2007-01-20, 21:54 | #1 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2004-07
Wiadomości: 205
|
Koniec związku...
Nie wiem czy to dobre forum, temat i takie tam... nie jestem w stanie teraz o tym myśleć... Świat mi się dziś zawalił...Najprawdopodobn iej człowiek, którego kocham ponad wszystko na tym świecie odejdzie ode mnie, nie wiem jak poradzę sobie bez niego, bo jest dla mnie wszystkim. Mieliśmy spędzić z sobą życie...Wiem, że dawno już skończyłam 18 lat, że powinnam być silniejsza, ale nie umiem, nie potrafię...
|
2007-01-20, 22:08 | #2 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-04
Wiadomości: 5 278
|
Dot.: Koniec związku...
Dlaczego najprawdopodobniej? Przemyśliwuje coś oficjalnie? Czy ty go o to tylko podejrzewasz?
Za duzo pytań, przepraszam. Ale brakuje mi kilku informacji... W każdym razie co moge ci napisac, ponadto, ze jest mi przykro z powodu twoje (ewentualnej) straty Nie załamuj się, bo (jak to niektórzy mówią) "gdy Bóg zamyka drzwi, to otwiera okno"
__________________
|
2007-01-20, 22:09 | #3 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2006-06
Wiadomości: 10 022
|
Dot.: Koniec związku...
Czarna Ines,spokojnie,a może tak Ci się tylko wydaje że odejdzie???A jest wogóle jakiś konkretny powód tego odejścia???
Moze coś więcej nam napiszesz..?? Głowa do góry |
2007-01-20, 22:09 | #4 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2006-12
Wiadomości: 489
|
Dot.: Koniec związku...
a dlaczego on odejdzie od ciebie? skad to wiesz?
nie panikuj tylko wez sie w garsc i opisz swoja sytuacje dokladniej pisz tu wszystko co czujesz |
2007-01-20, 22:10 | #5 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2006-08
Lokalizacja: Ruda Śląska
Wiadomości: 477
|
Dot.: Koniec związku...
może to zabrzmi lakonicznie ale witaj w klubie
dziś dowiedzialam sie od kogoś ze wyjezdza do innej kobiety i do pracy za granice, poznal ja przez net jeszcze mu w tym pomagalam to moj przyjaciel...jeszcze dzis powiedzial mi ze mnie kocha i zawsze bedzie kochal i gdybym rok temu chciala to bysmy byli para, ja chcialam ale sie balam teraz jest juz zapozno placze zawalil mi sie swiat bo go kocham |
2007-01-20, 22:14 | #6 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-04
Lokalizacja: nad morzem
Wiadomości: 3 827
|
jeso strzyga to bardzo przykre,az mi sie lezka zakrecila.Trzymaj sie cieplutko
Czarna Inez moze to jeszcze nic pewnego?moze bedzie dobrze.Trzymam kciuki
__________________
co nas nie zabije to nas wzmocni MILEGO DNIA Edytowane przez Pomadka Czas edycji: 2007-02-27 o 22:09 Powód: Post pod postem. |
2007-01-21, 12:39 | #7 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2004-07
Wiadomości: 205
|
Dziękuję, że piszecie. Niestety, to nie wynik mojej paniki, wymyślania, rozmawialiśmy... Od pewnego czasu coś dziwnego zaczęło się dziać, myślałam, że to przez pracę, mnóstwo obowiązków, ale jednak nie. Powiedział, że sam nie dlaczego, skąd taka zmiana. Taka rozmowa, żadnych konkretów... Mamy jeszcze popracować nad tym, co jest między nami. Tylko, że ja mam wrażenie, że on oczekuje czegoś ode mnie, nie dając nic w zamian. Ja chyba nie potrafię zachowywać się normalnie, kiedy wiem, że to co kiedyś czuł do mnie najprawdopodobniej się wypaliło. Boli to tym bardziej, że udało się nam przejść wiele bardzo trudnych momentów, teraz tak naprawdę nic złego się nie dzieje, a on nawet nie potrafi mi odpowiedzieć na pytanie czy mu na mnie zależy...Aja mimo wszystko tak bardzo go kocham..
Cytat:
"gdy Bóg zamyka drzwi, to otwiera okno" Staram się myśleć, że przecież tak na dobrą sprawę wszystko przede mną, ale nie umiem, nie potrafię bez niego... Edytowane przez Pomadka Czas edycji: 2007-02-27 o 22:06 Powód: Post pod postem. |
|
2007-01-21, 13:01 | #8 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2007-01
Wiadomości: 67
|
Dot.: Koniec związku...
Przechodziłam dokładnie to samo. Przez kilka miesięcy doskonale wiedziałam, że uczucia z jego strony zgasło, i pokornie czekałam aż on zdecyduje się mnie zostawić. W końcu ze mną zerwał, a ja umarłam. Każdy, kto został przez kogoś porzucony, wie, co to znaczy.
Naszczęście się podniosłam. Dzisiaj już wiem, że na świecie nie ma osoby niezastąpionej, że najważniejszym człowiekiem musze być ja sama- dla siebie. Jestem teraz silna i wiem, że nic mnie nie pokona. A tamte dni, kiedy nie miałam w sobie wystarczająco dużo odwagi i dumy, żeby odejść z godnością- traktuję jako nauczkę. NIe zrozum mnie źle. Oczywiście trzymam mocno kciuki, żeby Twój związek dało się uratować. Ale pamiętaj, że jesteś wspaniałym, wartościowym człowiekiem, niezależnie od tego co się stanie. Bądź dzielna. |
2007-01-21, 13:30 | #9 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2004-07
Wiadomości: 205
|
Dot.: Koniec związku...
[QUOTE=villain;3504489]Przechodziłam dokładnie to samo. Przez kilka miesięcy doskonale wiedziałam, że uczucia z jego strony zgasło, i pokornie czekałam aż on zdecyduje się mnie zostawić. W końcu ze mną zerwał, a ja umarłam. Każdy, kto został przez kogoś porzucony, wie, co to znaczy.
Naszczęście się podniosłam. Dzisiaj już wiem, że na świecie nie ma osoby niezastąpionej, że najważniejszym człowiekiem musze być ja sama- dla siebie. Jestem teraz silna i wiem, że nic mnie nie pokona. A tamte dni, kiedy nie miałam w sobie wystarczająco dużo odwagi i dumy, żeby odejść z godnością- traktuję jako nauczkę. NIe zrozum mnie źle. Oczywiście trzymam mocno kciuki, żeby Twój związek dało się uratować. Ale pamiętaj, że jesteś wspaniałym, wartościowym człowiekiem, niezależnie od tego co się stanie. Bądź dzielna.[/QUOT Naszczęście się podniosłam. Dzisiaj już wiem, że na świecie nie ma osoby niezastąpionej, że najważniejszym człowiekiem musze być ja sama- dla siebie. W to najtrudniej uwierzyć...Ja chyba nie jestem na tyle silna, by w to uwierzyć, boję się, że potem będzie już tylko gorzej... Wczoraj usłyszałam zdanie, że boję się samotności, a on nie, stąd moje podejście do tego co się teraz dzieje. A ja nie boje się samotności, tylko życia bez niego...Tyle planów, tyle marzeń, naszych wspólnych... |
2007-01-21, 13:39 | #10 |
Zadomowienie
|
Dot.: Koniec związku...
to naprawdę trudna sytuacja,ale musisz teraz zacząć myśleć o sobie,o swoich planach,marzeniach,pragni eniach - nie trzymaj się tego faceta kurczowo,nie trzymaj się wyobrażeń o nim,jeśli Wasze drogi się rozchodzą powoli to może jest to dla Ciebie znak,żebyś skupiła się na sobie i stawiła temu czoła.
to jest bardzo bolesne,ale na pewno są ludzie,którzy będą Cię wspierać i nie zostaniesz z tym sama.
__________________
Przyjmę wszystko. Tylko pokaż mi sens. |
2007-01-21, 17:46 | #11 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2004-07
Wiadomości: 205
|
Dot.: Koniec związku...
Cytat:
Wróciłam niedawno do domu, musiałam wyjść, żeby nie zwariować... Cały czas mam w głowie Twoje zdanie villain " A tamte dni, kiedy nie miałam w sobie wystarczająco dużo odwagi i dumy, żeby odejść z godnością- traktuję jako nauczkę.". Może ja właśnie to powinnam zrobić, odejśc z zachować te resztki godności... Wczoraj, kiedy zapytałam Go, co powinnam zrobić, czy powinnam wg Niego odejść, powiedział, że nie wie, że mam zrobić co chcę...Takie słowa bolą... Z drugiej strony, chyba nie znajdę w sobie tyle siły, by odejść, za bardzo go kocham, Czasami chciałabym, by ktoś pozbawił mnie uczuć, emocji, serce z kamienia, to to czego mi zawsze brakowało... |
|
2007-01-21, 20:08 | #12 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2005-05
Lokalizacja: SOSNOWIEC
Wiadomości: 768
|
Dot.: Koniec związku...
Zrób jak uważasz, ja tylko powiem że jeśli masz prawdziwych znajomych to oni Ci pomogą. Ja byłam w podobnej sytuacji i znajomi mi pomogli, gdyby nie oni to siedziałabym w domu i myślała non stop co sie stało? dalczego? A tak to dzięki nim od razu wyszłam do ludzi, otworzyłam się, cierpiałam troszkę ale minęlo, najgorsze bylo kilka pierwszych dni a potem nowe znajomości i nowe życie!
Zobaczysz, jeśli naprawde jest tak jak mówisz to ktoś z Was tak czy siak zrobi ten krok jeśli Wasze uczucie sie wypaliło.. Teraz musisz sie tylko zastanowić czy czekać czy zakończyć związek, a dalej i tak dasz sobie radę! Trzymam kciuki
__________________
|
2007-01-21, 20:35 | #13 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-05
Wiadomości: 8 052
|
Dot.: Koniec związku...
Przykro Mi
Ty sie męczysz, myślisz o tym, pytasz sie go co masz zrobić on mówi "rób co chcesz", komu tak naprawde zalezy na związku?Niech zgadne...
__________________
Bartuś 29.08.2009 "Byle smród co walczy z wentylatorem uważa się za Don Kichota" /S.J.Lec/ |
2007-01-21, 20:44 | #14 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2007-01
Wiadomości: 67
|
Dot.: Koniec związku...
Czytam Twoje słowa, i aż cała się trzęsę, wszystko wraca, tak dokładnie wiem, jak to jest, chciałabym Ci jakoś pomóc, musisz to poprostu wytrzymać, nie ma żadnych słów, który mogłyby Ci teraz pomóc. Musisz wytrzymać. Może to jest właśnie chwila, w której musisz się sprawdzić? Mój pamiętnik z zeszłego roku jest pełen różnych cytatów, tekstów piosenek, łapałam się jakichkolwiek słów, które mogłyby chociaż na chwilę dac mi wytchnienie.
"Dziękuję Ci za tyle bólu, żeby sprawdzić siebie, za wszystko co ważne najważniejsze, za pytania tak wielkie, że już nieruchome..." |
2007-01-21, 21:42 | #15 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2004-07
Wiadomości: 205
|
Dot.: Koniec związku...
Cytat:
|
|
2007-01-22, 12:17 | #16 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2005-01
Lokalizacja: Warszawa/Słupsk
Wiadomości: 711
|
Dot.: Koniec związku...
Cytat:
jest ciężko...jest cholernie ciężko. gdyby nie moi znajomi i przyjaciele napewno nie dałabym sobie rady... przeszliśmy juz 9 miesięcy tego co najgorsze:jego wojsko, mój wyjazd do pracy na 3 miesiące... już było wszystko po naszej myśli-okazało się, że nie musze wyjeżdżać do innego miasta do szkoły... i wtedy on stwierdził, że nie czuje tego co kiedyś....że ma dużo innych spraw, ja tez i lepiej się rozstać bo nie ma jak tego związku uratować... nie było w sumie do końca tak, że sam z siebie mi to powiedział. od poczatku: po moim powrocie z wyjazdu najpierw było cudownie, on miał urlop, ja wolne, moich rodziców jeszcze nie było - byliśmy całe dnie i noce tylko dla siebie. wtedy też mijało 8 miesięcy razem. ale szybko zauważyłam, że pozornie jest oki, ale coś mi nie pasowało...takie drobiazgi, jak odp na sms - kiedyś zawsze czule, a nagle coraz krótsze i zwięzłe, czasem zwykłe tak lub nie i nic więcej. myślałam - zmęczenie, wojsko i równoległe kursy... zapytałam, czy tylko mi się wydaje, czy cos jest nie tak.... powiedział, że nie wiedział jak ma mi to powiedzieć, że sam nie wie co czuje...była to bardzo długa i ciężka romzmowa...chodziliśmy sami po pustym parku, ja jak zawsze płakałam. na koniec daliśmy sobie tydz do zastanowienia, podjęcia jakiś decyzji. kiedy odwiózł mnie do domu dał mi buziaka i powiedział, że teraz zaczął widzieć iskierkę nadzieji, że jest co ratować... cały ten tydz chodziłam nieprzytomna, nie mogłam spać, jeść...tragedia. ale powoli oswajałam się z myślą że to koniec. bo naprawde perspektywa wytrzymania kolekjnych miesięcy kiedy nie mielibyśmy dla siebie czasu...mijalibyśmy się, nie byłoby to łatwe, a on już po tych prawie 9 miesiącach nie miał na to siły dalej...ja chyba też nie... i znowu rozmowa w parku. tym razem bez moich łez, które zawsze towarzyszyły poważnych rozmowom (zawsze w nerwach płakałam). poprostu za dużo przepłakałam nocy przez ten tydz oczekiwania...-na wyrok. tym razem rozmowa nie była długa, czułam że to koniec...niby razem to stwierdziliśmy. i że kontaktu nie zrywamy - wcześniej byliśmy przyjaciółmi, a teraz mamy być chociaż znajomymi. jego rodzina tego nie rozumiała, uważała że źle robi. kiedy spotkałam się z jego mamą na jej prośbę - obie płakałyśmy...w końcu zdąrzyliśmy się zżyć. jego brat mówi, że nie wyobraża sobie innej bratowej... od tego dnia co sobote gdzieś mnie wyciągali znajomi - żebym nie siedziała. tak zawsze jak jest mi źle - staram się nie pokazywać tego. i tak juz 16 sobów pod rząd nie siedze w domu - BOJĘ SIĘ!!! boję się siedzieć sama...w tyg mam szkołe, ale w weekend jest tak pusto...telefon milczy...tzn dzwoni - ale już nie słychać dzwonka, jaki miał tylko on... przed świętami pare dni pracowałam u jego mamy. wtedy też się kilka razy spotkaliśmy. widziałam, że nie wiedział jak się zachować za 1 razem, później rozmawialiśmy mniej więcej normalnie, czasem gadamy na gg. mamy wielu wspólnych znajomych - w sumie przez nich się poznaliśmy. jego najlepsi kumple są moimi przyjaciółmi. a do tego wszystkiego zaczęło mi się sypać ze szkolą, ale to osobna historia. wychodzi na to, że od lutego, po zaliczeniu 1 sem przeniose się do innego miasta, do szkoły z której zrezygnowałam aby zostać na miejscu... no i raz, że robię to ze względu na uczelnie, ale może "co z oczu to z serca" - jak myślicie? ps - przepraszam za zaśmiecenie wątku, ale tak naprawdę 1 raz zdecydowałam się napisać dokładnie jak było. wcześniej wypowidałam się w odniesieniu do małych fragmentów tej historii, np w wątku o dziewczynach żołnierzy...a kiedy dziś czytałam Wasze wypowiedzi i poleciały mi łzy 1 raz od ponad 3 miesięcy to coś pękło i po raz 1 to opisałam. |
|
2007-01-22, 13:59 | #17 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2004-07
Wiadomości: 205
|
Dot.: Koniec związku...
Cytat:
Rozumiem Cię doskonale... Wiem jak jest Ci ciężko, wiem co czuje się w momencie kiedy ktoś powoli przestaję Cię kochać... Nie wiem co napisać, sama potrzebuję rady... Może wspólnie prztrwamy..może... |
|
2007-01-22, 15:50 | #18 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2006-08
Lokalizacja: z domciu;p
Wiadomości: 231
|
Dot.: Koniec związku...
Dziewczyny, zarówno tobie Czarna_Ines jak i tobie NiUśKa_ moge napisać tylko jedno- trzymajcie sie dzielnie i pamietajcie, że bez wzgledu na wszystko trzba dbac o własne szczescie i swój honor...
__________________
Jesteś dla mnie wszystkim, marzeniem, przyszłością... Jesteś całym światem, ogromną miłością! I choć będziemy na ziemi to chyba mówić nie trzeba, że stworzę specjalnie dla Ciebie taki malutki kawałek nieba .....................moje postanowienie noworoczne............... .: |
2007-01-22, 18:06 | #19 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2005-01
Lokalizacja: Warszawa/Słupsk
Wiadomości: 711
|
Dot.: Koniec związku...
Cytat:
i podobno jego trochę zabolało, że tak jak zawsze płakałam, nawet gdy nie było większego powodu - to przy rozstaniu nie poleciała mi ani jedna łza. ale przecież on nie wie, że kiedy już weszłam do klatki to wtedy dopiero płakałam i dziś, kiedy widziałam jego jak jechał samochodem, którym poznam wszędzie to coś znowu zabolało... ehs, chciałabym żeby już było po wszystkim zapomnieć i żeby nie bolało tak strasznie niektórzy tak szybko się otrząsają, czemu ja tak nie umiem?! |
|
2007-01-22, 21:11 | #20 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2004-07
Wiadomości: 205
|
Dot.: Koniec związku...
Kończy się kolejny dzień, ciężki dla mnie...Dla Niego chyba nie, przynajmniej nie ze względu na mnie. Trzymałam się cały czas, jak pisałyście, w miarę dzielnie, ale teraz jest coraz gorzej... Właśnie pisał, że szuka mieszkania, to boli, bo jeszcze do niedawna miało to być nasze wspólne mieszkanie...
|
2007-01-22, 21:13 | #21 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-04
Lokalizacja: nad morzem
Wiadomości: 3 827
|
Dot.: Koniec związku...
Ines to napewno boli,ale musisz byc twarda caluski
__________________
co nas nie zabije to nas wzmocni MILEGO DNIA |
2007-01-22, 21:18 | #22 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2004-07
Wiadomości: 205
|
Dot.: Koniec związku...
Chciałabym być twarda. Dziś nasłuchałam się o tym, że nie można pokazywać bólu, cierpienia... Staram się tego nie robić przy Nim, ale sama czuję, że zaczynam rozpadać się na kawałki... Dziękuję Wam za wsparcie, nawet nie wiedziałam, jak bardzo będę tego potrzebować, jak bardzo będę na to czekała, dziękuję, że jesteście.
|
2007-01-22, 21:20 | #23 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-04
Lokalizacja: nad morzem
Wiadomości: 3 827
|
Dot.: Koniec związku...
Cytat:
__________________
co nas nie zabije to nas wzmocni MILEGO DNIA |
|
2007-01-22, 21:25 | #24 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2004-07
Wiadomości: 205
|
Dot.: Koniec związku...
|
2007-01-22, 21:26 | #25 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-04
Lokalizacja: nad morzem
Wiadomości: 3 827
|
Dot.: Koniec związku...
Ines i wcale sie nie dziwie
__________________
co nas nie zabije to nas wzmocni MILEGO DNIA |
2007-01-22, 21:31 | #26 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2004-07
Wiadomości: 205
|
Dot.: Koniec związku...
Zastanawiam się cały czas, czy jest na co czekać, czy mam się łudzić, wierzyć, że to minie, że przetrwamy, przetrwamy i będziemy razem... Kiedy Go zapytałam, co będzie, odpowiedział, że sam nie wie, że pójdziemy albo w jedną albo w drugą stronę...
|
2007-01-22, 21:44 | #27 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2005-01
Lokalizacja: Warszawa/Słupsk
Wiadomości: 711
|
Dot.: Koniec związku...
Cytat:
to jest cholernie ciężkie do wytrzymania. tak trudno odpędzić od siebie myśli. mój były TŻ też szuka mieszkania, i jeszcze jak na złość (raczej nieświadomie, że będzie mi przykro) pytał, czy nie wiem ile by kosztował wynajem - bo niby w końcu jestem na etapie poszukiwań stancji a moi rodzice zastanawiają się nad wynajęciem pokoju... ale to tak strasznie boli...przecież mogliśmy szukać go razem... staram się nie myśleć o nim, powiedzieć sobie, że nie ma sensu robić sobie nadzieji - przecież i tak wyjeżdżam i góra raz na miesiąc będe w Słupsku. a on nawet jeśli chciałby wrócić to ze względu na to nie powie nic, z resztą ma taki charakter - lepiej cierpieć udając, że jest oki niż się przyznać do właśnych uczuć. mam nadzieje, że razem jakoś damy radę. mi jest jakoś tak teraz lepiej jak się wygadałam. mam nadzieje, że Wam też to pomaga chociaż w maleńkim zakresie. |
|
2007-01-22, 21:51 | #28 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-04
Lokalizacja: nad morzem
Wiadomości: 3 827
|
Dot.: Koniec związku...
oj dziewczyny jest mi bardzo przykro chcialabym zeby wszystko sie wam ulozylo.Kurde zycie czasem jest do dupy i daje kopa
__________________
co nas nie zabije to nas wzmocni MILEGO DNIA |
2007-01-23, 09:18 | #29 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2004-07
Wiadomości: 205
|
Dot.: Koniec związku...
Cytat:
Dobrze, że masz szansę wyjechać, zmienić środowisko.. Też chciałabym uciec od tego, co jest tutaj, ale nie mogę, niestety.. Dlatego przyjmij wyjazd za dobrą monetę, ja bym tak zrobiła, bo to szansa dla Ciebie. Trzymam kciuki, by Ci się to udało. |
|
2007-01-28, 14:29 | #30 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2005-01
Lokalizacja: Warszawa/Słupsk
Wiadomości: 711
|
Dot.: Koniec związku...
dziewczyny, i jak sobie radzicie? ja nie doj, że przez pogode mam doła, to jeszcze okres-chodze jakaś taka rozdrażniona...
wczoraj ni z tego ni z owego przy rozmowie z mamą o sprzątaniu zalałam się łzami...bezsensu... a dziś siedzę i jest mi jakoś tak już niby lepiej. rozmawiałam z byłym TŻtem na gg, on się odezwał. i próbujemy rozmawiać jak kiedyś, zanim byliśmy ze sobą, jak kumple...i wychodzi nam to coraz lepiej, nie powiem aby przestawało boleć - poprostu człowiek to stworzenie, które przyzwyczaja się do wszystkiego - nawet do bólu |
Nowe wątki na forum Intymnie |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 08:00.