brak czasu dla siebie

[pleaseclick]

Jestem z Tż już kawał czasu, kilka lat, ale jesteśmy bardzo młodzi jeszcze. Oboje się uczymy i pracujemy w różnych godzinach, na zmiany. Mieszkamy mniej niż 10km od siebie, ale udaje nam się spotykać max 2 razy w tygodniu. Często nasze rozmowy wyglądają na zasadzie kilku zdań przez telefon na dobranoc. Zwykle jeśli już się widzimy to na noc, niestety on zwykle po godzinie pada i śpi już mocno. Nie znalazł dla mnie czasu kiedy kilka tygodni temu działo się coś złego w moim życiu i go potrzebowałam choćby na godzinę się wypłakać. Tłumaczył się nauką do sesji (sama też wtedy bylam w jej trakcie..). Brakuje mi rozmowy, czułości... Zazwyczaj jak się już spotkamy, chcę się poprzytulać, pocałować go, to mi nie pozwala mówiąc "nie mam ochoty, padam na twarz". Tylko że ja też pracuję fizycznie i też nie mam dla siebie wolnego dnia, ale potrzebuję czułości i seksu.

Już mi głupio nawet poruszać z nim ten temat. Tłumaczy się, że nie ma dla siebie w ogóle czasu, jest przemęczony a i tak cały swój wolny czas poświęca mi. Ale czy ja tak wiele wymagam? Juz powoli sobie nie wyobrażam kolejnych lat razem w takim trybie, może byłoby lepiej gdybyśmy razem zamieszkali. Ale nie stać nas na to, pracujemy za ciut ponad minimalną, mamy oboje samochody na utrzymaniu, bo dojezdżamy do pracy ~20km w jedną stronę. Ja niedługo zmieniam pracę na jednozmianową za biurkiem, niebieski szuka już czegoś związanego z zawodem, też do biura właśnie ale póki co bez rezultatu. Niestety najwięcej ofert jest w wiekszym mieście, 40km w jedną stronę.

Powiedzcie, czy jestem złą dziewczyną? Powinnam definitywnie odpuścić mu?Naprawdę staram się go zrozumieć, ale właściwie jestem dokładnie w takim samym położeniu jak on, a odczucia mam zupełnie inne.

[ellen72]

A jak to wyglada, gdy macie (lub on ma) dzien wolny?

A na cos innego on ma czas oprocz snu i pracy? Dla kolegow ma czas? Siedzi w nocy przed komputerem?

[pleaseclick]

Napisane przez ellen72

A jak to wyglada, gdy macie (lub on ma) dzien wolny?

A na cos innego on ma czas oprocz snu i pracy? Dla kolegow ma czas? Siedzi w nocy przed komputerem?

Gdy zdarzy się, że on ma dzień wolny (raz, dwa w miesiącu sie zdarzają) to zwykle woli się nie spotykać tylko posiedzieć przy komputerze itd, mieć czas dla siebie, bo jak sam mówi, nie ma go dla siebie wcale, a mi poświęca cały możliwy..

Dla kolegów ma średnio czas głównie dlatego, że porozjeżdżali się na studia i rzadko są w rodzinnych stronach. Jak tylko się da to się spotykają średnio wyjdzie ze 2 razy w miesiącu. Tak to siedzi po pracy w domu, przy komputerze i ewentualnie śpi. Uczyć się raczej uczy jak jest sesja, chyba że jest jakieś kolokwium akurat itp

[findsomething]

Czy jest możliwość abyście w najbliższych miesiącach zmienili pracę?

Ty przejdziesz za biurko, będzie pewnie pracowala 8-16 , wiec wieczorami będziesz miała coraz większą chęć na wspólne spędzenie czasu, przytulanie, seks. Z kolei jeśli on pozostanie w pracy fizycznej, zmianowej - to ciężko mu będzie z Tobą pielęgnować relacje.

[dezire]

ile wam zostało do skonczenia nauki ?

[pleaseclick]

Napisane przez findsomething

Czy jest możliwość abyście w najbliższych miesiącach zmienili pracę?

Ty przejdziesz za biurko, będzie pewnie pracowala 8-16 , wiec wieczorami będziesz miała coraz większą chęć na wspólne spędzenie czasu, przytulanie, seks. Z kolei jeśli on pozostanie w pracy fizycznej, zmianowej - to ciężko mu będzie z Tobą pielęgnować relacje.

On ciągle szuka, niestety tak jak już pisałam w pierwszym poście, ciężko w naszej okolicy z pracą w jego zawodzie za biurkiem

Napisane przez dezire

ile wam zostało do skonczenia nauki ?

Oboje jesteśmy na drugim roku, przy czym na pierwszym on pracował pomagając rodzicom w firmie. Pracował kiedy chciał i ile było trzeba (a nie było trzeba zbyt wiele)

[skazana_na_bluesa]

to niech nie szuka za biurkiem albo nie w zawodzie.

[nelciak]

Praca za biurkiem też męczy i też może być na zmiany (choćby infolinia)

Moze zamiast harowac w Polsce za minimalna, lepiej wyjechac na wakacje studenckie za granice i tam zarobic?

[pleaseclick]

Ja zmieniam na taką od 7-15 z perspektywami, więc szkoda byłoby mi ją zostawić. Ja już przez 2 lata z rzędu pracowałam za granicą. Kupiłam sobie samochód, resztę odłożyłam. Owszem pieniądze są, tylko przez resztę roku też coś jednak trzeba robić, bo człowiek by zgnił od tego siedzenia w domu.

[201803290936]

Napisane przez pleaseclick

Jestem z Tż już kawał czasu, kilka lat, ale jesteśmy bardzo młodzi jeszcze. Oboje się uczymy i pracujemy w różnych godzinach, na zmiany. Mieszkamy mniej niż 10km od siebie, ale udaje nam się spotykać max 2 razy w tygodniu. Często nasze rozmowy wyglądają na zasadzie kilku zdań przez telefon na dobranoc. Zwykle jeśli już się widzimy to na noc, niestety on zwykle po godzinie pada i śpi już mocno. Nie znalazł dla mnie czasu kiedy kilka tygodni temu działo się coś złego w moim życiu i go potrzebowałam choćby na godzinę się wypłakać. Tłumaczył się nauką do sesji (sama też wtedy bylam w jej trakcie..). Brakuje mi rozmowy, czułości... Zazwyczaj jak się już spotkamy, chcę się poprzytulać, pocałować go, to mi nie pozwala mówiąc "nie mam ochoty, padam na twarz". Tylko że ja też pracuję fizycznie i też nie mam dla siebie wolnego dnia, ale potrzebuję czułości i seksu.

Już mi głupio nawet poruszać z nim ten temat. Tłumaczy się, że nie ma dla siebie w ogóle czasu, jest przemęczony a i tak cały swój wolny czas poświęca mi. Ale czy ja tak wiele wymagam? Juz powoli sobie nie wyobrażam kolejnych lat razem w takim trybie, może byłoby lepiej gdybyśmy razem zamieszkali. Ale nie stać nas na to, pracujemy za ciut ponad minimalną, mamy oboje samochody na utrzymaniu, bo dojezdżamy do pracy ~20km w jedną stronę. Ja niedługo zmieniam pracę na jednozmianową za biurkiem, niebieski szuka już czegoś związanego z zawodem, też do biura właśnie ale póki co bez rezultatu. Niestety najwięcej ofert jest w wiekszym mieście, 40km w jedną stronę.

Powiedzcie, czy jestem złą dziewczyną? Powinnam definitywnie odpuścić mu?Naprawdę staram się go zrozumieć, ale właściwie jestem dokładnie w takim samym położeniu jak on, a odczucia mam zupełnie inne.

To raczej wygląda na brak chęci i jakichś cieplejszych uczuć jego względem Ciebie. Bo rozumiem, że na co dzień może powiedzieć "serio nie mogę", a w ważnych sytuacjach dla tego drugiego, wyjątkowego człowieka się czas znajduje. Jakieś to takie bardzo chłodne i co najwyżej koleżeńskie z opisu.

Ty my chyba właśnie cały czas odpuszczasz i mało wymagasz. Ale jeżeli uczucia przeminęły, to żadne ultimatum nie pomoże, co najwyżej na chwilę.

[pleaseclick]

Napisane przez Doris1981

To raczej wygląda na brak chęci i jakichś cieplejszych uczuć jego względem Ciebie. Bo rozumiem, że na co dzień może powiedzieć "serio nie mogę", a w ważnych sytuacjach dla tego drugiego, wyjątkowego człowieka się czas znajduje. Jakieś to takie bardzo chłodne i co najwyżej koleżeńskie z opisu.

Ty my chyba właśnie cały czas odpuszczasz i mało wymagasz. Ale jeżeli uczucia przeminęły, to żadne ultimatum nie pomoże, co najwyżej na chwilę.

Własnie to on zawsze od początku miał taką opinię u naszych znajomych, rodziny że on to taki porządny kochający chłopak, a ja taka diablica . Ja od liceum wiedzialam, że będę studiować zaocznie, on raz w złości kilka miesięcy temu wypomniał mi, że on nie chciał ale zrobił to dla mnie wierząc że to pozwoli nam się szybciej usamodzielnić itd a teraz się na to wcale nie zanosi, a jego rodzinę byłoby spokojnie stać na to, żeby mu dawać pieniądze na utrzymanie się na dziennych studiach w mieście wojewódzkim. Trochę mam wrażenie, że obwinia mnie o to, że z kolegami też praktycznie stracił kontakt, a jedyne co z tego ma to zmęczenie tą sytuacją.

Już tak wiele razy poruszałam ten temat spotkań i czułości... Za każdym razem się wkurza i ja już naprawdę teraz odpuszczam bo chyba nie warto. Raz w miesiącu może zdarzy się, że faktycznie miło spędzimy razem czas na rozmowie, przytulaniu. Ale seks zrobił się wyjątkowo kiepski, na odwal sie... Aż mi wstyd poruszać takie tematy na forum, ale nie mam się kompletnie komu wygadać. On twierdzi, że czego ja oczekuję, skoro tyle czasu jesteśmy razem w końcu według niego tak wygląda prawdziwe życie. A ja nie chce takiego życia jakbyśmy byli parą z 30letnim stażem... Mimo wszystko widzę, że stara się zmienić tą pracę, mówi o planach na przyszłość...

[201803290936]

Napisane przez pleaseclick

Własnie to on zawsze od początku miał taką opinię u naszych znajomych, rodziny że on to taki porządny kochający chłopak, a ja taka diablica . Ja od liceum wiedzialam, że będę studiować zaocznie, on raz w złości kilka miesięcy temu wypomniał mi, że on nie chciał ale zrobił to dla mnie wierząc że to pozwoli nam się szybciej usamodzielnić itd a teraz się na to wcale nie zanosi, a jego rodzinę byłoby spokojnie stać na to, żeby mu dawać pieniądze na utrzymanie się na dziennych studiach w mieście wojewódzkim. Trochę mam wrażenie, że obwinia mnie o to, że z kolegami też praktycznie stracił kontakt, a jedyne co z tego ma to zmęczenie tą sytuacją.

Już tak wiele razy poruszałam ten temat spotkań i czułości... Za każdym razem się wkurza i ja już naprawdę teraz odpuszczam bo chyba nie warto. Raz w miesiącu może zdarzy się, że faktycznie miło spędzimy razem czas na rozmowie, przytulaniu. Ale seks zrobił się wyjątkowo kiepski, na odwal sie... Aż mi wstyd poruszać takie tematy na forum, ale nie mam się kompletnie komu wygadać. On twierdzi, że czego ja oczekuję, skoro tyle czasu jesteśmy razem w końcu według niego tak wygląda prawdziwe życie. A ja nie chce takiego życia jakbyśmy byli parą z 30letnim stażem... Mimo wszystko widzę, że stara się zmienić tą pracę, mówi o planach na przyszłość...

Nie wydaje mi się, aby mu zależało tak, jak może kiedyś. Wychodzi z założenia, że albo bierzesz co jest (może po cichu licząc, że Ty to zakończysz?), albo sobie idziesz w siną dal. Nie jest mu obecnie z tym związkiem za bardzo "po drodze". To nie jest nawet jakaś premedytacja, czy złośliwość. Coś się po prostu zmieniło, skończyło. Czasami tak bywa, bez czyjejkolwiek winy. I szczerze wątpię, czy po zmianie pracy nagle się zrobi z tego związku "wow" i będzie mu się chciało bardziej.

Przestań żyć przeszłością i niepewną przyszłością, a patrz na to co tutaj i teraz. Młodość masz jedną. Czas zmierzyć się z faktami.

[skazana_na_bluesa]

ja bym mu odpowiedziała, że przecież mógł iść na studia dzienne. a ty nawet miałabyś większe perspektywy na pracę w większym mieście, więc dało się pogodzić plany obojga.

[pleaseclick]

Napisane przez skazana_na_bluesa

ja bym mu odpowiedziała, że przecież mógł iść na studia dzienne. a ty nawet miałabyś większe perspektywy na pracę w większym mieście, więc dało się pogodzić plany obojga.

On nie chciał związku na odległość. Wyjechałby 80km dalej, spotykalibyśmy się nie wiem kiedy, bo w weekendy siedzę w szkole, a właśnie wyjechać nie chciałam, bo mam chorych rodziców i chcę być na miejscu...

[skazana_na_bluesa]

no cóż. to ja się chłopakowi trochę nie dziwię, że jest sfrustrowany.

---------- Dopisano o 19:55 ---------- Poprzedni post napisano o 19:54 ----------

i co to znaczy, że rodzice są chorzy? są sparaliżowani i potrzebują zmieniania pampersów?

[pleaseclick]

Napisane przez skazana_na_bluesa

no cóż. to ja się chłopakowi trochę nie dziwię, że jest sfrustrowany.

---------- Dopisano o 19:55 ---------- Poprzedni post napisano o 19:54 ----------

i co to znaczy, że rodzice są chorzy? są sparaliżowani i potrzebują zmieniania pampersów?

Ja naprawdę go namawiałam na dzienne. Mówiłam że mógłby mnie nocować w weekendy itd. On twierdził, że mieszkając z kumplami ja czułabym się niekomfortowo nocując tam. Oni robiliby imprezy, sprowadzali dziewczyny itd.

Nie są sparaliżowani, jednak oboje przewlekle chorują. Tata w czasie roku leży ok 5 miesięcy w szpitalu, 20 km od domu a mama nie ma prawa jazdy. Przystanek autobusowy z którego chodzą busy do tego miasta jest 5km od domu. Mama aktualnie jest po operacji, będzie w domu jeszcze ok 3 miesięcy niestety już wie, że nie ma po co wracać do pracy. Do emerytury zostało jej 3 lata. Mamy na utrzymaniu spory dom, trzeba palić w piecu, myć okna, kosić trawę, a rodzice już nie dają sobie z tym sami rady. Siostra mieszka za granicą, przyjeżdża raz do roku w święta.

[karis992]

Mieszkacie 10 km od siebie i się nie widujecie. Sorry, ale mój tż jak tylko ma okazję, to pędzi do mnie na złamanie karku. Nie ważne o której dojedzie, że czasami jest już 22 i i tak zaraz idziemy spać. Ale wieczór spędzamy razem i przytuleni zasypiamy. Nie widujemy się codziennie, ale każdy weekend spędzamy razem. I też pracuje fizycznie, po 10 godzin dziennie i jeszcze w soboty 7 godzin. Też jest zmęczony, dźwiga ciężkie rzeczy a często jeszcze w domu coś naprawia itp..
Wg mnie gdyby Twojemu facetowi zależało, to byście spędzali razem czas. Trochę przykre, ale taka prawda.

Wysłane z mojego D6603 przy użyciu Tapatalka

[pleaseclick]

Napisane przez karis992

Mieszkacie 10 km od siebie i się nie widujecie. Sorry, ale mój tż jak tylko ma okazję, to pędzi do mnie na złamanie karku. Nie ważne o której dojedzie, że czasami jest już 22 i i tak zaraz idziemy spać. Ale wieczór spędzamy razem i przytuleni zasypiamy. Nie widujemy się codziennie, ale każdy weekend spędzamy razem. I też pracuje fizycznie, po 10 godzin dziennie i jeszcze w soboty 7 godzin. Też jest zmęczony, dźwiga ciężkie rzeczy a często jeszcze w domu coś naprawia itp..
Wg mnie gdyby Twojemu facetowi zależało, to byście spędzali razem czas. Trochę przykre, ale taka prawda.

Wysłane z mojego D6603 przy użyciu Tapatalka

Mój ma 'specjalne' wymagania jak przyjeżdża. Jak ma przyjechać na noc to muszę gotować, bo kanapkami on się nie naje i musi mieć gorącą wodę do kąpieli, więc muszę pół dnia pilnować pieca, a idzie mi to średnio. Czasem z wygody na pewno woli zostać w domu, tam ma wszystko pod nos. Mama nawet mu robi kanapki do pracy a i tak jest najbardziej zmęczony ze wszystkich..

[karis992]

Czyli masz być na jego usługach bo pan i władca jest zmęczony? Sorry, to tak nie działa. Oczywiście dbanie o faceta, gotowanie mu -tak, ale wszystko ma granice zdrowego rozsądku. On od siebie nie daje nic. Tak ja to widzę.

Wysłane z mojego D6603 przy użyciu Tapatalka

[pleaseclick]

Napisane przez karis992

Czyli masz być na jego usługach bo pan i władca jest zmęczony? Sorry, to tak nie działa. Oczywiście dbanie o faceta, gotowanie mu -tak, ale wszystko ma granice zdrowego rozsądku. On od siebie nie daje nic. Tak ja to widzę.

Wysłane z mojego D6603 przy użyciu Tapatalka

Ma też problem z prezentami, czy miłymi wiadomościami, które sobie wysyłaliśmy regularnie jeszcze z rok temu. Ja co chwilę mu coś kupuję bez okazji. Ciuchy ma praktycznie tylko tyle co ja mu kupiłam. Zdarzyło mi się też zwrócić mu uwagę, że też bym chciała coś dostać, na co usłyszałam odpowiedź, że to ze mną jest coś nie tak, jeśli robię mu prezenty oczekując innych w zamian i wypominając mu. Jakoś w grudniu po prostu to olałam, przestałam cokolwiek kupować i przypominać o okazjach. W styczniu kupił mi pewien gadżet sportowy za kupę pieniędzy (prawie 300zł). Bardzo się ucieszyłam, jednak aż mnie bolało ile wydał pieniędzy na taką co prawda niepotrzebną głupotę, a mnie by pudełko ptasiego mleczka wystarczyło do szczęścia. Okazało się jednak, że prezent nie pasuje na mnie i oddał go. Więc pieniądze odzyskał. Na walentynki nic nie dostałam, bo cytując 'on myślał, że skoro nic nie mówiłam, to nie robimy sobie prezentów'. Na dzień kobiet dostałam czekoladę

[findsomething]

Napisane przez pleaseclick

Ma też problem z prezentami, czy miłymi wiadomościami, które sobie wysyłaliśmy regularnie jeszcze z rok temu. Ja co chwilę mu coś kupuję bez okazji. Ciuchy ma praktycznie tylko tyle co ja mu kupiłam. Zdarzyło mi się też zwrócić mu uwagę, że też bym chciała coś dostać, na co usłyszałam odpowiedź, że to ze mną jest coś nie tak, jeśli robię mu prezenty oczekując innych w zamian i wypominając mu. Jakoś w grudniu po prostu to olałam, przestałam cokolwiek kupować i przypominać o okazjach. W styczniu kupił mi pewien gadżet sportowy za kupę pieniędzy (prawie 300zł). Bardzo się ucieszyłam, jednak aż mnie bolało ile wydał pieniędzy na taką co prawda niepotrzebną głupotę, a mnie by pudełko ptasiego mleczka wystarczyło do szczęścia. Okazało się jednak, że prezent nie pasuje na mnie i oddał go. Więc pieniądze odzyskał. Na walentynki nic nie dostałam, bo cytując 'on myślał, że skoro nic nie mówiłam, to nie robimy sobie prezentów'. Na dzień kobiet dostałam czekoladę

Wiem, że to zabrzmi okrutnie, ale widzę tu spory problem, chłopak jest po prostu skąpy. Nie wiem czy zadowoli Ciebie taki charakter.

[pleaseclick]

Napisane przez findsomething

Wiem, że to zabrzmi okrutnie, ale widzę tu spory problem, chłopak jest po prostu skąpy. Nie wiem czy zadowoli Ciebie taki charakter.

Tłumaczy się, że nie ma czasu i siły myśleć nad prezentami dla mnie..

[skazana_na_bluesa]

a że ciebie zadowoli ptasie mleczko to po co ma się wysilać

[findsomething]

Napisane przez pleaseclick

Tłumaczy się, że nie ma czasu i siły myśleć nad prezentami dla mnie..

Wg. mnie dyskwalifikuje go taki charakter skąpca. Powinnaś jednak przemyśleć to wszystko, na dłuższą metę życie z kimś takim jest bardzo ciężkie... Przemyśl to.

[201803111829]

A może spróbujcie się przeprowadzić razem do tego większego miasta? Łatwiej o pracę, zamiwszkacie razem.