Niezdana matura przyjaciółki = nie może iść na studia dzienne?

[mm444]

Treść usunięta

[bubus900]

drabineczka - jesteś mega żałosna i tyle w temacie.
widać, że postawiłaś sobie za cel bycie 'zadziorną', rozczaruję Cię jednak - jesteś żałosna i to bardzo.
i bardzo Cię proszę skończ tę jałową dyskusję, bo naprawdę jeszcze jeden Twój komentarz i Cię zgłoszę, także miej odrobinę klasy i się już "o jezu, siejesz lament" ucisz.

[201604181004]

Napisane przez bubus900

drabineczka - jesteś mega żałosna i tyle w temacie.
widać, że postawiłaś sobie za cel bycie 'zadziorną', rozczaruję Cię jednak - jesteś żałosna i to bardzo.
i bardzo Cię proszę skończ tę jałową dyskusję, bo naprawdę jeszcze jeden Twój komentarz i Cię zgłoszę, także miej odrobinę klasy i się już "o jezu, siejesz lament" ucisz.

naprawde spinasz się bez sensu

[bubus900]

ja się nie spięłam, to Ty rozpętałaś tę gadkę o niczym i to Tobie radzę zluzować. napisałam jeden komentarz, a Ty na mnie naskoczyłaś, że sieję lament. idź na spacer, ładna pogoda jest.

[201610310857]

serio dużo osób nie zdało w tym roku?????????
Nie orientowałam się, ale polski czy matma były proste więc sądziłam, że raczej dużo zdało?

[HolaChica]

Napisane przez mm444

Treść usunięta

Pozostałe przedmioty zdała bardzo dobrze, podstawy na 80-90%, a do tego rozszerzenia też nieźle. Na tym jednym tylko jej nie poszło. Byłam w szoku jak się dowiedziałam A ten UAM, bo chodzi o to, że ma takie aspiracje, a chce studiować dziennie na bezpłatnej uczelni. Wiem że w Poznaniu jest jeszcze UP i UE i być może się tam zakręci (na UP bardziej)

[Cathas]

Napisane przez mm444

Treść usunięta

Nadal nie wierzę. 60-70% to "nie poszło", nie zdobyć głupich 30% to katastrofa.

I tak oto dokonuje się dewaluacja tytułów naukowych - bo ja chcę studiować dziennie na bezpłatnej uczelni, nieważne co, nieważne gdzie, byle studiować.

A potem płacz, że pracy dla magistra nie ma.

[HolaChica]

Napisane przez Cathas

Wybacz, ale nie wierzę, że ktoś moze mieć świetne wyniki ze wszystkich przedmiotów, a z jednego nie umieć nic.
Podwyższanie wyników to dla mnie również kpina.
Powinny wrócić egzaminy na studia, wtedy studiowaliby Ci, którzy powinni, a nie wszyscy, "bo można".



Nadal nie wierzę. 60-70% to "nie poszło", nie zdobyć głupich 30% to katastrofa.

I tak oto dokonuje się dewaluacja tytułów naukowych - bo ja chcę studiować dziennie na bezpłatnej uczelni, nieważne co, nieważne gdzie, byle studiować.

A potem płacz, że pracy dla magistra nie ma.

To nie wierz, piszę jak jest Nie poszła matematyka, nie widzę w tym nic dziwnego. Zwłaszcza jeśli chodzi o umysły humanistyczne. Bardzo dobrze, że chce studiować, nawet jeśli ma to być studiowanie dla studiowania czyli "byle co", bo w końcu skończyłą LICEUM OGÓLNOKSZTAŁCĄCE, więc co ma robić Twoim zdaniem? Siedzieć w domu całe życie? Bo wątpię by po LO ktoś kogoś do pracy przyjmował ! Zastanów się chwilę nim napiszesz

[Cathas]

Napisane przez HolaChica

To nie wierz, piszę jak jest Nie poszła matematyka, nie widzę w tym nic dziwnego. Zwłaszcza jeśli chodzi o umysły humanistyczne. Bardzo dobrze, że chce studiować, nawet jeśli ma to być studiowanie dla studiowania czyli "byle co", bo w końcu skończyłą LICEUM OGÓLNOKSZTAŁCĄCE, więc co ma robić Twoim zdaniem? Siedzieć w domu całe życie? Bo wątpię by po LO ktoś kogoś do pracy przyjmował ! Zastanów się chwilę nim napiszesz

Żal to w sumie komentować - też się na studia wybierasz? To uważaj, bo tam będzie i logika i być moze statystyka, czy też językoznawstwo (z dużą ilością matmy właśnie). I co wtedy - na egzaminie tez powiesz "no tak, nic dziwnego, że nie zdałam, to przecież matematyka"...
Przerażają mnie takie osoby.

Nie używaj pojęć, których nie rozumiesz prawidłowo.

Nie, nie bardzo dobrze, bo to strata czasu dla mało inteligentnej osoby.

Po liceum może iść zdobyć zawód, przynajmniej nie będzie zasilała grona bezrobotnych za kilka lat.
A poza tym, myslisz, że jak skończy byle jakie studia, to ją ktoś od razu weźmie z otwartymi ramionami do pracy? Ocknij się i popatrz na wątki bezrobotnych.

Wybacz, ale jak ktoś nie potrafi zdobyć 30% z matematyki na poziomie podstawowym, to dla mnie jest mało inteligentny. Co widać już po jej toku myślenia - byle na studia, a co tam, w końcu liceum skończyłam (szkoda, że bez matury na razie).
Dobrze, że ja mam studia za soba, bo jakbym miała na roku być z kimś takim, to bym się pocięła.

[HolaChica]

Napisane przez Cathas

Żal to w sumie komentować - też się na studia wybierasz? To uważaj, bo tam będzie i logika i być moze statystyka, czy też językoznawstwo (z dużą ilością matmy właśnie). I co wtedy - na egzaminie tez powiesz "no tak, nic dziwnego, że nie zdałam, to przecież matematyka"...
Przerażają mnie takie osoby.

Nie używaj pojęć, których nie rozumiesz prawidłowo.

Nie, nie bardzo dobrze, bo to strata czasu dla mało inteligentnej osoby.

Po liceum może iść zdobyć zawód, przynajmniej nie będzie zasilała grona bezrobotnych za kilka lat.
A poza tym, myslisz, że jak skończy byle jakie studia, to ją ktoś od razu weźmie z otwartymi ramionami do pracy? Ocknij się i popatrz na wątki bezrobotnych.

Wybacz, ale jak ktoś nie potrafi zdobyć 30% z matematyki na poziomie podstawowym, to dla mnie jest mało inteligentny. Co widać już po jej toku myślenia - byle na studia, a co tam, w końcu liceum skończyłam (szkoda, że bez matury na razie).
Dobrze, że ja mam studia za soba, bo jakbym miała na roku być z kimś takim, to bym się pocięła.

Napisałam nic dzwinego, że nie zdała matematyki, ponieważ nigdy jej ona nie szła. Mnie matematyka akurat idzie i nie boję się przedmiotów z nią związanych... Nie wiem skąd wysnułaś taki "wniosek"
Nie Tobie oceniać kto jest inteligentny, a kto nie, zwłaszcza, jeśli tych osób nie znasz.
Pozdrawiam serdecznie sfrustrowaną "byłą studentkę"

[Pampalini]

Napisane przez HolaChica

To nie wierz, piszę jak jest Nie poszła matematyka, nie widzę w tym nic dziwnego. Zwłaszcza jeśli chodzi o umysły humanistyczne. Bardzo dobrze, że chce studiować, nawet jeśli ma to być studiowanie dla studiowania czyli "byle co", bo w końcu skończyłą LICEUM OGÓLNOKSZTAŁCĄCE, więc co ma robić Twoim zdaniem? Siedzieć w domu całe życie? Bo wątpię by po LO ktoś kogoś do pracy przyjmował ! Zastanów się chwilę nim napiszesz

uwielbiam to określenie... szkoda tylko, że w dzisiejszych czasach jest ono nadużywane i błędnie interpretowane. ;] ale co ja się tam czepiam... w końcu to dobra wymówka na wszystko ech...

odnośnie problemu Twojej koleżanki - czy naprawdę zamierza studiować "byle co"? Zawsze mi się wydawało, że fajnie jest mieć jakiś konkretny cel, wybrany i przemyślany kierunek, który potencjalnie by nas interesował.

W razie czego, to chyba nie problem, jeżeli dziewczyna poprawi maturę, pójdzie chociażby na trochę do pracy, a w przyszłym roku weźmie udział w rekrutacji? Naprawdę, szkoda czasu na studiowanie CZEGOKOLWIEK (byleby było za darmo -.- )

[invisible_01]

Autorko, nie odpowiedziałaś na moje pytanie - na co koleżanka chce iść?

[HolaChica]

Napisane przez invisible_01

Autorko, nie odpowiedziałaś na moje pytanie - na co koleżanka chce iść?

Teraz tak myślę, że macie rację dziewczyny. Lepiej nie studiować byle czego, bo to będzie strata kilku lat. Początkowo doradzałam jej iść na zaoczne (jeśli poprawi maturę). Raczej nie ma szansy na to, aby rok była w domu i poszła dopiero za rok na studia na spokojnie, ponieważ tutaj gdzie mieszka raczej pracy nie znajdzie.
A chce iść na pedagogikę, kontretnie resocjalizację lub socjoterapię i promocję zdrowia.

[Cathas]

Napisane przez HolaChica

Napisałam nic dzwinego, że nie zdała matematyki, ponieważ nigdy jej ona nie szła. Mnie matematyka akurat idzie i nie boję się przedmiotów z nią związanych... Nie wiem skąd wysnułaś taki "wniosek"
Nie Tobie oceniać kto jest inteligentny, a kto nie, zwłaszcza, jeśli tych osób nie znasz.
Pozdrawiam serdecznie sfrustrowaną "byłą studentkę"

T onie był wniosek, to był przykład.

Nie, w sumie nie mi to oceniać, ale co poradzę, jak wniosek sam się pcha na klawiaturę?

Napisane przez invisible_01

Autorko, nie odpowiedziałaś na moje pytanie - na co koleżanka chce iść?

Nie czytałaś - na UAM.

---------- Dopisano o 11:50 ---------- Poprzedni post napisano o 11:48 ----------

[QUOTE=HolaChica;35053341] A chce iść na pedagogikę, kontretnie resocjalizację lub socjoterapię i promocję zdrowia. [/QUOTE]

A co ona chce po tym robić?

To pytanie już serio, z ciekawości.

[bubus900]

Cathas, zgadzam się z Tobą. Straszna dewaluacja uczelni nastąpiła, po prostu masakryczna. Zresztą, kiedyś, to żeby skończyć LO, trzeba było się namęczyć, a teraz każdy, naprawdę każdy tępak jest w stanie skończyć ogólniaka i studia. Dla mnie to jest nie do pojęcia, a później jest dramat pt. "mam magistra i w sklepie mięsnym nie będę pracować". Prawda jest taka, że spora część osó,b,które kończą teraz studia, nie powinna mieć nawet wykształcenia średniego. Ot, głupia moda na studiowanie. Jak dobrze, że ja mam to już za sobą.

[Animaru89]

Mąż kuzynki po resocjalizacji rozwozi towar po sklepach
Mimo, że w mieście mamy więzienie i ośrodek dla trudnej młodzieży to pracy nie ma.

[HolaChica]

Napisane przez Animaru89

Mąż kuzynki po resocjalizacji rozwozi towar po sklepach
Mimo, że w mieście mamy więzienie i ośrodek dla trudnej młodzieży to pracy nie ma.

Też jej ten kierunek bardzo odradzam, zwłaszcza że w naszej okolicy nie ma zbyt wielu takich miejsc... A dokładnie jest tylko jedno i bez znajomości na pewno będzie ciężko tym bardziej. A co sądzicie o tej socjoterapii i promocji zdrowia? Bo ja jakoś nie bardzo wiem o co chodzi w tym kierunku i co po nim można robić. Nie znam też nikogo, kto to studiował. Dla mnie obydwa są trochę nieprzyszłościowe.

[viva91]

Napisane przez bubus900

Ale ja do Ciebie się nie zwracałam, coś mi się zdaje?
Mam prawo pisać, co mi się tylko podoba to raz. Po drugie miałam na myśli, że matura robi się coraz prostsza, a i tak dużo osób jej nie zdaje.

Za to ja do Ciebie się zwracam. Godna nie jestem, czy co?
Po drugie wyrażaj swoje myśli adekwatnymi słowami, nie mamy szklanych kul i nie wiemy że dla Ciebie: "tak dużo osób w tym roku nie zdało" = "matura robi się coraz prostsza".

A że zdać maturę to żaden wyczyn chyba każdy wie. Już to gdzieś pisałam, ale jak w moim LO ogłaszano wyniki, to cała szkoła ryknęła gdy dyrektor powiedział "wszyscy zdali". Ja patrzyłam na ten tłum i myślałam: "że zdałam to ja wiem, ale 30% mnie nie ratuje". Jak dla mnie wystarczy tylko nie obijać się (przez całą szkołę średnią, nie przez kwiecień klasy maturalnej!) a te 30% się wyciągnie.

Studiowanie byle czego to dla mnie głupota. Niech mi ktoś poda jakąś korzyść z tego, ale korzyść dla rozwoju, nie typu: "zniżka na przejazdy komunikacją miejską".

[szarri]

Napisane przez Cathas

Wybacz, ale nie wierzę, że ktoś moze mieć świetne wyniki ze wszystkich przedmiotów, a z jednego nie umieć nic.
Podwyższanie wyników to dla mnie również kpina.
Powinny wrócić egzaminy na studia, wtedy studiowaliby Ci, którzy powinni, a nie wszyscy, "bo można".

A tam, ja sobie rok po własnej maturze poprawiałam polski - bardziej w sumie hobbystycznie, bo nie było mi to do niczego potrzebne jak się okazało, ale było fajnie . Wspierałam mentalnie chłopaka, w tym samym czasie to samo zdawaliśmy Już trochę czasu minęło, ale za rok chyba sobie biologię i chemię napiszę na rozszerzonym poziomie, może mi coś odwali i kiedyś sobie zrobię drugi fakultet I zgadzam się w 100% w kwestii egzaminów na studia.

Wg mnie matura powinna ograniczać się do polskiego, matematyki i języka obcego - wszystko na umiarkowanym poziomie (wyższy niż obecna podstawa, niższy niż rozszerzenie), żeby zrobić odsiew debili (bo nie byłoby tłumaczenia, że ktoś nie zdał matmy, bo rył do wiedzy o tańcu albo łaciny i kultury antycznej), resztę powinny sobie załatwiać uczelnie we własnym zakresie.

[nicRu]

I próg zdawalności powinien być od 50%. Wiecie, nie śledze biologii czy chemii, fizyka na poziomie rozszerzonym jest od lat mniej więcej taka sama, ale matematyka zubożała przez ostatnie 6 lat strasznie - zarówno rozszerzenie (wyrzucenie z programu mnóstwa materiału, który teraz trzeba nadrobić na studiach, na które idą tępaki mające problemy z logarytmami... ale przecież zostaną inżynierami!***) jak i podstawa. teraz na podstawie są zadania rodem z mojego egzaminu gimnazjalnego + kilka zadań z zakresu liceum (testowane na gimnazjalistce - zdobyla ok 60% korzystając z własnej wiedzy i tablic matematycznych...) Dla mnie to kpina

I pędzenie na studia "bo skończyło się liceum" to też kpina, ale co tu dużo mówić - nawet UJ robi po kilka tur, a na końcu przyjmuje aż do zapełnienia miejsc, nawet ludzi, którzy mieli po 40% z podstaw, o ile nikogo innego nie znajdą
Też uważam, że powinny byc wstępne - lepszy przesiew, a na studia szedłby ktoś minimalnie zorientowany i przygotowany do podjęcia studiów.


***tak, dla mnie inżynier mający problem z matematyką to ktoś, kto tak naprawdę nie umie nic. To, co kryje się pod matematyką na wszelkich inżynieriach środowiska to najprostsze podstawy matematyki wyższej...