Problem z pracą w grupie.

[pstrag_w_pomaranczach]

Cześć,

studiuję 2 kierunki studiów, na jednym z nich w marcu rozpoczęłam 1 semestr magisterki. Znałam kilka osób, przyszło sporo nowych osób. Pierwszy dzień zajęć, nowy przedmiot, podział na grupy 5-osobowe. Dobrałam się z koleżanką (z którą co prawda nigdy wcześniej projektów nie robiłam, ale dogadywałyśmy się w innych sprawach) i z 3 'nowymi'.

Okazało się, że wszystkie mieszkamy obok siebie, super, łatwo będzie projekt robić. No i przyszło do ustalenia terminu... We wszystkie godziny, które proponowały ja miałam zajęcia na innym kierunku [inna uczelnia] a w weekend wyjeżdżałam więc one się same spotkały, a ja zrobiłam swoją część w domu.
Kolejny tydzień, proponuję spotkanie czwartek wieczór, ok super. W środę koleżanka pisze, że jednak im bardziej pasuje czwartek rano, ja niestety piszę że nie mogę i zrobię swoją część sama [najbardziej pracochłonną]. Ok, ok, spoko.

W piątek dowiaduję się, że one zrobiły CAŁY projekt, w tym 'moją' część... No spoko...

Może wydaje się Wam to proste do rozwiązania. Ale ja się czuję dziwnie. Proszę ich o terminy spotkania dostępne dla wszystkich, a one po prostu informują mnie o tym że czwartek rano się spotykają [nawet nie pytając, czy mogę...].

Tak samo teraz. Miałyśmy się spotkać wieczorem. Ale jednak coś tam coś i spotykają się jutro - p owiedziałam, że mam zajęcia i nie mogę. "Trudno".

No kurczę, nie chcę wyjść na jakąś leniwą obijaczkę, wszystkie dostajemy oceny za projekt, a ja tak naprawdę nic nie zrobiłam...

Macie jakieś pokojowe propozycje rozwiązania?

[201605300922]

Napisane przez pstrag_w_pomaranczach

Cześć,

studiuję 2 kierunki studiów, na jednym z nich w marcu rozpoczęłam 1 semestr magisterki. Znałam kilka osób, przyszło sporo nowych osób. Pierwszy dzień zajęć, nowy przedmiot, podział na grupy 5-osobowe. Dobrałam się z koleżanką (z którą co prawda nigdy wcześniej projektów nie robiłam, ale dogadywałyśmy się w innych sprawach) i z 3 'nowymi'.

Okazało się, że wszystkie mieszkamy obok siebie, super, łatwo będzie projekt robić. No i przyszło do ustalenia terminu... We wszystkie godziny, które proponowały ja miałam zajęcia na innym kierunku [inna uczelnia] a w weekend wyjeżdżałam więc one się same spotkały, a ja zrobiłam swoją część w domu.
Kolejny tydzień, proponuję spotkanie czwartek wieczór, ok super. W środę koleżanka pisze, że jednak im bardziej pasuje czwartek rano, ja niestety piszę że nie mogę i zrobię swoją część sama [najbardziej pracochłonną]. Ok, ok, spoko.

W piątek dowiaduję się, że one zrobiły CAŁY projekt, w tym 'moją' część... No spoko...

Może wydaje się Wam to proste do rozwiązania. Ale ja się czuję dziwnie. Proszę ich o terminy spotkania dostępne dla wszystkich, a one po prostu informują mnie o tym że czwartek rano się spotykają [nawet nie pytając, czy mogę...].

Tak samo teraz. Miałyśmy się spotkać wieczorem. Ale jednak coś tam coś i spotykają się jutro - p owiedziałam, że mam zajęcia i nie mogę. "Trudno".

No kurczę, nie chcę wyjść na jakąś leniwą obijaczkę, wszystkie dostajemy oceny za projekt, a ja tak naprawdę nic nie zrobiłam...

Macie jakieś pokojowe propozycje rozwiązania?

A nie mogłaś wyjątkowo poświęcić weekendu i zostać? Albo odrobić zajęć z drugiego kierunku z inną grupą i iść na to spotkanie? Bo wiesz, w momencie, gdy na dobrą sprawę tylko Tobie dany termin nie pasuje (i nie pasują Ci kolejne proponowane), to jednak Ty powinnaś się dostosować. W tej sytuacji te dziewczyny mogą być wkurzone, bo jakby nie było ,,to jej problem, że ma drugi kierunek". Żeby załagodzić sytuację pewnie na Twoim miejscu zaproponowałabym, że wszystko, co zostało do zrobienia, zrobisz sama. Jeśli nie zostało, to zapowiedz, że przy okazji następnego projektu robisz np. 2/5.

[pstrag_w_pomaranczach]

Napisane przez Nadis

A nie mogłaś wyjątkowo poświęcić weekendu i zostać? Albo odrobić zajęć z drugiego kierunku z inną grupą i iść na to spotkanie? Bo wiesz, w momencie, gdy na dobrą sprawę tylko Tobie dany termin nie pasuje (i nie pasują Ci kolejne proponowane), to jednak Ty powinnaś się dostosować. W tej sytuacji te dziewczyny mogą być wkurzone, bo jakby nie było ,,to jej problem, że ma drugi kierunek". Żeby załagodzić sytuację pewnie na Twoim miejscu zaproponowałabym, że wszystko, co zostało do zrobienia, zrobisz sama. Jeśli nie zostało, to zapowiedz, że przy okazji następnego projektu robisz np. 2/5.

Nie mogłam zostać bo bilety miałam kupione już w październiku... Nie mogłam też odrobić tych zajęć z inną grupą, wszystko mam rozplanowane tak żeby być u siebie, i tam.

Wiem, zaoferowalam się że zrobię najbardziej pracochłonną część. A one to olały, spotkały się i same zrobiły. Nie wiem co o tym myśleć...

Jutro zajęcia, może uda nam się ustalić termin dostępny dla wszystkich.

[lalibelle]

Napisane przez pstrag_w_pomaranczach

Tak samo teraz. Miałyśmy się spotkać wieczorem. Ale jednak coś tam coś i spotykają się jutro - p owiedziałam, że mam zajęcia i nie mogę. "Trudno".

Wiesz co,no jeden raz naprawdę mogłaś się poświęcić
Od jednych opuszczonych zajęć świat się nie zawali.Próbowały się przecież z Tobą umówić i tylko Tobie ciągle nie pasuje.Uważasz,że to w porządku?Ja bym zrobiła tak jak mówi Nadis

A i nie dziwię się ,że wolały same się w końcu umówić,bo skoro nie masz czasu się z nimi spotkać ,to bały się ,że nie zrobisz projektu.I to nie było wcale na złość.