2015-08-07, 13:05 | #31 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2015-07
Wiadomości: 7 272
|
Dot.: Koszmarne spotkania wieńczące znajomość internetową.
Tak, posiadam.
Czego niby chciał, skoro jej nie znał i "wiedział tylko, że piszecie" a potem odjechał z piskiem opon, bo mu się nie spodobała? Że niby czego chciał? Poznać ją? Laskę przekonaną, że dobrze "go" zna? Cytat:
Poza tym ta reguła dotyczyła nas tudzież kręgów naszych znajomych, nie sądzę by była ogólnoświatowa. Jeśli wszystkie dotychczasowe kontakty z blondynkami skończyły się źle to tak, można takie rozwiązanie rozważyć we własnym kontekście. |
|
2015-08-07, 13:09 | #32 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2010-05
Wiadomości: 1 145
|
Dot.: Koszmarne spotkania wieńczące znajomość internetową.
Cytat:
I dlatego uznales, ze trzeba dac jej nauczke, zamiast po mesku napisac "sorry, ale spotkani mnie nie interesuje". No tak, ale to zla kobieta byla, bo nalegala (!), w sumie to sama jest sobie winna. Wez sie nie tlumacz, lepiej zmadrzej i z chlopca stan sie facetem. |
|
2015-08-07, 13:12 | #33 | ||
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2015-07
Wiadomości: 7 272
|
Dot.: Koszmarne spotkania wieńczące znajomość internetową.
Cytat:
Moje wieszcze talenta mówią, że żadna kobieta nie weszłaby w taką relację po tym jak spotkałaby się z obcym facetem, przekonana, że widzi człowieka, z którym rozmawiała prawie pół roku i do którego miała jakieś tam zaufanie. NAWET gdyby to spotkanie przebiegło ok, to ulotniłaby się jak tylko odkryłaby prawdę. Cytat:
Wyraziłeś żal, że znajomość nie trwała dłużej. Gdyby trwała... a nuż umówiłbyś ją z innym kumplem zakładając, że być może uda Ci się ich skumać - skoro oboje byliby sami. Podstaw do stwierdzenia, że nie byłbyś do tego zdolny brak. |
||
2015-08-07, 13:13 | #34 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2008-02
Wiadomości: 5 868
|
Dot.: Koszmarne spotkania wieńczące znajomość internetową.
Cytat:
Borze szumiący, co za historia.... przebija nawet Twoje opowieści. |
|
2015-08-07, 13:13 | #35 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2015-07
Wiadomości: 7 272
|
Dot.: Koszmarne spotkania wieńczące znajomość internetową.
(wcięło mi ten fragment w poprzednim poście)
|
2015-08-07, 13:25 | #36 | |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2015-07
Wiadomości: 20
|
Dot.: Koszmarne spotkania wieńczące znajomość internetową.
"Tak, posiadam.
Czego niby chciał, skoro jej nie znał i "wiedział tylko, że piszecie" a potem odjechał z piskiem opon, bo mu się nie spodobała? Że niby czego chciał? Poznać ją? ..." - Wg mnie to są słowa raczej przez jakieś uprzedzenia. "Nie ma sobie czego wypraszać, nigdy nie poznałam Poza tym ta reguła dotyczyła nas tudzież kręgów naszych znajomych, nie sądzę by była ogólnoświatowa." a wcześniej "...niby głupota i śmiałam się z tego, bo co może mieć imię do osobowości, ale po latach muszę przyznać, że poznałam kilku Jacków, słyszałam o wielu kolejnych i muszę jej oddać sprawiedliwość, że to były święte słowa." Czyli w końcu jak to jest z tymi Jackami wg Ciebie? "Jeśli wszystkie dotychczasowe kontakty z ... Jackami... skończyły się źle to tak, można takie rozwiązanie rozważyć we własnym kontekście. " - wszystko zależy co tam się wstawi w tym zdaniu, więc może przeproś JACKÓW No ale nie po to zakładałaś ten temat, żeby spierać się z jakimś tam Jackiem (bo do tego imienia masz uprzedzenia). ---------- Dopisano o 13:25 ---------- Poprzedni post napisano o 13:22 ---------- Cytat:
To ona zaproponowała spotkanie, ja raczej unikałem tematu spotkania, ale ona zaczęła coraz częściej nalegać na to spotkanie. Spotkanie niezobowiązujące, bo wiedziała, że mam dziewczynę. "Przeczytałam. Ze zrozumieniem. Wyraziłeś żal, że znajomość nie trwała dłużej. Gdyby trwała... a nuż umówiłbyś ją z innym kumplem zakładając, że być może uda Ci się ich skumać - skoro oboje byliby sami. Podstaw do stwierdzenia, że nie byłbyś do tego zdolny brak. " - nie przeczytałaś ze zrozumieniem, w poście nr 20 pisze: "Wiedział, że dziewczyna ma ochotę się spotkać i namówił mnie żebym się zgodził, ale zamiast mnie pojedzie on."
__________________
Pozdrawiam Jacek74 Edytowane przez Jacek74 Czas edycji: 2015-08-07 o 13:29 |
|
2015-08-07, 13:26 | #37 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2008-02
Wiadomości: 5 868
|
Dot.: Koszmarne spotkania wieńczące znajomość internetową.
|
2015-08-07, 13:31 | #38 |
niecnotliwa dziewica
|
Dot.: Koszmarne spotkania wieńczące znajomość internetową.
Boski wątek!
Internetowo randkuję od lat, facetów spotykam (wirtualnie i nie) rozmaitych, potwierdzam opinię, ze 90% to buraki, a spośród tych 10% czasem się uda coś "normalnego" wybrać Przypadek, który mi się akurat przypomniał, bo w sumie niedawny. Rozmawiałam z facetem kilka tygodni, rozmawiało się dobrze, w którymś momencie umawiamy się na spotkanie. Jakoś ok.19.00 (dla mnie późno, pracę kończę o 17.00 - ale OK, uzgodniliśmy, ze sobie w tzw.międzyczasie coś pozałatwiam. Jadę tam, gdzie się mieliśmy spotkać, w tym czasie przeszliśmy z portalu, gdzie się poznaliśmy na SMS, deszcz leje jakby oberwanie chmury było - i jak jestem w połowie drogi do niego, zmoknięta i zła - no, ale się umówiliśmy - to gość mi pisze, ze "Coś mu wypadło i może się spotkać, ale ok.21.00" O, kiedyś jeszcze zostałam obrzucona stekiem wyzwisk, ponieważ nie odebrałam jakichś 10 połączeń od gościa, któremu nieopatrznie podałam numer komórki - a telefon mam zazwyczaj wyciszony i dodatkowo w tym czasie byłam zajęta czymś całkiem innym (niż wyczekiwanie na telefon). Zachowanie Jacka74 natomiast... w tych 90% byłby w czołówce. Porażka.
__________________
I wanna hurt you just to hear you screaming my name |
2015-08-07, 14:05 | #39 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2015-07
Wiadomości: 1 205
|
Dot.: Koszmarne spotkania wieńczące znajomość internetową.
Cytat:
Zachowałeś sie okrutnie nie fair ale nie tylko w stosunku do niej ale również swojej obecnej jak piszesz "towarzyszki zycia" - piszac z jakas laska totalnie za jej plecami (skoro to było tylko w pracy i wiedział o tym tylko kolega to o filmach raczej nie pisaliście..) a dwa zgadzajac sie na spotkanie za plecami Twojej dziewczyny, zwlaszcza jak wiedziales ze wirtualna kolezanka na Ciebie leci. |
|
2015-08-07, 14:51 | #40 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2012-12
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 1 521
|
Dot.: Koszmarne spotkania wieńczące znajomość internetową.
Cytat:
Gratuluję naprawdę życia gdzie można sobie dzień zaplanować z aż 24-godzinnym wyprzedzeniem. A ktoś kto nie rozumie ze w moim życiu są ważniejsze sprawy niż umówiona randka jest niewart mojego czasu. |
|
2015-08-07, 14:58 | #41 |
niecnotliwa dziewica
|
Dot.: Koszmarne spotkania wieńczące znajomość internetową.
A mojego czasu nie są warte osoby, które go nie szanują.
__________________
I wanna hurt you just to hear you screaming my name |
2015-08-07, 15:05 | #42 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2013-12
Wiadomości: 3 463
|
Dot.: Koszmarne spotkania wieńczące znajomość internetową.
Ja nie miałam takich przejść. Ale po zakończenia ostatniego związku miałam się spotkać z kolesiem. Celem nie był związek, ale spacer i rozmowa.
Cóż przyjechał. Na wstępie zaznaczył, że ma niewiele czasu. Spacer trwał 10 minut, podczas których gadał o kompletnych pierdołach. O ludziach, których wozi do pracy, o jakiejś ciotce, czy współpracownicy. Ja nie miałam szans wtrącić słowa (a jestem gaduła). Po tym zapalił i odjechał. Nie zainteresowal się czy w ogóle mam autobus o tej porze. O odprowadzeniu na przystanek (całe 5 minut drogi) nie było mowy. W ogóle nie byłam przygotowana na tak krótkie spotkanie. Nie abym potrzebowała asysty, ale byłoby mi zwyczajnie miło gdyby choć spytał. Na szczęście miałam coś za 15 minut, więc tragedii nie było.
__________________
Szczęście w budowie... Życie jest jak jazda na rowerze. Żeby utrzymać równowagę musisz się poruszać naprzód. A. E.
|
2015-08-07, 19:01 | #43 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-07
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 14 836
|
Dot.: Koszmarne spotkania wieńczące znajomość internetową.
Cytat:
I odwoływałąs bez słowa wyjaśnienia?
__________________
https://wizaz.pl/forum/showthread.ph...story by Elfir *** Kiedy stwórca składał ten świat, miał mnóstwo znakomitych pomysłów, jednak uczynienie go zrozumiałym jakoś nie przyszło mu do głowy. T.Pratchett |
|
2015-08-07, 19:46 | #44 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-01
Wiadomości: 4 468
|
Dot.: Koszmarne spotkania wieńczące znajomość internetową.
Albo przestawiałaś randkę o 2 godziny bo ktoś z rodziny umarł? Azhaar, nie bądź śmieszna Z resztą - jeśli twoje plany zmieniają się tak dynamicznie, że możesz nagle wystawić osobę, która czeka na ciebie 2 godziny, wypadałoby ją wcześniej uprzedzić, o tym, że spotkania z tobą to loteria.
|
2015-08-07, 20:27 | #45 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2015-07
Wiadomości: 7 272
|
Dot.: Koszmarne spotkania wieńczące znajomość internetową.
Cytat:
"Coś mu wypadło i mogę się spotkać, ale ok.21.00" a "Właśnie się dowiedziałem, że muszę zostać dłużej w pracy..." do tego pasowałoby dodać jakieś "przepraszam" i propozycję innego terminu, bo to pierwsze pasuje bardziej do kontaktu z osobą, od której planuje się kupić używany zderzak z ogłoszenia a nie z kimś z kim się pisało i stworzyło jakąś mniejszą lub większą nić porozumienia. Z 24 godzinnym wyprzedzeniem można zaplanować wszystko. I wszystko może się wywrócić do góry nogami w trakcie, ale styl z jakim się kogoś o tym zawiadamia też się liczy. Przynajmniej dla mnie. Każdemu coś czasem wypada, ale po co się spotykać z kimś, kto daje do zrozumienia, że niespecjalnie mu na tym zależy? Jak facet wiedział, że specjalnie czeka na niego 2 godziny, wiedział jaka jest pogoda i nawet nie przeprosił (za coś co niekoniecznie było jego winą) to trudno odnieść inne wrażenie niż że jakoś bardzo na to spotkanie nie czekał i wszystko mu jedno. |
|
2015-08-07, 21:18 | #46 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-02
Wiadomości: 114
|
Dot.: Koszmarne spotkania wieńczące znajomość internetową.
Cytat:
Chłopie jesteś burak i to pełną gębą. Nie chcę żeby to zabrzmiało jak jakaś kontra, ale z moich doświadczeń internetowych, wynikają rzeczy podobne, to jest odwrotne. Nie powiem, że 90% lecz jednak większość kobiet... Określenie "buraki" tu nie pasuje, ale po prostu zakończenia przyprawiały mnie o niesmak, czy zdegustowanie. |
|
2015-08-07, 21:19 | #47 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2012-02
Lokalizacja: Bydgoszcz
Wiadomości: 178
|
Dot.: Koszmarne spotkania wieńczące znajomość internetową.
Super wątek
1) kiedys pisalam z chlopakiem wlasciwie doroslym facetem, pisalo sie ok az doszlo do spotkania. Byl luty, zimno a my chodzimy po miescie i chodzimy w kolko. Zadnej kawy, knajpy,totalnie nic. Jak skonczyly nam sie tematy do rozmow to mowil tylko `jak ttam lisku`, `co lisku`, `uciekasz jak lisek`itp bo rude wlosy mam z kolesiem juz sie nie spotkalam mimo iz pisal przez jakis czas 2) piszeszy, piszemy moze z tydzien... pierwsza randka - kino. Druga randka - spacer, lody, moja inicjatywa. Jutro poznaje jego mame szalenczo zakochana moze nie jestem, bo dosc twardo stapam po ziemi ale jest bardzo milo i oby bylo jak najlepiej i jak najdluzej <3 |
2015-08-07, 22:06 | #48 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2015-07
Wiadomości: 7 272
|
Dot.: Koszmarne spotkania wieńczące znajomość internetową.
Jeszcze dwóch fajnych żonatych internetowych rozmówców miałam.
Portal niby towarzyski, ale w profilu miałam wpisane, że "w związku" i że nikogo nie szukam, ale ewentualnie mogę pogadać jeśli ktoś ma coś ciekawego do powiedzenia, ale że nic więcej. Odzywa się gość, od razu na wstępie zaznacza, że on żadnych spotkań ani sugestii seksualnych nie akceptuje bo jest żonaty i zdrady mu nie w głowie - no to ok, ja też jestem w związku i zdrady mi nie w głowie. Rozmawialiśmy, niezbyt intensywnie przez tydzień. Przez ten tydzień było fajnie, potem zaczął mnie irytować i przestałam reagować na powitania. Jakiś miesiąc później wysłał wiadomość z pytaniem dlaczego go ignoruję. Odpisałam, że nie mam ochoty na "dyskusje", które składają się w 75% z emotikonów i linków, które mnie nie śmieszą i jak chce rozmawiać mając jakiś temat to ja chętnie, ale bez tego to nie. No to ok, przez dwa kolejne dni miał jakieś tematy, przegadaliśmy w sumie może ze trzy godziny. Potem zaczął gadać o spotkaniu - powiedziałam mu, że nie ma po co, skoro nawet pisząc się niespecjalnie dogadujemy. On swoje, że jak się spotkamy to na pewno zmienię zdanie - ja, że nie mam w zwyczaju zmieniać zdania. No to uparł się, że zmienię zdanie jak zobaczę jego zdjęcie (nie miał w profilu żadnego, w ogóle nic w tym profilu nie miał poza wiekiem i miastem) i wysłał mi link. Nie kliknęłam, bo link zawierał tytuł pliku, który ehm... sugerował, że może się tam znajdować zbliżenie pewnej niezbyt mnie interesującej części jego ciała. Zapytałam czy treść tego zdjęcia zgadza się z podpisem - tak! Powiedziałam, że sobie nie życzę oglądania takich rzeczy, wspomniałam, że chyba uprzedziłam go o tym dostateczną ilość razy. - No ale zgodziłaś się zobaczyć zdjęcie! - Bo założyłam, że to będzie zdjęcie twarzy! - Ale ja nie jestem jakiś pierwszy naiwny, żeby wysyłać zdjęcia twarzy musiałbym cię naprawdę dobrze poznać! - Przed chwilą proponowałeś spotkanie. Zamierzałeś przyjść w torbie na głowie? - Spotkanie mnie nie interesuje. - Spotkajmy się. Jestem normalnym facetem, możesz mi zaufać, naprawdę. - Żona też ci ufa, że nie rozsyłasz zdjęć swoich genitaliów przypadkowym kobietom w internecie? - TO ZNACZY, ŻE TY NAPRAWDĘ NIE CHCESZ SIĘ ZE MNĄ SPOTKAĆ???????!!!??? Naprawdę nie chciałam. Najpierw zaspamował mnie setką kilkuznakowych wiadomości w tonie "szkoda...", "a może jednak???" a potem przysłał drugie tyle, z wyzwiskami i pretensjami, że jestem durną dz., która nie wie czego chce i zmarnowałam jego czas. Drugi... nie mam pojęcia dlaczego ja się z nim spotkałam. Rozmawialiśmy pięć dni, ale intensywnie. Zdążyłam kilka razy wspomnieć, że mam chłopaka i nic mnie nie interesuje, a rozmawiałam tylko po to żeby odświeżyć sobie język (to był obcokrajowiec). No ale stwierdził, że akurat jest w Polsce i niebawem wyjeżdża, a możemy się przecież spotkać jak kumple. No to dobra... poszłam. Zaczął od opowieści o swoim nieszczęśliwym małżeństwie w którym żona go bije i z nim nie sypia. I że chciałby znaleźć kobietę z którą mógłby sypiać dopóki dzieci nie podrosną (z opowieści wynikało, że najmłodsze ma 6 czy 7 lat). Zaśmiałam się, że niesamowicie kusząca propozycja i na pewno tabuny kobiet się na niego rzucą. Dał mi do zrozumienia, że ja mogę dostąpić zaszczytu bycia tą kobietą (dosłownie, wspominał coś o tym, że inne są "za głupie" i "niegodne", wliczając w to małżonkę). Dałam mu do zrozumienia, że nie jestem zainteresowana. Powiedział, że ok, wróciliśmy do neutralnych tematów. Na pół godziny, potem powiedział, że w sumie to on już myśli o rozwodzie i jakby tylko był pewny swoich uczuć to rozważyłby rozwód wcześniej. Wyliczył mi swoje zalety i dał mi do zrozumienia, że mogłabym być tą szczęściarą. Dałam mu do zrozumienia, że nie jestem zainteresowana i zapytałam cóż to za durny pomysł szukania kochanki na drugim końcu Europy. Powiedział mi, że miłość nie wybiera. Zgodziłam się, ale zauważyłam, że tu nie ma żadnej miłości i po prostu rwie przypadkową babę z którą pogadał przez chwilę i która sobie tego nie życzy. Powiedział, że ok, znowu wróciliśmy do neutralnych tematów. Znowu na pół godziny. Potem zasugerował, że w sumie może się rozwieść natychmiast bo już nawet był u prawnika - w związku z czym może byśmy poszli do niego do hotelu. W kilku niekulturalnych słowach wyjaśniłam mu, że wychodzę. Zasypał mnie przeprosinami... że to była chwila słabości... że nad sobą nie panował biedaczek... że to po części też moja wina, bo gdybym była brzydsza to by się tak nie zachował... i że łączy nas coś wyjątkowego i nie powinniśmy tego marnować... i jak bardzo żałuje. Powiedziałam, że "ok" i żeby już przestał. Uparł się, że mnie odprowadzi - a skoro już i tak przechodziliśmy obok jego hotelu... No to się wściekłam i powiedziałam, że rozumiem jego żonę, bo właśnie sama mam ochotę go pobić. O d c z e p i ł s i ę. Napisał parę dni później, że czuje się zawiedziony tym, że go wykorzystałam, bo jak mi się chciało gadać, to on był, a jak jemu się chciało ... to już mu nie chciałam wyświadczyć żadnej uprzejmości (!) i ... (tu nastąpił barwny opis tego, co mogłabym zrobić zamiast klasycznego seksu). Wkurzyłam się i odpisałam, że nie obciągam facetom, którzy nie szanują moich opinii i ignorują moje "nie" tysiąc razy. Odpisał, że bardzo się mylę co do niego, bo on szanuje moje opinie i moje "nie". I że przyjedzie znowu znowu za jakiś czas to moglibyśmy się spotkać znowu, bez presji. Nie zrozumiał dlaczego już mu nie odpisałam. No ale jasne, moja wina. W ogóle powinnam siedzieć w domu i nie wychodzić nigdzie, bo jak zamienię z facetem dwa słowa to naturalną konsekwencją tego powinien być seks i nie powinnam się dziwić ani mieć pretensji, że próbują sobie to wyegzekwować. A propos tego portalu jeszcze jedna fajna historia. Ale akurat dziewczyna. W profilu informacje, że najbardziej ceni "szczerość, otwartość, prawdomówność i mówienie prawdy", a najbardziej nie znosi "kłamstwa, obłudy, hipokryzji i nie mówienia prawdy" (na to mi się zawsze włącza czerwona lampka, bo chyba naturalne że nikt nie lubi być okłamywany, po co to podkreślać tysiąc razy?). Najpierw gadka normalna, niby miałyśmy to samo hobby, parę dłuższych wiadomości na ten temat, nawet się ciekawie rozmawiało. Potem zainteresowała się moimi zdjęciami i tym dlaczego na wszystkich jestem tak poubierana - tzn. długi rękaw i długie spodnie zamiast "pokazać trochę ciała" - z tego natychmiast wywnioskowała, że mam niską samoocenę i wstydzę się swojego ciała podczas gdy ona nie i może mi wysłać swoje inne zdjęcia, bardziej szczegółowe. [Eee - ale po co?] Nie wyjaśniła po co, chciała, wysłała. Dziwne te zdjęcia były... W tej rozmowie potem tak fajnie wyszło, zadeklarowała, że jest bardzo szczerą osobą i mogę ją spytać o wszystko a ona odpowie na każde pytanie. Ja zadeklarowałam, że wyślę jej swoje zdjęcia bez długich rękawów jeśli faktycznie odpowie mi szczerze na kilka pytań. Dlaczego wysłałaś mi te zdjęcia? - żeby ci pokazać, że nie wstydzę się swojego ciała Mówisz po węgiersku? - nie, dlaczego? To może po rumuńsku? - nie A byłaś kiedyś w Rumunii, na Węgrzech albo w krajach byłej Jugosławii? - nie, a ty? Tak. I jeszcze jedno, wybacz mi śmiałość, ale nie jesteś przypadkiem prostytutką? - nie! dlaczego zadajesz takie dziwne pytania? Bo te same zdjęcia, które mi wysłałaś wiszą na rumuńskich, węgierskich i chorwackich serwerach w dodatku do ogłoszeń jakiejś luksusowej call girl, więc wróćmy jeszcze raz do pierwszego pytania... Zablokowała (zapewne nie była kobietą) mnie w 2 minuty na portalu, potem na mailu, profil też zniknął w przeciągu kilku minut. Wydały mi się podejrzane, więc sprawdziłam w google images. Ale najgłupsze, że ja naprawdę byłam zupełnie szczerze ciekawa po co ta osoba wysłała mi te zdjęcia. I chciałam usłyszeć odpowiedź. Wcześniej też coś wspominał/a o ewentualnym spotkaniu. To z pewnością mogłoby być ciekawe doświadczenie, prawie na pewno moje ostatnie. |
2015-08-07, 22:14 | #49 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2009-12
Wiadomości: 669
|
Dot.: Koszmarne spotkania wieńczące znajomość internetową.
Cytat:
Nigdy nie pojmę facetów w związkach, którzy wiedzą, że ich kumpela smoli cholewki do nich, ale udają, że jest super. W sumie kobiet to też dotyczy. Przecież jest w cholere perfidnych osób, które żeby dostać to co chcą idzie po trupach - nawet, jeśli uważają się za naszych przyjaciół. Nie chciałabym tak narażać zaufania partnera. |
|
2015-08-07, 22:19 | #50 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-07
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 14 836
|
Dot.: Koszmarne spotkania wieńczące znajomość internetową.
gratuluje
__________________
https://wizaz.pl/forum/showthread.ph...story by Elfir *** Kiedy stwórca składał ten świat, miał mnóstwo znakomitych pomysłów, jednak uczynienie go zrozumiałym jakoś nie przyszło mu do głowy. T.Pratchett |
2015-08-07, 22:38 | #51 |
plum plum
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 4 384
|
Dot.: Koszmarne spotkania wieńczące znajomość internetową.
ja aż tak hardkorowych przypadków nie miałam, generalnie miałam sporo szczęścia do mężczyzn, z którymi się umawiałam i nawet jeśli spotkanie było po prostu niezręczne i oboje czuliśmy, że to pomyłka, to mimo wszystko było miło i nie żałuję tego czasu nie mogę raczej nic złego powiedzieć o większości tych facetów
choć jednego pana chciałabym wymazać z pamięci. Spotkaliśmy się dość spontanicznie, koleś napisał do mnie po prostu na sympatii, czy pójdę na żywioł i dam się wyciągnąć na kawę następnego dnia. Popisaliśmy trochę, uznałam, że jest ok, zgodziłam się. Zdjęcia rzeczonego pana nie było, ale z opisu wynikało, że wysportowany, wyższy ode mnie o 10cm, włosy ciemne... Wyobraźnia zadziałała. Znakiem rozpoznawczym miał być kapelusz. Po przyjściu na miejsce zobaczyłam łysego gościa, sięgającego mi nieco ponad ramię (mam 166cm wzrostu), do tego miał niesamowicie jasną karnację, żeby nie powiedzieć - albinos. No i brak rzęs i brwi... Ale wiadomo, wygląd to nie wszystko, poszliśmy na tą kawę. Na kawie zaczął się potok żali na dziewczyny z portali, że siakie, że owakie, że ze spotkań uciekają itp. Napomknęłam, że może z powodu braku zdjęcia albo opisu własnej osoby. Zostało to zignorowane i zalane potokiem narzekań na podatki, złe drogi itp. Później ruszyliśmy na spacer. Akurat dużo się działo na mieście, sporo turystów, tłok itp. Jego przez przypadek pod jakimś muzeum potrącił jakiś starszy pan. Wtedy zaczęło się piekło, koleś zaczął się z nim szarpać, wyzywać, krzyczeć, że będzie chciał odszkodowanie. Po prostu sobie poszłam.
__________________
May the Force be with You!
|
2015-08-07, 22:58 | #52 | ||||||
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2015-07
Wiadomości: 7 272
|
Dot.: Koszmarne spotkania wieńczące znajomość internetową.
Owszem. Jestem uprzedzona rozumem, doświadczeniem i obserwacją.
To były święte słowa - miała rację, że powinnyśmy unikać Jacków. Jak na razie żadnego porządnego Jacka na własne oczy nie widziałam - gdzie tu sprzeczność? Cytat:
Cytat:
Przeproszę Jacków i zdezaktualizuję tę informację natychmiast po spotkaniu dwóch porządnych Jacków. Póki co nie widzę powodu. Nie sądzę, by wszystkie Jacki świata tego dbały o opinię jakiejś przypadkowej obcej im baby - jeśli dbają to trudno, dołożyłeś do tego swoją cegiełkę. Cytat:
Cytat:
Jeśli chciała z Tobą randkować - należało urwać kontakt ze względu na nieświadomą dziewczynę w domu, żeby nie zachowywać się wobec niej podle. Jeśli chciała się z Tobą kumplować - należało jej wytłumaczyć, że spotykać się nie zamierzasz i nie zachowywać się wobec niej podle. Cytat:
Cytat:
On wiedział. Że ona chce się spotkać. Z facetem, z którym rozmawiała przez kilka miesięcy. ON WIEDZIAŁ, TY WIEDZIAŁEŚ, ona nie wiedziała. Stwierdziłeś, że zgodziłeś się na to żeby on pojechał zamiast Ciebie żeby ich "skumać". Zgodnie z Twoją logiką on nie chciał jej wykorzystać bo TY CHCIAŁEŚ ICH SKUMAĆ? Nie chciał jej wykorzystać bo WIEDZIAŁ, ŻE ONA NIE WIE, ŻE NA SPOTKANIE PRZYJEDZIE OBCY FACET? Nie chciał jej wykorzystać, bo w ogóle jej nie znał i pojechał obczaić jak wygląda? Co to za dziwaczna logika? - bo nie pojmuję. Ty sobie myślisz, że byłeś w porządku na jakimkolwiek etapie tej znajomości? Dla Ciebie dziwnym jest, że ona nie chciała jej kontynuować? I zdumiewa Cię, że osoby, które przeczytały tę historię czepiają się Bogu ducha winnego, pełnego moralnych zasad i dobrych chęci nieszczęśnika, który nie jest wróżką i nie mógł przewidzieć, że upokorzona i oszukana laska z jakichś nieznanych, nieprzeniknionych i tajemniczych powodów nie chciała już być potem Twoją kumpelą? Człowieku... litości. |
||||||
2015-08-08, 09:20 | #53 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2013-01
Lokalizacja: Z Internetów.
Wiadomości: 666
|
Dot.: Koszmarne spotkania wieńczące znajomość internetową.
Cytat:
Okropna jesteś, jak mogłaś majtek nie ściągnąć
__________________
Żyję w zawieszeniu.
Lepiej być samemu i mieć poczucie zwycięstwa, niż być z kimś, z kim się nie uda. - Meredith Grey |
|
2015-08-08, 09:29 | #54 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2010-10
Lokalizacja: południe
Wiadomości: 2 041
|
Dot.: Koszmarne spotkania wieńczące znajomość internetową.
Jako nastolatka miałam okres w trakcie liceum, w którym dość regularnie "czatowałam " i dwa razy zdarzyło mi się umówić z chłopakami z Internetu. Z jednym było ok, żałuję że kontakt nam się urwał, bo był bardzo w porządku, ale cóż, taki wiek że znajomi pojawiają się i znikają😉
Z drugim natomiast jakoś znajomość rozwinęła się do kilku spotkań, były jakieś przytulanki, pocałunki, ale nic więcej, miałam 16 lat, dla mnie było za wcześnie, zresztą chłopak był 3 lata starszy i absolutnie na nic nie nalegał. Doszło nawet do tego, że raz Pojechałam do jego domu, a on był raz u mnie. Generalnie takie podchody nastolatków, nic mu nie obiecywałam, nie deklarowałam uczuć itd., on też nic nie mówił na takie tematy, ogólnie był dość małomówny i to mnie w nim trochę drażniło. No i stało się, postanowiłam zakończyć znajomość. Nie wiedziałam, że on tak zareaguje, stwierdził, że jest załamany, że niemal złamałam mu serce bo mu było ze mną tak dobrze, że nie mogę go tak zostawić, przecież byłam w jego domu, poznałam rodzinę itd. Później codziennie do mnie wypisywał na gadu-gadu, że cierpi, płacze, pije, że jego mama o mnie pyta, no ogólnie katastrofa. Z początku Miałam wyrzuty sumienia, ale potem zaczęło mi grać na nerwach, bo znaliśmy się raptem z miesiąc, a tu taki cyrk, jakbym co najmniej zerwała zaręczyny😉I to byłoby jeszcze do zaakceptowania, gdyby nie wiadomość od niego pewnego dnia, że tak strasznie go zraniłam, że jego cierpienie mogłoby się zmniejszyć tylko wtedy "gdy pozwoliłaby mu być swoim pierwszym ". Dokładnie takich słów użył,w ogóle w pierwszej chwili nie załapałam o co chodzi, a potem uznałam, że jest tak absurdalne, że to chyba żart. Ale on, że to serio, rozpisał się trochę nawet na ten temat, że to według niego całkiem logiczne, że powinnam iść z nim do łóżka w celu mu zadośćuczynienia 😂 tak mnie tym wkurzył, że po prostu go zablokowałam. Później pisał do mnie z innego numeru, podszywał się pod własnego przyjaciela, że niby "mój były " ma depresję, że błaga żebym się z nim spotkała itd.. Trochę to trwało zanim się odczepił, pisał z kilku różnych kont i zaczynałam się go już bać. Normalnie nie wiadomo co w człowieku siedzi😏 Piszę z telefonu-pozdro szejset
__________________
"Jakiś" to nie to samo co "jakichś"!!! "Zenek, co ty jakiś nie w sosie jesteś? Może zjadłbyś jakichś pierożków babcinych?" |
2015-08-08, 10:18 | #55 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2013-12
Wiadomości: 3 463
|
Dot.: Koszmarne spotkania wieńczące znajomość internetową.
geosmina mi przypomniała innego faceta. Byłam świeżo po zakończeniu związku (1,5 roku). Poznałam faceta na jakieś stronie, czy czacie? Nawet nie wiem. Spotykaliśmy się parę razy. Był niesmiały bardzo w moim towarzystwie, wypisywał słodziutkie smsy. Cud malina. Po tygodniu (!) znajomości wyznał mi miłość i był rozczarowany faktem, że ja do niego nic nie czuję. Ale cóż. Uznałam, że to pewnie zauroczenie. Po jakimś czasie spotykania się (nie byliśmy parą) przespaliśmy się. I od tej pory tragedia. Dla mnie to był "wybryk" i nie miałam zamiaru spotykać się na seks, co też mu zakomunikowałam. Wtedy też zmienił front. Seks wysunał się na pierwszy tor a słodkie teksty się własciwie skończyły. Koniec nastapił po żenującym tekscie. Mielismy się spotkać ja i on, plus kolega z moją przyjaciółką (taka trochę dla nich randka w ciemno). W związku z tym, że do klubów mam daleko trzeba było zorganizować nocleg w hotelu jakimś. Od razu zaznaczyłysmy, że ja mam pokój z koleżanką a oni razem (kolezanka nie miała zamiaru spędzić nocy z obcym facetem i ja to rozumiałam). Mój niedoszły się nie zgodził bo "sobie nie por***cham". Się wkurzyłam, bo jechaliśmy na zabawę a nie igraszki, więc stwierdziłam że kończę tę znajomość. Wkurzył się coś tam przebąkiwał, że on się nie nie zgadza, ale koniec końców nie miał wyjścia.
Dwa miesiące później napisał z propozycją spędzenia nocy w hotelu. Zatkało mnie totalnie. Przypomniałam mu delikatnie, że zerwałam z nim znajomość. "Ale ja nie zerwałem". W ogóle zgubił mój numer gg, telefonu i teraz znalazł, bo inaczej by się odezwał. A do hotelu idziemy aby porozmawiać a nie na seks. Aha. Wypisywał do mnie jeszcze niecałe dwa lata po tym zdarzeniu. Za każdym razem to samo: chciał porozmawiać w hotelu. Argumentował, że go rozprawiczyłam, więc powinnam z nim być do końca życia, że on się nie zgadza na rozstanie. Napisał akurat jak szłam z ówczesnym narzeczonym na spacer i nawet to do niego nie dotarło. Pisał nawet dwa razy jako ktoś inny. Raz jako kumpela "że X bardzo tęskni" drugi raz jako niby kumpel "ciekawi go jaki był w łózku". Dostał odpowiedź "sam sobie sprawdź". Nie miałam jego numeru a i tak pisal z różnych, więc zablokować się go nie dało. Koniec umowy uwolnil mnie od debila. Całość trwała jakiś miesiąc i wcale nie żałuję tego seksu. Przynajmniej zakończyłam związek zanim się wpakowalam w miłość z kretynem.
__________________
Szczęście w budowie... Życie jest jak jazda na rowerze. Żeby utrzymać równowagę musisz się poruszać naprzód. A. E.
|
2015-08-08, 19:09 | #56 | |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2010-10
Lokalizacja: południe
Wiadomości: 2 041
|
Dot.: Koszmarne spotkania wieńczące znajomość internetową.
Cytat:
Jego postawa szokuje mnie do tej chwili tym bardziej, że ja byłam bardzo młodziutka, byłam dziewicą i żadnych aluzji co do seksu nie było z żadnej strony. Wiedziałam od niego, że uprawiał seks z poprzednią dziewczyna 3 razy i tyle. Obrzydliwe były te jego żądania, że po prostu mam się z nim przespać za karę że zerwałam 😒 Piszę z telefonu-pozdro szejset
__________________
"Jakiś" to nie to samo co "jakichś"!!! "Zenek, co ty jakiś nie w sosie jesteś? Może zjadłbyś jakichś pierożków babcinych?" |
|
2015-08-08, 20:49 | #57 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 13 872
|
Dot.: Koszmarne spotkania wieńczące znajomość internetową.
Cytat:
Chyba nie musze wspominac, ze sie juz ponownie nie spotkalismy?
__________________
,,Jeśli Twoja wada to rozmiar to sama się krzywdzisz...'' Dietkuję Edytowane przez kochanowska Czas edycji: 2015-08-08 o 21:05 |
|
2015-08-08, 21:56 | #58 | ||
BAN stały
Zarejestrowany: 2011-01
Lokalizacja: ostatni bastion obiektywizmu
Wiadomości: 9 515
|
Dot.: Koszmarne spotkania wieńczące znajomość internetową.
Cytat:
---------- Dopisano o 22:56 ---------- Poprzedni post napisano o 22:55 ---------- Cytat:
|
||
2015-08-08, 23:16 | #59 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 13 872
|
Dot.: Koszmarne spotkania wieńczące znajomość internetową.
W moim miescie, kilkanascie km od niego, nie u mnie w domu. No nie wiem czy takie fajne jest, ze 30 latka na randke przywozi ojciec, mogl sam przyjechac, no ale ten typ juz tak ma
__________________
,,Jeśli Twoja wada to rozmiar to sama się krzywdzisz...'' Dietkuję |
2015-08-08, 23:48 | #60 | |
Wtajemniczenie
|
Dot.: Koszmarne spotkania wieńczące znajomość internetową.
Cytat:
Ja kiedys umowilam sie z chlopakiem z mojego miasta. Od poczatku wiadomo bylo, ze jest starszy, mial jakies 18 czy 19 lat, a ja cos kolo 14. Umowilismy sie na osiedlu, na ktorym mieszkalam. Przyszedl z kolega, po czym usilowali mnie zaciagnac... do knajpy na piwo. Ja totalnie sploszona, bo nigdy w zyciu nie mialam w ustach alkoholu, a poza tym jeszcze jakas sasiadka zobaczy gdzie ide Chwile pozniej okazalo sie, ze skoro nie pojde na piwo to oni nie maja mi w zasadzie nic wiecej do powiedzenia. No, poza pytaniem: 'a masz jakies fajne i ladne kolezanki?' |
|
Nowe wątki na forum Intymnie |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 04:06.