Miłość,która zabija... - Strona 3 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2009-04-15, 23:21   #61
Lexie
Przyjaciel wizaz.pl
 
Avatar Lexie
 
Zarejestrowany: 2004-06
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 33 873
Dot.: Miłość,która zabija...

Ale miłość nie jest przerażająca. To co odczuwa ta osoba to uzależnienie, a nie miłość. Owszem, jej się wydaje że to jest miłość ale tak naprawdę...

Nie wiem dlaczego się uzależniła, przyczyn może być wiele. Są osoby które czują się "wyjątkowe" kiedy przeżywają coś takiego i w związku z tym tak naprawdę nie chcą przerywać swojego cierpienia. A może jest bardzo niedowartościowana i wydaje jej się że ten facet to było najlepsze co mogło ją spotkać w życiu. Może jeszcze coś innego. To robota dla psychoterapeuty, nie wiem dlaczego tamten uznał terapię za skończoną - może po prostu ona nie chciała współpracować.

W każdym razie widać że nie jest z nią ok, skoro topi smutki w alkoholu.
Lexie jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-04-15, 23:39   #62
zoja bo ja
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 16
Dot.: Miłość,która zabija...

Szacowna autorko.

Przeczytałem Twój post i kilka odpowiedzi napisanych w kontekście jego. I niestety znów jestem zażenowany ( przeczyłem 10 odpowiedzi, wiec o całości nie wyrokuję). Autorka ma rację, takie miłości istnieją, a zasadność ich istnienia podważają tylko ludzie płytcy. Ferowanie wyroków, że to nie czasy Wertera świadczą jeno tylko o prymitywizmie uczuciowym.
Droga autorko tu nie znajdziesz pocieszenia, bo tu prawdziwa miłość nosi znamię obsesji, choroby psychicznej, etc....To tu wrzucane jest do jednego wora dziecinne zauroczenie z dojrzałą - bardzo ciężką miłością.
A poza tym nie wiem czy zauważyłaś teraz nie ma męża, narzeczonego tylko jest partner, a partner jak to partner "trza" go zmieniać wszak my nowoczesne kobiety...

Resumując: Takie miłości się zdarzają, a opinia ludzi urzeczonych wartościami serwowanymi w MTV nie powinna Cię zrażać.
zoja bo ja jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-04-15, 23:59   #63
Romanaccia
Zakorzenienie
 
Avatar Romanaccia
 
Zarejestrowany: 2008-09
Lokalizacja: Buenos Aires
Wiadomości: 4 902
Dot.: Miłość,która zabija...

Cytat:
Napisane przez zoja bo ja Pokaż wiadomość
Szacowna autorko.

Przeczytałem Twój post i kilka odpowiedzi napisanych w kontekście jego. I niestety znów jestem zażenowany ( przeczyłem 10 odpowiedzi, wiec o całości nie wyrokuję). Autorka ma rację, takie miłości istnieją, a zasadność ich istnienia podważają tylko ludzie płytcy. Ferowanie wyroków, że to nie czasy Wertera świadczą jeno tylko o prymitywizmie uczuciowym.
Droga autorko tu nie znajdziesz pocieszenia, bo tu prawdziwa miłość nosi znamię obsesji, choroby psychicznej, etc....To tu wrzucane jest do jednego wora dziecinne zauroczenie z dojrzałą - bardzo ciężką miłością.
A poza tym nie wiem czy zauważyłaś teraz nie ma męża, narzeczonego tylko jest partner, a partner jak to partner "trza" go zmieniać wszak my nowoczesne kobiety...

Resumując: Takie miłości się zdarzają, a opinia ludzi urzeczonych wartościami serwowanymi w MTV nie powinna Cię zrażać.
Staralam postawic sie w jej sytuacji,wyobrazic co czuje...
nie wiem czy jestem w stanie to zrobic,bo widze jej cierpiene,a mi sie nie wydaje,zeby ktokolwiek kto czegos takiego nie doswiadczyl,mogl sobie chocby wyobrazic taki bol...
Ja wierze,ze taka milosc istnieje wbrew kazdej logice,wbrew temu co mowia ludzie,bo wieze ,ze milosc ma wiele twarzy,nie jest zawsze taka sama..... ,ale strach mnie napawa na sama mysl o tym,ze moglabym kiedys popasc w taki obled z milosci do kogos,beznadziejnej milosci...

Ludzie kochaja na rozne sposoby,mysle,ze Ci naprawde wrazliwy,o glebokiej osobowosci potrafia wlasnie tak kochac,na smierc i zycie i tylo raz ....

chociaz to jest tak smutne,ze az zal za serce sciska...


lexie : Ona mowi o nim jak o jakims boskim stworzeniu.... wiem,ze ta historia miala smutny koniec,ale ona stara sie go tlumaczyc na wszystkie sposoby i zrzuca cala wine na siebie ,choc jej winy tam nie bylo w ogole.... robi z siebie kogos zlego,zeby tylko jego postawic w dobym swietle....

nelyen: Zgadzam sie z twoim ostatnim zdaniem,ale ja widze,ze ona sie poddaje,ze nie ma juz sily ani oczoty na walke ,a moze poprostu tego nie chce ?

Mozna w ogole sie z takiej milosci wyleczyc ?





__________________
"Some are born to sweet delight ,Some are born to endless night ..." - William Blake
Romanaccia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-04-16, 07:05   #64
ellinka
Raczkowanie
 
Avatar ellinka
 
Zarejestrowany: 2008-10
Lokalizacja: Wlkp.
Wiadomości: 315
Dot.: Miłość,która zabija...

Cytat:
Napisane przez Romanaccia Pokaż wiadomość
Staralam postawic sie w jej sytuacji,wyobrazic co czuje...
nie wiem czy jestem w stanie to zrobic,bo widze jej cierpiene,a mi sie nie wydaje,zeby ktokolwiek kto czegos takiego nie doswiadczyl,mogl sobie chocby wyobrazic taki bol...
Ja wierze,ze taka milosc istnieje wbrew kazdej logice,wbrew temu co mowia ludzie,bo wieze ,ze milosc ma wiele twarzy,nie jest zawsze taka sama..... ,ale strach mnie napawa na sama mysl o tym,ze moglabym kiedys popasc w taki obled z milosci do kogos,beznadziejnej milosci...

Ludzie kochaja na rozne sposoby,mysle,ze Ci naprawde wrazliwy,o glebokiej osobowosci potrafia wlasnie tak kochac,na smierc i zycie i tylo raz ....

chociaz to jest tak smutne,ze az zal za serce sciska...


lexie : Ona mowi o nim jak o jakims boskim stworzeniu.... wiem,ze ta historia miala smutny koniec,ale ona stara sie go tlumaczyc na wszystkie sposoby i zrzuca cala wine na siebie ,choc jej winy tam nie bylo w ogole.... robi z siebie kogos zlego,zeby tylko jego postawic w dobym swietle....

nelyen: Zgadzam sie z twoim ostatnim zdaniem,ale ja widze,ze ona sie poddaje,ze nie ma juz sily ani oczoty na walke ,a moze poprostu tego nie chce ?

Mozna w ogole sie z takiej milosci wyleczyc ?




Z każdej można się wyleczyc, wystarczy trochę zdrowego rozsądku i mądra ocena sytuacji.
Myślę, że ta osoba, o której piszesz cierpi na obsesję- to już nie miłośc, to ciężka choroba. Najlepiej dla niej byłoby wybrac sie do psychiatry, bo ona sama raczej sobie nie pomoże. Wydaje mi się, że nie istnieje jedna jedyna miłośc, bo wtedy bylibyśmy biedni. Człowiek jest w stanie zakochac się i pokochac wiele osób. Wybiera jedną, bo akurat ta stanęła w odpowiednim momencie na jego drodze (no i miała to coś). Wiele osób ma to coś..
ellinka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-04-16, 09:14   #65
Deede
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2007-09
Wiadomości: 3 965
Dot.: Miłość,która zabija...

Cytat:
Napisane przez Romanaccia Pokaż wiadomość
Byc moze,ale widze jak ta osoba sie katuje,to jest faktycznie jak opetanie,najgorsze w tym wszystkim jest to,ze bez wzgledu na to czy jest to milosc,czy juz obsesja,jest tak silna,ze ta osoba kompletnie sie wyniszcza i nawet psychoterapia nie pomaga...
Ja nie umiem jej pomoc ,skoro lekarz nie potrafil ...
To albo jest to słaby psychoterapeuta, albo twoja koleżanka zwyczajnie nie chce się tej obsesji pozbyć (a jedno drugiego nie wyklucza..). Rzecz w tym, że wiele osób pielęgnuje wręcz te swoje obsesyjne "zakochania", bo to - paradoksalnie - daje energię i jakiś cel w życiu. Tak samo jak są ludzie, którzy patologicznie wręcz uwielbiają hodować w sobie wszelkie urazy, czuć się pokrzywdzonymi. Niby chodzą i się żalą na swój los, ale tak naprawdę nie zrobią niczego, co by im pomogło - bo nie chcą.
Ad. tych zauroczeń: to obsesja - żadna miłość. Miłość to branie i dawanie, a do tego trzeba znać tę drugą osobę. Nie da się inaczej. Więc co do koleżanki - niech się przyzna sama przed sobą, czy naprawdę chce się odciąć emocjonalnie od tej "miłości". Jeśli będzie pewna , że tak, to wtedy psychoterapia ma sens. Chyba, że znajdziecie dobrego i cwanego specjalistę
__________________

Deede jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-04-16, 09:57   #66
Lexie
Przyjaciel wizaz.pl
 
Avatar Lexie
 
Zarejestrowany: 2004-06
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 33 873
Dot.: Miłość,która zabija...

Cytat:
Napisane przez Deede Pokaż wiadomość
To albo jest to słaby psychoterapeuta, albo twoja koleżanka zwyczajnie nie chce się tej obsesji pozbyć (a jedno drugiego nie wyklucza..). Rzecz w tym, że wiele osób pielęgnuje wręcz te swoje obsesyjne "zakochania", bo to - paradoksalnie - daje energię i jakiś cel w życiu. Tak samo jak są ludzie, którzy patologicznie wręcz uwielbiają hodować w sobie wszelkie urazy, czuć się pokrzywdzonymi. Niby chodzą i się żalą na swój los, ale tak naprawdę nie zrobią niczego, co by im pomogło - bo nie chcą.


Tak jak pisałam wyżej - przyczyn może być wiele, może właśnie ona uznała tego faceta za sens życia i nie widzi jakie to niszczące, może z niedowartościowania (i poczucia "braku sensu") wyrosło przekonanie że tylko on ten sens jej da. Do tego jego wybiela, a na siebie bierze wszlekie winy.
Jeśli ona nie chce sama zmienić tego stanu rzeczy, to niestety terapeuta może wiele nie zdziałać, bo nikt nie jest w stanie zmusić nikogo do pracy nad sobą, to nie jest łatwe ani przyjemne, a ludzie często się zmian boją - lepiej tkwić w znanym piekiełku, niż walczyć o nieznane niebo.
Lexie jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-04-16, 22:26   #67
Romanaccia
Zakorzenienie
 
Avatar Romanaccia
 
Zarejestrowany: 2008-09
Lokalizacja: Buenos Aires
Wiadomości: 4 902
Dot.: Miłość,która zabija...

Dzisiaj z nia rozmawialam,niestety nie wiem czy ta rozmowa miala jakikolwiek sens,bo ktos bo butelce wodki chyba nie mysli logicznie
powiedziala mi tak ....
"gdybym mogla zapomniec o nim na jeden dzien ,za ten dzien oddalabym zycie"....
i jak na zlosc,mialam tez podobna rozmowe z moim przyjacielem,ktory juz 2 lata placze po dziewczynie,ktore go rzucila....
wyjechala do innego kraju,on chce tam jedac ...po 2 latach ! tylko po to,zeby powiedziec jej jedna rzecz...

Albo ja mam chorych na umysle znajomych,albo milosc to faktycznie najgorsze gowno na swiecie... ta nieszczesliwa,czy nieodwzajemniona...

Patrze na tych ludzi jak cierpia i mam wrazenie,ze sie zaraz rozchoruje,bo boli mnie to co widze i odkad o tym wszystkim sie dowiedzialam,nie moge przestac myslec,ze moze i ja kiedys zapadne na taka chora milosc....
__________________
"Some are born to sweet delight ,Some are born to endless night ..." - William Blake
Romanaccia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2009-04-16, 23:43   #68
arisa
Zadomowienie
 
Avatar arisa
 
Zarejestrowany: 2007-04
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 1 519
Dot.: Miłość,która zabija...

Hej, z tymi świrami to było raczej bezosobowo, żeby podkreślić skalę zjawiska i "wyskoki" tych ludzi. Bo dla mnie inaczej nie można określić kogoś, kto kladzie dzieci spać, a po pozmywaniu naczyń zarzyna męża jak świnię, potem robi to samo ze swoimi pociechami. Po co więc zaraz te ataki na mnie? A poza tym teraz dużo lepiej już naświetliłaś sprawę, wiec i inaczej można na nią patrzeć.
__________________
Co to jest miłość ? To spacer podczas bardzo drobniutkiego deszczu. Człowiek idzie, idzie i dopiero po pewnym czasie orientuje się, że przemókł do głębi serca

http://s3.suwaczek.com/20090530040117.png

http://www.suwaczki.com/tickers/p19ucsqvry96uqg4.png

15.12.2010 - prawo jazdy zdane
arisa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-04-17, 05:53   #69
Deede
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2007-09
Wiadomości: 3 965
Dot.: Miłość,która zabija...

Cytat:
Napisane przez Romanaccia Pokaż wiadomość
Dzisiaj z nia rozmawialam,niestety nie wiem czy ta rozmowa miala jakikolwiek sens,bo ktos bo butelce wodki chyba nie mysli logicznie
powiedziala mi tak ....
"gdybym mogla zapomniec o nim na jeden dzien ,za ten dzien oddalabym zycie"....
i jak na zlosc,mialam tez podobna rozmowe z moim przyjacielem,ktory juz 2 lata placze po dziewczynie,ktore go rzucila....
wyjechala do innego kraju,on chce tam jedac ...po 2 latach ! tylko po to,zeby powiedziec jej jedna rzecz...

Albo ja mam chorych na umysle znajomych,albo milosc to faktycznie najgorsze gowno na swiecie... ta nieszczesliwa,czy nieodwzajemniona...

Patrze na tych ludzi jak cierpia i mam wrazenie,ze sie zaraz rozchoruje,bo boli mnie to co widze i odkad o tym wszystkim sie dowiedzialam,nie moge przestac myslec,ze moze i ja kiedys zapadne na taka chora milosc....
Z tego co piszesz, to wg mnie to żadna miłość, a znajomi po prostu lubią się poużalać (oczywiście ci tego nie powiedzą, możliwe, że nawet sami nie zdają sobie z tego sprawy). Jeśli umiera komuś partner, którego kochał, to ma święte prawo przez rok czasu przeżywać tzw. żałobę (nie bez powodu żałoba jako taka w polskiej tradycji trwa rok). Przez ten rok nie tylko może, ale nawet musi tę stratę przetrawić, będzie mieć momenty kryzysowe - i to jest normalne. To jest proces i jego psychologiczno-fizjologiczne uwarunkowania sprawiają, że trwa akurat tyle. Natomiast są ludzie, którzy - jak już pisałam - mają patologiczną potrzebę stwarzania sobie bólu. Moja rada jest taka - nie zmienisz nikogo na siłę. Jeśli chcą się męczyć i zapijać problemy - ich sprawa. Niech się kiszą w tej swojej nieszczęśliwej "miłości" i stawiają jej pomniki. Nie bierz na siebie za nich odpowiedzialności, bo stając na uszach nic nie zdziałasz.
__________________

Deede jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-04-17, 07:41   #70
suszarka
Buc
 
Avatar suszarka
 
Zarejestrowany: 2008-07
Lokalizacja: z kropki.
Wiadomości: 9 915
Dot.: Miłość,która zabija...

Cytat:
Napisane przez Gwiazdeczka1978 Pokaż wiadomość
To brzmi raczej jak "fatalne zauroczenie". Wydaje mi sie,ze tu potrzebny byłby psychiatra, a nie temat na forum/


__________________
suszarka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-04-17, 10:16   #71
Mocny Akcent
Dolce vita
 
Avatar Mocny Akcent
 
Zarejestrowany: 2008-08
Wiadomości: 6 409
Dot.: Miłość,która zabija...

Kochałam taką miłościa. Ale wiele osób tu pisze o obsesji....no cóż, możliwe. Ale mimo wszystko obsesyjna milosc tez istnieje....Minęlo 6 lat, mialam kilka zwiazkow, ale mimo wszystko czuje, ze zawsze bede kochala tego JEGO moze juz nie tak intensywnie jak na poczatku, ale zawsze...
Mocny Akcent jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2009-04-17, 10:44   #72
wampirek6
Raczkowanie
 
Avatar wampirek6
 
Zarejestrowany: 2007-08
Wiadomości: 361
Dot.: Miłość,która zabija...

Hmmm... Nie jestem zabytkiem muzealnym ani nie pochodzę z czasów Wertera tudzież Wokulskiego( takie stwierdzenia jak tu padły , uważam za zbyt wygórowane uogólnienia) , nie mam nawet zbyt romantycznego usposobienia ,ale wierzę w nieszczęśliwą miłość i w miłość destrukcyjną. Ktoś napisał ,że życie jest proste i jest takie jakie sami chcemy żeby było... to stwierdzenie jest jak najbardziej wg mnie błędne. Nie wiem, czy powiemy to komuś , komu właśnie ktoś zmarł np. , nie wiem czy ta osoba właśnie tego chciała? Nie zawsze mamy wpływ na swój los... a życie jest szalenie pogmatwane niekiedy...
Co do osoby o której piszesz... Nie wiem w jakim jest stanie , nie wiem co się stało ipt. Nie mogę nic na ten temat powiedzieć.
Ale myślę, że z " miłości można umrzeć" , niekoniecznie tak dosłownie ,ale bardziej duchowo. Chociaż samobójstwa też się zdarzają i ja nie powiem nigdy ,że ktoś kto się zabił z miłości był wariatem... bo kim my jesteśmy ,żeby jego miłość oceniać.
__________________

wampirek6 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-04-17, 11:45   #73
Deede
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2007-09
Wiadomości: 3 965
Dot.: Miłość,która zabija...

Cytat:
Napisane przez wampirek6 Pokaż wiadomość
Hmmm... Nie jestem zabytkiem muzealnym ani nie pochodzę z czasów Wertera tudzież Wokulskiego( takie stwierdzenia jak tu padły , uważam za zbyt wygórowane uogólnienia) , nie mam nawet zbyt romantycznego usposobienia ,ale wierzę w nieszczęśliwą miłość i w miłość destrukcyjną. Ktoś napisał ,że życie jest proste i jest takie jakie sami chcemy żeby było... to stwierdzenie jest jak najbardziej wg mnie błędne. Nie wiem, czy powiemy to komuś , komu właśnie ktoś zmarł np. , nie wiem czy ta osoba właśnie tego chciała? Nie zawsze mamy wpływ na swój los... a życie jest szalenie pogmatwane niekiedy...
Co do osoby o której piszesz... Nie wiem w jakim jest stanie , nie wiem co się stało ipt. Nie mogę nic na ten temat powiedzieć.
Ale myślę, że z " miłości można umrzeć" , niekoniecznie tak dosłownie ,ale bardziej duchowo. Chociaż samobójstwa też się zdarzają i ja nie powiem nigdy ,że ktoś kto się zabił z miłości był wariatem... bo kim my jesteśmy ,żeby jego miłość oceniać.
Żeby żyć, trzeba jeść - nikt nie twierdzi, że jedzenie zabija, ale z przejedzenia zejść też można.. Nie mamy wpływu na czyjąś śmierć, ale mamy wpływ na to, jak to przeżyjemy. Możesz "przerobić", przeboleć stratę i pogodzić się z tym (to fakt, a bicie się z faktem, z istniejącą sytuacją jest bezcelowe i zawsze destrukcyjne), albo hodować w sobie to poczucie żalu, aż cie zeżre od środka. I to już jest kwestia wyboru..
__________________

Deede jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-04-17, 12:01   #74
wampirek6
Raczkowanie
 
Avatar wampirek6
 
Zarejestrowany: 2007-08
Wiadomości: 361
Dot.: Miłość,która zabija...

No jasne, na to masz wpływ ,ale nie uważam, aby życie było proste. Fakt, że to jest moje zdanie i każdy może mieć inne.
__________________

wampirek6 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-04-17, 17:54   #75
Romanaccia
Zakorzenienie
 
Avatar Romanaccia
 
Zarejestrowany: 2008-09
Lokalizacja: Buenos Aires
Wiadomości: 4 902
Dot.: Miłość,która zabija...

Zawsze jest lato mowic cos,duzo trudniej to zrobic,mozna teoretyzowac,mozna sie domyslac,mozna probowac postawic sie w sytuacji tej osoby,ale nigdy i tak nikt nie bedzie wiedzial niczego na pewno,ja nie siedze w jej glowie,nie wiem czy to jeszcze milosc czy juz obsesja... nie wiem czy ona jest masochistka i lubi sie tak zadreczac,ale jestem przekonana,ze poki ktos czegos podobnego nie przezyje nie moze wiedziec na pewno jak to jest i twierdzic,ze to nie milosc,ze to cos innego,zbyt wiele takich rzeczy widzialam,nie sadze,ze tak kochac potrafia tylko ci,ktorzy maja jakies problemy emocjonale,psychiczne ....
wierze w istnienie takiej milosci i wyobrazam sobie,ze nie jest sie z czegos takiego latwo podniesc,mozna nawet mowic sobie dosc !,mozna nawet miec ochote i checi sie z tego wygrzebac,ale nia pewno nie jest to takie proste,na pewno to nie mija ot tak....
trzeba to brzebolec, odchorowac,moze rozni ludzie przezywaja takie rzeczy na rozne sposoby,ci bardziej wrazliwi bardziej intensywnie ...
takie dramaty potrafa ludziom rozum odbierac,nie jest wtedy latwo logicznie myslec,kierujemy sie wowczas emocjami,idziemy za glosem serca...
Najwazniejsze jest,zeby sie w pore ocknac nim zajdzie to za daleko,nim bedzie za pozno...
__________________
"Some are born to sweet delight ,Some are born to endless night ..." - William Blake
Romanaccia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-04-17, 18:08   #76
aalien
Rozeznanie
 
Avatar aalien
 
Zarejestrowany: 2007-04
Lokalizacja: Niemal ciągle w alphie ;)
Wiadomości: 780
Dot.: Miłość,która zabija...

Cytat:
Napisane przez Deede Pokaż wiadomość
Żeby żyć, trzeba jeść - nikt nie twierdzi, że jedzenie zabija, ale z przejedzenia zejść też można.. Nie mamy wpływu na czyjąś śmierć, ale mamy wpływ na to, jak to przeżyjemy. Możesz "przerobić", przeboleć stratę i pogodzić się z tym (to fakt, a bicie się z faktem, z istniejącą sytuacją jest bezcelowe i zawsze destrukcyjne), albo hodować w sobie to poczucie żalu, aż cie zeżre od środka. I to już jest kwestia wyboru..
Mądrze piszesz Deede. Jest takie powiedzenie:
"tragedia wydarza się raz a całe cierpienie to już nasza robota"
To na co nie mamy wpływu należy zaakceptować.
__________________
Świadomie wybrałam szczęście

aalien jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-04-17, 18:39   #77
Romanaccia
Zakorzenienie
 
Avatar Romanaccia
 
Zarejestrowany: 2008-09
Lokalizacja: Buenos Aires
Wiadomości: 4 902
Dot.: Miłość,która zabija...

Cytat:
Napisane przez aalien Pokaż wiadomość
Mądrze piszesz Deede. Jest takie powiedzenie:
"tragedia wydarza się raz a całe cierpienie to już nasza robota"
To na co nie mamy wpływu należy zaakceptować.
Sa rzeczy,ktore jest bardzo ciezko zaakceptowac i trzeba na to duzo czasu,kwestia ile ,to juz sprawa indyidualna,po niektorych tragediach,niektorzy poprostu nie potrafia sie podniesc.... nawet kiedy zdaja sobie sprawe,ze nic na to nie poradza,ze nic nie moga zrobic,cofna czasu ....
trzeba takie rzeczy odchorowac,u niektorych objawy takiej "choroby" sa bardzo silne ,u innych mniej,a sa rzeczy,ktore pozostaja w nas na zawsze mimo wszystko ...
__________________
"Some are born to sweet delight ,Some are born to endless night ..." - William Blake
Romanaccia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-04-17, 22:54   #78
babelot
Raczkowanie
 
Avatar babelot
 
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 52
Dot.: Miłość,która zabija...

Cytat:
Napisane przez Romanaccia Pokaż wiadomość
Sa rzeczy,ktore jest bardzo ciezko zaakceptowac i trzeba na to duzo czasu,kwestia ile ,to juz sprawa indyidualna,po niektorych tragediach,niektorzy poprostu nie potrafia sie podniesc.... nawet kiedy zdaja sobie sprawe,ze nic na to nie poradza,ze nic nie moga zrobic,cofna czasu ....
trzeba takie rzeczy odchorowac,u niektorych objawy takiej "choroby" sa bardzo silne ,u innych mniej,a sa rzeczy,ktore pozostaja w nas na zawsze mimo wszystko ...
witam wszystkie Uczestniczki tego wątku. Czytam, czytam i oczom nie wierzę. Smutna to historia, która się twojej koleżance przytrafła, niemniej jedyny wniosek jaki wysnułam, a właściwie pytanie. To czy osoba, o której toczy się debata nie wykorzystuje swojej pozycji "nieszczęśliwej-zakochanej" tylko aby wzbudzić w osobach sobie bliskich współczucia? Tłumacząc swoje zachowanie, jak sięganie po alkohol przeżytym nieszczęściem. W tym wypadku powód złego samopoczucia jest zupełnie inny i nie tędy droga.
Silny stres wywołany nieszczęśliwą miłością u osoby podatnej na depresje nie mógl spowodować nic innego jak załamanie nerwowe. Dziw bierze, że psychiatra nie zorientował się w realnym problemie Twej koleżanki.
babelot jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-04-17, 23:02   #79
Romanaccia
Zakorzenienie
 
Avatar Romanaccia
 
Zarejestrowany: 2008-09
Lokalizacja: Buenos Aires
Wiadomości: 4 902
Dot.: Miłość,która zabija...

Cytat:
Napisane przez babelot Pokaż wiadomość
witam wszystkie Uczestniczki tego wątku. Czytam, czytam i oczom nie wierzę. Smutna to historia, która się twojej koleżance przytrafła, niemniej jedyny wniosek jaki wysnułam, a właściwie pytanie. To czy osoba, o której toczy się debata nie wykorzystuje swojej pozycji "nieszczęśliwej-zakochanej" tylko aby wzbudzić w osobach sobie bliskich współczucia? Tłumacząc swoje zachowanie, jak sięganie po alkohol przeżytym nieszczęściem. W tym wypadku powód złego samopoczucia jest zupełnie inny i nie tędy droga.
Silny stres wywołany nieszczęśliwą miłością u osoby podatnej na depresje nie mógl spowodować nic innego jak załamanie nerwowe. Dziw bierze, że psychiatra nie zorientował się w realnym problemie Twej koleżanki.
Jestem jedyna osoba,ktora o tym wie,takze nie....
Ona nie nalezy do osob zbyt otwartych,takze o swoich problemach nikomu nie mowi,wiem,ze wiele ja kosztowalo opowiedzienie mi tego,moze sa jeszcze inne rzeczy,o ktorych nie wiem....

Co do picia,pije bardzo duzo i dosc czesto,ale jaki jest tego powod dowiedzialam sie niedawno,pije,zeby nie myslec,zeby zapomniec,wiem,ze to nie jest dobry sposob,ale ona tlumaczy to w ten sposob,ze chociaz przez moment moze poczuc sie lepiej i oderwac myslami od tego co ja dreczy....
__________________
"Some are born to sweet delight ,Some are born to endless night ..." - William Blake
Romanaccia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2009-04-17, 23:47   #80
Lexie
Przyjaciel wizaz.pl
 
Avatar Lexie
 
Zarejestrowany: 2004-06
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 33 873
Dot.: Miłość,która zabija...

Cytat:
Napisane przez Romanaccia Pokaż wiadomość
Zawsze jest lato mowic cos,duzo trudniej to zrobic,mozna teoretyzowac,mozna sie domyslac,mozna probowac postawic sie w sytuacji tej osoby,ale nigdy i tak nikt nie bedzie wiedzial niczego na pewno,ja nie siedze w jej glowie,nie wiem czy to jeszcze milosc czy juz obsesja... nie wiem czy ona jest masochistka i lubi sie tak zadreczac,ale jestem przekonana,ze poki ktos czegos podobnego nie przezyje nie moze wiedziec na pewno jak to jest i twierdzic,ze to nie milosc,ze to cos innego,zbyt wiele takich rzeczy widzialam,nie sadze,ze tak kochac potrafia tylko ci,ktorzy maja jakies problemy emocjonale,psychiczne ....
wierze w istnienie takiej milosci i wyobrazam sobie,ze nie jest sie z czegos takiego latwo podniesc,mozna nawet mowic sobie dosc !,mozna nawet miec ochote i checi sie z tego wygrzebac,ale nia pewno nie jest to takie proste,na pewno to nie mija ot tak....
trzeba to brzebolec, odchorowac,moze rozni ludzie przezywaja takie rzeczy na rozne sposoby,ci bardziej wrazliwi bardziej intensywnie ...
takie dramaty potrafa ludziom rozum odbierac,nie jest wtedy latwo logicznie myslec,kierujemy sie wowczas emocjami,idziemy za glosem serca...
Najwazniejsze jest,zeby sie w pore ocknac nim zajdzie to za daleko,nim bedzie za pozno...
Wiesz, ja przeżyłam coś podobnego, czy takiego samego nie wiem, nie wiem czy w ogóle można mówić o dwóch identycznych uczuciach.
Ale pod wieloma wypowiedziami tej dziewczyny mogłabym się podpisać. kiedyś. I uważam, że byłam potwornie uzależniona. Brałam to oczywiście wtedy za miłość, ale z perspektywy czasu widzę jakie to było chore, spaczone. Jestem aż zażenowana kiedy sobie pomyślę o sobie z tamtego okresu I uważam, że miałam wtedy ze sobą problemy, naprawdę. Inaczej nie wpadłabym w taką obsesję.

No i kiedy się skończyło, bo się skończyło - czułam się strasznie, okropnie, jakby mi odcięto dopływ tlenu, jakbym miała umrzeć, rozpaść się na kawałeczki, to był niemal fizyczny ból, facet mi się śnił po nocach, nie mogłam go wypędzić z myśli, nie mogłam jeść, nie mogłam funkcjonować. Wyszłam z tego po jakimś czasie. Pracowałam intensywnie, żeby wyjść z tego. I chciałam wyjść.
Mam wrażenie, że ta dziewczyna "utknęła" na tym etapie i nie zrobiła kolejnych kroków w dochodzeniu do siebie. Chciałaby żeby minęło, ale czy robi coś w tym kierunku? Stara się zająć czymś co odwróci jej uwagę, czy rozmawia o tym z kimś żeby wyrzucić żal, czy próbuje to "przerobić" żeby iść dalej, czy stara się chociaż żyć normalnie, czy w ogóle wierzy że może coś zmienić swoim postępowaniem? Chyba nie za bardzo, ona się tylko umartwia i upija, nie ma tej siły którą powinna mieć, bo to już po prostu instynkt samozachowawczy powinien ją w końcu popchnąć do ratowania siebie. Gdyby wszystko było z nią ok. Ale skoro nie popycha, to sądzę że dalej ma problemy i z ich powodu nie stara się "wyleczyć".

Edytowane przez Lexie
Czas edycji: 2009-04-17 o 23:48
Lexie jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-04-18, 00:27   #81
stasiek
Wtajemniczenie
 
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 2 206
Dot.: Miłość,która zabija...

jeżeli dochodzi do rozstania, to ból jest spowodowany normalną reakcją na utratę czegoś. Cierpimy gdy nas okradną, gdy zgubimy coś, gdy stracimy cokolwiek co miało wartość dla nas. Ze stratą różnie sobie ludzie radzą, jest to trudne i stresujące, wymaga czasu.

jak chodzi o uczucie jakieś platoniczne i nieodwzajemnione, kochanie takie obsesyjne kogoś kogo się nie zna... nie uważam tego za normalne
__________________
stasiek jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-04-18, 01:10   #82
Romanaccia
Zakorzenienie
 
Avatar Romanaccia
 
Zarejestrowany: 2008-09
Lokalizacja: Buenos Aires
Wiadomości: 4 902
Dot.: Miłość,która zabija...

Cytat:
Napisane przez lexie Pokaż wiadomość
Mam wrażenie, że ta dziewczyna "utknęła" na tym etapie i nie zrobiła kolejnych kroków w dochodzeniu do siebie. Chciałaby żeby minęło, ale czy robi coś w tym kierunku? Stara się zająć czymś co odwróci jej uwagę, czy rozmawia o tym z kimś żeby wyrzucić żal, czy próbuje to "przerobić" żeby iść dalej, czy stara się chociaż żyć normalnie, czy w ogóle wierzy że może coś zmienić swoim postępowaniem? Chyba nie za bardzo, ona się tylko umartwia i upija, nie ma tej siły którą powinna mieć, bo to już po prostu instynkt samozachowawczy powinien ją w końcu popchnąć do ratowania siebie. Gdyby wszystko było z nią ok. Ale skoro nie popycha, to sądzę że dalej ma problemy i z ich powodu nie stara się "wyleczyć".
Z tego co widze,co mialam okazje zaobserwowac i z wnioskow jakie wyciagnelam po tym wszystkim co od niej uslyszalam,wiem,ze by bardzo chciala,zeby to juz minelo,ze meczy sie z tym strasznie,wydaje mi sie,ze faktycznie chcialaby cos zrobic,aby sie z tej chorej milosci wyleczyc,ale nie wie jak,nie wie co zrobic ....
Mi rece opadaja jak to widze i slysze,bo co tu powiedziec komus kto tak sie meczy...
Nie powiem jej,daj spokoj,mysl pozytywnie,kiedys spotkasz innego mezczyzne ,w ktorym sie zakochasz... to brzmi tak banalnie i prosto,ze az glupio,wiem,ze nie jestem lekarzem,ani nie mam obowiazku dreczyc sie jej problemami i najprawdopodobnej nie moge jej pomoc ,ale jest mi przykro jej to widze i slysze.... jakos wzielam sobie ta cala historie do serca....

lexie ,wpominalas cos o bolu fizycznym,ona tez o tym mowila,ze czasem to cierpienie zamienia sie w bol fizyczny,najprawdopodobni ej tak jest,skoro ktos tak strasznie,sie zadrecza,stresuje....
wcale mnie to nie dziwi,ze mozna sie rozchorowac....

Ja nie mam pomyslu nawet jak mozna z takiego czegos wyjsc...
__________________
"Some are born to sweet delight ,Some are born to endless night ..." - William Blake

Edytowane przez Romanaccia
Czas edycji: 2009-04-18 o 01:11
Romanaccia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-04-18, 09:28   #83
Deede
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2007-09
Wiadomości: 3 965
Dot.: Miłość,która zabija...

Cytat:
Napisane przez lexie Pokaż wiadomość
Wiesz, ja przeżyłam coś podobnego, czy takiego samego nie wiem, nie wiem czy w ogóle można mówić o dwóch identycznych uczuciach.
Ale pod wieloma wypowiedziami tej dziewczyny mogłabym się podpisać. kiedyś. I uważam, że byłam potwornie uzależniona. Brałam to oczywiście wtedy za miłość, ale z perspektywy czasu widzę jakie to było chore, spaczone. Jestem aż zażenowana kiedy sobie pomyślę o sobie z tamtego okresu I uważam, że miałam wtedy ze sobą problemy, naprawdę. Inaczej nie wpadłabym w taką obsesję.

No i kiedy się skończyło, bo się skończyło - czułam się strasznie, okropnie, jakby mi odcięto dopływ tlenu, jakbym miała umrzeć, rozpaść się na kawałeczki, to był niemal fizyczny ból, facet mi się śnił po nocach, nie mogłam go wypędzić z myśli, nie mogłam jeść, nie mogłam funkcjonować. Wyszłam z tego po jakimś czasie. Pracowałam intensywnie, żeby wyjść z tego. I chciałam wyjść.
Mam wrażenie, że ta dziewczyna "utknęła" na tym etapie i nie zrobiła kolejnych kroków w dochodzeniu do siebie. Chciałaby żeby minęło, ale czy robi coś w tym kierunku? Stara się zająć czymś co odwróci jej uwagę, czy rozmawia o tym z kimś żeby wyrzucić żal, czy próbuje to "przerobić" żeby iść dalej, czy stara się chociaż żyć normalnie, czy w ogóle wierzy że może coś zmienić swoim postępowaniem? Chyba nie za bardzo, ona się tylko umartwia i upija, nie ma tej siły którą powinna mieć, bo to już po prostu instynkt samozachowawczy powinien ją w końcu popchnąć do ratowania siebie. Gdyby wszystko było z nią ok. Ale skoro nie popycha, to sądzę że dalej ma problemy i z ich powodu nie stara się "wyleczyć".
Też nie jestem święta i mam za sobą taką chorą historię. To nie było uczucie bez wzajemności, ale koniec końców nic z tego nie wyszło. Nie mogłam się pozbierać długi czas. Cholernie się męczyłam sama ze sobą. Znałam wszystkie mądre psychologiczne teorie, tu niby super, byłam taka hej do przodu, ale w tej sprawie kręciłam się w kółko. Wierzyłam, że to niezależne ode mnie. I zupełnym przypadkiem trafiłam do psychoterapeuty (autentycznie przypadek, bo znam zbyt wielu psychologów, terapeutów, etc., aby ot tak ufać w pierwszego lepszego i się zapisywać - wyszło nieporozumienie i wylądowałam u jednej kobity). Pomyślałam, że jak już jestem, to pogadam, co mi tam. Opowiedziałam skrótowo całą sytuację i babka mnie pyta: "Czyli chcesz się od tego odciąć emocjonalnie, tak?" I nagle poczułam się tak, jakby mnie ktoś obuchem przez łeb zdzielił - Ja? Odciąć się od tego? Niee! W jednej chwili pojęłam, w czym był problem - ja wcale nie chciałam o tym zapominać, nie chciałam się "odcinać". Męczyłam się na własne życzenie. Dlaczego? Bo coś mi to dawało - trudno mi nawet powiedzieć co, ale tak było. W każdym razie - po tym jednym pytaniu ulotniłam się z gabinetu i uporałam sie z moja "miłością" niemalże od ręki. Samej siebie już nie mogłam tak wygodnie oszukiwać, więc udręczanie sie straciło sens Tak jak napisała Aalien:
"tragedia wydarza się raz a całe cierpienie to już nasza robota".
__________________

Deede jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-04-18, 14:27   #84
Romanaccia
Zakorzenienie
 
Avatar Romanaccia
 
Zarejestrowany: 2008-09
Lokalizacja: Buenos Aires
Wiadomości: 4 902
Dot.: Miłość,która zabija...

Im bardziej zaglebiam sie w ta sprawe tym bardziej mnie przeraza i zaczynam sie zastanawiac,dlaczego wzielam ja sobie az tak bardzo do serca... ludzie sa dziwni ,chyba naprawde lubia sie zadreczac,mamy jakies nienormalne masochistyczne sklonnosci ....

Ona powiedziala mi ,ze podczas calej tej tragedii miala dwa dosc powazne kryzysy nerwowe,po tym jak odkryla,jak to ona okresila ,jego "mroczne sekrety", to sprawilo,ze zalamala sie jeszcze bardziej ,czego te sekrety dotyczyly ?,nie wiem ...
Pozatym dala mi do myslenia jeszcze jedna rzecz,ona jak mi sie wydaje nie widuje go,bo z tego co wiem mieszka daleko,ale skads wie co robi ,dokad chodzi (nie mam zielonego pojecia skad),powiedziala,ze czuje wrecz chorobliwa zazdrosc o niego i tak ciagle nakreca sie myslami,ze jest z ta czy z tamta, robi to czy tamto ... to jest faktycznie chore,to jak torturowanie sie na wlasne zyczenie,zeby sie poprostu dobic,ale ona twierdzi,ze to silniejsze od niej... byc moze,ale tak zamiast sobie pomoc,pograza sie jeszcze bardziej ...
Ja zaczelam zaglebiac sie w tej historii i teraz zaluje,bo chyba to dreczenie sie przeszlo na mnie i chociaz cala sprawa mnie nie dotyczy,to jakos mnie dotknela ,ze nie moge przestac o tym myslec...

mam wrazenie,ze to beznadziejna sprawa..
__________________
"Some are born to sweet delight ,Some are born to endless night ..." - William Blake
Romanaccia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-04-19, 13:44   #85
babelot
Raczkowanie
 
Avatar babelot
 
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 52
Dot.: Miłość,która zabija...

---------- Dopisano o 14:44 ---------- Poprzedni post napisano o 14:38 ----------

[/COLOR]
Cytat:
Napisane przez Romanaccia Pokaż wiadomość
Im bardziej zaglebiam sie w ta sprawe tym bardziej mnie przeraza i zaczynam sie zastanawiac,dlaczego wzielam ja sobie az tak bardzo do serca... ludzie sa dziwni ,chyba naprawde lubia sie zadreczac,mamy jakies nienormalne masochistyczne sklonnosci ....

Ona powiedziala mi ,ze podczas calej tej tragedii miala dwa dosc powazne kryzysy nerwowe,po tym jak odkryla,jak to ona okresila ,jego "mroczne sekrety", to sprawilo,ze zalamala sie jeszcze bardziej ,czego te sekrety dotyczyly ?,nie wiem ...
Pozatym dala mi do myslenia jeszcze jedna rzecz,ona jak mi sie wydaje nie widuje go,bo z tego co wiem mieszka daleko,ale skads wie co robi ,dokad chodzi (nie mam zielonego pojecia skad),powiedziala,ze czuje wrecz chorobliwa zazdrosc o niego i tak ciagle nakreca sie myslami,ze jest z ta czy z tamta, robi to czy tamto ... to jest faktycznie chore,to jak torturowanie sie na wlasne zyczenie,zeby sie poprostu dobic,ale ona twierdzi,ze to silniejsze od niej... byc moze,ale tak zamiast sobie pomoc,pograza sie jeszcze bardziej ...
Ja zaczelam zaglebiac sie w tej historii i teraz zaluje,bo chyba to dreczenie sie przeszlo na mnie i chociaz cala sprawa mnie nie dotyczy,to jakos mnie dotknela ,ze nie moge przestac o tym myslec...

mam wrazenie,ze to beznadziejna sprawa..
'...Następną planetę zajmował Pijak. Te odwiedziny trwały bardzo krótko, pogrążyły jednak Małego Księcia w głębokim smutku.

- Co ty tu robisz? - spytał Pijaka, którego zastał siedzącego w milczeniu przed baterią butelek pełnych i bateria butelek pustych.

- Piję - odpowiedział ponuro Pijak.

- Dlaczego pijesz? - spytał Mały Książę.

- Aby zapomnieć - odpowiedział Pijak.

- O czym zapomnieć? - zaniepokoił się Mały Książę, który już zaczął mu współczuć.

- Aby zapomnieć, że się wstydzę - stwierdził Pijak, schylając głowę.

- Czego się wstydzisz? - dopytywał się Mały Książę, chcąc mu pomóc.

- Wstydzę się, że piję - zakończył Pijak rozmowę i pogrążył się w milczeniu.

Mały Książę zakłopotany ruszył dalej. ... '

"Dorośli są naprawdę bardzo, bardzo śmieszni" - mówił sobie po drodze.

Antoine de Saint-Exupéry "Mały Książę"

Edytowane przez babelot
Czas edycji: 2009-04-19 o 13:46 Powód: błąd w skłądni
babelot jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-04-19, 20:59   #86
Romanaccia
Zakorzenienie
 
Avatar Romanaccia
 
Zarejestrowany: 2008-09
Lokalizacja: Buenos Aires
Wiadomości: 4 902
Dot.: Miłość,która zabija...

Cytat:
Napisane przez babelot Pokaż wiadomość
---------- Dopisano o 14:44 ---------- Poprzedni post napisano o 14:38 ----------

[/color]

'...Następną planetę zajmował Pijak. Te odwiedziny trwały bardzo krótko, pogrążyły jednak Małego Księcia w głębokim smutku.

- Co ty tu robisz? - spytał Pijaka, którego zastał siedzącego w milczeniu przed baterią butelek pełnych i bateria butelek pustych.

- Piję - odpowiedział ponuro Pijak.

- Dlaczego pijesz? - spytał Mały Książę.

- Aby zapomnieć - odpowiedział Pijak.

- O czym zapomnieć? - zaniepokoił się Mały Książę, który już zaczął mu współczuć.

- Aby zapomnieć, że się wstydzę - stwierdził Pijak, schylając głowę.

- Czego się wstydzisz? - dopytywał się Mały Książę, chcąc mu pomóc.

- Wstydzę się, że piję - zakończył Pijak rozmowę i pogrążył się w milczeniu.

Mały Książę zakłopotany ruszył dalej. ... '

"Dorośli są naprawdę bardzo, bardzo śmieszni" - mówił sobie po drodze.

Antoine de Saint-Exupéry "Mały Książę"


To bledne kolo jest ...
__________________
"Some are born to sweet delight ,Some are born to endless night ..." - William Blake
Romanaccia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-04-19, 21:11   #87
babelot
Raczkowanie
 
Avatar babelot
 
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 52
Dot.: Miłość,która zabija...

Cytat:
Napisane przez Romanaccia Pokaż wiadomość


To bledne kolo jest ...
a ta Twoja historia?!?
babelot jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-04-20, 00:33   #88
Romanaccia
Zakorzenienie
 
Avatar Romanaccia
 
Zarejestrowany: 2008-09
Lokalizacja: Buenos Aires
Wiadomości: 4 902
Dot.: Miłość,która zabija...

Cytat:
Napisane przez babelot Pokaż wiadomość
a ta Twoja historia?!?
nie ,nie moja... dlaczego pytasz ?
__________________
"Some are born to sweet delight ,Some are born to endless night ..." - William Blake
Romanaccia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-04-20, 18:10   #89
babelot
Raczkowanie
 
Avatar babelot
 
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 52
Dot.: Miłość,która zabija...

Cytat:
Napisane przez Romanaccia Pokaż wiadomość
nie ,nie moja... dlaczego pytasz ?
wiem, że nie twoja, niemniej wypowiedziałam sie na temat historii, którą przytoczyłaś. Zacytowałam tu fragment "Małego Księcia", gdyż wydał mi sie adekwatny do całej tej opowieści.
Moim zdanie to cała to historia nie ma już początku, tylko napędza sie sama sobą i odlicza ilością wypitego alkoholu.
babelot jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-04-20, 20:49   #90
Romanaccia
Zakorzenienie
 
Avatar Romanaccia
 
Zarejestrowany: 2008-09
Lokalizacja: Buenos Aires
Wiadomości: 4 902
Dot.: Miłość,która zabija...

Cytat:
Napisane przez babelot Pokaż wiadomość
wiem, że nie twoja, niemniej wypowiedziałam sie na temat historii, którą przytoczyłaś. Zacytowałam tu fragment "Małego Księcia", gdyż wydał mi sie adekwatny do całej tej opowieści.
Moim zdanie to cała to historia nie ma już początku, tylko napędza sie sama sobą i odlicza ilością wypitego alkoholu.
No tak... ja mam wrazenie ,ze to zle sie skonczy
chcialabym cos zrobic,ale nie wiem co i nie wiem jak ....
__________________
"Some are born to sweet delight ,Some are born to endless night ..." - William Blake
Romanaccia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 23:24.