Konserwatywni rodzice, jak to rozwiązać? - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2014-12-01, 18:38   #1
Black_Eyes
Zadomowienie
 
Avatar Black_Eyes
 
Zarejestrowany: 2011-06
Wiadomości: 1 928
Unhappy

Konserwatywni rodzice, jak to rozwiązać?


Witajcie!
Długo się zastanawiałam czy właściwie napisać tutaj o tym problemie. Radziłam się już przyjaciółki i chłopaka, zadecydowałam jednak że chcę poznać także zdanie kogoś innego. Kogoś, kto popatrzy chłodno na całą tą sytuację.

Moi rodzice zawsze byli tradycjonalistami. Zabraniali mi wielu rzeczy, zmuszali do innych. Buntowałam się długo, jednak po jakimś czasie stwierdziłam, że zacisnę zęby i gdy dobiję 18 to postawię sprawę jasno. Miałam nadzieję, że zluzują trochę i dadzą mi więcej swobody. Niestety, przeliczyłam się (pojawił się typowy argument: "Póki jesteś na moim utrzymaniu... ") Jednak to tylko 1/4 wszystkich problemów.
Jak już powiedziałam, moi rodzice mają bardzo konserwatywne poglądy, z którymi ja ani trochę się nie zgadzam, mam po prostu inną wizję na życie. uległam im już w wielu rzeczach (chociaż z trudem, ale miałam dosć ciągłych kłótni w domu) chociażby w kwestii wiary (nie zgadzam sie z większością zasad kościoła, definiuję siebie jako osobę niewierzącą) jednakże nie mam wyboru: do kościoła chodzić muszę bo: rodzice wiedzą jaka jest dla mnie najlepsza droga, bo co powie rodzina, bo co taka gówniara może wiedzieć o życiu. Spasowałam, nie było już sensu w tych dyskusjach.
Ostatnio pojawił się temat studiów. Jestem w maturalnej klasie, rodzice zawsze powtarzali mi że mam się uczyć, wyjechać na studia a oni wszystko opłacą i nie będę miała się o co martwić. Rok temu zaczęli mi tłumaczyć, że lepiej by było, gdybym została tutaj w domu, że byłoby mi wygodniej, lepiej itd. Poza tym nie musiałabym się martwić żadnymi kosztami. Strasznie się zdenerwowałam, bo zawsze im mówiłam że chcę wyjechać na studia i dalej jestem tego pewna. Tym bardziej, że zarówno moja przyjaciołka jak i chłopak wyjeżdżają i nie wyobrażam sobie mieszkać daleko od nich. Znowu były kłótnie i dyskusje, w końcu wywalczyłam swoje, niestety rodzice ciągle robią problemy i zniechęcają mnie do wyjazdu: bo jak ty sobie poradzisz, bo nie znajdziesz pracy, bo my nie chcemy żebyś była daleko. Staram się tego nie słuchać i wiem że i tak tym razem postawię na swoim: jestem pewna co chcę w życiu robić, chcę się usamodzielnić, nie chcę by już dłużej kierowali moim życiem i wyborami. Ale boję się, że jeśli wyjadę wbrew ich woli to odetną mi jakiekolwiek fundusze (byliśmy wcześniej umówieni że będa płacili za naukę i jedzenie, a ja za mieszkanie), wtedy będę zdana tylko i wyłącznie na siebie, ew. mojego chłopaka i przyjaciółkę.
Kolejna kwestia tyczy się mojego chłopaka. Mówiłam rodzicom, że planujemy w ferie pojechać gdzieś ze znajomymi na kilka dni, oczywiście się nie zgodzili. To samo tyczy się wszelkich nocek z nim u znajomych po zwykłych domówkach czy urodzinach. Wszyscy zostają, a ja zawsze musze wychodzić po północy (rodzice specjalnie fatygują się i przyjeżdżają). Zaczyna mnie to irytować, bo nie dość ze zawsze to ja jestem tą "jedną" to jeszcze chciałabym w końcu zadecydować za siebie, zostać do końca i wrócić do domu jak wszyscy. W wakacje po liceum mam możliwość pojechania na miesięczne praktyki chóralne do Niemiec z chłopakiem i jego znajomymi. Nie dosć, że zarobiłabym sobie trochę na studia to jeszcze w końcu bym gdzieś pojechała (przez ostatnie 3 lata siedziałam w domu przez całe wakacje). Niestety podejrzewam, że znowu będę musiała przebrnąć przez szereg dyskusji i kłótni, dopóki dopnę swego (o ile w ogóle.)
Męczy mnie to, że nie mam możliwości decydowania za siebie, nie mam wyboru, wszystko jest narzucone z góry. NIGDY nie zawiodłam zaufania moich rodzicow, nie sprawiałam im problemów (poza tymi innymi poglądami, co dla niech jest oczywiście nie do przyjęcia), nie palę, z umiarem piję alkohol na jakichkolwiek imprezach, nigdy nie wróciłam do domu pijana. Uczę się systematycznie i zawsze osiagam jedne z lepszych wyników w klasie. To jednak nie wystarcza. Ciągle jestem wyrodną córką i za dużo sobie wyobrażam. Nie wiem jak mam z nimi rozmawiać, bo każda rozmowa kończy się teraz kłótnią. Od pewnego czasu ciągle przejmuję się tym, co moi rodzice powiedzą na moje życiowe plany, na to co chciałabym robić, wydaje mi się, że wszystko co im powiem bedzie rownoznaczne z odmową i niezadowoleniem.
Staram się jak mogę, jednak nie daję już rady. Czy to źle, że chcę się usamodzielnić, mam plany odnośnie tego, co chciałabym robić w przyszłości? Mam swoje poglądy?
Wydaje mi się już, że jeśli nie postawię sprawy jasno i po prostu zacznę robić po swojemu, to nie osiągnę niczego w tym kierunku. Nie chcę prowadzić z nimi wojny, ale pojęcia już nie mam, co mam zrobić, by znaleźć kompromis... Rozumiem, że póki jestem na ich utrzymaniu muszę się ich słuchać. Ale jak sobie z tym wszystkim poradzić?

Czy ktoś jest mi w stanie pomóc?

Edytowane przez Black_Eyes
Czas edycji: 2014-12-01 o 18:40
Black_Eyes jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-12-01, 18:43   #2
ZamyslonaRoztargniona
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2013-07
Wiadomości: 5 580
Dot.: Konserwatywni rodzice, jak to rozwiązać?

Cytat:
Napisane przez Black_Eyes Pokaż wiadomość
Witajcie!
Długo się zastanawiałam czy właściwie napisać tutaj o tym problemie. Radziłam się już przyjaciółki i chłopaka, zadecydowałam jednak że chcę poznać także zdanie kogoś innego. Kogoś, kto popatrzy chłodno na całą tą sytuację.

Moi rodzice zawsze byli tradycjonalistami. Zabraniali mi wielu rzeczy, zmuszali do innych. Buntowałam się długo, jednak po jakimś czasie stwierdziłam, że zacisnę zęby i gdy dobiję 18 to postawię sprawę jasno. Miałam nadzieję, że zluzują trochę i dadzą mi więcej swobody. Niestety, przeliczyłam się (pojawił się typowy argument: "Póki jesteś na moim utrzymaniu... ") Jednak to tylko 1/4 wszystkich problemów.
Jak już powiedziałam, moi rodzice mają bardzo konserwatywne poglądy, z którymi ja ani trochę się nie zgadzam, mam po prostu inną wizję na życie. uległam im już w wielu rzeczach (chociaż z trudem, ale miałam dosć ciągłych kłótni w domu) chociażby w kwestii wiary (nie zgadzam sie z większością zasad kościoła, definiuję siebie jako osobę niewierzącą) jednakże nie mam wyboru: do kościoła chodzić muszę bo: rodzice wiedzą jaka jest dla mnie najlepsza droga, bo co powie rodzina, bo co taka gówniara może wiedzieć o życiu. Spasowałam, nie było już sensu w tych dyskusjach.
Ostatnio pojawił się temat studiów. Jestem w maturalnej klasie, rodzice zawsze powtarzali mi że mam się uczyć, wyjechać na studia a oni wszystko opłacą i nie będę miała się o co martwić. Rok temu zaczęli mi tłumaczyć, że lepiej by było, gdybym została tutaj w domu, że byłoby mi wygodniej, lepiej itd. Poza tym nie musiałabym się martwić żadnymi kosztami. Strasznie się zdenerwowałam, bo zawsze im mówiłam że chcę wyjechać na studia i dalej jestem tego pewna. Tym bardziej, że zarówno moja przyjaciołka jak i chłopak wyjeżdżają i nie wyobrażam sobie mieszkać daleko od nich. Znowu były kłótnie i dyskusje, w końcu wywalczyłam swoje, niestety rodzice ciągle robią problemy i zniechęcają mnie do wyjazdu: bo jak ty sobie poradzisz, bo nie znajdziesz pracy, bo my nie chcemy żebyś była daleko. Staram się tego nie słuchać i wiem że i tak tym razem postawię na swoim: jestem pewna co chcę w życiu robić, chcę się usamodzielnić, nie chcę by już dłużej kierowali moim życiem i wyborami. Ale boję się, że jeśli wyjadę wbrew ich woli to odetną mi jakiekolwiek fundusze (byliśmy wcześniej umówieni że będa płacili za naukę i jedzenie, a ja za mieszkanie), wtedy będę zdana tylko i wyłącznie na siebie, ew. mojego chłopaka i przyjaciółkę.
Kolejna kwestia tyczy się mojego chłopaka. Mówiłam rodzicom, że planujemy w ferie pojechać gdzieś ze znajomymi na kilka dni, oczywiście się nie zgodzili. To samo tyczy się wszelkich nocek z nim u znajomych po zwykłych domówkach czy urodzinach. Wszyscy zostają, a ja zawsze musze wychodzić po północy (rodzice specjalnie fatygują się i przyjeżdżają). Zaczyna mnie to irytować, bo nie dość ze zawsze to ja jestem tą "jedną" to jeszcze chciałabym w końcu zadecydować za siebie, zostać do końca i wrócić do domu jak wszyscy. W wakacje po liceum mam możliwość pojechania na miesięczne praktyki chóralne do Niemiec z chłopakiem i jego znajomymi. Nie dosć, że zarobiłabym sobie trochę na studia to jeszcze w końcu bym gdzieś pojechała (przez ostatnie 3 lata siedziałam w domu przez całe wakacje). Niestety podejrzewam, że znowu będę musiała przebrnąć przez szereg dyskusji i kłótni, dopóki dopnę swego (o ile w ogóle.)
Męczy mnie to, że nie mam możliwości decydowania za siebie, nie mam wyboru, wszystko jest narzucone z góry. NIGDY nie zawiodłam zaufania moich rodzicow, nie sprawiałam im problemów (poza tymi innymi poglądami, co dla niech jest oczywiście nie do przyjęcia), nie palę, z umiarem piję alkohol na jakichkolwiek imprezach, nigdy nie wróciłam do domu pijana. Uczę się systematycznie i zawsze osiagam jedne z lepszych wyników w klasie. To jednak nie wystarcza. Ciągle jestem wyrodną córką i za dużo sobie wyobrażam. Nie wiem jak mam z nimi rozmawiać, bo każda rozmowa kończy się teraz kłótnią. Od pewnego czasu ciągle przejmuję się tym, co moi rodzice powiedzą na moje życiowe plany, na to co chciałabym robić, wydaje mi się, że wszystko co im powiem bedzie rownoznaczne z odmową i niezadowoleniem.
Staram się jak mogę, jednak nie daję już rady. Czy to źle, że chcę się usamodzielnić, mam plany odnośnie tego, co chciałabym robić w przyszłości? Mam swoje poglądy?
Wydaje mi się już, że jeśli nie postawię sprawy jasno i po prostu zacznę robić po swojemu, to nie osiągnę niczego w tym kierunku. Nie chcę prowadzić z nimi wojny, ale pojęcia już nie mam, co mam zrobić, by znaleźć kompromis... Rozumiem, że póki jestem na ich utrzymaniu muszę się ich słuchać. Ale jak sobie z tym wszystkim poradzić?

Czy ktoś jest mi w stanie pomóc?
Usamodzielnić to zarabiać na siebie, a wtedy możesz żyć jak chcesz.

Jest wielce prawdopodobne, że jeśli wyjedziesz wbrew ich woli na studia, odetną Ci fundusze żebyś spokorniała i wróciła z podkulonym ogonem do domu.

Ja zaryzykowałam, wyjechałam wbrew woli rodziców, kasę odcięli. No i rodzice przez kilka lat nie mogli uwierzyć że jednak sobie jakoś poradziłam.

Wyjazd na studia to dobry pomysł. Szkoła dorosłego życia. Polecam.
ZamyslonaRoztargniona jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-12-01, 18:58   #3
buena12
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2013-12
Wiadomości: 39
Dot.: Konserwatywni rodzice, jak to rozwiązać?

Jeżeli się nie zbuntujesz, to niczego nie osiągniesz. Gdyby jeszcze jakoś szło dogadać się z twoimi rodzicami.. ale z tego co piszesz jest to równe porażce. Myślę, że powinnaś po prostu postawić na swoim, pojechać na te studia. Jeżeli chcesz jechać do Niemiec, jedź. Będziesz całe życie patrzeć na to czego chcą twoi rodzice? Oni nie będą utrzymywać cię do końca życia, przecież nie będą żyć wiecznie. Sama musisz zadbać o swoją przyszłość, tym bardziej, że w dzisiejszych czasach wątpię, żebyś znalazła pracę ze średnim wykształceniem. Może spróbuj porozmawiać z rodzicami na spokojnie. Jeżeli się nie uda - trudno. Ja co prawda mam 17 lat, ale przykładowo w kwestii kościoła znosiłam wszelkie kłótnie, aż uświadomili sobie, że nic nie wskórają w tym temacie i pogodzili się z tym. Rodzic ma przygotować dziecko do dorosłego życia, by potrafiło sobie same poradzić. A u ciebie występuje nadopiekuńczość, najchętniej zamknęli by cię domu, kupowali co ci potrzebne, bylebyś była bezpieczna i w zasięgu ich wzroku. Tak nie może być Sama wiesz czego chcesz, w czym chcesz się realizować. Jeżeli nie uda ci się przemówić rodzicom do rozsądku, to nie pozostaje nic innego jak iść swoją ścieżką, nie zważając na nich. Początki mogą być trudne, ale skoro chcesz się usamodzielnić, skosztować dorosłego życia i wziąć za siebie odpowiedzialność, to musisz spiąć dupę i dać z siebie wszystko, żeby ci wyszło.
buena12 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-12-01, 19:14   #4
Chatul
ma zielone pojęcie
 
Avatar Chatul
 
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: T'Kashi (Wolkan)
Wiadomości: 40 401
Dot.: Konserwatywni rodzice, jak to rozwiązać?

Cytat:
Napisane przez Black_Eyes Pokaż wiadomość
Ostatnio pojawił się temat studiów. Jestem w maturalnej klasie, rodzice zawsze powtarzali mi że mam się uczyć, wyjechać na studia a oni wszystko opłacą i nie będę miała się o co martwić. Rok temu zaczęli mi tłumaczyć, że lepiej by było, gdybym została tutaj w domu, że byłoby mi wygodniej, lepiej itd. Poza tym nie musiałabym się martwić żadnymi kosztami. Strasznie się zdenerwowałam, bo zawsze im mówiłam że chcę wyjechać na studia i dalej jestem tego pewna. Tym bardziej, że zarówno moja przyjaciołka jak i chłopak wyjeżdżają i nie wyobrażam sobie mieszkać daleko od nich. Znowu były kłótnie i dyskusje, w końcu wywalczyłam swoje, niestety rodzice ciągle robią problemy i zniechęcają mnie do wyjazdu: bo jak ty sobie poradzisz, bo nie znajdziesz pracy, bo my nie chcemy żebyś była daleko. Staram się tego nie słuchać i wiem że i tak tym razem postawię na swoim: jestem pewna co chcę w życiu robić, chcę się usamodzielnić, nie chcę by już dłużej kierowali moim życiem i wyborami. Ale boję się, że jeśli wyjadę wbrew ich woli to odetną mi jakiekolwiek fundusze (byliśmy wcześniej umówieni że będa płacili za naukę i jedzenie, a ja za mieszkanie), wtedy będę zdana tylko i wyłącznie na siebie, ew. mojego chłopaka i przyjaciółkę.
Na dobrą sprawę nie musisz rodzicom mówić, że planujesz wyjechać na studia. W odpowiednim czasie spróbujesz się dostać tam, gdzie chcesz, a potem, jeśli się dostaniesz, to wyjedziesz. Rodzice zatrzymać Cię nie mogą. Mogą za to odciąć fundusze, choć jeśli się postarasz, masz szansę sądownie uzyskać alimenty od nich. To jednak trwa i przynajmniej na początku będziesz potrzebowała własnych pieniędzy. Dlatego już teraz zacznij odkładać otrzymywane od rodziny pieniądze i próbuj znaleźć jakąś dorywczą pracę

Cytat:
Kolejna kwestia tyczy się mojego chłopaka. Mówiłam rodzicom, że planujemy w ferie pojechać gdzieś ze znajomymi na kilka dni, oczywiście się nie zgodzili. To samo tyczy się wszelkich nocek z nim u znajomych po zwykłych domówkach czy urodzinach. Wszyscy zostają, a ja zawsze musze wychodzić po północy (rodzice specjalnie fatygują się i przyjeżdżają). Zaczyna mnie to irytować, bo nie dość ze zawsze to ja jestem tą "jedną" to jeszcze chciałabym w końcu zadecydować za siebie, zostać do końca i wrócić do domu jak wszyscy.
Możesz próbować tylko informować rodziców o czasie imprezy i czasie powrotu, bez podawania adresu. Wtedy nie będą mieli, jak po Ciebie przyjechać. Musisz się jednak liczyć z ich niezadowoleniem, które na pewno będą okazywać na wiele różnych sposobów.

Cytat:
W wakacje po liceum mam możliwość pojechania na miesięczne praktyki chóralne do Niemiec z chłopakiem i jego znajomymi. Nie dosć, że zarobiłabym sobie trochę na studia to jeszcze w końcu bym gdzieś pojechała (przez ostatnie 3 lata siedziałam w domu przez całe wakacje). Niestety podejrzewam, że znowu będę musiała przebrnąć przez szereg dyskusji i kłótni, dopóki dopnę swego (o ile w ogóle.)
W wakacje po liceum byłabyś już po maturach. Nie mogłabyś wtedy wyjechać na praktyki do Niemiec, a potem już do miasta, w którym prawdopodobnie będziesz studiowała?
W gruncie rzeczy zgody rodziców do tego wszystkiego nie potrzebujesz, a jeśli nie planujesz wracać do rodzinnego domu to nawet ewentualny gniew rodziców nie powinien stanowić przeszkody niemożliwej do przejścia.

Cytat:
Wydaje mi się już, że jeśli nie postawię sprawy jasno i po prostu zacznę robić po swojemu, to nie osiągnę niczego w tym kierunku. Nie chcę prowadzić z nimi wojny, ale pojęcia już nie mam, co mam zrobić, by znaleźć kompromis...
Nie zawsze da się osiągnąć kompromis. Zwłaszcza metodami pokojowymi.

Cytat:
Rozumiem, że póki jestem na ich utrzymaniu muszę się ich słuchać. Ale jak sobie z tym wszystkim poradzić?
Ja tam uważam, że nawet osoba pozostająca na utrzymaniu rodziców nie jest własnością tych rodziców, ale odrębną osobą, która ma prawo podejmować własne decyzje dotyczące własnego życia (wiadomo, z pewnymi ograniczeniami, ale wybranie się na całonocną imprezę czy wyjazd do innego miasta na studia to według mnie normalne rzeczy).
__________________
Nowhere am I so desperately needed as among a shipload of illogical humans”.
Spock („Star Trek”)
Chatul jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-12-01, 19:44   #5
aoii
Rozeznanie
 
Avatar aoii
 
Zarejestrowany: 2007-08
Wiadomości: 594
Dot.: Konserwatywni rodzice, jak to rozwiązać?

Jakbym czytała o sobie. Tylko 5 lat temu
radzę Ci szybko odciąć pępowinę. Może będzie boleć, nie mówię, że nie, ale lepiej teraz niż później. Poglądy moje są dalekie od moich konserwatywnych rodziców, ja zawsze siedziałam cicho, wolałam udawać, że nie mam zdania niż sprawiać, żeby moje zdanie było powodem kłótni.
Teraz mieszkam daleko od domu, sama się utrzymuje, a wiem, że kiedy poniosłabym kwestię zamieszkania bez ślubu z chłopakiem ( jesteśmy razem prawie 4 lata) to zostałabym wydziedziczona. I nie żartuje, bo podobną sytuacje przeżyła moja siostra, która została oficjalnie nazwana "dziwką", bo żyła z mężem po ślubie cywilnym, bez kościelnego.

zauważam, że radykalne pogląd ludzi wraz z wiekiem stają się jeszcze bardziej radykalne, więc może być tylko gorzej.
__________________
'Uważaj czego pragniesz, bo nawet jeśli to zdobędziesz i tak okaże się, że chciałeś czegoś innego.'
Alex Kava
aoii jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-12-01, 19:45   #6
Layla79
Zakorzenienie
 
Avatar Layla79
 
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 5 921
Dot.: Konserwatywni rodzice, jak to rozwiązać?

Rodzice nie sa konserwatywni, tylko troche egoistyczni jednak, nie uwazasz? Przemysleli, ze zostaliby sami i teraz tak Cie zaszantazują, zeby trzymac Cie krotko na miejscu. Wiedza, ze jak wyfruniesz, to nie wrocisz, nie beda mieli Twojego wsparcia, nikt ich do lekarza nie zawiezie, zakupow nie zrobi za te iks lat, nikt na obiad nie przyjdzie, wnukow nie beda nianczyc. Tylko raz na jakis czas przyjedzie corka z rodziną. Moim zdaniem oni zrobia wiele, zeby Ciebie tutaj zatrzymac.
Jestes jedynaczka, czy masz rodzenstwo?
Planuj zycie tak, zeby bylo Ci dobrze nie za rok, ale w perspektywnie 10 lat, zeby nie okazalo sie, ze zrezygnowalas dla rodzicow ze swoich marzen, pasji. Jezeli masz lepsze perspektywy pracy w wiekszym miescie, to ja bym tam wyjechala na studia, w sumie nie wiem, czy Ty chcesz jechac do innego miasta, czy za granice. Musisz jednak zapewnic sobie srodki, moze przeczekac tu na miejscu, zarobic cos, odlozyc i wyjechac za rok na studia? Albo najpierw popracowac rok w tym nowym miescie i dopiero wtedy zaczac studia? Musisz miec stabilna sytuacje, zeby podjac studia, zeby ich nie przerwac czasem.
Layla79 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-12-01, 20:04   #7
Black_Eyes
Zadomowienie
 
Avatar Black_Eyes
 
Zarejestrowany: 2011-06
Wiadomości: 1 928
Dot.: Konserwatywni rodzice, jak to rozwiązać?

Cytat:
Napisane przez ZamyslonaRoztargniona Pokaż wiadomość
Ja zaryzykowałam, wyjechałam wbrew woli rodziców, kasę odcięli. No i rodzice przez kilka lat nie mogli uwierzyć że jednak sobie jakoś poradziłam.
A jak się miały twoje kontakty z nimi, jeśli mogę zapytać?

Cytat:
Napisane przez Chatul Pokaż wiadomość
Możesz próbować tylko informować rodziców o czasie imprezy i czasie powrotu, bez podawania adresu. Wtedy nie będą mieli, jak po Ciebie przyjechać. Musisz się jednak liczyć z ich niezadowoleniem, które na pewno będą okazywać na wiele różnych sposobów.

W wakacje po liceum byłabyś już po maturach. Nie mogłabyś wtedy wyjechać na praktyki do Niemiec, a potem już do miasta, w którym prawdopodobnie będziesz studiowała?
W gruncie rzeczy zgody rodziców do tego wszystkiego nie potrzebujesz, a jeśli nie planujesz wracać do rodzinnego domu to nawet ewentualny gniew rodziców nie powinien stanowić przeszkody niemożliwej do przejścia.
To jest dobry pomysł, tylko właśnie.. Obawiam się późniejszych konsekwencji Zawsze mimo wszystko wolałam już się ugiąć i zrobić tak jak oni chcą, jednak zaczyna mnie to już denerwować. Były sytuacje, gdy uciekałam z domu do przyjaciółki po takich kłótniach, obdzwaniali potem wszystkich gdzie jestem itd. Zdarzało się też że nie wypuszczali mnie w ogóle z domu, gdy już wiedzieli że chcę gdzieś zwiać (najczęściej po prostu chciałam się przejść, żeby pozbierać myśli), zamykali w pokoju itp. Nie ukrywam, że boję się im postawić, mój tata w takich sytuacjach bywa nieobliczalny i agresywny.

Byłaby to dobra opcja, jednakże nie mam wpływu na termin tych praktyk (najprawdopodobniej środek lipca-koniec sierpnia), więc tak czy siak bedę jeszcze przez jakiś miesiąc w domu.



Cytat:
Napisane przez aoii Pokaż wiadomość
Jakbym czytała o sobie. Tylko 5 lat temu
radzę Ci szybko odciąć pępowinę. Może będzie boleć, nie mówię, że nie, ale lepiej teraz niż później. Poglądy moje są dalekie od moich konserwatywnych rodziców, ja zawsze siedziałam cicho, wolałam udawać, że nie mam zdania niż sprawiać, żeby moje zdanie było powodem kłótni.
Teraz mieszkam daleko od domu, sama się utrzymuje, a wiem, że kiedy poniosłabym kwestię zamieszkania bez ślubu z chłopakiem ( jesteśmy razem prawie 4 lata) to zostałabym wydziedziczona. I nie żartuje, bo podobną sytuacje przeżyła moja siostra, która została oficjalnie nazwana "dziwką", bo żyła z mężem po ślubie cywilnym, bez kościelnego.
Właśnie tego także się boję. Że im później postawię na swoim - tym gorzej będzie. Rozumiem, że chcą mieć mnie jak najbliżej (jestem ich pierwszym dzieckiem, w ogóle pierwszą osobą w rodzinie która wyjeżdża na studia, każdy wcześniej pokończył albo technika albo zawodówki i mieszka tu od urodzenia) ale nie wyobrażam sobie sytuacji, gdy w wieku 25 lat wciąż mieszkam z rodzicami. A obawiam się, że im dłużej będzie to trwało, tym więcej będzie argumentów żebym została bo: kto się nami zajmie na starość, źle ci tutaj?, możesz układać sobie życie tutaj. Zdecydowanie tego nie chcę.
To też drażliwy temat dla moich rodziców.. Oczywiscie nic z chłopakiem jeszcze nie planujemy, ale gdy jako przyjaciele, jeszcze nie para, rozmawialiśmy sobie na luzie o poglądach na różne tematy okazało się, że odnośnie ślubu mamy takie same: jeśli juz, to cywilny, na pewno nie kościelny. Moi rodzice absolutnie nie przyjmują takiego czegoś do wiadomości, działają tutaj jak ich rodzice (rodzice mojej mamy zmusili jej siostrę i narzeczonego do ślubu kościelnego pomimo że nie chcieli, mieli przez to sporo problemów bo narzeczony nie miał bierzmowania) wiem że w kwestii mnie i mojego chłopaka będzie tak samo. Zaczęło się już od momentu gdy rodzice się dowiedzieli, że na którymś roku studiów planujemy razem zamieszkać "na kocią łapę" - kolejna kłótnia z tego była.

---------- Dopisano o 21:04 ---------- Poprzedni post napisano o 20:59 ----------

Cytat:
Napisane przez Layla79 Pokaż wiadomość
Rodzice nie sa konserwatywni, tylko troche egoistyczni jednak, nie uwazasz? Przemysleli, ze zostaliby sami i teraz tak Cie zaszantazują, zeby trzymac Cie krotko na miejscu. Wiedza, ze jak wyfruniesz, to nie wrocisz, nie beda mieli Twojego wsparcia, nikt ich do lekarza nie zawiezie, zakupow nie zrobi za te iks lat, nikt na obiad nie przyjdzie, wnukow nie beda nianczyc. Tylko raz na jakis czas przyjedzie corka z rodziną. Moim zdaniem oni zrobia wiele, zeby Ciebie tutaj zatrzymac.
Jestes jedynaczka, czy masz rodzenstwo?
Planuj zycie tak, zeby bylo Ci dobrze nie za rok, ale w perspektywnie 10 lat, zeby nie okazalo sie, ze zrezygnowalas dla rodzicow ze swoich marzen, pasji. Jezeli masz lepsze perspektywy pracy w wiekszym miescie, to ja bym tam wyjechala na studia, w sumie nie wiem, czy Ty chcesz jechac do innego miasta, czy za granice. Musisz jednak zapewnic sobie srodki, moze przeczekac tu na miejscu, zarobic cos, odlozyc i wyjechac za rok na studia? Albo najpierw popracowac rok w tym nowym miescie i dopiero wtedy zaczac studia? Musisz miec stabilna sytuacje, zeby podjac studia, zeby ich nie przerwac czasem.
Mam młodszą o 9 lat siostrę.
Chcę jechać do innego miasta. Wiem, że musze mieć stabilną sytuację, dlatego planuję poza praktykami popracować trochę w swoim mieście lub tamtym, gdzie planuję wyjechać. No i oczywiście praca w czasie studiow też mnie czeka, co do tego nie mam wątpliwości i jak najbardziej jestem na to gotowa.
Na pewno nie chcę rezygnować z tego, co chcę robić. Jestem uparta pod tym względem i wiem, że te przykłady które podałaś na początku mogą być bardzo istotne dla moich rodziców. Mówiłam im jednak od początku, że chcę wyjechać, nigdy nie zmieniłam zdania. Dlatego tak bardzo mnie zdenerwowało, gdy zaczęli mnie do tego zniechecać.

Edytowane przez Black_Eyes
Czas edycji: 2014-12-01 o 20:06
Black_Eyes jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2014-12-01, 20:34   #8
aer
O RLY?
 
Avatar aer
 
Zarejestrowany: 2013-09
Lokalizacja: Silesia/Varsovia
Wiadomości: 10 173
Dot.: Konserwatywni rodzice, jak to rozwiązać?

Autorko, jak dziewczyny wyżej - radzę przeciąć pępowinę. Myślę, że jeśli tego nie zrobisz - coraz bardziej będą Ci ustawiać życie - chcesz tego? Czy będziesz szczęśliwa?

U mnie ojciec nie chciał mnie puścić z domu. Wiedział, że jadę na studia, że nie będę sama tylko z chłopakiem z którym byłam prawie rok. I tak się nasłuchałam jakich to długów sobie nie narobię, jak to się nie stoczę i jak szybko znajdę się pod latarnią na narkotykowym głodzie.

A co do konsekwencji hmmmm... już wcześniej byliśmy w stanie zimnej wojny właśnie z tego względu, że chciał mnie we wszystkim kontrolować a ja chciałam żyć po swojemu. Nie wybaczył mi wyprowadzki do końca życia, nawet gdy umierał nie chciał się pogodzić, mimo że wyciągnęłam do niego rękę na zgodę.

Wiem, że dziewczyny piszą w takich tematach, że rodzice w końcu zrozumieli i przyjęli do wiadomości samodzielność dziecka. I bardzo często tak jest - myślę, że niewiele jest osób tak zawziętych jak mój ojciec.


Życzę Ci powodzenia
__________________
https://www.youtube.com/watch?v=gX6bDyRSLPI


Living zagranico juz 30 months. I zapomniec polski language
aer jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-12-01, 20:38   #9
barbarossan
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2012-07
Lokalizacja: Małopolska/ Łódzkie
Wiadomości: 776
Dot.: Konserwatywni rodzice, jak to rozwiązać?

mam 22 lata, tfu dzisiaj już 23, i powiem Ci tak, ich nie zmienisz, dopóki się nie wyprowadzisz oni zawsze będą Tobą rządzić, ja ze swoim Tż mieszkałam po kryjomu w mieście gdzie studiowałam, jak wpadali z wizytą to chowałam ciuchy Tż bo miałabym piekło, mój Tż mimo że ma 28 lat, nie mógł siedzieć u mnie dłużej niż do 22, bo innaczej byłam k... dz. i innee. Jedyna radna stać się nie zależną, chyba że chcesz być jak moja siostra której mama nawet gości na wesele dobierała i buty do sukienki
__________________
Kontrola - najlepszą formą zaufania
Mam swoje zdanie na dany temat ,nie zawsze musimy mieć takie same

zamykam kolekcję półmaratonów czas na ...

Edytowane przez barbarossan
Czas edycji: 2014-12-01 o 20:39
barbarossan jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-12-01, 22:46   #10
cherry_flamme
Zakorzenienie
 
Avatar cherry_flamme
 
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 7 367
Dot.: Konserwatywni rodzice, jak to rozwiązać?

Gdybym miała takich rodziców, to bym się już dawno postawiła, zbuntowała i nie dała sobie wejść na głowę. w końcu 13-14'latki by z domu nie wyrzucili
No ale czasu nie cofniesz, skup się na przyszłości. Nie patrz na nich, bo oni Twoje potrzeby mają głęboko w ... O ile nie chcesz wykonywać ich poleceń do końca życia, brać ślubu kościelnego, chrzcić dzieci itp., to ogranicz Wasze kontakty
__________________
Najtrudniejszy jest koniec miesiąca.

Zwłaszcza 30 ostatnich dni.
cherry_flamme jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-12-02, 07:40   #11
kalincia
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2009-03
Wiadomości: 13 025
Dot.: Konserwatywni rodzice, jak to rozwiązać?

Czemu ty się boisz coś zrobić wbrew ich woli? Czyżby kwestia kasy?
Jak chcesz samodzielności, na którą oni zgodzić się nie chcą, to do roboty i żyć jak chcesz za swoje.
Jednak pamiętaj, że na naukę oni mają obowiązek dawać. I nie jest to zależne od tego, czy studiujesz tam, gdzie oni sobie życzą.
kalincia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2014-12-02, 07:50   #12
Cherry Blossom Girl
nyan nyan ^^
 
Avatar Cherry Blossom Girl
 
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 2 956
Dot.: Konserwatywni rodzice, jak to rozwiązać?

Jak najbardziej masz prawo realizować swoje plany niezależnie od woli rodziców Niestety z tego co napisałaś wnioskuję, że Twoi rodzice są dość egoistyczni. Jak najbardziej popieram wyjazd na studia i odcięcie się. Zostanie w domu równa się zrobienie z Ciebie życiowej kaleki niestety- mówienie "nie poradzisz sobie sama" jest szkodliwe i pozbawia młodego człowieka autonomii i niezależności. Realizuj swoje plany, mieszkaj z facetem, studiuj poza miejscem zamieszkania- masz do tego prawo! Gdybym była na Twoim miejscu i podporządkowałabym się retoryce rodziców na pewno za parę lat (lub wcześniej) bym bardzo tego żałowała.
Cherry Blossom Girl jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-12-02, 15:19   #13
Black_Eyes
Zadomowienie
 
Avatar Black_Eyes
 
Zarejestrowany: 2011-06
Wiadomości: 1 928
Dot.: Konserwatywni rodzice, jak to rozwiązać?

Cytat:
Napisane przez aer Pokaż wiadomość
A co do konsekwencji hmmmm... już wcześniej byliśmy w stanie zimnej wojny właśnie z tego względu, że chciał mnie we wszystkim kontrolować a ja chciałam żyć po swojemu. Nie wybaczył mi wyprowadzki do końca życia, nawet gdy umierał nie chciał się pogodzić, mimo że wyciągnęłam do niego rękę na zgodę.

Wiem, że dziewczyny piszą w takich tematach, że rodzice w końcu zrozumieli i przyjęli do wiadomości samodzielność dziecka. I bardzo często tak jest - myślę, że niewiele jest osób tak zawziętych jak mój ojciec.

Życzę Ci powodzenia
Mam nadzieję, że z moim ojcem tak nie będzie i mimo wszystko pogodzi się z faktem, że chcę isć swoją ścieżką.. Obaj jesteśmy uparci i lubimy stawiać na swoim, podejrzewam że trochę czasu jednak minie, zanim uda nam się po tym wszystkim dojsć do porozumienia...
Dziękuję bardzo


Cytat:
Napisane przez kalincia Pokaż wiadomość
Czemu ty się boisz coś zrobić wbrew ich woli? Czyżby kwestia kasy?
Jak chcesz samodzielności, na którą oni zgodzić się nie chcą, to do roboty i żyć jak chcesz za swoje.
Jednak pamiętaj, że na naukę oni mają obowiązek dawać. I nie jest to zależne od tego, czy studiujesz tam, gdzie oni sobie życzą.
Nie, nie chodzi tu tylko o pieniądze. Napisałam jedynie, że boję się zostawienia całkowicie na lodzie przez nich, bez funduszy nawet na szkołę, na którą zobowiązani są płacić do 25 roku życia bodajże. Wiem, że byłyby z tym problemy, gdybym sie postawiła i chyba jedynie drogą sądową byłabym w stanie coś zdziałać. Ale chciałabym tego jak najbardziej uniknąć.
Boję się głównie dlatego, że nie chcę tracić z nimi całkowicie kontaktu. A obawiam się, że gdybym się w końcu do porządku postawiła, zrobiła tak jak ja chcę, nie tylko odnośnie studiów ale i ślubu, wiary itp. to będzie to równoznaczne z całkowitym odcięciem się od kontaktu z nimi. Pewnie na początku byłoby mi to na rękę, jednak po czasie ta tęsknota gdzieś by się pojawiła...



Dziękuję wam wszystkim za rady Postaram się zrobić tak, jak mówicie

Jeszcze tylko jedno pytanie: Czy próbować z nimi pogadać? Rozwiązać to jakoś poprzez rozmowę? Czy już teraz nie zważać na to co mówią i zacząć działać po swojemu?

Edytowane przez Black_Eyes
Czas edycji: 2014-12-02 o 15:20
Black_Eyes jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-12-02, 15:36   #14
kalincia
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2009-03
Wiadomości: 13 025
Dot.: Konserwatywni rodzice, jak to rozwiązać?

U nich po czasie tęsknota też by się pojawiła. I widząc, że żyjesz z sukcesem i szczęśliwie mogliby zmienić nastawienie.
Wiesz, moi rodzice nie byli szczęśliwi, kiedy im oznajmiłam, że po studiach wyprowadzam się 200 km od nich, bo chcę mieszkać tam, gdzie chcę. I było - źle ci z nami, co ludzie powiedzą, będziesz żałować...To było 20 lat temu, teraz mama owdowiała mieszka tu, gdzie ja, a koleżanki jej zazdroszczą fajnego miejsca i mieszkania. Mojego, które jej odstąpiłam, bo z narzeczonym mamy drugie. Z czasem spory łagodnieją i nic nie jest na całe życie. A spełniać trzeba swoje marzenia. Zmieniając je w plany i realizując.
kalincia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-12-02, 15:44   #15
paula78
Zakorzenienie
 
Avatar paula78
 
Zarejestrowany: 2003-01
Lokalizacja: z daleka
Wiadomości: 34 839
Dot.: Konserwatywni rodzice, jak to rozwiązać?

Rób swoje, zdaj mature , dostań sie tam gdzie chcesz na studia, szukaj pokoj/akademika, itd rób konsekwencje co masz w planach.

Odetna cię od kasy? mozesz dostac alimenty, dorobić, a rodzice skruszeją, jesli nie?
Toksyczna relacja, trzymac sie z daleka.

Moze i oni sie boja o ciebie, przyszłość i dobrze bo rodzic od tego jest, aby się martwić, ale tez wspierać bo to twoje życie. Banał.
__________________
Mleko migdałowe:
http://pichceiknoce.blogspot.com/


paula78 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-12-04, 11:09   #16
Fatalida
Raczkowanie
 
Avatar Fatalida
 
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Piękny Wschód ;)
Wiadomości: 254
Dot.: Konserwatywni rodzice, jak to rozwiązać?

A ja powiem coś trochę innego

Jak byłam w Twoim wieku, czułam coś podobnego. Miałam wrażenie że rodzice mnie ograniczają, usiłują przypasować mnie do siebie, jakieś głupie zakazy, pilnowanie żeby wracać wcześnie z jakichkolwiek imprez, na jeżdżenie na dyskoteki mi nie pozwalali. Nie sprawiałam jakiś patologicznych problemów wychowawczych (żadnego palenia, picia, narkotyków, wagarów, nie moralnego prowadzenia się itd. w szkole byłam uważana za grzeczną dziewczynkę) a pomimo tego przez kilka lat byłam mocno na bakier z rodzicami. Były rozmowy że po skończeniu 18stki się wyprowadzam. Myśląc o tym nie wiedziałam czy będę kiedyś utrzymywała z rodzicami kontakt, czy przyjadę kiedyś tylko na ich pogrzeb. O szczegółach mojej sytuacji z tamtego czasu nie chcę tu pisać szczegółowo, bo to bardzo osobiste(a wiem że dużo osób śledzi wątki po to, by przy innej okazji zacytować kogoś…), choć możliwe że to wiele by Ci uświadomiło. Jednak jakbyś chciała zapytać o szczegóły, wyślij PW.
W tamtym czasie o większość obwiniałam rodziców, czułam się jak ubezwłasnowolniona… więc wierzę że możesz czuć się w zupełnej kropce. Absolutnie nie odbieram Co prawa do własnej woli ale… jednak nie zgodzę się z przedmówczyniami co do postawienia na swoim, kosztem całkowitego zerwania kontaktów. Wiem to z doświadczenia, a także z zawodowej pespektywy, zerwanie z rodziną nie spowoduje że będziesz szczęśliwa. Nie poznałam osób które naprawdę były szczęśliwe po skonfliktowaniu z rodzicami. „Dzięki” takim akcjom psychoterapeuci mają coraz więcej klientów. Ja cieszę się że jednak moje życie się zmieniło i tego totalnego odcięcia od rodziny nie było. Z perspektywy lat zobaczyłam, że dzięki wielu zakazom rodzice uchronili mnie od głupot. Mimo tego że byłam grzeczną dziewczynką i jakiejś głupoty nie odwaliłam, to zaczynałam być w okresie buntu w którym też łatwo byłoby mi się rozszaleć. Teraz wiem że rodzice chcieli mnie chronić, robili to w dobrej intencji. Ja te intencje źle oceniałam przez co też byłam źle nastawiona w stosunku do nich, pyskowałam więc im nerwy tez puszczały i pojawiały się nieobliczalne w przebiegu kłótnie. Później oni bojąc się moich reakcji prewencyjnie podchodzili ostrzej. Nie da się ukryć że oni wiele razy postąpili nie fair ale ja także. Z perspektywy osobistej ale i zawodowej, powiem Ci że trudno znaleźć tą granicę pomiędzy dawaniem wolności a pilnowaniem, żeby ktoś swoimi błędami nie schrzanił sobie życia ;/ Tak naprawdę to ciągłe uczenie się na błędach.
Jestem naprawdę ciekawa jak to wygląda z perspektywy Twoich rodziców. Jestem też ciekawa na ile Ci ufają (a jeśli niezbyt to co to spowodowało)
Temat pieniędzy: przedmówczynie piszą żebyś wystąpiła o alimenty. Jeżeli byłabym na miejscu Twoich rodziców wolałabym żebyś mnie zabiła, mniej bym cierpiała. Jeżeli ktoś jest w wieku poniżej 18 lat i rzeczywiście rodzice go zaniedbują to ok. Sytuacja wystąpienia o alimenty zdaje się konieczna bo nikt Cię nie zatrudni żebyś mogła zarobić na siebie. W sytuacji jednak gdy masz 18 lat, a więc jesteś dorosła, chcesz zacząć samodzielne życie bez gadania rodziców to występowanie o alimenty jest nieludzkie. Jeżeli chcesz żyć jak dorosła i chcesz żyć bez zarządzania rodziców to odpowiedzialność wymaga żeby na tą samodzielność zarabiać. Trochę to by dziwne było gdybyś chciała być dorosłą na prawach dziecka : )
A chcesz wyjechać tylko ze względu na bliskich czy bardziej chodzi tu o to że nie ma w Twoich okolicach wymarzonego kierunku ? Jeżeli chodzi bardziej o kierunek który jest tym „naj” i go nie ma u Ciebie, to skup się na maturze by się tam dostać, ogarnij wymagania i wytłumacz rodzicom, ale po zastanowieniu i na spokojnie, że to Twoje marzenia i że naprawdę chcesz się rozwijać a bez sensy jest tkwić w miejscu zamieszkania tylko po to, by rodzice byli zadowoleni. Jeżeli kierunek wymaga wyjazdu i jesteś zdecydowana to zachęcam byś się starała żeby tam się dostać Ogarnij jakie są tam koszty stancji/akademika, poczytaj o mieście, kierunku itd. Rozmowę z rodzicami na ten temat odłóż morze do lutego-marca żeby wiedzieli że to jest konkretna decyzja a nie jakieś luźne plany Ale podkreślam, postaraj się poczekać na odpowiedni moment, kiedy rodzice nie będą zmęczeni, poirytowani ostatnimi sporami itd. tak samo Ty poczekaj na moment kiedy będziesz w „miarę” nastroju Życzę powodzenia
Jeżeli jednak wybór związany jest tylko z tym żeby być blisko przyjaciółki i chłopaka to radziłabym się zastanowić. Kiedyś tez uzależniałam tego typu decyzje od tego gdzie będą moi bliscy. A nie zawsze potrzeba być aż tak blisko Teraz gdy jest tak rozwinięta komunikacja, będziesz miała 50% zniżki studenckiej to nie będzie to takie trudne żeby się odwiedzać. Znam wiele związków które tak miały, większość z nich dzięki odległości nauczyła się celebrować czas spędzony z sobą i doceniać go Jeżeli wiesz że go kochasz a on Ciebie to nie ma problemu J
Co do tematu wiary. Sama miałam czas buntów, zwątpienia. Jak byłam mniejsza to kilka razy zdarzyło mi się że się zbuntowałam i nie poszłam w ważne święta do Kościoła np. w Boże Narodzenie, Mama na początku się zgodziła ale gdy zobaczyła że to nie jednorazowy wyskok tylko zapowiedź kolejnych kazała mi chodzić. Napisałaś o swoich rodzicach „tradycjonaliści ”, myślę że moja wiara kiedyś tez była bardziej „tradycjonalizmem” niż wiarą. Nie starałam się tak głęboko poznać Kościoła z jego strony, co on mówi, opierałam się na skąpych doniesieniach mass mediów więc nie wiedziałam o co w tym KK biega, wypełniałam więc obowiązki bo tak trzeba itd. Miałam jednak na tyle ogromne szczęście że poznawałam ludzi którzy naprawdę wierzyli, na początku patrzyłam na nich jak alienów ale później stawali się dla mnie inspiracją do poznawania wiary. Zaczęłam sama szukać, jak nie czaiłam o co chodzi w tym wszystkim, to modliłam się swoimi słowami, „wywalałam” Panu Bogu. Dopiero jak stwierdziłam że będę sama badać, starać się złapać kontakt z Panem Bogiem, zrozumiałam o co chodzi z chodzeniem na Msze, przez zgłębianiu psychologii odkryłam że prawa psychologii mają odzwierciedlenie w przykazaniach (?!) a wcześniej dekalog był dla mnie powodem do buntu :P Teraz podejrzewam że Msza męczy Cię jak mnie kiedyś :P no ale jak się tego nie rozumie to nie dziwi Jeżeli mówisz że rodzice każą Ci chodzić na Msze to może teraz póki jeszcze musisz daj sobie szanse na złapanie kontaktu z Bogiem? Później zrobisz co chcesz
Nie piszę Ci tego wszystkiego żeby Cię do czegoś zmusić, wymądrzyć się itd. Pamiętam jak ja się czułam kiedyś, zapuchnięte od płaczu oczy, bezsilność. Moi rodzice się zmienili, nie ukrywam że po tym jak sami zaczęli wchodzić głębiej w wiarę i starają się być wierzącymi a nie tradycjonalistami. Bo tradycjonalizm jest dla mnie nie autentyczny. Ja rodzicom tamten czas wybaczyłam, o tym wszystkim dopiero przypomniał mi Twój wątek.
Jakiej decyzji byś nie podjęła to szczerze życzę Ci żebyś odnalazła odpowiednią dla siebie drogę i szczęście
__________________
Nick Vujicic:
'If you can't get a miracle, become one."
Fatalida jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-12-04, 11:25   #17
201607010856
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2010-12
Wiadomości: 294
Dot.: Konserwatywni rodzice, jak to rozwiązać?

Cytat:
Napisane przez Fatalida Pokaż wiadomość
A ja powiem coś trochę innego

Jak byłam w Twoim wieku, czułam coś podobnego. Miałam wrażenie że rodzice mnie ograniczają, usiłują przypasować mnie do siebie, jakieś głupie zakazy, pilnowanie żeby wracać wcześnie z jakichkolwiek imprez, na jeżdżenie na dyskoteki mi nie pozwalali. Nie sprawiałam jakiś patologicznych problemów wychowawczych (żadnego palenia, picia, narkotyków, wagarów, nie moralnego prowadzenia się itd. w szkole byłam uważana za grzeczną dziewczynkę) a pomimo tego przez kilka lat byłam mocno na bakier z rodzicami. Były rozmowy że po skończeniu 18stki się wyprowadzam. Myśląc o tym nie wiedziałam czy będę kiedyś utrzymywała z rodzicami kontakt, czy przyjadę kiedyś tylko na ich pogrzeb. O szczegółach mojej sytuacji z tamtego czasu nie chcę tu pisać szczegółowo, bo to bardzo osobiste(a wiem że dużo osób śledzi wątki po to, by przy innej okazji zacytować kogoś…), choć możliwe że to wiele by Ci uświadomiło. Jednak jakbyś chciała zapytać o szczegóły, wyślij PW.
W tamtym czasie o większość obwiniałam rodziców, czułam się jak ubezwłasnowolniona… więc wierzę że możesz czuć się w zupełnej kropce. Absolutnie nie odbieram Co prawa do własnej woli ale… jednak nie zgodzę się z przedmówczyniami co do postawienia na swoim, kosztem całkowitego zerwania kontaktów. Wiem to z doświadczenia, a także z zawodowej pespektywy, zerwanie z rodziną nie spowoduje że będziesz szczęśliwa. Nie poznałam osób które naprawdę były szczęśliwe po skonfliktowaniu z rodzicami. „Dzięki” takim akcjom psychoterapeuci mają coraz więcej klientów. Ja cieszę się że jednak moje życie się zmieniło i tego totalnego odcięcia od rodziny nie było. Z perspektywy lat zobaczyłam, że dzięki wielu zakazom rodzice uchronili mnie od głupot. Mimo tego że byłam grzeczną dziewczynką i jakiejś głupoty nie odwaliłam, to zaczynałam być w okresie buntu w którym też łatwo byłoby mi się rozszaleć. Teraz wiem że rodzice chcieli mnie chronić, robili to w dobrej intencji. Ja te intencje źle oceniałam przez co też byłam źle nastawiona w stosunku do nich, pyskowałam więc im nerwy tez puszczały i pojawiały się nieobliczalne w przebiegu kłótnie. Później oni bojąc się moich reakcji prewencyjnie podchodzili ostrzej. Nie da się ukryć że oni wiele razy postąpili nie fair ale ja także. Z perspektywy osobistej ale i zawodowej, powiem Ci że trudno znaleźć tą granicę pomiędzy dawaniem wolności a pilnowaniem, żeby ktoś swoimi błędami nie schrzanił sobie życia ;/ Tak naprawdę to ciągłe uczenie się na błędach.
Jestem naprawdę ciekawa jak to wygląda z perspektywy Twoich rodziców. Jestem też ciekawa na ile Ci ufają (a jeśli niezbyt to co to spowodowało)
Temat pieniędzy: przedmówczynie piszą żebyś wystąpiła o alimenty. Jeżeli byłabym na miejscu Twoich rodziców wolałabym żebyś mnie zabiła, mniej bym cierpiała. Jeżeli ktoś jest w wieku poniżej 18 lat i rzeczywiście rodzice go zaniedbują to ok. Sytuacja wystąpienia o alimenty zdaje się konieczna bo nikt Cię nie zatrudni żebyś mogła zarobić na siebie. W sytuacji jednak gdy masz 18 lat, a więc jesteś dorosła, chcesz zacząć samodzielne życie bez gadania rodziców to występowanie o alimenty jest nieludzkie. Jeżeli chcesz żyć jak dorosła i chcesz żyć bez zarządzania rodziców to odpowiedzialność wymaga żeby na tą samodzielność zarabiać. Trochę to by dziwne było gdybyś chciała być dorosłą na prawach dziecka : )
A chcesz wyjechać tylko ze względu na bliskich czy bardziej chodzi tu o to że nie ma w Twoich okolicach wymarzonego kierunku ? Jeżeli chodzi bardziej o kierunek który jest tym „naj” i go nie ma u Ciebie, to skup się na maturze by się tam dostać, ogarnij wymagania i wytłumacz rodzicom, ale po zastanowieniu i na spokojnie, że to Twoje marzenia i że naprawdę chcesz się rozwijać a bez sensy jest tkwić w miejscu zamieszkania tylko po to, by rodzice byli zadowoleni. Jeżeli kierunek wymaga wyjazdu i jesteś zdecydowana to zachęcam byś się starała żeby tam się dostać Ogarnij jakie są tam koszty stancji/akademika, poczytaj o mieście, kierunku itd. Rozmowę z rodzicami na ten temat odłóż morze do lutego-marca żeby wiedzieli że to jest konkretna decyzja a nie jakieś luźne plany Ale podkreślam, postaraj się poczekać na odpowiedni moment, kiedy rodzice nie będą zmęczeni, poirytowani ostatnimi sporami itd. tak samo Ty poczekaj na moment kiedy będziesz w „miarę” nastroju Życzę powodzenia
Jeżeli jednak wybór związany jest tylko z tym żeby być blisko przyjaciółki i chłopaka to radziłabym się zastanowić. Kiedyś tez uzależniałam tego typu decyzje od tego gdzie będą moi bliscy. A nie zawsze potrzeba być aż tak blisko Teraz gdy jest tak rozwinięta komunikacja, będziesz miała 50% zniżki studenckiej to nie będzie to takie trudne żeby się odwiedzać. Znam wiele związków które tak miały, większość z nich dzięki odległości nauczyła się celebrować czas spędzony z sobą i doceniać go Jeżeli wiesz że go kochasz a on Ciebie to nie ma problemu J
Co do tematu wiary. Sama miałam czas buntów, zwątpienia. Jak byłam mniejsza to kilka razy zdarzyło mi się że się zbuntowałam i nie poszłam w ważne święta do Kościoła np. w Boże Narodzenie, Mama na początku się zgodziła ale gdy zobaczyła że to nie jednorazowy wyskok tylko zapowiedź kolejnych kazała mi chodzić. Napisałaś o swoich rodzicach „tradycjonaliści ”, myślę że moja wiara kiedyś tez była bardziej „tradycjonalizmem” niż wiarą. Nie starałam się tak głęboko poznać Kościoła z jego strony, co on mówi, opierałam się na skąpych doniesieniach mass mediów więc nie wiedziałam o co w tym KK biega, wypełniałam więc obowiązki bo tak trzeba itd. Miałam jednak na tyle ogromne szczęście że poznawałam ludzi którzy naprawdę wierzyli, na początku patrzyłam na nich jak alienów ale później stawali się dla mnie inspiracją do poznawania wiary. Zaczęłam sama szukać, jak nie czaiłam o co chodzi w tym wszystkim, to modliłam się swoimi słowami, „wywalałam” Panu Bogu. Dopiero jak stwierdziłam że będę sama badać, starać się złapać kontakt z Panem Bogiem, zrozumiałam o co chodzi z chodzeniem na Msze, przez zgłębianiu psychologii odkryłam że prawa psychologii mają odzwierciedlenie w przykazaniach (?!) a wcześniej dekalog był dla mnie powodem do buntu :P Teraz podejrzewam że Msza męczy Cię jak mnie kiedyś :P no ale jak się tego nie rozumie to nie dziwi Jeżeli mówisz że rodzice każą Ci chodzić na Msze to może teraz póki jeszcze musisz daj sobie szanse na złapanie kontaktu z Bogiem? Później zrobisz co chcesz
Nie piszę Ci tego wszystkiego żeby Cię do czegoś zmusić, wymądrzyć się itd. Pamiętam jak ja się czułam kiedyś, zapuchnięte od płaczu oczy, bezsilność. Moi rodzice się zmienili, nie ukrywam że po tym jak sami zaczęli wchodzić głębiej w wiarę i starają się być wierzącymi a nie tradycjonalistami. Bo tradycjonalizm jest dla mnie nie autentyczny. Ja rodzicom tamten czas wybaczyłam, o tym wszystkim dopiero przypomniał mi Twój wątek.
Jakiej decyzji byś nie podjęła to szczerze życzę Ci żebyś odnalazła odpowiednią dla siebie drogę i szczęście
Ja też się kiedyś buntowałam, uważałam że rodzice mnie ograniczają, a teraz wiem, że praktycznie we wszystkim mieli rację. A jeśli się mylili to na pewno nie ze złej woli, bo zawsze chcieli dobrze. Autorko, wyjeżdżanie bez słowa nie ma sensu, taka ucieczka od problemów nie da Ci niczego, nie rozwiążesz ich tym. A jak nie doprowadzisz do porządku relacji z rodzicami to już się z nikim na dłuższą metę nie dogadasz.
201607010856 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-12-04, 14:14   #18
Glodomorek
Zakorzenienie
 
Avatar Glodomorek
 
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 8 301
Dot.: Konserwatywni rodzice, jak to rozwiązać?

Co do alimentów to się nie zgodzę. Czy to się rodzicom podoba czy nie - nie mogą autorki szantażować, że odetną kasę. Ma prawo się uczyć, a rodzice muszą to jej umożliwić, także finansowo.
Glodomorek jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-12-04, 15:51   #19
Chatul
ma zielone pojęcie
 
Avatar Chatul
 
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: T'Kashi (Wolkan)
Wiadomości: 40 401
Dot.: Konserwatywni rodzice, jak to rozwiązać?

Cytat:
Napisane przez Fatalida Pokaż wiadomość
Wiem to z doświadczenia, a także z zawodowej pespektywy, zerwanie z rodziną nie spowoduje że będziesz szczęśliwa. Nie poznałam osób które naprawdę były szczęśliwe po skonfliktowaniu z rodzicami.
Ja znam przypadki, kiedy dzieci wręcz siłą wyrywały się z domu rodzinnego, bo rodzice (z różnych powodów) byli bardzo zaborczy i/lub nadopiekuńczy. Większość tych historii skończyła się dobrze, bo po jakimś czasie rodzice zrozumieli, że nie mają władzy absolutnej nad własnym – pełnoletnim już – dzieckiem. Pozwalali żyć dziecku tak, jak chce, zwłaszcza, że jednak zależało im na utrzymaniu kontaktu.

Cytat:
Temat pieniędzy: przedmówczynie piszą żebyś wystąpiła o alimenty. Jeżeli byłabym na miejscu Twoich rodziców wolałabym żebyś mnie zabiła, mniej bym cierpiała. Jeżeli ktoś jest w wieku poniżej 18 lat i rzeczywiście rodzice go zaniedbują to ok. Sytuacja wystąpienia o alimenty zdaje się konieczna bo nikt Cię nie zatrudni żebyś mogła zarobić na siebie. W sytuacji jednak gdy masz 18 lat, a więc jesteś dorosła, chcesz zacząć samodzielne życie bez gadania rodziców to występowanie o alimenty jest nieludzkie. Jeżeli chcesz żyć jak dorosła i chcesz żyć bez zarządzania rodziców to odpowiedzialność wymaga żeby na tą samodzielność zarabiać. Trochę to by dziwne było gdybyś chciała być dorosłą na prawach dziecka : )
Ja nie widzę nic nieludzkiego w występowaniu o alimenty. Przynajmniej w przypadku autorki tego wątku. Dziecko nie jest własnością rodziców i nie powinno być sytuacji, w której rodzice szantażują uczące się dziecko dzięki temu, że mają nad nim przewagę finansową.
__________________
Nowhere am I so desperately needed as among a shipload of illogical humans”.
Spock („Star Trek”)
Chatul jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2014-12-06, 12:05   #20
Mojwa
zuy mod
 
Avatar Mojwa
 
Zarejestrowany: 2006-01
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 23 352
GG do Mojwa
Dot.: Konserwatywni rodzice, jak to rozwiązać?

Cytat:
Napisane przez Fatalida Pokaż wiadomość
A ja powiem coś trochę innego

Jak byłam w Twoim wieku, czułam coś podobnego. Miałam wrażenie że rodzice mnie ograniczają, usiłują przypasować mnie do siebie, jakieś głupie zakazy, pilnowanie żeby wracać wcześnie z jakichkolwiek imprez, na jeżdżenie na dyskoteki mi nie pozwalali. Nie sprawiałam jakiś patologicznych problemów wychowawczych (żadnego palenia, picia, narkotyków, wagarów, nie moralnego prowadzenia się itd. w szkole byłam uważana za grzeczną dziewczynkę) a pomimo tego przez kilka lat byłam mocno na bakier z rodzicami. Były rozmowy że po skończeniu 18stki się wyprowadzam. Myśląc o tym nie wiedziałam czy będę kiedyś utrzymywała z rodzicami kontakt, czy przyjadę kiedyś tylko na ich pogrzeb. O szczegółach mojej sytuacji z tamtego czasu nie chcę tu pisać szczegółowo, bo to bardzo osobiste(a wiem że dużo osób śledzi wątki po to, by przy innej okazji zacytować kogoś…), choć możliwe że to wiele by Ci uświadomiło. Jednak jakbyś chciała zapytać o szczegóły, wyślij PW.
W tamtym czasie o większość obwiniałam rodziców, czułam się jak ubezwłasnowolniona… więc wierzę że możesz czuć się w zupełnej kropce. Absolutnie nie odbieram Co prawa do własnej woli ale… jednak nie zgodzę się z przedmówczyniami co do postawienia na swoim, kosztem całkowitego zerwania kontaktów. Wiem to z doświadczenia, a także z zawodowej pespektywy, zerwanie z rodziną nie spowoduje że będziesz szczęśliwa. Nie poznałam osób które naprawdę były szczęśliwe po skonfliktowaniu z rodzicami. „Dzięki” takim akcjom psychoterapeuci mają coraz więcej klientów. Ja cieszę się że jednak moje życie się zmieniło i tego totalnego odcięcia od rodziny nie było. Z perspektywy lat zobaczyłam, że dzięki wielu zakazom rodzice uchronili mnie od głupot. Mimo tego że byłam grzeczną dziewczynką i jakiejś głupoty nie odwaliłam, to zaczynałam być w okresie buntu w którym też łatwo byłoby mi się rozszaleć. Teraz wiem że rodzice chcieli mnie chronić, robili to w dobrej intencji. Ja te intencje źle oceniałam przez co też byłam źle nastawiona w stosunku do nich, pyskowałam więc im nerwy tez puszczały i pojawiały się nieobliczalne w przebiegu kłótnie. Później oni bojąc się moich reakcji prewencyjnie podchodzili ostrzej. Nie da się ukryć że oni wiele razy postąpili nie fair ale ja także. Z perspektywy osobistej ale i zawodowej, powiem Ci że trudno znaleźć tą granicę pomiędzy dawaniem wolności a pilnowaniem, żeby ktoś swoimi błędami nie schrzanił sobie życia ;/ Tak naprawdę to ciągłe uczenie się na błędach.
Jestem naprawdę ciekawa jak to wygląda z perspektywy Twoich rodziców. Jestem też ciekawa na ile Ci ufają (a jeśli niezbyt to co to spowodowało)
Temat pieniędzy: przedmówczynie piszą żebyś wystąpiła o alimenty. Jeżeli byłabym na miejscu Twoich rodziców wolałabym żebyś mnie zabiła, mniej bym cierpiała. Jeżeli ktoś jest w wieku poniżej 18 lat i rzeczywiście rodzice go zaniedbują to ok. Sytuacja wystąpienia o alimenty zdaje się konieczna bo nikt Cię nie zatrudni żebyś mogła zarobić na siebie. W sytuacji jednak gdy masz 18 lat, a więc jesteś dorosła, chcesz zacząć samodzielne życie bez gadania rodziców to występowanie o alimenty jest nieludzkie. Jeżeli chcesz żyć jak dorosła i chcesz żyć bez zarządzania rodziców to odpowiedzialność wymaga żeby na tą samodzielność zarabiać. Trochę to by dziwne było gdybyś chciała być dorosłą na prawach dziecka : )
A chcesz wyjechać tylko ze względu na bliskich czy bardziej chodzi tu o to że nie ma w Twoich okolicach wymarzonego kierunku ? Jeżeli chodzi bardziej o kierunek który jest tym „naj” i go nie ma u Ciebie, to skup się na maturze by się tam dostać, ogarnij wymagania i wytłumacz rodzicom, ale po zastanowieniu i na spokojnie, że to Twoje marzenia i że naprawdę chcesz się rozwijać a bez sensy jest tkwić w miejscu zamieszkania tylko po to, by rodzice byli zadowoleni. Jeżeli kierunek wymaga wyjazdu i jesteś zdecydowana to zachęcam byś się starała żeby tam się dostać Ogarnij jakie są tam koszty stancji/akademika, poczytaj o mieście, kierunku itd. Rozmowę z rodzicami na ten temat odłóż morze do lutego-marca żeby wiedzieli że to jest konkretna decyzja a nie jakieś luźne plany Ale podkreślam, postaraj się poczekać na odpowiedni moment, kiedy rodzice nie będą zmęczeni, poirytowani ostatnimi sporami itd. tak samo Ty poczekaj na moment kiedy będziesz w „miarę” nastroju Życzę powodzenia
Jeżeli jednak wybór związany jest tylko z tym żeby być blisko przyjaciółki i chłopaka to radziłabym się zastanowić. Kiedyś tez uzależniałam tego typu decyzje od tego gdzie będą moi bliscy. A nie zawsze potrzeba być aż tak blisko Teraz gdy jest tak rozwinięta komunikacja, będziesz miała 50% zniżki studenckiej to nie będzie to takie trudne żeby się odwiedzać. Znam wiele związków które tak miały, większość z nich dzięki odległości nauczyła się celebrować czas spędzony z sobą i doceniać go Jeżeli wiesz że go kochasz a on Ciebie to nie ma problemu J
Co do tematu wiary. Sama miałam czas buntów, zwątpienia. Jak byłam mniejsza to kilka razy zdarzyło mi się że się zbuntowałam i nie poszłam w ważne święta do Kościoła np. w Boże Narodzenie, Mama na początku się zgodziła ale gdy zobaczyła że to nie jednorazowy wyskok tylko zapowiedź kolejnych kazała mi chodzić. Napisałaś o swoich rodzicach „tradycjonaliści ”, myślę że moja wiara kiedyś tez była bardziej „tradycjonalizmem” niż wiarą. Nie starałam się tak głęboko poznać Kościoła z jego strony, co on mówi, opierałam się na skąpych doniesieniach mass mediów więc nie wiedziałam o co w tym KK biega, wypełniałam więc obowiązki bo tak trzeba itd. Miałam jednak na tyle ogromne szczęście że poznawałam ludzi którzy naprawdę wierzyli, na początku patrzyłam na nich jak alienów ale później stawali się dla mnie inspiracją do poznawania wiary. Zaczęłam sama szukać, jak nie czaiłam o co chodzi w tym wszystkim, to modliłam się swoimi słowami, „wywalałam” Panu Bogu. Dopiero jak stwierdziłam że będę sama badać, starać się złapać kontakt z Panem Bogiem, zrozumiałam o co chodzi z chodzeniem na Msze, przez zgłębianiu psychologii odkryłam że prawa psychologii mają odzwierciedlenie w przykazaniach (?!) a wcześniej dekalog był dla mnie powodem do buntu :P Teraz podejrzewam że Msza męczy Cię jak mnie kiedyś :P no ale jak się tego nie rozumie to nie dziwi Jeżeli mówisz że rodzice każą Ci chodzić na Msze to może teraz póki jeszcze musisz daj sobie szanse na złapanie kontaktu z Bogiem? Później zrobisz co chcesz
Nie piszę Ci tego wszystkiego żeby Cię do czegoś zmusić, wymądrzyć się itd. Pamiętam jak ja się czułam kiedyś, zapuchnięte od płaczu oczy, bezsilność. Moi rodzice się zmienili, nie ukrywam że po tym jak sami zaczęli wchodzić głębiej w wiarę i starają się być wierzącymi a nie tradycjonalistami. Bo tradycjonalizm jest dla mnie nie autentyczny. Ja rodzicom tamten czas wybaczyłam, o tym wszystkim dopiero przypomniał mi Twój wątek.
Jakiej decyzji byś nie podjęła to szczerze życzę Ci żebyś odnalazła odpowiednią dla siebie drogę i szczęście
Em, a co jest zlego w wystapieniu o alimenty? Takie jest prawo. Rodzice maja obowiazek umozliwic jej dalsza naukę. I to na jej, a nie swoich zasadach (czyt to ona wybiera gdzie i co studiuje).

Autorko - wspolczuje. I dolacze do glosu dziewczyn, ktore twierdza, ze powinnas sie odciac. To najlepsze wyjscie.
__________________


L'amore scalda il cuore.




Do. Or do not. There is no try.

23.05.2011
22.05.2017
02.12.2017
Mojwa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-12-06 13:05:59


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 11:27.