Boję się jeździć samochodem

[elvegirl]

Napisane przez aneta111332

tylko jak się zapisze na prawko i będzie mnie uczyć profesjonalista to ja wiem, że i tak będzie tak samo. ja mojego chłopaka się nie boję

Nie, nie wiesz, bo nie uczył Cię prawdziwy instruktor. A to jest bardzo duża różnica.

Napisane przez aneta111332

a poza tym zanim pójdę na prawko chciałabym trochę umieć, oswoić się z autem, bo nie chce wywalać pieniędzy w błoto jak ja będę tak jeździć jak z moim chłopakiem.

Mój instruktor mi powiedział, że zdecydowanie woli mieć kursantów, którzy są totalnie zieloniutcy w kwestiach prowadzenia, bo jak wsiadają tacy co to "tata/brat/wujek/chłopak pouczył", to strasznie dużo czasu zajmuje instruktorowi wyplenienie złych nawyków, które te osoby podłapały od starych, dobrych i już nie pamiętających o zasadach z kursu kierowców.

Ale zrobisz jak zechcesz oczywiście.

[aneta111332]

Napisane przez Mojwa

skoro tak reagujesz, to może faktycznie lepiej sobie odpuścić. ja się najpierw uczyłam z ojcem i generalnie nie bałam się samochodu. Teraz robię miesięcznie jakieś 1,5k km i nie wyobrażam sobie życia bez samochodu.

ale prawko bardzo jest potrzebne w dzisiejszych czasach. Mieszkam w małej miejscowości, autobusy są ale jak szukam pracy to pracodawcy nie chętnie patrzą na takie osoby co nie posiadają prawa jazdy. Może da się jakoś przełamać tą wewnętrzna blokadę....tylko nie wiem jak to zrobić.

[201604181004]

Napisane przez JanePanzram

No ale sama chyba masz świadomość, że to nie są normalne warunki dla nowego.
Mam nadzieję,że wiesz, do czego ja zmierzam w ogóle: nie ma potrzeby dawać jej już na dzień-dobry przekazu, że jest ch***wa, że nie daje rady. Jest to bezsensowne, taki przekaz można mieć do kogoś,kto już jakiś czas jeździ, już ze dwa razy miał dzwon, i dalej nie ogarnia [chociaż do takiego to akurat też by taki przekaz nie trafił, bo by prędzej był przekonany o swej zarąbistości ]

Równie dobrze można by powiedzieć swojemu dziecku, które próbuje jazdy na rowerze i się przewraca - że niech sie lepiej za jazdę nie bierze. Jest to nonsens, na takie stwierdzenia początki jazdy to za wczesny okres.


Różne świry, które są przekonane o swojej świetności za kółkiem jeżdżą i mają na wszystko wywalone. A ona martwi sie, że nie jest doskonała (a właśnie przez to ona ma lęki, bo chce być perfekcyjna, toć to widać) - i jej mielibyśmy za to łeb suszyć, to przesada

---------------------------
Po prostu autorko jesteś zapewne perfekcjonistką we wszystkim i to widać teraz w twojej jeździe: jak nie jest doskonale, to uważasz, że się wcale nie nadajesz. Luzu tobie trzeba, jazda nie jest wyczynem, robi to sto milionów osób i nie przedstawia dla nich wyżyn ich możliwości. Więc zluzuj, nie traktuj każdej jazdy jak test na twoje "nadawanie sie". Jako nowa masz prawo do tych twoich drobnych pomyłek: na nich szlifujesz umiejętności. Nie każdy kowal to od razu był mistrz swojego fachu.

Ja tam widzę ogromną różnicę - ośmiolatek na rowerku czterokołowym a ktoś kto się boi prowadzić dużą szybką i ciężką maszynę która naprawdę może zabić

[cukraktywna]

Napisane przez JanePanzram

Po prostu autorko jesteś zapewne perfekcjonistką we wszystkim i to widać teraz w twojej jeździe: jak nie jest doskonale, to uważasz, że się wcale nie nadajesz. Luzu tobie trzeba, jazda nie jest wyczynem, robi to sto milionów osób i nie przedstawia dla nich wyżyn ich możliwości. Więc zluzuj, nie traktuj każdej jazdy jak test na twoje "nadawanie sie". Jako nowa masz prawo do tych twoich drobnych pomyłek: na nich szlifujesz umiejętności. Nie każdy kowal to od razu był mistrz swojego fachu.

Jane, jesteś naprawdę dobra w rozgryzaniu ludzi...
To prawda, jestem straszną, neurotyczną perfekcjonistką. Mam typowy kompleks starszej siostry - mam zakodowane, że wszystko powinnam robić najlepiej, ciężko mi się przyznać, gdy coś mi źle idzie, ostatnio bardzo się denerwowałam czekając na mój zerowy egzamin (ustny, półgodzinny) w strachu, że - uwaga - nie dostanę 5. Wyszłam z 5 i potem przez jakieś półgodziny byłam nieswoja, że po raz pierwszy nie dostałam z tej dyscypliny 5 "z wykrzyknikiem". Uspokoiłam się dopiero, gdy koleżanka, którą uważam za równie dobrą, również nie dostała wykrzyknika przy 5.

Gdy w złym momencie wrzucę bieg, od razu się czuję, jakbym powinna wysiąść z auta i w ogóle nie jeździć. Dopiero teraz sobie połączyłam strach przed jazdą z moim perfekcjonizmem.
Przed chwilą Mama mi obiecała, że poćwiczy ze mną trudne parkowanie (:

[JanePanzram]

Ona ze swoim lękiem to właśnie nikogo nie pozabija, bo będzie jechać tak ostrożnie, że prędzej samej sobie krzywdę zrobi (na przykład zawału dostanie - żart), niż komuś innemu

[Dotka90]

Pozabijać nie pozabija, ale spowodowanie stłuczki jest już bardzo prawdopodobne.
Niepewność na drodze jest bardzo złą cechą u kierowcy.

[Mojwa]

Napisane przez elvegirl

Nie, nie wiesz, bo nie uczył Cię prawdziwy instruktor. A to jest bardzo duża różnica.

Mój instruktor mi powiedział, że zdecydowanie woli mieć kursantów, którzy są totalnie zieloniutcy w kwestiach prowadzenia, bo jak wsiadają tacy co to "tata/brat/wujek/chłopak pouczył", to strasznie dużo czasu zajmuje instruktorowi wyplenienie złych nawyków, które te osoby podłapały od starych, dobrych i już nie pamiętających o zasadach z kursu kierowców.

Ale zrobisz jak zechcesz oczywiście.

Czy ja wiem. Zależy czy chodzisz do instruktora, który uczy jeździć, czy takiego, co uczy zdać egzamin. Są dwie szkoły, ja miałam instruktora, który stwierdził, że skoro jeździć potrafię - będzie mnie uczył zdać egzamin. Jednak jak ktoś nie potrafi jeździć praca jest podwójna - najpierw trzeba nauczyć kogoś obsługiwać samochód, a dopiero potem - jak wygląda egzamin i przygotować do niego.
Miałam świetnego instruktora i nie narzekał na to że uczyłam się wcześniej.

Zgadzam się z Dotką.
Poza tym pisałam już w jakimś temacie - wystraszeni kierowcy, jeżdżący poniżej dopuszczalnej prędkości, hamujący co chwilę bez sensu wzbudzają irytację u innych kierowców i prowokują niebezpieczne zachowania - ja na trzeciego boję się wyprzedzać, ale np mój ojciec po 10-15 minutach takiej jazdy (w trasie) ma tak dość, że wciska się na siłę żeby wyprzedzić.

[elvegirl]

Napisane przez Mojwa

Czy ja wiem. Zależy czy chodzisz do instruktora, który uczy jeździć, czy takiego, co uczy zdać egzamin.

Do jednego i do drugiego złe nawyki są niewskazane.

[JanePanzram]

Ha, też mam zapędy perfekcjonistki i jak popełniałam choćby drobną pomyłkę,to wstyd był tak wielki, że to utrudniało jazdę. Inny by zapamiętał "nie rób tak" i jechał dalej, a ja przeżywałam jakby bomba pierdyknęła.

Tymczasem jazda nie jest umiejętnością z gatunku pilotowania myśliwca
to oczywiste, w końcu jeżdżą po drodze różnej maści ludzie.

Ja jako całkiem nowa pojechałam na przykład w trasę W-wa - Kraków. Po kilkuset kilometrach musiałam odpuścić, bo tak miałam spięte ręce i kark, że mnie już bolało stale, a że ruszyłam o 5 nad ranem, to już senność mnie łapała- oddałam kierownicę ojcu, z którym jechałam. Nie dostałam za to z☠☠☠ek, bo i za co. Po pewnym czasie człowiekowi to spięcie przechodzi. Teraz nie spinam się wcale. Mam świadomość, że wielu wcale nie jest spiętych i nie trzymają kierownicy kurczowo. Ja trzymałam. Miałam lęki przed ruszaniem pod górkę oraz przy parkowaniu tyłem. Jak na złość, ponieważ na kursach w tym byłam świetna, co za los przewrotny. Dopiero po pewnym pouczeniu ojca, sama sprawdzając a to taki a to śmaki nacisk pedałów (zakonotowałam sobie widocznie z początku niepotrzebnie we łbie, że to jakaś bardzo skomplikowana czynność i przez to miałam lęki) któregoś dnia wyczułam wreszcie jak pod górkę ruszać, by nie wariować - to było tak łatwe (i jest łatwe!), a jednak miałam dzikie lęki przed tym.

[201604181004]

Boże jak ty się ekscytujesz, które to już twoje przekleństwo w tym temacie? Spokojnie kobieto.

[Mojwa]

Napisane przez elvegirl

Do jednego i do drugiego złe nawyki są niewskazane.

Złe nawyki i starzy, dobrzy kierowcy się trochę wyklucza, myślałam, że chodzi Ci o pewne nawyki niewskazane na egzaminie, za to powszechnie stosowane podczas codziennej jazdy - jak chociażby nietrzymanie kierownicy poprawnie.

[GrumpyCat]

Napisane przez Dotka90

Pozabijać nie pozabija, ale spowodowanie stłuczki jest już bardzo prawdopodobne.
Niepewność na drodze jest bardzo złą cechą u kierowcy.

Myślę że zbyt duża pewność siebie dużo gorszą.

[JanePanzram]

To chyba przez brak kawy z rana, masz rację z tym, coś mi hamulce puściły [sypie popiół na łeb]

[Dotka90]

Napisane przez GrumpyCat

Myślę że zbyt duża pewność siebie dużo gorszą.

Ale to nie jest temat o cwaniakach drogowych i o tym, co na drodze jest GORSZE, bo ja powiem, że na drodze najgorsi to są pijani kierowcy, a nie o to w tym temacie chodzi.

Mówimy o panicznym strachu (to nawet nie niepewność), lęku, nerwicy na myśl o jeździe samochodem.

I tak, jestem zdania, że stwarza to niebezpieczeństwo na drodze

[elvegirl]

Napisane przez Mojwa

Złe nawyki i starzy, dobrzy kierowcy się trochę wyklucza, myślałam, że chodzi Ci o pewne nawyki niewskazane na egzaminie, za to powszechnie stosowane podczas codziennej jazdy - jak chociażby nietrzymanie kierownicy poprawnie.

No właśnie o to mi chodzi. Albo o niekorzystanie z lusterek przy manewrach - uczę tego moich świetnie jeżdżących od wielu lat rodziców Ojciec całe życie cofa z głową wykręconą do tyłu i narzeka że on tak nie bardzo może, że kark go boli itd Spróbowałabyś tak cofać na egzaminie

---------- Dopisano o 12:18 ---------- Poprzedni post napisano o 12:16 ----------

Napisane przez Dotka90

Mówimy o panicznym strachu (to nawet nie niepewność), lęku, nerwicy na myśl o jeździe samochodem.

I tak, jestem zdania, że stwarza to niebezpieczeństwo na drodze

strach paraliżuje, spowalnia albo wyprzedza reakcje, a na drodze jest mnóstwo sytuacji, kiedy dobry refleks, opanowanie, to podstawy.

[Duszaniola]

Napisane przez JanePanzram

Równie dobrze można by powiedzieć swojemu dziecku, które próbuje jazdy na rowerze i się przewraca - że niech sie lepiej za jazdę nie bierze. Jest to nonsens, na takie stwierdzenia początki jazdy to za wczesny okres.

Ale takie dziecko nikogo nie zabije, jak się wystraszy i źle zareaguje. A Autorka może. Bo tu nie chodzi o to, że ona ma lekkiego stresa przy jeździe. Jej się aż źle oddycha, wpada w panikę. To już jest niebezpieczne.

[GrumpyCat]

Napisane przez Dotka90

Ale to nie jest temat o cwaniakach drogowych i o tym, co na drodze jest GORSZE, bo ja powiem, że na drodze najgorsi to są pijani kierowcy, a nie o to w tym temacie chodzi.

Mówimy o panicznym strachu (to nawet nie niepewność), lęku, nerwicy na myśl o jeździe samochodem.

I tak, jestem zdania, że stwarza to niebezpieczeństwo na drodze

No ok z tym się zgodzę, nie każdy nadaje się na kierowcę. Ja czuję się niepewnie i dlatego jeszcze jeżdżę z Tż, ale tylko i wyłącznie dlatego że jestem świeżym kierowcą:P Na pewno niebawem będę jeździć samodzielnie;p Tylko że te predyspozycje do jazdy widać zazwyczaj już na początku kursu, jeśli ktoś z musu idzie na prawko (bo mieszka na wsi i prawo jazdy musi mieć) a do Lki wsiada zlany potem ale nie zrezygnuje z kursu "bo szkoda kasy i co w domu powiedzą" to już inna strona medalu....

[201604181004]

Strach na drodze jest straszny, miałam ostatnio sytuację - droga z ograniczeniem do 70, samochód przede mną (co śmieszniejsze tej samej klasy, ten sam model itp ) jechał 40 na godzinę... Na zakrętach, na prostej czasem do 50 przyśpieszał. Nie było nawet najmniejszej możliwości wyprzedzenia go bo jak nie zakręt, to wzniesienie. Myślałam że wyjdę z siebie, migałam mu długimi - mijaliśmy wiele zatok dla pksów, myślałam że się gość zreflektuje, zjedzie w zatoczkę i mnie puści (tak robię ja gdy np tir za mną bardzo chce przyspieszyć ale mu to uniemożliwiam a nie ma jak mnie wyprzedzić) a on dalej, swoje. Po prostu myślałam że wyjdę pobiegnę za nim i nie powiem co dalej

[Dotka90]

Grumpy, ale widzisz, mówimy o czymś innym, Ty czujesz się niepewnie, dlatego jeździsz z TŻtem.
Autorka panicznie się boi. Jest różnica.
Dla mnie niepojęte jest wyjeżdżać 30 minut z miejsca parkingowego w galerii

[Hultaj]

Ja uważam że dobrze nauczyć się jeździć autem bez bajerów, później łatwiej jeździ się takim z bajerami

Moim zdaniem nic dziwnego w tym, że się boisz, w końcu 30 godzin kursu +/- to wg mnie b. mało by uważać się za super kierowcę, i jednak to zupełnie inne uczucie, kiedy człowiek wsiada do auta już zupelnie sam. No i jeździsz sama też dopiero miesiąc.
Źle natomiast, że sobie aż tak wkręcasz. Nie koncentruj się na tym, jakie jest auto, tylko, zakładam:
a) mama by Ci chyba nie dała samochodu wróżącego pewną ''śmierć''
b) nie masz wspomagania no to trudno, przyzwyczaisz się, a wlaśnie jak się nauczysz jeździć w trudniejszych warunkach to potem będzie Ci łatwiej w innych sytuacjach.
c) ciesz się, że masz autko , kochaj je i po prostu ucz się nim jeździć. Trzeba sporo jeździć, innej rady moim zdaniem nie ma. Nie wymyślaj sobie problemów tylko staraj się minimalizować ich zaistnienie.
Póki co próbuj parkować gdzieś nie tak blisko innych. W każdym razie na Twoim miejscu i przy takich lękach, starałbym się więcej jeździć, np. przez jakiś czas, po to, by się oswajać. Co do parkowania to przecież możesz pojechać gdzieś na parking pod jakiś market np. i trenować (gdy np. nie ma tłumów ); w ogóle trenować. Poza tym zawsze jak się czujesz niepewnie, czy się zmieścisz albo coś (parkuj sobie b. powolutku) to możesz uchylić drzwi i zobaczyć, ile naprawdę masz miejsca. Możesz nawet wysiąść z auta i spróbować ocenić, czy jednak nie robi się za ciasno.
d) nie jeździj z wysokimi prędkościami, przy większych prędkościach trudniej kontrolować auto, gdyby np. rzeczywiście miała przydarzyć Ci się jakaś niemiła przygoda.
Ogólnie to moim zdaniem zamiast przechodzić stany lękowe i myśleć o tym, że musisz jechać, to właśnie próbować brać byka za rogi i przełamywać strach. Coś na zasadzie, że jak się spadnie z konia to trzeba znowu wsiąść. A nie kombinować, skąd wziąć szofera.

A jeśli to miałoby być niemożliwe, no to zawsze po prostu będziesz mogła sobie dać spokój i nie będziesz kierowcą. Tylko, że wg mnie masz za mało praktyki może, by się poddać?
Najwyżej sobie rodzina z Ciebie trochę pożartuje, że jeździsz jak zakonnica w filmie z Louis de Funes. Nie przejmuj się, jak ktoś zatrąbi to niech trąbi.

[201604181004]

Napisane przez Hultaj

Nie przejmuj się, jak ktoś zatrąbi to niech trąbi.

No, jesteśmy pępkami świata i po ruszajmy się 10km/h bo się boimy, kichać na resztę i ruch uliczny .

[Hultaj]

akurat jestem zdania, że nasi kierowcy to lubią czasem zatrąbić z nadgorliwości.
Lepszy prawdę mówiąc ślimak na drodze , choć jest wnerwiający (ale chyba nie bardziej niż L'ka ) niż świr, który uważa się za mistrza kierownicy i np. wymusza pierwszeństwo albo wpadłby na ciebie skręcając znienacka w lewo z prawego pasa, z którego teoretycznie może jechać tylko prosto.

[JanePanzram]

Napisane przez drabineczka

No, jesteśmy pępkami świata i po ruszajmy się 10km/h bo się boimy, kichać na resztę i ruch uliczny .

Cieszę się, że we wszystkim byłaś dobra i nie miałaś lęków - good for ya
ale pytam się: a co to ma do tego, że inni się jednak boją? Uważasz, że każden jest taki jak ty?

[201604181004]

A ja tam uważam że na kursie nie uczą dynamiki jazdy. Zdania nie zmienię .

---------- Dopisano o 12:46 ---------- Poprzedni post napisano o 12:45 ----------

Napisane przez JanePanzram

ale pytam się: a co to ma do tego, że inni się jednak boją? Uważasz, że każden jest taki jak ty?

To ma do tego że nie mówimy tutaj o czymś co wykonuje totalnie każdy czyli np robienie siusiu czy gotowanie makaronu, ale prowadzenie pojazdu które nie jest obowiązkiem a przywilejem. Jak ktoś się boi i wprowadza przez to zamieszanie, przeszkadza innym to pytam się: po co? W imię czego?

[Hultaj]

A ja tam uważam że na kursie nie uczą dynamiki jazdy. Zdania nie zmienię .

Ja tam jestem zdania, że na kursie to można nauczyć się wszystkiego, tylko przez 30 godzin to niekoniecznie każdy stanie się od razu rajdowcem.

[Mojwa]

A ja tam uważam że na kursie nie uczą dynamiki jazdy. Zdania nie zmienię .

to zależy od instruktora (i w dużej mierze od kursanta).
osobiście miałam ubaw jak jako Lka pierwsza ruszałam ze świateł i wszyscy byli zdziwieni

poza tym zgadzam się z Tobą.

[Duszaniola]

Napisane przez Hultaj

Ja tam jestem zdania, że na kursie to można nauczyć się wszystkiego, tylko przez 30 godzin to niekoniecznie każdy stanie się od razu rajdowcem.

No takiego wyprzedzania to się nie nauczysz LKa jeździ zdecydowanie za wolno.

[Hultaj]

mnie raczej chodzi o to, że niektórzy są (ponoć ) swietni i jak czytasz powyżej, paląc gumę ruszają jeszcze jako eL'ki , a inni potrzebują więcej czasu, by się oswoić. Wyprzedzanie to też w sumie bardzo wybitna sztuka nie jest, raczej wydaje mi się, że instruktorzy może nie za chętnie tego uczą, bo kierowca za świeży, żeby szarżował? Równie db może trafić się pusta droga, miłośnik statecznego transferu przed Lką i wtedy też instruktor może zadecydować, czy z kursantem podziwiają okoliczne widoki czy może jednak wymijają zrelaksowanego kierowcę.

[Mojwa]

szczerze? szybkie ruszanie ze świateł to nie jest żadna wybitna umiejętność, po prostu trzeba być skupionym i gotowym do ruszenia, a nie w popłochu szukać 1ki jak zapali się zielone.

wyprzedzać trzeba umieć - choćby rowery, żeby umieć wyczuć odległość do roweru i jednocześnie nie wyjeżdżać na drugi pas.

[Duszaniola]

Napisane przez Hultaj

mnie raczej chodzi o to, że niektórzy są (ponoć ) swietni i jak czytasz powyżej, paląc gumę ruszają jeszcze jako eL'ki , a inni potrzebują więcej czasu, by się oswoić. Wyprzedzanie to też w sumie bardzo wybitna sztuka nie jest, raczej wydaje mi się, że instruktorzy może nie za chętnie tego uczą, bo kierowca za świeży, żeby szarżował? Równie db może trafić się pusta droga, miłośnik statecznego transferu przed Lką i wtedy też instruktor może zadecydować, czy z kursantem podziwiają okoliczne widoki czy może jednak wymijają zrelaksowanego kierowcę.

Moim zdaniem, jednak bez dobrego wyczucia na początku trudno się wyprzedza. Szczególnie, że idealne warunki są rzadko.
Wiesz, żeby ruszać bez problemu jako LKa nie trzeba być wybitnym. I ja myślę, że każdy rozumie, że należy się oswoić z jazdą, ale (powtórzę się po raz kolejny) to co pisze Autorka to już przesada, a nie lekki strach.