Jesteś chora? Wymyślasz, bo to modne!

[BajaderkowaBaba]

Zgadzam sie, że ludzie sa coraz bardziej swiadomi i chwala im za to. Kiedys chodziliby z wszelkiej masci bólami do samej śmierci ;-) ale nie zgodze się, ze nagle kazdy jest ekspertem. Moja nauka trwa nadal, mam ponad 30 lat i uważam, ze ciagle wiem za malo. Jeśli przyjdzie mi pacjent wiedzacy lepiej, bo przeczytal cos w necie, to faktycznie jestem zbyteczna. A do tego to sie zaczyna sprowadzać. Nie do wspolpracy, a do mowienia " mam to tamto i owamto, dawaj mi to", choc czesto nie ma racji. Tu zaczynają sie schody, no obecnie ludzie nie lubia nie miec racji i chca, by pisać co sobie życza bez pyskowania, bo oni płacą.

Wysłane z mojego LG-H850 przy użyciu Tapatalka

---------- Dopisano o 08:26 ---------- Poprzedni post napisano o 08:24 ----------

Napisane przez cava

To jedna strona medalu.
Druga to taka, ze masa ludzi jest leczona i bierze często latami mocne, trujace leki na choroby których NIE ma, lub ma , ale inne niż postawiona diagnoza "na oko"
Bo praktyka jest taka, ze jak np. z bólami krzyża pójdziesz do reumatologa, to przepadło- bez względu czy RZS masz czy nie, bedzie Cie leczył na RZS, bo jednym z wielu typowych objawów są bóle krzyża.

Z tym nie będę dyskutowala, bo nie wiem co to masa ludzi. Nie mam tez chyba na tyle wiedzy, by odstawiac ludziom leki ;-) Mogę Ci za to opowiedzieć wiele historii, jak naciskają na za silne leki i gdy prosisz o wpisanie w dokumentacje, ze to na ich odpowiedzialność, bo wiesz, ze mozna pomoc w inny sposob, już sie wycofują.
Tak jak czesto slysze, ze masa ludzi daje lapowki. Ani razu nikt nawet nie próbował mi dac, z czego sie cieszę.


Temat medycyny, prawa, polityki i sportu to naprawde konik Polaków ;-) zagranicą tyz zle, bo tam to na wszystko paracetamol dają konowaly.
Wysłane z mojego LG-H850 przy użyciu Tapatalka

[dfdce9ad473ee3ba4bd9426289ac63cb58eb8552]

Napisane przez BajaderkowaBaba

Jeśli przyjdzie mi pacjent wiedzacy lepiej, bo przeczytal cos w necie, to faktycznie jestem zbyteczna. A do tego to sie zaczyna sprowadzać. Nie do wspolpracy, a do mowienia " mam to tamto i owamto, dawaj mi to", choc czesto nie ma racji. Tu zaczynają sie schody, no obecnie ludzie nie lubia nie miec racji i chca, by pisać co sobie życza bez pyskowania, bo oni płacą.

Dlatego trzeba z pacjentami rozmawiać, tłumaczyć im, traktować jak dorosłych ludzi z wolną wolą, jak partnerów. Tymczasem do tej pory jeszcze wielu lekarzy lubi traktować pacjentów jak pętaków, z góry, jak nieświadome dzieci. No nie ma lekko, chcesz komuś pomóc, to musisz sprawić żeby zaufał. To co, że się gdzieś czegoś naczytał ? To nawet lepiej, bo będzie od czego wyjść w rozmowie. Ale właśnie: ilu lekarzy ma taką potrzebę, żeby tłumaczyć i rozmawiać ?
A to już nie te czasy. Ludzie aktywnie szukają nie tylko informacji o chorobach, ale też wiedzy o lepszych placówkach medyczych, o specjalistach w danej dziedzinie.

---------- Dopisano o 09:45 ---------- Poprzedni post napisano o 09:43 ----------

Napisane przez BajaderkowaBaba

jak naciskają na za silne leki i gdy prosisz o wpisanie w dokumentacje, ze to na ich odpowiedzialność, bo wiesz, ze mozna pomoc w inny sposob, już sie wycofują.

Może to znak, że są uzależnieni np. od leków przeciwbólowych i trzeba ich wysłać z tym problemem w inne miejsce ?

[BajaderkowaBaba]

[1=dfdce9ad473ee3ba4bd9426 289ac63cb58eb8552;6295027 1]Dlatego trzeba z pacjentami rozmawiać, tłumaczyć im, traktować jak dorosłych ludzi z wolną wolą, jak partnerów. Tymczasem do tej pory jeszcze wielu lekarzy lubi traktować pacjentów jak pętaków, z góry, jak nieświadome dzieci. No nie ma lekko, chcesz komuś pomóc, to musisz sprawić żeby zaufał. To co, że się gdzieś czegoś naczytał ? To nawet lepiej, bo będzie od czego wyjść w rozmowie. Ale właśnie: ilu lekarzy ma taką potrzebę, żeby tłumaczyć i rozmawiać ?
A to już nie te czasy. Ludzie aktywnie szukają nie tylko informacji o chorobach, ale też wiedzy o lepszych placówkach medyczych, o specjalistach w danej dziedzinie.

---------- Dopisano o 09:45 ---------- Poprzedni post napisano o 09:43 ----------



Może to znak, że są uzależnieni np. od leków przeciwbólowych i trzeba ich wysłać z tym problemem w inne miejsce ?[/QUOTE]
No nie trafilas z tym uzeznieniem zupełnie, ale co ja tam wiem ;-) Bo Hela brała, to ja też, bo ona nie musi sie odchudzac, bo ona taka słaba nie z BMI 30. Bo co ja sie znam, że palenie szkodzi, za krotko żyje. Daj Pani leki, nie edukuj, glupie babsko :-D
Rozmawiac bardzo bym chciala, czasem sie niestety nie da, bo masz pacjenta, ktory Ci predzej zeby wybije, niz poslucha. Zapominasz, ze swiat to nie tylko Ty i parę wizazanek, które by mnie moze posluchaly. Ale nie będę sie rozwodzić;-) zdziwiłbys się ilu chce na sile miec choroby, ilu mnie opieprza, ze sa chorzy , bo ja na bank mam recepty od firmy farmaceutycznej. Serio, myślisz, ze rozmowa cos daje? Nie. Nie daje. Słyszę " dobra dobra, mila pani jest, ale ja juz WAS znam". Trzeba by tez wspomniec o licznych klamstwach pacjentów:-D
Co do czytania - rozumiesz co chcesz rozumiec. Coraz częściej pacjenci nie chcą skonfrontować swojej wiedzy zdobytej poprzez portal dbamozdrowie czy cus innego. Oni wiedzą juz od razu co im jest i kaza wypisywac recepty.

No, ale co ja tam wiem ;-) na tyle mojej aktywnosci w tym watku. Zaraz sie dowiem, ze czyjas ciocia byla u kogos i umarla. Nie neguje zlej praktyki, ale nie lubię jak sie mnie wrzuca do tego worka.

Wysłane z mojego LG-H850 przy użyciu Tapatalka

[Margot45]

[1=dfdce9ad473ee3ba4bd9426 289ac63cb58eb8552;6295027 1]Dlatego trzeba z pacjentami rozmawiać, tłumaczyć im, traktować jak dorosłych ludzi z wolną wolą, jak partnerów. [/QUOTE]

Zwłaszcza jak lekarz ma 15 minut na pacjenta i - nie wiem - 30 pacjentów dziennie? więcej? A oprócz tego stertę papierologii do wypełnienia

I chciałabym znaleźć takiego lekarza, który starszej babci tłumaczy szczegółowo dobór leków, skutki ujemne, interakcje, itd.itp. W idealnym świecie - zapewne, ale u nas to wyjątki.

[BajaderkowaBaba]

Napisane przez Margot45

Zwłaszcza jak lekarz ma 15 minut na pacjenta i - nie wiem - 30 pacjentów dziennie? więcej? A oprócz tego stertę papierologii do wypełnienia

I chciałabym znaleźć takiego lekarza, który starszej babci tłumaczy szczegółowo dobór leków, skutki ujemne, interakcje, itd.itp. W idealnym świecie - zapewne, ale u nas to wyjątki.

Ja tłumaczę. Siedze dłużej i tłumaczę. Trzeba by usiąść w kolejce i posłuchać co na mnie gadają. Ze ile mozna czekac, że co ona tam robi. Nie dogodzę.
Druga sprawa nawet w tym watku juz zostalam poinstruowana, ze mam tłumaczyć, budowac zaufaniw i zorientować się w uzaleznieniu. To tyle :-D tak wygląda rzeczywistość pacjenta. Moja jest bardziej rozlegla i czesto przykra..

Wysłane z mojego LG-H850 przy użyciu Tapatalka

[Margot45]

Napisane przez BajaderkowaBaba

Ja tłumaczę. Siedze dłużej i tłumaczę. Trzeba by usiąść w kolejce i posłuchać co na mnie gadają. Ze ile mozna czekac, że co ona tam robi. Nie dogodzę.
Druga sprawa nawet w tym watku juz zostalam poinstruowana, ze mam tłumaczyć, budowac zaufaniw i zorientować się w uzaleznieniu. To tyle :-D tak wygląda rzeczywistość pacjenta. Moja jest bardziej rozlegla i czesto przykra..

Wysłane z mojego LG-H850 przy użyciu Tapatalka

Fakt, nie dogodzisz. Dlatego napisałam, ze tacy lekarze, którzy traktują pacjenta jak istotę rozumną i poświęcają na niego czas, to wyjątki.

[dfdce9ad473ee3ba4bd9426289ac63cb58eb8552]

Napisane przez Margot45

Zwłaszcza jak lekarz ma 15 minut na pacjenta i - nie wiem - 30 pacjentów dziennie? więcej? A oprócz tego stertę papierologii do wypełnienia

I chciałabym znaleźć takiego lekarza, który starszej babci tłumaczy szczegółowo dobór leków, skutki ujemne, interakcje, itd.itp. W idealnym świecie - zapewne, ale u nas to wyjątki.

Dlaczego ? Można kogoś przekonać szybciej niż w 15 minut
Widzę, że idziemy w skrajności i pomiędzy absolutnym brakiem intormacji a półgodzinnym rozwodzeniem się, nie ma nic.
Też już kończę, bo nie lubię sprowadzać rozmowy do absurdu.

---------- Dopisano o 10:10 ---------- Poprzedni post napisano o 10:07 ----------

Napisane przez BajaderkowaBaba

Ja tłumaczę. Siedze dłużej i tłumaczę. Trzeba by usiąść w kolejce i posłuchać co na mnie gadają. Ze ile mozna czekac, że co ona tam robi. Nie dogodzę.
Druga sprawa nawet w tym watku juz zostalam poinstruowana, ze mam tłumaczyć, budowac zaufaniw i zorientować się w uzaleznieniu. To tyle :-D tak wygląda rzeczywistość pacjenta. Moja jest bardziej rozlegla i czesto przykra..

Wysłane z mojego LG-H850 przy użyciu Tapatalka

Przestań już dramatyzować, bo ewidentnie lubisz robić z siebie obiekt szykan. Śmieszne. Tak, zostałaś poinstruowana, zbesztana, zmieszana z błotem i na dodatek obgaduja Cię w kolejce. Biedna ty.
W ogóle nie mówiłam o Tobie, mówiłam ogólnie o podejściu do pacjentów z jakim czasem się spotykam, odnosiłam się ogólnie do tego co piszesz. Z tym uzależnieniem chodziło mi o to, że to alarmujacy sygnał kiedy ktoś domaga się silnych leków, a po odmowie rezygnuje w ogóle z leczenia, bo osobiście znam kobietę, która w podobny sposób wyłudzała psychotropy. Przepisywano je jej jak cukierki. Nikomu nie przyszło do głowy, że kobieta ma większy problem. Po co wnikać, chce to dostaje.
Wiadomo, że ja jestem idealna pacjentka, a ty idealnym lekarzem.

[BajaderkowaBaba]

[1=dfdce9ad473ee3ba4bd9426 289ac63cb58eb8552;6295168 1]Dlaczego ? Można kogoś przekonać szybciej niż w 15 minut
Widzę, że idziemy w skrajności i pomiędzy absolutnym brakiem intormacji a półgodzinnym rozwodzeniem się, nie ma nic.
Też już kończę, bo nie lubię sprowadzać rozmowy do absurdu.

---------- Dopisano o 10:10 ---------- Poprzedni post napisano o 10:07 ----------



Przestań już dramatyzować, bo ewidentnie lubisz robić z siebie obiekt szykan. Śmieszne. Tak, zostałaś poinstruowana, zbesztana, zmieszana z błotem. Biedna ty.[/QUOTE]
Cóż, ja wiem. Lepiej sie tylko oburzać, niz posluchac co druga strona moze miec do powiedzenia.

Wysłane z mojego LG-H850 przy użyciu Tapatalka

[Margot45]

[1=dfdce9ad473ee3ba4bd9426 289ac63cb58eb8552;6295168 1]Dlaczego ? Można kogoś przekonać szybciej niż w 15 minut
Widzę, że idziemy w skrajności i pomiędzy absolutnym brakiem intormacji a półgodzinnym rozwodzeniem się, nie ma nic.
Też już kończę, bo nie lubię sprowadzać rozmowy do absurdu.
[/QUOTE]

Można - tylko do tego lekarzowi musi się chcieć.
Ja się akurat wypowiadam wyłącznie na podstawie osobistych doświadczeń - i owszem, zdaję sobie sprawę, ze to, że zostałam kilkanaście razy potraktowana przez lekarza "per noga", ze lekarze bywają zwyczajnie chamscy - to nie znaczy, ze wszyscy. Ale skądś się ta ogólna negatywna opinia bierze, nie jest absurdem i nie jest wyssana z palca.

[cava]

Napisane przez BajaderkowaBaba

Zgadzam sie, że ludzie sa coraz bardziej swiadomi i chwala im za to. Kiedys chodziliby z wszelkiej masci bólami do samej śmierci ;-) ale nie zgodze się, ze nagle kazdy jest ekspertem. Moja nauka trwa nadal, mam ponad 30 lat i uważam, ze ciagle wiem za malo. Jeśli przyjdzie mi pacjent wiedzacy lepiej, bo przeczytal cos w necie, to faktycznie jestem zbyteczna. A do tego to sie zaczyna sprowadzać. Nie do wspolpracy, a do mowienia " mam to tamto i owamto, dawaj mi to", choc czesto nie ma racji. Tu zaczynają sie schody, no obecnie ludzie nie lubia nie miec racji i chca, by pisać co sobie życza bez pyskowania, bo oni płacą.

Wysłane z mojego LG-H850 przy użyciu Tapatalka

---------- Dopisano o 08:26 ---------- Poprzedni post napisano o 08:24 ----------


Z tym nie będę dyskutowala, bo nie wiem co to masa ludzi. Nie mam tez chyba na tyle wiedzy, by odstawiac ludziom leki ;-) Mogę Ci za to opowiedzieć wiele historii, jak naciskają na za silne leki i gdy prosisz o wpisanie w dokumentacje, ze to na ich odpowiedzialność, bo wiesz, ze mozna pomoc w inny sposob, już sie wycofują.
Tak jak czesto slysze, ze masa ludzi daje lapowki. Ani razu nikt nawet nie próbował mi dac, z czego sie cieszę.


Temat medycyny, prawa, polityki i sportu to naprawde konik Polaków ;-) zagranicą tyz zle, bo tam to na wszystko paracetamol dają konowaly.
Wysłane z mojego LG-H850 przy użyciu Tapatalka

Wiesz co, mnie latami dermatolodzy traktowali maściami, sterydami, na grzybicę.
Leków doustnych się zaparłam, nie chciałam- czasami brałam Flukonazol wypisywany przez gina, to wiem jak silne są to leki i jak ryją bebechy.
Wiesz co sie okazało po około 8 latach pacania się maściami i sterydami? Ze ja zadnej grzybicy nie mam i nie miałam.
Problem jest zupełnie inny, tylko niestety dermatolog powinien mnie zapytać, czy mam np. bóle krzyża , stawów a nie zakłądać że jak przyszłam do niego z paznokciem, to bez nawet wykonania posiewu (?) sru diagnoiza: grzybica.

Na oko, zdiagnozowano mi za to RZS. Ja może RZS mam. Jest wiele podstaw do podejrzewania ze tak.
Ale w diagnozę bez wcześniejszych badań, po prostu nie uwierzę i nie bedę się leczyć póki czarno na białym mi nie wyjdzie, że tak.

Ze względu na bóle krzyża i stałą rehabilitacje, mam ogląd na to, jak wielu ludzi jest leczonych na RZS po zdiagnozowaniu na oko. I znam osobiście osoby, które latami były na RZS leczone, po postawieneiu diagnozy "na oko".

Bo neistety, jak boli krzyż, a trafisz na lekarza takiej a nie innej specjalizacji, to cie leczy nie na to co faktycznie ci dolega, tylko zgodnie ze swoją... specjalizacją. A z wysyłaniem na badania jest bardzo źle.

Ale rozumiem też, bo sama widzę ten trend, ze lekarze podlegają olbrzymim naciskom ze strony pacjentów. Bardzo wielu ludzi uważa, ze jak coś im jest, to należy im na to wypisac pigułkę, a jak dalej nie działa, to jeszcze koilejna pigułkę.
Nie przyjmują do wiadomości że nie pigułki im trzeba tylko zmian w stylu życia, diety, ostrego wzięcia doopy w troki i niestety regularnego uprawiania sportu zgodnie z potrzebą.

Ale jednak to lekarz jest specjalistą i na lekarzu tkwi odpowiedzialność za pacjenta.

[dfdce9ad473ee3ba4bd9426289ac63cb58eb8552]

Napisane przez Margot45

Można - tylko do tego lekarzowi musi się chcieć.
Ja się akurat wypowiadam wyłącznie na podstawie osobistych doświadczeń - i owszem, zdaję sobie sprawę, ze to, że zostałam kilkanaście razy potraktowana przez lekarza "per noga", ze lekarze bywają zwyczajnie chamscy - to nie znaczy, ze wszyscy. Ale skądś się ta ogólna negatywna opinia bierze, nie jest absurdem i nie jest wyssana z palca.

Wskaż proszę miejsce, w którym powiedziałam, że wszyscy.

[Margot45]

Napisane przez cava

Ale jednak to lekarz jest specjalistą i na lekarzu tkwi odpowiedzialność za pacjenta.

Rozbawiłaś mnie z rana, dziękuję

[Lottie69]

Napisane przez Margot45

Zwłaszcza jak lekarz ma 15 minut na pacjenta i - nie wiem - 30 pacjentów dziennie? więcej? A oprócz tego stertę papierologii do wypełnienia

I chciałabym znaleźć takiego lekarza, który starszej babci tłumaczy szczegółowo dobór leków, skutki ujemne, interakcje, itd.itp. W idealnym świecie - zapewne, ale u nas to wyjątki.

15 to i tak dużo. Byłam u jednego to czułam się jak na taśmowej produkcji, nikt nie był dłużej niż 5 minut. Ja się zdążyłam przedstawić i powiedzieć, z czym jestem, wypisał skierowanie i ciao
Mnie zawsze najbardziej dziwi nie zbieranie wywiadu. KOMPLETNIE ZERO. Zero pytań.
To co oni wiedzą? Najbardziej mnie to u ginekologa chyba zabolało, bo ja sobie ładnie spisałam nawet kto na co u mnie ginekologicznego chorował, mniej więcej jak wyglądają moje cykle, gotowa do referowania. I co? Jedno pytanie, kiedy ostatnia miesiączka. Bam, koniec. Na moje zapytanie, czy nie chce nic więcej, bo to moja całkowicie pierwsza wizyta, może coś więcej powiem, "nie, nie trzeba, po co?". Straszne toto

[Margot45]

Napisane przez Lottie69

15 to i tak dużo. Byłam u jednego to czułam się jak na taśmowej produkcji, nikt nie był dłużej niż 5 minut. Ja się zdążyłam przedstawić i powiedzieć, z czym jestem, wypisał skierowanie i ciao

Moja Mama trafiła do jednego z "czołowych" warszawskich szpitali po udarze.

Lekarz prowadzący na moje pytania o stan i rokowania - no, chyba raczej normalne, ze córka o to pyta - odpowiedział "proszę pani, my tu mamy taki przerób" się, kurna, do fabryki śrubek przeniesie, zamiast mieć do czynienia z chorymi ludźmi

[stesia]

kiedyś z wypowiedzi jednej z dziewczyn na wizażu, która mówiła że jest lekarką, wywnioskowałam że według niej nie ma sensu rozmawiać z pacjentami, bo nieraz się spotkała z tym że ludzie mają gdzieś to co ona mówi bo wiedzą lepiej, no tak skoro część ma to gdzieś to najlepiej wszystkich traktować tak samo
ja tam bardzo bym się cieszyła jakby każdy lekarz chciał ze mną rozmawiać, nawet nie tyle rozmawiać co przynajmniej poinformować mnie co mi jest, a nie nieraz się spotkałam z tym że lekarz traktuje pacjenta jak głupka któremu nie ma sensu nawet mówić co mu jest, tylko zbadać (czasem ciężko to zbadaniem nazwać) wypisać leki i wypad, tak spotkałam się z tym że lekarz sam z siebie nawet nie powiedział jak często należy zażywać leki o udzieleniu jakiejkolwiek informacji nie wspomnę. tylko że ja nie narzekam jak przychodzi mi długo w kolejce czekać bo pacjent zamiast minuty siedzi tam dłużej
oczywiście są też lekarze którzy podczas wizyty prywatnej potraktują cię poważnie, a ten sam lekarz podczas wizyty na nfz potraktuje cię jak tłuka, ciotka chodziła do jednego i prywatnie i na nfz, jak mówiła na nfz lekarz pobieżnie zbadał, sam z siebie niewiele powiedział a na pytania odpowiadał z wielką łaską, prywatnie i potrafił dokładniej badać i sam z siebie powiedzieć co i jak o stanie zdrowia, jak mówiła całkiem inne podejście do pacjenta, całkiem inny lekarz

[Keket]

Napisane przez cava

Wiesz co, mnie latami dermatolodzy traktowali maściami, sterydami, na grzybicę.
Leków doustnych się zaparłam, nie chciałam- czasami brałam Flukonazol wypisywany przez gina, to wiem jak silne są to leki i jak ryją bebechy.
Wiesz co sie okazało po około 8 latach pacania się maściami i sterydami? Ze ja zadnej grzybicy nie mam i nie miałam.
Problem jest zupełnie inny, tylko niestety dermatolog powinien mnie zapytać, czy mam np. bóle krzyża , stawów a nie zakłądać że jak przyszłam do niego z paznokciem, to bez nawet wykonania posiewu (?) sru diagnoiza: grzybica.

Na oko, zdiagnozowano mi za to RZS. Ja może RZS mam. Jest wiele podstaw do podejrzewania ze tak.
Ale w diagnozę bez wcześniejszych badań, po prostu nie uwierzę i nie bedę się leczyć póki czarno na białym mi nie wyjdzie, że tak.

Ze względu na bóle krzyża i stałą rehabilitacje, mam ogląd na to, jak wielu ludzi jest leczonych na RZS po zdiagnozowaniu na oko. I znam osobiście osoby, które latami były na RZS leczone, po postawieneiu diagnozy "na oko".

Bo neistety, jak boli krzyż, a trafisz na lekarza takiej a nie innej specjalizacji, to cie leczy nie na to co faktycznie ci dolega, tylko zgodnie ze swoją... specjalizacją. A z wysyłaniem na badania jest bardzo źle.

Ale rozumiem też, bo sama widzę ten trend, ze lekarze podlegają olbrzymim naciskom ze strony pacjentów. Bardzo wielu ludzi uważa, ze jak coś im jest, to należy im na to wypisac pigułkę, a jak dalej nie działa, to jeszcze koilejna pigułkę.
Nie przyjmują do wiadomości że nie pigułki im trzeba tylko zmian w stylu życia, diety, ostrego wzięcia doopy w troki i niestety regularnego uprawiania sportu zgodnie z potrzebą.

Ale jednak to lekarz jest specjalistą i na lekarzu tkwi odpowiedzialność za pacjenta.

Zdradzisz, co Ci dolegało? Może być pw. Znam osobę, też na paznokcie niby z grzybicą się leczy, ale wiem, że na stawy też narzekała i bóle w krzyżu. A może to coś innego właśnie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[MissChievousTess]

Napisane przez smellsliketeenspirit

Zakładam wątek - tym razem o naszych doświadczeniach z tym, że ktoś dowiaduje się, że chorujemy na cokolwiek lub ze względów ideologicznych nie chcemy czegoś jeść i zarzuca nam, że udajemy bo: jesteśmy za młodzi, nikt na to nie choruje albo wymyślamy, bo to modne.

Zacznę od siebie:
dowiedziałam się, że mam nietolerancję glutenu. Sprawdzane empirycznie, badaniem wycinka, no mam. Oznacza to, że wykluczam z diety - w uproszczeniu- zboża, najlepiej nabiał, cukier i przetworzone produkty, w których to zdradliwe białko czyha.
Wiadomo, utrudnia mi to nieco życie, bo ani na pizzę ani na piwo nie wyjdę i zaczyna się tłumaczenie.
Najbliższe osoby zrozumiały i nie nabijały się ze mnie, bo widziały, jak wcześniej się męczyłam.
Znajomi, dalsza rodzina, nawet lekarz - gdy musiałam wspomnieć (a uwierzcie, że się nie chwaliłam), że nie mogę tego jeść, bo mam alergię, no alergię na gluten zaczęli mówić, że wymyślam, że czego takiego nie ma, że mam jeść na siłę, że przykrość cioci sprawiam, bo kawałka tortu nie zjem.
Podobnie było, jak nie chciałam jeść mięsa - oho, wielka weganka, a teraz zjedz karkóweczkę. Gdy teraz muszę jeść mięso, bo większości innych rzeczy jeść nie mogę - oho, mówiłam, że to fanaberia.

Inna sytuacja: osoba bliska mi ma nietolerancję laktozy. No jak zje, wypije coś - leci do toalety na pół dnia.
Jej znajomi, wykształceni, młodzi ludzie zaczęli ją hejtować, że kawę to teraz z mlekiem roślinnym zamawia, że serniczka nie zje na urodziny w pracy, wielka pani, wywyższa się i na nic tłumaczenie, że po prostu nie może.

Macie podobne doświadczenia z niejedzeniem czegoś, chorowaniem, byciem eko, wege, etc.? Tylko starsze osoby tak reagują czy młodsze też?

Zapraszam do dyskusji.

Wszyscy tak reaguję. Na moją kuzynkę z nietolerancją laktozy, na mnie z alergią na nikiel i niechęć do alkoholu (lata leczenia lekami przy których nie mogłam pić alko), na koleżanki weganki bądź wegetarianki- przykłady można mnożyć. Po prostu w Polsce jest niska tolerancja na jakiekolwiek odstępstwa od tradycyjnej normy. Jak wszyscy jedzą gotowaną kapustę to też masz jeść bo tradycja, nieważne, że Twoja wątroba tego nie wytrzyma. Jak impreza trzeba pić wódkę, nieważne, że alko Ci szkodzi itd. Ja mam to gdzieś i jestem asertywna.

---------- Dopisano o 14:20 ---------- Poprzedni post napisano o 14:15 ----------

Napisane przez Lottie69

Mnie zawsze najbardziej dziwi nie zbieranie wywiadu. KOMPLETNIE ZERO. Zero pytań.

No to bywa czasem idiotyczne i niebezpieczne. Mój tata dostał raz znieczulenie od dentysty i dopiero jak zaczynało działać lekarza coś tknęło i od niechcenia zapytał: "Ale chorób krążeniowych pan nie ma, prawda? " Na co mój tata "Od lat biorę leki na nadciśnienie." Na co lekarz, "Ale śniadanie pan przynajmniej zjadł?" Na co mój tata, "Nie, jestem na czczo bo właśnie wróciłem z delegacji". Lekarz miał duuużo szczęścia, że za ścianą miał gabinet żony- kardiologa. Leciał po nią aż się za nim kurzyło. Tak wygląda wywiad lekarski made in Poland.

[_Naughty]

"O, następna się odchudza! Ciekawe z czego, zaraz Cię wcale nie będzie, sama skóra i kości! Faceci nie lubią takich chudych dziewczyn" - na moje stwierdzenie, że wcale się nie odchudzam, po prostu chcę się zdrowiej odżywiać: "no jak nie, tylko owoce jesz i jakieś ciemne chlebki". Jak pracowałam w restauracji to były podstawowe teksty przy każdym wspólnym śniadaniu z paniami kucharkami Na nic zapewnienia, że ciemny chleb wcale nie jest mniej kaloryczny, a wręcz przeciwnie i że taki lepiej mi smakuje i na dłużej się nim najadam. Owoc jako przekąska? No chyba lepiej niż batonik. Ale nieee, przecież chuda jestem, mogę sobie pozwolić. Nie jest ważne, że gdybym sobie ciągle pozwalała to bym tyła, bo jestem niska i dość szybko na mnie wchodzi. Dodatkowo w tamtym okresie miałam problemy z żołądkiem i wolałam jeść rzeczy gotowane i delikatne, żeby mnie nie bolało. Nie! Na pewno się odchudzam. Każda przekąska, którą sobie przynosiłam z domu była uznawana za wymysł i kwitowana żałosnym uśmieszkiem. I nie chodzi o to, że nigdy sobie na nic nie pozwalałam. Uwielbiam słodkości, więc od czasu do czasu jak miałam chcicę to się skusiłam. I tutaj też zdarzały się idiotyczne docinki typu: "O, jesz jednak ciasto, to już się nie odchudzasz? już ci się znudziło? I dobrze, kobieta musi mieć trochę ciałka". A jak którejś zimy przegięłam i widocznie przytyłam to z wielką satysfakcją wytykano mi, że utyłam i że na nic były te moje dietki

Jeszcze odnośnie lekarzy... w moim mieście przyjmuje pewna pani ginekolog, starsza kobieta z doświadczeniem... Takie szopki jakie ona odstawia to, aż żal komentować. Jednej koleżance powiedziała, że ma raka macicy - dziewczyna załamana bo chciała się starać o drugie dziecko, a tu taka wiadomość. Okazało się, że to zupełna bzdura i jest całkowicie zdrowa. Druga poszła na wizytę kontrolną po urodzeniu dziecka i co się dowiedziała? Że jest w ciąży Oczywiście to również bzdura, dziewczyna do tej pory nie urodziła Przy pierwszym dziecku źle określiła termin porodu. Ostatecznie urodziła miesiąc później od wyznaczonej daty. A najbardziej się dziwię tym wszystkim kobietom, które do niej chodzą. Wszyscy wiedzą, że to jakaś kretynka, a mimo to ma pacjentki. I to w dodatku przyjmuje prywatnie. Żeby nie było - jest u nas spory wybór ginekologów.

[dfdce9ad473ee3ba4bd9426289ac63cb58eb8552]

Napisane przez _Naughty

Jeszcze odnośnie lekarzy... w moim mieście przyjmuje pewna pani ginekolog, starsza kobieta z doświadczeniem... Takie szopki jakie ona odstawia to, aż żal komentować. Jednej koleżance powiedziała, że ma raka macicy - dziewczyna załamana bo chciała się starać o drugie dziecko, a tu taka wiadomość. Okazało się, że to zupełna bzdura i jest całkowicie zdrowa. Druga poszła na wizytę kontrolną po urodzeniu dziecka i co się dowiedziała? Że jest w ciąży Oczywiście to również bzdura, dziewczyna do tej pory nie urodziła Przy pierwszym dziecku źle określiła termin porodu. Ostatecznie urodziła miesiąc później od wyznaczonej daty. A najbardziej się dziwię tym wszystkim kobietom, które do niej chodzą. Wszyscy wiedzą, że to jakaś kretynka, a mimo to ma pacjentki. I to w dodatku przyjmuje prywatnie. Żeby nie było - jest u nas spory wybór ginekologów.

W małym miasteczku, w którym mieszka mój brat z żona jest jedna przychodnia, a w niej przyjmuje ginekolog w tak podeszłym wieku, że już mało co kontaktuje, no staruszek chyba ponad osiemdziesięcioletni. Kobity do niego chodza, bo jak taki stary to ledwo co widzi więc mniej się trzeba wstydzić przed nim Baby mówia, że tak pobiera wymazy na cytologię, że ciagle to odsyłaja z laboratorium, bo nie kwalifikuja się do badania. Coś chyba źle celuje z tymi szczoteczkami do wymazów. Szokujace, ale prawdziwe.

Właśnie cavo co to za choróbsko, bo moja siostra chyba ma coś podobnego - na paluchach ciagle jakieś zmiany, które wygladaja na grzybicze, bóle w biodrach i w krzyżu, do tego brazowe przebarwienia na kolanach, łokciach i w stawach skokowych.

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez blue3

Rozumiem, że zdarzają się lepsi i gorsi lekarze, z racji zawodu znam ich wielu, do niektórych sama bym nie poszła, ale żeby zostać endokrynologiem trzeba uczyć się minimum 14-15 lat. Nie wiem jak laik może ocenić wiedzę kogoś, kto zgłębiał dany temat przez 15 lat, żeby powiedzieć, że "śmieszy go" wiedza lekarza

sorry, ale akurat poziom wiedzy części endokrynologów jest mocno żenujący. nie czytają o najnowszych badaniach, a i braki w wiedzy mają spore. czemu lekarze nie wspominają słowem o diecie, która mogłaby pomóc w leczeniu? albo czemu znacząca większość uważa, że jak TSH jest w normie to człowiek jest zdrowy? nawet w jakiś książkach dla studentów medycyny jest wspominane o subklinicznej postaci niedoczynności tarczycy, a część lekarzy zachowuje się, jakby pierwszy raz słyszeli o czymś takim.

[iwona200]

Napisane przez BajaderkowaBaba

Temat medycyny, prawa, polityki i sportu to naprawde konik Polaków ;-) zagranicą tyz zle, bo tam to na wszystko paracetamol dają konowaly.
Wysłane z mojego LG-H850 przy użyciu Tapatalka

O tak, antybiotyków nie chcą dzieciom przepisywać, strach się bać.

Napisane przez cava

Ale rozumiem też, bo sama widzę ten trend, ze lekarze podlegają olbrzymim naciskom ze strony pacjentów. Bardzo wielu ludzi uważa, ze jak coś im jest, to należy im na to wypisac pigułkę, a jak dalej nie działa, to jeszcze koilejna pigułkę.
Nie przyjmują do wiadomości że nie pigułki im trzeba tylko zmian w stylu życia, diety, ostrego wzięcia doopy w troki i niestety regularnego uprawiania sportu zgodnie z potrzebą.

Też to zauważyłam. Ludzie chcą zawsze prostych rozwiązań i skoro medycyna tak poszła do przodu to po co się męczyć skoro na wszystko są pigułki. I nie szkodzi, że to tylko maskowanie objawów zazwyczaj. Jest proste i wygodne, a zmiana stylu życia to za duże wyrzeczenie.

Napisane przez MissChievousTess

Wszyscy tak reaguję. Na moją kuzynkę z nietolerancją laktozy, na mnie z alergią na nikiel i niechęć do alkoholu (lata leczenia lekami przy których nie mogłam pić alko), na koleżanki weganki bądź wegetarianki- przykłady można mnożyć. Po prostu w Polsce jest niska tolerancja na jakiekolwiek odstępstwa od tradycyjnej normy. Jak wszyscy jedzą gotowaną kapustę to też masz jeść bo tradycja, nieważne, że Twoja wątroba tego nie wytrzyma. Jak impreza trzeba pić wódkę, nieważne, że alko Ci szkodzi itd. Ja mam to gdzieś i jestem asertywna.[COLOR="Silver"]

Sedno

Napisane przez _Naughty

"O, następna się odchudza! Ciekawe z czego, zaraz Cię wcale nie będzie, sama skóra i kości! Faceci nie lubią takich chudych dziewczyn" - na moje stwierdzenie, że wcale się nie odchudzam, po prostu chcę się zdrowiej odżywiać: "no jak nie, tylko owoce jesz i jakieś ciemne chlebki". Jak pracowałam w restauracji to były podstawowe teksty przy każdym wspólnym śniadaniu z paniami kucharkami Na nic zapewnienia, że ciemny chleb wcale nie jest mniej kaloryczny, a wręcz przeciwnie i że taki lepiej mi smakuje i na dłużej się nim najadam. Owoc jako przekąska? No chyba lepiej niż batonik. Ale nieee, przecież chuda jestem, mogę sobie pozwolić. Nie jest ważne, że gdybym sobie ciągle pozwalała to bym tyła, bo jestem niska i dość szybko na mnie wchodzi. Dodatkowo w tamtym okresie miałam problemy z żołądkiem i wolałam jeść rzeczy gotowane i delikatne, żeby mnie nie bolało. Nie! Na pewno się odchudzam. Każda przekąska, którą sobie przynosiłam z domu była uznawana za wymysł i kwitowana żałosnym uśmieszkiem. I nie chodzi o to, że nigdy sobie na nic nie pozwalałam. Uwielbiam słodkości, więc od czasu do czasu jak mia

Jakbym o sobie czytała Te same teksty słyszałam. I wielkie zdziwienie, że chleb razowy ma tyle samo kalorii...To o co chodzi? I ja tak samo, jadam, bo nie lubię białego chleba z kilku powodów i dłużej jestem syta. Tylko, że ja tak jem ze względu na samopoczucie, a nie odchudzanie Bo nie mam z czego właśnie

Napisane przez skazana_na_bluesa

sorry, ale akurat poziom wiedzy części endokrynologów jest mocno żenujący. nie czytają o najnowszych badaniach, a i braki w wiedzy mają spore. czemu lekarze nie wspominają słowem o diecie, która mogłaby pomóc w leczeniu? albo czemu znacząca większość uważa, że jak TSH jest w normie to człowiek jest zdrowy? nawet w jakiś książkach dla studentów medycyny jest wspominane o subklinicznej postaci niedoczynności tarczycy, a część lekarzy zachowuje się, jakby pierwszy raz słyszeli o czymś takim.

Moja koleżanka z Hashimoto i zmianami nowotworowymi na tarczycy miała super TSH więc jest ok. Miesiąc później duuuużo ponad normę.

[201607141620]

Sport. Ćwiczysz dla zdrowia? Dla kondycji? Nie ważne, wg ludzi ty się odchudzasz. To nic, że wiedzą, że musisz ćwiczyć, bo masz chory kręgosłup. Nie przegadasz, że dla zdrowia.

[Wenress]

Ja mam odwrotnie od tego co piszecie - wcale nie chcę żadnych leków, a każdy lekarz mi je wciska bez badań, bez wyjaśnienia. Z wielu problemów wyleczyłam się sama DIETĄ, o której żaden lekarz nawet nie wspomniał... ostatnio na anemię dostałam żelazo, tylko szkoda, że ja go mam w diecie dużo a po prostu coś jest nie tak z trawieniem że go nie przyswajam... walczę sama i czuję że jest w końcu lepiej
A to zdziwienie lekarzy jak mówię że nie jem glutenu - ok jest moda ale nawet gdybym nie miała racji że mi szkodzi (badania nie wykazały ale jak zjem za dużo to bardzo mnie bolą kolana) to i tak nie uważam żeby brak glutenu był niewskazany, wielu ludzi nie je np kaszy jaglanej albo ryżu bo nie lubią i ok,a jak się nie je glutenu to nagle tragedia

[efflorescence]

Napisane przez cava

Ale jednak to lekarz jest specjalistą i na lekarzu tkwi odpowiedzialność za pacjenta.

Uważam zupełnie przeciwnie. Lekarz to tylko lekarz, ma tę swoją działeczkę, którą mniej lub bardziej opanował, ale nie oczekujmy, że będzie w stanie właściwie zdiagnozować większość chorób, zwłaszcza, że u różnych osób cierpiących na to samo schorzenie będą występowały różne kombinacje objawów, które z kolei pojawiają się przy różnych chorobach. Odpowiedzialny jest każdy za siebie i dlatego uważam, że obowiązkiem każdego człowieka jest się dokształcać w dziedzinie zdrowia, nie rozumiem dlaczego w szkole nie ma takiego przedmiotu w każdej klasie, jedynie jakieś strzępki strzępków na biologii.
A lekarz, no cóż, zawsze warto oprócz postawienia sobie autodiagnozy poznać też zdanie innych, może akurat przyjdzie im na myśl coś na co my sami nie wpadliśmy, wszak co dwie głowy to nie jedna. Ale na pewno nie należy traktować słów lekarza jako objawionych.

Napisane przez BajaderkowaBaba

chca, by pisać co sobie życza bez pyskowania, bo oni płacą.

No bo taka prawda, płacą więc wymagają. Tylko oczywiście konieczny jest podpis, że to na własną odpowiedzialność i tyle.

[Berenika143]

Napisane przez nouvelle90

Zabawne to jest, kiedy człowiek eliminuje pewne składniki z diety, bo wie, że mogą szkodzić (ogólnie, nie dlatego, że jest się chorym, tylko tak po prostu, np wlasnie wspomniane fosforany w wędlinach) i wszystkie Karyny z otoczenia komentują, że "przecież dzisiaj wszystkie jest niezdrowe, wszędzie chemia, huehuehue, będziesz powietrzem żyć?"

Ja zrezygnowałam z czekolady bo miałam po niej okropną cerę i oczywiście to niemożliwe, muszę mieć uczulenie :p.One by nie umiały no to ja też nie xd

[Mijanou]

Napisane przez BajaderkowaBaba

Cóż, ja wiem. Lepiej sie tylko oburzać, niz posluchac co druga strona moze miec do powiedzenia.

Wysłane z mojego LG-H850 przy użyciu Tapatalka

No coś w tym jest

[effcia82]

Napisane przez MissChievousTess

No to bywa czasem idiotyczne i niebezpieczne. Mój tata dostał raz znieczulenie od dentysty i dopiero jak zaczynało działać lekarza coś tknęło i od niechcenia zapytał: "Ale chorób krążeniowych pan nie ma, prawda? " Na co mój tata "Od lat biorę leki na nadciśnienie." Na co lekarz, "Ale śniadanie pan przynajmniej zjadł?" Na co mój tata, "Nie, jestem na czczo bo właśnie wróciłem z delegacji". Lekarz miał duuużo szczęścia, że za ścianą miał gabinet żony- kardiologa. Leciał po nią aż się za nim kurzyło. Tak wygląda wywiad lekarski made in Poland.

Mnie w trakcie niezwykle krwawego chirurgicznego usuwania zęba asystentka stomatologiczna zapytała czy czasem nie mam miesiączki

Napisane przez skazana_na_bluesa

sorry, ale akurat poziom wiedzy części endokrynologów jest mocno żenujący. nie czytają o najnowszych badaniach, a i braki w wiedzy mają spore. czemu lekarze nie wspominają słowem o diecie, która mogłaby pomóc w leczeniu? albo czemu znacząca większość uważa, że jak TSH jest w normie to człowiek jest zdrowy? nawet w jakiś książkach dla studentów medycyny jest wspominane o subklinicznej postaci niedoczynności tarczycy, a część lekarzy zachowuje się, jakby pierwszy raz słyszeli o czymś takim.

Lekarka internistka w trakcie specjalizacji endokrynologicznej powiedziała, że TSH 3,6 u 30-letniej kobiety mieści się w normie. Na studiach widać nie uczą tego, co można znaleźć w pierwszym lepszym artykule w necie.

[_Naughty]

Napisane przez iwona200

Jakbym o sobie czytała Te same teksty słyszałam. I wielkie zdziwienie, że chleb razowy ma tyle samo kalorii...To o co chodzi? I ja tak samo, jadam, bo nie lubię białego chleba z kilku powodów i dłużej jestem syta. Tylko, że ja tak jem ze względu na samopoczucie, a nie odchudzanie Bo nie mam z czego właśnie

Zapomniałam jeszcze o moim ulubionym tekście: "To ile jeszcze masz zamiar się tak odchudzać?" I nie ma zmiłuj, nie przetłumaczysz, że taki mam tryb życia, że staram się jeść w miarę zdrowo i lubię biegać.
Lubię również gorące zapewnienia, że one przecież bardzo kochają siebie i swoje ciało i jest im z tym bardzo dobrze, a za jakiś czas stosują jakieś chore diety typu jedno jajko na śniadanie i ciągle na głodzie

Natomiast jak jestem u teściowej to zawsze się skarży, że tak mało jem. Wyobraźcie sobie : sycąca zupa, na drugie danie ziemniaki, kilka rodzai mięs, surówki i deser. Chcąc spróbować wszystkiego (teściowa bardzo smacznie gotuje) muszę nakładać małe porcje bo nie dałabym rady zjeść nic więcej już po pełnym talerzu zupy. No ale nie, pewnie się odchudzam.

Zapisz

[Nuova]

Napisane przez effcia82

Mnie w trakcie niezwykle krwawego chirurgicznego usuwania zęba asystentka stomatologiczna zapytała czy czasem nie mam miesiączki

A co w tym dziwnego?

[skazana_na_bluesa]

nie wiem, czego oni uczą na tych studiach, serio. klapeczki na oczach, bo jest norma i tyle. osobiście czytałam podręcznik do endokrynologii i jeszcze koleżance wysyłałam skany, żeby sobie mogła poczytać co nieco o swojej chorobie. jak dla mnie to nie ma podejścia holistycznego do problemu i to jest duży problem.

nie chce mi się cytować części wypowiedzi, ale tak serio. wielu ludzi to debile lub betony i debile, 2w1. naczyta się taki w necie i nie daje sobie przetłumaczyć, że nie ma racji. bardzo często zdarza się, że sensowne argumenty (czyt. obalające teorię jakiejś choroby) nie przemawiają do rozumu. może medycyna ludzka to nie moja branża, ale i w weterynarii są takie kwiatki. jak się rozmawia z innymi wetami w kraju to regularnie pojawiają się osoby, które nie powinny się rozmnażać...