jaka powinna być współczesna edukacja?

[wesna]

Napisane przez drabineczka

No. Co w związku z tym? Mamy też wiele nowych chorób cywilizacyjnych, wirusów i nadal szukamy leku na HIV, raka, stwardnienie rozsiane itp a lekarze są tak samo pożądani na rynku pracy jak programiści.
To nadal według ciebie przemawia za tym by kazać dzieciom uczyć się programowania?Sytuacja analogiczna.

---------- Dopisano o 00:06 ---------- Poprzedni post napisano o 00:05 ----------

nie no coraz lepsze argumenty wyciągasz. TAK, przedmiot: analiza rynku pracy najlepiej od podstawówki żeby dzieci wiedziały jakie technikum wybrać.

A od kiedy ten wątek dotyczy tylko edukacji w podstawówce? Uważam, że edukacja w zakresie rynku pracy powinna się odbywać już co najmniej w gimnazjum, o liceum i technikum nie wspominając..

[201604181004]

Jasne. Tnie się godziny matematyki bo nie ma pieniędzy, tnie się godziny historii, nie mówiąc o tym że 2 razy 45 minut angielskiego w tygodniu to jest śmiech na sali a nie nauka, ale nie, koniecznie, 2 godziny religii, 2 godziny programowania plus godzinę analizy rynku pracy w gimnazjum.
Proszę nie kandyduj na fotel ministra edukacji.

[wesna]

Napisane przez drabineczka

No. Co w związku z tym? Mamy też wiele nowych chorób cywilizacyjnych, wirusów i nadal szukamy leku na HIV, raka, stwardnienie rozsiane itp a lekarze są tak samo pożądani na rynku pracy jak programiści.
To nadal według ciebie przemawia za tym by kazać dzieciom uczyć się programowania?Sytuacja analogiczna.

---------- Dopisano o 00:06 ---------- Poprzedni post napisano o 00:05 ----------

nie no coraz lepsze argumenty wyciągasz. TAK, przedmiot: analiza rynku pracy najlepiej od podstawówki żeby dzieci wiedziały jakie technikum wybrać.

---------- Dopisano o 00:08 ---------- Poprzedni post napisano o 00:06 ----------

a te argumenty

To w ogóle mnie rozwalają.
Równie dobrze można przyjąć że to języki są najważniejsze bo bez komunikacji międzyludzkiej czy bez kodu dzięki któremu możemy zapisywać informacje, świat w ogóle by się nie rozwinął więc dzieci muszą się uczyć chińskiego, no bo w wielu firmach w Polsce szukają osób znających tego języka a jest ich tak mało.

pff

Serio w tak wielu firmach potrzebują chińskiego? Słyszałam o większym zainteresowaniu tym językiem (głównie ze względu na eksport), ale jakoś nie zauważyłam wielkiego nagromadzenia ofert pracy z takim wymaganiem. Poza tym, zawsze jest jeszcze angielski, który (o ile mi wiadomo) wciąż jest nauczany w polskich szkołach.

---------- Dopisano o 00:20 ---------- Poprzedni post napisano o 00:15 ----------

Napisane przez drabineczka

Jasne. Tnie się godziny matematyki bo nie ma pieniędzy, tnie się godziny historii, nie mówiąc o tym że 2 razy 45 minut angielskiego w tygodniu to jest śmiech na sali a nie nauka, ale nie, koniecznie, 2 godziny religii, 2 godziny programowania plus godzinę analizy rynku pracy w gimnazjum.
Proszę nie kandyduj na fotel ministra edukacji.

Piszesz tak, jakby to była moja wina że się tnie te godziny
Poza tym, w przypadku niektórych przedmiotów nie liczy się ILOŚĆ, a JAKOŚĆ. Można mieć i 5 godzin historii w tygodniu i nic się na niej nie nauczyć. Wszystko zależy od dobranych materiałów, nauczyciela, wymaganych podstaw programowych...

[201604181004]

Aha to twoim zdaniem jak należy zapewnić jakość nauczania w tym kraju? Czym zmierzyć? Jak narzucic? Chyba osobiście składać kadrę w każdej szkole Bardzo ciekawa wizja.

No, jasne, angielski jest nauczany w szkołach. Pewnie. Dwa razy 45 minut. Nic tylko zdawać CPE w wieku 10 lat.

[wesna]

Napisane przez drabineczka

Aha to twoim zdaniem jak należy zapewnić jakość nauczania w tym kraju? Czym zmierzyć? Jak narzucic? Chyba osobiście składać kadrę w każdej szkole Bardzo ciekawa wizja.

No, jasne, angielski jest nauczany w szkołach. Pewnie. Dwa razy 45 minut. Nic tylko zdawać CPE w wieku 10 lat.

A jak Twoim zdaniem należy zapewnić jakość nauczania w tym kraju?

[201604181004]

Na pewno nie poprzez cięcia godzinowe i wprowadzenie multum zbędnych przedmiotów które można zorganizować w ramach całodniowych konsultacji z zawodowymi doradcami, tak jak są prowadzone spotkania z policją, terapeutami itp :|

[wesna]

Napisane przez drabineczka

Na pewno nie poprzez cięcia godzinowe i wprowadzenie multum zbędnych przedmiotów które można zorganizować w ramach całodniowych konsultacji z zawodowymi doradcami, tak jak są prowadzone spotkania z policją, terapeutami itp :|

No i fajnie. Tylko ze ja nigdzie nie napisalam zeby zlikwidowac chemie, fizyke i matematyke a w zamian wprowadzic programowanie, nauke o gieldzie i nauke o rynku pracy. Wprowadzilam tylko luzne przemyslenia nt tego jakich dziedzin nauki teraz brakuje i zapewne w przyszlosci bedzie brakowac w polskich (i nie tylko) szkolach. Tyle.

[Mileva_]

Prowadzona przez odpowiednich ludzi na odpowiednim miejscu.

Nie ma czegoś takiego jak niepotrzebne dziedziny wiedzy. Jeśli komuś nie pasuje nauka o konsulach na historii czy tkankach na biologii w liceum oglnoksztalcącym, to kto trzyma? Aż ciśnie się na klawiaturę, że są przecież technika i zawodówki. Jedne i drugie sa niestety i bardzo błędnie dyskryminowane. Czy naprawdę każdy musi być magistrem? Czy każdy się do tego nadaje?

W swojej szkolnej karierze natknęłam się na fizyczkę, która plątała się w tym, czego powinna nauczyć i nauczyciela historii o baardzo dziwnych powiązaniach z poprzedniego ustroju, u którego lekcje polegały na przepisywaniu książki. I jak tacy ludzie mają coś przekazać, zachęcić? Jakim cudem? Pięć godzin w tygodniu z życia wyjętych, nic więcej.

Bez chorego nacisku na wyższe wykształcenie.

Studiuje obecnie chmara ludzi z przypadku, którzy ani nie mają do tego powołania, ani specjalnie się nie nadają. Ot, wypada coś ze sobą zrobić, to idę na zaoczną socjologię (przepraszam socjologów z powołania). Idiotyzm.

W sumie, jak tak słucham opowieści rodziców, to system sprzed dwudziestu lat wcale nie był taki zły

//edit// Reformy, która miała przejść kilka miesięcy temu w sprawie liceów (zdaje się, przeszła?...) nawet nie skomentuję, żal totalny i śmiech na sali, całkiem jakby komuś zalezało, by naród był bardziej ciemny. Szkoda mi tylko ludzi, którzy do takiego liceum będą chodzić.

[a298662d510bb0f537bc3b0c2466fe273199e5e8_64a898f2369c4]

Nastawienie na ROZUMIENIE, zamiast bezsensownego wkuwania materiału.

Miałam na studiach profesora, który na egzaminie pozwalał mieć nawet laptopa z podłączonym internetem. A dawał takie pytania, że zdawało jakieś 50% ludzi. Liczyła się kreatywność i zdolność myślenia.

I myślę, że podstawy wszystkich przedmiotów trzeba znać. Mieszkam teraz niestety w Stanach i znam ludzi, którzy np. nigdy w życiu nie mieli fizyki ani chemii, bo nie musieli (wybrali zamiast nich inne przedmioty). I są w temacie całkiem zieloni, nawet nie wiedzą że para wodna to też woda

[Ninquelote]

Napisane przez wesna

KOMUNIKACJA
- nauczanie wyszukiwania informacji; to straszne ale bardzo duża liczba młodych osób nie potrafi obsługiwać google!

Ale oni potrafią świetnie szukać w google. Potrafią znaleźć to czego potrzebują. Ale jeśli nie ma w internecie to znaczy, że nie istnieje. Po co mieć w domu słownik i encyklopedie. Coś czego dziecko powinno samo się nauczyć w domu jest uczone w szkole.

Dodatkowo:
- zrewolucjonizowałabym listę lektur bo mam wrażenie, że bardziej odstraszają od czytania, niż propagują czytanie
- zmieniłabym system odrabiania prac domowych, bo teraz to faktycznie tylko metoda kopiuj/wklej
- zrezygnowałabym z prezentacji maturalnych w ich obecnej formie (bo sama idea nie jest zła)

Zmienić lektury na co? Na Opowieści z Narnii, Pana Samochodzika i Hobbita? Przecież już są. Nie ma żadnych Antków i Rozalek w piecu. A dzieci i tak nie czytają bo im się nie chce. Bo ich rodzice nie nauczyli a teraz nie pilnują.
System edukacji się zmienia. Na gorsze. Można dalej ograniczać wiedzę ogólna i łączyć biologię z geografią na lekcjach przyrody. Uczyć dzieci rozwiązywać testy i robić egzamin w każdym możliwym miejscu.
Szkoła nie nauczy dzieci chcieć się uczyć. To się wynosi z domu. Ale kiedy matka dzwoni ze skargą do szkoły bo pierwszaki za mało się bawią na dywanie to nie ma czego oczekiwać.

[_vixen_]

Według mnie to nie tylko w edukacji i poziomie szkolnictwa problem, ale głównie w domach, gdzie coraz mniejszą uwagę zwraca się na dzieci, "wychowuje" je komputer i telewizor.

[0f0603ed06f411a5d3d78a7f01b50240947bf49a_602474279be1e]

Napisane przez drabineczka

Jasne. Tnie się godziny matematyki bo nie ma pieniędzy, tnie się godziny historii, nie mówiąc o tym że 2 razy 45 minut angielskiego w tygodniu to jest śmiech na sali a nie nauka, ale nie, koniecznie, 2 godziny religii, 2 godziny programowania plus godzinę analizy rynku pracy w gimnazjum.
Proszę nie kandyduj na fotel ministra edukacji.

Ale chyba nikt nie powiedział tutaj, żeby likwidować przedmioty już istniejące i zamieniać je na inne. Raczej w ramach tych przedmiotów wprowadzać potrzebne informacje. Na przykład wiedzę z zakresu umiejętności liczenia kredytów, podatków i zasad ich funkcjonowania czy prowadzenia tzw. domowej księgowości zrobić w ramach lekcji matematyki. Wiedzę na temat podstawowych przepisów prawa przydatnych w życiu (prawa konsumenckie, kodeks cywilny, prawa obywatelskie itp.) na lekcjach WOSu (nie wiem czy jeszcze WOS jest). Informacje na temat różnych chorób, profilaktyki, zapobiegania, rozpoznawania w ramach biologii. Itd.
I przede wszystkim może uczyć DLACZEGO i PO CO coś jest, CZEMU SŁUŻY i JAK Z TEGO KORZYSTAĆ. A nie - macie się tego nauczyć bo tak. Taki jest program, a po co to już nieistotne.

Napisane przez wesna

Poza tym, w przypadku niektórych przedmiotów nie liczy się ILOŚĆ, a JAKOŚĆ. Można mieć i 5 godzin historii w tygodniu i nic się na niej nie nauczyć. Wszystko zależy od dobranych materiałów, nauczyciela, wymaganych podstaw programowych...

Dokładnie. Ja miałam informatykę w liceum na której głównie graliśmy w gry i gadaliśmy między sobą, bo pan nauczyciel wolał sobie siedzieć i słuchać radia myśląc o swoich sprawach.

[1=a298662d510bb0f537bc3b0 c2466fe273199e5e8_64a898f 2369c4;33378346]Nastawienie na ROZUMIENIE, zamiast bezsensownego wkuwania materiału.

Miałam na studiach profesora, który na egzaminie pozwalał mieć nawet laptopa z podłączonym internetem. A dawał takie pytania, że zdawało jakieś 50% ludzi. Liczyła się kreatywność i zdolność myślenia.
[/QUOTE]

Przykład ze studiów mojego TŻ: wykładowcy - osoby głównie starej daty z dużą wiedzą teoretyczną ale i ogromnym doświadczeniem wynikającym z lat pracy - zaliczał student który potrafił myśleć - zastosować odpowiednie wzory, przekształcić je na swój użytek, przewidywać konsekwencje pewnych działań. Wynik się nie liczył zadanie mogło być spaprane, ale jeśli wykładowca widział, że osoba potrafi myśleć logicznie i korzystać z tej wiedzy, którą posiada był studentem docenionym.

Napisane przez _vixen_

Według mnie to nie tylko w edukacji i poziomie szkolnictwa problem, ale głównie w domach, gdzie coraz mniejszą uwagę zwraca się na dzieci, "wychowuje" je komputer i telewizor.

Tutaj też się zgadzam. Ja miałam komputer dopiero w liceum, internet też. A całe moje dzieciństwo to było czytanie książek+przesiadywanie na podwórku (granie w piłkę, skakanie w gumę i inne tym podobne zabawy). Moja siostra młodsza 10 lat to już zupełnie inne pokolenie - komputer od podstawówki - przesiadywania na gg, czatach, granie w gry. Jak widzę teraz dzieci moich znajomych czy w rodzinie - to: siedzi w swoim pokoju? Jest cicho? To niech siedzi. A że przez kilka godzin dziennie 7 latek gra na konsoli w wyścigi bez potrzeby użycia mózgu to już nie interesuje rodziców. I telewizory grzmiące od rana do nocy, tak, że czasem własnych myśli nie słychać, a już uczenie maluchów zasypiania przy telewizorze i uspokajanie metodą bloków reklamowych to jest początek odmóżdżania dzieci. Jak widziałam jak maluchy w jednym domu na dźwięk rozpoczynających się reklam zastygały wpatrzone w ekran jak zahipnotyzowane to mi ciarki po plecach przechodziły. Telewizor odmóżdża dorosłego człowieka, a co dopiero malucha czy nastolatka.

---------- Dopisano o 10:39 ---------- Poprzedni post napisano o 10:29 ----------

Jeszcze mi się jedna rzecz przypomniała, o której chciałam napisać. Dlaczego w tradycyjnym nauczaniu nie zacząć wykorzystywać tych narzędzi, które są bliskie młodzieży i z których młodzież na co dzień korzysta?
Np. blogi - dlaczego nie wykorzystać ich do nauki - jest jakiś temat poruszany na języku polskim, jakieś zagadnienie z geografii, historii itp. Dlaczego np. w ramach pracy domowej (o ile jeszcze coś takiego istnieje) nauczyciel nie mógłby kazać napisać notatki na blogu na zadany temat, z potrzebą np. wyszukania informacji w różnych źródłach, z załączeniem zdjęć albo wykresów itd. Takie zadanie domowe, które mogą przeczytać też inni uczniowie, skomentować, uczeń nie pisze tylko dla nauczyciela z łaski, bo tak kazał, ale pisze to na swoim blogu, którego może przeczytać każdy. Być może bardziej się przyłoży, może sprawi mu to większą przyjemność, może zainteresuje go temat kiedy będzie wyszukiwał zdjęcia, filmy itd.

---------- Dopisano o 10:45 ---------- Poprzedni post napisano o 10:39 ----------

Uff i jeszcze jedno - odnośnie wyszukiwania informacji w google - samo wpisanie hasła w wyszukiwarkę to jedno, ale trzeba jeszcze wiedzieć czasem jak zapytać wujka Google, aby otrzymać ta informację, której szukamy i jak spośród milionów stron rozróżnić te, na których informacje są wiarygone, potwierdzone i mają jakieś źródło. Czasem pytanie trzeba zadać w inny sposób, używając innego słowa i wiedzieć w jakiej dziedzinie dane informacje można znaleźć.

[All That Jazz]

Napisane przez _vixen_

Według mnie to nie tylko w edukacji i poziomie szkolnictwa problem, ale głównie w domach, gdzie coraz mniejszą uwagę zwraca się na dzieci, "wychowuje" je komputer i telewizor.

Zgadzam się z Tobą. Tak sobie czytam Wasze pretensje wobec systemu edukacji, nie twierdzę, że nie są słuszne, bo jest to system który ma mnóstwo wad. Ale nie jest jego winą, że ludzie wyrastają na niedouczonych kretynów, niestety. To jest przede wszystkim wina rodziców, którzy zanim jeszcze dziecko poszło do szkoły nie wpoili mu konkretnych wzorców zachowania.

Tak się wzburzacie na siedzenie przy komputerach: jak się widzi, że mamusia i tatuś w życiu nie mieli książki w łapkach (i nie oszukujmy się, to jest właśnie sytuacja z większości polskich domów), tylko siedzą przed TV, to się za bardzo czytać nie chce, jak sądzę. A jak się jest nauczonym, że książki to coś fajnego, to posiadanie komputera od dziecka nie zaszkodzi.

[0f0603ed06f411a5d3d78a7f01b50240947bf49a_602474279be1e]

Napisane przez All That Jazz

Zgadzam się z Tobą. Tak sobie czytam Wasze pretensje wobec systemu edukacji, nie twierdzę, że nie są słuszne, bo jest to system który ma mnóstwo wad. Ale nie jest jego winą, że ludzie wyrastają na niedouczonych kretynów, niestety. To jest przede wszystkim wina rodziców, którzy zanim jeszcze dziecko poszło do szkoły nie wpoili mu konkretnych wzorców zachowania.

Tak się wzburzacie na siedzenie przy komputerach: jak się widzi, że mamusia i tatuś w życiu nie mieli książki w łapkach (i nie oszukujmy się, to jest właśnie sytuacja z większości polskich domów), tylko siedzą przed TV, to się za bardzo czytać nie chce, jak sądzę. A jak się jest nauczonym, że książki to coś fajnego, to posiadanie komputera od dziecka nie zaszkodzi.

I zgadzam się z Tobą i nie. Bo na przykładzie z mojego domu: moja mama jest zapaloną czytelniczką i ja jako dziecko, jak już wyżej wspominałam też uwielbiałam czytać książki. Moja siostra (10 lat młodsza) wychowana w tym samym domu, przez tą samą mamę za czytaniem nigdy nie przepadała i czytać do tej pory nie lubi. I kogo tu winić? Dom ten sam, mama ta sama, zachęcanie do czytania takie samo - z tym, że jest konkurencja w postaci komputera i dostępu do tv (bo ma w swoim pokoju).

[201604181004]

To jest przede wszystkim wina rodziców, którzy zanim jeszcze dziecko poszło do szkoły nie wpoili mu konkretnych wzorców zachowania.

(?) mi rodzice wpoili a nadal system edukacji mi się nie podoba, postaraj się to wyjaśnić... ?
Ja tam się nie wzburzam na siedzenie przy komputerach. Za moich czasów dzieci przesiadywały na trzepakach i na ulicach, kiedyś wychowywała ulica - dzisiaj komputery. Taka kolej rzeczy. Pamiętam jak byłam młodsza i miałam koleżankę mieszkającą w niezbyt fajnej kamienicy, mama kupiła jej komputer i internet i powiedziała że lepiej jak dziecko będzie siedziało przy komputerze niż wychodziło na dwór, taki dwór.
Spokojnie, ja nie dość że obyta z książkami, to jeszcze związana z nauczaniem, wzorce mam, ale obiekcje co do systemu edukacji również i to niestety duże myślę że to nie jest też kwestia wychowania bo dużo wizażanek które się tu wypowiada jest raczej wykształcone albo pracowite a każdy jednak ma jakieś ale, znaczy że super nie jest

---------- Dopisano o 11:21 ---------- Poprzedni post napisano o 11:14 ----------


http://www.joemonster.org/art/19794/...lemy_z_dziecmi

[0f0603ed06f411a5d3d78a7f01b50240947bf49a_602474279be1e]

Czytanie wymaga i wymagało zawsze 3 rzeczy: skupienia, wyobraźni i czasu.

Telewizja i komputer w wielu przypadkach (zależy do czego jest wykorzystywany) nie wymaga zbyt wiele od mózgu, a on od najmłodszych lat przywykły do niezbyt intensywnego działania, przy czytaniu musi się nieziemsko męczyć.

[201604181004]

Wiesz Harrego Pottera połykałam w jeden dzień a Potop rozłożyłam na pół roku, hehe

[0f0603ed06f411a5d3d78a7f01b50240947bf49a_602474279be1e]

Napisane przez drabineczka

http://www.joemonster.org/art/19794/...lemy_z_dziecmi

Hehe, bo we wszystkim wydaje mi się powinien być UMIAR.

[All That Jazz]

Napisane przez drabineczka

(?) mi rodzice wpoili a nadal system edukacji mi się nie podoba, postaraj się to wyjaśnić... ?
Ja tam się nie wzburzam na siedzenie przy komputerach. Za moich czasów dzieci przesiadywały na trzepakach i na ulicach, kiedyś wychowywała ulica - dzisiaj komputery. Taka kolej rzeczy. Pamiętam jak byłam młodsza i miałam koleżankę mieszkającą w niezbyt fajnej kamienicy, mama kupiła jej komputer i internet i powiedziała że lepiej jak dziecko będzie siedziało przy komputerze niż wychodziło na dwór, taki dwór.
Spokojnie, ja nie dość że obyta z książkami, to jeszcze związana z nauczaniem, wzorce mam, ale obiekcje co do systemu edukacji również i to niestety duże myślę że to nie jest też kwestia wychowania bo dużo wizażanek które się tu wypowiada jest raczej wykształcone albo pracowite a każdy jednak ma jakieś ale, znaczy że super nie jest

Mi też wpoili i też mi się nie podoba, niemniej uważam że niezależnie od jakości systemu edukacji spora część ludzi (nie mówię, że taka jak teraz, ale zapewne niewiele mniejsza) po prostu pozostanie niedouczona i będzie wychodzić na debili w programie Matura to Bzdura.

System tak naprawdę powinien być dostosowany do osób, którym się chce, które sobie dobrze radzą, żeby rozwijać umiejętności tych, którzy w ogóle jakoś rokują. Tym, którym się nie chce, najlepszy system nie pomoże, moim zdaniem.

[0f0603ed06f411a5d3d78a7f01b50240947bf49a_602474279be1e]

Napisane przez drabineczka

Wiesz Harrego Pottera połykałam w jeden dzień a Potop rozłożyłam na pół roku, hehe

A to swoją drogą.
Miałam na myśli raczej sam proces czytania, a nie treść jaką się czyta.

[201604181004]

Tym, którym się nie chce, najlepszy system nie pomoże, moim zdaniem.

Zgadzam się dlatego podziwiam nauczycieli z taką siłą motywacji którzy potrafią połowę jeśli nie więcej klasy tak zmotywować by z własnej woli sięgali i interesowali się przedmiotem. Przecież tak naprawdę historia, chemia, fizyka... to wszystko jest niesamowicie ciekawe - ale zależy z której strony się pokazuje i jak się na to patrzy.
No ale to już kwestia indywidualna.

---------- Dopisano o 11:29 ---------- Poprzedni post napisano o 11:29 ----------

A to swoją drogą.
Miałam na myśli raczej sam proces czytania, a nie treść jaką się czyta.

No, to prawda. Właśnie, ostatnio coś ucichło to "cała polska czyta dzieciom" jeszcze 2-3 lata temu było całkiem głośno o tym a teraz?

[0f0603ed06f411a5d3d78a7f01b50240947bf49a_602474279be1e]

Napisane przez All That Jazz

System tak naprawdę powinien być dostosowany do osób, którym się chce, które sobie dobrze radzą, żeby rozwijać umiejętności tych, którzy w ogóle jakoś rokują. Tym, którym się nie chce, najlepszy system nie pomoże, moim zdaniem.

A nie można tego systemu próbować przekształcać, dostosowywać i zmieniać tak, by choć próbować rozbudzać chęć w tych, którym się nie chce? By pokazać, że to czego mają się uczyć jest PO COŚ, że mogą tę wiedzę wykorzystać na co dzień?

---------- Dopisano o 11:42 ---------- Poprzedni post napisano o 11:31 ----------

Napisane przez drabineczka

No, to prawda. Właśnie, ostatnio coś ucichło to "cała polska czyta dzieciom" jeszcze 2-3 lata temu było całkiem głośno o tym a teraz?

Dla mnie czytanie jest zupełnie naturalną czynnością, ale jak się tak zastanowić i porównać do komputera czy telewizji, to sam proces czytania, składania słów w zdania, zdań w kontekst i całość w sens, wymaga na prawdę wiele. Trzeba się wyłączyć, skupić na tej jednej czynności czytania, w zależności od "ciężaru" treści myśleć w trakcie o tym o czym się czyta.
W trakcie oglądania tv można gadać z kimś przez telefon, prasować, grać na konsoli bez straty dla wątku, nie skupiając się tak na prawdę na niczym.
Tak na marginesie zauważyłyście zmiany jakie się dokonały w prowadzeniu wątków w TVNowskich telenowelach typu W11? Tam już od początku fabuła była tak prosta i wątek nieskomplikowany, że wielkich rozkmin nie trzeba, żeby zorientować się w temacie. Teraz, nie wiem czemu, dodali jeszcze narrację lektora, który dodatkowo wyjaśnia to co się właśnie stało na ekranie Toż to już na prawdę nie trzeba używać głowy, żeby na to patrzeć, same uszy wystarczą.

[mm444]

Treść usunięta

[20160901857]

Napisane przez Mileva_

Studiuje obecnie chmara ludzi z przypadku, którzy ani nie mają do tego powołania, ani specjalnie się nie nadają. Ot, wypada coś ze sobą zrobić, to idę na zaoczną socjologię (przepraszam socjologów z powołania). Idiotyzm.


Reformy, która miała przejść kilka miesięcy temu w sprawie liceów (zdaje się, przeszła?...) nawet nie skomentuję, żal totalny i śmiech na sali, całkiem jakby komuś zalezało, by naród był bardziej ciemny. Szkoda mi tylko ludzi, którzy do takiego liceum będą chodzić.

A jakie oburzenie jak komuś powiesz, że się na studia nie nadaje! A trzeba to powtarzać chyba już non stop- nie każdy musi studiować.

Przeszła, niestety. Zdrowie i uroda oraz woda źródłem życia pochłoną część godzin historii chociażby. Tylko że właśnie o to chodzi- zrobić z ludzi matołów po to żeby łatwo nimi manipulować.

Napisane przez Ninquelote

Zmienić lektury na co? Na Opowieści z Narnii, Pana Samochodzika i Hobbita? Przecież już są. Nie ma żadnych Antków i Rozalek w piecu. A dzieci i tak nie czytają bo im się nie chce. Bo ich rodzice nie nauczyli a teraz nie pilnują.
System edukacji się zmienia. Na gorsze. Można dalej ograniczać wiedzę ogólna i łączyć biologię z geografią na lekcjach przyrody. Uczyć dzieci rozwiązywać testy i robić egzamin w każdym możliwym miejscu.
Szkoła nie nauczy dzieci chcieć się uczyć. To się wynosi z domu. Ale kiedy matka dzwoni ze skargą do szkoły bo pierwszaki za mało się bawią na dywanie to nie ma czego oczekiwać.

Miałam kiedyś koleżankę, której jeszcze w czasach gimnazjum mama pisała notatki do szkoły, hitem zaś było kiedy dziewczyna przyszła na pracę klasową z polskiego ze ściągą, również odręcznie przez mamusię napisaną. Miesiąc przed egzaminem gimnazjalnym okazało się oczywiście, że dziewczyna ma dysortografię, mimo że wcześniej przez 9 lat nauki nie wykazywała żadnych jej przejawów. Z bardziej współczesnych historii, ostatnio mama opowiadała mi, że jej koleżanka czyta lektury razem ze swoją córką, również gimnazjalistką, a nie dalej jak wczoraj w Rozmowach w Tłoku pewna mamusia narzekała, że synuś ma za dużo zajęć, więc ona mu odrabia połowę lekcji.

[1=0f0603ed06f411a5d3d78a7 f01b50240947bf49a_6024742 79be1e;33380697]Ale chyba nikt nie powiedział tutaj, żeby likwidować przedmioty już istniejące i zamieniać je na inne. Raczej w ramach tych przedmiotów wprowadzać potrzebne informacje. Na przykład wiedzę z zakresu umiejętności liczenia kredytów, podatków i zasad ich funkcjonowania czy prowadzenia tzw. domowej księgowości zrobić w ramach lekcji matematyki. Wiedzę na temat podstawowych przepisów prawa przydatnych w życiu (prawa konsumenckie, kodeks cywilny, prawa obywatelskie itp.) na lekcjach WOSu (nie wiem czy jeszcze WOS jest). Informacje na temat różnych chorób, profilaktyki, zapobiegania, rozpoznawania w ramach biologii. Itd.
I przede wszystkim może uczyć DLACZEGO i PO CO coś jest, CZEMU SŁUŻY i JAK Z TEGO KORZYSTAĆ. A nie - macie się tego nauczyć bo tak. Taki jest program, a po co to już nieistotne.


Uff i jeszcze jedno - odnośnie wyszukiwania informacji w google - samo wpisanie hasła w wyszukiwarkę to jedno, ale trzeba jeszcze wiedzieć czasem jak zapytać wujka Google, aby otrzymać ta informację, której szukamy i jak spośród milionów stron rozróżnić te, na których informacje są wiarygone, potwierdzone i mają jakieś źródło. Czasem pytanie trzeba zadać w inny sposób, używając innego słowa i wiedzieć w jakiej dziedzinie dane informacje można znaleźć.[/QUOTE]

Tylko problem polega na tym, że nie miałby kto tego wszystkiego uczyć, bo nauczyciele zwyczajnie nie mają takiej wiedzy! Naprawdę niewielu jest ludzi, nie licząc wykształconych prawników, którzy znają jakiekolwiek podstawy prawa, tak samo mało który przeciętny obywatel wie o bankowości cokolwiek więcej niż jak wybrać pieniądze z bankomatu.


Najśmieszniejsze jest tłumaczenie zdań w języku obcym za pomocą translatora, różne kwiatki z tego wychodzą

[paulinka3110]

Kiedyś też się nad tym zastanawiałam. Najlepiej byłoby gdyby zajęcia "standardowe", były przeplatane zajęciami które kiedyś nam się przydadzą w życiu. Może jakoś je nazwać i wkleić w grafik nauczania. Zajęcia z "fachowcami" z różnych dziedzin, którzy pokazują np. jak wypisać druk na przelew/ wpłatę, na czym polega rozliczanie pitów, przedstawienie uczniom zagadnień z prawa, tak jak wspomniałaś w swoim poście, jak kupić/sprzedać np. auto, jak wypisać umowę itp.

Rozumiem, że przedmioty typu geografia, historia itd są potrzebne,ale wydaję mi się że nie ma takiej chęci aby wyjść ponadto. Zaraz byłby problem z nauczycielami takich przedmiotów, chodzi o dodatkowe fundusze. Pewnie niektórzy rodzice też by się odezwali, że nauki jest za dużo a jeszcze męczy się dzieci zajęciami z prawa itp.

[UserOne]

Napisane przez wesna

Więc wydaje mi się że dzieciaki powinny być uczone w szkole o tym że programy się pisze (a nie spadają nam znikąd) i jakich narzędzi się do tego używa.

I są uczone . Od tego są klasy informatyczne.

Napisane przez wesna

a bycie programistą bardzo się opłaca

Od tego są Uczelnie wyższe.
Trzy semestry programowania (wykłady + laboratoria) to minimum, aby czegokolwiek skutecznie nauczyć. W nauczaniu podstawowym, czy w szkole średniej to raczej ciężko by było. Zwłaszcza jeśli chodzi o humanistów, którym nawet podstawy matematyki bokiem wychodzą.

Napisane przez wesna

3. Bo czy nam się to podoba, czy nie, znajomość pakietu office (głównie excela i worda) wymagana jest w praktycznie każdej ofercie pracy.

To fakt. Ale chodzi o umiejętność ich obsługi. Więc nie chodzi o ślepe uczenie się tego jak wyglądają i w co kliknąć. MS ponownie zmieni GUI (tak jak już uczynił to 2 krotnie) i będzie znowu płacz. Więc chodzi tutaj o rozumną obsługę.

[WhiteCherry]

Napisane przez wesna

PS: Kiedy u mojego chłopaka w firmie szukano programisty, zgłosiły się 4 osoby (a mieszkam w dość dużym, śląskim mieście). Kiedy u kolegi szukano polonisty, dostali 150 zgłoszeń.
O tak, szkólmy jeszcze więcej polonistów, pedagogów, specjalistów ds resocjalizacji. Programowanie jest przecież takie niepotrzebne.

Aha, jeszcze jeden bardzo ważny element powinien być nauczany w polskich szkołach: umiejętność analizowania potrzeb rynku pracy

ta jasne, a ciekawe z czego to wynika
wytłumaczenie banalne, przecież nie od dziś trąbi się na okrągło, że rynek pracy jest przesycony absolwentami kierunków humanistycznych, a wciąż niedosycony absolwentami politechnik (teraz to się zmienia). A później dziwić się, że po informatyce zgłoszą się do pracy tylko 4 osoby, a po polonistyce 150.
parę zajęć w szkole z programowania nie uczynią z nikogo programisty.

[mm444]

Treść usunięta

[20160901857]

Napisane przez mm444

Treść usunięta

Nie wspominając o tym, że dzisiaj dominują przelewy internetowe, a wiedzę o tym "gdzie kliknąć" dzieciaki świetnie przyswajają same

[0f0603ed06f411a5d3d78a7f01b50240947bf49a_602474279be1e]

Napisane przez nouvelle90

Tylko problem polega na tym, że nie miałby kto tego wszystkiego uczyć, bo nauczyciele zwyczajnie nie mają takiej wiedzy! Naprawdę niewielu jest ludzi, nie licząc wykształconych prawników, którzy znają jakiekolwiek podstawy prawa, tak samo mało który przeciętny obywatel wie o bankowości cokolwiek więcej niż jak wybrać pieniądze z bankomatu.

Tylko skoro ja, Ty czy wiele innych osób-pracowników może się doszkalać, chodzić an dodatkowe kursy, rozwijać swoje umiejętności i ba! pracodawca oczekuje, że będziesz potrafiła wykonać wiele różnych zadań nie koniecznie stricte ze swojej dziedziny, to nie widzę problemu, dlaczego nauczyciel nie miałby się douczyć pewnych rzeczy, poszerzać swoją wiedzę i dostosowywać ją do wymagań pracy. Zwłaszcza, że wiedza przekazywana przez nauczycieli jest jedna, stała i powtarzana w kółko (mam nadzieję, ze wiecie co mam na myśli), więc jeśli będą mięli nauczyć się czegoś nowego pokrewnego z ich dziedziną to korona im z głowy nie spadnie.
Poza tym zawsze można zaprosić na lekcję gościa, który wiedzę z danego tematu mógłby młodzieży przedstawić i wcale nie musiałby za to brać pieniędzy. Wystarczyłoby dobrze poszukać by taką osobę znaleźć - ale to już nauczycielowi musiałoby się chcieć.