jak to na prawde jest? - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Kobieta 30+

Notka

Kobieta 30+ Forum dla trzydziestolatek, czterdziestolatek i innych -latek. Tutaj możesz podzielić się swoimi problemami, poradami i doświadczeniem.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2009-02-10, 13:37   #1
kornelia2009
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2008-12
Wiadomości: 10

jak to na prawde jest?


w zasadzie nie wiem czemu pisze ten post moze z ciekawosci? albo checi wygadania sie...

opisze po krotce swoja sytuacje bo glownie o nia chodzi.

Jestem mlodą mezatka z kilku lenim stazem, mam rowniez male dziecko.
W zasadzie powinnam sie cieszyc mam dobrego meza cudowne dziecko ale mimo to czuje sie nieszczesliwa. Z mezem sie nie uklada, nie chodzi o jakies klotnie ze jes jakis dran itp, po prostu miedzy nami sucho i nudno, on pracuje od rana do wieczora- musi bo ja opiekuje sie dzieckiem, jest w porzadku ktortko mowiac nie mam sie czego czepic, tylko wlasnie jest jakos tak miedzy nami bardziej jak miedzy kumplami niz malzenstwem. Troche dobija mnie ta sytuacja, z nikim sie nie spotykamy od bardzo dlugiego czasu poza odwiedzinami u babci,
brakuje mi kontaktu z innymi ludzmi bo cale dnie siedze w domu z dzieckiem,
nie jest to takie proste bo dziecko jest male, babcie obydwie daleko a kontakty pourywane...z braku czasu
sami nigdzie nie wychodzimy tego tez mi brakuje by wyjsc samemu na jakas pizze czy do kina czy spacer bez dziecka, inaczej jest jak idziemy z dzieckiem na kawe bo praktycznie ciagle za nim biegamy a to piciu, a to siusiu a to trzeba zabawiac nawet nie rozmawiamy ze soba wtedy... samotna kawa rzec mozna,
trudno mi z tym wszystkim, do tego siedze w domu co mnie dobija bardzo bym chciala isc do pracy, teraz nie jest to mozliwe ale za pol roku chetnie bym poszla tylko co z dzieckiem? na przedszkole bedzie za male a zlobka sie jakos boje, na opiekunke na pewno nie bedzie nas stac...
do tego w lozku tez kiepsko, ja w zasadzie nie mam ochoty nigdy prawie, bardziej czuje to jak obowiazek malzenski.
Moze jestem beznadziejna ale ostatnio czesto myslalam ze chcialabym poznac kogos nowego kto da mi troche energii, odciagnie od tego kieratu calego zapomniec przez chwile ze jestem taka zosia domowa .. ale nie zrobie tego bo moj maz na to nie zasluguje by tak go potraktowac..

nie wiem czy ja juz po prostu nie kocham meza i nic nas nie laczy? czy to tak juz bywa w malzenstwach ?
dziwie sie bo kiedys zanim sie pobralismy bylo na prawde super, tesknilismy za soba i bardzo sie kochalismy a teraz kompletne nic...

nie wiem sama co o tym myslec moze ja przesadzam z nadmiaru czasu samotnosci w domu? a moze cos w tym jest?

prosze o obiektywna opinie
kornelia2009 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-02-10, 14:43   #2
yennefer323
Raczkowanie
 
Avatar yennefer323
 
Zarejestrowany: 2008-08
Wiadomości: 71
Dot.: jak to na prawde jest?

moim zdaniem pogubilas sie troche w zyciu, wlasnych emocjach i oczekiwaniach. i tylko Ty sama mozesz sobie odpowiedziec na pytania jakies stawiasz w swoim poscie. Siedzisz sama w domu, pewnie juz kilka m-cy, nie masz zajecia, nie masz z kim pogadac, wiec co czesto sie zdarza zamiast zaczac dzialac to tylko sama sie zapetlasz w watpliwociach i przemysleniach.
moim zdaniem zastanow sie najpierw o co tak na serio chodzi miedzy Toba a mezem? kiedy zmienily sie wasze realacje i czy aby nie byl to moment przyjscia dziecka na swiat?
piszesz ze nie pracujesz, pracuje maz i cale dnie spedza w pracy. ja mu sie nie dziwie: ma na utrzymaniu mloda zone i dziecko, wielka odpowiedzialnosc ktorej jako rozsadny czlowiek musi sprostac. Z drugiej strony nie ma czasu dla Ciebie i dziecka bo i kiedy go ma miec. Musicie stworzyc sobie jakas sfere prywatna, tylko we dwoje, gdzie dziecko nie bedzie mialo dostepu. Moze macie kogos zaprzyjanionego, albo rodzine niedaleko, tak by choc na kilka godzin w miesiacu gdzies wyjsc tylko we dwoje? Moze to truizm, ale zwiazek trzeba pielegnowac, i czesto sie nie chce, nie ma sie sily, bo trzeba zapitalac na caly zegar, prowadzic dom, czasem sie uczyc czy dziecmi zajmowac. Wiem, ze jest ciezko, ale samo sie nie poprawi ...

Piszesz ze chcesz kogos poznac kto da Ci energie: dziewczyno, nie obwiniaj calego swiata za zycie jakie prowadzisz i nie uzalezniaj satysfakcji tylko od innych, zewnatrznych "bodzcow". To jest Twoj wybor i konsekwencja Twoich decyzji. Nie uzalezniaj postrzegania siebie tylko przez pryzmat innej osoby, bo w ten sposob nigdy nie bedziesz szczesliwa! Nie jest wazne Twoje odbicie w kogos oczach a wazna jestes Ty - prawdziwa. Dlatego postaraj rozmawiac z mezem i zacznij pracowac nad zwiazkiem a nie szukaj odskoczni od rzeczywistosci. A ze w lozku nie jest za ciekawie: to czyja wina? Tylko meza? Przeciez oboje w tym uczestniczycie, prawda? Moze po ciazy nie czujesz sie szczegolnie atrakcyjna i obowiasz sie ze on tez tak Cie postrzega? A moze jest inny powod? Bez rozmowy sama wiele nie wymyslisz? Zreszta kup ladna bielizne, zrob wieczorem nastroj, lampka wina tez nie zaszkodzi ... i powinno jakos pojsc.

powodzenia i dzialaj!
yennefer323 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-02-10, 15:03   #3
frezja18
Zadomowienie
 
Avatar frezja18
 
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 1 157
Dot.: jak to na prawde jest?

A pewna jesteś że ten ktoś nowy po jakims czasie krótszym lub dłuższym nie stanie się też nudny ?
Pozostanie Ci wtedy rozbita rodzina , bo tak na ogół kończą się nowe znajomości mąż lub żona zawsze się dowiedzą , ktoś życzliwy zawsze doniesie . Zastanow się czy warto , może to co było między Wami na poczatku warte jest starań żeby było jak dawniej
__________________
frezja18 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-02-10, 16:49   #4
kornelia2009
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2008-12
Wiadomości: 10
Dot.: jak to na prawde jest?

dziekuje za odpowiedz

z ta "zdrada" to zle to zabrzmialo, wyszlo ze chce zdradzic meza nie nie nie, ndy bym tego nie zrobila bo sama bym nie chciala byc tak oszukana.. chodzilo mi bardziej o to ze zastanawia mnie ze w ogole przez mysl moglo mi cos takiego przejsc..
i to mnie dziwi...

chce sie zabrac za siebie, daje sobie pol roku i chce isc do pracy do ludzi...

chcialabym ratowac to wszystko ale:
- nie bardzo wiem jak
- chcialabnym zeby tez maz wykazal inicjatywe

z ta inicjatywa to jest tak ze kiedy mialismy jakies kryzysy to ja staralam sie ratowac wszystko, urozmaicac lozko, spotkania itp i denerwuje mnie fakt ze po raz kolejny to ja musze chcialabym zeby i moj maz troche o mnie zawalczyl wysil sie troche na wymyslenie czegos, zrobienia niespodzianki czy odciazenia mnie troszkie..

wiem ze duzo pracuje wiec cudow nie wymagam ale np denerwuje mnie fakt ze dzieckiem zajmuje sie z musu, ktore go caly dzien nie widzi az do niego rece wyciaga i czeka pod drzwiami kiedy jest jego pora powrotu,
musze prosic by wzial dziecko po pracy to wezmie 5 min i odstawia na bok, a jak juz mowie ze ma sie zajac dzieckiem bo musze cos np ugotowac to robi to tak z musu ze dziecko co chwile lata za mna i tak, i on twierdzi ze niby nie ale ja widze i czuje to jak z musu to wszystko robi.. nie mam czasu tak dla siebie przez to... bo nawet jak cos robie dajmy myje glowe i czesze to co chwile musze biegac do dziecka i tak albo ono do mnie...

mowie mu o tym ale on jest gluchy na wszystko ...

doslownie zyc sie odechciewa,

zastanawialm sie czy tylko ja tak zyje czy wiekszosc kobiet i jest to normalne?
kornelia2009 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-02-10, 17:16   #5
monaa01
Rozeznanie
 
Avatar monaa01
 
Zarejestrowany: 2008-08
Wiadomości: 662
Dot.: jak to na prawde jest?

ja też tak mam, niestety, czasem myślę że rozstanie to tylko kwestia czasu małżeństwem jesteśmy 7 lat, mamy 5letnie dziecko i jest słabo, nijak po prostu, jest buzi buzi, ale nie ma namiętnych pocałunków, częściowo przeze mnie ale mąż czasem pali i ja niestety nie mogę się wtedy przemóc, może umyć zęby 10 razy a ja i tak czuję, jeśli chodzi o seks to znowu rutyna, a co za tym idzie nuda i tu bardziej chodzi o niego , nie stara się mnie rozpalić....jemu wystarczy ' lodzik' i jest szczęśliwy, a ja radzę sobie sama, podział obowiązków też raczej niestety nam nie wychodzi, oboje dużo pracujemy, ja częściowo w domu, więc gotuję, piorę, zajmuję sie dzieckiem, robię zakupy itd
on odkurza czasem i czasem zmywa naczynia

i najgorsze w tym wszystkim jest to że mimo rozmów niczego nie potrafimy zmienić,
on nie rezygnuje z palenia, a mi to przeszkadza
nie ma motyli w brzuchu i nie wiem czy jeśli kiedyś bedę miala okazję to jej nie wykorzystam
i on o tym wie, czeka aż to nastąpi...

przepraszam że tyle o sobie napisałam, ale wydaje mi się że mamy podobną sytuację, niestety nie potrafię nawet doradzić sensownego rozwiązania
monaa01 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-02-10, 17:18   #6
madana
Zakorzenienie
 
Avatar madana
 
Zarejestrowany: 2004-05
Wiadomości: 17 072
Dot.: jak to na prawde jest?

To, co opisujesz, to częste dylematy kobiet, które są z dzieckiem w domu, a partner-jako jedyny żywieciel rodziny, zasuwa na tę rodzinę cały dzień. W sumie to nie wyobrażam sobie takiego układu, zawsze po macierzyńskim wracałam do pracy, obowiązkami dzieliliśmy się sprawiedliwie, także opieką nad dziećmi (dzieci były z nianią , starszy syn- był w żłobku, potem było pzredszkole). Ale tak to wygląda w związakch partnerskich, u ciebie jest tradycyjnie, ty w domu z dzieckiem,monotonia i pretrensje do męża, marzenie o motylach w brzuchu, gdy tu "rzeczywistość skrzeczy".
Od ciebie w sumie zależy, co z tym zrobisz, nowy pan oprócz uroczego romansu i motyli w brzuchu na pewno nie uzdrowi waszych relacji, to musicie zrobić sami.
madana jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-02-10, 17:24   #7
kornelia2009
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2008-12
Wiadomości: 10
Dot.: jak to na prawde jest?

monaa mamy chyba bardzo podobna sytuacje ...

ja bardzo chcialabym pracowac ale jak zaszlam w ciaze bylam akurat zaraz po zwolnieniu a ciezarnej nikt nie chce zatrudniac, chce wrocic do pracy tylko pierw musze ja znalesc a dwa nie wiem co z dzieckiem na opiekunke nas nie bedzie stac a zlobek sie boje ale moze sie przekonam..

bardzo chce zmienic swoja sytuacje po pierwsze zrobic sie niezalezna wznowilam studia i je koncze bo mialam dluga przerwe i potem zaraz biore sie za szukanie pracy,

gdybym chodz widziala ze on sie stara albo proboje ale nic... to ja tez bym robila wszystko

a tak sama to sobie moge robic a on nawet tego niedoceni ani nie zauwazy...

iles ja sie nagadalam to moje i moge gadac tak do 50 tki

no nic ciekawa bylam jedynie czy ja mam tak czy sa osoby ktore zyja podobnie i czy cos z tym robia a moze komus sie udalo to zmienic?
kornelia2009 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2009-02-10, 17:55   #8
syla-78
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2005-10
Wiadomości: 546
Dot.: jak to na prawde jest?

Kornelio, obawiam się, że u mnie jest podobnie. Z tą różnicą, że nie mamy dzieci, więc u mnie rozstanie byłoby łatwiejsze. Wiem o czym piszesz. Tak sobie myślę jak to będzie za 20 lat? Teraz mam 31 lat, 6,5 r po ślubie, znamy się prawie 12 lat.Mąż mówi, że chciałby za jakieś 3 lata dziecko, ja nie chcę chyba w ogóle. Sama nie wie, boję się, że się obudzę w wieku 50 lat i stwierdzę, że zmarnowałam sobie życie, bo się bałam zaryzykować i wziąć życie w swoje ręce. Teraz jesteśmy młode, nawet bardzo młode, a im człowiek starszy tym bardziej się boi zmian.Pozdrawiam
syla-78 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-02-10, 18:53   #9
kornelia2009
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2008-12
Wiadomości: 10
Dot.: jak to na prawde jest?

dziekuje wszystkim za odpowiedzi,
ja juz chyba mam co wiecej napisac,

wlasnie poklocilam sie z mezem powiedzialam mu wprost ze zaluje ze za niego wyszlam, ze bylam glupia, zaslepiona i teraz zal mi tego wszystkiego, nie tak wyborazalam sobie nasze wspolne zycie
ze nawet nie potrafi ze mna powaznie porozmawiac i nie szanuje tego co mnie boli by to zmienic,

i co?
nawet sie tym nie przejal wygladalo to tak jak by myslal ze sobie pogadam i jutro bedzie ok takie babskie biadolenie albo sie smial

peklo mi serce, teraz czuje straszny bol i pustke bo widze ze nie ma juz czego ratowac wszystko kwestia czasu

nie pozostaje mi nic jak przeczekac jakis czas znalesc prace i zaczac na nowo sobie ukladac zycie,

tez czasem jak nad tym wszystkim rozmyslam to mysle ze przegralam juz zycie mimo ze sie dobrze jeszcze nie zaczelo, bo jak pomysle jak teraz jest nijak to jak bede miala 50 bedzie tylko zal ze nie starczylo mi odwagi i przegralam wszystko

nie chce tego dlatego stawiam nad wszystkim krzyzyk po dzisiejszym a mysle nad budowaniem wlasnego ja i nowego ulozenia sobie zycia z dzieckiem
kornelia2009 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-02-10, 19:35   #10
monaa01
Rozeznanie
 
Avatar monaa01
 
Zarejestrowany: 2008-08
Wiadomości: 662
Dot.: jak to na prawde jest?

Cytat:
Napisane przez kornelia2009 Pokaż wiadomość
dziekuje wszystkim za odpowiedzi,
ja juz chyba mam co wiecej napisac,

wlasnie poklocilam sie z mezem powiedzialam mu wprost ze zaluje ze za niego wyszlam, ze bylam glupia, zaslepiona i teraz zal mi tego wszystkiego, nie tak wyborazalam sobie nasze wspolne zycie
ze nawet nie potrafi ze mna powaznie porozmawiac i nie szanuje tego co mnie boli by to zmienic,

i co?
nawet sie tym nie przejal wygladalo to tak jak by myslal ze sobie pogadam i jutro bedzie ok takie babskie biadolenie albo sie smial

peklo mi serce, teraz czuje straszny bol i pustke bo widze ze nie ma juz czego ratowac wszystko kwestia czasu

nie pozostaje mi nic jak przeczekac jakis czas znalesc prace i zaczac na nowo sobie ukladac zycie,

tez czasem jak nad tym wszystkim rozmyslam to mysle ze przegralam juz zycie mimo ze sie dobrze jeszcze nie zaczelo, bo jak pomysle jak teraz jest nijak to jak bede miala 50 bedzie tylko zal ze nie starczylo mi odwagi i przegralam wszystko

nie chce tego dlatego stawiam nad wszystkim krzyzyk po dzisiejszym a mysle nad budowaniem wlasnego ja i nowego ulozenia sobie zycia z dzieckiem

ja też tak czasem mam, wtedy gdy wydaje mi się że to JA jestem ważna i MOJE szczęście i że mój syn będzie bardziej szczęśliwy z mamą która się uśmiecha i jest szczęsliwa, i myślę że dam radę o to szczęście zawalczyć, że kiedyś znajdę siłę...

są takie dni kiedy w to wierzę, że jeszcze wszystko przede mną, że poznam kogoś
i to będzie TEN właśnie ktoś z kim mając lat 70 będę spacerować trzymając się za ręce....

i czasem tak mnie ponosi, że myślę że to już niedługo przed 40, 35

tak sobie czasem myślę

no i mam tą....., no .... NADZIEJĘ

że tak będzie,
i Tobie też tego życzę
monaa01 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-02-10, 21:26   #11
sferis
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2008-11
Wiadomości: 37
Dot.: jak to na prawde jest?

ja mam tak samo, a z tego co rozmawiałam z młodszymi i starszymi koleżankami to one też. Jak mi powiedziała jedna z nich: po kilku latach nic już nie ma, i albo przyzwyczaisz się do współlokatora którego nie rozumiesz i który cię nie zauważa albo weź rozwód zakochaj się na nowo, a po kilku latach albo przyzwyczaisz się do współlokatora .....
Dziewczyny nie załamywać się tylko znaleźć w życiu pasję, i będzie lepiej.
sferis jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2009-02-10, 22:06   #12
gonieczka_o
Raczkowanie
 
Avatar gonieczka_o
 
Zarejestrowany: 2007-07
Lokalizacja: moje male krolestwo ;-)
Wiadomości: 323
Dot.: jak to na prawde jest?

jak tak czytam Wasze posty to bardzo mi smutno, bo mam wrazenie, ze wszystkie nasze dziewczece marzenia o romantycznej milosci upadaja w zderzeniu z rzeczywistoscia. Przychodzi proza zycia i po paru latach pustka. Czy tak musi byc? Niedawno rozmawialam z kolezanka, po slubie pare lat, jest dziecko i ona mi mowi: Boze, zyc mi sie nie chce, nie czuje kompletnie nic do tego czlowieka za ktorego wyszlam. W lozku rutyna i niechec, jakies szarpanie o codzienne sprawy i obowiazki itp itd. Tak sie zastanawiam, gdzie to szczescie za ktorym podazamy? gdzie namietnosc, pasja, radosc zycia???czemu tak trudno cieszyc sie z tego co mamy? usmiechac do kazdej chwili?:confuse d:
__________________



"Live as if you were to die tomorrow. Learn as if you were to live forever" (Gandhi)

Love doesn't make the world go round. Love is what makes the ride worthwhile.
~ Franklin P. Jones
gonieczka_o jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-02-11, 07:49   #13
749d3470e67da5a340716cf11c99d98c9d41692a_5eab587331573
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2008-03
Wiadomości: 5 514
Dot.: jak to na prawde jest?

- Ty mnie kochasz czy bardziej lubisz ?
- Chyba lubię ....
- Tak myślałem i dlatego my się nie rozstaniemy

Edytowane przez 749d3470e67da5a340716cf11c99d98c9d41692a_5eab587331573
Czas edycji: 2009-02-11 o 08:23
749d3470e67da5a340716cf11c99d98c9d41692a_5eab587331573 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-02-11, 10:04   #14
yennefer323
Raczkowanie
 
Avatar yennefer323
 
Zarejestrowany: 2008-08
Wiadomości: 71
Dot.: jak to na prawde jest?

Cytat:
Napisane przez sferis Pokaż wiadomość
ja mam tak samo, a z tego co rozmawiałam z młodszymi i starszymi koleżankami to one też. Jak mi powiedziała jedna z nich: po kilku latach nic już nie ma, i albo przyzwyczaisz się do współlokatora którego nie rozumiesz i który cię nie zauważa albo weź rozwód zakochaj się na nowo, a po kilku latach albo przyzwyczaisz się do współlokatora .....
sefris nie moge sie z Toba zgodzic. jasne dziewczyny, ze w zyciu kazdej pary sa gorsze i lepsze momenty, ze zawsze predzej czy pozniej wkrada sie rutyna, ale siasc na 4 literach i zalamac rece albo znajdowac sobie pasje i odrywac sie od zwiazku coraz bardziej, to nie jest dobre wyjscie. ja tez wysluchuje moich mezatych od wielu lat kolezanek, ktore pisza i mowia podobne rzeczy jak wy, i mysle sobie ze po prostu czlowiek czesto nie docenia tego co ma! a ma spokoj, bezpieczenstwo, rodzine. i kolejny truizm, gdy traci sie to wszsytko albo tylko czesc z tych podstawowych waznych spraw, to wtedy zaczyna sie doceniac co sie mialo. nie wiecie chyba co to jest prawdziwa tragedia, choroba trudna i przewlkela, albo nagly tragiczny wypadek ktory wam moze zabrac wszystko.
dlatego, rozumiem ze mozna sie powyzalac na forum czy wsrod kolezanek, bo ciezko jest gdy wygasa to cos i zostale tylko SZR (szara zwykla rzeczywistosc). Ale nalezy doceniac co sie ma i szukac pozytywow, i pracowac, pracowac, pracowac nad zwiazkiem, bo szczesliwe zwiazki to nie zwiazki osob ktore po prostu mialy szczescie siebie odnalesc, ale takich ludzi ktorzy wkladaja w to szczescie duzo wysilku.

jasne, ze zdarza sie i tak ze ludzie pobrawszy sie w wieku 20 paru lat nie znali siiebie dobrze i wlasnych oczekiwac co do zycia i zwiazku. wtedy po paru latach okazuje sie ze kompletnie sie nie dobrali i moze faktycznie nie ma co na sile podtrzymac takich malzenstw. ale w znacznej wiekszosc wydaje mi sie, ze chodzi o wygode, lenistwo i brak zaangazowania.

gonieczko: niestety wydaje mi sie, ze wlasnie takie podejscie jak Twoje, czyli jakies tam marzenia dziewczece, wyimaginowane wyczytane w ksiazkach milosci wielkie "together - forever", sa rowniez powodem pojawiania sie takich opinii na temat wlasnych zwiazkow jak dziewczny opisuja wyzej. milosc - taka dojrzala - to nie sa motylki, muszki czy inne owady w brzuchu czy blyskawice trafiajace w czlowieka z czestotliwoscia 3 razy w miesiacu. Jezeli ktos tego nie rozumie, to jak ma rozumiec co sie dzieje w jego zwiazku?
yennefer323 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-02-11, 10:05   #15
yennefer323
Raczkowanie
 
Avatar yennefer323
 
Zarejestrowany: 2008-08
Wiadomości: 71
Dot.: jak to na prawde jest?

[1=749d3470e67da5a340716cf 11c99d98c9d41692a_5eab587 331573;10922961]- Ty mnie kochasz czy bardziej lubisz ?
- Chyba lubię ....
- Tak myślałem i dlatego my się nie rozstaniemy[/quote]

ollencja, w samo sedno, ze tak powiem
yennefer323 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-02-11, 11:20   #16
sferis
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2008-11
Wiadomości: 37
Dot.: jak to na prawde jest?

ależ ja wcale nie chcę siadać na 4 literach i nic nie robić ze związkiem, a pasja mi w tym pomaga a nie oddala od faceta. myślę, że najgorzej jest jak nie masz swojego życia tylko chcesz żyć rodziną, a to życie staje się monotonne. I zgadzam się z tym że nie rozstają się te pary które się przede wszystkim lubią
sferis jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-02-11, 13:57   #17
yennefer323
Raczkowanie
 
Avatar yennefer323
 
Zarejestrowany: 2008-08
Wiadomości: 71
Dot.: jak to na prawde jest?

Cytat:
Napisane przez sferis Pokaż wiadomość
ależ ja wcale nie chcę siadać na 4 literach i nic nie robić ze związkiem, a pasja mi w tym pomaga a nie oddala od faceta. myślę, że najgorzej jest jak nie masz swojego życia tylko chcesz żyć rodziną, a to życie staje się monotonne. I zgadzam się z tym że nie rozstają się te pary które się przede wszystkim lubią
aha, w takim razie zle zrozumialam Twoja wypowiedz i tym razem i ja sie zgadzam
yennefer323 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-02-11, 15:00   #18
Luba
Zakorzenienie
 
Avatar Luba
 
Zarejestrowany: 2005-10
Lokalizacja: Bawaria
Wiadomości: 24 548
Dot.: jak to na prawde jest?

Cytat:
Napisane przez madana Pokaż wiadomość
To, co opisujesz, to częste dylematy kobiet, które są z dzieckiem w domu, a partner-jako jedyny żywieciel rodziny, zasuwa na tę rodzinę cały dzień. W sumie to nie wyobrażam sobie takiego układu, zawsze po macierzyńskim wracałam do pracy, obowiązkami dzieliliśmy się sprawiedliwie, także opieką nad dziećmi (dzieci były z nianią , starszy syn- był w żłobku, potem było pzredszkole). Ale tak to wygląda w związakch partnerskich, u ciebie jest tradycyjnie, ty w domu z dzieckiem,monotonia i pretrensje do męża, marzenie o motylach w brzuchu, gdy tu "rzeczywistość skrzeczy".
Od ciebie w sumie zależy, co z tym zrobisz, nowy pan oprócz uroczego romansu i motyli w brzuchu na pewno nie uzdrowi waszych relacji, to musicie zrobić sami.
Naprawde sadzisz, ze praca wszytsko załatwi? Że to wszytsko wina tego, ze ktos nie pracuje zawodowo? Praca lekiem na całe zło, pójdzie sie do roboty i szast prast życie ułożone...
Moim zdaniem problem leży całkiem gdzie indziej. Przede wszytskim w samych kobietach, które wmawiają sobie/daja sobie wmawiac, że będąc w domu są nic niewarte i na nic juz nie mogą czekać. A prawdziwe, spełnione życie czeka je dopiero gdy podejmą pracę zawodową.

Dziewczyny, na własne zyczenie popadacie w marazm, w rutyne, te wszytskie złe momenty same sobie generujecie. I to wcale nie dlatego, ze nie pracujecie. Ale dlatego, że nic nie robicie. Oczywiscie, robicie duzo, ale nic rozwijającego (a praca zawodowa tez nie zawsze jest rozwijająca i czesto idziemy tymi samymi koleinami), nic dla siebie, nic dla uciechy, nic dla zabawy.
Nie dam jednej recepty, bo każdy jest inny i każdy sam sobie musi znaleźć własne lekarstow na zastój. Jednemu wystarczy pójść na kurs tanca a innemu na kurs językowy a jeszcze innej wystarczy wyjechac na weekend (a zostawic dziecko męzowi na jeden dzień i pojechac gdzieś... w koncu przez jeden dzien nic się nie stanie). Znajdzcie cos co sprawi Wam radość, co jednoczesnie pomoze Wam spojrzec na własne życie z innej strony, co pozwoli Waszym mężom spojrzec na Was inaczej. Oni tez wpadli w pętlę rutyny, moze tez ich to gniecie, może nie chcą patrzeć na wasze wiecznie smętne twarze, moze i swojej twarzy w lustrze nie poznają... Niech tez znajda na to jakies lekarstwo.
Warto znaleźć cos co ustawia nas do pionu, warto zrobić coś, a nie tylko marudzic sobie i wsyzstkim dokoła. Jasne, można odejść od męża, mozna życ samotnie itd. Ale gwarantuję, ze jeśli naprawde nie zmienicie się wewnętrznie, to nic sie nie zmieni. Nadal będzie zastój, rutyna i smętek. Ale tym razem bez męża. I na kogo zwalicie winę?
__________________
Nie jestem na tyle młody żeby wiedzieć wszystko
J.M. Barrie


Afazja, darmowa strona z cwiczeniami!

Edytowane przez Luba
Czas edycji: 2009-02-11 o 15:15
Luba jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-02-11, 15:48   #19
Deede
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2007-09
Wiadomości: 3 965
Dot.: jak to na prawde jest?

Cytat:
Napisane przez Luba Pokaż wiadomość
Naprawde sadzisz, ze praca wszytsko załatwi? Że to wszytsko wina tego, ze ktos nie pracuje zawodowo? Praca lekiem na całe zło, pójdzie sie do roboty i szast prast życie ułożone...
Moim zdaniem problem leży całkiem gdzie indziej. Przede wszytskim w samych kobietach, które wmawiają sobie/daja sobie wmawiac, że będąc w domu są nic niewarte i na nic juz nie mogą czekać. A prawdziwe, spełnione życie czeka je dopiero gdy podejmą pracę zawodową.

Dziewczyny, na własne zyczenie popadacie w marazm, w rutyne, te wszytskie złe momenty same sobie generujecie. I to wcale nie dlatego, ze nie pracujecie. Ale dlatego, że nic nie robicie. Oczywiscie, robicie duzo, ale nic rozwijającego (a praca zawodowa tez nie zawsze jest rozwijająca i czesto idziemy tymi samymi koleinami), nic dla siebie, nic dla uciechy, nic dla zabawy.
Nie dam jednej recepty, bo każdy jest inny i każdy sam sobie musi znaleźć własne lekarstow na zastój. Jednemu wystarczy pójść na kurs tanca a innemu na kurs językowy a jeszcze innej wystarczy wyjechac na weekend (a zostawic dziecko męzowi na jeden dzień i pojechac gdzieś... w koncu przez jeden dzien nic się nie stanie). Znajdzcie cos co sprawi Wam radość, co jednoczesnie pomoze Wam spojrzec na własne życie z innej strony, co pozwoli Waszym mężom spojrzec na Was inaczej. Oni tez wpadli w pętlę rutyny, moze tez ich to gniecie, może nie chcą patrzeć na wasze wiecznie smętne twarze, moze i swojej twarzy w lustrze nie poznają... Niech tez znajda na to jakies lekarstwo.
Warto znaleźć cos co ustawia nas do pionu, warto zrobić coś, a nie tylko marudzic sobie i wsyzstkim dokoła. Jasne, można odejść od męża, mozna życ samotnie itd. Ale gwarantuję, ze jeśli naprawde nie zmienicie się wewnętrznie, to nic sie nie zmieni. Nadal będzie zastój, rutyna i smętek. Ale tym razem bez męża. I na kogo zwalicie winę?
O jak ja się z tym zgadzam (Luba, Miszczu mój )
Wiem, że "z czasem", kiedy już trochę przeżyjemy, okazuje się, że nic nie jest takie proste i różowe, jak nam się wydawało. Ale - to MY SAME (sami) układamy to życie tak, a nie inaczej. To my ładujemy się w chore związki i narzekamy, że nam się taki typ trafił. Pakujemy się w 3 dzieci i płaczemy, że nie mamy czasu. Przy trójce dzieci było to do przewidzenia. Albo najpierw wyręczamy partnerów we wszystkim ("wzorowe żonki"), a potem narzekamy, że "misiu" nam się rozpuścił, trzeba mu usługiwać. "Gra się tak, jak przeciwnik pozwala" - stara piłkarska prawda. Ale przede wszystkim nie zadajemy sobie pytania PRZED - po co mamy coś zrobić? Na pewno tego chcemy, czy czujemy, że powinnyśmy, że ktoś od nas tego oczekuje etc? Wiem, że najtrudniej przyznać się przed sobą, że spartoliło się kilka spraw we własnym życiu, ale wzięcie za nie odpowiedzialności jest pierwszym krokiem do tego, by przeżyć je tak, jak naprawdę tego chcemy. Wiem, że brzmi to może nawet pompatycznie, ale do cholery taka jest prawda. Sama 2 razy zaczynałam niemal wszystko od początku, od zera. Przewalałam wszystko do góry nogami. Łatwo nie było, ale nikt inny za mnie tego nie zrobi, a drugiego życia mi nie dadzą..
P.S. Nasza niechęć do partnera nie tak rzadko jest efektem tego, że przestajemy lubić siebie. Nie robimy tego, co chcemy, nie zachowujemy się, jak chcemy. Widzimy w partnerze wszystkie nasze wady.
__________________

Deede jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2009-02-11, 15:57   #20
frezja18
Zadomowienie
 
Avatar frezja18
 
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 1 157
Dot.: jak to na prawde jest?

Cytat:
Napisane przez sferis Pokaż wiadomość
ja mam tak samo, a z tego co rozmawiałam z młodszymi i starszymi koleżankami to one też. Jak mi powiedziała jedna z nich: po kilku latach nic już nie ma, i albo przyzwyczaisz się do współlokatora którego nie rozumiesz i który cię nie zauważa albo weź rozwód zakochaj się na nowo, a po kilku latach albo przyzwyczaisz się do współlokatora .....
Dziewczyny nie załamywać się tylko znaleźć w życiu pasję, i będzie lepiej.
Ja twoją wypowiedź zrozumiałam tak - nie warto szukać czegoś nowego bo po kilku latach to nowe będzie " starym " i sytuacja się powtórzy .
Jeżeli dobrze zrozumiałam jak najbardziej popieram , najlatwiej jest jak coś się psuje " wyrzucić " i kupić nowe ale prawda jest taka że sytuacja naprawdę może się powtórzyc i co wtedy ?? Drugi człowiek to nie zabawka którą możemy zmieniać jak się znudzi . Nie mam na myśli oczywiście sytuacji które nie daja się uratować ale w naprawdę wielu przypadkach nawet wsród moich znajomych oboje nawet się nie starali coś zmienić , powalczyc o to co jest .
A pasje oczywiście że trzeba mieć , jedną najlepiej wspólną z partnerem , a drugą taką ktora pozwoli nam trochę od siebie odpocząć . nie wiem wyjscie z kolezanką do kina na kazdą premierę lub całkiem darmowe spacery po sklepach ( oczywiście jak nic nie kupimy ) Mam nadzięję że zrozumiale się wyraziłam
__________________
frezja18 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-02-11, 17:17   #21
madana
Zakorzenienie
 
Avatar madana
 
Zarejestrowany: 2004-05
Wiadomości: 17 072
Dot.: jak to na prawde jest?

"Jak mi powiedziała jedna z nich: po kilku latach nic już nie ma, i albo przyzwyczaisz się do współlokatora którego nie rozumiesz i który cię nie zauważa"- uogólniająca bzdura, pewnoie że są i takie związki. Ale dziewczyny, czy żadna z was nie słyszała o pracy, wspólnej pracy nad związkiem? byciu nie tylko żoną, matką , ale i kobietą dla swego faceta??? W tym roku obchodzę 20 rcznicę ślubu, i w życiu nie zamaniłabym tych wspólnych lat, ciągle jesteśmy dla siebie atrakcyjni, mamy o czym rozmwiać (a nie tylko wymieniać informacje na tematy życiwo-dzieciowo-bytowe).
Nie ma czegoś takiego jak związek, małżeństwo i szczęscie dane raz na zawsze, przez wszystkie lata dbałam z męzem właśnie o coś takiego i w życiu nie zgodzę się ze zdaniem koleżanki.
madana jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-02-11, 22:24   #22
kornelia2009
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2008-12
Wiadomości: 10
Dot.: jak to na prawde jest?

dziewczyny to co piszecie ma duzo racji, ale to nie jest takie proste jak sie pisze..

ja wcale nie chce byc uzalajaca sie nad wlasnym losem kobietą bylam ciekawa czy inne kobiety tez tak zyja czy tylko ja jestem tak wyobcowana...

nie chce narzekac itp, w zwiazku z tym sama zdecydowalam ze jeszcze pol roku na dokonczenie szkoly i ostro biore sie za prace albo jakies szkolenia,
praca nie rowiazuje problemow to prawda ale w moim przypadku i moim zdaniem daje jakas rownowage psychiczna, to ze czlowiek sie pouzera w pracy to jedno ale czuje ze zyje, ze moze porozmawiac z kim kolwiek codziennie, posmiac sie, podokuczac zyc po prostu w spoleczenstwie a nie odzywac sie tylko do sciany czy malutkiego dziecka ktore nawet nie umie nic odpowiedziec...

ja niestety nie jestem typem osoby ktorej odpowiada siedze w domu i stad tez moje frustracje

co do staran, owszem jestem za by sie starac ba nawet trzeba!!
i o to mi w tym wszystkim wlasnie chodzi! tylko zeby budowac zwiazek musza to robic obie strony i tego chciec nie jedna bo co z tego wyjdzie? sila nikogo sie nie zmusi ...


ja tam wcale motyli nie wymagam, ani histori rodem z seriali, ja marzylam o normalnym malzenstwei gdzie dwoje ludzi sie szanuje, po prostu sie kocha i chca dla siebie jak najlepiej.
Nie wymagam codziennych dowodow milosci i kwiatow ale okazywania to w proste codziennie rzeczy typu "kochanie nie spalas ostatnio kilka nocy bo dziecko zabkuje to tej nocy ja sie poopiekuje a ty odespij"
albo chec zorganizowania czego kolwiek, nie wiem wyjscia na spacer czy basen czy chocby moze przed snem kilka milych słów.

Ale przeliczylam sie, heh...

nigdy meza zdradzic nie chcialam i nie zrobie tego mnie zastanawia fakt ze w ogole moglo mi cos takiego przyjsc do glowy gdzie w normalnym szczesliwym zwiazku nikt o tym ie mysli wiec wnioskuje ze z nami jest kiepsko...

chyba tyle :/
kornelia2009 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-02-12, 08:24   #23
Luba
Zakorzenienie
 
Avatar Luba
 
Zarejestrowany: 2005-10
Lokalizacja: Bawaria
Wiadomości: 24 548
Dot.: jak to na prawde jest?

Kornelio, czy ktos tu napisał, że to jest proste? Myślisz, że urodziłysmy się wczoraj, nic nie przeżyłysmy a piszemy sobie łatwo, nic nie wiedząc o takich sytuacjach?
Otóż. Takich rzeczy ani się łatwo nie pisze ani łatwo nie przeżywa, nie czaruj się, że tylko Ty jestes wyjątkowa i masz problemy. Każdy je miał, ma czy będzie miał w związku czy w życiu.
Albo cos zmeinisz albo nie, a wcale nie jest pewne, czy zmiana partnera cos Ci pomoze. Nawet nie ejst pewne czy pójście do pracy coś Ci pomoże. Wiesz, bycie w domu z dzieckiem nie oznacza siedzenia tylko z dzieckiem, gadania tylko z dzieckiem (i ja tu nie mówię o pójściu na ploty do koleżanki). Można sobie zorganizowac czas, zajecia, wyjścia na kursy, do ludzi. Tylko trzeba chceic a nie siedzieć na tyłku i narzekać że: jestem taka biedna, bo nie mam do kogo ust otworzyc, mój mąż mnie nie rozumie i nic nie organizuje, nie wymysla i juz mu nie zależyyyyyy.
I dalej siedz na tyłku, marudz i użalaj sie nad soba, to naprawde daleko zajdziesz.

A może Twój maz ma dosyc Twojej kwasnej miny, wyrzutów i marudzeń? Może sie nie stara, bo Ty się nie starasz a codziennie witasz go nowa porcją wyrzutów? Mówisz mu miłe słowa przed snem, czy tylko słyszy: daj mi spokój. Osobiście tez bym się nie starała, jakby mi tak ktos mędził w domu cały czas... Nie rób drugiemu co Tobie niemiłe.
Myslisz że jak pójdziesz do pracy, to coś sie zmieni? Nie, po pól roku będziesz marudziła, że w pracy nudno a kolezanki wredne.

Byłam kiedys taka samą marudą Byłam zdołowana, niektóre sytuacje mnie przerastały a mnie sie wydawało, ze jestem z tym sama na świecie.
Po jakims czasie doszłam do wniosku, że jesli sie nie zmienię, jesli nie zmienie swojego podejścia do życia, jeśli nie zmienie się wewnętrznie, to moje życie bedzie się sukcesywnie pogarszać. I najtrudniej to przyznac się przed soba, ze to ja najbardziej jestem winna temu jak wygląda moje życie. Potem już idzie z górki Pójście do pracy, odejście od partnera, to tylko zmiana "otoczenia", zmiana zewnetrzna. I nic nie da, jesli nie będzie jej towarzyszyła zmiana wewnętrzna.
------------------------------------

Deede, z Twojej klawiatury taka pochwała... minę mam taką --------->
__________________
Nie jestem na tyle młody żeby wiedzieć wszystko
J.M. Barrie


Afazja, darmowa strona z cwiczeniami!
Luba jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-02-12, 09:46   #24
eloi
Rozeznanie
 
Avatar eloi
 
Zarejestrowany: 2009-01
Wiadomości: 830
Dot.: jak to na prawde jest?

Żeby było jasne , nie jestem mężatką , ale jedno mnie uderzyło szczególnie w Twojej wypowiedzi Kornelio2009.
Zastanów się nad taką sytuacją:
Dzień w dzień zasuwasz do pracy , od której wiesz ,że zależy byt Twojej rodziny.
Wracasz.
Otwierasz drzwi do do domu.
I tu czeka na Ciebie Twój mąż z Waszym dziecięciem na ręku ,i w progu wita Cię słowami : "No , nareszcie, zajmiesz się nim teraz , bardzo się za Tobą stęskniło , ja tez mam parę rzeczy do zrobienia , i jeszcze ci opowiem jaki nieszczęśliwy byłem , bo Tobie to już chyba nie zależy na mnie...itd terkot przez cały pozostały czas "

Wiesz, kiedy ja wracam zmęczona szumem i innymi ludźmi po całym dniu pracy , i ktoś by czegoś ode mnie w tym momencie chciał lub wypychał swoją osobę na pierwszy plan - z moim charakterkiem morderstwo pewne
Twoja druga połówka ( i zarazem Twój wybór ) może zasługuje na to , by móc jakiś czas posiedzieć nic nie mówiąc , nic nie musząc robić i w ciszy (lub przy muzyce, jeśli woli ) ? Nie musząc NIC. Oczywiście , przez ustalony przez Was wcześniej czas . Może wtedy choć trochę łatwiej będzie Wam nawzajem się wysłuchać. Bez pretensji.
No i jedna rzecz , która może Ci pomóc - znajdź Swoje własne hobby , któremu dasz się wciągnąć, zwłaszcza jeśli nie planujesz żadnych zajęć czy kursów.
A ząbkowanie dziecka , no cóż , dopóki się nie skończy , ciężki okres przed Wami , poprostu musicie wytrwać ( może pomoże Ci świadomość , że tu i ówdzie są SAMOTNE matki , do tego bywa, że bez wsparcia rodziny, i nie mają do kogo zgłaszać pretensji o los , tylko muszą się same brać z nim za bary . Co nie zmienia faktu , że w nocy poduszka bywa mokra od łez bezsilności i gniewu ).
eloi jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-02-12, 10:33   #25
Deede
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2007-09
Wiadomości: 3 965
Dot.: jak to na prawde jest?

Cytat:
Napisane przez Luba Pokaż wiadomość

Byłam kiedys taka samą marudą Byłam zdołowana, niektóre sytuacje mnie przerastały a mnie sie wydawało, ze jestem z tym sama na świecie.
Po jakims czasie doszłam do wniosku, że jesli sie nie zmienię, jesli nie zmienie swojego podejścia do życia, jeśli nie zmienie się wewnętrznie, to moje życie bedzie się sukcesywnie pogarszać. I najtrudniej to przyznac się przed soba, ze to
ja najbardziej jestem winna temu jak wygląda moje życie. Potem już idzie z górki Pójście do pracy, odejście od partnera, to tylko zmiana "otoczenia", zmiana zewnetrzna. I nic nie da, jesli nie będzie jej towarzyszyła zmiana wewnętrzna.
------------------------------------

Deede, z Twojej klawiatury taka pochwała... minę mam taką --------->
No ,to wszystko jasne, bo też mogłabym się pod tym podpisać
W każdym razie też piszę z własnego doświadczenia. Pewnie, że do takiej rewolucji trzeba dojrzeć. Wg mnie to jak z alkoholizmem - trzeba dobić do samego dna (a każdy ma to dno na innej głębokości), żeby móc się odbić. Miałam momenty wycia z frustracji, wściekłości na samą siebie i wszystkich dookoła. I nadchodzi taka chwila, że jest możliwość wybrania tylko 1 drogi - albo pogrążamy się dalej i spadamy coraz niżej (i wtedy już marne szanse na obicie się, bo im później, tym trudniej), albo robimy zwrot o 180 stopni. Głównym problemem - tak sądzę - jest to, że boimy się zmian i postrzegamy je jako zagrożenie (bo popełnimy błąd), zamiast jako szansę. Jest taka mała genialna książeczka ("Kto zabrał mój ser?"), a w niej 1 genialne zdanie - "Kto się nie zmienia, ten ginie".
Dobre, satysfakcjonujące życie jest dla odważnych. Nic nie jest proste, ale lepiej zacząć te rewolucje mając nawet te 35-40 lat, aby po 5 latach wreszcie zacząć mieć radość z tego naszego życia, niż narzekać po tym czasie, że "trzeba było się ruszyć.." Czasu nie cofniecie.
Co do relacji z partnerem - też wiem z doświadczenia, że to, jak postrzegam samą siebie, ma kolosalny wpływ na to, jak widzę jego, jak go traktuję. Zrobiłam wiele głupot, powiedziałam wiele rzeczy, których nie miałam prawa mówić. Nie cofnę tego, ale mogłam brnąć w to dalej (po jakimś czasie facet albo znalazłby sobie dupę na boku, żeby mieć odskocznię ode mnie, albo raczej byśmy się rozstali, bo nikt normalny by ze mną nie wytrzymał na dłuższą metę ), albo po prostu przestać. Swoją drogą to trafiłam na naprawdę wspaniałego faceta, który przetrwał to razem ze mną i wytłumaczył kilka rzeczy Tylko wszystko zaczyna się od zmiany myślenia, a potem trzeba trochę odwagi, by móc przyznać się - robiłam źle, teraz już to wiem i zaczynam nowy rozdział. To, jak inni będą nas postrzegać trzeba olać. Oni niech tkwią w swoich własnych piekiełkach - my będziemy żyć po swojemu! Tego trzeba się trzymać, bo nic innego nam nie pozostaje. I nie "od jutra", a od TERAZ, bo tak upłynie nam całe życie, a drugiego naprawdę nie dostaniemy..
Na dłuższą metę zazwyczaj dostajemy w życiu to, na co sobie zapracowaliśmy. Jeśli nic nam się nie udaje, ciągle mamy pod górkę, to zwalamy wszystko na los - "Taka karma, tak ma być". Nie karma, nie tak ma być, tylko to oznaka tego, że ciągle popełniamy te same błędy.
Kobity - przestańcie bać się ŻYĆ..

Luba - mądrze piszesz, to czemu się dziwisz..? Taka zła znów nie jestem..

P.S. MÓWMY partnerom, czego potrzebujemy. nie są wróżkami i się wcale nie domyślają, jak nam się wydaje!! Tylko nie róbcie tego w formie - "Znowu burdel po sobie zostawiłeś", bo następnym razem zostawi na bank, ale - "Lubię jak sprzątniesz ..coś tam.. - jest mi wtedy znacznie łatwiej" Nie - "Dlaczego mnie nie przytulasz?", ale "Uwielbiam, jak mnie przytulasz, czuję się wtedy bezpieczna" itd. Z nimi jak z dziećmi..
__________________


Edytowane przez Deede
Czas edycji: 2009-02-12 o 10:40
Deede jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-02-12, 14:04   #26
yennefer323
Raczkowanie
 
Avatar yennefer323
 
Zarejestrowany: 2008-08
Wiadomości: 71
Dot.: jak to na prawde jest?

Cytat:
Napisane przez Deede Pokaż wiadomość
Na dłuższą metę zazwyczaj dostajemy w życiu to, na co sobie zapracowaliśmy. Jeśli nic nam się nie udaje, ciągle mamy pod górkę, to zwalamy wszystko na los - "Taka karma, tak ma być". Nie karma, nie tak ma być, tylko to oznaka tego, że ciągle popełniamy te same błędy.
Kobity - przestańcie bać się ŻYĆ...


Cytat:
Napisane przez Luba Pokaż wiadomość
I najtrudniej to przyznac się przed soba, ze to ja najbardziej jestem winna temu jak wygląda moje życie. Potem już idzie z górki Pójście do pracy, odejście od partnera, to tylko zmiana "otoczenia", zmiana zewnetrzna. I nic nie da, jesli nie będzie jej towarzyszyła zmiana wewnętrzna.


Kornelio, dziewczyny bardzo madrze pisza. Jak widzisz jest nas wiecej, co to mialy podobnie jak Ty - przynajmniej po czesci - ale poszly po tzw. rozum do glowy. No ale na to potrzeba czasu, dojrzalosci, odwagi cywilnej i wytrwalosci.
Czasu - by chciec zrozumiec pewne sprawy
Dojrzalosci - by zrozumiec, ze Twoje zycie zalezy w najwiekszej mierze od Ciebie
Odwagi cywilnej - by zaczac dzialac
Wytrwalosci - w tym dzialaniu

wiec jeszcze raz powodzenia i glowa do gory!
yennefer323 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-02-12, 14:52   #27
kasienka1103
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-02
Lokalizacja: Kielce
Wiadomości: 76
Dot.: jak to na prawde jest?

Droga Kornelio, zastanów się jeszcze nad tym wszystkim co się teraz wokół Ciebie dzieje. Ja jeszcze nie jestem mężatką, nie mam też dziecka a moj związek wygląda tak samo jak Ty to opisałaś. Z moim obecnych chłopakiem znam sie od 16 miesięcy, mieszkamy razem od 10 miesięcy. On pracuje, ja studiuje dziennie. Mam mało zajęc wiec praktycznie caly czas siedzę sama w domu. Gotuję, sprzątam, piorę itd. Do tego mamy małego psa wiec spacery i opieka nad nim to mój obowiązek. A gdy chłopak wraca z pracy kładzie się przed tv i tak wyleguje się aż do pojscia spac. Napoczątku mnie to okropnie denerwowało, że ja wszystko robię, że wszystko jest na mojej głowie, a on nawet nigdy nie pomyśli zeby podziękowac, zabrac mnie na jakis spacer itd. Totalna nuda! Jedynie w weekend jakis klub wchodzi w grę, a ja mam dopiero 22 lata i nie mam dziecka, którym trzeba zostawiac babciom!!!Czuje się jak kura domowa! Ale wiem też, że ja na jego miejscu też bym nie miała ochoty biegac po sklepach czy kawiarniach. Zmęczenie po pracy daje się we znaki każdemu!A poaz tym kocham go i co najważniejsze wiem, ze gdybym odeszła z innym facetem byłoby tak samo. Na początku jest fajnie, nowy facet, nowe wrażenia, randki, kina itd,itd. Ale poźniej wszystko i tak zmieża do tego co nas tak denerwuje-do stagnacji.. Nie odejdę od mojego chłopaka. Mama kiedyś odpowiedziała mi na moje pytanie bardzo mądrymi słowami otóż " związek nie polega na zabawie, nie jest po to by nam się nie nudziło, ale po to by miec kogoś zaufanego, bliskiego z kim czujemy się bezpiecznie i możemy stworzyc rodzinę"
Zgadzam się z nią zupełnie, ponieważ wszystko przemija, miłośc zamienia sie w przyzwyczajenie, a najwazniejsze jest to, że masz rodzinę i nie pozwól sobie tego odebrac!
Co powiesz pozniej dziecku, jak się spyta o tatusia?- ze odeszlas od niego bo Ci się nudziło?!
Pomyśl też o swoim mężu, ta sytuacja dla niego też jest pewnie męcząca. PIELĘGNOWAĆ związek!
kasienka1103 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-02-12, 18:18   #28
sferis
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2008-11
Wiadomości: 37
Dot.: jak to na prawde jest?

mam wrażenie że trochę za dużo krytyki w tym wątku, a to co opisuje i przede wszystkim czuje Kornelia 2009 jest normalne i każdy w swoim życiu ma jakieś chwile zwątpienia i jakiś chwilowy 'brak sensu", jeszcze raz powtórzę nie załamywać się- będzie lepiej.
sferis jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-02-12, 18:19   #29
sferis
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2008-11
Wiadomości: 37
Dot.: jak to na prawde jest?

Frezja 18 - dzięki za zrozumienie
sferis jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-02-12, 20:18   #30
frezja18
Zadomowienie
 
Avatar frezja18
 
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 1 157
Dot.: jak to na prawde jest?

Sferis cała przyjemność po mojej stronie
__________________
frezja18 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Kobieta 30+


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 14:54.