Czy ufacie swoim partnerom na 100 %?

[Mia Donna]

Jak w tytule. Czy potraficie bezgranicznie zaufać swojemu partnerowi?

Jestem w związku od kilku lat. Nasza relacja jest piękna, dużo bardziej dojrzała od moich poprzednich. Czuję się bardzo bezpiecznie, stabilnie, zaopiekowana, wiem, że mogę liczyć na mojego TŻ w każdej sytuacji. Pielęgnujemy ten związek, rozmawiamy o wszystkim. Nigdy żadne z nas nie zdradziło. Ale...

No właśnie. Czasem nachodzą mnie głupie myśli. Że może ja o czyms nie wiem. Że może on ma drugie życie, a ja jestem naiwna? Ze może pisze z jakimiś laskami, no bo niemożliwe, że jest tak we mnie wpatrzony od tylu lat i nie pomyśli o innej?
Dodam, że nigdy nie ogląda się na inne kobiety, nigdy nie powiedział przy mnie czegoś pozytywnego na temat wyglądu innej kobiety, co najwyżej jakieś neutralne komentarze typu, że jego kuzynka ma ładną sukienkę :P Ale żadnych komentarzy o tym, że mu się np. podoba coś u innej kobiety (ewentualnie coś na temat fryzury: fajne kolorowe warkoczyki ). Jest mi oddany, a mi trudno w to uwierzyć.

Czasem myślę, że każdy facet myśli wiadomo czym i kwestią czasu jest, że zdradzi - czy to fizycznie, czy emocjonalnie. I zastanawiam się, kiedy to u mnie się stanie. Nie mam tych myśli często, ale jak czuję się za pewnie w związku, to wtedy się pojawiają co jakiś czas.

Dodam, że jestem DDD po terapii. Zazwyczaj czuję, że ufam TŻ na 100%, ale potem pukam się w głowę, że pewnie to naiwność. Poza tym często się słyszy historie, że jakiś facet był taki super, ideał, troskliwy, a okazało się, że zdradzał.

To nie jest tak, że mam jakąś obsesję. Te myśli pojawiają się co jakiś czas i chwilę zatruwają mi głowę. Potem mijają, bo po prostu jest dobrze. No a potem znów pojawiają się, bo to niemożliwe, żeby facetowi tak długo wystarczała jedna kobieta. Nie jest to częste, ale jest.

Czy Wy ufacie bezgranicznie swoim TŻ?

[chwast]

Napisane przez Mia Donna

Jak w tytule. Czy potraficie bezgranicznie zaufać swojemu partnerowi?

Jestem w związku od kilku lat. Nasza relacja jest piękna, dużo bardziej dojrzała od moich poprzednich. Czuję się bardzo bezpiecznie, stabilnie, zaopiekowana, wiem, że mogę liczyć na mojego TŻ w każdej sytuacji. Pielęgnujemy ten związek, rozmawiamy o wszystkim. Nigdy żadne z nas nie zdradziło. Ale...

No właśnie. Czasem nachodzą mnie głupie myśli. Że może ja o czyms nie wiem. Że może on ma drugie życie, a ja jestem naiwna? Ze może pisze z jakimiś laskami, no bo niemożliwe, że jest tak we mnie wpatrzony od tylu lat i nie pomyśli o innej?
Dodam, że nigdy nie ogląda się na inne kobiety, nigdy nie powiedział przy mnie czegoś pozytywnego na temat wyglądu innej kobiety, co najwyżej jakieś neutralne komentarze typu, że jego kuzynka ma ładną sukienkę :P Ale żadnych komentarzy o tym, że mu się np. podoba coś u innej kobiety (ewentualnie coś na temat fryzury: fajne kolorowe warkoczyki ). Jest mi oddany, a mi trudno w to uwierzyć.

Czasem myślę, że każdy facet myśli wiadomo czym i kwestią czasu jest, że zdradzi - czy to fizycznie, czy emocjonalnie. I zastanawiam się, kiedy to u mnie się stanie. Nie mam tych myśli często, ale jak czuję się za pewnie w związku, to wtedy się pojawiają co jakiś czas.

Dodam, że jestem DDD po terapii. Zazwyczaj czuję, że ufam TŻ na 100%, ale potem pukam się w głowę, że pewnie to naiwność. Poza tym często się słyszy historie, że jakiś facet był taki super, ideał, troskliwy, a okazało się, że zdradzał.

To nie jest tak, że mam jakąś obsesję. Te myśli pojawiają się co jakiś czas i chwilę zatruwają mi głowę. Potem mijają, bo po prostu jest dobrze. No a potem znów pojawiają się, bo to niemożliwe, żeby facetowi tak długo wystarczała jedna kobieta. Nie jest to częste, ale jest.

Czy Wy ufacie bezgranicznie swoim TŻ?

To ja czasem mam myśli typu - a może jest seryjnym mordercą, a ja o tym nie wiem? I później będzie w gazetach, że wiedziałam?

Tak naprawdę żadnego człowieka nie można być pewnym. Nie chcę być źle zrozumiana, sama akurat ufam swojemu partnerowi w 100%, ale mam świadomość, że ludzie - ja, on, Ty - popełniają błędy. Więc nie żyję jakąś ułudą - oh ja pewno nigdy mnie nie zdradzi/nie przestanie kochać - bo nie mam jak tego wiedzieć, nikt nie ma prawa tego wiedzieć. Tak naprawdę obietnica bycia wiernym składana przez partnera jest… obietnicą składaną samemu sobie, której będziemy się trzymać, albo i nie :p
Po prostu żyję sobie, bez stresu, w spokoju, bez zastanawiania się, bo nie mam bezpośredniego wpływu na to co się stanie w tej kwestii.


Sent from my iPhone using Tapatalk

[milka_70]

Tak. Ufam w 100%. Nigdy nie było powodu żebym zwatpila przy czym zdaję sobie doskonale sprawę, że każdy z nas (również ja) może się zmienic/ popełnić jakiś błąd.

Wysłane z mojego SM-A515F przy użyciu Tapatalka

[Pedro94]

Jesteś świadoma powodów swojej nieufności. Zaakceptuj ja i z nią nie walcz. Nie pozwól żeby przełożyła się na wasz związek. A jeśli potrzebujesz to udaj się jeszcze raz na terapię pod kątem powalczenia z tą zazdrością.
Ja jestem bardzo zazdrosny pomimo że nie mam żadnych powodów. Po prostu traumy z przeszłości. Chodzę na terapię, walczę z tym ale bardzo się pilnuje żeby to nie przekładało się na mój związek.

[f4dc90dff2e2b615c19266a8122ebdaa1aaf3285_639bb50290b9a]

Masz szkodliwe przekonania dotyczące tego że każdy facet prędzej czy później zdradzi stąd takie myśli. Przepracuj z psychologiem przyczynę tych przekonań i będzie po sprawie. Zaufanie to podstawa każdego związku. Ja ufam ale też nie zakładam że mój partner jest mi dany na zawsze. Czasem miłość się wypala i nie ma to ze zdradą nic wspólnego. Jeżeli ktoś lubi siebie i potrafi być sam to w udanej relacji cieszy się nią a nie wypatruje jej końca. Natomiast jak ten nadchodzi to potrafi przyjąć to na klatę, iść dalej i być szczęśliwym.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[b7c523c48d685fff13c5db5a9d3e58ccf0b35a9f_65555d08413b4]

Tak, w 100%

Sent from my BV9800Pro using Tapatalk

[Didalia]

Nie ufam partnerowi. Za duzo sie naogladalam zdradzajacych mezczyzn dookola, zeby naiwnie zyc w przeswiadczeniu, ze na pewno mnie to nie spotka. Obserwuje go uwaznie, czasami zerkam w telefon, nie chce kwasow wiec trzymam wiekszosc dla siebie.

Dla mnie takie omijanie komentowania innych kobiet byloby dziwne. Facet ma oczy, zakladam ze nie jestes najpiekniejsza kobieta swiata - sorry jesli jestes, wiec na pewno podobaja mu sie inne. Mi sie tez podobaja inni mezczyzni mimo ze jestem w zwiazku. Jak zauwaze piekna kobiete na ulicy to tez cos skomentuje. Milczenie w temacie pozytywnych cech wygladu innych kobiet u twojego faceta to tak jakby bal sie byc szczery i tego jak zareagujesz.

[b7c523c48d685fff13c5db5a9d3e58ccf0b35a9f_65555d08413b4]

Napisane przez Didalia

Milczenie w temacie pozytywnych cech wygladu innych kobiet u twojego faceta to tak jakby bal sie byc szczery i tego jak zareagujesz.

Albo po prostu jest dobrze wychowany

Sent from my BV9800Pro using Tapatalk

[Didalia]

[1=b7c523c48d685fff13c5db5 a9d3e58ccf0b35a9f_65555d0 8413b4;89184167]Albo po prostu jest dobrze wychowany

Sent from my BV9800Pro using Tapatalk[/QUOTE]

Nie wiem co ma jedno z drugim wspolnego.
Przeciez wiadomo ze nie mam na mysli chamskich komentarzy. My miedzy soba wymieniamy opinie typu aktorka w filmie ma ladny kolor oczu, druga strona sie z tym zgadza albo nie, no i tyle. Widocznie jestem niewychowana

[kennedy]

ufam mezowi i nie doszukuje sie niczego podejrzanego w jego zachowaniu.
natomiast nikomu w 100% ufac nie mozna.

[Pedro94]

Napisane przez Didalia

Nie wiem co ma jedno z drugim wspolnego.
Przeciez wiadomo ze nie mam na mysli chamskich komentarzy. My miedzy soba wymieniamy opinie typu aktorka w filmie ma ladny kolor oczu, druga strona sie z tym zgadza albo nie, no i tyle. Widocznie jestem niewychowana

I co takie rozmowy i komentarze wnoszą? Widocznie jesteś bardzo przywiązana do fizyczności i zwracasz na to uwagę. Ja bym skomentował to czy aktorka dobrze gra czy źle, a nie czy jest ładna bo nie za to ja w tym momencie oceniam. Skoro uważasz że dziwne jest ze inni nie komentują na porządku dziennym urody innych ludzi jak tylko zobaczą dana osobę to świadczy o Tobie, a nie o tych ludziach. Pamiętaj, tak jest zawsze

[Miss_Suze]

Uważam, że nikomu nie można ufać na 100%. Nawet samemu sobie.

[ManillaLatte]

Napisane przez Pedro94

I co takie rozmowy i komentarze wnoszą? Widocznie jesteś bardzo przywiązana do fizyczności i zwracasz na to uwagę. Ja bym skomentował to czy aktorka dobrze gra czy źle, a nie czy jest ładna bo nie za to ja w tym momencie oceniam. Skoro uważasz że dziwne jest ze inni nie komentują na porządku dziennym urody innych ludzi jak tylko zobaczą dana osobę to świadczy o Tobie, a nie o tych ludziach. Pamiętaj, tak jest zawsze

No faktycznie, ludzie w ogólnie nie zwracają uwagę na fizyczność, no jak tak można w ogóle.
Te komentarze wnoszą dokładnie tyle samo, co komentarze na dotyczące jej talentu lub czegokolwiek innego. Ludzie komentują przeróżne rzeczy i wydarzenia. Ba, rozmowa polega w dużej mierze na wymianie opinii na dany temat.
Co do tematu wątku. Ufam swojemu partnerowi na tyle na ile moża ufać drugiemu człowiekowi, chociaż mam świadomości, że nikomu nie powinno się ufać na 100%.


Sent from my SM-G780G using Tapatalk

[meliandra]

Nikomu nie ufam w 100%, nawet sobie, bo tak naprawdę nigdy nie wiadomo jak się człowiek zachowa w danej sytuacji dopóki się w niej nie znajdzie. Jak to się mówi tyle o sobie wiemy na ile nas sprawdzono. Znam ludzi co zdradzają, prowadzą podwójne życie, a ich partnerzy o tym nie wiedzą. Tylko, że to nie są szczęśliwe związki, tylko oparte na dzieciach i wspólnych zobowiązaniach. Uważam, że nie ma sensu na siłę doszukiwać się zdrady i we wszystkim dopatrywać się czegoś podejrzanego, bo można zwariować, ale gadanie że mnie partner nigdy nie zdradzi, bo ja go znam i wiem, że tak nigdy nie zrobi jest bardzo naiwne. Nigdy nie wiadomo kiedy ktoś coś odwinie, ale jakbym takich rzeczy na własne oczy nie widziała, to może też bym nie wierzyła.

[Ellen_Ripley]

Tak, ufam w pełni, że to co robi i jakie decyzje podejmuje jest dla nas dobre. Ufam temu, że jest dobrym człowiekiem, że mam z nim przyszłość. Nie widzę sensu w związku z kimś, komu się nie ufa. Ufanie wcale nie oznacza ślepej wiary i poddaństwa. Zadaję pytania a nawet kontrolnie poddaję w wątpliwość jego motywację i poczynania. Ale jeżeli chodzi o podstawy, fundamenty, to oczywiście że ufam w 100%.

[Didalia]

Napisane przez Pedro94

I co takie rozmowy i komentarze wnoszą? Widocznie jesteś bardzo przywiązana do fizyczności i zwracasz na to uwagę. Ja bym skomentował to czy aktorka dobrze gra czy źle, a nie czy jest ładna bo nie za to ja w tym momencie oceniam. Skoro uważasz że dziwne jest ze inni nie komentują na porządku dziennym urody innych ludzi jak tylko zobaczą dana osobę to świadczy o Tobie, a nie o tych ludziach. Pamiętaj, tak jest zawsze

Dalej uwazam, ze bedac w kilkuletnim zwiazku nie uslyszec pozytywnego komentarza na temat wygladu jakiejkolwiek kobiety jest dziwne.
Jestem przywiazana do fizycznosci, bo mam oczy, doceniam piekno kwiatow, ladne krajobrazy i atrakcyjnych ludzi rowniez. Nie wiem skad wyciagnales pogrubione, ale widocznie lubisz popadac w absurd. W swoim zwiazku czuje sie swobodnie, jak mi przejdzie przez glowe mysl czuje, ze moge sie nia podzielic z partnerem. Mozna skomentowac, ze aktorka dobrze zagrala, a ze swietnie wyglada w rudych wlosach juz nie? Dziwnie to brzmi.

[Miss_Suze]

Ja tak jeszcze dodam, że może za dużo się nasłuchałam podcastów kryminalnych. Ale rzuciło mi się w oczy taka rzecz, że jeżeli zbrodni dokona ktoś z bliskich to o dziwo ta osoba była uznawana za normalną, 'no kto by się spodziewał', 'taki dobry człowiek był' Oczywiście to już jest skrajny przykład, ale idealnie to pokazuje, że nie jesteśmy w stanie wiedzieć do czego dany człowiek jest zdolny. Do dziś pamiętam tą słynną sprawę jak typ podpalił dom, gdzie w środku była jego żona z dziećmi dla hajsu z ubezpieczeń. Dobry wielki człowiek, pobożny, nawet ludziom komunię podawał w jakimś kościółku, a swoją rodzinę uważał za największą wartość, bardzo kochał i był dumny, że ma taką rodzinę.

[invisible_01]

Napisane przez Mia Donna

Jak w tytule. Czy potraficie bezgranicznie zaufać swojemu partnerowi?

Jestem w związku od kilku lat. Nasza relacja jest piękna, dużo bardziej dojrzała od moich poprzednich. Czuję się bardzo bezpiecznie, stabilnie, zaopiekowana, wiem, że mogę liczyć na mojego TŻ w każdej sytuacji. Pielęgnujemy ten związek, rozmawiamy o wszystkim. Nigdy żadne z nas nie zdradziło. Ale...

No właśnie. Czasem nachodzą mnie głupie myśli. Że może ja o czyms nie wiem. Że może on ma drugie życie, a ja jestem naiwna? Ze może pisze z jakimiś laskami, no bo niemożliwe, że jest tak we mnie wpatrzony od tylu lat i nie pomyśli o innej?
Dodam, że nigdy nie ogląda się na inne kobiety, nigdy nie powiedział przy mnie czegoś pozytywnego na temat wyglądu innej kobiety, co najwyżej jakieś neutralne komentarze typu, że jego kuzynka ma ładną sukienkę Ale żadnych komentarzy o tym, że mu się np. podoba coś u innej kobiety (ewentualnie coś na temat fryzury: fajne kolorowe warkoczyki ). Jest mi oddany, a mi trudno w to uwierzyć.

Czasem myślę, że każdy facet myśli wiadomo czym i kwestią czasu jest, że zdradzi - czy to fizycznie, czy emocjonalnie. I zastanawiam się, kiedy to u mnie się stanie. Nie mam tych myśli często, ale jak czuję się za pewnie w związku, to wtedy się pojawiają co jakiś czas.

Dodam, że jestem DDD po terapii. Zazwyczaj czuję, że ufam TŻ na 100%, ale potem pukam się w głowę, że pewnie to naiwność. Poza tym często się słyszy historie, że jakiś facet był taki super, ideał, troskliwy, a okazało się, że zdradzał.

To nie jest tak, że mam jakąś obsesję. Te myśli pojawiają się co jakiś czas i chwilę zatruwają mi głowę. Potem mijają, bo po prostu jest dobrze. No a potem znów pojawiają się, bo to niemożliwe, żeby facetowi tak długo wystarczała jedna kobieta. Nie jest to częste, ale jest.

Czy Wy ufacie bezgranicznie swoim TŻ?

Ja ufam swojemu TŻ w 100%. Ty swojemu nie ufasz, ale jeśli to, co opisujesz, to prawda, to ten brak zaufania nie wynika z jego zachowania, tylko z Twojej niepewności. Napisałaś, że jesteś po terapii, już na nią nie chodzisz?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Pedro94]

Napisane przez Didalia

Dalej uwazam, ze bedac w kilkuletnim zwiazku nie uslyszec pozytywnego komentarza na temat wygladu jakiejkolwiek kobiety jest dziwne.
Jestem przywiazana do fizycznosci, bo mam oczy, doceniam piekno kwiatow, ladne krajobrazy i atrakcyjnych ludzi rowniez. Nie wiem skad wyciagnales pogrubione, ale widocznie lubisz popadac w absurd. W swoim zwiazku czuje sie swobodnie, jak mi przejdzie przez glowe mysl czuje, ze moge sie nia podzielic z partnerem. Mozna skomentowac, ze aktorka dobrze zagrala, a ze swietnie wyglada w rudych wlosach juz nie? Dziwnie to brzmi.

Nie rozumiesz. Pewnie ze można skomentować. Ja odniosłem się tylko do tego, że uważasz za dziwne, że ktoś może nie komentować urody innych ludzi. I uważasz że z taką osobą jest coś nie tak i robi to na pokaz. Otóż ta osoba może po prostu nie przywiązywać do tego uwagi. Komentowanie urody innych jest tak samo normalne jak nie komentowanie. Ja nie neguje ani tego ani tego, zwracam uwagę tylko na to, że Ty podejrzewasz go o coś tylko na podstawie tego, że nie komentuje urody innych kobiet. I tak, to jest dokładnie dobre wychowanie, bo komentowanie innych kobiet może właśnie wzbudzać zazdrość i niepewność. Szczególnie jeśli doceniasz kogoś kto wygląda zupełnie inaczej niż twój partner.

[pixelova]

Ufam w 100%.
Byłam kilkukrotnie zdradzana w poprzednich związkach i niemal 2 lata nowej relacji zajęło mi oswojenie się z faktem, że może być normalnie. Wszelkie moje demony pochodziły z przeszłości. Byłam nieufna, podejrzliwa, zadawałam pytania z podwójnym dnem, zdarzyło mi się sprawdzić telefon, czego teraz żałuję. Jednak zrozumiałam, że nigdy nie postawię kroku do przodu, jeśli nie rozliczę się z przeszłością i nie mogę przenosić złych emocji na nowego partnera. Dałam sobie czas i luz. Teraz, nawet jeśli dowiem się o zdradzie dzięki swoim doświadczeniom wiem, że sobie poradzę. Wszystko jest w naszych głowach.

[Snowdrop_]

Obecnemu ufam prawie w pełni, do poprzednich nigdy nie zdobyłam takiego zaufania (jak się okazało, intuicja mnie nie myliła, czułam że nie są ze mną szczerzy). Także obecnemu tak na 90%, czuję przy nim spokój i bezpieczeństwo, jego szczerość we wszystkim, ale są dwie osoby których jestem absolutnie pewna i wiem, że za nic by mnie nie wydały, nie zdradziły czy oszukały, i to jedna z moich sióstr, oraz przyjaciółka. Myślę, że one są mnie tak samo pewne.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Medins]

Tak, ufam w pełni i nie kontroluje. To i tak nic nie da, wiem, bo eks mnie zdradzał. Jednak to nie znaczy, że w swoim postępowaniu jestem jak naiwne dziecko. Po prostu nie mam podstaw, żeby mieć podejrzenia. Tak było i jest w naszym związku od początku. Co nie znaczy, że to się nigdy nie zmieni.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[KathyLeonia]

[QUOTE=Mia Donna;89183970]Jak w tytule. Czy potraficie bezgranicznie zaufać swojemu partnerowi?

Jestem w związku od kilku lat. Nasza relacja jest piękna, dużo bardziej dojrzała od moich poprzednich. Czuję się bardzo bezpiecznie, stabilnie, zaopiekowana, wiem, że mogę liczyć na mojego TŻ w każdej sytuacji. Pielęgnujemy ten związek, rozmawiamy o wszystkim. Nigdy żadne z nas nie zdradziło. Ale...


ufam w 100000%
mamy swoje telefony na wierzchu, każdy swój kod dostępu zna, to samo dostępy do poczty, kont social media.
nie ma tajemnic, nie ma mowy o drugim JA

[43f4c6e05089aac1c48e760c19dfc261ffa43875_658383801b065]

Treść usunięta

[Martyna12111]

Facet prędzej czy później zacznie ślinić się do kobiet, byłam na różnych portalach i tam żonaci to większość, bali się podać nr tel, bo "żeby żona się nie dowiedziała", a na fejsie wspólne zdjęcia z żonką z wakacji z podpisem "kocham najmocniej". Dla mnie baby są naiwne co ślepo wierzą w wierność, są tacy co maja swoje zasady i nigdy nie zdradzą, ale mają w głowie fantazje z innymi kobietami, kobieta prędzej czy później znudzi się. Oczywiście kobiety też nie są święte.

[Osleidis]

Ufałam w 10000%. Czułam się bezpiecznie, spokojnie, pewnie. Nie miałam żadnych wątpliwości, że mogę ufać temu człowiekowi. No i cóż - ogromnie się☠zawiodłam. Nie wiem, czy kiedykolwiek znowu tak w pełni zaufam.

[milka_70]

Napisane przez Martyna12111

Facet prędzej czy później zacznie ślinić się do kobiet, byłam na różnych portalach i tam żonaci to większość, bali się podać nr tel, bo "żeby żona się nie dowiedziała", a na fejsie wspólne zdjęcia z żonką z wakacji z podpisem "kocham najmocniej". Dla mnie baby są naiwne co ślepo wierzą w wierność, są tacy co maja swoje zasady i nigdy nie zdradzą, ale mają w głowie fantazje z innymi kobietami, kobieta prędzej czy później znudzi się. Oczywiście kobiety też nie są święte.

Wysłane z mojego SM-A515F przy użyciu Tapatalka

[minttee]

Obecnie nie mam partnera, wcześniejszemu ufałam bardzo. Czy na 100%? Nie wiem, nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Po prostu nie sądziłam, że może mnie kiedys zawieść. No i niestety się pomyliłam.
Co nie znaczy, że wszyscy tacy są. Nadal uważam, że zaufanie w związku to podstawa.
Druga sprawa, że nigdy nie wiemy co życie przyniesie i jak zachowa się drugi człowiek. Dobrym przykładem jest tutaj wątek magbeth. Wszystko dobrze, żadnych sygnałów ostrzegawczych, rano wspólne śniadanie i jakieś plany, a w nocy facet po prostu wyszedł z domu i już do niego nie wrócił.
Ktoś wyżej wspomniał o podcastach kryminalnych, też lubię i rzeczywiście czasami jest tak, że ludzie zwyczajnie nie wiedzą z kim mieszkają pod jednym dachem.

[Ninanina88]

Ja noe ufam, bo w 100% nie ufam nawet sobie, na zasadzie tyle o sobie wiemy, na ile nas sprawdzili. Ale zupełnie o tym nie myślę, noe mam z tym problemu.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[lulka19]

Napisane przez kennedy

ufam mezowi i nie doszukuje sie niczego podejrzanego w jego zachowaniu.
natomiast nikomu w 100% ufac nie mozna.

Dokładnie. Nie powinno się nikomu ufać tak na 100%. Ja sobie nie ufam, a co, dopiero teraz drugiej osobie

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 19:36 ---------- Poprzedni post napisano o 19:36 ----------

Napisane przez Miss_Suze

Uważam, że nikomu nie można ufać na 100%. Nawet samemu sobie.

Ehem

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz