Ciągle zestresowany i niezadowolony facet - Strona 2 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2012-12-08, 21:04   #31
***luna
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2006-07
Lokalizacja: UK
Wiadomości: 8 190
Dot.: Ciągle zestresowany i niezadowolony facet

Cytat:
Napisane przez la_venda333 Pokaż wiadomość
Witam,
Jak większość poruszanych tutaj problemów, mój także dotyczy faceta. Chyba potrzebuję bezstronnego spojrzenia z boku na całą sytuację. Z góry przepraszam za tak długiego posta, ale chciałam jak najdokładniej opisać problem. Proszę Was o opinie na ten temat.

Jesteśmy razem 4 lata, od pół roku jesteśmy narzeczonymi. T jest cudowny - okazuje dużo czułości, zainteresowania, mamy podobne poczucie humoru, a w łóżku jest genialnie.
Problemem jest to, że T jest wiecznie niezadowolony ze swojego życia, wciąż czekając na jego poprawę. Problem w tym, że w ciągu tych czterech lat taka zadowalająca poprawa nie nastąpiła – jest tylko trochę lepiej, albo dużo gorzej.

Zaczęliśmy być ze sobą w liceum. Oboje chcieliśmy dostać się na ciężkie studia, on na lekarski, ja na stomatologię. Chodziliśmy na korepetycje i T strasznie narzekał na niewyspanie, na stres, na brak czasu. Próbowałam go rozweselać, pocieszać na wszystkie sposoby, ale tylko go tym wkurzałam. Na pytanie jak mu pomóc odpowiadał, że to ja powinnam wiedzieć, jak go pocieszyć, w końcu jestem jego dziewczyną. Myślałam, że gdy dostanie się na studia, problem minie.

Niestety ja się dostałam, T się nie udało. To był dla niego ogromny cios, bo zawsze marzył o zawodzie lekarza, a jego frustrację pogłębiał fakt, że mnie się udało. Przez całe wakacje chodził załamany, zastanawiając się, czy pójść na rok na płatny lekarski i w tym czasie przygotowywać się do poprawy matury, czy też nie iść nigdzie i zakuwać do matury. Ja starałam się go jakoś wesprzeć, pocieszyć, ale nigdy nie odczułam, żeby mi się to udało. Jego cała frustracja i niezadowolenie spadała na mnie. Wiadomo, zawsze najbardziej obrywa się osobie, która jest najbliżej. Całe wakacje przepłakałam nie wiedząc jak sprawić, żeby poczuł się lepiej i czując się kompletnie bezużyteczna. Niestety nie umiem odciąć się od jego emocji, gdy jemu jest źle, mnie też jest źle, zarażam się jego emocjami i wydaje mi się, że tego akurat nie jestem w stanie zmienić. Momentami miałam ochotę od niego odejść, bo miałam dosyć jego ciągłego niezadowolenia moją osobą, czułam że nie mam już siły i że jestem beznadziejna, ale wiedziałam, że paradoksalnie jestem mu potrzebna.

T zdecydował się iść na studia płatne i równocześnie przygotowywać się do matury. Jego rodzice nie mieli pieniędzy ani na korki, ani na płatne studia, ale jakoś udało im się je wygospodarować. Było strasznie ciężko. T spał po 4 godziny, chodził sfrustrowany, zestresowany, przytłoczony ciążącą nad nim presją i załamany, a ja ciągle byłam niewystarczająca i ciągle robiłam lub mówiłam coś nie tak. Brakowało mi już sił do podtrzymywania go na duchu, bo wiedziałam, że czego nie zrobię, i tak oberwę. W grudniu poznałam faceta, który był we mnie zapatrzony. Dawał mi to, czego od T nie dostawałam. Można powiedzieć, że zdradziłam T emocjonalnie. Zerwałam z T, ale zaledwie po dwóch dniach wróciliśmy do siebie. Zdaję sobie sprawę, że strasznie zraniłam tym T, do tej pory odczuwamy tego skutki.

T udało się dostać na studia stacjonarne. Nadal jestem pełna podziwu, że tego dokonał. Zaczęło być lepiej, ale niestety niewiele. T ciągle narzeka na studia, bo są bardzo ciężkie, a lekarze traktują studentów jak popychadła. Mówi, że inaczej wyobrażał sobie te studia. Połowa naszych rozmów to jego narzekania na ogromną ilość materiału do przyswojenia, na to że jest zmęczony, że ma dużo kolokwiów, że nie może oblać żadnej kartkówki, bo go wyleją. Dodatkowo musi codziennie dojeżdżać na studia komunikacją miejską 20 kilometrów, bo miesiąc temu miał wypadek i stracił samochód, więc na dojazdy traci 3 godziny dziennie. Nie dostaje od rodziców pieniędzy, więc udziela w jeden dzień tygodnia korepetycji, które kosztują go mnóstwo czasu i energii. Ja wiem, że to wszystko prawda, że jego sytuacja jest strasznie ciężka i wiem, że sama nie dałabym rady. Ale te studia były jego marzeniem, są drogą do zdobycia wymarzonego zawodu. Obecnie T twierdzi, że gdy skończy te studia, będzie lepiej, bo będzie zarabiał pieniądze. Ale tak samo mówił, gdy przygotowywał się do matury, tak samo mówił, gdy chciał się przenieść na bezpłatne. Zawsze miało być lepiej, a w efekcie nigdy nie był tak naprawdę szczęśliwy.

Chce być chirurgiem, co będzie gdy na stole umrze mu pacjent? Co będzie, jeśli znów będzie musiał zawalać noc w pracy, gdy nie dostanie się na specjalizację, gdy zachoruje mu dziecko, gdy umrze lub zachoruje ktoś z rodziny? To chyba jest większy problem niż te, które ma teraz? On twierdzi, że gdy zamieszkamy razem, będzie lepiej, a ja nie wiem, czy mogę w to wierzyć. Boję się, jak ja poradzę sobie z jego ciągłym niezadowoleniem, bo póki co nie potrafię. Jestem zmęczona tym, że ciągle tylko słucham narzekań, podczas gdy on przecież właśnie spełnia swoje marzenie z liceum. Ja też robię się przez to zniechęcona, pesymistycznie nastawiona, a wcale nie chcę taka być. Czuję się jak czterdziestolatka, a mam przecież dopiero 21 lat. Coraz rzadziej się śmiejemy, a kiedyś zdarzało się to często. Chciałabym czasem pójść na jakąś imprezę, ale on rzadko kiedy ma czas i ochotę żeby pójść ze mną, a gdy idę sama, on ma zły nastrój, bo on musi się w tym czasie uczyć. Zdaję sobie sprawę, że on ma dużo większe problemy ode mnie, ale wygląda na to, że już zawsze tak będzie. Czuję, że oddalam się od niego, że pomimo mojej ogromnej miłości do niego, spotkania z nim nie dają mi już takiej radości i że coraz bardziej uciekam w stronę innych znajomych, z którymi mogę pożartować i pośmiać się, którzy są taką odskocznią.

Gdy mówię mu, żeby postarał się spojrzeć na to jako na drogę do jego marzenia, on mówi, że myślał, że będzie inaczej, a jest beznadziejnie. Gdy proszę, żeby mniej narzekał, on mówi, że jestem najbliższą, jedyną osobą, której on się może wyżalić i że poza mną nie ma nikogo.
Co mogę z tym zrobić? Nie mogę pomóc mu bezpośrednio (rozwiązać za niego jego problemów), ani pośrednio (sprawić, żeby mniej się stresował). Już nie mam pojęcia jak z nim rozmawiać. Namówić na psychologa? Boję się o niego, bo on ewidentnie nie radzi sobie ze stresem, to wszystko go przerasta. Boję się też wspólnego przyszłego życia z nim, bo ja sama nie potrafię radzić sobie z jego reakcjami.
Przestan zachowywać się jak matka Teresa.
On cię wykorzystuje, jest toksyczny. Z tego co piszesz robi z siebie cierpiętnika, który nie chce wziąć odpowiedzialności za własne życie.

Wg mnie tu nie ma żadnej wspólnej przyszłości, jesli twój chłopak się nie zmieni. Ty tutaj nic nie mozesz, bo jak sama piszesz cokolwiek się nie dzieje- on jest niezadwolony. Możliwe, ze wizyta u psychiatry czy psychologa by pomogła. Z drugiej strony to nie jest twoja rola, by tę pomoc organizować.
Zajmij się swoimi studiami, oby nie ucierpiały przez jęczącego faceta.
__________________
Blogi są dwa
blogowo: poradnik emigranta nowy post:
14/10/2012 Obyście tego postu nie potrzebowali
blogowo:
aktywnie
nowy post 12/09/2012 Veni Vidi Vici
***luna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-12-08, 21:23   #32
Clemence
Zakorzenienie
 
Avatar Clemence
 
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Thessaloniki! Greece
Wiadomości: 5 383
Dot.: Ciągle zestresowany i niezadowolony facet

Cytat:
Napisane przez madana Pokaż wiadomość
- ale depresję się leczy; idzie do lekarza, szuka się pomocy dla siebi; ba- leczenie depresji daje naprawdę dobre rezultaty; nie traktuje się kochanej osoby jak ostatniej deski ratunku w życiu i zlewu złych emocji.
A jeśli już trafił na dziewczynę która to wytrzymuje, to jednak powinien okazać trochę wdzięczności, być miłym- korona z głowy jaśnie księciunia nie spadnie.
Owszem się leczy.
A poczytaj sobie ile osób próbuje jeszcze samemu się ratować i ma pewność ,że druga osoba pomoże,ale po prostu ma inne oczekiwania.
Przecież tutaj jest napisane ,że facet wobec niej jest ok oprócz tego jego złego nastroju?

---------- Dopisano o 22:23 ---------- Poprzedni post napisano o 22:20 ----------

Cytat:
Napisane przez ***luna Pokaż wiadomość
Przestan zachowywać się jak matka Teresa.
On cię wykorzystuje, jest toksyczny. Z tego co piszesz robi z siebie cierpiętnika, który nie chce wziąć odpowiedzialności za własne życie.

Wg mnie tu nie ma żadnej wspólnej przyszłości, jesli twój chłopak się nie zmieni. Ty tutaj nic nie mozesz, bo jak sama piszesz cokolwiek się nie dzieje- on jest niezadwolony. Możliwe, ze wizyta u psychiatry czy psychologa by pomogła. Z drugiej strony to nie jest twoja rola, by tę pomoc organizować.
Zajmij się swoimi studiami, oby nie ucierpiały przez jęczącego faceta.
No cóż, no to lepiej przeciez go olać,skoro nic nie można zrobić
Przecież koleś może nie jest zły!

Nie rozumiem czemu zawsze pod każdym postem odrazu jest przyjmowana strategia typu "on jest toksyczny,zły i w ogóle be".
Przecież jej nie tłucze,nie grozi ani nic podobnego,a moze zwyczajnie stracił kontrolę nad życiem,wiele go dobija i ma dobre cechy ale zostały przysłonięte problemami?
NIE KAŻDY JEST TAKI SAM.
A tez trzeba mieć trochę jaj i przynajmniej ew mu pomóc i dopiero odejść,a nie zostawić chłopaka na lodzie,bo może chwilowo ma problemy..
Ludzie..
__________________
>
and I'm like... and I'm like... and I'm like...


'But know this...I'm only judged by one Power, and I serve HIM.. !

<3
Clemence jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-12-08, 21:44   #33
***luna
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2006-07
Lokalizacja: UK
Wiadomości: 8 190
Dot.: Ciągle zestresowany i niezadowolony facet

Cytat:
Napisane przez Clemence Pokaż wiadomość
Owszem się leczy.
A poczytaj sobie ile osób próbuje jeszcze samemu się ratować i ma pewność ,że druga osoba pomoże,ale po prostu ma inne oczekiwania.
Przecież tutaj jest napisane ,że facet wobec niej jest ok oprócz tego jego złego nastroju?

---------- Dopisano o 22:23 ---------- Poprzedni post napisano o 22:20 ----------


No cóż, no to lepiej przeciez go olać,skoro nic nie można zrobić
Przecież koleś może nie jest zły!

Nie rozumiem czemu zawsze pod każdym postem odrazu jest przyjmowana strategia typu "on jest toksyczny,zły i w ogóle be".
Przecież jej nie tłucze,nie grozi ani nic podobnego,a moze zwyczajnie stracił kontrolę nad życiem,wiele go dobija i ma dobre cechy ale zostały przysłonięte problemami?
NIE KAŻDY JEST TAKI SAM.
A tez trzeba mieć trochę jaj i przynajmniej ew mu pomóc i dopiero odejść,a nie zostawić chłopaka na lodzie,bo może chwilowo ma problemy..
Ludzie..
Szczerze mówiąc nieco rozbawił mnie twój post.
Masz pojęcie o toksycznych zachowaniach w związku?
Nie ograniczają się one do uderzeń pięścią czy gróźb. Z tego co pisze autorka watku jej facet oczekuje tego, by była jasnowidzem- zgadywała jego potrzeby i umiała zaradzić jego problemom. Mówiąc krótko, tak mu źle, a ona ma się zająć naprawą jego rzeczywistości. Nie na tym polega związek partnerski.
Stracił kontrolę nad swoim życiem? Chwilowe problemy?
Z tego co rozumiem, ta chwila trwa rok- jeśli nie dłużej. Wiecznie marudny, przemęczony zestresowany... a ona to chyab ma życie jak w Madrycie, a jej studia to wakacje na Hawajach.
Proszę cię... trochę realnego spojrzenia na sprawę.

Czy jest zły- nie wiem. Z opisu wynika, ze jest toksyczny. Nie wie czego chce i swoim niezadowoleniem obdziela otoczenia, sam nie biorąc za nic odpowiedzialności.
To w nim rosła frustracja, bo się na studia nie dostał- a dostała się jego dzieczyna.
To on po dostaniu się na wymarzone studia, smęci, ze znowu jest coś nie tak...
A ona ma go pocieszać.
__________________
Blogi są dwa
blogowo: poradnik emigranta nowy post:
14/10/2012 Obyście tego postu nie potrzebowali
blogowo:
aktywnie
nowy post 12/09/2012 Veni Vidi Vici
***luna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-12-08, 21:46   #34
578537b29e2e39e1d6e3dc9dfc9821e485b809af_62f97e73ceb2a
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2012-07
Wiadomości: 3 521
Dot.: Ciągle zestresowany i niezadowolony facet

Cytat:
Napisane przez ***luna Pokaż wiadomość
Czy jest zły- nie wiem. Z opisu wynika, ze jest toksyczny. Nie wie czego chce i swoim niezadowoleniem obdziela otoczenia, sam nie biorąc za nic odpowiedzialności.
Święte słowa. Dokładnie to samo mi się nasunęło.
578537b29e2e39e1d6e3dc9dfc9821e485b809af_62f97e73ceb2a jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-12-09, 11:53   #35
la_venda333
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 16
Dot.: Ciągle zestresowany i niezadowolony facet

Dziękuję Wam wszystkim za odpowiedzi. Jakieś 20 godzin temu ustosunkowałam się do wielu Waszych opinii, ale zostały one przekazane do weryfikacji przez moderatora i do tej pory się nie ukazały. Szkoda, bo wygląda to tak, jakbyście się produkowały bez żadnego odzewu z mojej strony. Mam nadzieję, że chociaż ten post się opublikuje.

Wydaje mi się, że trochę źle sformułowałam mojego pierwszego posta. Zamiast skupić się na tym, co jest teraz, opisałam Wam sytuację sprzed dwóch lat, a przez ten czas parę rzeczy się poprawiło. To chyba wyniknęło z tego, że cały czas mam do niego żal o to, jak mnie traktował kiedyś i mimo że teraz jest lepiej, boję się, że w przyszłości to się powtórzy. Postaram się to więc sprostować w tym poście.

T nie oczekuje (choć kiedyś oczekiwał), że będę jasnowidzem w kwestii tego, jak mam mu pomóc. Mówi, że jedyne czego potrzebuje to to, żeby mógł mi się wygadać. Problemem jest dla mnie to, że tego "wygadywania się" jest jak dla mnie zbyt dużo, to mnie przytłacza i zasmuca. Mam problem z tym, że przechwytuję na siebie emocje bliskich mi osób. Gdy ktoś, z kim jestem blisko jest smutny ja wkrótce, po próbach poprawienia temu komuś nastroju też robię się smutna. Ponieważ studia są aktualnie czymś, co zajmuje większość uwagi T, to w sumie naturalne, że o tym głównie mówi i myśli. Ponieważ jest tym wszystkim zmęczony i nie wszystko układa mu się tak, jak by chciał, ma zły nastrój. I ten zły nastrój, narzekanie, przelewa się na mnie, więc po chwili ja też jestem tym przytłoczona i smutna. Dzieje się to głównie w rozmowach przez telefon (rozmawiamy długo, bo ze względu na dzielącą nasz odległość nie mamy czasu za bardzo spotykać się w tygodniu), a gdy się normalnie spotykamy, to chwilę ponarzeka, przytuli się i jest ok.

Ktoś pytał jak się między nami układa podczas wyjazdów i czy w ogóle wyjeżdżamy. W każde wakacje i w okolicach przerwy świątecznej gdzieś wyjeżdżamy. I podczas tych wyjazdów jest świetnie - T ma dobry humor, odcina się od problemów, właściwie wcale się nie kłócimy. Tylko że ja się martwię tym, że w przyszłym życiu które planujemy spędzić wspólnie, nie będzie wiecznych wakacji. Będą problemy i zmęczenie, a jedyną rzeczą, która się zmieni na plus będzie to, że będziemy razem mieszkać. T twierdzi, że to dużo zmieni i niby rzeczywiście gdy się widzimy, jest lepiej niż gdy nasz kontakt ogranicza się do telefonu. Ale cały czas mimo wszystko martwię się, czy w rzeczywistości wszystko się tak pięknie naprostuje.

Wczoraj spotkaliśmy się z T i powiedziałam mu o psychologu. On na to, że do żadnego psychologa nie pójdzie, bo miał już gorsze chwile w życiu, nie jest na żadnym skraju załamania i czuje, że panuje nad tymi problemami, dopóki jestem obok. Że te rzeczy związane ze studiami, brakiem kasy i samochodu nie zależą od niego i że żaden psycholog mu w tym nie pomoże. Jedyną rzeczą, na którą może wpłynąć jest związek ze mną i że zależy mu, żeby wszystko było w nim ok. Powiedział, że czuje, że oddalam się od niego, gdy ma problem i gdy mnie potrzebuje. I to akurat pewnie jest prawda, bo mimo że staram się być przy nim gdy jest zdołowany, to ten zły nastrój przenika na mnie. Prawdopodobnie chcąc się przed tym chronić, nawet podświadomie się odsuwam. Ale na to akurat nie mam wpływu i nie potrafię znaleźć rozwiązania, bo dopóki coś mnie będzie ranić, dopóty będę się od tego w pewnym stopniu odcinać. Wytłumaczyłam mu to, ale właściwie nie doszliśmy do jakiegoś konkretnego wniosku.

T wczoraj wyraźnie się starał, żeby nie narzekać, żebyśmy spędzili miło czas i mu się to udało. Ale cały czas nie znalazłam rozwiązania na te gorsze, codzienne momenty. Czy macie może jakiś pomysł, jak to rozwiązać? Co konkretnie ja lub on może zrobić? Tak jak pisała Clemence, to dobry facet, który angażuje się w relację, jest zawsze obok i stara się. Nie chcę kończyć tego związku, bo dla mnie on też jest ważny, ale równocześnie wiem, że nie mogę tego zostawić w takim punkcie jak teraz, bo nie chcę obudzić się za pięć lat ze świadomością, że powinnam coś zmienić na etapie narzeczeństwa, a tego nie zrobiłam.

Edytowane przez la_venda333
Czas edycji: 2012-12-09 o 11:54
la_venda333 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-12-09, 12:36   #36
Clemence
Zakorzenienie
 
Avatar Clemence
 
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Thessaloniki! Greece
Wiadomości: 5 383
Dot.: Ciągle zestresowany i niezadowolony facet

Cytat:
Napisane przez ***luna Pokaż wiadomość
Szczerze mówiąc nieco rozbawił mnie twój post.
Masz pojęcie o toksycznych zachowaniach w związku?
Nie ograniczają się one do uderzeń pięścią czy gróźb. Z tego co pisze autorka watku jej facet oczekuje tego, by była jasnowidzem- zgadywała jego potrzeby i umiała zaradzić jego problemom. Mówiąc krótko, tak mu źle, a ona ma się zająć naprawą jego rzeczywistości. Nie na tym polega związek partnerski.
Stracił kontrolę nad swoim życiem? Chwilowe problemy?
Z tego co rozumiem, ta chwila trwa rok- jeśli nie dłużej. Wiecznie marudny, przemęczony zestresowany... a ona to chyab ma życie jak w Madrycie, a jej studia to wakacje na Hawajach.
Proszę cię... trochę realnego spojrzenia na sprawę.

Czy jest zły- nie wiem. Z opisu wynika, ze jest toksyczny. Nie wie czego chce i swoim niezadowoleniem obdziela otoczenia, sam nie biorąc za nic odpowiedzialności.
To w nim rosła frustracja, bo się na studia nie dostał- a dostała się jego dzieczyna.
To on po dostaniu się na wymarzone studia, smęci, ze znowu jest coś nie tak...
A ona ma go pocieszać.
Byłam w takiej samej sytuacji.Wiec jednak co nieco wiem.
To co Twoim zdaniem ma zrobic autorka?
zostawic go w tej chwili , bo się z Nim męczy?
Ok nie musi być pokutnicą i całe życie z Nim być.. ale skoro żywi do niego jakieś uczucia,które nie są na podstawie przywiązania(mimo ,ze np mnie bije to go kocham) to dlaczego jedynym wyjsciem z sytuacji jest rozejscie się i tyle?
Ja bym najpierw próbowała mu pomóc,nawet jako człowiekowi.Jezeli nie chcialby pomocy,dopiero skupilabym się na innym wyjściu.

A toksyczny związek nie polega tylko na tym,ze ktos ma problem i smeci,a jest wiele dodatkowych zachowań, które wpływają na calą ocenę osoby.
__________________
>
and I'm like... and I'm like... and I'm like...


'But know this...I'm only judged by one Power, and I serve HIM.. !

<3
Clemence jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-12-09, 12:57   #37
la_venda333
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 16
Dot.: Ciągle zestresowany i niezadowolony facet

Co do toksyczności powiem tak: przez cały związek zauważałam u niego wiele takich zachowań, ale wiązały się one z jego niedojrzałością (zaczęliśmy być ze sobą mając po 17 lat). Wiem, że ma skłonności to takich akcji (przykład z ostatnich dni: miał wypadek w którym nic mu się nie stało, wracając w nocy samochodem z imprezy, na której nie mogłam być, bo leżałam chora na antybiotyku. Przez parę dni chodził zdołowany, bo utrata samochodu wiązała się z przedłużeniem dziennego czasu podróży o minimum dwie godziny, poza tym jest zima i nikomu nie chce się piłować autobusem. Pod koniec naszej rozmowy przez telefon rzucił: "a Ty wiesz, że ja jestem na Ciebie trochę zły?" "ale dlaczego?" "Bo nawet mnie nie odwiedziłaś po wypadku. Ludzie z grupy pytali, co powiedziałaś jak mnie zobaczyłaś, a ja nie wiedziałem co im odpowiedzieć". ). Mimo to widzę, że takich akcji jest mniej niż kiedyś. Czasem płaczę z jego powodu, bo wkręca mnie w jakieś chore poczucie winy, ale on twierdzi, że nie ma tego na celu. Nie wiem, czy można go określić toksycznym facetem. Jak mówię ma skłonność do takich zachowań, ale widać, że pracuje nad tym.
la_venda333 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2012-12-09, 13:03   #38
madana
Zakorzenienie
 
Avatar madana
 
Zarejestrowany: 2004-05
Wiadomości: 17 072
Dot.: Ciągle zestresowany i niezadowolony facet

La_venda333 - odpowiedz sobie na jedno pytanie: czy to Z NIM widzisz się za 5,15, 20 lat? Dla mnie opisujesz rozkapryszonego dzieciaka, który za wszelką cenę chce skupienia uwagi na sobie- ostatni przykład, gdy ty chora leżysz, ale on "jest trochę zły na ciebie"- pokazuje, z jakim dzieciakiem jesteś.

I nie, związek nie jest od tego, aby płakać - a ty całkiem sporo o tym płaczu napominasz. Mnie tam żal jest ciebie dziewczyno, bo widać, ze fajna dziewczyna z ciebie, ale chłopak- dla mnie wampir emocjonalny i tyle;

Clemence - piszesz tak:
Cytat:
Przecież tutaj jest napisane ,że facet wobec niej jest ok oprócz tego jego złego nastroju?
- ale on jest tak często w tym złym nastroju, że codzienność z tak "nastrojowym" młodzieńcem musi być uciążliwa.
madana jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-12-09, 13:18   #39
Clemence
Zakorzenienie
 
Avatar Clemence
 
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Thessaloniki! Greece
Wiadomości: 5 383
Dot.: Ciągle zestresowany i niezadowolony facet

Cytat:
Napisane przez madana Pokaż wiadomość
La_venda333 - odpowiedz sobie na jedno pytanie: czy to Z NIM widzisz się za 5,15, 20 lat? Dla mnie opisujesz rozkapryszonego dzieciaka, który za wszelką cenę chce skupienia uwagi na sobie- ostatni przykład, gdy ty chora leżysz, ale on "jest trochę zły na ciebie"- pokazuje, z jakim dzieciakiem jesteś.

I nie, związek nie jest od tego, aby płakać - a ty całkiem sporo o tym płaczu napominasz. Mnie tam żal jest ciebie dziewczyno, bo widać, ze fajna dziewczyna z ciebie, ale chłopak- dla mnie wampir emocjonalny i tyle;

Clemence - piszesz tak: - ale on jest tak często w tym złym nastroju, że codzienność z tak "nastrojowym" młodzieńcem musi być uciążliwa.
Ja to rozumiem.
Musi być tragiczna.. fatalna a nawet stawać się smutna ,a osoba która "pociesza" znudzona.
Dlatego powiedziałam,ze warto spróbować to zmienić i to szybko.Bo ciągnięcie tego jest katastrofą zarówno dla jednej jak i drugiej strony.
I albo facet coś pojmie, na co bym się siliła,albo po prostu zagroziłabym ,że nie dam rady tak dłużej.
__________________
>
and I'm like... and I'm like... and I'm like...


'But know this...I'm only judged by one Power, and I serve HIM.. !

<3
Clemence jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-12-09, 13:25   #40
la_venda333
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 16
Dot.: Ciągle zestresowany i niezadowolony facet

Myślicie, że naprawdę ten jego zły nastrój nie jest adekwatny do tego, co na niego spada? Ma ciężkie studia, na których zdaje kolokwia z dnia na dzień goniąc w piętkę. Musi dawać te korki, które zabierają mu sporo czasu, żeby mieć jakąkolwiek kasę, bo na kredyt studencki raczej nie ma co liczyć (rodzice mają zbyt wysokie dochody, żeby T załapał się na kredyt, ale wzięli kredyt hipoteczny na dom, który ledwo dają radę spłacać, więc nie mają pieniędzy, żeby dać coś T). Rozwalił mu się samochód, więc musi dojeżdżać komunikacją, która kursuje rzadko. Śpi po 5-6 godzin na dobę i ciągle jest niewyspany. W końcu między nami też nie układa się aż tak super.

Nie chodzi mi o to, żeby na Was naskoczyć, albo "stawać w obronie Misiaczka", jak to często określacie. Po prostu potrzebuję bezstronnej opinii, czy takie problemy nie tłumaczą poniekąd jego kiepskiego humoru (gdy się nie widzimy) i częstego mówienia o studiach, studiach, pieniądzach, studiach, dojazdach, studiach?

Jeśli chodzi o mój płacz, nie wiem jak się do niego odnieść. Ogólnie jestem dość płaczliwą osobą, jest to moja reakcja, sposób uzewnętrznienia negatywnych emocji takich jak smutek, żal i poczucie winy. Strasznie nie lubię płakać, nie chcę tego robić, a równocześnie w takich sytuacjach nie umiem tego powstrzymać. Dlatego chciałabym coś zrobić z sytuacjami, które ten płacz wywołują, stąd w dużej mierze ten wątek.

Wyobrażam sobie przyszłość z nim pod warunkiem, że nie będzie takich sytuacji jak teraz, że nie będę mieć jakiegoś bezsensownego poczucia winy i że nie będę w kółko beczeć czy chodzić smutna. To jest taki paradoks, on jest osobą, dzięki której przeżywam zarówno najszczęśliwsze chwile swojego życia, jak i największe dołki, on zresztą o związku ze mną mówi to samo. Raz potrafię przebeczeć pół nocy, próbując rozwiązać z nim jakiś problem przez telefon, a raz nie mogę uwierzyć, że trafiłam na człowieka, z którym czuję się tak szczęśliwa.

Madana, miło mi, że masz takie odczucia w stosunku do mojej osoby
la_venda333 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-12-09, 13:33   #41
madana
Zakorzenienie
 
Avatar madana
 
Zarejestrowany: 2004-05
Wiadomości: 17 072
Dot.: Ciągle zestresowany i niezadowolony facet

Cytat:
Wyobrażam sobie przyszłość z nim pod warunkiem, że nie będzie takich sytuacji jak teraz, że nie będę mieć jakiegoś bezsensownego poczucia winy i że nie będę w kółko beczeć czy chodzić smutna. To jest taki paradoks, on jest osobą, dzięki której przeżywam zarówno najszczęśliwsze chwile swojego życia, jak i największe dołki,
- nie odbieram tego, co piszesz, jako "bronienia misiaczka", ale jako twoje zagubienie. I nikt ci nie zagwarantuje,że nie będzie takich sytuacji, jak teraz, bo mówimy o życiu, czyli czymś zmiennym, prawda?
Za to jeśli o czymś jestem naprawdę przekonana, to o tym, ze para w związku musi i powinna się wspierać, to musi działać we dwie strony. A tu jedyną wspierającą chłopaka masz być ty- a co z przyszłością , kiedy zaczynają się prawdziwe problemy? - z pracą? dziećmi (jeśli zamierzacie mieć)? z mieszkaniem??? KTO wtedy kogo będzie wspierać?
I płaczesz, bo nie jesteś szczęśliwa. Tak to z boku widać- poza tym jesteś bardzo młoda, ale mam wrażenie , ze to pisze zgaszona i przytłoczona ciężarem kobieta.
madana jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2012-12-09, 13:49   #42
0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-03
Wiadomości: 44 997
Dot.: Ciągle zestresowany i niezadowolony facet

Cytat:
Napisane przez la_venda333 Pokaż wiadomość
Myślicie, że naprawdę ten jego zły nastrój nie jest adekwatny do tego, co na niego spada? Ma ciężkie studia, na których zdaje kolokwia z dnia na dzień goniąc w piętkę. Musi dawać te korki, które zabierają mu sporo czasu, żeby mieć jakąkolwiek kasę, bo na kredyt studencki raczej nie ma co liczyć (rodzice mają zbyt wysokie dochody, żeby T załapał się na kredyt, ale wzięli kredyt hipoteczny na dom, który ledwo dają radę spłacać, więc nie mają pieniędzy, żeby dać coś T). Rozwalił mu się samochód, więc musi dojeżdżać komunikacją, która kursuje rzadko. Śpi po 5-6 godzin na dobę i ciągle jest niewyspany. W końcu między nami też nie układa się aż tak super.



Jeśli chodzi o mój płacz, nie wiem jak się do niego odnieść. Ogólnie jestem dość płaczliwą osobą, jest to moja reakcja, sposób uzewnętrznienia negatywnych emocji takich jak smutek, żal i poczucie winy. Strasznie nie lubię płakać, nie chcę tego robić, a równocześnie w takich sytuacjach nie umiem tego powstrzymać. Dlatego chciałabym coś zrobić z sytuacjami, które ten płacz wywołują, stąd w dużej mierze ten wątek.
Ale widzisz...
Dawno, dawno temu, gdy zaczynałam pracę zawodową moja codziennośc wyglądała tak: w dzień praca, do której dojeżdżałam autobusem (JEDEN autobus, co godzinę mniej więcej - bywało, że kończyłam pracę o 13:30 a autobus miałam za 10 minut - nierealne by dojść - a nastęopny o 14:30), bo nie mam prawka. KAŻDY weekend to studia, bo wówczas ciągnęłam mgr uzupełniające i podyplomówkę. Dodam, że na mgr dojeżdżałam... kilkaset km! podyplomówka w sąsiednim mieście, na szczęście. Wolny weekend miałam raz na może 2 mce? Sypiałam również po jakieś 6h na dobę, i może studia mniej wymagające, za to praca owszem, nie mogłam wyjść i zamknąć drzwi - w domu czekała mnie dalsza praca, wówczas (jako, że to pierwszy rok i mnóstwo dodatkowych papierów) codziennie 2-3h.

Mało tego. Obecnie - pomijając czasowe l4- praca ta sama, dojazdy się pogorszyły, warunki czasowe również (z różnych względów mam wiele okienek w pracy, które wydłużają czas tam spędzony), do tego wkrótce 2 dzieci (czyli ograniczenie snu ), normalnie dom i w planach kolejne studia. Finanse - poprawione niewiele

I wiesz co? To właśnie jest - dorosłość życie to nie je bajka, czasem brak sił, brak czasu, brak kasy i do tego trzeba wspinać się na wyżyny organizacyjne

To, co spotyka twojego faceta - to naprawdę nic... dziwnego? nietypowego? ot, PROZA ŻYCIA

----------------
Co do płaczliwości -tu rozumiem, bo ja tak reaguję na nerwy. Ktoś/coś mnie wkurzy i pierwszą reakcją jest płacz - nie histeria, ja rozumuję normalnie, potrafię normalnie rozmawiać, obmyślać działanie a łzy same mi lecą i nie jestem w stanie temu zapobiec. WKurzające ale cóż Od zawsze tak mam, nie minęło, niestety.
0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-12-09, 14:12   #43
***luna
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2006-07
Lokalizacja: UK
Wiadomości: 8 190
Dot.: Ciągle zestresowany i niezadowolony facet

Cytat:
Napisane przez la_venda333 Pokaż wiadomość
Dziękuję Wam wszystkim za odpowiedzi. Jakieś 20 godzin temu ustosunkowałam się do wielu Waszych opinii, ale zostały one przekazane do weryfikacji przez moderatora i do tej pory się nie ukazały. Szkoda, bo wygląda to tak, jakbyście się produkowały bez żadnego odzewu z mojej strony. Mam nadzieję, że chociaż ten post się opublikuje.

Wydaje mi się, że trochę źle sformułowałam mojego pierwszego posta. Zamiast skupić się na tym, co jest teraz, opisałam Wam sytuację sprzed dwóch lat, a przez ten czas parę rzeczy się poprawiło. To chyba wyniknęło z tego, że cały czas mam do niego żal o to, jak mnie traktował kiedyś i mimo że teraz jest lepiej, boję się, że w przyszłości to się powtórzy. Postaram się to więc sprostować w tym poście.

T nie oczekuje (choć kiedyś oczekiwał), że będę jasnowidzem w kwestii tego, jak mam mu pomóc. Mówi, że jedyne czego potrzebuje to to, żeby mógł mi się wygadać. Problemem jest dla mnie to, że tego "wygadywania się" jest jak dla mnie zbyt dużo, to mnie przytłacza i zasmuca. Mam problem z tym, że przechwytuję na siebie emocje bliskich mi osób. Gdy ktoś, z kim jestem blisko jest smutny ja wkrótce, po próbach poprawienia temu komuś nastroju też robię się smutna. Ponieważ studia są aktualnie czymś, co zajmuje większość uwagi T, to w sumie naturalne, że o tym głównie mówi i myśli. Ponieważ jest tym wszystkim zmęczony i nie wszystko układa mu się tak, jak by chciał, ma zły nastrój. I ten zły nastrój, narzekanie, przelewa się na mnie, więc po chwili ja też jestem tym przytłoczona i smutna. Dzieje się to głównie w rozmowach przez telefon (rozmawiamy długo, bo ze względu na dzielącą nasz odległość nie mamy czasu za bardzo spotykać się w tygodniu), a gdy się normalnie spotykamy, to chwilę ponarzeka, przytuli się i jest ok.

Ktoś pytał jak się między nami układa podczas wyjazdów i czy w ogóle wyjeżdżamy. W każde wakacje i w okolicach przerwy świątecznej gdzieś wyjeżdżamy. I podczas tych wyjazdów jest świetnie - T ma dobry humor, odcina się od problemów, właściwie wcale się nie kłócimy. Tylko że ja się martwię tym, że w przyszłym życiu które planujemy spędzić wspólnie, nie będzie wiecznych wakacji. Będą problemy i zmęczenie, a jedyną rzeczą, która się zmieni na plus będzie to, że będziemy razem mieszkać. T twierdzi, że to dużo zmieni i niby rzeczywiście gdy się widzimy, jest lepiej niż gdy nasz kontakt ogranicza się do telefonu. Ale cały czas mimo wszystko martwię się, czy w rzeczywistości wszystko się tak pięknie naprostuje.

Wczoraj spotkaliśmy się z T i powiedziałam mu o psychologu. On na to, że do żadnego psychologa nie pójdzie, bo miał już gorsze chwile w życiu, nie jest na żadnym skraju załamania i czuje, że panuje nad tymi problemami, dopóki jestem obok. Że te rzeczy związane ze studiami, brakiem kasy i samochodu nie zależą od niego i że żaden psycholog mu w tym nie pomoże. Jedyną rzeczą, na którą może wpłynąć jest związek ze mną i że zależy mu, żeby wszystko było w nim ok. Powiedział, że czuje, że oddalam się od niego, gdy ma problem i gdy mnie potrzebuje. I to akurat pewnie jest prawda, bo mimo że staram się być przy nim gdy jest zdołowany, to ten zły nastrój przenika na mnie. Prawdopodobnie chcąc się przed tym chronić, nawet podświadomie się odsuwam. Ale na to akurat nie mam wpływu i nie potrafię znaleźć rozwiązania, bo dopóki coś mnie będzie ranić, dopóty będę się od tego w pewnym stopniu odcinać. Wytłumaczyłam mu to, ale właściwie nie doszliśmy do jakiegoś konkretnego wniosku.

T wczoraj wyraźnie się starał, żeby nie narzekać, żebyśmy spędzili miło czas i mu się to udało. Ale cały czas nie znalazłam rozwiązania na te gorsze, codzienne momenty. Czy macie może jakiś pomysł, jak to rozwiązać? Co konkretnie ja lub on może zrobić? Tak jak pisała Clemence, to dobry facet, który angażuje się w relację, jest zawsze obok i stara się. Nie chcę kończyć tego związku, bo dla mnie on też jest ważny, ale równocześnie wiem, że nie mogę tego zostawić w takim punkcie jak teraz, bo nie chcę obudzić się za pięć lat ze świadomością, że powinnam coś zmienić na etapie narzeczeństwa, a tego nie zrobiłam.
Myślę, że zrobiłaś już bardzo wiele. Powiedziałaś o co ci chodzi. Zasugerowałaś wizyte u psychologa. Teraz decyzja- co do jego samopoczucia i nastroju- nalezy do niego.
Myślę, ze sama mogłabyś skonsultować się z psychologiem, by zasugerował jak funkcjonować i radzić sobie w relacji z kimś kto zachowuje się tak jak twój TZ.
Cytat:
Napisane przez Clemence Pokaż wiadomość
Byłam w takiej samej sytuacji.Wiec jednak co nieco wiem.
To co Twoim zdaniem ma zrobic autorka?
zostawic go w tej chwili , bo się z Nim męczy?
Ok nie musi być pokutnicą i całe życie z Nim być.. ale skoro żywi do niego jakieś uczucia,które nie są na podstawie przywiązania(mimo ,ze np mnie bije to go kocham) to dlaczego jedynym wyjsciem z sytuacji jest rozejscie się i tyle?
Ja bym najpierw próbowała mu pomóc,nawet jako człowiekowi.Jezeli nie chcialby pomocy,dopiero skupilabym się na innym wyjściu.

A toksyczny związek nie polega tylko na tym,ze ktos ma problem i smeci,a jest wiele dodatkowych zachowań, które wpływają na calą ocenę osoby.
Byłaś, może coś wiesz- ale nie wszystko. Licytować się nie będę kto wie więcej, tylko pokazuję sytuację z innej perspektywy- mojej własnej.
Wg mnie czasami jest tak, ze w związku trzeba przedłożyć swoje dobro nad zaspokajanie potrzeb drugiej strony (zwłąszca, gdy tych zaspokoić się nie da).
Autorka napisała- on nie chce pomocy, uważa, ze sobie poradzi- w sytuacji, gdy ewidentnie nie jest w stanie udźwignąć tego co się dzieje.
Cytat:
Napisane przez madana Pokaż wiadomość
La_venda333 - odpowiedz sobie na jedno pytanie: czy to Z NIM widzisz się za 5,15, 20 lat? Dla mnie opisujesz rozkapryszonego dzieciaka, który za wszelką cenę chce skupienia uwagi na sobie- ostatni przykład, gdy ty chora leżysz, ale on "jest trochę zły na ciebie"- pokazuje, z jakim dzieciakiem jesteś.

I nie, związek nie jest od tego, aby płakać - a ty całkiem sporo o tym płaczu napominasz. Mnie tam żal jest ciebie dziewczyno, bo widać, ze fajna dziewczyna z ciebie, ale chłopak- dla mnie wampir emocjonalny i tyle;

Clemence - piszesz tak: - ale on jest tak często w tym złym nastroju, że codzienność z tak "nastrojowym" młodzieńcem musi być uciążliwa.
Zgadzam się. Pytania czy autorka watku widzi siebie z nim za 10 lat- sprawa kluczowa
Cytat:
Napisane przez la_venda333 Pokaż wiadomość
Myślicie, że naprawdę ten jego zły nastrój nie jest adekwatny do tego, co na niego spada? Ma ciężkie studia, na których zdaje kolokwia z dnia na dzień goniąc w piętkę. Musi dawać te korki, które zabierają mu sporo czasu, żeby mieć jakąkolwiek kasę, bo na kredyt studencki raczej nie ma co liczyć (rodzice mają zbyt wysokie dochody, żeby T załapał się na kredyt, ale wzięli kredyt hipoteczny na dom, który ledwo dają radę spłacać, więc nie mają pieniędzy, żeby dać coś T). Rozwalił mu się samochód, więc musi dojeżdżać komunikacją, która kursuje rzadko. Śpi po 5-6 godzin na dobę i ciągle jest niewyspany. W końcu między nami też nie układa się aż tak super.

Nie chodzi mi o to, żeby na Was naskoczyć, albo "stawać w obronie Misiaczka", jak to często określacie. Po prostu potrzebuję bezstronnej opinii, czy takie problemy nie tłumaczą poniekąd jego kiepskiego humoru (gdy się nie widzimy) i częstego mówienia o studiach, studiach, pieniądzach, studiach, dojazdach, studiach?

Jeśli chodzi o mój płacz, nie wiem jak się do niego odnieść. Ogólnie jestem dość płaczliwą osobą, jest to moja reakcja, sposób uzewnętrznienia negatywnych emocji takich jak smutek, żal i poczucie winy. Strasznie nie lubię płakać, nie chcę tego robić, a równocześnie w takich sytuacjach nie umiem tego powstrzymać. Dlatego chciałabym coś zrobić z sytuacjami, które ten płacz wywołują, stąd w dużej mierze ten wątek.

Wyobrażam sobie przyszłość z nim pod warunkiem, że nie będzie takich sytuacji jak teraz, że nie będę mieć jakiegoś bezsensownego poczucia winy i że nie będę w kółko beczeć czy chodzić smutna. To jest taki paradoks, on jest osobą, dzięki której przeżywam zarówno najszczęśliwsze chwile swojego życia, jak i największe dołki, on zresztą o związku ze mną mówi to samo. Raz potrafię przebeczeć pół nocy, próbując rozwiązać z nim jakiś problem przez telefon, a raz nie mogę uwierzyć, że trafiłam na człowieka, z którym czuję się tak szczęśliwa.

Madana, miło mi, że masz takie odczucia w stosunku do mojej osoby

Każdy ma inną wytrzymałość i inną wrażliwość. Więc porównywanie do cudzej wytrzymałości na stres uważam za mało miarodajne.
Zresztą nawet już nie o to chodzi. Chodzi o to, ze on nie chce inaczej radzić sobie z sytuacją jak poprzez marudzenie,, pzresuwanie odpowiedzialności na druga osobę.
I to, ze nie potrafi szukać innych konstruktywnych rozwiązań, takie rozchwianie, niezdecydowanie świadczy nie o przemęczeniu,a o niedojrzałości.

Wg mnie największy problem jest w tym, ze on obarcza wszystko i wszystich za swoje problemy. Jego zy nastrój to tylko kieskie usprawiedliwienie.
__________________
Blogi są dwa
blogowo: poradnik emigranta nowy post:
14/10/2012 Obyście tego postu nie potrzebowali
blogowo:
aktywnie
nowy post 12/09/2012 Veni Vidi Vici
***luna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-12-09, 14:25   #44
madana
Zakorzenienie
 
Avatar madana
 
Zarejestrowany: 2004-05
Wiadomości: 17 072
Dot.: Ciągle zestresowany i niezadowolony facet

[1=0096a1e2f6245c4e98bc18d e9b0ed84c369ef137_632f8bf 2adc0b;38046749]Ale widzisz...
Dawno, dawno temu, gdy zaczynałam pracę zawodową moja codziennośc wyglądała tak: w dzień praca, do której dojeżdżałam autobusem (JEDEN autobus, co godzinę mniej więcej - bywało, że kończyłam pracę o 13:30 a autobus miałam za 10 minut - nierealne by dojść - a nastęopny o 14:30), bo nie mam prawka. KAŻDY weekend to studia, bo wówczas ciągnęłam mgr uzupełniające i podyplomówkę. Dodam, że na mgr dojeżdżałam... kilkaset km! podyplomówka w sąsiednim mieście, na szczęście. Wolny weekend miałam raz na może 2 mce? Sypiałam również po jakieś 6h na dobę, i może studia mniej wymagające, za to praca owszem, nie mogłam wyjść i zamknąć drzwi - w domu czekała mnie dalsza praca, wówczas (jako, że to pierwszy rok i mnóstwo dodatkowych papierów) codziennie 2-3h.

Mało tego. Obecnie - pomijając czasowe l4- praca ta sama, dojazdy się pogorszyły, warunki czasowe również (z różnych względów mam wiele okienek w pracy, które wydłużają czas tam spędzony), do tego wkrótce 2 dzieci (czyli ograniczenie snu ), normalnie dom i w planach kolejne studia. Finanse - poprawione niewiele

I wiesz co? To właśnie jest - dorosłość życie to nie je bajka, czasem brak sił, brak czasu, brak kasy i do tego trzeba wspinać się na wyżyny organizacyjne

To, co spotyka twojego faceta - to naprawdę nic... dziwnego? nietypowego? ot, PROZA ŻYCIA


----------------
Co do płaczliwości -tu rozumiem, bo ja tak reaguję na nerwy. Ktoś/coś mnie wkurzy i pierwszą reakcją jest płacz - nie histeria, ja rozumuję normalnie, potrafię normalnie rozmawiać, obmyślać działanie a łzy same mi lecą i nie jestem w stanie temu zapobiec. WKurzające ale cóż Od zawsze tak mam, nie minęło, niestety.[/QUOTE]

- Szajajaba - zgadzam się z tobą i podoba mi się to, co tu napisałaś: po prostu życie a że trudne? a że niełatwe? - takie jest także. I po to właśnie -jak ma się szczęście- chce się znaleźć/być z osobą, z którą da się te trudy życia dzielić. I nie, nie ma to nic wspólnego ani z życiem idealnym, ani z idealnym facetem ;
czy ja dobrze doczytałam? - niedługo będziesz kolejny raz mamą?
madana jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-12-09, 14:33   #45
0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-03
Wiadomości: 44 997
Dot.: Ciągle zestresowany i niezadowolony facet

Jak miło, że ci się podoba
Ano, ostatni miesiąc się toczę
0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-12-09, 14:37   #46
madana
Zakorzenienie
 
Avatar madana
 
Zarejestrowany: 2004-05
Wiadomości: 17 072
Dot.: Ciągle zestresowany i niezadowolony facet

[1=0096a1e2f6245c4e98bc18d e9b0ed84c369ef137_632f8bf 2adc0b;38047291]Jak miło, że ci się podoba
Ano, ostatni miesiąc się toczę [/QUOTE]

- to szczęśliwego "dotoczenia"
madana jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-12-09, 16:19   #47
merigold_88
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 13
Dot.: Ciągle zestresowany i niezadowolony facet

Ciężko ocenić obiektywnie Twoją sytuację i coś poradzić, bo w każdym związku wygląda to trochę inaczej. Z tego co piszesz T ma ciężką sytuację, ale potrafi oderwać się od wszystkich problemów. Czy on zdaje sobie sprawę, że jesteś wrażliwa i przeżywasz wszystkie jego zmartwienia?
W moim związku to ja dużo narzekam, ale doskonale zdaję sobie z tego sprawę i próbuję z tym walczyć, mając mocne oparcie w chłopaku. Chciałabym mieć więcej dystansu do życia...
Co do pokonywania codziennych trudności to kwestia indywidualna. U mnie sprawdza się szczera rozmowa- uwierz, w wielu sytuacjach każdy z nas inaczej odbiera coś, co mówi druga osoba i trzeba to sobie dokładnie wytłumaczyć.
Jesteście już narzeczonymi, planujecie ślub na studiach?
merigold_88 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-12-09, 16:47   #48
la_venda333
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 16
Dot.: Ciągle zestresowany i niezadowolony facet

Cytat:
Napisane przez merigold_88 Pokaż wiadomość
Ciężko ocenić obiektywnie Twoją sytuację i coś poradzić, bo w każdym związku wygląda to trochę inaczej. Z tego co piszesz T ma ciężką sytuację, ale potrafi oderwać się od wszystkich problemów. Czy on zdaje sobie sprawę, że jesteś wrażliwa i przeżywasz wszystkie jego zmartwienia?
W moim związku to ja dużo narzekam, ale doskonale zdaję sobie z tego sprawę i próbuję z tym walczyć, mając mocne oparcie w chłopaku. Chciałabym mieć więcej dystansu do życia...
Co do pokonywania codziennych trudności to kwestia indywidualna. U mnie sprawdza się szczera rozmowa- uwierz, w wielu sytuacjach każdy z nas inaczej odbiera coś, co mówi druga osoba i trzeba to sobie dokładnie wytłumaczyć.
Jesteście już narzeczonymi, planujecie ślub na studiach?

Wie, ale równocześnie mówi, że nie potrafi nic poradzić na swoje podejście, bo trudno żeby cieszył się z problemów, których ma dość sporo. Mówi, że i tak stara się podchodzić optymistycznie do tych spraw i jedyne co mu jest potrzebne, to moja obecność i wysłuchanie. Wiem, że mu zależy i widzę to, po prostu szukam rozwiązania, abyśmy nauczyli się zrównoważyć jego narzekania i moje wsparcie. On mnie naprawdę wspiera gdy jest coś nie tak, tyle że ja naprawdę nigdy nie miałam większych problemów i dość łatwo daję się rozweselić.

Jesteśmy narzeczonymi i planujemy pobrać się za niecałe trzy lata, czyli wtedy, kiedy skończę studia i będę mogła zacząć zarabiać. To mnie zależało na tym, żeby nie wcześniej, bo dla mnie małżeństwo będąc na całkowitym utrzymaniu rodziców mija się z celem.

Czy chłopak w jakiś konkretny sposób dał Ci do zrozumienia, żebyś postarała się mniej narzekać?


Dziewczyny, dzięki za odpowiedzi. Skłoniły mnie do wielu przemyśleń, Wasze słowa są bardzo mądre i cenne, ale zajmie mi trochę czasu, zanim wszystko wyklaruje mi się w głowie. Jeśli ktoś miałby jeszcze coś do dodania, jestem otwarta na opinie
la_venda333 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-12-09, 17:34   #49
Andriejewna
Zakorzenienie
 
Avatar Andriejewna
 
Zarejestrowany: 2012-06
Lokalizacja: z puszki Pandory
Wiadomości: 5 017
GG do Andriejewna
Dot.: Ciągle zestresowany i niezadowolony facet

Kochana Autorko. Przeczytałam Twojego posta "wyjaśniającego"
I z przykrością stwierdzam, że mnie on nic nie wyjaśnił - odczytałam z niego dokładnie to samo, co i z pierwszego.

Facet nadal jest dla mnie egoistą i pofochowanym na cały świat księciuniem.
Nie chce psychologa, taki hardy? Jak tak kontroluje wielce swoje życie, to niech skończy, za przeproszeniem, pie*dolić. Psycholog nie jest dla czubków, tylko dla ludzi, którym potrzebne jest spojrzenie z boku na ich sprawy, bo logicznym jest, że wielu rzeczy, rozwiązań, nie dostrzeżemy sami.
Teraz taką rolę spełniamy dla Ciebie my, a Ty dla niego.

I wiesz co, mam pomysł normalnie. Jak kolejny raz zacznie smęcić to powiedz mu, że sesja terapeutyczna x złotych

Jezu, ale jestem zła

Marudą się jest albo nie jest, koniec, kropka.
Powiem Ci coś.
- mój ojciec pił przez całe moje dzieciństwo
- musieliśmy się wyprowadzić bo prze... puścił dom
- na nowym miejscu poznał nową kobietę, rozszedł się z matką, wtedy się zreflektował i miałam w nim oparcie
- po 3 latach od tej zmiany zginął w pracy, NIKT nie poniósł odpowiedzialności
- był najbliższą mi osobą, zostałam bez NIKOGO, u kogo mogłabym się schronić przed znęcającą się nade mną psychicznie matką
- nawet pieska mi na tym wypizgajewie zabili
- w wyniku matki życiowej dupowatości nieraz miałam ochotę w szkole wydrzeć komuś z ręki chleb, bo nie jadłam po 3 dni
- w szkole wychowawczyni jawnie wyśmiała moje problemy
- zostałam zostawiona na drugi rok, bo "nie polubiłyśmy się" z nauczycielką
- teraz jestem już po szkole, nie mam pracy, nie mam kasy
- nabawiłam się w końcu nerwicy, przez którą głupi wypad do miasta jest misją.

Powinnam już wisieć, nie?
Gdybym miała się bawić w wartościowanie problemów, to Twojego chłopa bym wyśmiała.

Dziękuję za uwagę.
__________________
Fetyszystka kocich stóp



Spełniam się w macierzyństwie
Roz
Dwa
Trzi
Cztyry



(Ej mam blog )
Andriejewna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2012-12-09, 18:09   #50
natash88
Wtajemniczenie
 
Avatar natash88
 
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 2 128
Dot.: Ciągle zestresowany i niezadowolony facet

Cytat:
Napisane przez Andriejewna Pokaż wiadomość
Kochana Autorko. Przeczytałam Twojego posta "wyjaśniającego"
I z przykrością stwierdzam, że mnie on nic nie wyjaśnił - odczytałam z niego dokładnie to samo, co i z pierwszego.

Facet nadal jest dla mnie egoistą i pofochowanym na cały świat księciuniem.
Nie chce psychologa, taki hardy? Jak tak kontroluje wielce swoje życie, to niech skończy, za przeproszeniem, pie*dolić. Psycholog nie jest dla czubków, tylko dla ludzi, którym potrzebne jest spojrzenie z boku na ich sprawy, bo logicznym jest, że wielu rzeczy, rozwiązań, nie dostrzeżemy sami.
Teraz taką rolę spełniamy dla Ciebie my, a Ty dla niego.

I wiesz co, mam pomysł normalnie. Jak kolejny raz zacznie smęcić to powiedz mu, że sesja terapeutyczna x złotych

Jezu, ale jestem zła

Marudą się jest albo nie jest, koniec, kropka.
Powiem Ci coś.
- mój ojciec pił przez całe moje dzieciństwo
- musieliśmy się wyprowadzić bo prze... puścił dom
- na nowym miejscu poznał nową kobietę, rozszedł się z matką, wtedy się zreflektował i miałam w nim oparcie
- po 3 latach od tej zmiany zginął w pracy, NIKT nie poniósł odpowiedzialności
- był najbliższą mi osobą, zostałam bez NIKOGO, u kogo mogłabym się schronić przed znęcającą się nade mną psychicznie matką
- nawet pieska mi na tym wypizgajewie zabili
- w wyniku matki życiowej dupowatości nieraz miałam ochotę w szkole wydrzeć komuś z ręki chleb, bo nie jadłam po 3 dni
- w szkole wychowawczyni jawnie wyśmiała moje problemy
- zostałam zostawiona na drugi rok, bo "nie polubiłyśmy się" z nauczycielką
- teraz jestem już po szkole, nie mam pracy, nie mam kasy
- nabawiłam się w końcu nerwicy, przez którą głupi wypad do miasta jest misją.

Powinnam już wisieć, nie?
Gdybym miała się bawić w wartościowanie problemów, to Twojego chłopa bym wyśmiała.

Dziękuję za uwagę.
Bardzo Ci współczuję. Gratuluję siły!

Bo problemy chłopaka autorki to tzw. problemy narcystycznych dzieci Pierwszego Świata. Kruche, zakompleksione, z nabitymi w głowę mrzonkami o władzy, prestiżu, wygodzie i pieniądzach. Łamią się jak zapałki przy pierwszym poważnym problemie.

Twój facet jest po prostu malkontentem + ma kompleksy (stąd: ego mu nie pozwala cieszyć się Twoimi sukcesami, jest po prostu zawistny o Twoje sukcesy) + jest narcystyczny (są jego PROBLEMY i Twoje problemy). Kopnąć w dupę (vide: albo zostawić - rada z własnego doświadczenia; albo po prostu przywalić w głupi czerep dla opamiętania). Potrząsnąć nim.

I prawda - to wampir emocjonalny. Tak właśnie działają.

Czego nienawidzę wręcz - jak można w związku być tak zawistnym i tak deprecjonującym sukcesy swojej połówki (bo samemu się czegoś nie osiągnęło)?! Tzn. można być takim w związku, ale to oznacza, że czas najpierw wziąć się za siebie i sobie trochę w bańce poprzestawiać, a potem brać się za związek.
__________________
zakochana w sobie od urodzenia

natash88 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-12-09, 18:24   #51
Clemence
Zakorzenienie
 
Avatar Clemence
 
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Thessaloniki! Greece
Wiadomości: 5 383
Dot.: Ciągle zestresowany i niezadowolony facet

Cytat:
Napisane przez Andriejewna Pokaż wiadomość
Kochana Autorko. Przeczytałam Twojego posta "wyjaśniającego"
I z przykrością stwierdzam, że mnie on nic nie wyjaśnił - odczytałam z niego dokładnie to samo, co i z pierwszego.

Facet nadal jest dla mnie egoistą i pofochowanym na cały świat księciuniem.
Nie chce psychologa, taki hardy? Jak tak kontroluje wielce swoje życie, to niech skończy, za przeproszeniem, pie*dolić. Psycholog nie jest dla czubków, tylko dla ludzi, którym potrzebne jest spojrzenie z boku na ich sprawy, bo logicznym jest, że wielu rzeczy, rozwiązań, nie dostrzeżemy sami.
Teraz taką rolę spełniamy dla Ciebie my, a Ty dla niego.

I wiesz co, mam pomysł normalnie. Jak kolejny raz zacznie smęcić to powiedz mu, że sesja terapeutyczna x złotych

Jezu, ale jestem zła

Marudą się jest albo nie jest, koniec, kropka.
Powiem Ci coś.
- mój ojciec pił przez całe moje dzieciństwo
- musieliśmy się wyprowadzić bo prze... puścił dom
- na nowym miejscu poznał nową kobietę, rozszedł się z matką, wtedy się zreflektował i miałam w nim oparcie
- po 3 latach od tej zmiany zginął w pracy, NIKT nie poniósł odpowiedzialności
- był najbliższą mi osobą, zostałam bez NIKOGO, u kogo mogłabym się schronić przed znęcającą się nade mną psychicznie matką
- nawet pieska mi na tym wypizgajewie zabili
- w wyniku matki życiowej dupowatości nieraz miałam ochotę w szkole wydrzeć komuś z ręki chleb, bo nie jadłam po 3 dni
- w szkole wychowawczyni jawnie wyśmiała moje problemy
- zostałam zostawiona na drugi rok, bo "nie polubiłyśmy się" z nauczycielką
- teraz jestem już po szkole, nie mam pracy, nie mam kasy
- nabawiłam się w końcu nerwicy, przez którą głupi wypad do miasta jest misją.

Powinnam już wisieć, nie?
Gdybym miała się bawić w wartościowanie problemów, to Twojego chłopa bym wyśmiała.

Dziękuję za uwagę.
Zgodzę się z tym wątkiem.
Tylko ,ze widzisz każdy jest inny.
Jedna osoba straci przyjaciół i może mieć poważny dołek.. a druga przejdzie to co Ty i będzie jeszcze silniejsza.
Czasami ciężko się ogarnąć z błahych problemów..
__________________
>
and I'm like... and I'm like... and I'm like...


'But know this...I'm only judged by one Power, and I serve HIM.. !

<3
Clemence jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-12-09, 18:53   #52
la_venda333
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 16
Dot.: Ciągle zestresowany i niezadowolony facet

Andriejewna, nawet nie wiesz jak strasznie Cię podziwiam, pewnie nawet sobie nie potrafię wyobrazić ile siły i samozaparcia potrzeba, aby wygrzebać się z czegoś takiego. Gdy słyszę o takich przypadkach, po raz kolejny uderza mnie jak dużo miałam szczęścia, dorastając w pełnej rodzinie bez większych defektów i problemów... Właśnie takie przypadki mam na myśli, gdy staram się uświadomić T, że on naprawdę nie ma aż tak paskudnego życia. Ale "łatwo mi mówić, ja nigdy nie miałam takich problemów jak on":/


Cytat:
Napisane przez natash88 Pokaż wiadomość
Bo problemy chłopaka autorki to tzw. problemy narcystycznych dzieci Pierwszego Świata. Kruche, zakompleksione, z nabitymi w głowę mrzonkami o władzy, prestiżu, wygodzie i pieniądzach. Łamią się jak zapałki przy pierwszym poważnym problemie.

Twój facet jest po prostu malkontentem + ma kompleksy (stąd: ego mu nie pozwala cieszyć się Twoimi sukcesami, jest po prostu zawistny o Twoje sukcesy) + jest narcystyczny (są jego PROBLEMY i Twoje problemy). Kopnąć w dupę (vide: albo zostawić - rada z własnego doświadczenia; albo po prostu przywalić w głupi czerep dla opamiętania). Potrząsnąć nim.

I prawda - to wampir emocjonalny. Tak właśnie działają.

Czego nienawidzę wręcz - jak można w związku być tak zawistnym i tak deprecjonującym sukcesy swojej połówki (bo samemu się czegoś nie osiągnęło)?! Tzn. można być takim w związku, ale to oznacza, że czas najpierw wziąć się za siebie i sobie trochę w bańce poprzestawiać, a potem brać się za związek.
Tak, jakbym słyszała moją mamę. Mówiła i mówi dokładnie to samo, używając nawet tych samych epitetów. Na początku zupełnie jej nie słuchałam uważając, że każdy związek musi się "dotrzeć" i przejść przez okres wyjaśnień, płakania (kurde, znowu używam tego słowa) i nieporozumień. Potem zaczynałam rzeczywiście dostrzegać te cechy, ale stwierdzałam, że jakoś to będzie. Teraz, gdy T mi się oświadczył, uderzyło mnie, że przecież ja z tym człowiekiem mam spędzić całe życie i jeśli się nic nie zmieni, to nasze problemy będą zawsze wyglądać tak, albo gorzej.

Teraz już widzę te cechy, choć nie nazwałabym ich aż tak dobitnie, ale z drugiej strony także teraz w pełni dostrzegłam jego zalety i to, jak wiele on dla mnie znaczy. Kurde, to są cztery lata, jest dla mnie kimś cholernie bliskim, kimś, kogo wpuściłam do siebie głębiej niż kogokolwiek przedtem, komu mogę zaufać i kogo mogę nazwać swoim przyjacielem i on to samo może powiedzieć o mnie. Ma genialne, zryte poczucie humoru, jest wrażliwy, genialny w łóżku, dba o mnie, wspiera gdy tego potrzebuję. Moja mama mówi mi, że pewnych cech w człowieku się nie zmieni, one tam są i już. Cały czas mam nadzieję, że to jednak nieprawda, że coś przy szczerych chęciach można w sobie zmienić, nawet teraz widzę, że strasznie starał się, żebyśmy dogadywali się lepiej i naprawdę dużo w tej kwestii udało mu się osiągnąć.

No, to Wam wylałam wszystkie moje frustracje
la_venda333 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-12-09, 19:06   #53
madana
Zakorzenienie
 
Avatar madana
 
Zarejestrowany: 2004-05
Wiadomości: 17 072
Dot.: Ciągle zestresowany i niezadowolony facet

Cytat:
Napisane przez la_venda333 Pokaż wiadomość
Andriejewna, nawet nie wiesz jak strasznie Cię podziwiam, pewnie nawet sobie nie potrafię wyobrazić ile siły i samozaparcia potrzeba, aby wygrzebać się z czegoś takiego. Gdy słyszę o takich przypadkach, po raz kolejny uderza mnie jak dużo miałam szczęścia, dorastając w pełnej rodzinie bez większych defektów i problemów... Właśnie takie przypadki mam na myśli, gdy staram się uświadomić T, że on naprawdę nie ma aż tak paskudnego życia. Ale "łatwo mi mówić, ja nigdy nie miałam takich problemów jak on":/




Tak, jakbym słyszała moją mamę. Mówiła i mówi dokładnie to samo, używając nawet tych samych epitetów. Na początku zupełnie jej nie słuchałam uważając, że każdy związek musi się "dotrzeć" i przejść przez okres wyjaśnień, płakania (kurde, znowu używam tego słowa) i nieporozumień. Potem zaczynałam rzeczywiście dostrzegać te cechy, ale stwierdzałam, że jakoś to będzie. Teraz, gdy T mi się oświadczył, uderzyło mnie, że przecież ja z tym człowiekiem mam spędzić całe życie i jeśli się nic nie zmieni, to nasze problemy będą zawsze wyglądać tak, albo gorzej.

Teraz już widzę te cechy, choć nie nazwałabym ich aż tak dobitnie, ale z drugiej strony także teraz w pełni dostrzegłam jego zalety i to, jak wiele on dla mnie znaczy. Kurde, to są cztery lata, jest dla mnie kimś cholernie bliskim, kimś, kogo wpuściłam do siebie głębiej niż kogokolwiek przedtem, komu mogę zaufać i kogo mogę nazwać swoim przyjacielem i on to samo może powiedzieć o mnie. Ma genialne, zryte poczucie humoru, jest wrażliwy, genialny w łóżku, dba o mnie, wspiera gdy tego potrzebuję. Moja mama mówi mi, że pewnych cech w człowieku się nie zmieni, one tam są i już. Cały czas mam nadzieję, że to jednak nieprawda, że coś przy szczerych chęciach można w sobie zmienić, nawet teraz widzę, że strasznie starał się, żebyśmy dogadywali się lepiej i naprawdę dużo w tej kwestii udało mu się osiągnąć.

No, to Wam wylałam wszystkie moje frustracje
- bo matka widzi to, czego ty nie chcesz dostrzec; ba, gdybyś była moją córką, bardzo usilnie namawiałabym cię na niemarnowanie sobie życia z panem "MojeProblemySąNajważniej sze".

- to są tylko 4 lata wobec tych następnych, które miałabyś spędzić z tak rozkapryszonym narcystycznym dzieciakiem, który twoje problemy zbagatelizuje, bo JEGO PROBLEMY to dopiero problemy. Poza tym : zwyczajnie nie lubię słabych psychicznie facetów, nie na moje nerwy
madana jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-12-09, 19:17   #54
la_venda333
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 16
Dot.: Ciągle zestresowany i niezadowolony facet

Cytat:
Napisane przez madana Pokaż wiadomość
- to są tylko 4 lata wobec tych następnych, które miałabyś spędzić z tak rozkapryszonym narcystycznym dzieciakiem, który twoje problemy zbagatelizuje, bo JEGO PROBLEMY to dopiero problemy. Poza tym : zwyczajnie nie lubię słabych psychicznie facetów, nie na moje nerwy
Nie patrzę na to w sensie: "omójboże to są cztery lata mojego życia, jedna piąta, jak teraz nic z tego nie będzie to tragedia, umrzemy wszyscy". Po prostu przez te cztery lata zdążyliśmy się z sobą zżyć, pokochać, wiem że strasznie by mi go brakowało i jemu mnie tak samo. Jest strasznie, strasznie ważną częścią mojego życia i mimo że wiem, że poradziłabym sobie jakoś bez niego, to nie chciałabym się na taki krok decydować.

Jeśli chodzi o moje problemy: tak, trochę wkurza mnie, że on widzi tylko swoje, ale z drugiej strony patrząc na to obiektywnie on NAPRAWDĘ ma większe problemy niż ja. U mnie naprawdę zawsze się jakoś w życiu układa, aż sama jestem pod wrażeniem tego, że większość rzeczy które sobie zaplanuję mi się udaje, nawet bez jakichś ogromnych poświęceń i wysiłków z mojej strony. Aktualnie moim największym problemem jest chyba właśnie próbowanie ułożenia związku z T, na resztę rzeczy jakoś nie narzekam.
la_venda333 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-12-09, 19:49   #55
***luna
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2006-07
Lokalizacja: UK
Wiadomości: 8 190
Dot.: Ciągle zestresowany i niezadowolony facet

Cytat:
Napisane przez Clemence Pokaż wiadomość
Zgodzę się z tym wątkiem.
Tylko ,ze widzisz każdy jest inny.
Jedna osoba straci przyjaciół i może mieć poważny dołek.. a druga przejdzie to co Ty i będzie jeszcze silniejsza.
Czasami ciężko się ogarnąć z błahych problemów..
Jasne. Jak sobie jednak wyobrażasz życie z kimś kto nie potrafi ogarnąć błahych kwestii?
Jak żyć z kimś kto ma problem z płaceniem rachunków, szukaniem pracy, wstawaniem w nocy do dzieci, z natłokiem obowiązków, które mogą się pojawić?

Bo przy takim człowieku to się go chyba tylko na własnych plecach niesie...
__________________
Blogi są dwa
blogowo: poradnik emigranta nowy post:
14/10/2012 Obyście tego postu nie potrzebowali
blogowo:
aktywnie
nowy post 12/09/2012 Veni Vidi Vici
***luna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-12-09, 23:03   #56
Andriejewna
Zakorzenienie
 
Avatar Andriejewna
 
Zarejestrowany: 2012-06
Lokalizacja: z puszki Pandory
Wiadomości: 5 017
GG do Andriejewna
Dot.: Ciągle zestresowany i niezadowolony facet

Jako, że wizażuję z telefonu, pozwolę sobie odpowiedzieć bez cytowania, bo mi sprzęt tylu wypowiedzi nie pociągnie

Przede wszystkim dziękuję za ciepłe słowa

Rozpisałam się tak ekshibicjonistycznie nie żeby szukać poklasku, współczucia czy czegokolwiek, tylko żeby pokazać, że przeciwności niekoniecznie są usprawiedliwieniem dla wiecznego zamartwiania się.
Wiem, że ludzie różnie reagują na niefajne sytuacje, ale jedna rzecz jest tu dla mnie ważna - nie rozumiem, dlaczego chłopak Autorki nie daje sobie pomóc

Skoro taka sytuacja trwa już dłuższy czas, to znaczy, że sama jej obecność facetowi nie pomaga spojrzeć na swoją sytuację bardziej optymistycznie. Założę się, że gdyby tylko chciał, to ona by mu załatwiła i tego psychologa!

Wobec powyższego mam wrażenie, że koles po prostu lubi pławić się w tym swoim nieszczęściu i to mnie tak cholernie irytuje

Kurczę, Autorko, dajesz mu wszystko od siebie, a on??
Piszesz, że pomaga Ci w trudnych chwilach - wg mnie macie szczęście, że Ty łatwiej radzisz sobie ze stresem.
Bo teraz wyobraź sobie, że np. macie dziecko, wpadasz w depresję poporodową. Albo łagodniej - masz kochane zwierzątko, które odchodzi, skutkiem czego ten smutek trwa dłużej. I co wtedy? Też będzie chciał krótko uciąć Twoje żale?

Moim zdaniem Twój wkład emocjonalny w ten związek jest o wiele większy niż jego. Nie dziwi mnie, że jest między Wami dobrze, dopóki Ty znosisz jego humory. Ale ja osobiście na dłuższą metę czułabym się niepewnie z takim człowiekiem. Jasne, że trzeba w siebie wierzyć, ale nigdy nie wiadomo, czy nie będziesz kiedyś potrzebowała solidnego wsparcia, czy on Ci je da? Na ten moment - nie sądzę.

Nie chcę mówić od razu "rzuć go", choć sama bym tak pewnie zrobiła.
Albo zaczęła pogrywać tak jak on - ucinała smęcenie.
A, i poleciła pisanie pamiętnika, skoro musi wylewać tyle frustracji.

Ale naprawdę nie mam pomysłów jak do niego podejść, bo dla mnie jego butne teksty jaki to on nie jest fajny, zorganizowany i twardy tylko Ty głupia się czepiasz są egoizmem, księciuniowatością i niedocenianiem Cię. Że o tej chorej zawiści nie wspomnę.
Jestem pewna, że gdybyś Ty zaczęła się tak zachowywać wobec niego, manipulować nim jak on Tobą (poczucie winy!) to nie byłoby już tak różowo



... Znowu się rozgadałam

---------- Dopisano o 00:03 ---------- Poprzedni post napisano Wczoraj o 23:59 ----------

Autorko, to, że facet ma teraz gorzej w życiu niż Ty nie daje mu prawa do zalewania Cię taką ilością smutów, że sama czujesz się tak jak on...

Jak dla mnie to dusi się facet własnym jadem, że Ci się układa
__________________
Fetyszystka kocich stóp



Spełniam się w macierzyństwie
Roz
Dwa
Trzi
Cztyry



(Ej mam blog )
Andriejewna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-12-10, 00:42   #57
JanePanzram
Zakorzenienie
 
Avatar JanePanzram
 
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 5 479
Dot.: Ciągle zestresowany i niezadowolony facet

Cytat:
Napisane przez la_venda333 Pokaż wiadomość
Ja starałam się go jakoś wesprzeć, pocieszyć, ale nigdy nie odczułam, żeby mi się to udało. Jego cała frustracja i niezadowolenie spadała na mnie. Wiadomo, zawsze najbardziej obrywa się osobie, która jest najbliżej. Całe wakacje przepłakałam nie wiedząc jak sprawić, żeby poczuł się lepiej i czując się kompletnie bezużyteczna.
Związki z osobami skupionymi jedynie na sobie są zawsze katastrofą.
Wakacje przepłakałaś przez niego!
Ach, żebyś ty kiedy spotkała taką osobę, co ze zgryzoty nad tobą przepłakały parę miesięcy, martwiła się.

Ten jeden, zacytowany, fragment mówi wszystko.
Jeden on starczy by wiedzieć, co to za człowiek.
Jeden, tak krótki fragment mówi, kto dla niego jest ważny, a co go kompletnie nie obchodzi.

Acha, chcę tobie zadać takie pytanie.
Oczywiście tym go tłumaczysz: "on w depresji jest biedak, dlatego te wstręty mi robi".
Czy myślisz, że osoby w depresji tylko na sobie są skupione i własnym bólu? Czy one wszystkie tylko sobą żyją, innych nie rozumieją?
Ja wiem, że osoba w depresji może również mieć i zrozumienie, i serce dla innych (więcej niż dla siebie) i nie mszczą się na niewinnych, to wcale nie jest u nich typowe zachowanie.

Co chcę tobie przekazać: jego zachowanie w depresji mówi o tym, jaki to człowiek byłby, gdyby normalnie żył.
A byłby, oraz teraz też JEST zasranym egoistą.

On ciebie też tak pociągnie w dół, że się udławisz.
A co zrobi on potem, jak już ciebie wykończy?
Będzie żył dalej swoim bulem i nadziejom, a ciebie nadal będzie miał w zadzie.

Edytowane przez JanePanzram
Czas edycji: 2012-12-10 o 00:46
JanePanzram jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-12-10, 07:28   #58
MonnaLissa
Raczkowanie
 
Avatar MonnaLissa
 
Zarejestrowany: 2012-09
Wiadomości: 66
Dot.: Ciągle zestresowany i niezadowolony facet

Jakby stresy i problemy skończyły się wraz z ukończeniem studiów... Ech, nie bądź naiwana.
Facet ma szczęście, że ma Ciebie, będąc kompletnym egoistą, Ty go jeszcze tłumaczysz. Ale z czasem to się skończy. Jesteś młodziutka i masz romantyczne podejście do życia. Jak już wyssie z Ciebie chęć uśmiechu, staniesz się smutna, samotna i zgorzkniała, wejdziesz na forum chcąc wyżalić się na swój los, a ktoś napisze Ci okrutną prawdę: "widziały gały co brały". I w sumie będzie miał ten ktoś rację. Wiele kobiet myśli, że zmieni swojego prawie księcia na księcia idealnego. Że przyjdą lepsze czasy. Ja odnoszę wrażenie, że znacznie częściej zmieniamy się, ale nie na lepsze.

Dobrą wskazówkę dostaniesz tylko u zegarmistrza. Sama musisz podjąć decyzję, bo tak naprawdę, nie ma szablonu związku idealnego. Jeden dobrze czuję się dając, inny biorąc. Jednej dobrze z pantoflarzem, innej z macho, inna pragnie równouprawnienia. Każdy jest inny i czego innego potrzebuje do szczęścia. Co dla jednej jest nie do przyjęcia dla innej może być spoko.
Powodzenia
MonnaLissa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-12-10, 09:59   #59
Clemence
Zakorzenienie
 
Avatar Clemence
 
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Thessaloniki! Greece
Wiadomości: 5 383
Dot.: Ciągle zestresowany i niezadowolony facet

Cytat:
Napisane przez ***luna Pokaż wiadomość
Jasne. Jak sobie jednak wyobrażasz życie z kimś kto nie potrafi ogarnąć błahych kwestii?
Jak żyć z kimś kto ma problem z płaceniem rachunków, szukaniem pracy, wstawaniem w nocy do dzieci, z natłokiem obowiązków, które mogą się pojawić?

Bo przy takim człowieku to się go chyba tylko na własnych plecach niesie...
Chwileczkę.
Ty wymieniłaś faceta,który jest nieodpowiedzialny w pierwszej kwestii :P a nie zagubiony.

Dlatego też napisalam wyraźnie- albo spróbować go na siłę podratować(wg mnie to nie jest jego charakter) i myśleć na razie o tym w pierwszej kwestii.
Ja bym przyjaciela w takim stanie również nie zostawiła, trzeba mieć trochę jaj,a nie po 4 latach związku ,nagle się obudzić i stwierdzić,że nie chce się z kimś być i cześć.
Dla mnie bycie kimś takim jest.. nieodpowiedzialne i nieodpowiednie.

---------- Dopisano o 10:59 ---------- Poprzedni post napisano o 10:56 ----------

Cytat:
Napisane przez JanePanzram Pokaż wiadomość
Związki z osobami skupionymi jedynie na sobie są zawsze katastrofą.
Wakacje przepłakałaś przez niego!
Ach, żebyś ty kiedy spotkała taką osobę, co ze zgryzoty nad tobą przepłakały parę miesięcy, martwiła się.

Ten jeden, zacytowany, fragment mówi wszystko.
Jeden on starczy by wiedzieć, co to za człowiek.
Jeden, tak krótki fragment mówi, kto dla niego jest ważny, a co go kompletnie nie obchodzi.

Acha, chcę tobie zadać takie pytanie.
Oczywiście tym go tłumaczysz: "on w depresji jest biedak, dlatego te wstręty mi robi".
Czy myślisz, że osoby w depresji tylko na sobie są skupione i własnym bólu? Czy one wszystkie tylko sobą żyją, innych nie rozumieją?
Ja wiem, że osoba w depresji może również mieć i zrozumienie, i serce dla innych (więcej niż dla siebie) i nie mszczą się na niewinnych, to wcale nie jest u nich typowe zachowanie.

Co chcę tobie przekazać: jego zachowanie w depresji mówi o tym, jaki to człowiek byłby, gdyby normalnie żył.
A byłby, oraz teraz też JEST zasranym egoistą.

On ciebie też tak pociągnie w dół, że się udławisz.
A co zrobi on potem, jak już ciebie wykończy?
Będzie żył dalej swoim bulem i nadziejom, a ciebie nadal będzie miał w zadzie.
A ja właśnie podczas depresji byłam taka ;p
chociaż taka WCALE nie jestem,ale na tyle kłopoty mną zawładnęły,że szukałam ratunku widząc tylko swoje kłopoty(przynajmniej tak mi się wydaje po czasie iż tak było).
Dlatego będę broniła chłopaka.Szansa mu się należy.

Nie wiem też co autorka rozumie przez to,że wszystko spadło na nią,ale ja np strasznie uwiesiłam się na chłopaku.Mialam swoje zycie "niby" ale jednak też wszystko szło do niego.
Mój błąd, ale liczyłam na jakieś tam wsparcie, a dostalam nieco inne i tak frustracja - nie na niego ale na zycie- rosła.
__________________
>
and I'm like... and I'm like... and I'm like...


'But know this...I'm only judged by one Power, and I serve HIM.. !

<3
Clemence jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-12-10, 10:32   #60
kennedy
Zakorzenienie
 
Avatar kennedy
 
Zarejestrowany: 2007-02
Wiadomości: 18 401
jezeli on nie chce sie leczyc to ja bym go zostawila na twoim miejscu.
__________________
Kiedy kobiety kogoś poznają to myślą, że to fajny facet. Jest już wstępnie zaakceptowany jako partner, a później może to tylko zepsuć lub nie. Kiedy mężczyźni kogoś poznają to myślą: „Ma niezłe nogi”.
kennedy jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-03-20 14:39:09


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 09:50.