Czy życie w rodzinie to ciągły stres i awantura? - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Być rodzicem

Notka

Być rodzicem Forum dla osób, które starają się o dziecko, czekają na poród lub już posiadają potomstwo. Rozmawiamy o blaskach i cieniach macierzyństwa.

Zamknij wątek
 
Narzędzia
Stary 2015-07-08, 17:04   #1
musicman
Zadomowienie
 
Avatar musicman
 
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 1 806

Czy życie w rodzinie to ciągły stres i awantura?


Mam dwoje dzieci w wieku 3 i 6 lat i nasze życie to ciągła awantura. Kochamy nasze dzieci i wiem bez nich byłabym nieszczęśliwa. A jednak już nie wyrabiamy, szczególnie teraz gdy zaczęły się wakacje i oboje są w domu….
Może to kwestia tego, że oboje pracujemy w domu (wolne zawody) i jesteśmy z nimi na przemian. Nie mamy opiekunki, babcia pomaga 2-3 razy w tyg. gotując nam obiad.

Niby super układ. Tylko że kiedy obserwujemy innych rodziców to wychodzi na to, że najbardziej zrelaksowani są ci którzy zatrudniają nianię i są 10 godzin dziennie poza domem. Sama czasami mam takie dni , że wychodzę do pracy i wtedy mam wrażenie, że to że pracuję to luksus, wypoczynek, nawet największy zapierdziel jest ciekawszy niż ciągły krzyk i stres, a czas mija jak z bicza strzelił.
Godziny w domu ciągną się niemiłosiernie, o 9 rano już mam ochotę skakać przez okno a cały dzień przed nami… Zaczyna się od tego, że moje dzieci wstają codziennie ok 6 rano i od razu kłócą się o wszystko tak głośno, że słyszą nas chyba wszyscy sąsiedzi. Późniejsze kładzenie spać nie przekłada się na późniejsze wstawanie. .. itd.

Nasze życie bardzo odbiega od wyobrażenia jakie miałam o życiu w rodzinie. Jestem jedynaczką i w moim rodzinnym domu było tak, że rodzice mówili do mnie, ewentualnie tłumaczyli jeżeli nie chciałam ich słuchać i jakoś dochodziliśmy do porozumienia. Nikt na mnie nie krzyczał, nie dawał klapsów a w domu był spokój. Z moimi dziećmi jest tak, że dopóki nie wydrę się na maksa to nie posłuchają. Żeby wymusić coś na nich trzeba byłoby chyba ich bić (nie próbowałam) , bo prośby i groźby nie skutkują. Dzieci się biją, szarpią, nie biją tylko nas bo widzą że nie wolno.

CO innego gdy jestem w domu z jednym dzieckiem (gdy drugie jest w przedszkolu lub z mężem poza domem). Wtedy jest spokój, bawimy się, rozmawiamy, spacerujemy i dogadujemy bez jakichś większych problemów. Kocioł zaczyna się gdy dzieci jest dwoje. Znowu krzyk, agresja i nasza ciągła złość na nie, zniecierpliwienie, zmęczenie….

Doszło do tego, że oboje chodzimy po domu jak dwa roboty, nie rozmawiamy ze sobą, bo nie mamy czasu ani siły i tylko obsługujemy towarzystwo: pić, keść, siku, kupa, naleśniki, plac zabaw, dentysta itd..
Wieczorem siadamy do pracy, potem idziemy spać…
Wolny mamy 1 dzień w miesiącu kiedy przyjeżdżają dziadkowie.
Na co dzień na dziadków nie możemy liczyć a babcia która jest blisko ze względu na stan zdrowia nie zostaje sama nawet z jednym dzieckiem a co dopiero z dwójką.

Chciałabym porównać naszą sytuację z innymi rodzicami małych dzieci z niewielką róźnicą wieku. Nie umiem ocenić czy my robimy wszysko źle czy tylko mamy nieadekwatne wyobrażenie o życiu z małymi dziećmi.

WIekszość naszych znajomych ma jedno dziecko – i nie wiedzą w czym my mamy taki problem, z kolei znajomi mający dwoje dzieci mają opiekunki do 18 i też nie za bardzo rozumieją co my tacy zblazowani. Dzieci naszych znajomych właśnie wyjechało do babć/cioć i na placu zabaw będziemy pewnie do września sami.

Jesteśmy tak wyczerpani, że myslimy że popełniliśmy błąd chcąc wychować swoje dzieci samodzielnie a nie przy pomocy obcych pań zwanych pieszczotliwie nianiami. Pewnie powinniśmy od niemowląt zatrudnić nianię, pracować poza domem i mieć cały ten bajzel gdzieś.


Może ktoś ma podobnie, a może radzicie sobie lepiej?

Edytowane przez musicman
Czas edycji: 2015-07-08 o 17:06
musicman jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-07-08, 19:25   #2
floragia
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2014-11
Wiadomości: 268
Dot.: Czy życie w rodzinie to ciągły stres i awantura?

Moja sytuacja jest trochę podobna, bo też pracuję zazwyczaj w domu, mam jedno dziecko więc tu jest dużo łatwiej, ale czasami mam wrażenie, że jestem ciągle w pracy, bo jednak od rana do późnego wieczora (często do 24 pracuję nad jakimiś projektami) coś muszę robić, synek jest bardzo żywym dzieckiem i domaga się dużej ilości uwagi, czasami bywa ciężko i też mam chwile gdy myślę, że dużo lepiej by było jakbym poszła do pracy w biurze itp. na ileś godzin i miała spokój, ale z drugiej strony radość patrzenia na rozwój i budowanie więzi z dzieckiem dają mi wielką satysfakcję. Przy czym nie wyobrażam sobie jak na razie drugiego takiego malucha więc wstrzymujemy się z decyzją o drugim dziecku, jeśli w ogóle będziemy je mieć.
floragia jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-07-08, 19:55   #3
ajah
wańka wstańka
 
Avatar ajah
 
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 12 467
Dot.: Czy życie w rodzinie to ciągły stres i awantura?

Cytat:
Napisane przez musicman Pokaż wiadomość
Mam dwoje dzieci w wieku 3 i 6 lat i nasze życie to ciągła awantura. Kochamy nasze dzieci i wiem bez nich byłabym nieszczęśliwa. A jednak już nie wyrabiamy, szczególnie teraz gdy zaczęły się wakacje i oboje są w domu….
Może to kwestia tego, że oboje pracujemy w domu (wolne zawody) i jesteśmy z nimi na przemian. Nie mamy opiekunki, babcia pomaga 2-3 razy w tyg. gotując nam obiad.

Niby super układ. Tylko że kiedy obserwujemy innych rodziców to wychodzi na to, że najbardziej zrelaksowani są ci którzy zatrudniają nianię i są 10 godzin dziennie poza domem. Sama czasami mam takie dni , że wychodzę do pracy i wtedy mam wrażenie, że to że pracuję to luksus, wypoczynek, nawet największy zapierdziel jest ciekawszy niż ciągły krzyk i stres, a czas mija jak z bicza strzelił.
Godziny w domu ciągną się niemiłosiernie, o 9 rano już mam ochotę skakać przez okno a cały dzień przed nami… Zaczyna się od tego, że moje dzieci wstają codziennie ok 6 rano i od razu kłócą się o wszystko tak głośno, że słyszą nas chyba wszyscy sąsiedzi. Późniejsze kładzenie spać nie przekłada się na późniejsze wstawanie. .. itd.

Nasze życie bardzo odbiega od wyobrażenia jakie miałam o życiu w rodzinie. Jestem jedynaczką i w moim rodzinnym domu było tak, że rodzice mówili do mnie, ewentualnie tłumaczyli jeżeli nie chciałam ich słuchać i jakoś dochodziliśmy do porozumienia. Nikt na mnie nie krzyczał, nie dawał klapsów a w domu był spokój. Z moimi dziećmi jest tak, że dopóki nie wydrę się na maksa to nie posłuchają. Żeby wymusić coś na nich trzeba byłoby chyba ich bić (nie próbowałam) , bo prośby i groźby nie skutkują. Dzieci się biją, szarpią, nie biją tylko nas bo widzą że nie wolno.

CO innego gdy jestem w domu z jednym dzieckiem (gdy drugie jest w przedszkolu lub z mężem poza domem). Wtedy jest spokój, bawimy się, rozmawiamy, spacerujemy i dogadujemy bez jakichś większych problemów. Kocioł zaczyna się gdy dzieci jest dwoje. Znowu krzyk, agresja i nasza ciągła złość na nie, zniecierpliwienie, zmęczenie….

Doszło do tego, że oboje chodzimy po domu jak dwa roboty, nie rozmawiamy ze sobą, bo nie mamy czasu ani siły i tylko obsługujemy towarzystwo: pić, keść, siku, kupa, naleśniki, plac zabaw, dentysta itd..
Wieczorem siadamy do pracy, potem idziemy spać…
Wolny mamy 1 dzień w miesiącu kiedy przyjeżdżają dziadkowie.
Na co dzień na dziadków nie możemy liczyć a babcia która jest blisko ze względu na stan zdrowia nie zostaje sama nawet z jednym dzieckiem a co dopiero z dwójką.

Chciałabym porównać naszą sytuację z innymi rodzicami małych dzieci z niewielką róźnicą wieku. Nie umiem ocenić czy my robimy wszysko źle czy tylko mamy nieadekwatne wyobrażenie o życiu z małymi dziećmi.

WIekszość naszych znajomych ma jedno dziecko – i nie wiedzą w czym my mamy taki problem, z kolei znajomi mający dwoje dzieci mają opiekunki do 18 i też nie za bardzo rozumieją co my tacy zblazowani. Dzieci naszych znajomych właśnie wyjechało do babć/cioć i na placu zabaw będziemy pewnie do września sami.

Jesteśmy tak wyczerpani, że myslimy że popełniliśmy błąd chcąc wychować swoje dzieci samodzielnie a nie przy pomocy obcych pań zwanych pieszczotliwie nianiami. Pewnie powinniśmy od niemowląt zatrudnić nianię, pracować poza domem i mieć cały ten bajzel gdzieś.


Może ktoś ma podobnie, a może radzicie sobie lepiej?
Może warto pomyśleć o przyczynach konfliktu miedzy dziećmi i organizacji czasu. Możłiwe też, ze potrzbujecie zwyczajnie czasu dla siebie, złapania oddechu i dystansu.
Mam dwójkę dzieci. Jedno 8 lat, drugie 4 lata. Wychowuję je sama.
Kłótnie między nimi się pojawiają i owszem, ale nie aż tak często.
__________________
nauczycielu, zajrzyj
ajah jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-07-08, 20:30   #4
_vixen_
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 17 087
Dot.: Czy życie w rodzinie to ciągły stres i awantura?

Każdy by zwariował spędzając całe dnie z mężem i dziećmi. Jasne, że powinniście mieć opiekunkę, żeby czasem się wyrwać z kieratu.
_vixen_ jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-07-08, 20:36   #5
201708160922
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2011-10
Wiadomości: 10 444
Dot.: Czy życie w rodzinie to ciągły stres i awantura?

A co powiesz na to, że także rodzice, którzy pracują i wychowują dzieci z pomocą obcych pań (pieszczotliwie nazywanych nianiami) mają podobne odczucia? Wracają do domu po kilku godzinach i zaczyna się ostra jazda bez trzymanki dopóki młode nie padną? Zgadzam się z _vixen_.
201708160922 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-07-08, 21:03   #6
0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-03
Wiadomości: 44 997
Dot.: Czy życie w rodzinie to ciągły stres i awantura?

Starsza 5l.2mce, młodsza 2,5 roku, potrafia bawić się rewelacyjnie, i potrafią się pożreć młodsza nie wszystko jeszcze rozumie, a starsza jest tylko dzieckiem i nawet, jak rozumie, że młodsza nie rozumie, to... niekoniecznie to przyjmie do wiadomości

Teraz mam wakacje, ale w sumie codziennie siedzę przy kompie i staram się pracować, mąż ma różnie, albo cały dzień wolny, albo cały dzień praca, więc ogarniam młodzież tylko ja. Plus taki, że 2 piętra wyżej moja mama, kiedy bywa już naprawdę gorąco między nimi, time out w postaci 30minutowej nasiadówy u babci z reguły załatwia sprawę - mają tam jakieś swoje zabawki, no i babcia wyciąga różne swoje skarby
minus - który jest i plusem - mieszkanie w ścisłym centrum, więc ani koleżanek obok, ani placu zabaw, tyle, że w pobliżu przedszkola kilka koleżanek jest to dzwonimy i umawiamy się na plac przyprzedszkolny.
Ale wiem, że gdybym miała pełnoetatowo pracować w domu przy kompie - nie dalabym przy moich córkach rady. A są, jak to się mówi, ogólnie grzeczne
0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-07-08, 22:44   #7
invisible_01
Zakorzeniona
 
Avatar invisible_01
 
Zarejestrowany: 2010-02
Wiadomości: 23 947
Dot.: Czy życie w rodzinie to ciągły stres i awantura?

Nie mam dzieci, ale potrafię sobie wyobrazić pracę w domu i ciągłe przebywanie z dziećmi i wiem, że nie wytrzymałabym tak. Uważam, że jednak dobrze jest oddzielać życie prywatne, rodzinne od zawodowego. W Waszym przypadku jest to niemożliwe - cały czas jesteście w domu, a jednocześnie w pracy. Każdy by zwariował. Moim zdaniem dobrym pomysłem byłby powrót - choćby na część etatu - do "normalnej" pracy lub też zatrudnienie opiekunki, która choć raz w tygodniu zajmie się dzieciakami, a Wy odetchniecie.
invisible_01 jest offline Zgłoś do moderatora  

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2015-07-08, 23:39   #8
Klarissa
Zakorzenienie
 
Avatar Klarissa
 
Zarejestrowany: 2007-11
Wiadomości: 16 431
Dot.: Czy życie w rodzinie to ciągły stres i awantura?

Dzięki za ten post, dobrze wiedzieć, że nie jestem sama. Mam dwoje - niecałe 5 lat oraz niecałe 2,5 roku. Pracuję w domu, głownie wieczorami, nocami. Rano z trudem otwieram oczy i zaczynam piękny dzień. Moim dodatkiem do tego co piszesz jest to, że ja mam dzieci notorycznie chore, czyli każde z nich przynajmniej 1 raz w miesiącu jest chore, tak więc de facto połowa miesiąca upływa mi dodatkowo na leczeniu dzieci. Dzieci czasem sobie dokuczają, czasem się bawią razem, różnie. Młodsze do tego ma zaburzenia odżywiania, często większość dnia to próba nakarmienia go.
Nie krzyczę zbyt często , nie biję, ale czuję jak wariuję z każdym dniem bardziej. Piszę całkiem serio, robię się dziwna. Kocham dni, w których muszę pojechać do biura/na spotkanie/gdzieś gdzie nie da się zabrać dzieci. Wtedy babcia zajmuje się nimi kilka godzin i to są jedyne chwile, kiedy czuję, że żyję. Pozostałe dni upływają na obsługiwaniu moich dzieci jak jakichś książąt. Kocham moje dzieci, bardzo. Ale im dłużej jestem ich mamą tym więcej mam wątpliwości czy jestem odpowiednią osobą na odpowiednim miejscu.

No to się wygadałam.
Pewnie ci to nie pomoże, ale pomyśl sobie tak czysto "po polsku" - inni też mają źle, nie jesteś sama
__________________
Mam dwoje okruszków - jeden większy, a drugi całkiem malutki

Edytowane przez Klarissa
Czas edycji: 2015-07-08 o 23:41
Klarissa jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-07-09, 05:32   #9
_vixen_
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 17 087
Dot.: Czy życie w rodzinie to ciągły stres i awantura?

Cytat:
Napisane przez CzasKomety Pokaż wiadomość
A co powiesz na to, że także rodzice, którzy pracują i wychowują dzieci z pomocą obcych pań (pieszczotliwie nazywanych nianiami) mają podobne odczucia? Wracają do domu po kilku godzinach i zaczyna się ostra jazda bez trzymanki dopóki młode nie padną? Zgadzam się z _vixen_.
Zresztą ja uważam, że dobra niania nie jest zła. To jest jakiś chory i szkodliwy wymysł dzisiejszych czasów, ze dzieci wychowują tylko rodzice. Potem wręcz kończą w wariatkowie dzięki swoim dzieciom
Dziecko potrzebuje płodozmianu, raz rodzice, raz niania/przedszkole, babcia, ciocia, szwagier, bratowa, jakaś znajoma mamy z rówieśnikami...
_vixen_ jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-07-09, 07:00   #10
musicman
Zadomowienie
 
Avatar musicman
 
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 1 806
Dot.: Czy życie w rodzinie to ciągły stres i awantura?

Dziękuję Wam za opinie.


Święte słowa - płodozmian. Kiedyś w opiece pomagała matce całą wioska, teraz siedzimy sami w domach, sterroryzowani przez dzieci.



Klarissa - Fajnie, że ktoś mnie rozumie. Jedzenie i choroby pomijam, bo to przechodzi chyba każdy rodzic. Niejadkowanie jest na porządku dziennym. Moje dzieci właściwie nie jedzą obiadów, najlepiej jadłyby same słodycze. Finał jest taki że dzieci chodzą głodne i złe co nie skłania ich o jedzenia i tak w koło. Chorób też przyżyliśmy tyle, że lepiej nie gadać. Młody zimą wymiotował katarem całą zimę, co noc był paw i zmiana ubrania co najmniej 2 osób i części pościeli. A to była nasza najlepsza zima od 6 lat.

Ale najgorsze jest to, że moim głównym uczuciem wobec nich jest irytacja i złość. Ciągle tylko krzyczę na nie, a na twarzy zastygł mi grymas złości. Tak naprawdę chciałabym wyjechać na pół roku i zając się tylko sobą. Jak wychodzę z domu to mam wszystko gdzieś i nawet nie chce mi się dzwonić.

Od 6 lat podcieram tyłki, codziennie wychodzę na place zabaw i siedzę tam po kilka godzin, 50 razy wchodzą i schodzą z trampoliny – więc zakadam i zdejmuję młodemu buty i mam ochotę wywalić te buty przez płot.

Niech mi ktoś powie, że to jest dobre dla dzieci. Zirytowana matka z mordem w oczach.

Łapię się na tym, że realizuję pomysł na wychowanie mojej mamy – osoby nadwrażliwej, typowej matki polski, która uważa że matka powinna każdy pyłek spod nóg dziecka usunąc. Niby ja jestem inna, ale jednak mam w głowie wdrukowane, że tylko rodzic odpowie na potrzeby dziecka właściwie.

Chyba przegięliśmy w drugą stronę.

I nie ma nikogo kto chciałby pomóc.

Ale czas na zmianę – młoda idzie do przedszkola prywatnego na czas wakacji. Mam zamiar zostawiać ją tam do 15 lub 16. Może ich nie pozabijamy

Edytowane przez musicman
Czas edycji: 2015-07-09 o 07:02
musicman jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-07-09, 07:15   #11
ajah
wańka wstańka
 
Avatar ajah
 
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 12 467
Dot.: Czy życie w rodzinie to ciągły stres i awantura?

Cytat:
Napisane przez musicman Pokaż wiadomość
Dziękuję Wam za opinie.


Święte słowa - płodozmian. Kiedyś w opiece pomagała matce całą wioska, teraz siedzimy sami w domach, sterroryzowani przez dzieci.



Klarissa - Fajnie, że ktoś mnie rozumie. Jedzenie i choroby pomijam, bo to przechodzi chyba każdy rodzic. Niejadkowanie jest na porządku dziennym. Moje dzieci właściwie nie jedzą obiadów, najlepiej jadłyby same słodycze. Finał jest taki że dzieci chodzą głodne i złe co nie skłania ich o jedzenia i tak w koło. Chorób też przyżyliśmy tyle, że lepiej nie gadać. Młody zimą wymiotował katarem całą zimę, co noc był paw i zmiana ubrania co najmniej 2 osób i części pościeli. A to była nasza najlepsza zima od 6 lat.

Ale najgorsze jest to, że moim głównym uczuciem wobec nich jest irytacja i złość. Ciągle tylko krzyczę na nie, a na twarzy zastygł mi grymas złości. Tak naprawdę chciałabym wyjechać na pół roku i zając się tylko sobą. Jak wychodzę z domu to mam wszystko gdzieś i nawet nie chce mi się dzwonić.

Od 6 lat podcieram tyłki, codziennie wychodzę na place zabaw i siedzę tam po kilka godzin, 50 razy wchodzą i schodzą z trampoliny – więc zakadam i zdejmuję młodemu buty i mam ochotę wywalić te buty przez płot.

Niech mi ktoś powie, że to jest dobre dla dzieci. Zirytowana matka z mordem w oczach.

Łapię się na tym, że realizuję pomysł na wychowanie mojej mamy – osoby nadwrażliwej, typowej matki polski, która uważa że matka powinna każdy pyłek spod nóg dziecka usunąc. Niby ja jestem inna, ale jednak mam w głowie wdrukowane, że tylko rodzic odpowie na potrzeby dziecka właściwie.

Chyba przegięliśmy w drugą stronę.

I nie ma nikogo kto chciałby pomóc.

Ale czas na zmianę – młoda idzie do przedszkola prywatnego na czas wakacji. Mam zamiar zostawiać ją tam do 15 lub 16. Może ich nie pozabijamy
Mnie się wydaje, ze w tym kociołku ciężko znaleźć dystans i inną perspektywę.
Jedzą słodycze, nie chcą jeść niczego normalnego- odstaw słodycze. Nie chce ci się dzieciakowi butów zakładać, naucz by sam zakładał albo pozwól latać boso.
I tak z innymi kwestiami. Poza tym zadbaj o siebie- znajdź cokolwiek co cię relaksuje, pomaga się odstresować i odreagować.
Inaczej się wykończysz.
__________________
nauczycielu, zajrzyj
ajah jest offline Zgłoś do moderatora  

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2015-07-09, 07:18   #12
201708160922
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2011-10
Wiadomości: 10 444
Dot.: Czy życie w rodzinie to ciągły stres i awantura?

Ajah dobrze prawi. Zrób sobie taką listę i wprowadzaj plan ratunkowy.
201708160922 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-07-09, 07:56   #13
golgie
Zakorzenienie
 
Avatar golgie
 
Zarejestrowany: 2006-03
Lokalizacja: Wroclaw
Wiadomości: 11 146
GG do golgie
Dot.: Czy życie w rodzinie to ciągły stres i awantura?

Potrzebujecie czasem chwili oddechu, czasu tylko dla siebie, dlatego niania raz na jakiś czas to nie jest zły pomysł. Odsapniecie i będziecie mieć więcej cierpliwości do wszystkiego
__________________
teraz szczęścia mam(y) dwa:
JULIA
MARCIN

Moja fragrantica


WYMIANA
golgie jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-07-09, 08:06   #14
0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-03
Wiadomości: 44 997
Dot.: Czy życie w rodzinie to ciągły stres i awantura?

Cytat:
Napisane przez ajah Pokaż wiadomość
Mnie się wydaje, ze w tym kociołku ciężko znaleźć dystans i inną perspektywę.
Jedzą słodycze, nie chcą jeść niczego normalnego- odstaw słodycze. Nie chce ci się dzieciakowi butów zakładać, naucz by sam zakładał albo pozwól latać boso.
I tak z innymi kwestiami. Poza tym zadbaj o siebie- znajdź cokolwiek co cię relaksuje, pomaga się odstresować i odreagować.
Inaczej się wykończysz.
Dokładnie, bo trochę sobie autorko sama bat na siebie kręcisz.
Moje dzieci nieco młodsze, i... na placu zabaw z reguły same się obsługują - starsza zawsze, z wyjątkiem takiej kolejki linowej, ciut za wysoko jest i nie wsiądzie sama, młodsza - czasem potrzebuje podniesienia do czegoś. Ale z racji, że ruchowy rozwój miała opóźniony, to ja teraz staram się puszczać samodzielnie i tylko obserwować - by jak najwięcej osiągała sama. Z reguły obserwuję tylko, pomagam w razie konieczności. Jeśli na placu zabaw zdejmą buty - biegają w skarpetkach lub zakładają same - zresztą młodsza chce wszystko sama, nawet gdy nie potrafi

Słodycze - tu jestem nieugięta, jedzą, ale malutko i priorytetem jest normalny posiłek. Jeśli zdarzy się, że np. są na słodko naleśniki - nie ma słodkiego. Chcą na lody? ok, ale najpierw obiad, nie zje - trudno, lodów nie będzie. Dostanie mambę - wie, że może max. 2 kosteczki. Na początku był bunt - tzn. w momencie, gdy zaczęły coś słodkiego jeść, to chciały więcej i więcej, ale to jest naprawdę do ogarnięcia.

A, moja starsza ma za sobą historię niejedzenia, z badaniami szpitalnymi włącznie 3 lata niejedzenia, które zaczęło się z dnia na dzień po skończeniu 4 mca życia.

Klarissa, u was coś konkretnego stwierdzono? z tymi zaburzeniami?
0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-07-09, 08:52   #15
871319bc27e9d09c3f0d50d55d02d0b6e86b5c84
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2009-12
Wiadomości: 4 778
Dot.: Czy życie w rodzinie to ciągły stres i awantura?

Mogę wpisać się do tego klubu rozłoszczonych matek... Moi maja 4 i 2 lata i też często się biją. Wieczne krzyki, szturchańce itp... Ale czasem bawią się ze sobą super niemniej i tak mam serdecznie tego wszystkiego dość. Marzę o tym żeby dzieciaki były już dorosłe a ja wtedy odzyskałabym spokój w domu.



I też z tej bezsilności rodziła się frustracja potem irytacja, złość i w końcu przestałam nad sobą panować. Przeszłam jakieś załamanie. Poszłam do psychologa który od tej pory próbuje mi pomóc. Widzę w końcu po prawie roku zmiany w moim zachowaniu. Czyli mi to pomaga. Tobie też to polecam bo długo nie pociągniesz.

Pamiętaj że szczęśliwa matka to szczęśliwe dzieci poza tym twoje negatywne emocje na nie oddziałują i może też dlatego tak często się ze sobą biją?

Poza tym usamodzielnij je troche, po co latasz za nimi na tym placu zabaw, niech same się bawią i niech same się ubierają. Odstaw słodycze a przede wszystkim polecam ci gdzieś wyjść lub jeszcze lepiej wyjedź gdzieś sama. Musisz od nich odpocząć.
871319bc27e9d09c3f0d50d55d02d0b6e86b5c84 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-07-09, 10:34   #16
Klarissa
Zakorzenienie
 
Avatar Klarissa
 
Zarejestrowany: 2007-11
Wiadomości: 16 431
Dot.: Czy życie w rodzinie to ciągły stres i awantura?

musicman
Cytat:
Ale najgorsze jest to, że moim głównym uczuciem wobec nich jest irytacja i złość. Ciągle tylko krzyczę na nie, a na twarzy zastygł mi grymas złości. Tak naprawdę chciałabym wyjechać na pół roku i zając się tylko sobą. Jak wychodzę z domu to mam wszystko gdzieś i nawet nie chce mi się dzwonić.
Ty krzyczysz, a ja mam w drugą stronę. Często jestem obojętna. Nie jest mi nawet żal mojego chorego dziecka, jestem albo zła na nie, że znowu chore, albo mi to zwisa na zasadzie "nic nowego". Doszłam do takiego przykrego momentu, w którym nie chce mi się kompletnie nic, nawet na wizytę lekarską idę dopiero jak jest bardzo kiepsko
Mam podobne marzenie - uciec stąd sama jedna, z drugiej strony wiem, że tęskniłabym bo ja kocham swoje dzieci i nie mam co do tego wątpliwości. Ale czuję się strasznie samotna. Nie mogę nawet odwiedzać znajomych bo nikt się nie ucieszy z naszej wizyty gdy dziecko ma np. zapalenie płuc. Jestem całymi dniami sama z dziećmi, mąż w pracy. Jeśli mam jakiekolwiek kontakty towarzyskie to głównie przez net i telefon... jakaś porażka

Cytat:
Od 6 lat podcieram tyłki, codziennie wychodzę na place zabaw i siedzę tam po kilka godzin, 50 razy wchodzą i schodzą z trampoliny – więc zakadam i zdejmuję młodemu buty i mam ochotę wywalić te buty przez płot.
Naucz ich samych - i podcierania i zabawy, i zakładania butów. Moje młode od wiosny uczy się samo ubierać i dobrze mu idzie. Majtki, skarpetki, portki, buty sam założy, z bluzkami muszę pomóc ale próbuje dzielnie.

Młodego jeszcze muszę asekurować na placach bo to taki typ, co wylezie wszędzie i nie ważne czy potrafi zejść potem, więc muszę na niego uważać, ale córka praktycznie sama się bawi. Jest towarzyska, zawsze sobie przygrucha jakieś dzieci do zabawy i daje radę sama Zresztą jak jestem gdzieś z córką sama to autentycznie odpoczywam, ona jest wtedy grzeczna i kochana. Gdy są razem od razu liczba problemów wzrasta, córka jest zazdrosna o brata i zachowują się różnie. Chociaż ostatnie kilka dni to pałają do siebie wielką miłością

[1=0096a1e2f6245c4e98bc18d e9b0ed84c369ef137_632f8bf 2adc0b;52022430]Klarissa, u was coś konkretnego stwierdzono? z tymi zaburzeniami?[/QUOTE]Czekam jeszcze na usg brzuszka, ale w zasadzie wszystkie przyczyny medyczne zostały wykluczone. Nieprawidłowa praca języka, niechęć do jedzenia na tle psychicznym (złe skojarzenia z jedzeniem być może z powodu refluksu który ma). Jednym słowem chłopak nie je bo ma coś nie tak pod deklem

Każda jedna choroba sprawia, że proces nauki jedzenia zaczynamy od początku. Czyli wracamy do etapu niemowlęcia niechętnego jedzeniu średnio raz na 1-2 miesiące. Stopniowo nam się poszerza dieta (i tak bardzo uboga) potem przychodzi choroba i zabawa zaczyna się od nowa.
Słodyczy praktycznie nie daję wcale, ale to i tak nie działa. Moje dziecko woli być głodne a w konsekwencji mieć złe samopoczucie niż zjeść. No chyba, że mleko z butli...

[1=871319bc27e9d09c3f0d50d 55d02d0b6e86b5c84;5202288 4]I też z tej bezsilności rodziła się frustracja potem irytacja, złość i w końcu przestałam nad sobą panować. Przeszłam jakieś załamanie. Poszłam do psychologa który od tej pory próbuje mi pomóc. Widzę w końcu po prawie roku zmiany w moim zachowaniu. Czyli mi to pomaga. Tobie też to polecam bo długo nie pociągniesz. [/quote]Ja poszłam rok temu, ale po drugiej wizycie zrezygnowałam. To chyba nie dla mnie. Jak słyszę w odpowiedzi na moje problemy ze sobą "a jakie ma pani relacje z ojcem" to mam ochotę strzelać w kierunku tego psychologa...
__________________
Mam dwoje okruszków - jeden większy, a drugi całkiem malutki
Klarissa jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-07-09, 11:06   #17
mamasierpniowa2
Rozeznanie
 
Avatar mamasierpniowa2
 
Zarejestrowany: 2015-02
Wiadomości: 620
Dot.: Czy życie w rodzinie to ciągły stres i awantura?

Temat mi po części znany. Wprawdzie mam tylko 1 córkę, ale jestem z nią sama i nie pracuję więc wiem coś na temat wariactwa matki w takich warunkach.
Przez 2 lata miałam pół roku przerwy kiedy pracowałam i znów z nia siedzę 24/dobę. Córka ma 2 lata, jest nadpobudliwa, ciągle choruje, nic nie je, ma dramatyczne wyniki badań ( anemia) z powodu złej diety.
Klarisso, jak moja jest chora to tez bywam na nia zła( ile można chorować do diabła!!). To nie jest jej wina ale mam już tego po dziurki w nosie. Na początku przeżywałam, teraz robię co należy i tyle, brak mi współczucia.

Ja poszłam rok temu, ale po drugiej wizycie zrezygnowałam. To chyba nie dla mnie. Jak słyszę w odpowiedzi na moje problemy ze sobą "a jakie ma pani relacje z ojcem" to mam ochotę strzelać w kierunku tego psychologa...

Dla Ciebie, dla Ciebie, tylko trafiasz na takich dziadów. Ja byłam łącznie u 5 psychologów i 3 psychiatrów. Za każdym razem kiedy tylko słyszałam że jestem rozdygotana bo moja mama zmarła jak byłam w ciąży to z miejsca wstawałam i dziękowałam za wizytę. Czasem nawet próbowałam uprzedzić ze to nie ma związku a oni swoje. W tej chwili nie chodzę do psychologa ale regularnie odwiedzam psychiatrę i biorę leki i uważam ze naprawdę warto. Cierpiałam tyle czasu, cierpiało moje dziecko, a wystarczyło pogadac 15 minut z kompetentnym człowiekiem i wziąć porządne leki.
Moze warto szukac dalej?

Autorko, jak czytam co piszesz to mam wrażenie ze Twoje wychowywanie dzieci polega na tym że najpierw je prosisz raz drugi trzeci , później grozisz wyciągnięciem konsekwencji, wpadasz we wściekłość i w końcu tych konsekwencji nie wyciągasz a dzieci Cię zwyczajnie ignoruja. Ja mam taki wzorzec zachowania , a przynajmniej miałam do niedawna. Postaraj sie być bardziej konsekwentna i tak nie krzycz bo nikt Cię nie będzie słuchał.Moze nie jestem autorytetem w tym temacie bo sama mam z tym spory problem ale pracuję nad tym i pierwsze efekty widać.

No i odetchnij. Nie żyjesz po to żeby usługiwać dzieciom, nic im się nie stanie jeśli zrozumieją że matka też ma prawo pół godziny odpoczac i np. poczytać książkę. Wygospodaruj sobie taki czas dla siebie na cos co lubisz( ja czytam, maluję paznokcie itd) i tłumaczę dziecku ze to jest czas tylko dla mamusi. Staram się wtedy znaleźć dla niej ciekawe zajęcie zeby się nie nudziła.Czasem się udaje, czasem nie, ale w końcu mała pojmie w czym rzecz
mamasierpniowa2 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-07-09, 11:37   #18
teQiba
Moderator
 
Avatar teQiba
 
Zarejestrowany: 2012-01
Wiadomości: 4 900
Dot.: Czy życie w rodzinie to ciągły stres i awantura?

Cytat:
Napisane przez musicman Pokaż wiadomość
Niech mi ktoś powie, że to jest dobre dla dzieci. Zirytowana matka z mordem w oczach.
To nie jest dobre
Bliskość - tak, ale nie rezygnacja z siebie.
Według mnie nie liczy się ilość czasu spędzanego z dzieckiem/dziećmi, ale jego jakość.
__________________
[SIGPIC][/SIGPIC]
teQiba jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-07-09, 11:55   #19
żurawinka
Zakorzenienie
 
Avatar żurawinka
 
Zarejestrowany: 2006-03
Lokalizacja: kraina uśmiechu i dobrego humoru :-D
Wiadomości: 9 033
Dot.: Czy życie w rodzinie to ciągły stres i awantura?

W zasadzie wszystko zostało napisane.
Myślę że samodzielność to jest najlepsze co możesz dać dzieciom i sobie.
Angażuj dzieciaki w pomoc Tobie a nie Ty pomagaj im np. w zakładaniu butów, są wystarczająco duże żeby samemu dać radę. Niech same podcierają tyłek - najwyżej sprawdź czy trzeba poprawić
Mam znajomą która ma trzech facetów w domu (50+, 12, 4 lata) i żaden sobie sam kanapki nie zrobi a łapek im nie urwało.
Dla siebie znajdź odskocznię - musisz znaleźć możliwość wyjścia bez dzieci - koleżanka, shopping ,pobiegać. Czy możesz podrzucić dzieci/dziecko do dziadków/ciotki na weekend? Sport doskonale odstresowuje
__________________

żurawinka jest offline Zgłoś do moderatora  

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2015-07-09, 12:14   #20
Klarissa
Zakorzenienie
 
Avatar Klarissa
 
Zarejestrowany: 2007-11
Wiadomości: 16 431
Dot.: Czy życie w rodzinie to ciągły stres i awantura?

Cytat:
Napisane przez mamasierpniowa2 Pokaż wiadomość
Temat mi po części znany. Wprawdzie mam tylko 1 córkę, ale jestem z nią sama i nie pracuję więc wiem coś na temat wariactwa matki w takich warunkach.
Przez 2 lata miałam pół roku przerwy kiedy pracowałam i znów z nia siedzę 24/dobę. Córka ma 2 lata, jest nadpobudliwa, ciągle choruje, nic nie je, ma dramatyczne wyniki badań ( anemia) z powodu złej diety.
Klarisso, jak moja jest chora to tez bywam na nia zła( ile można chorować do diabła!!). To nie jest jej wina ale mam już tego po dziurki w nosie. Na początku przeżywałam, teraz robię co należy i tyle, brak mi współczucia.

Ja poszłam rok temu, ale po drugiej wizycie zrezygnowałam. To chyba nie dla mnie. Jak słyszę w odpowiedzi na moje problemy ze sobą "a jakie ma pani relacje z ojcem" to mam ochotę strzelać w kierunku tego psychologa...

Dla Ciebie, dla Ciebie, tylko trafiasz na takich dziadów. Ja byłam łącznie u 5 psychologów i 3 psychiatrów. Za każdym razem kiedy tylko słyszałam że jestem rozdygotana bo moja mama zmarła jak byłam w ciąży to z miejsca wstawałam i dziękowałam za wizytę. Czasem nawet próbowałam uprzedzić ze to nie ma związku a oni swoje. W tej chwili nie chodzę do psychologa ale regularnie odwiedzam psychiatrę i biorę leki i uważam ze naprawdę warto. Cierpiałam tyle czasu, cierpiało moje dziecko, a wystarczyło pogadac 15 minut z kompetentnym człowiekiem i wziąć porządne leki.
Moze warto szukac dalej?

Autorko, jak czytam co piszesz to mam wrażenie ze Twoje wychowywanie dzieci polega na tym że najpierw je prosisz raz drugi trzeci , później grozisz wyciągnięciem konsekwencji, wpadasz we wściekłość i w końcu tych konsekwencji nie wyciągasz a dzieci Cię zwyczajnie ignoruja. Ja mam taki wzorzec zachowania , a przynajmniej miałam do niedawna. Postaraj sie być bardziej konsekwentna i tak nie krzycz bo nikt Cię nie będzie słuchał.Moze nie jestem autorytetem w tym temacie bo sama mam z tym spory problem ale pracuję nad tym i pierwsze efekty widać.

No i odetchnij. Nie żyjesz po to żeby usługiwać dzieciom, nic im się nie stanie jeśli zrozumieją że matka też ma prawo pół godziny odpoczac i np. poczytać książkę. Wygospodaruj sobie taki czas dla siebie na cos co lubisz( ja czytam, maluję paznokcie itd) i tłumaczę dziecku ze to jest czas tylko dla mamusi. Staram się wtedy znaleźć dla niej ciekawe zajęcie zeby się nie nudziła.Czasem się udaje, czasem nie, ale w końcu mała pojmie w czym rzecz
Fajnie, że u ciebie lepiej.

Ja już nie mam nerwów do tych psychologów i pokrewnych. Po pierwsze to jest dla mnie ciężkie mówić obcej osobie siedząc twarzą w twarz o problemach, o których nie mam ochoty rozmawiać nawet z najbliższymi mi osobami. Po drugie denerwuje mnie szukanie związku między rzeczywistością w jakiej się znajduję teraz od niespełna 5 lat do czasów sprzed lat 15 czy 20 kiedy to moje życie wyglądało kompletnie inaczej, a ja byłam praktycznie zupełnie inną osobą. Dlatego, że nawet jeśli miałam wtedy jakieś problemy to były one zupełnie innej kategorii i już dawno zostały rozwiązane, nie rzutują na moją obecną rzeczywistość i nie mają związku z bieżącą sytuacją.

Po drugie ja wiem co jest moim obecnym problemem i nie jest tak, że nie próbuję tego opanować, po prostu mam charakter człowieka czynu - jak mi coś nie pasuje to chciałabym to zmienić natychmiast od dzisiaj lub od jutra. Tymczasem tak się po prostu nie da, i to jest ogromna frustracja dla mnie. Bo nie jestem w stanie sprawić, żeby chore dziecko wyzdrowiało w 1 dzień, bo na pójście do przedszkola muszę czekać do września, bo pracy będę szukać dopiero po przeprowadzce a przeprowadzka dopiero za kilka miesięcy itd. Takie zawieszenie w czasie sprawia, że czuję się bardzo źle bo chciałabym działać natychmiast i widzieć efekt natychmiast, ale nie mogę. Mnie właśnie dobija takie rozwleczenie czynności w czasie.
__________________
Mam dwoje okruszków - jeden większy, a drugi całkiem malutki
Klarissa jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-07-09, 12:35   #21
871319bc27e9d09c3f0d50d55d02d0b6e86b5c84
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2009-12
Wiadomości: 4 778
Dot.: Czy życie w rodzinie to ciągły stres i awantura?

A ja właśnie widzę dużo połączonych związków miedzy mną dzisiejszą a mną przeszłą. I to w jak wielkim stopniu to dzieciństwo mnie ukształtowało teraz rzuca cień na mnie już dorosłą. Też myślałam że umiem sobie z tym poradzić ale to była nieprawda i dopiero te wizyty mnie "naprostowywują".
871319bc27e9d09c3f0d50d55d02d0b6e86b5c84 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-07-09, 12:37   #22
mamasierpniowa2
Rozeznanie
 
Avatar mamasierpniowa2
 
Zarejestrowany: 2015-02
Wiadomości: 620
Dot.: Czy życie w rodzinie to ciągły stres i awantura?

Jesteś bardzo niecierpliwa: )
Lepiej nie jest, tata małej wyjechał, wdał się tam w jakąś bójkę na tle rasowym i prawdopodobnie od 20 lipca pójdzie siedzieć w Anglii a ja tu w Polsce sama .
Nienawidzę jak się doszukują czegoś tam gdzie tego nie ma, dlatego po prostu nie chodzę do psychologów. Może idź do psychiatry, nie wiem czy czujesz taką potrzebę zeby opanować swój umysł ale zastanów się dobrze jeśli takowa istnieje.Taka obojętność i zniecierpliwienie też za zdrowe nie jest.
mamasierpniowa2 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-07-09, 14:09   #23
Klarissa
Zakorzenienie
 
Avatar Klarissa
 
Zarejestrowany: 2007-11
Wiadomości: 16 431
Dot.: Czy życie w rodzinie to ciągły stres i awantura?

[1=871319bc27e9d09c3f0d50d 55d02d0b6e86b5c84;5202608 9]A ja właśnie widzę dużo połączonych związków miedzy mną dzisiejszą a mną przeszłą. I to w jak wielkim stopniu to dzieciństwo mnie ukształtowało teraz rzuca cień na mnie już dorosłą. Też myślałam że umiem sobie z tym poradzić ale to była nieprawda i dopiero te wizyty mnie "naprostowywują".[/QUOTE]Ja miałam dobre i szczęśliwie dzieciństwo, mam dobre relacje z rodzicami. Nie widzę ani jednej rzeczy z przeszłości, która by wpływała na moje bieżące problemy. Raczej nastąpiło zmęczenie materiału ciągłym stresem i nieustabilizowaną sytuacją zdrowotną moich dzieci. Krzyżują wszelkie plany, niwelują ustalenia dla mnie to jest trudne do przyjęcia ponieważ mam naturę, że porządek musi być Dodatkowo przez ich ciągle chorowanie jestem więźniem własnego domu, często nie mam nawet jak iść do sklepu albo ze śmieciami. Mnie to dobija, żyję jak w więzieniu.

Cytat:
Napisane przez mamasierpniowa2 Pokaż wiadomość
Jesteś bardzo niecierpliwa: )
Lepiej nie jest, tata małej wyjechał, wdał się tam w jakąś bójkę na tle rasowym i prawdopodobnie od 20 lipca pójdzie siedzieć w Anglii a ja tu w Polsce sama .
Nienawidzę jak się doszukują czegoś tam gdzie tego nie ma, dlatego po prostu nie chodzę do psychologów. Może idź do psychiatry, nie wiem czy czujesz taką potrzebę zeby opanować swój umysł ale zastanów się dobrze jeśli takowa istnieje.Taka obojętność i zniecierpliwienie też za zdrowe nie jest.
Właśnie nie mam potrzeby brania leków, nie czuję takiej. Jestem spokojna i opanowana, nie mam jakichś dziwnych reakcji, w ogóle na pozór wydaje się, że jest ok. Brałam przez jakiś czas leki uspokajające w szczytowym momencie mojej depresji i wcale nie było lepiej, zrobiłam się wtedy owszem spokojna ale obojętna jak automat. Nawet płacz moich dzieci mnie nie ruszał, tak nie chcę żyć jakbym wcale nie żyła i nic nie czuła.
Czuję w sobie ogromne zniechęcenie, brakuje mi energii i motywacji, nie cieszy mnie to co robię, kieruje mną wyłącznie poczucie obowiązku i odpowiedzialności za swoje dzieci. Liczyłam na to, że psycholog pomoże mi uporządkować moje myśli, reakcje, znaleźć w sobie siłę na podejmowanie działań, zmienić nastawienie itd. Nie wyszło. Pani dawała mi kretyńskie rady, kompletnie nie adekwatne do mojej sytuacji i właśnie jak piszesz doszukiwała się nie wiadomo czego, tworząc jakieś głupie teorie na temat mojej rodziny. Większość jej propozycji polegała na "podpowiadaniu" jak się pozbyć dzieci - oddać do żłobka, zatrudnić opiekunkę, wywieźć do babci. To tak nie działa. Pozbycie się własnych dzieci na kilka godzin czy dni nie rozwiązuje problemów, bo wraz z powrotem dzieci i kłopoty wracają wciąż te same. Poza tym problemem nie są same dzieci, tylko moje nastawienie do sytuacji.

Współczuję sytuacji z ojcem dziecka.
__________________
Mam dwoje okruszków - jeden większy, a drugi całkiem malutki
Klarissa jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-07-09, 15:09   #24
ajah
wańka wstańka
 
Avatar ajah
 
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 12 467
Dot.: Czy życie w rodzinie to ciągły stres i awantura?

Cytat:
Napisane przez Klarissa Pokaż wiadomość
Ja miałam dobre i szczęśliwie dzieciństwo, mam dobre relacje z rodzicami. Nie widzę ani jednej rzeczy z przeszłości, która by wpływała na moje bieżące problemy. Raczej nastąpiło zmęczenie materiału ciągłym stresem i nieustabilizowaną sytuacją zdrowotną moich dzieci. Krzyżują wszelkie plany, niwelują ustalenia dla mnie to jest trudne do przyjęcia ponieważ mam naturę, że porządek musi być Dodatkowo przez ich ciągle chorowanie jestem więźniem własnego domu, często nie mam nawet jak iść do sklepu albo ze śmieciami. Mnie to dobija, żyję jak w więzieniu.


Właśnie nie mam potrzeby brania leków, nie czuję takiej. Jestem spokojna i opanowana, nie mam jakichś dziwnych reakcji, w ogóle na pozór wydaje się, że jest ok. Brałam przez jakiś czas leki uspokajające w szczytowym momencie mojej depresji i wcale nie było lepiej, zrobiłam się wtedy owszem spokojna ale obojętna jak automat. Nawet płacz moich dzieci mnie nie ruszał, tak nie chcę żyć jakbym wcale nie żyła i nic nie czuła.
Czuję w sobie ogromne zniechęcenie, brakuje mi energii i motywacji, nie cieszy mnie to co robię, kieruje mną wyłącznie poczucie obowiązku i odpowiedzialności za swoje dzieci. Liczyłam na to, że psycholog pomoże mi uporządkować moje myśli, reakcje, znaleźć w sobie siłę na podejmowanie działań, zmienić nastawienie itd. Nie wyszło. Pani dawała mi kretyńskie rady, kompletnie nie adekwatne do mojej sytuacji i właśnie jak piszesz doszukiwała się nie wiadomo czego, tworząc jakieś głupie teorie na temat mojej rodziny. Większość jej propozycji polegała na "podpowiadaniu" jak się pozbyć dzieci - oddać do żłobka, zatrudnić opiekunkę, wywieźć do babci. To tak nie działa. Pozbycie się własnych dzieci na kilka godzin czy dni nie rozwiązuje problemów, bo wraz z powrotem dzieci i kłopoty wracają wciąż te same. Poza tym problemem nie są same dzieci, tylko moje nastawienie do sytuacji.

Współczuję sytuacji z ojcem dziecka.

Są klienci, którym przeciętny psycholog nie pomoże. I wteyd jest wybór: albo znaleźc nieprzeciętnego lub sobie odpuścić.
Kiedyś miałąm kontakt z psychologiem, która rzucała głodnymi kawałkami na zasadzie: 'to faktycznie stresujące', 'musi ci być strasznie trudno'.

Takie teksty działają na mnie ... negatywnie, zwłaszcza, że zawodowo ogarniam nieco technikę prowadzenia takich rozmów; i dziękuję bardzo, wiem gdy moja sytuacja jest trudna/ skomplikowana/ ciężka.


Też jestem osobą zadaniową. Dzieci mnie nauczyły innego podejścia: dzieci i nieprzewidywalność chorób i innych dziwnych komplikacji.
Poza tym wiem co mi pomaga i staram się to stosować.
__________________
nauczycielu, zajrzyj
ajah jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-07-09, 16:03   #25
_vixen_
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 17 087
Dot.: Czy życie w rodzinie to ciągły stres i awantura?

Cytat:
Napisane przez musicman Pokaż wiadomość
Święte słowa - płodozmian. Kiedyś w opiece pomagała matce całą wioska, teraz siedzimy sami w domach, sterroryzowani przez dzieci.
Też kiedyś do tego doszłam. Kiedyś dzieci było więcej, więcej czasu spędzały z liczniejszym rodzeństwem, kuzynami, kolegami z podwórka, a teraz wszystko wokół dzieci się kręci i wszędzie się te dzieci ze sobą bierze. Niektórzy rodzice potrafią się nawet obrazić, że ich dziubdziusi ktoś śmiał na wesele nie zaprosić, zamiast się cieszyć, że jest okazja poimprezować bez dzieci.
_vixen_ jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-07-09, 17:09   #26
musicman
Zadomowienie
 
Avatar musicman
 
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 1 806
Dot.: Czy życie w rodzinie to ciągły stres i awantura?

Szajajaba - Ze słodyczami i podcieraniem tyłków – wyraziłam się być może niedokładnie. Podałam przykłady nie rozwodząc się zbytnio nad szczegółami.

Słodyczy oczywiście nie daję, to że napisałam że jadłyby cały czas nie oznacza, że jedzą

Z podcieraniem tyłków – chodziło mi natomiast o to, że z jednych pieluch weszliśmy w drugie. Obecnie świętujemy pożegnanie z pieluchami i dobrze nam z tym.
Oczywiście, że chodzą boso, ale latem. Wiosną gdy jest 15 stopni a trampolina już kwitnie a€“ buty muszą być bo jest zimno i mokro, no i inni rodzice nie darowaliby mi gdyby młody zabrudził siatkę.
W ogóle myślę, że to że jesteśmy tak zmęczeni zbiegło się z zakończeniem pewnego etapu - dzieci w domu. Od września młodszy idzie do przedszkola, a młoda do szkoły i do 14 (!!!!!!) nie będzie w domu ani jednego dziecka (!!!!) Nie mogę w to uwierzyć. Odliczamy dni, serio.

Ja wberw pozorom jestem matką typu „ przewróciło się – niech leży” a mimo to mam masę rzeczy do zrobienia, które stanowią absolutne minimum.

Zastanawiam się nad tym jak radziły sobie nasze babcie mając 4,6 czy nawet 12 dzieci? Chociaż podobno wtedy dzieci same się chowały, starsze zajmowały młodszymi, nikt nie przejmował się płaczem, a dzieci dostawały do picia mleko z makiem i tylko były potem jakieś takie dziwne
My natomiast traktujemy te nasze dzieci jak chodzące cuda świata, najważniejsze na świecie. Jestem nałogowym czytaczem – przeczytałam masę książek o wychowaniu dzieci i wniosek nasuwa się taki, że absolutnie wszystko jest ważne, zewsząd czychają na dzieci traumy i gdyby wszystkim się przejmować to rodzic bałby nie wypowiedzieć słowa do dziecka w obawie, że stanie mu się krzywda.
Nie można dać się zwariować. Tłumaczę sama sobie
A psycholog – nie dla mnie.

Edytowane przez musicman
Czas edycji: 2015-07-09 o 17:12
musicman jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-07-09, 18:05   #27
Klarissa
Zakorzenienie
 
Avatar Klarissa
 
Zarejestrowany: 2007-11
Wiadomości: 16 431
Dot.: Czy życie w rodzinie to ciągły stres i awantura?

Cytat:
Napisane przez _vixen_ Pokaż wiadomość
Też kiedyś do tego doszłam. Kiedyś dzieci było więcej, więcej czasu spędzały z liczniejszym rodzeństwem, kuzynami, kolegami z podwórka, a teraz wszystko wokół dzieci się kręci i wszędzie się te dzieci ze sobą bierze. Niektórzy rodzice potrafią się nawet obrazić, że ich dziubdziusi ktoś śmiał na wesele nie zaprosić, zamiast się cieszyć, że jest okazja poimprezować bez dzieci.
Ciągle się zastanawiam nad tym co takiego się zmieniło aż tak bardzo, że teraz tak nie jest. Ale jakoś urodzenie większej ilości dzieci aby się same sobą zajmowały nie wydaje mi się dobrym rozwiązaniem już ledwo zipie przy tych dwóch co mam.
__________________
Mam dwoje okruszków - jeden większy, a drugi całkiem malutki
Klarissa jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-07-09, 19:04   #28
mamasierpniowa2
Rozeznanie
 
Avatar mamasierpniowa2
 
Zarejestrowany: 2015-02
Wiadomości: 620
Dot.: Czy życie w rodzinie to ciągły stres i awantura?

Tesco reklamuje pieluchy jako receptę na beztroskie dzieciństwo.
Ja się czasami zastanawiam nad tym, że nawet jakbym chciała by moja córka spędzała dzieciństwo tak jak ja bo ja byłam w ten sposób szczęśliwa to tak się nie da. Juz teraz podwórka są kompletnie puste a przecież zanim ona zacznie myślec o wychodzeniu na dwór minie jeszcze kilka lat. I z kim dziecko ma się tam bawić? Bdzie odbijać piłkę o ścianę bloku bo nie będzie miała towarzystwa. Jak ja miałam 8 lat to na dworzu było gwarno od dzieci, grałam w gume, klasy, bawiłam się w chowanego i robiłam fikołki na trzepaku. Teraz nawet trzepaków nie ma.Dzieci siedzą w domu przed komputerami i rośnie pokolenie idiotów.To strasznie smutne.


Krzyżują wszelkie plany, niwelują ustalenia dla mnie to jest trudne do przyjęcia ponieważ mam naturę, że porządek musi być Dodatkowo przez ich ciągle chorowanie jestem więźniem własnego domu, często nie mam nawet jak iść do sklepu albo ze śmieciami. Mnie to dobija, żyję jak w więzieniu.

oj jak ja Cię rozumiem!!
mamasierpniowa2 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-07-09, 19:48   #29
0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-03
Wiadomości: 44 997
Dot.: Czy życie w rodzinie to ciągły stres i awantura?

Cytat:
Napisane przez _vixen_ Pokaż wiadomość
Też kiedyś do tego doszłam. Kiedyś dzieci było więcej, więcej czasu spędzały z liczniejszym rodzeństwem, kuzynami, kolegami z podwórka, a teraz wszystko wokół dzieci się kręci i wszędzie się te dzieci ze sobą bierze. Niektórzy rodzice potrafią się nawet obrazić, że ich dziubdziusi ktoś śmiał na wesele nie zaprosić, zamiast się cieszyć, że jest okazja poimprezować bez dzieci.
niektórzy potrafią wziąć ze sobą na wesele dziecko, mimo, iż nie zostało zaproszone
serio, serio, mieliśmy na naszym taką niespodziankę

Cytat:
Napisane przez mamasierpniowa2 Pokaż wiadomość
Tesco reklamuje pieluchy jako receptę na beztroskie dzieciństwo.
Ja się czasami zastanawiam nad tym, że nawet jakbym chciała by moja córka spędzała dzieciństwo tak jak ja bo ja byłam w ten sposób szczęśliwa to tak się nie da. Juz teraz podwórka są kompletnie puste a przecież zanim ona zacznie myślec o wychodzeniu na dwór minie jeszcze kilka lat. I z kim dziecko ma się tam bawić? Bdzie odbijać piłkę o ścianę bloku bo nie będzie miała towarzystwa. Jak ja miałam 8 lat to na dworzu było gwarno od dzieci, grałam w gume, klasy, bawiłam się w chowanego i robiłam fikołki na trzepaku. Teraz nawet trzepaków nie ma.Dzieci siedzą w domu przed komputerami i rośnie pokolenie idiotów.To strasznie smutne.


Krzyżują wszelkie plany, niwelują ustalenia dla mnie to jest trudne do przyjęcia ponieważ mam naturę, że porządek musi być Dodatkowo przez ich ciągle chorowanie jestem więźniem własnego domu, często nie mam nawet jak iść do sklepu albo ze śmieciami. Mnie to dobija, żyję jak w więzieniu.

oj jak ja Cię rozumiem!!
ale jak to nie ma dzieci?
mieszkam w kilkudziesięciotysięcznym mieście, szwendamy się po róznych placach, bo pod domem nie mamy - niektóre są przepełnione aż

Klarissa, a nie wiem, ty robilaś diagnozę zaburzeń SI? z powodu tego niejedzenia?
0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-07-09, 19:59   #30
mamasierpniowa2
Rozeznanie
 
Avatar mamasierpniowa2
 
Zarejestrowany: 2015-02
Wiadomości: 620
Dot.: Czy życie w rodzinie to ciągły stres i awantura?

są, maluchy z mamami na placu zabaw bo je ktoś tam zabrał. Dzieci w wieku6-13 nie uświadczam. Mieszkam w miejscu gdzie stoją 2 wieżowce 13-pietrowe i jest mnóstwo kamienic, dzieci tu w domach od groma i ciut ciut, a na podwórku 2-3 dzieci.Kiedyś były awantury o to kto zajmuje" górkę", teraz tam tylko psie kupy leżą,
mamasierpniowa2 jest offline Zgłoś do moderatora  
Zamknij wątek

Nowe wątki na forum Być rodzicem


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2015-09-02 16:02:38


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 14:50.