Być jak ludzie, którym się udało.

[Serpentynowo]

Witam wszystkich.
Dwa tygodnie temu rozpocząłem "projekt" bądź "eksperyment", który nazwałem "Być jak ludzie, którym się udało". Czyli jak kto zapytacie. Na myśli mam ludzi, którzy dzięki „czemuś” zmienili swoje życie na lepsze. Zrzucili zbędne kilogramy, zmienili nawyki żywieniowe, stali się sprawniejsi, bardziej wysportowani i podobno bardziej zadowoleni z życia.

Czemu uważam, to za eksperyment? Już tłumaczę. Każdy chyba, miał styczność z kimś kto coś osiągnął, czego można mu pozazdrościć. Na pytanie jak to zrobił, osoba taka odpowiada przeważnie upór, ciężka praca, motywacja i nie poddawanie się. To są właśnie te „cosie”, czyli tak naprawdę każdy z nas takie coś już ma bądź może w sobie wytworzyć. Tak więc aby dokonać w swoim życiu zmian nie musimy niczego kupować, zapisywać się na siłownie, fitnessy czy inne crossfity. Dzięki połączeniu wyżej wymienionych „zdolności” bez pomocy trenerów personalnych
i skomplikowanych drogich diet możemy wyglądać zdrowo i czuć się zdrowo! Pytanie tylko czy takie coś jak upór, ciężka praca motywacja i uparcie dążenie do celu wystarczy…

Dlatego właśnie postanowiłem to sprawdzić! A moja wrodzona ciekawość na pewno odegrała w tym sporą rolę. Jestem mistrzem w odkładaniu zadań, które trzeba wykonać, „na później”. Jakby tego było mało to „Leń” mógłbym mieć na drugie imię. Znam bardzo mało osób (ale jednak znam!), które są bardziej leniwi ode mnie. Serio. I naprawdę to nie jest tak, że to wszystko co zamierzam robić aby przemienić bojler w kratkę przyjdzie mi łatwo i z przyjemnością. Co to to na pewno nie! Myślę, że temu wszystkiemu będą towarzyszyły te 3 znane przez wszystkich, którym się udało, słowa „ból, pot i łzy”.

Zapraszam do śledzenia mojej "walki" i nie tylko na moim osobistym blogu www.serpentynowo.blogspot.com.

Również tutaj będę zamieszczał notki traktujące o sukcesach bądź niepowodzeniach (chociaż mam nadzieje, że takich będzie zdecydowanie mniej) a także odpowiadał na Wasze ewentualne pytania.

Serdecznie pozdrawiam i życzę wszystkim sukcesów na drodzę do osiągnięcia wymarzonej sylwetki!

Serpentynowo

[Serpentynowo]

Na swoich wielokrotnych próbach odchudzania, nauczyłem się, iż jednak nie tylko dieta ale i ćwiczenia odgrywają znaczącą rolę w zgubieniu zbędnych kilogramów i zmienienia swojego trybu życia. Ja wybrałem bieganie. Początki mojej przygody z bieganiem zamieściłem w najnowszym poście na moim blogu www.serpentynowo.blogspot.com jeżeli ktoś też myśli o rozpoczęciu biegania wspierając w ten sposób stosowaną dietę zachęcam do przeczytania mojej historii. Jeżeli macie jakieś pytania chętnie na nie odpowiem.
Pozdrawiam.

[Serpentynowo]

Czy też macie takie wrażenie, że zrzucenie zbędnych kilogramów to pestka, w porównaniu do utrzymywaniu docelowej wagi (którą się osiągnęło poprzez dietę i ćwiczenia) na pożądanym poziomie ?

[Serpentynowo]

Bycie na diecie jest trudno, szczególnie gdy ma się dzieciaki, które są "dosyć" wybredne, jeżeli chodzi o sprawy jedzeniowe. Na blogu zamieściłem przepis na "Sos boloński w objęciach puree", który na pewno przypadnie do gustu mniejszym i większym niejadkom. Ale najważniejsze jest to, że przepis po wprowadzeniu modyfikacji spokojnie można stosować podczas diety! Co o nim myślicie?
Gorąco pozdrawiam.
http://www.serpentynowo.blogspot.com

[Jutte]

życze powodzenia i trzymam kciuki

[Serpentynowo]

Napisane przez Jutte

życze powodzenia i trzymam kciuki

Dziękuję za wsparcie! Póki co trzymam się w moich postanowieniach, ale jak już wspomniałem początki są zawsze najłatwiejsze, schody zaczynają się później.

[Serpentynowo]

Dzień dobry!

Co myślicie o kaszy kuskus w trakcie diety/odchudzania?

Miłego dnia i wytrwałości życzę wszystkim.

[ania8628]

Jak tam twoja walka? Dużo masz do zrzucenia?

[Serpentynowo]

Napisane przez ania8628

Jak tam twoja walka? Dużo masz do zrzucenia?

Dzień dobry w piątek!
Ależ naturalnie, że walczę cały czas. Ten tydzień upływa całkiem przyjmnie. Żołądek sie już trochę skurczył więc jem mniejsze porcje, a i wieczorami burczenie w brzuchu i ochota na jakieś łakocie typu chipsy bądź c zekolada tak już nie dokucza.
Co do wagi to do zrzucenia teoretycznie mam jeszcze około 27 kilogramów. Ale osobiscie chciałbym zrzucić nieco mniej. Myślę że 17 kilo było by najlepiej. Tylko, jeszcze raz wspomne, dla mnie zrzucanie wagi to nie problem... ciężko zaczyna się później.
Pozdrawiam.

P.S. Jeżeli ktoś dopiero zaczyna biegać na moim blogu zamieściłem dzisiaj posta, w którym opisuję moje spostrzeżenia dotyczące biegania, które mogą sie okazać pomocne dla niektórych.

[Serpentynowo]

Jeżeli, ktoś lubi ryby i kaszę kuskus, powinien przeczytać mój nowy wpis na blogu, w którym zamieściłem fotorelację z gotowania ryby z nutą curry podaną z kaszą kuskus w wersji marchewkowej. Ryba przyrządzona w dwóch wersjach. Dietetycznej i klasycznej, trochę mniej dietetycznej .
Serdecznie pozdrawiam.
P.S. Jutro "sprawozdanie" z kolejnego tygodnia mojej walki ze zbędnymi kilogramami.

[Serpentynowo]

3 tydzień mojego wyzwania dobiega końca. Ten czas stanowczo za szybko płynie. Mijający tydzień był na pewno bardziej owocny w wyniki niż poprzedni. Co prawda, trochę mniej biegałem i ćwiczyłem jednak mimo to jestem zadowolony z efektów jakie do tej pory udało mi się osiągnąć. Efekty ćwiczeń i zdrowego odżywiania najbardziej widać po ubraniu. Mieszczę się w spodnie, których jeszcze 3 tygodnie temu zapięcie było niemożliwe, a i inne rzeczy prezentują się na mnie jakoś tak lepiej. Poniżej zamieszczam infografikę, która przedstawia zmiany jakie zaszły przez ostatnie dwa tygodnie mojego „eksperymentu”.
Wiecej informacji o tym jaki był 3 tydzień a co najważniejsze jakie są plany na tydzień następny (Wielkanoc) można znaleźć na moim blogu.
Pozdrawiam i życzę wszystkim wytrwałości w dążeniu do celu.

[elena79]

3mam w kciuki za Was!

[ania8628]

Napisane przez Serpentynowo

Tylko, jeszcze raz wspomne, dla mnie zrzucanie wagi to nie problem... ciężko zaczyna się później.
Pozdrawiam.

Z punktu swojego doświadczenia absolutnie nie mogę się z Tobą zgodzić. Wiadomo, że im więcej człowiek ma do zrzucenia tym na początku szybciej traci kilogramy... Dla mnie prawdziwym wyzwaniem nie jest utrzymanie wagi, tylko zrzucenie ostatnich kilku kilogramów ( ja chciałabym stracić ich około 5 - do wagi sprzed ciąży 52 kg). Trzymam dietę - nie więcej niż 1500 kalorii dziennie, ćwiczę po średnio 50 minut dziennie, od ponad 2 miesięcy nie tknęłam nic słodkiego, a waga ani drgnie....

Przez ten czas, który będziesz potrzebował na osiągnięcie upragnionej wagi, myślę, że zmiany nawyków żywieniowych wejdą ci już w krew. A wtedy utrzymanie wagi nie będzie trudne

[Serpentynowo]

Napisane przez ania8628

Z punktu swojego doświadczenia absolutnie nie mogę się z Tobą zgodzić. Wiadomo, że im więcej człowiek ma do zrzucenia tym na początku szybciej traci kilogramy... Dla mnie prawdziwym wyzwaniem nie jest utrzymanie wagi, tylko zrzucenie ostatnich kilku kilogramów ( ja chciałabym stracić ich około 5 - do wagi sprzed ciąży 52 kg). Trzymam dietę - nie więcej niż 1500 kalorii dziennie, ćwiczę po średnio 50 minut dziennie, od ponad 2 miesięcy nie tknęłam nic słodkiego, a waga ani drgnie....

Przez ten czas, który będziesz potrzebował na osiągnięcie upragnionej wagi, myślę, że zmiany nawyków żywieniowych wejdą ci już w krew. A wtedy utrzymanie wagi nie będzie trudne

Trochę dziwna historia z tą niechcącą spaść wagą. Ale na pewno Twoje ciało się zmieniło, stało się bardziej "sportowe", a i Ty czujesz się lepej dzięki ćwiczeniom i diecie. Czyż nie?

Moje twierdzenie, że osiągnięcie założonej wagi nie jest dla mnie najcięższe nie wzieło się znikąd. 2 lata temu miałem do zrzucenia prawie 40 kilo. Zrobiłem to i szczerze, nie zauważyłem różnicy pomiędzy utratą 1 kilograma a ostatniego. Oczywiście w miarę trwania procesu odchudzania waga spada coraz wolniej, byłem i jestem tego świadom.
Niestety, wtedy moje odchudzanie polegało zupełnie inaczej. Ale uwielbiam uczyć się na błędach. Własnych błędach....

Teraz podeszłem do tematu odchudzania trochę inaczej, i zobaczymy z czasem jakie będą tego efekty.
Pozdrawiam.