Czy kupno mieszkania to konieczność?

[dezire]

Napisane przez manio

Nie zdecydowalabym się NIGDY na mieszkanie we wspólnocie...
Natomiast zapewne jest mnóstwo osób, które mają wręcz przeciwnie

---------- Dopisano o 20:47 ---------- Poprzedni post napisano o 20:47 ----------

No własnie - nigdy nie zdecydowałabym się na mieszkanie w spółdzielni

We wspólnocie mieszkańcy pełny wgląd i pełną kontrole nad wydatkami.
Naprawy takie jak dach sa finansowane z funduszu remontowego - nie zdarzyło się, że musielismy dopłacac do czegokolwiek.
A w spóldzielni mozliwe, że Twój czynsz naprawia dach 5 bloków dalej - szlachetnie ! Spółdzielnia przeciez tez ma środki od włascicieli, ale zazwyczaj tworzy wiekszą 'organizację'.

[manio]

Napisane przez dezire

No własnie - nigdy nie zdecydowałabym się na mieszkanie w spółdzielni

We wspólnocie mieszkańcy pełny wgląd i pełną kontrole nad wydatkami.
Naprawy takie jak dach sa finansowane z funduszu remontowego - nie zdarzyło się, że musielismy dopłacac do czegokolwiek.
A w spóldzielni mozliwe, że Twój czynsz naprawia dach 5 bloków dalej - szlachetnie ! Spółdzielnia przeciez tez ma środki od włascicieli, ale zazwyczaj tworzy wiekszą 'organizację'.

no to nie wiem z jakimi społdzielniami masz do czynienia bo ja w swojej jako członek mam pelny wgląd do finansów, jest pula na koncie do którego każdy członek ma wgląd i jest przeznaczana jedynie na remont naszego bloku...
we wspólnocie (z tymi, którymi miałam styczność) oplaty stałe były w kwocie mojego czynszu a fundusz remontowy w tym to 15 zł :/ i niestety brakowało na remonty i z grubej rury trzeba było kołować 5000zł.

pomijając te 2 podmioty to najlepszą opcją jest posiadanie własnego domu- my swój właśnie wykańczamy i wtedy będę mieć święty spokój -to co teraz szło na czynsz + kasa z wynajmu będzie odkładana na czarną godzinę

[Rugla]

Napisane przez manio

we wspólnocie (z tymi, którymi miałam styczność) oplaty stałe były w kwocie mojego czynszu a fundusz remontowy w tym to 15 zł :/ i niestety brakowało na remonty i z grubej rury trzeba było kołować 5000zł.

pomijając te 2 podmioty to najlepszą opcją jest posiadanie własnego domu- my swój właśnie wykańczamy i wtedy będę mieć święty spokój -to co teraz szło na czynsz + kasa z wynajmu będzie odkładana na czarną godzinę

Jesli w domu cos bedzie nagle wymagalo remontu czy wymiany to tez mozesz potrzebowac "na juz" kilku tysiecy, wiec nie wiem czy to faktycznie najlepsza opcja. Problem w koncu dokladnie ten sam.

[Caramelli]

No widzicie, ile ludzi tyle opinii

Ja pracowałam 3 lata w spółdzielni mieszkaniowej i powiem tak: są swietne spółdzielni, mniej swietne i beznadziejne. Niestety, ta w której ja pracowalam zarządza 80% budynkow mieszkalnych i nalezy do tych beznadziejnych...
To co sie dzialo co roku na zebraniach walnych to byl czysty Sajgon.

Dlatego ja akurat zdecydowalam sie na wspolnote, sprawdzilam finanse, stan zadluzenia, itp. U mnie jest tak, ze kazda nadwyzke wspolnota lokuje na konto i w ten sposob zbiera na ewentualne remonty. Do tego zalapalismy sie na dofinansowanie z urzedu miasta na solary i ogrzewanie, wiec bomba ale oczywiscie zdaje sobie sprawe ze sa wspolnoty z piekla rodem, tez o takich slyszalam...

[manio]

Napisane przez Rugla

Jesli w domu cos bedzie nagle wymagalo remontu czy wymiany to tez mozesz potrzebowac "na juz" kilku tysiecy, wiec nie wiem czy to faktycznie najlepsza opcja. Problem w koncu dokladnie ten sam.

tak jak pisalam na takie sytacje będę miała odłożona gotowkę z wynajmu mieszkania i w domu nie ponoszę kosztów czynszu, ani tak jak we wspólnocie opłat stałych... podatek raz na rok, groszowe sprawy... z resztą skoro wybudowalismy dom to wiadomo, że liczymy się z różnymi dużymi wydatkami... Jakby nie bylo nas stać to nie porwalibyśmy się na to i najważniejsze, że nie mamy pętli na karku tzn. kredytu

---------- Dopisano o 13:35 ---------- Poprzedni post napisano o 13:33 ----------

Napisane przez Caramelli

No widzicie, ile ludzi tyle opinii

Ja pracowałam 3 lata w spółdzielni mieszkaniowej i powiem tak: są swietne spółdzielni, mniej swietne i beznadziejne. Niestety, ta w której ja pracowalam zarządza 80% budynkow mieszkalnych i nalezy do tych beznadziejnych...
To co sie dzialo co roku na zebraniach walnych to byl czysty Sajgon.

Dlatego ja akurat zdecydowalam sie na wspolnote, sprawdzilam finanse, stan zadluzenia, itp. U mnie jest tak, ze kazda nadwyzke wspolnota lokuje na konto i w ten sposob zbiera na ewentualne remonty. Do tego zalapalismy sie na dofinansowanie z urzedu miasta na solary i ogrzewanie, wiec bomba ale oczywiscie zdaje sobie sprawe ze sa wspolnoty z piekla rodem, tez o takich slyszalam...

właśnie trafiłaś w samo sedno to samo twierdzę ilu ludzi tyle opinii, najważniejsze, żeby to nam było dobrze i żebyśmy byli szczęsliwy. To co dla jednego jest najlepsze dla innego jest nie do przyjęcia.

[izyda30]

Mnie kredyt przeraża, a muszę dobrać bo uparłam się żeby kupić mieszkanie mniej więcej o takim standardzie xxx , sprzedamy co prawda stare, ale to nadal mało kasy. Fakt że to się zwróci kiedy je wynajmiemy szybko, ale pękam czasami przy takich decyzjach.

[Alillah]

A ja i mąż oszczędzamy w międzyczasie wynajmujemy. Za dwa lata kupimy za gotówkę, bez kredytu. Pracuję w korpo i widzę dziesiątki ludzi z kredytami, którzy nie przeciwstawią się pracodawcy jak ma chore pomysły, nie powiedzą "nie", nie będą ryzykować zmiany pracy bo... kredyt.
Różnica jest taka, że gdyby mnie albo męża wywalili z pracy, to z wynajmowanego mieszkania zawsze możemy zrezygnować i w najgorszym z najgorszych wypadków wrócić do rodziców i trochę przeczekać, pomieszkać za darmo. Gdybyśmy mieli natomiast kredyt, to sytuacja nie wygląda tak różowo w przypadku utraty pracy albo np. śmierci któregoś z nas.

[dezire]

Napisane przez Alillah

A ja i mąż oszczędzamy w międzyczasie wynajmujemy. Za dwa lata kupimy za gotówkę, bez kredytu. Pracuję w korpo i widzę dziesiątki ludzi z kredytami, którzy nie przeciwstawią się pracodawcy jak ma chore pomysły, nie powiedzą "nie", nie będą ryzykować zmiany pracy bo... kredyt.
Różnica jest taka, że gdyby mnie albo męża wywalili z pracy, to z wynajmowanego mieszkania zawsze możemy zrezygnować i w najgorszym z najgorszych wypadków wrócić do rodziców i trochę przeczekać, pomieszkać za darmo. Gdybyśmy mieli natomiast kredyt, to sytuacja nie wygląda tak różowo w przypadku utraty pracy albo np. śmierci któregoś z nas.

pracę można zmieniać z kredytem - a nawet kredyt do tego motywuje, żeby poszukać czegoś lepiej płatnego.

U nas zdarzyła się sytuacja, że jedno z nas było bez pracy przez pół roku - grunt to mieć oszczędności na minimum 3 raty do przodu, to daje wzgledne poczucie bezpieczenstwa. Trochę przyoszczędzilismy, ale dramatu nie było.

A gdyby podwinęła nam się noga to ... też wracamy do rodziców a mieszkanie na wynajem i też pewnie powoli by się spłacało.

Także ten

[tiramisu_]

A ja wynajmuje mieszkanie plus odkladam na budowe domu. Nie chcemy brac duzego kredytu. Plus jestesmy mlodzi i ja nie chce sie uziemic w tym miejscu, za pare lat zobaczymy. Znalezlismy tanie mieszkanie i jest spoko, przypuszczam ze nie jedni na wlasnosciowym 70m2 czynszu z ogrzewaniem ma niewiele mniej niz 800zl plus do tego rata kredytu na miliard lat. Ja wole poczekac i odlozyc na swoje, nie blokowe.

[izyda30]

Słusznie, kredyt tylko w razie najwyższej konieczności, też wolę dorobić, odłożyć zacisnąć pasa, ale niechętnie pakuję się w odsetki, różnie może w życiu się potoczyć ale takie "em" kusi.... xxx

[dezire]

to nie reklama? juz 2 raz polecasz ?

[izyda30]

upss...ślepota faktycznie, sorki
bo takie mi się marzy....

[Olaflora]

Cześć dziewczyny, wiem, że wątek zaczęty jest dość dawno, ale mam pytanie, a może akuratnie któraś z Was będzie się orientowała. Planuję kupić mieszkanie w Łodzi. Ale nie wiem na jaką inwestycję się zdecydować... Czy w ogóle bardziej opłacalny jest zakup mieszkania z rynku pierwotnego czy z rynku wtórnego? Przystawałabym przy pierwszej opcji...

[pawalona]

Napisane przez Olaflora

Cześć dziewczyny, wiem, że wątek zaczęty jest dość dawno, ale mam pytanie, a może akuratnie któraś z Was będzie się orientowała. Planuję kupić mieszkanie w Łodzi. Ale nie wiem na jaką inwestycję się zdecydować... Czy w ogóle bardziej opłacalny jest zakup mieszkania z rynku pierwotnego czy z rynku wtórnego? Przystawałabym przy pierwszej opcji...

Wg. mnie rynek pierwotny. Teraz jest naprawdę spory wybór, nie brakuje w Łodzi ciekawych inwestycji, tylko nie wiem jakie są odpowiednie na Twoją kieszeń. Ja szczerze przyznam nie orientowałam się wcześniej jak to wygląda, ale na pewno znajdzie się ktoś, kto Ci zaproponuje fajną opcję.

[SylwCia9114]

Napisane przez Olaflora

Cześć dziewczyny, wiem, że wątek zaczęty jest dość dawno, ale mam pytanie, a może akuratnie któraś z Was będzie się orientowała. Planuję kupić mieszkanie w Łodzi. Ale nie wiem na jaką inwestycję się zdecydować... Czy w ogóle bardziej opłacalny jest zakup mieszkania z rynku pierwotnego czy z rynku wtórnego? Przystawałabym przy pierwszej opcji...

Zależy od rodzaju inwestycji, jeżeli w łodzi to postaw na rynek wtórny, za mniejsze pieniądze dostaniesz mieszkanie budowane z cegły - jedyny materiał który gwarantuje brak grzyba, dobre samopoczucie i przewiewność. Dodatkowo w przypadku zmiany sytuacji materialnej i konieczności wynajmu, będziesz mogła skorzystać z amortyzacji nawet do 10% zmniejszając znacząco ewentualny podatek dochodowy do 0 zł.

Przy zakupie z rynku pierwotnego jedyny plus że możesz wziąć mieszkanie w stanie developerskim i wykończyć je według własnych upodobań bez większych zmian jak w mieszkaniu wtórnym. Jednakże, tutaj już amortyzacji nie zastosujesz w przypadku wynajmu. A i materiały obecnie używane zmuszają do budowy odpowiednich systemów wentylacyjnych - a tutaj o fachowców trudno. I cena z rynku pierwotnego a wtórnego jest po prostu wyższa.

[I ona]

Według mnie im wcześniej ma się możliwość wzięcia kredytu bo ma się ten wkład własny i zdolność tym naprawdę lepiej. Ja wiem, że rata kredytu zawiera w sobie sporą część odsetek, ale niestety i tak jest to bardziej opłacalne niż wynajem.
Mówie to ja, jeszcze rok temu wielka przeciwniczka kredytu dzisiaj jego posiadaczka. I nie, nie żałuje. Policzyłam ile straciliśmy za 3 lata wynajmu i ile stracilibyśmy za kolejne tyle lub wiecej. Wynajem to ślepa uliczka - dobra tylko wtedy kiedy człowiek nie ma możliwości wzięcia kredytu. Dzisiaj żałuje, że decyzji o kredycie nie podjęliśmy 2 lata temu.
Kredyt powoli przybliża Cię do posiadania mieszkania/domu na własność, bardzo powoli ale jednak zbliża, a wynajem nie prowadzi niestety do niczego.

[SylwCia9114]

Napisane przez I ona

Według mnie im wcześniej ma się możliwość wzięcia kredytu bo ma się ten wkład własny i zdolność tym naprawdę lepiej. Ja wiem, że rata kredytu zawiera w sobie sporą część odsetek, ale niestety i tak jest to bardziej opłacalne niż wynajem.
Mówie to ja, jeszcze rok temu wielka przeciwniczka kredytu dzisiaj jego posiadaczka. I nie, nie żałuje. Policzyłam ile straciliśmy za 3 lata wynajmu i ile stracilibyśmy za kolejne tyle lub wiecej. Wynajem to ślepa uliczka - dobra tylko wtedy kiedy człowiek nie ma możliwości wzięcia kredytu. Dzisiaj żałuje, że decyzji o kredycie nie podjęliśmy 2 lata temu.
Kredyt powoli przybliża Cię do posiadania mieszkania/domu na własność, bardzo powoli ale jednak zbliża, a wynajem nie prowadzi niestety do niczego.

Popieram, rata kredytu teraz jak z TŻ patrzyliśmy to 517 zł (na 25 lata przy sumie ok 110 tyś, założono że pozostałą kwota to wkład własny). Nie są to bardzo duże pieniądze. Przy stałej pracy średnio płatnej rzecz rewelacyjna. Jednak jeżeli ma się pracę bardzo dobrze płatną i do tego mało stabilną (przenosiny, zmiany oddziałów lub ryzyko utraty) to jednak wynajem jest korzystniejszy, bo koszty nie są i tak straszne przy dobrej pracy i nie ma tego "uwiązania kredytowego", co gorsza, banki zastrzegają sobie konkretnie w umowie jakie sa zasady przedwczesnej spłąty kredytu :/

[MonikaPaw]

Myślę, że zdecydowanie lepiej kupić własne mieszkanie niż wynajmować od kogoś. Płacisz i tak duże pieniądze więc lepiej, żeby one szły na "konto" Twojego mieszkania, niż do kogoś za wynajem. Kredyt to nie jest straszna rzecz - ważne tylko, żeby brać go z głową.

[I ona]

Napisane przez SylwCia9114

Popieram, rata kredytu teraz jak z TŻ patrzyliśmy to 517 zł (na 25 lata przy sumie ok 110 tyś, założono że pozostałą kwota to wkład własny). Nie są to bardzo duże pieniądze. Przy stałej pracy średnio płatnej rzecz rewelacyjna. Jednak jeżeli ma się pracę bardzo dobrze płatną i do tego mało stabilną (przenosiny, zmiany oddziałów lub ryzyko utraty) to jednak wynajem jest korzystniejszy, bo koszty nie są i tak straszne przy dobrej pracy i nie ma tego "uwiązania kredytowego", co gorsza, banki zastrzegają sobie konkretnie w umowie jakie sa zasady przedwczesnej spłąty kredytu :/

Tak, ale na to też jest rada. Szukać takiego w którym warunki są jasne i przystępne dla kienta. Na szczęście mamy wybór. Ludzie często biorą tam gdzie dają największą zdolność, nie patrząc na inne rzeczy. Jeśli jednak do kredytu podejdzie się z głową to naprawdę można wybrać dobrą opcję i nie będzie się tego żałować. Oczywiście jeśli się ma bardzo niestabilną pracę w dodatku w miejscu o dużym bezrobociu nie ma się co pchać w kredyty, ale naprawdę nie trzeba mieć super wybitnej pracy żeby wziąść kredyt i dać sobie z nim radę - trzeba tylko dobrze wybrać.

[mbrs]

Wiele osób korzysta z pomocy doradców finansowych, a Ci nie zawsze potrafią dobrze doradzić.
Ja np mam też dylemat, bo pracuję w oparciu o umowę o dzieło. Na śmieciówce raczej nie mam szans na kredyt.

[6610e975c85461a73511d7b83bf3e01cd5d91d24_6487a38504e0b]

Napisane przez mbrs

Wiele osób korzysta z pomocy doradców finansowych, a Ci nie zawsze potrafią dobrze doradzić.
Ja np mam też dylemat, bo pracuję w oparciu o umowę o dzieło. Na śmieciówce raczej nie mam szans na kredyt.

Zależy jak długo i jak stabilnie, ile zarabiasz przy jakim koszcie uzyskania przychodu.

[tamrysi]

Tak naprawdę to istnieje szansa na to aby dostać kredyt nawet przy śmieciowej umowie.Najwięcej zależy od Twoich dochodów. Jeśli nie są takie złe to jest szansa na to,że dostaniesz.Wiadomo,.ze banki faworyzują osoby,które pracują na umowie o pracę na czas nieokreślony ale szansa na kredyt jest. Masz tutaj artykuł: http://direct.money.pl/artykuly/pora...0,1864086.html Obecnie realia są takie,ze wiele osób nie dostaje normalnej umowy.Jest cieżko.Banki się do tego dostosowują.

[Kowalko]

Jeżeli zarabiacie na tyle dobrze, że jesteście w stanie cokolwiek odłożyć na budowę np. domu czy kupno mieszkania to jak najbardziej wynajem - wkońcu nie jesteście niewolnikami banku. Jednak w wiekszości jest tak, że nie ma z czego odkładać - polskie realia - to pozostaje chyba kredyt, bo zamiast właścicielowi płacisz bankowi - i po kilku latach jest już to twoje.

[pawalona]

No dobra, jestem trochę mądrzejsza niż tydzień temu, bo poczytałam co nieco i jak ma się sprawa: rynek wtórny odpada kompletnie. jak inwestować to poząądnie, czasami trzeba tyle do remontu doożyć, że bardziej opłaca się kupić mieszkanie nowiutkie i je samemu urządzić, niż kupić urządzone, ale remontować i poprawiać to tu to tam.... najlepszą opinię na obecną chwile ma xxx z Łódzkich inwestycji. Ogółem na fanpage ich dobre zdjęcia wychwyciłam, pokazują wnętrza nowych mieszkań etc. Boję się tylko, że się nakręcę, a ceny okażą się tak kolosalne, że zwątpię w te moje poszukiwania idealnego miejsca

[Elfia4]

Witaj pawalono, vel marianno, vel Olu. Czy reklamowane mieszkania aż tak źle się sprzedają, że potrzebujesz do promocji trzech kont i rozmów sama ze sobą?
Następnym razem będzie ban za klony zbanowanych kont, a dzisiaj idę już spać.

[LenaMonika]

Jeśli macie stałą pracę i jesteście pewni tego, że chcecie brać WSPÓLNIE kredyt to może warto przemyśleć opcję zakupu czegoś własnego? Tak jak wspomniały dziewczyny- nie ma sensu przez kilka lat opłacać komuś wynajmu, jeśli mogłabyś już spłacać raty swojego własnego. Nie musiałabyś się więcej martwić, że kiedyś będziesz zmuszona się wyprowadzić, bo właściciel sprzeda mieszkanie etc.

[rivi@]

Nie musisz się na to decydować jeśli nie jesteś jeszcze pewna. Nam się też bardzo wiele osób dziwiło, że planujemy ślub, a nie kupujemy jeszcze mieszkania, tylko będziemy wynajmować. To jest wydatek życia i trzeba go porządnie przemyśleć. Teraz już mieszkamy na swoim, bo wyjaśniły się wszystkie istotne sprawy, przede wszystkim te związane z pracą.

[Ruwi]

Wow, wątek sprzed roku, wiele się u mnie przez ten czas zmieniło ale przynajmniej mam już przemyślaną tę kwestię kredytu
Przede wszystkim z facetem się rozstałam i dzięki temu wiem jedno - jeśli już brać kredyt, to na pewno w pojedynkę, bo różne są koleje losu.
Na razie kupno mieszkania odkładam, zamierzam się teraz cieszyć swobodą i brakiem zobowiązań. Tak jakoś przed 30stką chciałabym jednak kupić już coś swojego, do tego czasu zamierzam mieć odłożoną chociaż połowę kwoty, a najlepiej to w ogóle całość Zdecydowanie chcę uniknąć wiązania się z bankiem na długie lata. Wolę oszczędzać

[MonikaPaw]

Ja ostatecznie kupiłam z narzeczonym mieszkanie na kredyt i jestem bardzo ale to bardzo szczęśliwa, że wreszcie jesteśmy na swoim. Oczywiście kredyt to obciążenie dla naszego budżetu, ale wybraliśmy z pomocą doradcy xx kredyt, którego rata nie jest wysoka, bo 1500 zł i spokojnie, nie zapeszając, będziemy sobie radzić ze spłacaniem go.

[tamrysi]

Też chcielibyśmy kupić mieszkanie, bo wynajem w dłuższej perspektywie czasu nie daje poczucia bezpieczeństwa. Problem jest taki, że oboje jesteśmy na DG. Etatowcy mają łatwiej z uzyskaniem kredytu.