Wykorzystywanie w pracy.

[joaska22]

Pracuję w firmie, która podpisała ze mną umowę na 40 godzinny tydzień pracy, a pracuję codziennie po 10 godzin ( ponad). Nie mam płacone za nadgodziny ( jak stwierdził mój pracodawca te dwie dodatkowe godziny dziennie to cicha umowa między nami). Dysponuję jednak dowodem na to, że pracuję ponad 50 godzin tygodniowo a nie 40. Zastanawiam się, czy w takiej sytuacji miałabym szansę na wygranie sprawy w sądzie pracy, czy mogłabym liczyć na odszkodowanie i jakie ewentualnie konsekwencje by mnie potem czekały ( tzn boję się, że będę mieć w dokumentach fakt, że zaskarzyłam pracodawcę do sądu). Co myslicie o tym, może też jesteście w podobnej sytuacji?

[Jadja]

Witaj Asiu!Ja kiedy jeszcze pracowlalam mialam podobny problem. Szef kiedy mnie zwolnil, kazal podpisac pisemko ze otrzymalam odprawe,przy czym nie dostalam ani grosza. Takze bylysmy wykorzystywane, nie palcono nam za prace w niedziele(wyjazdy na targi), dosyc duzo tego bylo. Zalozylam sprawe do Sadu Pracy.Ale najpierw regularnie chodzilam do Panstwowej Inspekcji Pracy, dowiadywalam sie jakie mam prawa itd. To bardzo mi pomoglo. Jako jedyna z firmy sprzeciwilam sie szefowi. Balam sie,to prawda, bo straszyl mnie itd, kiedy dowiedzial sie ze bezdie sprawa przeciw niemu. Mialam jednak prawniczke, ktora bardzo, bardzo mi pomogla. Sprawe wygralam. W natychmiastowym tempie Sad kazal wyplacic zalegle pieniadze i wydac nowe swiadecwto pracy. Kiedy pieniazki sie nie pojawily, sprawa zajal sie komrnik. Powoli odzyskuje nalezna mi kaske. Nie bedziesz miala w dokumentach zadnej uwagi ze zaskarzylas pracodace, to Twoja i jego sprawa.On zawinil a Ty domagasz sie swoich praw. Sady Pracy zazwyczaj sa po stronie pracownika. Ja gdybym tego nie zrobila zalowalabym do konca zycia, ze dalam soba pomiatac. Wygralam!! Zastanow sie na spokojnie, przemysl, a najlepiej idz do PIP'u, tam za darmo Ci doradza i wyjasnia watpliwosci.
Pozdrawiam serdecznie i

[paula78]

witam
myśle,ze takich przypadków jest cała masa a sprawa w sądzie toczyłaby sie bardzo długo.
pozdrawiam
paula

[Jadja]

Sprawa w Sadzie moze odbyc sie nawet wtedy, gdzy parcodawca sie nie stawi. W moim przypadku tak bylo, jedna rozprawa odbyla sie bez niego. A juz na drgiej odczytano wyrok. Troszke musialam czekac na pierwsza rozprawe(ok poltora miesiaca) ale jej termin znalam juz po ok 3 tygodnach od zalozenia sprawy.
pozdrowionka

[Jadja]

A co do konsekwencji - jezeli zrobisz to teraz, pracujac, mozesz zostac zwolniona. Sad moze nakzac wyplacic pracodawcy pieniazki za przepracowne nadgodziny, na podstawie dowodow. Jakies odszkodowania sa , ale o to zapytaj sie juz specjalistow w tej dziedzinie

[joaska22]

Dzięki za wszelkie rady. Do sądu udałabym się ewentualnie wtedy, kiedy postanowiłabym odejść z pracy, tzn za jakieś 3 miesiące, bo raczej już na pewno wiem, że nie chcę przedłużyć umowy, ale to między innymi dlatego, że nie poradzę sobie z pracą od 7.00 do 18.00, zaliczaniem sesji i prede wszystki pisaniem pracy magisterskiej. A na razie jestem jeszcze w takiej sytuacji, kiedy ostatecznie mogę pozwolic sobie na to, żeby nie pracować.
Najbardziej jednak denerwuje mnie to, że pracodawca, który jest w tym przypadku pośrednikiem między mną a zagrniczną firmą, dla której pracuję, zarabia na mnie i moich koleżankach duże pieniądze, płaci nam grosze, wykorzystując maksymalnie i jednoczesnie traktuje jak głupie małolaty. A wszystko to kwituje jednym zdaniem, a mianowice, że takie jest teraz bezrobocie, że i tak będziemy prcować.

[Iwonalodz]

Hmm no generalnie sądy pracy stoją po stronie pracowników bo w 90% przypadków to pracownicy sa stroną poszkodowana. Co do ewentualnych kosztów sądowych, bo tego sie ludzie obawiają, w sądzie pracy jako osoba która kogos pozywa nie płacisz.

[joanna.t]

Sądy Pracy sa zawalone sprawami, może to trwać dośc długo ale moim zdaniem się opłaca. Zazwyczaj stają po stronie pracownika (jak ktos powiedział 90%). A rozprawa może się odbyć bez obecności pracodawcy lub jego przedstawiciela o ile ten odbierze wezwanie. Wtedy rozprawa toczy się zaocznie i wyrok tez może zapaść zaocznie. Jeśli bedzie się uchylał, nie odbierał wezwań może go doprowadzić policja. Co do odszkodowania to, sądy każą je wypłacić w całości plus odestki ustawowe (nie takie małe). Trochę wiem na ten temat bo pracowałam jakiś czas w Sadzie. Moim zdaniem, jeśli rzeczywiście nie chcesz przedłużyć umowy to powinnaś wystąpić do sądu, możesz wcześniej poradzić się w Panstwowej inspekcji pracy. Od złozenia wniosku do pierwszej rozprawy może minąc trochę czasu (terminy są conajmniej kilkumiesięczne, sądy a szczególnie sądy pracy są poprostu zawalone takimi sprawami, tylu jest nieuczciwych pracodawców o zgrozo!!) ale opłaci się poczekać. A jeśli pracodawca będzie się uchylał od wypłacenia naleznych ci pieniędzy do akcji wkracza komornik.
Wszystkiego, krok po kroku jak postąpic od strony formalnej dowiesz się w PIP-ie. Życzę powodzenia i nie zniechęcaj się, że jakiś czas może to potrwać. Pozdrawiam.

[sarenka]

trudna sprawa, ale z tego co "patrzę po znajomych" to 95% z nich pracuje od 9.00 do 19.00-20.00. i to takie minimum. bynajmniej to nie objaw pracoholizmu tylko wymóg 'rynku pracy'.. też nie dostają za nadgodziny.. to okrutne, ale tak właśnie się dzieje. wszyscy tną koszty, redukuja ilość pracowników a tych, których zostawiają zajeżdzają na śmierć. ja np. odeszłam ze swojej pracy, bo normalnym miało być dla mnie przychodzenie na 9.00.. i 4x w tygodniu o 18.00 19.00 lub 20.00 odbywanie spotkanie z szefami [pora zależało od tego kiedy znajdą czas].. niestety.. to nie dla mnie. człowiek szybko staje się wrakiem..

[sarenka]

joanna napisał(a):
A wszystko to kwituje jednym zdaniem, a mianowice, że takie jest teraz bezrobocie, że i tak będziemy prcować.

no właśnie.. i to jest przygnebiające.. [powiedziała sarenka, która idzie dziś na 2 rozmowy kwalifikacyjne]

[AniazZielonego]

Witajcie,
pracuję od 5 lat w firmie importowej: generalnie pracę bardzo lubię, pracuję od 8.00-16.00, jak trzeba to zostaję po godzinach: czasem 20 minut, czasem godzinę, czasem dwie. Pracę do 16.30 uważam za normę; zdarza się jednak, zwłaszcza w czasie delegacji, że pracujemy po 16-17 godzin, z sobotami/niedzielami, i tak np. dwa tygodnie. Czasem mamy za to premie, na liście nie ma nigdy nadgodzin, ciężko np. wyprosić dzień wolny za niedzielę. Ale nie dlatego, że szef jest złośliwy, ale dlatego, że nie ma mnie kto zastąpić. Myślę jednak realnie i wiem, że byłoby mi bardzo trudno znaleźć podobną pracę, na podobnych warunkach. I tak mam dobrze, bo nie siedzę tu ciągle po 10 godzin, jak niektóre z Was.

[joaska22]

Pracuję jako asystentka w zagranicznej firmie, jednak jestem zatrudniona przez polskiego pośrednika. Ta zagraniczna firma płaci za 10 godzin mojej dziennej pracy, jednak ja z pośrednikiem mam umowę tylko na 40 godzin tygodniowo. Więc w rzeczywistości pośrednik bierze pieniądze za moje nadgodziny i prowizję za pośredniczenie w moim zatrudnieniu. Najbardziej jednak denerwuje mnie sposób, w jaki jestem traktowana przez wyżej wymienionego pośrednika. Zupełnie inaczej jest z moim zagranicznym szefem. Jest uśmiechnięty, uprzejmy, mówimy sobie wszyscy na ty, żartuje i mam na równi traktuje wszystkich. Ale w przypadku polskich pracodawów długo chyba jeszcze trzeba będzie czekać na tak sprawiedliwe i "równe" traktowanie.

[joaska22]

A swoją drogą, czy wiecie, jakie konsekwencje czekają na nieuczciwego pracodawcę, który przegra sprawę w sądzie ( oprócz finansowych)?

[BabciaWeatherwax]

Z pewnością mogłabyś dodatkowo odchodząc z pracy poinformować zagraniczną firmę o przyczynie odejścia czyli o zagarnianiu przez pośrednika części twoich zarobków. Udokumentuj to kserokopią umowy z nim i kwitków płacowych (o ile takie dostajesz) - powinno ich zainteresować, z kim współpracują

A jeśli chodzi o sąd, to pracodawca ponosi karę głównie finansową, tzn. musi Ci wypłacić zaległe zarobki, pokryć koszty procesu i zapłacić grzywnę, o ile wiem w wysokoci kilku tys. zł. Plus potem PIP ma na niego oko .

A jeśli skrzykniesz się z kilkoma koleżankami, możecie same założyć działalność i spróbować wyeliminować tego pośrednika, zawierając umowę bezpośrednio z firmą zagraniczą, z korzyścią dla obu stron

[joaska22]

Posiadam dowody na to, że pracuje 50 godzin tygodniowo, bo wypełniamy na koniec każdego tygodnia tzw. time reports, które są nastepnie wysyłane do Niemiec. Dlatego właśnie myślałam o sprawie. A jesli oprócz mnie wypowiedzi złożą jeszcze 2 osoby z naszej czwórki, to myślę, że sam pośredni będzie musiał się tłumaczyć, co nie powiem, że nie sprawiłoby mi satysfakcji

[BabciaWeatherwax]

joanna napisał(a):
> Posiadam dowody na to, że pracuje 50 godzin tygodniowo, bo wypełniamy na koniec każdego tygodnia tzw. time reports, które są nastepnie wysyłane do Niemiec.

Przy składaniu sprawy w sądzie podaj firmę zagraniczną jako świadczącą Jak ich zaczną ciągać po polskich sądach, będą baaaardzo szczęśliwi i wdzięczni pośrednikowi

>A jesli oprócz mnie wypowiedzi złożą jeszcze 2 osoby z naszej czwórki, to myślę, że sam pośredni będzie musiał się tłumaczyć, co nie powiem, że nie sprawiłoby mi satysfakcji

Hyhyhyyy Może dogadaj sie z tymi 2 osobami i spróbujcie przedłożyć propozycję zatrudnienia bezpośrednio zachodniemu szefowi