wiem, z kim można sobie pogadać a z kim zamieni się to w kłótnię i wyzywanie mnie,co jest bez żadnego ładu ani składu.Także podziękuję
Poczekam co inni napiszą ciekawego w tym wątku.

[Bananalama]

Napisane przez Clemence

Hm.. powiem tyle skoro tego nie widać- nie zgadzamy się w swoich koncepcjach i ja nie podnoszę dyskusji. Wiem, z kim można sobie pogadać a z kim zamieni się to w kłótnię i wyzywanie mnie,co jest bez żadnego ładu ani składu.Także podziękuję
Poczekam co inni napiszą ciekawego w tym wątku.

Ależ ja nie mam zamiaru Cię obrażać. Po prostu dziwi mnie takie rozumowanie "kto ma inne zdanie, ten jest z cywilizacji śmierci, JA jestem ostatnim sprawiedliwym". To już w którymś wątku po prostu uskuteczniasz i zwyczajnie po ludzku chciałam się dowiedzieć, dlaczego właśnie tak. Ale ok, rozumiem.

[Clemence]

Napisane przez Bananalama

Ależ ja nie mam zamiaru Cię obrażać. Po prostu dziwi mnie takie rozumowanie "kto ma inne zdanie, ten jest z cywilizacji śmierci, JA jestem ostatnim sprawiedliwym". To już w którymś wątku po prostu uskuteczniasz i zwyczajnie po ludzku chciałam się dowiedzieć, dlaczego właśnie tak. Ale ok, rozumiem.

Nigdy nie uważałam się za 8 cud świata, jeżeli o to chodzi , ale zwyczajnie nie jestem za tym,za czym jest większość ludzi? albo nie wiem spora jej część.
Ja mam inne zdanie na temat aborcji eutanazji , po prostu
A nie bardzo chcę wymieniać tutaj swoje poglądy,dlaczego po co i co z tego wynika,bo zwyczajnie dyskusja będzie miała charakter zepchnięcia mojego zdania na boczny tor i zacznie się awantura.
Trochę szkoda na to czasu i nerwów Gdzieś chyba już pisałam w zasadzie dlaczego uważam co i jak..

[Bananalama]

Napisane przez Clemence

Nigdy nie uważałam się za 8 cud świata, jeżeli o to chodzi , ale zwyczajnie nie jestem za tym,za czym jest większość ludzi? albo nie wiem spora jej część.
Ja mam inne zdanie na temat aborcji eutanazji , po prostu

Rozumiem to, masz inne zdanie. Ale nie szufladkuj tak od razu. Bo czasami straszliwie moralizujesz.
Pozdro

[Clemence]

Powiedziałam,ze nie wszyscy myślą tak samo Tak samo jak Ty czy ktoś inny nie zgadza się ze mną to również gdzieś tam mnie szufladkuje.
Inne zdania i już ;p

[kalincia]

Wracając do pytania z tematu wątku. Nie są. Chyba że na własne życzenie.

[Kolor Bzu]

Nie jesteśmy cywilizacją śmierci. Jesteśmy cywilizacją sztucznego podtrzymywania życia, leczenia chorób za wszelką cenę i doszukiwania się godności w zarodkach.

Kiedyś była cywilizacja śmierci faktyczna. Świat, w którym dziecko zanim nie dożyło 6 miesięcy nawet nie miało nadawanego imienia, bo przecież zaraz może umrzeć. Gdzie osoby chore i stare nie mogące pracować fizycznie były takim obciążeniem dla rodzin, że same opuszczały wioskę by żebrać albo umrzeć w zimnie.

To współczesny człowiek, który nie jest otoczony śmiercią, który trupy widział tylko w telewizji, a wizję śmierci mimo że oczywistą spycha do czeluści nieświadomości zapomniał o tym, że śmierć nie zawsze jest zła. My mamy wiedzę i technikę by dywagować na temat tego od, którego momentu zarodek jest człowiekiem.

Jeśli ta zła cywilizacja śmierci pozwoli śmiertelnie choremu i umierającemu w bólach człowiekowi skrócić cierpienia to ja uważam, że jest dobra.

Ludzie tak bardzo oddzielili się od śmierci, że mają o niej zupełnie skrzywione mniemanie i widzą w niej zawsze tylko i wyłącznie zło. A przecież tak nie jest.

[kalincia]

Napisane przez Kolor Bzu

Nie jesteśmy cywilizacją śmierci. Jesteśmy cywilizacją sztucznego podtrzymywania życia, leczenia chorób za wszelką cenę i doszukiwania się godności w zarodkach.

Kiedyś była cywilizacja śmierci faktyczna. Świat, w którym dziecko zanim nie dożyło 6 miesięcy nawet nie miało nadawanego imienia, bo przecież zaraz może umrzeć. Gdzie osoby chore i stare nie mogące pracować fizycznie były takim obciążeniem dla rodzin, że same opuszczały wioskę by żebrać albo umrzeć w zimnie.

To współczesny człowiek, który nie jest otoczony śmiercią, który trupy widział tylko w telewizji, a wizję śmierci mimo że oczywistą spycha do czeluści nieświadomości zapomniał o tym, że śmierć nie zawsze jest zła. My mamy wiedzę i technikę by dywagować na temat tego od, którego momentu zarodek jest człowiekiem.

Jeśli ta zła cywilizacja śmierci pozwoli śmiertelnie choremu i umierającemu w bólach człowiekowi skrócić cierpienia to ja uważam, że jest dobra.

Ludzie tak bardzo oddzielili się od śmierci, że mają o niej zupełnie skrzywione mniemanie i widzą w niej zawsze tylko i wyłącznie zło. A przecież tak nie jest.

Tak! Tak! Tak! Racja. I w cywilizacji śmierci kobiety nie muszą rodzić co rok, żeby drobna część ich potomstwa z przyczyn statystycznych miała szansę dożyć do dorosłości i mogła utrzymać tę schorowaną licznymi porodami matkę, jeśli z przyczyn statystycznych dożyła do ich dorosłości. I jeśli te dzieci zechcą, oczywiście, a nie wygnają darmozjada przed kolejną - zbyt ciężką- zimą.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez kalincia

Wracając do pytania z tematu wątku. Nie są. Chyba że na własne życzenie.

Całkowicie się zgadzam.

Artykuł z pierwszego posta jest napisany w taki sposób, jakby każda kobieta nie marzyła o niczym innym jak urodzenie dziecka i zestarzenie się u boku tego jedynego mężczyzny. A wszystko inne to zło.
Rewolucja seksualna nie zrobiła z kobiet ofiar, tylko dała im wybór. Jak sobie któraś chce zachowywać tradycyne wartości, to nic nie stoi na przeszkodzie. Na pewno znajdzie też faceta, który chce spędzić życie w podobny sposób.
Nikt nikomu nie każde prowadzić 'rozwiązłego' życia, stosować antykoncepcji hormonalnej, usuwać ciąży czy co tam jeszcze. Różnica jest taka, że teraz mamy wybór.

[Kolor Bzu]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;37089163]Całkowicie się zgadzam.

Artykuł z pierwszego posta jest napisany w taki sposób, jakby każda kobieta nie marzyła o niczym innym jak urodzenie dziecka i zestarzenie się u boku tego jedynego mężczyzny. A wszystko inne to zło.
Rewolucja seksualna nie zrobiła z kobiet ofiar, tylko dała im wybór. Jak sobie któraś chce zachowywać tradycyne wartości, to nic nie stoi na przeszkodzie. Na pewno znajdzie też faceta, który chce spędzić życie w podobny sposób.
Nikt nikomu nie każde prowadzić 'rozwiązłego' życia, stosować antykoncepcji hormonalnej, usuwać ciąży czy co tam jeszcze. Różnica jest taka, że teraz mamy wybór.[/QUOTE]

Dokładnie.
I choć faktycznie jest tak, że w Polsce kobieta po rozstaniu zazwyczaj ma gorszą sytuację materialną to jednak artykuł jest bardzo wybiórczy w informacjach. Bo można z niego wyczytać, że pary bez ślubu się rozstają, ale już nie to, że rozwodzą się małżeństwa.

Opisane przykłady są tak tendencyjne, że aż mdłe. A co z kobietami, które nie chcą dzieci i ciepłych kapci przy kominku?

[patiasym]

Kolor Bzu, kalincia, Lisbeth - zgadzam się z Wami. Od siebie jeszcze dodam, że czytając artykuł można odnieść złudne wrażenie iż antykoncepcja jest wynalazkiem 20. wieku. Tymczasem różne metody antykoncepcji była znane i stosowane już w czasach starożytnych. Co więcej, w społeczeństwach preindustraialnych aborcja, a nawet dzieciobójstwo były powszechnie stosowane jako sposoby regulacji urodzeń. Jak więc do tego ma się jawnie fałszywa idea "cywilizacji śmierci"? To właśnie dzisiaj kobiety mają szansę stosować nowoczesną antykoncepcję co prawda niepozbawioną skutków ubocznych, ale bezpieczną w porównaniu z rozmaitymi medykamentami aplikowanymi niegdyś przez szamanów i zielarki czy zabiegami przerywania ciąży przeprowadzanymi w warunkach urągających jakimkolwiek normom higieny i zagrażającymi bezpośrednio ich życiu.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez Kolor Bzu

Dokładnie.
I choć faktycznie jest tak, że w Polsce kobieta po rozstaniu zazwyczaj ma gorszą sytuację materialną to jednak artykuł jest bardzo wybiórczy w informacjach. Bo można z niego wyczytać, że pary bez ślubu się rozstają, ale już nie to, że rozwodzą się małżeństwa.

Uważam, że jeśli kobieta po rozstaniu ma gorszą sytuację materialną, to jest przede wszystkim jej wina. Nie umiała zadbać o swoje, to tak ma.

[Chatul]

Agawwwka, czy jesteś autorką tego tekstu? Jeśli nie, podaj jego źródło (zakładam, że w ogóle masz prawo do publikowania tego testu tutaj).

Napisane przez Agawwwka

Kiedy zaczęłam przyglądać się parom swoich znajomych z lat studenckich, które zdecydowały się na model „wolnej miłości”, zaobserwowałam tę samą prawidłowość. Polega ona na tym, że całe ryzyko związane z „wyzwoleniem seksualnym” bierze na siebie kobieta. To ona musi się faszerować różnymi środkami antykoncepcyjnymi, żeby być w każdej chwili w pogotowiu, by móc oddać się napalonemu samcowi. Połyka pigułki, instaluje spirale, używa pianek, bierze zastrzyki, nalepia plastry. Dokonuje ciężkiej inwazji chemicznej w swój organizm, a to nie pozostaje bez wpływu na jej zdrowie.

Są wyzwolone seksualnie kobiety, które nie stosują antykoncepcji mającej wpływ na ich zdrowie.

Prezerwatywy nie ranią mężczyzn, natomiast u kobiet – ponieważ lateks jest bardziej szorstki niż błona śluzowa – powodują mikrouszkodzenia sprzyjające nadżerkom, infekcjom i grzybicom.

Są prezerwatywy nielateksowe.

Swoją drogą, ciekawa jestem skąd dane na temat szkodliwości prezerwatyw lateksowych. Chętnie zobaczyłabym wyniki badań, którymi się tutaj popiera autorka tekstu

[bober111]

Jeśli aborcja nie jest zabójstwem to nienarodzone dziecko nie jest człowiekiem.

[kalincia]

Napisane przez bober111

Jeśli aborcja nie jest zabójstwem to nienarodzone dziecko nie jest człowiekiem.

Zgadza sie, nie jest.

[Corvette]

Napisane przez Agawwwka

Mogłabym bez problemu wśród swoich rówieśniczek skompletować liczny Klub Porzuconych Kobiet, ale takiego samego klubu facetów już bym nie zorganizowała - Amanda Prescott.

No to chwala rozumowi. Gdyby jeszcze faceci tak psioczyli jak baby...'umarl w butach"
Odniose sie do paru paragrafow.

Kiedy zaczęłam przyglądać się parom swoich znajomych z lat studenckich, które zdecydowały się na model „wolnej miłości”, zaobserwowałam tę samą prawidłowość. Polega ona na tym, że całe ryzyko związane z „wyzwoleniem seksualnym” bierze na siebie kobieta. To ona musi się faszerować różnymi środkami antykoncepcyjnymi, żeby być w każdej chwili w pogotowiu, by móc oddać się napalonemu samcowi. Połyka pigułki, instaluje spirale, używa pianek, bierze zastrzyki, nalepia plastry. Dokonuje ciężkiej inwazji chemicznej w swój organizm, a to nie pozostaje bez wpływu na jej zdrowie.

"Wolna Milosc" sporo przed moim czasem. Obecnie, kobieta moze, nie musi.

Sięgam po oficjalne raporty.
(IARC),
(WHO),
„American Journal of Epidemiology”
„Archives of Internal Medicine”
Royal College of General Practitioners,
„British Journal of Obstetrics and Gynecology”
Podchodze sceptycznie do takowych raportow, gdyz trzeba dlugo i zmudnie pogrzebac w papierzyskach zeby sprawdzic czy raport lub dane, nie sa akurat po cichu sfinansowane przez koncerny farmaceutyczne, korporacje (szczegolnie Monsanto),odlamy/grupy religijne itp.

wśród ubocznych skutków powikłań antykoncepcji wymienia krwawienie międzymiesiączkowe, przewlekłe stany zapalne i zmiany zaliczane do stanów przedrakowych. Wiele kobiet regularnie stosujących pigułki narzeka na zmiany hormonalne: kłopoty z nadwagą, stany depresyjne, nadmierne owłosienie, szpecące zmiany skóry, nudności, wymioty, bóle głowy, opuchlizny, żylaki, plamienia, cellulit i rozstępy. Nie ma się co oszukiwać, że faszerowanie się chemią i połykanie środków rakotwórczych może pozostać bezkarne dla organizmu. To musi uderzać w zdrowie, samopoczucie, emocje.
Taaaaaaaaa, i to co jemy, pijemy, wdychamy i wchlaniamy na co dzien

Facetów to nie dotyczy, oni co najwyżej od czasu do czasu nałożą gumkę, nie muszą jeść tych wszystkich rujnujących zdrowie toksyn.
To z badan w Polsce czy US? Jezeli w Polsce to sie zgodze, Jednak trudno aby bogobojny narod nagle odrzucil swoje tradycje w imie wasektonomii, nawet gdy facet WIE ze nie chce wiecej dzieci, lub wcale,
Zaloze sie, ze zapytany na ulicy facet, nawet nie ma pojecia co wasektonomia znaczy.

Jeśli owocem „wolnej miłości” staje się dziecko, wówczas najczęściej dochodzi do aborcji i to znów kobieta, a nie mężczyzna, wystawia na szwank swoje zdrowie. Fizycznym skutkiem aborcji może być pęknięcie szyjki macicy, perforacja (przedziurawienie) macicy, infekcje bakteryjne (m.in. zapalenie otrzewnej), nowotwór szyjki macicy i jajnika. Po aborcji wzrasta też o 30 proc. ryzyko zachorowania na raka piersi. Poza tym kobieta naraża się na długotrwałe cierpienia związane z zespołem poaborcyjnym. Jego oznakami są m.in. silne bóle brzucha, piersi i miednicy – bez żadnych zewnętrznych przyczyn, depresja, lęk, smutek, utrata apetytu, bezsenność, obniżone poczucie własnej wartości i zaburzenia seksualne. Kobiety, które poddały się aborcji, cztery razy częściej muszą korzystać z pomocy ginekologa niż te, które nigdy tego nie zrobiły.
Yyyyy....Religijni przedstawiciele jak i korporacje stosuja falszywe raporty, kierujac sie swoja agenda jak i zyskom finansowym. Maly procent kobiet cierpi na powyzsze dolegliwosci i niekoniecznie z poddania sie aborcji, a z samego faktu ze miesiaczkuje. Ech, propagadna

Nie ma wątpliwości, że antykoncepcja i aborcja, będące stałymi elementami niezobowiązujących związków „wolnej miłości”, niszczą zdrowie kobiety. To się musi odbijać także na wyglądzie, urodzie, samopoczuciu, samoocenie i codziennych nastrojach. Często dochodzi więc do momentu, gdy mężczyzna spostrzega, że kobieta – tak jak używany długo samochód – jest coraz bardziej wyeksploatowana i trzeba ją wymienić na nowszy model.
Bez przesady. Kobieta jest jak wino, Im starsza, tym leprza.
Gdy kobita sama tak nisko o sobie mysli to nie ma znaczenia czy jest w "wolnej milosci" czy innej.

Mogłabym bez problemu wśród swoich rówieśniczek skompletować liczny Klub Porzuconych Kobiet, ale takiego samego klubu facetów już bym nie zorganizowała.
Mam sie rozplakac? Biedne porzucone kobietki...A co? Facet musi byc? Bo jak sama i "porzucona" to koniec swiata? Jak tak mysla to dobrze im tak.

Mysl jak facet, klubu nie bedziesz miala potrzeby organizowac. Oni nie maja takich problemow.

Dlaczego we współczesnej socjologii amerykańskiej pojawiło się określenie „feminizacja biedy”? Ano dlatego, że pojawiła się niespotykana do tej pory, olbrzymia liczba porzuconych kobiet.
Nieprawda.
"Ano temu, bo sycko jest najpierw wymyslem Hameryckim"

Badania socjologiczne pokazują, że po rozwodzie to mężczyzna ma większe szanse na znalezienie nowej żony niż kobieta nowego męża. Bardzo często jest ona do końca życia skazana na samotność.
No bo mezczyzna sie nie uzala na wieki wiekow nad swoim losem jak kobieta.
Kobieta bedzie w nieskonczonosc rozkminac i na starcie skresli zapedy mlodszego mezczyzny, no bo "nie pasuje, bo co ludzie powiedza".

Być może więc rację ma Bette Midler, gdy mówi, że „wolna miłość” to wynalazek beztroskich playboyów, którzy mogą sobie do woli bez zobowiązań bzykać panienki, a cały ciężar tej męskiej rozkoszy muszą ponosić kobiety.
Amanda Prescott

Bette Midler tez sie bzyka a nie powiem aby..delikatnie mowiac, zaliczala sie z wygladu do Playgirl .

Nie wiem, moze te wszystkie pokrzywdzone i skazane na samotnosc bidulki, powinne sie zlozyc finansowo, kupic bezludna wyspe, tam zamieszkac aby wspolnie pograzac sie w zalu nad "parszywymi gnidami rodzaju meskiego", zakopac wszelka rodzaju antykoncepcje, spalic na stosie wibratorki i wibratory. Zalozyc habit i modlic sie o lepsze zycie po smierci. bo to obecne jest takie blee :coje st:
Nie cierpie takich kobiet i nie dzierze takiego biadolenia.