2011-05-09, 00:17 | #61 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2010-01
Lokalizacja: Mała wieś Bramki koło Warszawy
Wiadomości: 52
|
Dot.: Kiedy wszystko dzieje się na opak.
Niestety nawet sprzedaż domu w pełni nie rozwiąże sprawy bo przy obecnym kursie franka :/ cóż...chyba mi pozostało modlić się o to by w tym tygodniu zadzwonił ktoś do mojej mamy z propozycją pracy i do mnie też... bo już chodzę i czekam mało co mi telefon do ręki nie przyrośnie...
|
2011-05-09, 00:18 | #62 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-09
Lokalizacja: UK
Wiadomości: 3 153
|
Dot.: Kiedy wszystko dzieje się na opak.
może daj ogłoszenie ze mozesz sprzatac komuś dom itp. ja tak dorabiam. może to nie kokosy ale zawsze cos.
|
2011-05-09, 00:21 | #63 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2010-01
Lokalizacja: Mała wieś Bramki koło Warszawy
Wiadomości: 52
|
Dot.: Kiedy wszystko dzieje się na opak.
Sama siebie potrafię czasem zadziwić...bo sorry on chce wszystko utrzymać w jak najlepszym porządku ale się tak po prostu nie da. Dawał sobie włazić na głowę rodzicom, a ja się w tym wszystkim czuję jak jakiś intruz który wymaga od niego niewiadomo czego i burzy spokój moralny jego rodziców... że zamieszkamy ze sobą przed ślubem...łolaboga...że ślub skromny. Może nie tyle co chcę z nim zerwać ile po prostu postawić go w sytuacji w której będzie musiał się zdecydować i jednoznacznie zadeklarować bo ja nienawidzę tego stanu zawieszenia. Ja się pytam on mi wymija "zobaczymy jak to będzie"... mam już alergię na ten zwrot
|
2011-05-09, 00:24 | #64 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-09
Lokalizacja: UK
Wiadomości: 3 153
|
Dot.: Kiedy wszystko dzieje się na opak.
jedno pytanie: ja czy rodzice. jedna odpowiedz i żadne tam "nie wiem, nie teraz i jakoś to bedzie".
|
2011-05-09, 00:57 | #65 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2010-09
Lokalizacja: stolica mojego świata
Wiadomości: 1 257
|
Dot.: Kiedy wszystko dzieje się na opak.
Autorko Twój problem ulega tak nieustannym metamorfozom, że ilekroć ktoś próbuje coś doradzić okazuje się, że
kucha- problem już się zmienił i wygląda całkiem inaczej. w sumie Twój narzeczony też może być nieźle zdezorientowany. a to, że siebie samą zadziwiasz mnie nie dziwi akurat. mam nawet wrażenie, że samą siebie zachwycasz |
2011-05-09, 09:14 | #66 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2005-08
Wiadomości: 4 242
|
Dot.: Kiedy wszystko dzieje się na opak.
no to, żeby zadowolić rodzinę narzeczonego jedź do pracy za granicę na 3 miesiące wakacji - na wystawny ślub uzbierasz
a że w międzyczasie może chałupę zlicytują - life is brutal poziom absurdu w tym wątku przekracza wszelkie stany alarmowe |
2011-05-09, 09:59 | #67 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2010-01
Lokalizacja: Mała wieś Bramki koło Warszawy
Wiadomości: 52
|
Dot.: Kiedy wszystko dzieje się na opak.
Mogę was pocieszyć, że dziś rano po ledwie 4 godzinach snu wstałam, poszłam na godzinę do pracy... i doszłam do wniosku a niech się dzieje co chce. Jakie życie jest każdy widzi. Mogę wylądować pod mostem, chrzani mnie to. Nie będę dłużej żyła marzeniami, ani planami. Będę żyła z dnia na dzień. Moja kochana rodzina cóż jest jaka jest kocham ich, ale nie będę już dłużej ponosiła konsekwencji ich działań. Wszystko robiłam by moja rodzina była szczęśliwa by inni byli zadowoleni...i co mi z tego przyszło? I na cholerę mi to było? Urodziłam się w rodzinie nieudaczników i muszę się od tego odciąć i już. Walę mojego narzeczonego i jego całą rodzinę, bo nie ważne jak bardzo będę się starała to nikogo nie uszczęśliwię bo świat jest tak skonstruowany a nie inaczej a wśród ludzi zdarzają się i taborety. Na jutro jestem umówiona z moim facetem i oddaję mu pierścionek, wszystkie jego klamoty i prezenty od niego. Czas zacząć nowe życie. Jak skończę? Diabli wiedzą może mnie jakiś psychol wypatroszy... dynda mi to.
|
2011-05-09, 10:07 | #68 | ||||
.
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: koniec świata
Wiadomości: 28 112
|
Dot.: Kiedy wszystko dzieje się na opak.
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
|
||||
2011-05-09, 10:10 | #69 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-09
Lokalizacja: UK
Wiadomości: 3 153
|
Dot.: Kiedy wszystko dzieje się na opak.
a jak już raz pozwolisz wleźc sobie na głowę to już ciężko będzie to zrobic. Żyjesz dla siebie a nie dla rodziny itp. Może jak wszystkich olejesz zamiast na siłę ich zmuszac do ogarnięcia się to szok ( licytowanie domu) ich otrzeźwi. jak nie to ich strata bo to ich życie.
|
2011-05-09, 10:18 | #70 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-12
Lokalizacja: Gdzie indziej jestem
Wiadomości: 8 397
|
Dot.: Kiedy wszystko dzieje się na opak.
[QUOTE=skazana_na_bluesa;2 6804901]80m2 dla 4 osob to malo? litosci. nie wiem w takim razie, w jakim ty palacu mieszkasz. dwa proste przyklady - moj dom rodzinny 65m2-do tej pory mieszkalam z rodzicami (czyli 3 osoby) + mamy 2 ogromne psy, ktore mozna liczyc za 2 osoby. nigdy sie nie pojawil problem, ze za ciasno. chyba, ze akurat psy siedzialy na kanapie razem z rodzicami. drugi przyklad-moje mieszkanie studenckie. ma jakies 45m2 i niedlugo bedziemy mieszkac w 3 osoby. i co? da sie!
Nawet 300 m2 z rodziną męża to za mało Tu nie chodzi o ilość, ale jakość ---------- Dopisano o 11:18 ---------- Poprzedni post napisano o 11:14 ---------- Cytat:
on wie, że zrywasz zaręczyny? w ogóle czemu to robisz? |
|
2011-05-09, 10:26 | #71 | |
BAN stały
Zarejestrowany: 2010-01
Lokalizacja: Mała wieś Bramki koło Warszawy
Wiadomości: 52
|
Dot.: Kiedy wszystko dzieje się na opak.
Zdecydowałam się na to wszystko, bo już mam tego dosyć. Postanowiłam i będę się po prostu tego trzymała...koniec bawienia się w uszczęśliwianie innych własnym kosztem. Jakoś sobie poradzę i z czasem rany się zagoją. Czasami to faktycznie trzeba sformatować cały dysk i zainstalować system na nowo i pozostałe oprogramowanie. Właśnie się formatuję i lada moment zainstaluję nowy system. Nie będę na sobie utrzymywała eksploitów Pora na Little Grey 2.0
---------- Dopisano o 11:26 ---------- Poprzedni post napisano o 11:23 ---------- Cytat:
|
|
2011-05-09, 10:30 | #72 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-07
Lokalizacja: Shmalzberg
Wiadomości: 7 002
|
Dot.: Kiedy wszystko dzieje się na opak.
jeśli chodzi o problem wystawnego slubu to ja troche autorkę rozumiem...u mnie w rodzinie nie przywiazuje się wagi do takich rzeczy, śluby są albo wystawne albo nie- co kto lubi...natomiast u TŻa w rodzinie to obowiązek zrobić wesele dla bliższej i dalszej rodziny i to takie z poprawinami koniecznie.
W naszym związku doszło też do ogromniej kłótni na temat wesela (nie samego ślubu ale wesela własnie)...no bo jak to...mamy dziecko a WESELA nie chcemy?! wszyscy założyli że slub tak czy siak będzie- a jak wyprowadziliśmy rodzinkę z błedu, że nie nie będzie...to matka TŻa strzeliła focha z przytupem. Bracia- głośno i wyraźnie komentowali że "tak się nie robi" i "o co nam chodzi?!"...jeden z braci nawet sobie pozwolił w zyczeniach noworocznych zamieścić "no i zycze SOBIE bawić sie w tym roku na waszym weselu w końcu"- także rozumiem autorki problem z presją otoczenia. a co do kasy na ślub i wesele- u mojego TŻa matka powiedziała jasno- mam odłożoną dla was kasę na wesele 25 tysięcy- na prezent. Teraz z TŻem kupujemy mieszkanie (ślubu nadal nie mamy) i chcieliśmy kasę POŻYCZYĆ od niej na remont, chociaż łazienkę zrobić- więc absolutnie ODPADA!! ona nam tą kasę da, ale na ślub! jak slubu nie ma to i kasy nie ma i caly czas nam truje- weźcie ślub to wam dam te pieniądze...ale nie na mieszkanie, nie na remont, nawet nie na dziecko (gdyby coś nie daj buk się działo złego) tylko na ślub!! bo ona sobie tak zaplanowała i już! inaczej, jesli będziemy po swojemu żyli nadal to kasy nie zobaczymy no więc po takiej gadce to ja ją wyśmiałam w twarz a niech se tą kasą tyłeczek podciera...no ale TŻ czuje się w obowiązku zadowolić rodzinę także doskonale akurat ten problem autorki rozumiem i też wiele razy mi sie wydawało, ze nie dam już rady z tym walczyć i że może lepiej by było zostawić go w cholerę, choć bardzo go kocham, to presja rodziny może nawet bardzo silne uczucia oziębić
__________________
jedyne miejsce gdzie sukces jest wcześniej niż wysiłek, to słownik jak chłopu zależy, to żeby skały srały, a mury pękały, to znajdzie czas i sposób, żeby się z Tobą skontaktować... |
2011-05-09, 10:34 | #73 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-09
Lokalizacja: UK
Wiadomości: 7 289
|
Dot.: Kiedy wszystko dzieje się na opak.
Cytat:
|
|
2011-05-09, 10:36 | #74 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-09
Lokalizacja: UK
Wiadomości: 3 153
|
Dot.: Kiedy wszystko dzieje się na opak.
walnij tym wszystkim, jak chłopak na prawde kocha to wróci, rodzina jak kocha to weźmie się w garsc a ty zyskasz święty spokój i pewnośc ze osoba z którą chcesz się zwiazac to ten jedyny który zawsze bedzie stał za Tobą murem a nie poleci na każde wezwanie mamusi.
|
2011-05-09, 10:41 | #75 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-10
Wiadomości: 345
|
Dot.: Kiedy wszystko dzieje się na opak.
Wiesz, co? Nie piszę tego złośliwie, ale dorośnij. Zachowujesz się teatralnie i egzaltowanie, jak nastolatka. Zdecydowanie nie jesteś gotowa na założenie rodziny na ślub, na poważny związek w ogóle. Życie jest jakie jest. Nikt nie obiecywał, że będzie łatwo. Zastanów się nad sobą, nad swoimi priorytetami. Nie odstawaj jakichś przedstawień, tylko naucz się rozmawiać, komunikować z drugą osobą, mówić o swoich problemach i stawiać wyraźnie swoje wymagania, oczekiwania. Może wtedy łatwiej byłoby dogadać się z narzeczonym, zamiast oddawać mu pierścionek niewiadomo czemu. Ja też mam za sobą w przeszłości zrywanie zaręczyn, ale przed tym jasno komunikowałam w czym leży problem, walczyłam o związek, nie udało się. Zacznij twardo stąpać po ziemi!
|
2011-05-09, 10:50 | #76 | |
BAN stały
Zarejestrowany: 2010-01
Lokalizacja: Mała wieś Bramki koło Warszawy
Wiadomości: 52
|
Dot.: Kiedy wszystko dzieje się na opak.
Dzięki...było mi to potrzebne. Ta szczypta zrozumienia w gorzkiej kawie życia. I jak już wspomniałam są rzeczy których nie przeskoczę mogę co najwyżej wyeliminować przeszkodzę mocną repostą bo już skończyły mi się uprzejmościowe frazesy. Matka mojego faceta już wyraźnie w zeszłym roku wyraziła się, że podjęte przeze mnie praktyki w zeszłym roku to frajerstwo bo pracowałam za darmo. O z całym szacunkiem, ale w dzisiejszych czasach by zdobyć chociaż odrobinę doświadczenia żeby móc coś wpisać w CV, żeby móc się starać o wymarzoną pracę to trzeba czasami popracować za darmo, a nie ukrywam, że te praktyki mi sporo dały. Oczywiście facet wtedy powiedział że jego mama tego nie miała na myśli, że tak wyraża troskę o mnie... szczerze moi rodzice jakoś inaczej okazują troskę. Niestety jego mama jest osobą nieżyciową, która wcześnie zakończyła karierę zawodową i teraz jest na emeryturze i oddaje się kuchceniu i wtrącaniu w życie dorosłych dzieci (mój facet i jego dwie niewiele młodsze siostry). Do perfekcji opanowała sztukę gnojenia i sprowadzania do parteru. Ja z racji tego że przez wiele lat trenowałam aikido nauczyłam się jednej rzeczy, że na każdą technikę jest kontr technika i trzeba tylko wiedzieć co wykorzystać i w jakim momencie na zasadzie automatu. Dlatego skończyłam z prostym wymijaniem ciosów przeciwnika i pora uderzyć, a najlepiej tam gdzie boli najbardziej.
---------- Dopisano o 11:50 ---------- Poprzedni post napisano o 11:46 ---------- Cytat:
|
|
2011-05-09, 11:09 | #77 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-01
Wiadomości: 222
|
Dot.: Kiedy wszystko dzieje się na opak.
Cytat:
Dobrze pamiętam Twoje posty sprzed około pół roku, z wątku, w który się wkręciłam (wtedy jeszcze biernie, nie miałam konta). Pamiętam jak mądrze wtedy pisałaś o tym, że można sobie poradzić, że da się ułożyć sobie życie na nowo życie z tą samą osobą, pisałaś o dziecku, o tym, że jak jest miłość i człowiek się stara to się uda. Fakt, jest ciężko, ale da się. W Twoich postach widać było ogromną siłę. Czytam Twoje posty na wielu wątkach i naprawdę, choć może to brzmieć głupio, jesteś dla mnie osobą, która daje mi nadzieję (jestem na etapie rozstania, z silną nadzieją na dalszy rozwój wydarzeń podobny jak u Ciebie, czyli na powrót po jakimś czasie, co zresztą opisywałam na wątku rozstaniowym). Twoja mądrość życiowa i siła mogą być dla innych przykładem. Jeśli Ty byś się poddała, to ja przestaję wierzyć w szczęśliwe zakończenia. Więc nie trać tej siły!
__________________
|
|
2011-05-09, 11:12 | #78 | |
.
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: koniec świata
Wiadomości: 28 112
|
Dot.: Kiedy wszystko dzieje się na opak.
Cytat:
|
|
2011-05-09, 11:31 | #79 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2010-01
Lokalizacja: Mała wieś Bramki koło Warszawy
Wiadomości: 52
|
Dot.: Kiedy wszystko dzieje się na opak.
Jeżeli komukolwiek cycki opadają to dlatego że nie nosi biustonosza i sugerowała bym przeczytanie info, że rzucam faceta i zaczynam nowe życie, bo nie będę zakładała rodziny w sytuacji kiedy jedyną osobą idącą na kompromisy jestem ja. Nie pouczaj mnie co to znaczy bycie dorosłym, bo tylko dzieci nie mają wątpliwości. W tym przypadku jestem osobą dorosłą bo patrzę na całe spektrum wydarzeń a nie na jeden wycinek. Dziecinne było by to gdybym wyszła za tego człowieka a potem starała się o rozwód. Dubito ergo sum rozważ te słowa zanim nazwiesz kogoś dzieckiem, bo każdy ma prawo do wątpliwości.
|
2011-05-09, 11:42 | #80 | |
.
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: koniec świata
Wiadomości: 28 112
|
Dot.: Kiedy wszystko dzieje się na opak.
Cytat:
przeczytalam te informacje, co nie zmienia faktu, ze uwazam, ze nie doroslas do pewnych rzeczy. bardzo dobrze, nie bierz slubu, bo to bez sensu. odnioslam sie do tej kwestii, ze jak zostanie juz przedstawione jakies rozwiazanie problemu to przedstawiasz problem z zupelnie innej perspektywy. nie czaisz tego? i tak calkiem przy okazji - zalozenie rodziny =/= wziecie slubu. |
|
2011-05-09, 11:55 | #81 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2010-01
Lokalizacja: Mała wieś Bramki koło Warszawy
Wiadomości: 52
|
Dot.: Kiedy wszystko dzieje się na opak.
Nie w tej rodzinie nie według jego rodziny. Wiem, że jak jest plan to jest i jakieś rozwiązanie. Dlatego podejmuję dorosłą decyzję i kij... możliwe że już nigdy w życiu nie wrócę do kwestii jakiegokolwiek ślubu i dzieci i takich tam pierdół. Po prostu nie mówcie mi żeby dorosła, bo z perspektywy ogólnej nikt z nas nie jest dorosły. To tylko subiektywne odczucie kogoś komu się wydaje że już wszystko w życiu widział. Ostatnie co chcę zrobić w swoim życiu to popełnić kolejny błąd i wejść w układ bez wyjścia, w którym nie będę osobą decyzyjną a jedynie pionkiem na szachownicy. Od czasu kiedy się po raz pierwszy poznaliśmy to bardzo się zmieniliśmy i bardzo dorośliśmy, ale ja uważam że nie jestem jeszcze gotowa na to wszystko a już tym bardziej nie sprzyja temu wszystkiemu to co się teraz dzieje. Kiedy mu mówię, że nie chcę teraz ślubu to on to odbiera jednoznacznie jako to że nie chcę z nim życia spędzić (WTF???) nie mam już ochoty na negocjowanie itp. tylko po prostu koniec zrywam zaręczyny i to już postanowione. Z tej mąki chleba nie będzie.
|
2011-05-09, 12:13 | #82 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-10
Wiadomości: 345
|
Dot.: Kiedy wszystko dzieje się na opak.
Ja rozumiem to, co piszesz... Tylko w kogo chcesz uderzyć w narzeczonego? Za teksty jego mamusi? Nie widziałaś wcześniej, że jest maminsynkiem? Nie przeszkadzało Ci to przez cały związek (a przeszliście raczej wiele jego etapów, skoro teraz planowaliście ślub)? Krótko mówiąc, widziały gały, co brały.
Matka TŻ, no cóż nie skomentuję, ale to nie z nią masz żyć, tylko z TŻ. Skoro czujesz, że on się spod wpływu rodziców nie uwolni, a ty tak nie możesz, to są dobre argumenty. Zacznij zatem od nowa, sama. Ale bez ciosów w innych i ataków, ani mszczenia się czy uderzania, gdzie zaboli, bo skoro chcesz zacząć od nowa, to z czystymi emocjami, a nie chęcią zemsty. Spokojnie, wszystko sobie poukładasz, ale kalkuluj na zimno, właśnie o to mi chodziło, że za dużo chyba decyzji podejmujesz w emocjach. Zdystansuj się. Powodzenia Ci życzę! P.S. przerabiałam walenie prosto z mostu, jasne warunki, dawanie szansy, bo może coś się zmieni i wiele innych, aż doszłam do momentu, gdzie naprawdę przestałam go lubić, a jak próbował mnie złapać za rękę, to miałam ochotę go odepchnąć, bo zaczęłam po prostu mieć go dość. Skoro już to zrobiłaś, no to faktycznie, czas zacząć od nowa. Ale na spokojnie, na chłodno. Edytowane przez Kaffienka Czas edycji: 2011-05-09 o 12:16 |
2011-05-09, 12:22 | #83 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2010-01
Lokalizacja: Mała wieś Bramki koło Warszawy
Wiadomości: 52
|
Dot.: Kiedy wszystko dzieje się na opak.
Chyba doszłyśmy do konsensusu. Ja się mówiąc kolokwialnie odcinam i zaczynam życie na nowo a on i jego rodzinka niech się babrają we własnym sosie. Może on kiedyś dojdzie do tych samych wniosków co ja i zobaczy co stracił tą spolegliwością i strachem. Chrzanić to nawet jeżeli będę singlem do końca to szczęśliwym singlem, któremu nikt nie włazi w paradę Zatem jutro decydujące rozwiązanie i hello world
|
2011-05-09, 12:28 | #84 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 5 015
|
Dot.: Kiedy wszystko dzieje się na opak.
Utwierdzam sie w przekonaniu, ze jest swietnym pomyslem czytanie zapomnianych poprzednich watkow niektorych osob, jesli problem/ postawa/ niespojnosc narracji/ inne przeslanki biezacych watkow to uzasadniaja
Zachecam Jedyne, czemu sie dziwie, to jak ten Twoj facet z taka malkontentka, maruda i manipulantka wytrzymal i dlaczegoz na Boga do oltarza z nia sie pcha.
__________________
Iza Diablicja Lilo Kubulek |
2011-05-09, 12:53 | #85 | |
BAN stały
Zarejestrowany: 2010-01
Lokalizacja: Mała wieś Bramki koło Warszawy
Wiadomości: 52
|
Dot.: Kiedy wszystko dzieje się na opak.
Cytat:
I zanim się zdecydujesz kogoś osądzić to poznaj bliżej. Napisałam że wiele rzeczy mi się po prostu posypało ale już znalazłam rozwiązanie. Dlaczego chce ten facet ze mną być? Tu mogę jedynie odwołać się do kwestii że kiedyś nas coś łączyło, a teraz więcej nas dzieli niż łączy. Polecam "Na wieży Babel" Szymborskiej... tak mniej więcej wygląda rozmowa z moim facetem. Tak to bywa kiedy ludziom rozjeżdżają się priorytety. |
|
2011-05-09, 13:08 | #86 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-01
Wiadomości: 3 003
|
Dot.: Kiedy wszystko dzieje się na opak.
Cytat:
dokladnie
__________________
|
|
2011-05-09, 13:11 | #87 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 17 087
|
Dot.: Kiedy wszystko dzieje się na opak.
25 latek, którego życiem dyryguje mamusia?
Nie chciałabym mieć takiego faceta, zerwij zaręczyny, niech się inna z nim użera. |
2011-05-09, 13:12 | #88 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2010-01
Lokalizacja: Mała wieś Bramki koło Warszawy
Wiadomości: 52
|
Dot.: Kiedy wszystko dzieje się na opak.
|
2011-05-09, 13:22 | #89 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-07
Lokalizacja: Shmalzberg
Wiadomości: 7 002
|
Dot.: Kiedy wszystko dzieje się na opak.
Cytat:
Może rozwinę co miałam na myśli, bo widzę, ze trochę opacznie wyszło...tak to jest jak sie pisze karmiąc synka U nas sytuacja z TŻem jest "opanowana" - wspólnie chcemy tworzyć rodzinę, mamy plany na przyszłość, cudownego synka, kupujemy razem mieszkanie... jesteśmy na "dobrej drodze", żeby wszystko skończyło się happy endem. W moim poprzednim poście chodziło mi o to, że nawet gdy relacje w związku wydają się być pozytywne i stabilne bardzo...to jednak presja społeczna- przyłożona w odpowiedni punkt, odpowiednio mocno i często- może doprowadzić do takich myśli jakie teraz ma autorka wątku,, czyli do zastanawiania się "czy aby na pewno jest sens brnąć w to dalej i czy nie prościej byłoby pójść własną drogą"...choć facet temu winny nie jest. A to gdzie ów punkt się znajduje- to indywidualna sprawa każdej osoby. Dla mnie- takim punktem zapalnym jest akceptacja mojego dziecka przez rodzinę TŻa. Widzę że moje dziecko dla nich jest gorsze przez to, że nieslubne i mimo prawie 3 miesięcy życia- niechrzczone...wręcz dowiedziałam się, ze "to straszne, bo trzymam żydka i szatana w domu" (z góry przepraszam wszystkich Żydów za ten text- to moja "tesciowa" okazała się taką antysemitką Dla Autorki wątku- punktem zapalnym moze być na tą chwilę temat ślubu/wesela itp stąd mojej zrozumienie sytuacji i text o tym, ze mi też się zdarzają takie pomysły jak np. rzuć go pod cholerę, idź sobie sama przez życie- moze znajdziesz bardziej pasującego do ciebie... tak sobie myślę, ze tutaj sprawa opiera się o to, jaką postawę wobec problemów przyjmuje TŻ autorki. O ile mój TŻ nauczył się (ale też była to wiedza rodząca się w mękach i bólu) że ZAWSZE GRAMY DO JEDNEJ BRAMKI,że zawsze jesteśmy w jednej i tej samej drużynie...a wszelkie niezgodności, spory, dyskusje i polemiki zalatwiamy w naszych 4 ścianach- bez swiadków, o tyle partner autorki chyba jeszcze tego nie wie, albo nie do końca daje to odczuć Autorce. A w sumie to jest w związku najwazniejsze- poczucie całkowitej akceptacji ze strony partnera Na 'zewnątrz" zwiazek powinien być jednolity jak skała. A co się dzieje w środku- czy ludzie dyskutują, mają takie same zdanie z defaultu, czy raczej ich wspólne stanowisko rodzi się w wyniku trudnych kompromisów-to sprawa tylko tych dwojga. I już. Stąd rozumiem Autorkę że moze mieć poczucie beznadziejności, wydaje mi się, ze w ich przypadku to jeszcze nie czas na zrywanie zaręczyn, bardziej czas na poważną rozmowę, taką z 'daleko idącymi konsekwencjami" JEsli zaczną tworzyć wspólny team, jeśli zawsze jedno będzie murem stało za drugim- to nauczą sie tez "wdupiemania innych" i dadzą radę iść razem przez życie a jesli Autorka zostanie sama ze swoimi problemami, no to nie dziwmy się kobiecie, ze się zastanawia nad wymiksowaniem z takiego "układu" bo związkiem wtedy tego tworu nazwać już nie można Moja rada- ROZMAWIAĆ tylko nie gadać, a prowadzić dialog- sztuka trudna, ale kto ją posiądzie ten sobie w zyciu poradzi sorki za rozpisanie się...
__________________
jedyne miejsce gdzie sukces jest wcześniej niż wysiłek, to słownik jak chłopu zależy, to żeby skały srały, a mury pękały, to znajdzie czas i sposób, żeby się z Tobą skontaktować... |
|
2011-05-09, 13:27 | #90 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2010-01
Lokalizacja: Mała wieś Bramki koło Warszawy
Wiadomości: 52
|
Dot.: Kiedy wszystko dzieje się na opak.
Dobrze może najwyższa pora wszystko ogarnąć by nie było więcej nieporozumień i obelg. Jestem człowiekiem, czy to źle? Najwyraźniej tak. Najwyraźniej żadna z was (z nielicznymi wyjątkami) nie stała w takiej sytuacji w jakiej ja się teraz znajduję. Najwyraźniej większość z was nie miała nigdy wątpliwości. Najwyraźniej los obdarzył was wspaniałymi przyjaciółmi, cudowną kochającą rodziną i partnerami na których możecie w każdym momencie życia liczyć. Że zawsze jest ktoś do kogo możecie się zwrócić. Ja tego szczęścia niestety nigdy nie miałam... i piszę o tym co mnie boli osobom obcym bo ponoć gdzieś wśród miliona internautów/ internautek jest ktoś, kto przeszedł podobną sytuację i potrafi wesprzeć...choćby dzieląc się swoją historią. Najwyraźniej byłam w błędzie i nikt de facto nie chce nawet zrozumieć tego tylko od razu przechodzi do oceny sytuacji, bezdusznej jak patolog badający zwłoki na okoliczności śmierci. Ktoś jeszcze życzy sobie po mnie pojechać dla odreagowania? Zapraszam kamienie leżą pod waszymi palcami.
|
Nowe wątki na forum Intymnie |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 21:42.