Zdarza Wam się udawać orgazm?

[Adrenalina88]

Szukałam takiego wątku, ale nie znalazłam. (Jeśli był - wybaczcie)

Zdarzyło się? Przyznałyście się potem? Jak się czułyście?

Mnie na szczęście tylko raz - było mi głupio, że facet tak strasznie się starał a ja nic. Nie przyznałam się, ale więcej tego nie zrobiłam, bo czułam się jakoś..upokorzona? I że go oszukałam.
Chociaż znam dziewczyny, które robią to regularnie, bo wstydzą się, że nie mają w ogóle orgazmu pochwowego i właściwie trochę je rozumiem.

[Savathus]

_____

[cicham37]

Mi się nigdy nie zdarzyło udawać. Zresztą, chyba jakbym udawała, to TŻ by chyba zauważył, tak mi się wydaje . Pochwowy mi bardzo trudno osiągnąć (jak chyba większości). Trochę żałuję . No ale cóż, wolę tak niż udawać, że mam orgazm... Ale czasem też mi tak głupio, że Kochany się tak stara, a mi ciężko dojść. Zwykle wtedy Mu o tym mówię i jakoś nikt się nie złości. Chwila przerwy wystarczy i potem zwykle już jest orgazm .

[Naciaaa1991]

Nie rozumiem po co go udawać :/
Czy nie lepiej porozmawiać z partnerem na ten temat?
Oszukiwać kogoś z kim się jest i przede wszystkim kogo się kocha, to chyba nie zbyt dobre rozwiązanie...

[90agnieszka90]

Nie udawałam-nigdy nie musiałam bo on zawsze jest raz wystarczy kilka minut,raz kilkanaście,raz jest słabszy raz intensywniejszy ale jest

Raz tylko nie mogłam dojść bo już byłam prawie na szczycie i wtedy-ciach krew poleciała ja już tak mam z powodu błony-niestety doznałam podrażnienia i nawet przy pieszczotach lechtaczki czułam ból wejścia do pochwy więc powiedziałam że nic z tego nie będzie ale zrobiliśmy godzinkę przerwy i juz sie udało

[xblackxshadowx]

Ja mojemu TŻtowi powiedziałam, że nie będę udawać gdy zaczniemy współżyć.
Jak będzie to fajnie, jak nie to nic się nie stanie...

[niczka87]

Nigdy mi się nie zdarzyło udawac orgazmu. Bo i po co? Uwazam, że to nie ma sensu.

[wilcza jagoda]

Nie - nigdy - to żelazna zasada. To tylko wprowadza partnera w bład - co do techniki

Z resztą...
Po co ja mam się męczyć udając orgazm? Niech mój mąż się pomęczy, żeby mnie do niego doprowadzić

PS.
właśnie znalazłam taki dowcip...

On i Ona leżą po wszystkim w łóżku i palą papierosy.
On: I co? Miałaś orgazm?
Ona: Nie.
On: I co się mówi?
Ona: Przepraszam.

to tyle w temacie

[Mocny Akcent]

Nie udaję, bo chcę GO doświadczyć.

[Tetrix]

A ja nigdy nie miałam i nigdy nie udawałam orgazmu, chociaż mam czasem myśli że powinnam zacząć, bo mój facet jest coraz bardziej niezadowolony

[Vivienne]

Napisane przez Tetrix

A ja nigdy nie miałam i nigdy nie udawałam orgazmu, chociaż mam czasem myśli że powinnam zacząć, bo mój facet jest coraz bardziej niezadowolony

ON niezadowolony? To chyba TY powinnaś być niezadowolona....

[GothicLolita22]

Nigdy mi się nie zdarzyło udawać orgazmu. Po co? Żeby pomyślał sobie, że jest ekstra ogierem i spoczął na laurach?

[perelka-20]

Napisane przez wilcza jagoda

Nie - nigdy - to żelazna zasada. To tylko wprowadza partnera w bład - co do techniki

Z resztą...
Po co ja mam się męczyć udając orgazm? Niech mój mąż się pomęczy, żeby mnie do niego doprowadzić

PS.
właśnie znalazłam taki dowcip...

On i Ona leżą po wszystkim w łóżku i palą papierosy.
On: I co? Miałaś orgazm?
Ona: Nie.
On: I co się mówi?
Ona: Przepraszam.

to tyle w temacie

bossskie

Napisane przez GothicLolita22

Nigdy mi się nie zdarzyło udawać orgazmu. Po co? Żeby pomyślał sobie, że jest ekstra ogierem i spoczął na laurach?

No i ja mam takie zdanie jak dziewczyny, po co go w błąd wprowadzać, robi coś źle a myśli że dobrze to będzie tak robił dalej, jak się ma chłopak nauczyć? Pokaż mu lub powiedz jak ma to robić i nie trzeba będzie udawać. Orgazm jest świetny ale myślę, że w tym wyścigu równie fajne co finisz jest skakanie przez płotki i duuużo okrążeń

[kkaarroollaa]

Nigdy nie udawałam i nie mogła bym udawać. Troche dziwię się dziewczynom które to robią- odbieracie sobie tym szanse na mega przyjemność. Trzeba się nauczyć własnego ciała, nawet jeśli początki bywają trudne.

[GothicLolita22]

Napisane przez perelka-20

No i ja mam takie zdanie jak dziewczyny, po co go w błąd wprowadzać, robi coś źle a myśli że dobrze to będzie tak robił dalej, jak się ma chłopak nauczyć? Pokaż mu lub powiedz jak ma to robić i nie trzeba będzie udawać. Orgazm jest świetny ale myślę, że w tym wyścigu równie fajne co finisz jest skakanie przez płotki i duuużo okrążeń

Ależ ja wcale nie udaję Nawet mi nigdy do głowy nie przyszło, że mogłabym udawać

[Dotka90]

Nigdy

[Niezmienna]

nigdy nie udawałam z resztą nigdy go nie miałam.

[Mneme]

Nie udaję... Kiedyś nigdy nie mialam orgazmu. Z obecnym partnerem miałam go po raz pierwszy podczas stosunku i też przy nim tak naprawdę zaczęło się u mnie pełne czerpanie radości z seksu (a partnerów miałam wcześniej kilku, w tym jednego dość dłuuugo).
Na początku związku powiedziałam obecnemu partnerowi, że jestem "ciężkim okazem" Zresztą, od początku dużo ze sobą rozmawialiśmy. On zaczął nade mną pracować, on mnie po części przeżywania rozkoszy nauczył. Nie wyobrażam sobie nie mówienia mu, że np. orgazmu tym razem nie było, co nie zmienia faktu, że było cudownie (bo zawsze jest).
Gdyby nie bycie z nim szczerym od samego początku, pewnie nie zgralibyśmy się w łóżku aż tak dobrze.

[Mars_]

Nigdy nie udawałam i nie będę

[Ewik86]

Napisane przez Mneme

Nie udaję... Kiedyś nigdy nie mialam orgazmu. Z obecnym partnerem miałam go po raz pierwszy podczas stosunku i też przy nim tak naprawdę zaczęło się u mnie pełne czerpanie radości z seksu (a partnerów miałam wcześniej kilku, w tym jednego dość dłuuugo).
Na początku związku powiedziałam obecnemu partnerowi, że jestem "ciężkim okazem" Zresztą, od początku dużo ze sobą rozmawialiśmy. On zaczął nade mną pracować, on mnie po części przeżywania rozkoszy nauczył. Nie wyobrażam sobie nie mówienia mu, że np. orgazmu tym razem nie było, co nie zmienia faktu, że było cudownie (bo zawsze jest).
Gdyby nie bycie z nim szczerym od samego początku, pewnie nie zgralibyśmy się w łóżku aż tak dobrze.

Ja właśnie jestem takim ciężkim okazem . Orgazm miałam tylko raz, z hmmm 4-5 lat temu. Co prawda odczuwam dużą przyjemność podczas seksu, ale jednak tego punktu kulminacyjnego nie mam Mój partner o tym wie, nigdy go nie oszukiwałam i nie udawałam.
A skoro Ty miałaś podobnie do mnie może zdradzisz mi jak się nauczyłaś osiągać orgazm
Aha, dodam może, że moja mama też ma ten problem, więc może to genetyczna niezdolność do osiągania orgazmów?

[MdM]

Nie zdarzylo mi sie nigdy.

[perelka-20]

Napisane przez GothicLolita22

Ależ ja wcale nie udaję Nawet mi nigdy do głowy nie przyszło, że mogłabym udawać

nie twierdzę,że udajesz zgodziłam się z Twoim zdaniem, że :

Nigdy mi się nie zdarzyło udawać orgazmu. Po co? Żeby pomyślał sobie, że jest ekstra ogierem i spoczął na laurach?

[Oleńka =)]

Partner przeciez sam wie, czy jego kobieta przezywa orgazm. Czuc to w przypadku orgazmu pochwowego - przynajmniej takie jest moje zdanie.

[Dotka90]

Nie zawsze to czuć Poza tym: zawsze może powiedzieć, że miała łechtaczkowy i co wtedy? :P

[flamma87]

Napisane przez Ewik86

Ja właśnie jestem takim ciężkim okazem . Orgazm miałam tylko raz, z hmmm 4-5 lat temu. Co prawda odczuwam dużą przyjemność podczas seksu, ale jednak tego punktu kulminacyjnego nie mam Mój partner o tym wie, nigdy go nie oszukiwałam i nie udawałam.
A skoro Ty miałaś podobnie do mnie może zdradzisz mi jak się nauczyłaś osiągać orgazm
Aha, dodam może, że moja mama też ma ten problem, więc może to genetyczna niezdolność do osiągania orgazmów?

Genetyczna zdolność raczej nie, moja mama ma zawsze (tak twierdzi ), a ja - baaardzo rzadko. Przez 3,5 roku regularnego współżycia zdarzyło mi się to kilka razy (pamiętne razy ), kilka razy czułam, że jestem blisko, więc zdolna do jego osiągnięcia jestem (moja pani doktor od psychospołecznych kontekstów seksualności uważa, że mitem jest te 30% z ogółu kobiet, które są zdolne osiągnąć orgazm - każda jest zdolna, istotna jest kwestia partnera i stymulacji). Natomiast orgazm (naprawdę intensywny) przez stymulację łechtaczki osiągam bez żadnych problemów, ale... sama. Czasem zastanawiam się, czy się w jakiś sposób nie "uwarunkowałam" na własny dotyk, hmmm...

Wracając do tematu, mój TŻ wie, że mam z orgazmem problemy, ale nigdy nie udaję.

[wilcza jagoda]

Napisane przez flamma87

Genetyczna zdolność raczej nie, moja mama ma zawsze (tak twierdzi ), a ja - baaardzo rzadko. Przez 3,5 roku regularnego współżycia zdarzyło mi się to kilka razy (pamiętne razy ), kilka razy czułam, że jestem blisko, więc zdolna do jego osiągnięcia jestem (moja pani doktor od psychospołecznych kontekstów seksualności uważa, że mitem jest te 30% z ogółu kobiet, które są zdolne osiągnąć orgazm - każda jest zdolna, istotna jest kwestia partnera i stymulacji). Natomiast orgazm (naprawdę intensywny) przez stymulację łechtaczki osiągam bez żadnych problemów, ale... sama. Czasem zastanawiam się, czy się w jakiś sposób nie "uwarunkowałam" na własny dotyk, hmmm...

Wracając do tematu, mój TŻ wie, że mam z orgazmem problemy, ale nigdy nie udaję.

To może doprowadź się do orgazmu jego ręką - oboje będziecie mieli radochę, że Wasza wspólna liczba powiększyła się A TŻ może wyciągnie wnioski (w kwestii technicznej)

[flamma87]

Napisane przez wilcza jagoda

To może doprowadź się do orgazmu jego ręką - oboje będziecie mieli radochę, że Wasza wspólna liczba powiększyła się A TŻ może wyciągnie wnioski (w kwestii technicznej)

No właśnie, kwestia techniczna. Ale za każdym razem jest coraz bliżej sukcesu, stara się chłopak.

[wilcza jagoda]

Napisane przez flamma87

No właśnie, kwestia techniczna. Ale za każdym razem jest coraz bliżej sukcesu, stara się chłopak.

Tylko nie zastanawiaj się za dużo - przyjdzie czy nie przyjdzie... Raczej skup się na własnych odczuciach... Rozmyślanie w tym momencie może rozwalić najlepszy orgazm

[lacrimachristi]

pochwowego niegdy nie mialam;( wiec nie ma co udawac;p

[flamma87]

Napisane przez wilcza jagoda

Tylko nie zastanawiaj się za dużo - przyjdzie czy nie przyjdzie... Raczej skup się na własnych odczuciach... Rozmyślanie w tym momencie może rozwalić najlepszy orgazm

Właśnie, przez pewien czas to był problem, bo myślałam głównie "a może teraz, skup się dziewczyno, miej ten orgazm", ale udało mi się zrozumieć, że to bezsens i tylko sobie utrudniam. W tej chwili i tak o pracy nad orgazmami mogę sobie pomarzyć, bo mój TŻ tydzień temu wybył za granicę na 2,5 miesiąca, ale taki reset systemu tylko na dobre nam wyjdzie.