Wykształcenie rodziców a start w dorosłość ich dziecka. - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2013-08-01, 15:56   #1
hipotermia_
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2013-07
Wiadomości: 10

Wykształcenie rodziców a start w dorosłość ich dziecka.


Wiem, że temat może wydawać się kontrowersyjny i ktoś może zarzucić mi postawę roszczeniową, jednak chciałabym z kimś podyskutować i dowiedzieć się, jakie wy macie zdanie.


Moi rodzice są zwykłymi pracownikami fizycznymi, nie mają matury, mama skończyła liceum, pomimo tego, że najpierw chodziła do liceum medycznego, potem przeniosła się do szkoły ekonomicznej i jak twierdzi miała dobre oceny, a nie zdawała matury. Ojciec skończył zawódówkę i poszedł od razu do pracy, gdyż musiał pomagać dziadkom i dawać im pieniądze. Oboje pochodzą ze wsi, ale do miasta przeprowadzili się, gdy ja byłam bardzo mała.



Ojciec pracuje w tej samej firmie odkąd tylko zaczął pracę, jest spawaczem i nigdy nie chciał zmienić pracy „bo nie”, matka z kolei jest sprzedawczynią w sklepie i tak od 20 lat pracuje we wszelkich mniejszych lub większych sklepikach, od kilku lat pracuje w sklepie u nas na osiedlu, bo nie chce nigdzie dojeżdżać, narzeka na wynagrodzenia, ale nawet gdy proponowano jej pracę jako kierownik zmiany, stwierdziła, że nie chce mieć większej odpowiedzialności za 200 zł więcej wynagrodzenia. Wydrukowałam mamie kilka CV i prosiłam, żeby poroznosiła je do sklepów, które powstają w okolicy, ale nie chciała, bo po co, tylko zamieszanie.



Obecnie studiuję, a wcześniej nie zdawałam sobie sprawy z wielu rzeczy. Rodzice teraz narzekają, że nie mają pieniędzy (dodam, że mama pali paczkę dziennie papierosów), że nie mogą zmienić samochodu, problem w tym, że nawet, gdy z nimi mieszkałam, też była ta sama gadka, ciągle mama była zmęczona i przepracowana i nigdy nie mieli pieniędzy.



Tak jak napisałam dopiero na studiach przekonałam się jak żyją inni studenci, jak pomagają im rodzice, w jakich warunkach mieszkają. Nikt z nich nie mieszka tak jak ja w rodzinnym domu, z meblościanką, tapetą i kasetonami na suficie. Widzę zadbane kobiety w wieku mojej mamy, z makijażem, ładnie ubrane. Moja mama jest szczupła i „dobrze się trzyma”, ale nie ma stylu, nigdy nie nauczyła mnie ładnie się ubrać, ani jak się malować. Nigdy nie mieli wystarczająco pieniędzy, żebym mogła pojechać za granicę, a tymczasem wszyscy moi znajomi gdzieś byli.

Wstydzę się przyznać, że jeździmy starym samochodem i mamy małe dwupokojowe mieszkanie, wstydzę się powiedzieć, czym zajmują się moi rodzice, kiedy słyszę, że rodzice znajomych są na wyższych stanowiskach.




Moi rodzice nie mają żadnych zainteresowań, ciągle siedzą w domu. Nigdy nie byli w kinie, ani w teatrze czy w restauracji. Widzę jak moi znajomi rozmawiają o polityce, są obyci kulturalnie itd., a mi czegoś takiego rodzice nie wpoili. Ojciec nawet nigdy nie przeczytał żadnej książki.



Mam wrażenie, że przez ich wykształcenie, brak pieniędzy tylko ja cierpię bo tak naprawdę nie widziałam 50 % rzeczy, które widzieli moi znajomi. Słyszę jak w autobusach czy tramwajach odzywają się kobiety do małych dzieci, uczą je ładnego słownictwa, pamiętam jak moi byli zdziwieni gdy w podstawówce usłyszalam słowo „ewentualnie” od nauczycielki i pytali skąd znam takie słowa...



Jak się na to zapatrujecie? Czy dzieci wykształconych rodziców mają lepiej, są bardziej inteligentne? Czy dzieci rodziców, którzy mają pieniądze, mają tym samym lepszy start?



Przepraszam za chaotyczny post.
hipotermia_ jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-08-01, 16:21   #2
Mick
Rozeznanie
 
Avatar Mick
 
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 955
Dot.: Wykształcenie rodziców a start w dorosłość ich dziecka.

Cytat:
Napisane przez hipotermia_ Pokaż wiadomość
Wiem, że temat może wydawać się kontrowersyjny i ktoś może zarzucić mi postawę roszczeniową, jednak chciałabym z kimś podyskutować i dowiedzieć się, jakie wy macie zdanie.


Moi rodzice są zwykłymi pracownikami fizycznymi, nie mają matury, mama skończyła liceum, pomimo tego, że najpierw chodziła do liceum medycznego, potem przeniosła się do szkoły ekonomicznej i jak twierdzi miała dobre oceny, a nie zdawała matury. Ojciec skończył zawódówkę i poszedł od razu do pracy, gdyż musiał pomagać dziadkom i dawać im pieniądze. Oboje pochodzą ze wsi, ale do miasta przeprowadzili się, gdy ja byłam bardzo mała.



Ojciec pracuje w tej samej firmie odkąd tylko zaczął pracę, jest spawaczem i nigdy nie chciał zmienić pracy „bo nie”, matka z kolei jest sprzedawczynią w sklepie i tak od 20 lat pracuje we wszelkich mniejszych lub większych sklepikach, od kilku lat pracuje w sklepie u nas na osiedlu, bo nie chce nigdzie dojeżdżać, narzeka na wynagrodzenia, ale nawet gdy proponowano jej pracę jako kierownik zmiany, stwierdziła, że nie chce mieć większej odpowiedzialności za 200 zł więcej wynagrodzenia. Wydrukowałam mamie kilka CV i prosiłam, żeby poroznosiła je do sklepów, które powstają w okolicy, ale nie chciała, bo po co, tylko zamieszanie.



Obecnie studiuję, a wcześniej nie zdawałam sobie sprawy z wielu rzeczy. Rodzice teraz narzekają, że nie mają pieniędzy (dodam, że mama pali paczkę dziennie papierosów), że nie mogą zmienić samochodu, problem w tym, że nawet, gdy z nimi mieszkałam, też była ta sama gadka, ciągle mama była zmęczona i przepracowana i nigdy nie mieli pieniędzy.



Tak jak napisałam dopiero na studiach przekonałam się jak żyją inni studenci, jak pomagają im rodzice, w jakich warunkach mieszkają. Nikt z nich nie mieszka tak jak ja w rodzinnym domu, z meblościanką, tapetą i kasetonami na suficie. Widzę zadbane kobiety w wieku mojej mamy, z makijażem, ładnie ubrane. Moja mama jest szczupła i „dobrze się trzyma”, ale nie ma stylu, nigdy nie nauczyła mnie ładnie się ubrać, ani jak się malować. Nigdy nie mieli wystarczająco pieniędzy, żebym mogła pojechać za granicę, a tymczasem wszyscy moi znajomi gdzieś byli.

Wstydzę się przyznać, że jeździmy starym samochodem i mamy małe dwupokojowe mieszkanie, wstydzę się powiedzieć, czym zajmują się moi rodzice, kiedy słyszę, że rodzice znajomych są na wyższych stanowiskach.




Moi rodzice nie mają żadnych zainteresowań, ciągle siedzą w domu. Nigdy nie byli w kinie, ani w teatrze czy w restauracji. Widzę jak moi znajomi rozmawiają o polityce, są obyci kulturalnie itd., a mi czegoś takiego rodzice nie wpoili. Ojciec nawet nigdy nie przeczytał żadnej książki.



Mam wrażenie, że przez ich wykształcenie, brak pieniędzy tylko ja cierpię bo tak naprawdę nie widziałam 50 % rzeczy, które widzieli moi znajomi. Słyszę jak w autobusach czy tramwajach odzywają się kobiety do małych dzieci, uczą je ładnego słownictwa, pamiętam jak moi byli zdziwieni gdy w podstawówce usłyszalam słowo „ewentualnie” od nauczycielki i pytali skąd znam takie słowa...



Jak się na to zapatrujecie? Czy dzieci wykształconych rodziców mają lepiej, są bardziej inteligentne? Czy dzieci rodziców, którzy mają pieniądze, mają tym samym lepszy start?



Przepraszam za chaotyczny post.
Myślę, że największą przeszkodą dla dzieci takich rodziców jest właśnie zahukanie.

Rodziców nie zmienisz, ale przecież jesteś dorosła (i wnioskuję, że młodziutka): czytaj książki, rozmawiaj z ciekawymi znajomymi, sięgnij po czasopisma naukowe/publicystyczne/kulturalne, odkładaj na zagraniczny wyjazd w przyszłe wakacje, przyłóż się do nauki języków, poszukaj hobby, przejdź się na wydarzenie kulturalne które wydaje Ci się elitarne (a w rzeczywistości wcale tak nie musi być). Masz całe życie, żeby "nadrabiać".
Mick jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-08-01, 16:22   #3
tyene
Zakorzenienie
 
Avatar tyene
 
Zarejestrowany: 2012-07
Wiadomości: 4 182
Dot.: Wykształcenie rodziców a start w dorosłość ich dziecka.

Na pewno mozliwosci i wyksztalcenie rodzicow wiele ulatwiaja, ale nie sa jedynym czynnikiem, ktory swiadczy o czlowieku. I brak wyksztalcenia u rodzicow nie musi swiadczyc o tym, ze cos jest zle.

Jeden z moich ukochanych pisarzy, Albert Camus, dorastal w domu z niepismienna babka i matka. Gdyby nie jego nauczyciel, nigdy by sie nie zgodzily, by poszedl do liceum. Dostal nagrode Nobla. Mial tez ogromna wrazliwosc na drugiego czlowieka, na jego problemy, na biede, na samotnosc i bez watpienia wyniosl niesamowicie wiele tak czy siak z domu rodzinnego, zreszta wielokrotnie o tym pisal. Pisal tez o wstydzie domu rodzinnego i o tym, jak wstyd mu bylo, ze sie wstydzil.

Moja mama nie skonczyla studiow, natomiast moj ojciec ma doktorat i bardzo dobra prace. Ale wiecej nauczylam sie od mamy - ktora pomimo braku wyksztalcenia jest niesamowicie obyta w swiecie osoba, ktora mimo swoich duzych problemow nauczyla mnie wrazliwosci w dziecinstwie i nauczyla mnie patrzec na drugiego czlowieka tak, jak powinno sie na niego patrzec, a nie z gory, podczas gdy niestety, moj ojciec juz ma czasami snobistyczne zaciecie. Niestety, moj dom (mimo pieniedzy i dobrego, bardzo dobrego poziomu zycia) byl pelen przemocy i dysfunkcyjny.

W swoim zyciu poznalam wiele wyksztalconych swini i niewyksztalconych kochanych ludzi i szczerze mowiac, im bardziej dorastam, tym mniej cenie takie rzeczy jak wyksztalcenie, a cenie takie rzeczy jak dobroc, cieplo, wrazliwosc i empatie.

Robiac badania w malych wsiach Polski B przeprowadzilam naprawde kilkadziesiat rozmow ze starszymi, biednymi ludzmi, ktorzy nawet nie mieli lazienki w domu. I wiesz co? Masa z tych osob ma dzieci, ktore maja bardzo dobre prace w miescie, ktore wyemigrowaly zagranice. I szczerze mowiac wzrusza mnie, jak dumna babcia opowiada o swojej wnuczce, ze ta ma dobra posade w banku, ze ma takie piekne mieszkanko, ze poslubila partnera z Indii, i ze on taki ladny chlopak (bez uprzedzen, kompletnie bez uprzedzen), ze jak byla na ich slubie to nie wiedziala, ja jesc kilka potraw.

Poznalam tez rodzine, ktora ma mini gospodarstwo rolne, cieple malzenstwo, widac, ze niewyksztalcone. Mnostwo opowiadali o synu, co studiuje w Warszawie i ma prestizowy (naprawde) platny staz i chce byc dziennikarzem i co on robi. Pekali z dumy, opowiadajac o jego zaradnosci, jego planach, jego marzeniach. Mamie sie lzy w oczach zrobily, ze ona czasem sie czuje przy nim glupia, ze nie rozumie, co on mowi, ze jest jej troszke wstyd, jak ja poprawia.

Ale wiesz co? Ja mu zazdroszcze. Bo nie sadze, by moi rodzice kiedykolwiek mnie tak kochali. I mysle, ze milosc, wpojenie pewnosci siebie, wpojenie akceptacji jest najwazniejsze.

Znam MNOSTWO mlodych osob, ktore pokonczyly dobre studia, maja swietne prace, podrozuja, rozwijaja sie, a rodzice nie maja wyksztalcenie. I wydaje mi sie, ze wlasnie akceptacja, prawidlowe relacje, emocje sa najlepszym bagazem na poczatek, jaki moze dostac mlody czlowiek.

Bo manier mozna sie nauczyc, historii sztuki mozna sie nauczyc, ksiazke mozna przeczytac, ale pewnosci siebie, jaka ma czlowiek, ktory byl akceptowany i kochany, ktory ma to silne poczucie, ze jego bliscy sa dla niego, po jego stronie... Tego nauczyc sie najtrudniej.
__________________
27.08.2016
tyene jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-08-01, 16:27   #4
Kalini
Zakorzenienie
 
Avatar Kalini
 
Zarejestrowany: 2013-07
Wiadomości: 3 134
Dot.: Wykształcenie rodziców a start w dorosłość ich dziecka.

Cytat:
Wstydzę się przyznać, że jeździmy starym samochodem i mamy małe dwupokojowe mieszkanie, wstydzę się powiedzieć, czym zajmują się moi rodzice, kiedy słyszę, że rodzice znajomych są na wyższych stanowiskach.

Nie wstydź się. Ja też kiedyś wstydziłam się tego, że moi rodzice nie mają wyższego wykształcenia, że mieszkam na wsi, że mnie nie stać na jakieś szaleństwo. Teraz uważam to za totalną głupotę. Ja podziwiam moich rodziców, mimo że nie są lekarzami czy prawnikami. Mam podobną sytuację tata jest po zawodówce, mama po liceum ekonomicznym. Prace mają obecnie dość dobre i stabilne, ale na pewno nie prestiżowe. I ja wiem, że to inteligentni ludzie i starali mi się pomóc jak tylko mogli.

A jeśli ktoś będzie Cię oceniał z powodu tego kim sa Twoi rodzice, to znaczy, że jest strasznym idiotom i znajomość z nim jest nic nic niewarta.

Cytat:
Ojciec pracuje w tej samej firmie odkąd tylko zaczął pracę, jest spawaczem i nigdy nie chciał zmienić pracy „bo nie”, matka z kolei jest sprzedawczynią w sklepie i tak od 20 lat pracuje we wszelkich mniejszych lub większych sklepikach, od kilku lat pracuje w sklepie u nas na osiedlu, bo nie chce nigdzie dojeżdżać, narzeka na wynagrodzenia, ale nawet gdy proponowano jej pracę jako kierownik zmiany, stwierdziła, że nie chce mieć większej odpowiedzialności za 200 zł więcej wynagrodzenia. Wydrukowałam mamie kilka CV i prosiłam, żeby poroznosiła je do sklepów, które powstają w okolicy, ale nie chciała, bo po co, tylko zamieszanie.

Co do zachowania Twoich rodziców. Myślę, że ważna jest dla nich stabilność. Boją się ryzykować rzucając jedną prace i zaczynając w drugiej. Normalny jest strach przed tym, że coś się nie uda. Super, że ich motywujesz, ale chyba czasem się nie da. Duże znaczenie może mieć też charakter. No bo przy całym zrozumieniu dla Twoich rodziców, nie rozumiem postawy, kiedy narzeka się na zarobi, a z drugiej strony odrzuca się propozycje awansu czy szukania czegoś lepszego. Choć to pewnie też wynika ze strach... albo lenistwa

Cytat:
Moi rodzice nie mają żadnych zainteresowań, ciągle siedzą w domu. Nigdy nie byli w kinie, ani w teatrze czy w restauracji. Widzę jak moi znajomi rozmawiają o polityce, są obyci kulturalnie itd., a mi czegoś takiego rodzice nie wpoili. Ojciec nawet nigdy nie przeczytał żadnej książki.
Myślę, że na to choruje całe społeczeństwo. Burakiem może być osoba po zawodówce i po studiach... erudytą także. Często barierą są pieniądze, kogo dziś stać na chodzenie do restauracji.


Cytat:
Jak się na to zapatrujecie? Czy dzieci wykształconych rodziców mają lepiej, są bardziej inteligentne? Czy dzieci rodziców, którzy mają pieniądze, mają tym samym lepszy start?
Jest coś takiego jak kapitał kulturowy. Dzieci wykształconych rodziców mają zazwyczaj większy, więc w wielu sytuacjach jest im łatwiej. I to oczywiste, że pieniądze pomagają, ale też nie zrobią z idioty lekarza.
Co do inteligencji... po pierwsze trochę jest dziedziczna, ale z tym bym nie przesadzała, po drugie stymulacja poprzez książki w domu, poważne rozmowy, wyjścia do kina... także wpływa na inteligencję. Więc może ją trochę podnieść, choć to też nie przesądza o tym, czy dziecko będzie głupie czy mądre.
Kalini jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-08-01, 16:28   #5
klempaa
Zakorzenienie
 
Avatar klempaa
 
Zarejestrowany: 2008-10
Lokalizacja: z kupy gruzu
Wiadomości: 18 377
Dot.: Wykształcenie rodziców a start w dorosłość ich dziecka.

Słuchaj, od pewnego momentu (od osiągniecia pełnoletności) masz pełne prawo decydowania o sobie i robienia czego sobie tylko zażyczysz. Warunkiem jest znalezienie pracy - wtedy i na kurs językowy będzie, i na wyjazd za granicę. Możesz czytać, chodzić do teatru, oglądać ambitne filmy, kształcić się i rozwijać. Odpowiadasz sama za siebie, wiec dlaczego nie bierzesz spraw w swoje ręce?

Cytat:
Bo manier mozna sie nauczyc, historii sztuki mozna sie nauczyc, ksiazke mozna przeczytac, ale pewnosci siebie, jaka ma czlowiek, ktory byl akceptowany i kochany, ktory ma to silne poczucie, ze jego bliscy sa dla niego, po jego stronie... Tego nauczyc sie najtrudniej.

Zgadzam sie. Moi rodzice są lekarzami, ojciec ordynator, matka ma własną przychodnię. Tylko co z tego, skoro przez wiele lat leczyłam się z depresji, którą mi zgotowali i nadrabiałam zaległości w życiu w normalnym związku? co z tego, skoro moi rodzice są dla mnie jak znajomi, a nie jak rodzice?
__________________
Źle czy dobrze, okaże się później. Ale trzeba działać, śmiało chwytać życie za grzywę.
Żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania.
Czynów i decyzji, choć niekiedy przynoszą smutek i żal, nie żałuje się.


Śledź też pies! - blogujemy


klempaa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-08-01, 16:40   #6
201604181004
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2011-01
Wiadomości: 47 595
Dot.: Wykształcenie rodziców a start w dorosłość ich dziecka.

Ja się zgadzam, wykształcenie absolutnie nic nie czyni ale autorka wątku to co przedstawia, jest raczej smutne. To ludzie którzy nie czytają a nawet nie wychodzą z domu do świata. Ale uwierz mi autorko wątku że nawet jakby mieli jakieś tam studia skończone, nic by się nie zmieniło. Jak człowiekowi na pewnych rzeczach nie zależy to nie zmieni się do z wykształceniem

A tak w ogóle to ja mam z jednej strony dziadka który w dawnych czasach skończył prestiżową uczelnię i za czasów komunistycznych brylował w towarzystwie. Z drugiej strony mam babcie która żyła w domu na wsi bez łazienki a z wychodkiem.
Dziadek zmarł, jego żona (jedna z moich babć) do końca życia jedzie na jego plecach i wykształceniu, prestiżu który on wypracował i jest tak zrzędliwą kobietą i taką hipokrytką że to przechodzi ludzkie pojęcie. Zakłada swoją maskę, czarne ciuchy i pęk złota na siebie i wychodzi na miasto kąpać się w smutku bo przechodzi już drugi rok żałobę po siostrze (nie nie rozmawiały ze sobą nawet. Idealne określenie to dewota).


Druga babcia? Kocham ją, naprawdę. To właśnie w swojej prostocie (wybuchła wojna jak chodziła do szkoły, jej rodzeństwo wywieźli na Syberie - niektórzy przeżyli) jest najmądrzejsza. To jak szanuje drugiego człowieka i to jak jest wyrozumiała.


Serio to niczego nie czyni.
A i co dodam, ja mam naprawdę rozrzuconą rodzinę również w warstwach społecznych - mam całą drabinę. I mam porównanie. Mam rodzinę na wsi, rodzice prości, ciotka po podstawówce, wujek po zawodówce. Dom, krowa, kura na krzyż. Trójka dzieci, oczywiście alkoholizm. Jeden syn ćpun co na wiejskich dyskotek w japę daję, córka w wieku 17 lat zaczęła zachodzić w ciążę, a trzecie dziecko? Trzeci syn skończył dobry kierunek na Jagiellonce, poznał również wykształconą żonę i stworzyli coś tak drastycznie innego że ludzie się zastanawiają czy faktycznie są z tej rodziny.
Wszystko się da i wszystko zależy od ciebie Rodzice niczego nie przekreślają, tzn ich wykształcenie czy pochodzenie. To może pomóc, ale czasem nawet obserwując moje kuzynostwo zastanawiam się jakie zasady żądzą rodziną, że z tej samej rodziny brat się stoczy na dno a siostra odniesie oszałamiający sukces. Albo na owdrót.
201604181004 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-08-01, 16:50   #7
klempaa
Zakorzenienie
 
Avatar klempaa
 
Zarejestrowany: 2008-10
Lokalizacja: z kupy gruzu
Wiadomości: 18 377
Dot.: Wykształcenie rodziców a start w dorosłość ich dziecka.

Cytat:
Napisane przez drabineczka Pokaż wiadomość
mam całą drabinę.

nomen omen
przepraszam, musiałam
__________________
Źle czy dobrze, okaże się później. Ale trzeba działać, śmiało chwytać życie za grzywę.
Żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania.
Czynów i decyzji, choć niekiedy przynoszą smutek i żal, nie żałuje się.


Śledź też pies! - blogujemy


klempaa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2013-08-01, 16:52   #8
201604181004
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2011-01
Wiadomości: 47 595
Dot.: Wykształcenie rodziców a start w dorosłość ich dziecka.

o tym samym pomyślałam ale już nie chciałam edytować :d
201604181004 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-08-01, 16:52   #9
tambourinist
Rozeznanie
 
Avatar tambourinist
 
Zarejestrowany: 2013-03
Wiadomości: 628
Dot.: Wykształcenie rodziców a start w dorosłość ich dziecka.

Oczywiście, że dzieci wykształconych - i bogatszych, bo przecież głównie o to chodzi - mają lepiej. Poczytaj sobie o "kapitale kulturowym". Pewne rzeczy nabywa się w domu. Nie oznacza to jednak, że Ty nie możesz mieć lepiej niż Twoi rodzice i że musisz stać się taka jak oni. Po prostu będziesz musiała więcej się napracować, żeby osiągnąć to, co osoby z bogatszych domów mogą osiągnąć bez większych problemów. W Polsce niestety kiepsko to funkcjonuje z wyrównywaniem szans - w Niemczech wspiera się osoby takie jak Ty, które chcą się uczyć i awansować społecznie. Jest mnóstwo stypendiów, pisze się nawet poradniki dla pracowników naukowych, jak sprawić, żeby dzieci takie jak Ty nie czuły się wyalienowane.

I nie, nie jest to sprawiedliwe. Pamiętaj o tym na wyborach.

A postawa roszczeniowa jest jak najbardziej uzasadniona... W Polsce cały czas pochodzenie w dużej mierze określa twój los. Wiele rzeczy za PRLu było złych, ale jak się było dobrym dostawało się stypendium i można się było dobrze wykształcić. (Na swoich polskich studiach kilka lat temu dostawałam stypendium za wyniki, było to ok. 200 złotych - jakiś żart.) Kultura też nie była droga, każdego było stać.

Edytowane przez tambourinist
Czas edycji: 2013-08-01 o 17:16
tambourinist jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-08-01, 17:16   #10
201801022117
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2010-05
Wiadomości: 3 755
Dot.: Wykształcenie rodziców a start w dorosłość ich dziecka.

A dla mnie to wygląda tak, jakbyś chciała za coś przerzucić winę na rodziców.
Znam osoby, które pomimo braku wykształcenia same je zdobywają. Znam dziewczynę, której ojciec nie pracuje, jest alkoholikiem, a jej matka pracuje ciężko fizycznie. Pomimo 40 lat też jest zaniedbana, a do tego dziewczyna ma młodszego brata. Co zupełnie nie przeszkadza jej mieć najwyższej średniej na uczelni, dostawać stypendiów itd. Dziewczyna nie wstydzi się tego, że jej matka jest, jak ton ujęłaś "zwykłym" pracownikiem fizycznym, sama pragnie wiedzy i ją zdobywa, rozwija się, a matka pomimo tego że ciężko pracuje, wspiera ją jak może.

Z jednej strony rozumiem Twój żal, bo weszłaś do innego środowiska i chciałabyś się do niego dopasować, a z drugiej... Jakoś smutno mi się czyta co piszesz. Twoi rodzice uczciwie i cieżko pracują, i trzeba to docenić.

Skoro Tobie nie podoba się, jak żyją Twoi rodzice, to nie próbuj ich zmienić i uszczęśliwiać na siłę - zmień siebie, rozwijaj się, dokształcaj, zacznij pracować sama na spełnienie własnych marzeń.
201801022117 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-08-01, 17:34   #11
201702060922
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2013-07
Wiadomości: 389
Dot.: Wykształcenie rodziców a start w dorosłość ich dziecka.

Przykład z mojej rodziny - babcia i dziadek zupełnie niewykształceni, babcia nie skończyła nawet podstawówki, bo wybuchła wojna. Całe życie zajmowali się gospodarstwem. Moja mama i jej siostra - poszły na studia, zdobyły wykształcenie i obie nieźle zarabiają. A wtedy na studia decydowało się o wiele mniej osób. Jeśli ktoś chce, to może.
Fakt faktem jednak, że rodzice przekazują pewne wzorce - jeśli mama i tata nie sięgają po książki, nie przykładają wagi do wykształcenia, to dzieci zwyczajnie też mogą po prostu nie czuć takiej potrzeby. Szczególnie, kiedy mieszkają w środowisku, gdzie nie widzą innych postaw - a więc inne rodziny też tak żyją, zajmują się np. właśnie tylko gospodarstwem. Co z resztą nie oznacza wcale, że tacy ludzie są mniej inteligentni. Po prostu to jest życie, które znają i które zaakceptowali (oczywiście są też skrajne przypadki, znam rodziny patologiczne, których dzieci już zaczynają podążać tą samą drogą). Zawsze można jednak wybrać inne życie i do niego dążyć nie oglądając się za siebie. Każdy jest kowalem własnego losu.
Generalnie jednak tak, dzieci wykształconych, dobrze zarabiających rodziców, mieszkających w mieście, mają łatwiej. Mają dostęp do dobrych szkół, kontakt z kulturą (kina, teatry na miejscu). Jednak to o niczym nie przesądza. Dzieci tych rodziców mogą równie dobrze nie pójść w ich ślady, np. z powodu lenistwa, uwikłania się w nałogi.
Możesz czuć się trochę "rozczarowana" Twoimi rodzicami, ale pomyśl, że za to Ty swoim dzieciom będziesz mogła przekazać już to, czego Ci brakowało (oczywiście, o ile zakładasz posiadanie dzieci).
201702060922 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2013-08-01, 17:45   #12
verumka
Wtajemniczenie
 
Avatar verumka
 
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 2 200
Dot.: Wykształcenie rodziców a start w dorosłość ich dziecka.

Cytat:
Napisane przez FreakChic Pokaż wiadomość
A dla mnie to wygląda tak, jakbyś chciała za coś przerzucić winę na rodziców.
Też mam takie wrażenie...
Autorko, przecież Ty jesteś osobą dorosłą, nie musisz żyć jak Twoi rodzice. Możesz czytać książki, chodzić do kina, do teatru, opery, jeśli tylko czujesz taką potrzebę. Chyba tego nikt Ci nie zabrania? Mówienie, że nie potrafisz rozmawiać o kulturze, bo rodzice Ci tego nie wpoili, albo nie przeczytali żadnej książki to wg mnie usprawiedliwianie się na siłę. Nikt nie broni Ci pójść do biblioteki, pożyczyć parę książek, przeczytać je a potem wyrazić swoją opinię na ich temat. To zależy TYLKO od Ciebie, a nie od Twojego taty, czy Twojej mamy. Owszem, pewne wzorce z domu wynosimy, ale jeśli Ty masz potrzebę rozwoju, to nie rozumiem, czemu nie miałabyś jej realizować. Wydaje mi się, że po prostu trochę Ci się nie chce i próbujesz znaleźć dla siebie wytłumaczenie.

Cytat:
Napisane przez hipotermia_
Wstydzę się przyznać, że jeździmy starym samochodem i mamy małe dwupokojowe mieszkanie, wstydzę się powiedzieć, czym zajmują się moi rodzice, kiedy słyszę, że rodzice znajomych są na wyższych stanowiskach.
Wiele osób jeździ starymi samochodami, mają niewielkie dwupokojowe mieszkania (w tym ja z mężem, obydwoje mamy tytuły magistra, ja robię doktorat) więc nie wiem co ma mieszkanie do wykształcenia. Dziś są takie czasy, że człowiek z wyższym wykształceniem wcale nie musi zarabiać kokosów.
A kiedy czytam, że dorosła osoba wstydzi się przyznać do tego, gdzie pracują jej rodzice, to wybacz... to strasznie dziecinne zachowanie. Żadna praca nie hańbi. A wielkości i wartości człowieka nie mierzy się zawodem. Niejednokrotnie prosty robotnik czy rolnik będzie bardziej uczciwym człowiekiem niż profesor na wyższej uczelni czy dyrektor wielkiej korporacji.
__________________



Edytowane przez verumka
Czas edycji: 2013-08-01 o 17:48
verumka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-08-01, 18:01   #13
201607050913
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2012-11
Wiadomości: 2 561
Dot.: Wykształcenie rodziców a start w dorosłość ich dziecka.

Cytat:
Napisane przez tambourinist Pokaż wiadomość
W Polsce cały czas pochodzenie w dużej mierze określa twój los.
Niestety. Poza tym ten obrzydliwy podział na klasy społeczne, który mi się przypomina za każdym razem, kiedy czytam takie posty. Jeden z głównych powodów tego, że mnie już tam nie ma
201607050913 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-08-01, 18:13   #14
unber
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2012-01
Wiadomości: 283
Dot.: Wykształcenie rodziców a start w dorosłość ich dziecka.

Autorko, żyj swoim życiem i nie przejmuj się pochodzeniem. U mnie w rodzinie matka i babcia które mnie wychowują mają wyższe wykształcenie, i co? Kino czy teatr widziałam tylko w szkole, za to miałam totalitaryzm w temacie "Tylko wyższe techniczne się liczy!" . Teraz nadrabiam sama, czytam.książki, chodzę na koncerty i nie przejmuję się tym co wyniosłam z domu.
unber jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-08-01, 18:23   #15
ruda_not_grazyna
Rozeznanie
 
Avatar ruda_not_grazyna
 
Zarejestrowany: 2010-09
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 681
GG do ruda_not_grazyna
Dot.: Wykształcenie rodziców a start w dorosłość ich dziecka.

Podpisuję się pod postami wyżej - to, że rodzice nie mają wykształcenia to nie znaczy, że Ty masz też tak żyć. Nie wpoili Ci wielu rzeczy - a w czym problem wpoić je sobie samemu? Znajomi gadają o wielu sprawach - poczytaj o tym co mówią (niektórzy może gadają cokolwiek, a g. się na tym znają - znam wielu takich ), bądź na bieżąco, czytaj, czytaj, czytaj.
Moi rodzice też nie są wykształceni - oboje po zawodówce. Nie podsuwali mi pod nos ciekawych książek - zwyczajnie nie mieli na to nawet czasu, bo ciężko pracowali, bym miała co do gęby włożyć. I ich wykształcenie nie miało żadnego wpływu na moją czy siostry edukację - ona skończyła prawo, ja kończę architekturę wnętrz. Tym się interesowałyśmy, tym chciałyśmy się zająć to to robiłyśmy. Moje pierwsze wakacje za granicą? W wieku 19 czy 20 lat wyjechałam do Egiptu - pracowałam przez całe wakacje, by na ich koniec wyjechać.
Podsumowując - rób swoje. Studiuj, z innych dziedzin dokształcaj się we własnym zakresie, czytaj, oglądaj. Czasem można po kosztach wyrwać bilety do teatru czy kina. W niektórych miastach są kina 'plenerowe', szczególnie teraz w wakacje. Jest na prawdę mnóstwo możliwości, tylko musisz chcieć I życzę Ci powodzenia
__________________
72 - - 65 - - 63- -62 - - 59
konsultantka Mariza 014125
ruda_not_grazyna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-08-01, 18:32   #16
szprotka_
Zakorzenienie
 
Avatar szprotka_
 
Zarejestrowany: 2011-04
Wiadomości: 4 550
Dot.: Wykształcenie rodziców a start w dorosłość ich dziecka.

wykształcenie rodziców nie gwarantuje dziecku obycia. to, że rodzice mogą sobie wpisać magistra, doktora czy inny stopień naukowy nie gwarantuje niczego. mogą i tak się okazać burakami, którzy nie chcą inwestować czasu w rozwój intelektualny, kulturalny czy emocjonalny swojej pociechy, zwalając to na barki państwa w postaci szkoły, telewizji czy internetu.

teoretycznie, ludzie z maturą czy wyższym wykształceniem powinni być uczuleni na punkcie rozwoju swojego dziecka, ale z tym różnie bywa. część jest oświecona w tym względzie, a część nie.
szprotka_ jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-08-01, 18:34   #17
melisanda
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 279
Dot.: Wykształcenie rodziców a start w dorosłość ich dziecka.

Cytat:
Napisane przez tyene Pokaż wiadomość
Bo manier mozna sie nauczyc, historii sztuki mozna sie nauczyc, ksiazke mozna przeczytac, ale pewnosci siebie, jaka ma czlowiek, ktory byl akceptowany i kochany, ktory ma to silne poczucie, ze jego bliscy sa dla niego, po jego stronie... Tego nauczyc sie najtrudniej.
Zgadzam się z Tobą, z całą Twoja wypowiedzią, ale co robić, gdy rodzice nie zapewnili ani zaplecza intelektualnego, ani emocjonalnego? Żaden psycholog czy terapia tego nie zastąpią. Frustrująca jest świadomość, że przez brak pewności siebie, brak odpowiednich wzorców powiela się nijakie, pełne zahamowań życie rodziców, mimo marzeń oraz celów, na które brak odwagi i życiowego ogarnięcia.

Edytowane przez melisanda
Czas edycji: 2013-08-01 o 18:41
melisanda jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-08-01, 18:35   #18
szprotka_
Zakorzenienie
 
Avatar szprotka_
 
Zarejestrowany: 2011-04
Wiadomości: 4 550
Dot.: Wykształcenie rodziców a start w dorosłość ich dziecka.

Cytat:
Napisane przez ruda_not_grazyna Pokaż wiadomość
Czasem można po kosztach wyrwać bilety do teatru czy kina. W niektórych miastach są kina 'plenerowe', szczególnie teraz w wakacje. Jest na prawdę mnóstwo możliwości, tylko musisz chcieć I życzę Ci powodzenia
jak się zmówicie większą grupą, to można dostać bilety po niższych cenach (coś w stylu biletu grupowego, ale nie zawsze podają do informacji, że jest taka możliwość)
szprotka_ jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-08-01, 18:52   #19
Elfia4
DOMator
 
Avatar Elfia4
 
Zarejestrowany: 2006-04
Lokalizacja: z nad morza
Wiadomości: 7 151
Dot.: Wykształcenie rodziców a start w dorosłość ich dziecka.

Bardzo mądrze piszecie o tym, że nie tylko pieniądze i wykształcenie rodziców są ważne. Zgadzam się z tym, że o ile osoby majętne, mające lepiej wykształconych rodziców mają łatwiejszy start, to nic nie stoi na przeszkodzie, by nadrobić te różnice. Wystarczy chcieć i włożyć w to trochę wysiłku
Moi rodzice również nie są dobrze wykształceni, całe życie pracowali na szeregowych stanowiskach. Mimo tego wybudowali dom, wysyłali mnie i siostrę na dodatkowe zajęcia na tyle, na ile było ich na to stać, pozwalali rozwijać pasje, szukali możliwości np. darmowego chodzenia na basen itd. Owszem, może nie wyjeżdżałam na zagraniczne wakacje, nie miałam kompletu markowych ubrań, ale rodzice zapewnili mi wykształcenie, a na resztę zapracowałam sobie sama. Sama szukałam pracy, okazji do wyjazdów na konferencje czy szkolenia. Sama pracuję na swoją pozycję społeczną, bo nie zawdzięczam wyrobionego nazwiska wpływowym rodzicom, podobnie jak wielu moich znajomych, którzy wybili się wysoko startując z podobnej sytuacji.
Teraz sama zabieram mamę do kina czy na zakupy, bo wiem, że przez lata odmawiała sobie takich przyjemności, abym mogła się uczyć.

---------- Dopisano o 19:52 ---------- Poprzedni post napisano o 19:46 ----------

Cytat:
Napisane przez szprotka_ Pokaż wiadomość
jak się zmówicie większą grupą, to można dostać bilety po niższych cenach (coś w stylu biletu grupowego, ale nie zawsze podają do informacji, że jest taka możliwość)
Zgadzam się. U mnie działa np. Dyskusyjny Klub Filmowy, w którym dobry film można obejrzeć za 10 zł. Za tydzień szykuje się festiwal filmowy podczas którego wszystkie filmy będzie można obejrzeć za darmo (wiele z nich leciało w ostatnich miesiącach w kinie). W ramach innych imprez cyklicznych można było pójść na kilka operetek, spektakli czy koncertów jazzowych - również za darmo. Trzeba się rozglądać dookoła, bo w każdym większym mieście jest mnóstwo okazji do tego, by poszerzać horyzonty nie wydając przy tym grosza.
Elfia4 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2013-08-01, 19:59   #20
ulicznica
Zakorzenienie
 
Avatar ulicznica
 
Zarejestrowany: 2008-04
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 6 071
Send a message via Skype™ to ulicznica
Dot.: Wykształcenie rodziców a start w dorosłość ich dziecka.

Cytat:
Napisane przez melisanda Pokaż wiadomość
Zgadzam się z Tobą, z całą Twoja wypowiedzią, ale co robić, gdy rodzice nie zapewnili ani zaplecza intelektualnego, ani emocjonalnego? Żaden psycholog czy terapia tego nie zastąpią. Frustrująca jest świadomość, że przez brak pewności siebie, brak odpowiednich wzorców powiela się nijakie, pełne zahamowań życie rodziców, mimo marzeń oraz celów, na które brak odwagi i życiowego ogarnięcia.

Albo się nie powiela, tylko wręcz przeciwnie - ucieka od tego wszystkiego. Dostając takiego kopa od życia na samym wstępie, możesz stać się albo realistą i zapie.przać na swój sukces, albo na dzień dobry się poddać.
Sama świadomość tego, że rodzice mieli takie życie jakie mieli (ojciec - elektryk, niespełniony kucharz - rodzice (moi dziadkowie) powiedzieli, że wyślą go do miasta tylko, jeśli będzie pracować w hucie), mama z 8 klasami podstawówki i 9 rodzeństwa. Oboje rocznik 1945, tuż po wojnie, ojciec pijak, matka współuzależniona.
Jestem pierwszą osobą w rodzinie, która kończy studia i zna jakikolwiek język obcy. Jak się bardzo chce, to można - nikt nie pchał mnie do osiągania jakichkolwiek sukcesów (moi rodzice nigdy nie należeli do ambitnych, zresztą PRL te ambicje skracał,najważniejsze było bezpieczeństwo, było "ch.jowo, ale stabilnie"), wzorem zawsze była dla mnie jedynie moja siostra, która na podobnej zasadzie walczyła o siebie i zawsze miała na siebie pomysł. Moja mama w dzieciństwie zadbała też odpowiednio wcześnie o to, bym poznała literki i cyferki. Mimo braku wykształcenia rozwiązuje krzyżówki, z którymi nawet bardziej wykształcona osoba mogłaby sobie nie dać rady, jest jakby "mądra życiowo".
Można powiedzieć, że czytanie i pisanie to jedyny "kapitał", jaki dostałam w "posagu" od rodziców - ze wszystkim innym poza obowiązkową edukacją zawsze był problem, zawsze widzieli problem, nigdy nie było na mnie i moje potrzeby kasy.

Też się wstydziłam mieszkania, braku samochodu, braku kablówki, odrapanych ścian i starych mebli - ale mam na swoim koncie na tyle osiągnięć, żeby to, gdzie mieszkam i skąd się wywodzę, zeszło całkowicie na drugi plan. Jestem dorosła i pracuję na swój rachunek, bez pretensji do nikogo. Takie "wstydliwe" informacje jak przedstawiam naprawdę nic nie znaczą w tym momencie. Co więcej, większość osób o tym nie wie, myśląc, że po tym jak się wyrażam i wyglądam, wywodzę się z "wyższej kasty".
Nie dostałam nic za darmo, przez co mogę więcej rzeczy docenić i mieć do nich więcej szacunku. I dziwię się wręcz bananowym dzieciakom, które mają pretensje o to, że rodzice sponsorują im kursy języków, zajęcia sportowe, itp - ja o tym marzyłam, a oni mają to gdzieś, świat jest dziwnie urządzony.

Jeśli ktoś nie będzie Cię szanował ze względu na taką pierdołę jak Twoje pochodzenie, nie nadaje się chyba na Twojego kolegę, prawda?

Jednym zdaniem: autorko, skup się na sobie i swoim rozwoju. Masz wpływ na swoje życie. Zamiast wstydzić się swoich rodziców, zaakceptuj ich. Możesz nie rozumieć, jak oni patrzą na świat, nie doświadczyłaś tego co oni, ale nie musisz mieć takiego samego życia jak oni, możesz wyjść poza schemat.

Czy naprawdę to, że Twoja mama nie nauczyła Cię np malować się, jest teraz takie ważne? (przypuszczam, że nauczyłaś się sama, tak samo jak wielu innych rzeczy). Powinnaś być z tego dumna, zamiast litanii żali, skarg i zażaleń.
__________________
CZERWCOWE NOWOŚCI KOSMETYCZNE

KSIĄŻKOWE NOWOŚCI W WĄTKU - KLIK!

Biżu i ciuchy M, L, XL

"Bo gdy Bóg zamyka drzwi, otwiera okno..."

Edytowane przez ulicznica
Czas edycji: 2013-08-01 o 20:07
ulicznica jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-08-01, 20:20   #21
Candy_lips
Zakorzenienie
 
Avatar Candy_lips
 
Zarejestrowany: 2011-04
Wiadomości: 9 017
Dot.: Wykształcenie rodziców a start w dorosłość ich dziecka.

Cytat:
Napisane przez hipotermia_ Pokaż wiadomość
Wiem, że temat może wydawać się kontrowersyjny i ktoś może zarzucić mi postawę roszczeniową, jednak chciałabym z kimś podyskutować i dowiedzieć się, jakie wy macie zdanie.


Moi rodzice są zwykłymi pracownikami fizycznymi, nie mają matury, mama skończyła liceum, pomimo tego, że najpierw chodziła do liceum medycznego, potem przeniosła się do szkoły ekonomicznej i jak twierdzi miała dobre oceny, a nie zdawała matury. Ojciec skończył zawódówkę i poszedł od razu do pracy, gdyż musiał pomagać dziadkom i dawać im pieniądze. Oboje pochodzą ze wsi, ale do miasta przeprowadzili się, gdy ja byłam bardzo mała.



Ojciec pracuje w tej samej firmie odkąd tylko zaczął pracę, jest spawaczem i nigdy nie chciał zmienić pracy „bo nie”, matka z kolei jest sprzedawczynią w sklepie i tak od 20 lat pracuje we wszelkich mniejszych lub większych sklepikach, od kilku lat pracuje w sklepie u nas na osiedlu, bo nie chce nigdzie dojeżdżać, narzeka na wynagrodzenia, ale nawet gdy proponowano jej pracę jako kierownik zmiany, stwierdziła, że nie chce mieć większej odpowiedzialności za 200 zł więcej wynagrodzenia. Wydrukowałam mamie kilka CV i prosiłam, żeby poroznosiła je do sklepów, które powstają w okolicy, ale nie chciała, bo po co, tylko zamieszanie.



Obecnie studiuję, a wcześniej nie zdawałam sobie sprawy z wielu rzeczy. Rodzice teraz narzekają, że nie mają pieniędzy (dodam, że mama pali paczkę dziennie papierosów), że nie mogą zmienić samochodu, problem w tym, że nawet, gdy z nimi mieszkałam, też była ta sama gadka, ciągle mama była zmęczona i przepracowana i nigdy nie mieli pieniędzy.



Tak jak napisałam dopiero na studiach przekonałam się jak żyją inni studenci, jak pomagają im rodzice, w jakich warunkach mieszkają. Nikt z nich nie mieszka tak jak ja w rodzinnym domu, z meblościanką, tapetą i kasetonami na suficie. Widzę zadbane kobiety w wieku mojej mamy, z makijażem, ładnie ubrane. Moja mama jest szczupła i „dobrze się trzyma”, ale nie ma stylu, nigdy nie nauczyła mnie ładnie się ubrać, ani jak się malować. Nigdy nie mieli wystarczająco pieniędzy, żebym mogła pojechać za granicę, a tymczasem wszyscy moi znajomi gdzieś byli.

Wstydzę się przyznać, że jeździmy starym samochodem i mamy małe dwupokojowe mieszkanie, wstydzę się powiedzieć, czym zajmują się moi rodzice, kiedy słyszę, że rodzice znajomych są na wyższych stanowiskach.




Moi rodzice nie mają żadnych zainteresowań, ciągle siedzą w domu. Nigdy nie byli w kinie, ani w teatrze czy w restauracji. Widzę jak moi znajomi rozmawiają o polityce, są obyci kulturalnie itd., a mi czegoś takiego rodzice nie wpoili. Ojciec nawet nigdy nie przeczytał żadnej książki.



Mam wrażenie, że przez ich wykształcenie, brak pieniędzy tylko ja cierpię bo tak naprawdę nie widziałam 50 % rzeczy, które widzieli moi znajomi. Słyszę jak w autobusach czy tramwajach odzywają się kobiety do małych dzieci, uczą je ładnego słownictwa, pamiętam jak moi byli zdziwieni gdy w podstawówce usłyszalam słowo „ewentualnie” od nauczycielki i pytali skąd znam takie słowa...



Jak się na to zapatrujecie? Czy dzieci wykształconych rodziców mają lepiej, są bardziej inteligentne? Czy dzieci rodziców, którzy mają pieniądze, mają tym samym lepszy start?



Przepraszam za chaotyczny post.
Najgorzej wcale nie masz. My mamy auto, ale w sumie od niedawna. Moja mama też nie ma jakiegoś stylu i niezbyt maluje się. Na to, by np wysłać mnie na wakacje za granicę czy kupić aparat na zęby, bo mam bardzo krzywe też nie było ich stać. Jednak, dla mnie najważniejsze jak wiele wartości mi przekazują i nie uważam ich za gorszych, a też praca fizyczna- mama wykształcenie średnie, tata tak samo, ale też zawodówkę skończył. Widuję wielu ludzi po studiach, którym brakuje właśnie tej zaradności i nie daliby sobie rady mimo papierka. Myślę więc, że to o niczym nie przesądza. A wybacz, ale "starych drzew się nie przesadza", nasi rodzice mają swoje przyzwyczajenia, nie możemy ich na siłę zmieniać. A jak ja zarobię, to sama pojadę za granicę Ty też będziesz mogła tak zrobić. Myślę, że najważniejsze wartości to wzajemna miłość i szacunek, a to, że nie ma wakacji za granice to jest mały pikuś tak naprawdę, bo wtedy niewielu ludzi decydowałoby się na dziecko. Pieniądze się przydają, ale nie są na pierwszym miejscu. Mam nadzieję, że i Ty to docenisz

No i wiesz jak Twoja mama jest przyzwyczajona być sprzedawczynią, to nie dziw się jej. Do bycia kierownikiem też warto mieć określone cechy, bo to duży stres. A Twoja mama ma np prawo dobrze czuć się jako sprzedawca i nikt nie powinien za to jej ganić. A to prawda, że w takiej sytuacji różnica o 200 zł, to wcale nie jest dużo, a odpowiedzialność sporo większa.

Edytowane przez Candy_lips
Czas edycji: 2013-08-01 o 20:21
Candy_lips jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-08-01, 20:50   #22
hipotermia_
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2013-07
Wiadomości: 10
Dot.: Wykształcenie rodziców a start w dorosłość ich dziecka.

Zakładając ten wątek, nie chodziło mi o obgadywanie rodziców, czy obrażanie ich, bo naprawdę bardzo ich kocham i pomagają mi, wiem że mogę na nich liczyć i mamy dobre relacje... ale czasami przychodzą takie dni jak dziś, że mam żal (wiem to głupie) do nich, że nie mieli warunków do tego, a zdecydowali się na dziecko. Teraz ja to odczuwam, bo nie mogę pozwolić sobie na to, na co rówieśnicy. Nie mogę zrobić certyfikatu z języka angielskiego, bo mnie nie na to nie stać, nie mogę nigdzie wyjechać, bo nie mam tyle pieniędzy. Fakt, nie brakuje mi na podstawowe rzeczy takie jak jedzenie, kosmetyki, ubrania, ksiązki czy jakieś wyjścia ze znajomymi, ale wiadomo, że nie mogę robić wszystkiego... Na wakacjach jakichkolwiek byłam 4 razy w życiu nad morzem... 3 z nich to były kolonie i wysłali mnie tylko dlatego, że mieli dofinansowanie z pracy, a raz pojechałam z moim ówczesnym chłopakiem na wakacje ponieważ sama przez rok na ten wyjazd zbierałam...



Jest mi czasem przykro, że wyznaczyli mi żadnej ścieżki, nie zarazili mnie żadnym hobby, nie zainteresowali niczym... To są naprawdę dobrzy ludzie, ale ja nie rozumiem, jak można spędzać czas przed telewizorem, spać i pracować, a potem narzekać że nie ma się pieniędzy, nie można zmienić samochodu i że są zmęczeni. Na szczęście ostatnio jak kupię lub wypożyczę jakąś fajną książkę to podrzucam mamie i ona czyta, ale tata mówi, że nie ma czasu na czytanie.
Jest mi trochę przykro, jak ciągle słyszę wyliczenia, ile pieniędzy na mnie przeznaczyli od początku roku akademickiego i za tą kwotę mieliby dobry samochód... Problem w tym, że nawet jak z nimi mieszkałam i nie przeznaczali takiej kwoty na mnie, to i tak samochodu nie zmienili. Chciałabym pójść do pracy, ale póki co nie jest to możliwe.



Poza tym, pomimo tego że nie są to starzy ludzie, to czasem mam wrażenie że są zacofani. Mieszkamy w mieście, ale widzę, że zostały im przekonania ze wsi. Np. mama uważa, że ślub cywilny to nie ślub, że muszę mieć dziecko, bo życie bez dziecka nie ma sensu (a dobrze wiemy, że poród może mi zaszkodzić i nie jest w moim przypadku wskazany), mama uważa też, że kobieta powinna prać, prasować i gotować obiady. I jej nie przetłumaczę, że teraz model rodziny się zmienia, a ludzie żyją inaczej.



Widzę jak poustawiali się bracia taty, a przecież urodzili się w tej samej rodzinie. Pracują w firmie, do której mógł też dostać się mój tata, ale wtedy tego nie chciał, zarabiają na tyle dobrze, że kupili swoim dzieciom mieszkania, wyjeżdżają na wakacje, czytają. Ja dobrze wiem, że rodzice w życiu mi nie kupią mieszkania i mogę liczyć jedynie na swój kredyt kiedyś tam, jak będę mieć zdolność kredytową.



Czasami mam ochotę dokończyć licencjat i wyjechać za granicę, żeby sama się jakoś dorobić, bo wiem, że niestety na wielką finansową pomoc od rodziców nie mogę liczyć.
hipotermia_ jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-08-01, 21:04   #23
201604181004
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2011-01
Wiadomości: 47 595
Dot.: Wykształcenie rodziców a start w dorosłość ich dziecka.

Cytat:
Napisane przez hipotermia
Widzę jak poustawiali się bracia taty, a przecież urodzili się w tej samej rodzinie. Pracują w firmie, do której mógł też dostać się mój tata, ale wtedy tego nie chciał, zarabiają na tyle dobrze, że kupili swoim dzieciom mieszkania, wyjeżdżają na wakacje, czytają. Ja dobrze wiem, że rodzice w życiu mi nie kupią mieszkania i mogę liczyć jedynie na swój kredyt kiedyś tam, jak będę mieć zdolność kredytową.
No teraz to histeryzujesz i sama sobie przeczysz.
Twój ojciec i jego bracia z tego samego domu.
Oni lepiej zarabiają twój tata mógł a nie chciał.
Wykształcenie by coś zmieniło? Nie.

A kupowanie dzieciom mieszkania i twój lament że będziesz miała kredyt, to już lekka żenada.
201604181004 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-08-01, 21:09   #24
crystal_tokio
Zadomowienie
 
Avatar crystal_tokio
 
Zarejestrowany: 2012-01
Wiadomości: 1 720
Dot.: Wykształcenie rodziców a start w dorosłość ich dziecka.

Potwierdzam, wykształcenie rodziców nie wpływa 100% na Twoją przyszłość. Moi rodzice mają matury, ale nie mają studiów - bo była bieda i u jednych i u drugich (mama i jej brat byli wychowywani tylko przez babcię, zaś u taty zawsze ważniejsza była jego siostra, dla której forsa na studia była - dla taty już nie). Zawsze mi mówili, żebym się uczyła, bo nauka jest najważniejsza i co? za rok, jak Bóg da, skończę studia, skończyłam podyplomówkę, zacznę teraz drugie studia, robię praktyki, spełniam się na mojej Alma Mater. W towarzystwie umiem się obracać (co nie oznacza, że przed wyjściem do jednej knajpy, na początku studiów, zapoznawałam się na necie z rodzajami sztućców - co do czego ^^ żeby nie popełnić faux pas i nie wziąć złego widelca do ryby itd.).

Liczy się to, jacy są rodzice - mnie zawsze wspierali, stawiali wysokie wymagania (co trochę skrzywiło mi psychikę, bo dążę do perfekcji za każdym razem, kiedy się czegoś podejmuję).

Dorabiam sobie, mam stypendium naukowe, rodzice też mi pomagają. I nie mamy samochodu - bo kupić owszem, można, ale wody do baku się nie wleje a poza tym potrzebny by był tylko na wakacje, bo moje miasto duże nie jest

Brak kasy odczuwa się np. w takich sytuacjach, kiedy wiem, że mam dobre wykształcenie i spokojnie mogłabym odbyć praktykę w ambasadzie np. USA, a nie stać mnie na 3-miesięczną pracę za free w USA... że fajnie by było polecieć za granicę na kurs językowy i mieć kontakt z native'ami na żywo, nie przez skypa - ale kasy brak. Że wreszcie chciałabym kupić taką czy taką książkę, ale jest zwyczajnie za droga (komentarze - rzędu 200-300 zł za książkę, prenumerata specjalistycznych czasopism - też droga). Ale sobie składam, powolutku i planuję powiększać stopniowo moją bibliotekę.

I wizażanki mają rację - to od Ciebie wszystko zależy. Dostrzegasz braki - tam, gdzie się da uzupełnij je sama!
__________________
We must fight for what we believe in


Makenai

Lepiej kochać, a potem płakać. Następna bzdura.
Wierzcie mi, wcale nie lepiej. Nie pokazujcie mi raju, żeby potem go spalić.



23.05.2012 - pani licecjatka!
04.07.2014 - pani magister!
crystal_tokio jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-08-01, 21:14   #25
hipotermia_
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2013-07
Wiadomości: 10
Dot.: Wykształcenie rodziców a start w dorosłość ich dziecka.

Cytat:
Napisane przez drabineczka Pokaż wiadomość
No teraz to histeryzujesz i sama sobie przeczysz.
Twój ojciec i jego bracia z tego samego domu.
Oni lepiej zarabiają twój tata mógł a nie chciał.
Wykształcenie by coś zmieniło? Nie.

A kupowanie dzieciom mieszkania i twój lament że będziesz miała kredyt, to już lekka żenada.
Drabineczko, wujkowie skończyli technikum chemiczne i jeden z nich zrobil maturę, a poza tym chcieli się dokształcać. Moi rodzice mówią, że nie mieli takiej szansy, żeby się uczyć i tyle.
hipotermia_ jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-08-01, 21:14   #26
ulicznica
Zakorzenienie
 
Avatar ulicznica
 
Zarejestrowany: 2008-04
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 6 071
Send a message via Skype™ to ulicznica
Dot.: Wykształcenie rodziców a start w dorosłość ich dziecka.

Cytat:
Napisane przez hipotermia_ Pokaż wiadomość
Zakładając ten wątek, nie chodziło mi o obgadywanie rodziców, czy obrażanie ich, bo naprawdę bardzo ich kocham i pomagają mi, wiem że mogę na nich liczyć i mamy dobre relacje... ale czasami przychodzą takie dni jak dziś, że mam żal (wiem to głupie) do nich, że nie mieli warunków do tego, a zdecydowali się na dziecko. Teraz ja to odczuwam, bo nie mogę pozwolić sobie na to, na co rówieśnicy. Nie mogę zrobić certyfikatu z języka angielskiego, bo mnie nie na to nie stać, nie mogę nigdzie wyjechać, bo nie mam tyle pieniędzy. Fakt, nie brakuje mi na podstawowe rzeczy takie jak jedzenie, kosmetyki, ubrania, ksiązki czy jakieś wyjścia ze znajomymi, ale wiadomo, że nie mogę robić wszystkiego... Na wakacjach jakichkolwiek byłam 4 razy w życiu nad morzem... 3 z nich to były kolonie i wysłali mnie tylko dlatego, że mieli dofinansowanie z pracy, a raz pojechałam z moim ówczesnym chłopakiem na wakacje ponieważ sama przez rok na ten wyjazd zbierałam...



Jest mi czasem przykro, że wyznaczyli mi żadnej ścieżki, nie zarazili mnie żadnym hobby, nie zainteresowali niczym... To są naprawdę dobrzy ludzie, ale ja nie rozumiem, jak można spędzać czas przed telewizorem, spać i pracować, a potem narzekać że nie ma się pieniędzy, nie można zmienić samochodu i że są zmęczeni. Na szczęście ostatnio jak kupię lub wypożyczę jakąś fajną książkę to podrzucam mamie i ona czyta, ale tata mówi, że nie ma czasu na czytanie.
Jest mi trochę przykro, jak ciągle słyszę wyliczenia, ile pieniędzy na mnie przeznaczyli od początku roku akademickiego i za tą kwotę mieliby dobry samochód... Problem w tym, że nawet jak z nimi mieszkałam i nie przeznaczali takiej kwoty na mnie, to i tak samochodu nie zmienili. Chciałabym pójść do pracy, ale póki co nie jest to możliwe.



Poza tym, pomimo tego że nie są to starzy ludzie, to czasem mam wrażenie że są zacofani. Mieszkamy w mieście, ale widzę, że zostały im przekonania ze wsi. Np. mama uważa, że ślub cywilny to nie ślub, że muszę mieć dziecko, bo życie bez dziecka nie ma sensu (a dobrze wiemy, że poród może mi zaszkodzić i nie jest w moim przypadku wskazany), mama uważa też, że kobieta powinna prać, prasować i gotować obiady. I jej nie przetłumaczę, że teraz model rodziny się zmienia, a ludzie żyją inaczej.



Widzę jak poustawiali się bracia taty, a przecież urodzili się w tej samej rodzinie. Pracują w firmie, do której mógł też dostać się mój tata, ale wtedy tego nie chciał, zarabiają na tyle dobrze, że kupili swoim dzieciom mieszkania, wyjeżdżają na wakacje, czytają. Ja dobrze wiem, że rodzice w życiu mi nie kupią mieszkania i mogę liczyć jedynie na swój kredyt kiedyś tam, jak będę mieć zdolność kredytową.



Czasami mam ochotę dokończyć licencjat i wyjechać za granicę, żeby sama się jakoś dorobić, bo wiem, że niestety na wielką finansową pomoc od rodziców nie mogę liczyć.


Płaczemy razem z Tobą. Co to zmienia, ten żal który masz? I co z tego żalu wynika?
Myślisz, że naprawisz ludzi, którzy mają już swoje lata i swoje przekonania, że nagle pójdą na uniwersytet trzeciego wieku i zrobią karierę, zaczną bywać?

Wyjedź, nikt Ci nie zabrania. A byłoby to wręcz wskazane - tam dopiero nie miałabyś nic, zaczynałabyś jeszcze z niższej pozycji niż na miejscu. Może tam złapałabyś zdrowy dystans i w końcu uniezależniła się od ich zdania, życia i portfela.

A co do pogrubionego -
Wymieniłaś w zasadzie wszystko, dzięki czemu żyje Ci się wygodnie, a Twój problem polega na tym, że z niewiadomego powodu równasz swoich rodziców do ludzi, którzy są poza danym pułapem i utożsamiasz się z nimi. Języka możesz uczyć się sama choćby z filmów, w końcu pójdziesz kiedyś do pracy i odłożysz sobie na wakacje, takie życie - nadal byś chciała, by ktoś Ci coś po prostu dał? Ile masz lat?
Jeśli będziesz się porównywać, do niczego nie dojdziesz.
__________________
CZERWCOWE NOWOŚCI KOSMETYCZNE

KSIĄŻKOWE NOWOŚCI W WĄTKU - KLIK!

Biżu i ciuchy M, L, XL

"Bo gdy Bóg zamyka drzwi, otwiera okno..."
ulicznica jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-08-01, 21:16   #27
201604181004
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2011-01
Wiadomości: 47 595
Dot.: Wykształcenie rodziców a start w dorosłość ich dziecka.

Cytat:
Napisane przez hipotermia_ Pokaż wiadomość
Drabineczko, wujkowie skończyli technikum chemiczne i jeden z nich zrobil maturę, a poza tym chcieli się dokształcać. Moi rodzice mówią, że nie mieli takiej szansy, żeby się uczyć i tyle.
Aha, siedzieli 2 lata dłużej w szkole średniej niż twój tata i ty widzisz tam arcy-ogromną przepaść nie do przejścia dodatkowo wiedząc że twój tata MÓGŁ pracować razem z nimi, po prostu nie chciał... no nie kumam
201604181004 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-08-01, 21:22   #28
201702060922
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2013-07
Wiadomości: 389
Dot.: Wykształcenie rodziców a start w dorosłość ich dziecka.

Cytat:
Napisane przez hipotermia_ Pokaż wiadomość
Zakładając ten wątek, nie chodziło mi o obgadywanie rodziców, czy obrażanie ich, bo naprawdę bardzo ich kocham i pomagają mi, wiem że mogę na nich liczyć i mamy dobre relacje... ale czasami przychodzą takie dni jak dziś, że mam żal (wiem to głupie) do nich, że nie mieli warunków do tego, a zdecydowali się na dziecko. Teraz ja to odczuwam, bo nie mogę pozwolić sobie na to, na co rówieśnicy. Nie mogę zrobić certyfikatu z języka angielskiego, bo mnie nie na to nie stać, nie mogę nigdzie wyjechać, bo nie mam tyle pieniędzy. Fakt, nie brakuje mi na podstawowe rzeczy takie jak jedzenie, kosmetyki, ubrania, ksiązki czy jakieś wyjścia ze znajomymi, ale wiadomo, że nie mogę robić wszystkiego... Na wakacjach jakichkolwiek byłam 4 razy w życiu nad morzem... 3 z nich to były kolonie i wysłali mnie tylko dlatego, że mieli dofinansowanie z pracy, a raz pojechałam z moim ówczesnym chłopakiem na wakacje ponieważ sama przez rok na ten wyjazd zbierałam...



Jest mi czasem przykro, że wyznaczyli mi żadnej ścieżki, nie zarazili mnie żadnym hobby, nie zainteresowali niczym... To są naprawdę dobrzy ludzie, ale ja nie rozumiem, jak można spędzać czas przed telewizorem, spać i pracować, a potem narzekać że nie ma się pieniędzy, nie można zmienić samochodu i że są zmęczeni. Na szczęście ostatnio jak kupię lub wypożyczę jakąś fajną książkę to podrzucam mamie i ona czyta, ale tata mówi, że nie ma czasu na czytanie.
Jest mi trochę przykro, jak ciągle słyszę wyliczenia, ile pieniędzy na mnie przeznaczyli od początku roku akademickiego i za tą kwotę mieliby dobry samochód... Problem w tym, że nawet jak z nimi mieszkałam i nie przeznaczali takiej kwoty na mnie, to i tak samochodu nie zmienili. Chciałabym pójść do pracy, ale póki co nie jest to możliwe.



Poza tym, pomimo tego że nie są to starzy ludzie, to czasem mam wrażenie że są zacofani. Mieszkamy w mieście, ale widzę, że zostały im przekonania ze wsi. Np. mama uważa, że ślub cywilny to nie ślub, że muszę mieć dziecko, bo życie bez dziecka nie ma sensu (a dobrze wiemy, że poród może mi zaszkodzić i nie jest w moim przypadku wskazany), mama uważa też, że kobieta powinna prać, prasować i gotować obiady. I jej nie przetłumaczę, że teraz model rodziny się zmienia, a ludzie żyją inaczej.



Widzę jak poustawiali się bracia taty, a przecież urodzili się w tej samej rodzinie. Pracują w firmie, do której mógł też dostać się mój tata, ale wtedy tego nie chciał, zarabiają na tyle dobrze, że kupili swoim dzieciom mieszkania, wyjeżdżają na wakacje, czytają. Ja dobrze wiem, że rodzice w życiu mi nie kupią mieszkania i mogę liczyć jedynie na swój kredyt kiedyś tam, jak będę mieć zdolność kredytową.



Czasami mam ochotę dokończyć licencjat i wyjechać za granicę, żeby sama się jakoś dorobić, bo wiem, że niestety na wielką finansową pomoc od rodziców nie mogę liczyć.
No niestety, tak to jest, niektórzy mają pod górkę, inni łatwiej. Trochę Cię nawet rozumiem, bo ja też nieraz złoszczę się w myślach na rodziców, że zamieszkali na wsi, że wszędzie mamy daleko. Ale może po prostu tak wyszło, może faktycznie nie mieli wyjścia. Chyba nie ma sensu tego oceniać. Przecież ludzie mają jeszcze gorzej, żyją w biednych krajach, bez żadnych perspektyw. Z poglądami rodziców nie musisz się przecież zgadzać, a już raczej ich nie zmienisz, za późno na to.
Przynajmniej będziesz mogła kiedyś być dumna, że do czego doszłaś, to doszłaś sama.

Edytowane przez 201702060922
Czas edycji: 2013-08-01 o 21:23
201702060922 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-08-01, 21:25   #29
asvr
Zadomowienie
 
Avatar asvr
 
Zarejestrowany: 2007-11
Wiadomości: 1 867
Dot.: Wykształcenie rodziców a start w dorosłość ich dziecka.

Cytat:
Napisane przez crystal_tokio Pokaż wiadomość
Liczy się to, jacy są rodzice - mnie zawsze wspierali, stawiali wysokie wymagania (co trochę skrzywiło mi psychikę, bo dążę do perfekcji za każdym razem, kiedy się czegoś podejmuję).
U mnie tak samo rodzice stawiali wysokie wymagania. Mówili, że muszę sama na siebie zarobić jeśli chcę iść na studia(mimo że mieli kasę). Tak wiec w liceum całe wakacje pracowałam za granicą, jeżdżac w ciemno. Bardzo cieżko było i fizycznie i psychicznie ale dzięki temu bardzo się wzmocniłam. I do tej pory niczego nie boję. Skończyłam 2 mgr i podyplomówke. Kierunki uchodzące za trudne. od początku studiów sama się utrzymywałam. poszłam do pracy mimo dziennych studiów i zawsze dawałam radę, po prostu nauczyli mnie jak być twardą. A teraz jestem rok po studiach, spłacam mieszkanie, mam też samochód. A nawet czesto coś kupuje rodzicom by im pomóc.
Ale uczę się każdego dnia mimo że już pokończyłam szkoły. bo lubie i wiem jak rozwój jest wazny. Mama zawsze mnie wspierała żebym uczyła się tego co lubie a nie co mi każą w szkole i to też było świetne bo naprawdę sporo wiem w różnych dziedzinach bo nauka zawsze była przejmnością a nie smutnym obowiązkiem.

Moi rodzice matury nie mają ale myślę, że dlatego że to były inne czasy, nie była im potrzebna.
U mnie na plus jeszcze zadziałał moj były TŻ. Bardzo madry chłopak, który też mi powtarzał, że to gdzie jestem zależy ode mnie i teraz jestem pewna tego - to ja kształtuje swoje życie.
__________________
Dziś jesteś starszy niż wczoraj, ale czy lepszy?

"Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość - te trzy:
z nich zaś największa jest miłość."

asvr jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-08-01, 21:32   #30
verumka
Wtajemniczenie
 
Avatar verumka
 
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 2 200
Dot.: Wykształcenie rodziców a start w dorosłość ich dziecka.

Cytat:
Napisane przez hipotermia_ Pokaż wiadomość
że nie mieli warunków do tego, a zdecydowali się na dziecko.

Kiedyś były inne czasy, teraz młodzi ludzie mają to trochę inaczej poukładane. Poza tym, te warunki nie są chyba aż takie złe, skoro sama piszesz, że macie samochód, mieszkanie (małe, ale wiele młodych małżeństw dziś nawet na to nie stać), obydwoje pracują (podczas gdy wielu młodych ludzi z tytułami magistrów siedzi na bezrobociu).

Cytat:
Teraz ja to odczuwam, bo nie mogę pozwolić sobie na to, na co rówieśnicy. Nie mogę zrobić certyfikatu z języka angielskiego, bo mnie nie na to nie stać, nie mogę nigdzie wyjechać, bo nie mam tyle pieniędzy. Fakt, nie brakuje mi na podstawowe rzeczy takie jak jedzenie, kosmetyki, ubrania, ksiązki czy jakieś wyjścia ze znajomymi, ale wiadomo, że nie mogę robić wszystkiego...

Wielu ludzi nie może sobie na wiele rzeczy pozwolić. Takie jest życie, że nie zawsze mamy wszystko to, co byśmy chcieli. Ja też o wielu rzeczach marzę, ale wiem, że nigdy nie będę tego mieć. Zawsze, kiedy dopada mnie myśl, że "nie mogę mieć tego i tego, to niesprawiedliwe", myślę sobie, że i tak mam szczęście bo jest setki ludzi, którzy są w o wiele gorszej sytuacji - nie mają co jeść, gdzie mieszkać, w co się ubrać.

Cytat:
Jest mi czasem przykro, że wyznaczyli mi żadnej ścieżki, nie zarazili mnie żadnym hobby, nie zainteresowali niczym...
Ale czego Ty oczekujesz, że Ci podsuną na tacy pasję? Przecież to ma być TWOJA pasja, TY najlepiej wiesz, co chciałabyś robić w życiu a nie mama czy tato. Moją pasją było śpiewanie. Śpiewałam tu i tam, ale to nie było to. Pewnego dnia koleżanka zapytała czy nie poszłabym z nią na przesłuchanie do chóru. Zdecydowałam się pójść i zostałam przyjęta. Ten chór to największa pasja mojego życia. W lutym minęło 10 lat od tej mojej decyzji - miałam wówczas niecałe 15 lat. Żadne z rodziców nie podsunęło mi tego pod nos, sama usłyszałam, sama zdecydowałam sama poszłam, będąc zaledwie w gimnazjum. Rodzice się cieszyli z mojej decyzji, którą zostawili mnie. A Ty jesteś dorosła. Naprawdę rodzice muszą Ci wskazywać, jakie hobby powinnaś mieć? Zainteresować Cię czymś? Bzdura. Przecież Ty jesteś INTEGRALNĄ jednostką.

Cytat:
Poza tym, pomimo tego że nie są to starzy ludzie, to czasem mam wrażenie że są zacofani. Mieszkamy w mieście, ale widzę, że zostały im przekonania ze wsi. Np. mama uważa, że ślub cywilny to nie ślub, że muszę mieć dziecko, bo życie bez dziecka nie ma sensu (a dobrze wiemy, że poród może mi zaszkodzić i nie jest w moim przypadku wskazany), mama uważa też, że kobieta powinna prać, prasować i gotować obiady. I jej nie przetłumaczę, że teraz model rodziny się zmienia, a ludzie żyją inaczej.

I znów: mama to, mama tamto. Dziewczyno, a czy Ty musisz żyć, tak jak mówi mama? To, że Twoja mama ma jakiś tam sprecyzowany model rodziny nie oznacza, że Ty swoją musisz budować tak samo! Moja mama też ma różne poglądy, czasem niekoniecznie takie jak ja i niejednokrotnie strasznie się spieramy z tego powodu. Mimo to, ostatecznie godzimy się, bo się kochamy, szanujemy i każda żyje po swojemu. Niech Twoja mama żyje tak jak chce, a Ty tak jak chcesz.

Cytat:
Ja dobrze wiem, że rodzice w życiu mi nie kupią mieszkania i mogę liczyć jedynie na swój kredyt kiedyś tam, jak będę mieć zdolność kredytową.
Za duże masz wymagania. Mnie też nikt w prezencie nie dał mieszkania Nawet bym nie śmiała prosić o to rodziców, bo może i biedni nie są, ale kokosów też nie mają (ot, zwykli przeciętni ludzie, jeśli to ważne - z wyższym wykształceniem) i wystarczająco mają swoich wydatków. Moi teściowie owszem, kupili mojemu mężowi mieszkanie, jeszcze gdy był kawalerem i szedł na studia, ale tylko dwupokojowe i do tego w starym bloku z lat 60., więc pewnie byś stwierdziła, że niewystarczające i za małe. Ale mieszkamy w nim i cieszymy się, że w ogóle je mamy, bo tak jak wspomniałam, wiele młodych małżeństw nie ma ani tyle i gnieździ się kątem u rodziców. W przyszłości planujemy powiększyć rodzinę, więc trzeba będzie szukać czegoś większego, aż drżę na samą myśl o kredycie na prawie całe życie, ale innej rady nie widzę.

Zamiast marudzić o jojczeć skup się na studiach bo to jest teraz najważniejsze w Twoim życiu. I znajdź sobie pasję, bo najwyraźniej trochę Ci się nudzi. A potem postraj się znaleźć pracę (choć dobrze wiem z doświadczenia, że to niełatwe) i żyj własnym życiem. Wtedy na własnej skórze przekonasz się, że wcale nie tak łatwo jest się dorobić kokosów, czego wymagałabyś od swoich rodziców, którzy zapewne i tak dają Ci najwięcej ile mogą. Sami przecież też muszą żyć z czegoś.
__________________


verumka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 16:17.