2014-09-02, 22:27 | #211 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2014-08
Wiadomości: 51
|
Dot.: Tutaj wspieramy i się nie poddamy ! - DDA cz. 2.
Cześć dziewczyny, ja sama nie jestem DDA, ale chciałam się z Wami podzielić moją mini historią z ...Otóż niedawno rozstałam się z chłopakiem, z którym byłam ponad półtora roku, jest on DDA, jego ojciec bił matkę,siedział kiedyś w więzieniu, matka jest typem uciemiężonej, zmęczonej kobiety, która dba o potrzeby wszystkich wokół, tylko nie swoje. Nadal wszyscy mieszkają razem, choć ojciec już tak nie pije, w ich domu działy się drastyczne sceny. Nasz związek był bardzo kłótliwy, burzliwy, przeplatany słodkimi chwilami. On potrafił być bardzo, słodki, kochany czuły, ale też piekielnie zaborczy, miał dziwne zarzuty np. że płytko traktuje nasz związek, nie angażuje się dostatecznie, że go pewnie zostawię, że go zdradzam (te podejrzenia zostały do końca trwania związku, niby żartował,że mam "kochanka", ale tak często o tym mówił, że nie sądzę, żeby to był przypadek). Co rzuciło mi się przede wszystkim w oczy, że nie prawie nigdy nie przyznawał się do błędu, moje próby wyperswadowania mu, że źle robi, że musi coś w sobie zmienić kończyły się kłótnią, groźbami zrywania. Ja się oczywiście tym przejmowałam, sama kapitulowałam , a wręcz przepraszałam go, żeby on przestał już tak się zachowywać. Potrafił być zimny, odpychający, nieczuły, musiałam podchodzić do niego jak do małego dziecka, tj. głaskać go, prosić, obiecywać, nierzadko przez godzinę lub dłużej, on wtedy reflektował się i znów było wszystko ok, był słodki, kochający itp.... Praktycznie schemat co kłótnię był ten sam, na moje zarzuty - "znajdź sobie innego chłopaka", "to zerwij" lub on groził, że zrywa (niejednokrotnie pod wpływem impulsu usuwał mnie od razu ze znajomych z facebooka, kasował zdjęcia, po kłótni oczywiscie wszystko wracało do normy, ale nienawidziłam tego cyrku, bo wszyscy widzieli jak to wygląda). Nie potrafił dłużej spokojnie porozmawiać, a raczej potrafił kiedy brałam na siebie winę lub jej większą część. Ja mogłam go pocieszać i przepraszać przez godzinę, dwie, on nie mógł wytrzymać pocieszania mnie dłużej niż 15 minut, bo "pieprzył mu się humor". Miał zrywy kiedy czułam się najważniejsza na świecie i że patrzy na mnie zakochanym wzrokiem, dlatego potem przy kolejnym zrywaniu i kłótni bałam się go stracić, wierzyłam, że on jest taki jak w tych chwilach ciepła, nie chciałam tego wypuścić z rąk... No i tak z biegiem czasu zaczęłam się zmieniać i dostosowywać do niego...on stawał się coraz bardziej agresywny, krzyczał na mnie, groził , że mnie uderzy, kazał wypier*alać, mówił, że mnie nie kocha. Po takiej akcji nie miałam już cienia wątpliwości, że to się może udać, aż za kilka dni on bardzo się upił i zaczął mi mówić, że mnie kocha, ale boi się mi to mówić, że zostanie zraniony i , że on by chciał jeszcze z innymi dziewczynami spróbować, ale uwaga "ograniczy się do mnie" i powtarzał jak mnie kocha. Niestety, żeby to utrzymać niestety nie mogłam pozwolić sobie na prawie żaden humor z mojej strony, on potrafił tak grozić i szantażować, że odejdzie, że potrafiłam zwymiotować z nerwów, bo kłótnia poszła o jakąś pierdołę, a on powtarzał , że nie może ze mną wytrzymać,groził, że nie pojedzie ze mną na koncert, który był moim marzeniem, a kupiliśmy już bilety(w sumie w niepewności utrzymywał mnie do ostatniego dnia) Nabawiłam się takiego poczucia winy, że zaczęłam akceptować prawie wszystko, a samotności płakać z żalu, moje poczucie własnej wartości spadło do 0, kiedy porównam je do tego co było na początku związku to aż w to nie wierzę... Nie wiem czemu weszłam w to aż tak głęboko, teraz nie mogę się otrząsnąć, na koniec zostałam jeszcze wyzwana od najgorszych, gdzie ja jego nigdy nie obraziłam ani nie wyzwałam w taki sposób. Próbuje uwierzyć, że uda mi się jeszcze zbudować dobry związek, że zniknie to durne poczucie winy, analizowanie całego związku, tęsknota za jego dobrą, ciepłą stroną, która przecież była tak chwiejna...Narazie popadłam w stan depresyjny, nie radzę sobie z tym co się działo przez ten czas
Edytowane przez rosy123 Czas edycji: 2014-09-02 o 22:30 |
2014-09-02, 22:35 | #212 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2014-08
Wiadomości: 176
|
Dot.: Tutaj wspieramy i się nie poddamy ! - DDA cz. 2.
A w sumie... co mi zależy
U mnie osobą w otoczeniu, która pije, jest ojciec, jak u sporej większości z was. Pije odkąd pamiętam. Praktycznie większość wydarzeń w moim życiu, które gdzieś przebijają mi się we wspomnieniach, gdzieś tam w tle jest ten pijący ojciec. Myślę,że kluczową rolę w rozwinięciu się w jego nałogu była jego praca- ojciec pracował jako górnik- przeżył dwa wypadki pod ziemią, a i po pracy jego koledzy,żeby się odstresować zapraszali na piwo i wódkę. Pamiętam,że kiedy byłam bardzo, bardzo mała, bałam się jego powrotów do domu, kiedy był pijany. Ale wtedy nie był jeszcze agresywny i nawet mama traktowała to z przymrużeniem oka- facet po ciężkiej pracy ma prawo się napić z kolegami i nie ma nic w tym złego, przecież pracuje ciężko, a pieniądze przynosi do domu... Problemy zaczęły narastać, kiedy poszłam już do szkoły. Wtedy przy piciu zaczęła pojawiać się agresja, wyzwiska. Słyszałam wiele przykrych słów, których nie powinnam była słyszeć jako dziecko. Jednodniowe libacje przerodziły się w parodniowe- a następnie nawet dwutygodniowe ciągi. Najgorsze były okresy okołoświąteczne- miła okazja do tego, by się wyluzować z rodziną zamieniały się w kilkudniowe piekło. Kiedy byłam jeszcze w podstawówce, pamiętam sytuacje, kiedy ojciec pokłócił się z mamą i powiedział,że idzie pić, a ja tak strasznie zaczęłam płakać i uczepiłam się jego nogawki- zaczął mnie wtedy kopać i drzeć się po mnie,żebym go puściła, każąc wy ****** ać. Po latach bardzo dobrze to pamiętam. Po pijaku próbował też komuś oddać naszego ukochanego psa znajdę- na szczęście mu się nie udało. Jakoś w okresie liceum po kilkudniowym piciu sam poprosił o pomoc i mama zawiozła go na detoks tygodniowy- został odtruty, dostał mocne leki i na jakiś czas był spokój. Pamiętam,że przechodząc nastoletni bunt, miałam do niego ogromny żal i pretensje,że mamy przez niego takie piekło,ze musimy się wstydzić. Mama zawlokła mnie siłą na odwiedziny o ojca do szpitala. Okresy "niepicia" były długie, ale kiedy już sie pojawiały, były bardzo długie i ojciec pił po prostu na umór. Wstawał w nocy, nie dawał nam spać, szukał po całym mieszkaniu czegoś, co miało procenty i mógłby wypić. Z mamą i siostrą nie spałyśmy po kilka dni, przysypiałam w szkole, popołudnia, kiedy drzemał pijacką drzemką, też kładłyśmy się na godzinę lub dwie,żeby nie paść z przemęczenia. Kiedy już wyrywałam się z domu,żeby odpocząć, nie myśleć, kończył się poczuciem winy. Raz wyjechałam ze znajomymi w góry- w tym czasie ojciec strasznie pił. W czasie wyjazdu dowiedziałam się,że mama musiała uciec z domu i spać na działce razem z psem, na drugi dzień zadzwonić na policję i wywieźć na izbę wytrzeźwień. Końcówka tego wyjazdu była dla mnie koszmarem. Oczywiście zapraszanie do domu koleżanek bywało niemozliwe lub trzebabyło się "wstrzelić w moment", kiedy ojciec nie pił. Jeżeli chodzi o stosunek ojca do mnie, mogę zobrazować sytuacją ze studiów- na pierwszym roku mieszkałam z dziewczyną, która tak napsuła mi krwi,że była legendarnym człowiekiem u mnie na uczelni, musiałam się od niej wyprowadzić- ojciec podsłuchał jak rozmawiałam o tym z mamą i kiedy porządnie się nawalił, stwierdził, "że nikt przy zdrowych zmysłach nie byłby w stanie ze mną mieszkać":confu sed: Pomylił sie i to bardzo, bo z dziewczyną, do której się potem wyprowadziłam, mieszkałam przez calutkie 5 lat Całe życie mi powtarzał,że jestem leniem, nierobem, gnojem i do niczego się nie nadaję. A ludzie po studiach to debile. Był moment, że naprawdę zaczęłam w to wierzyć, ale powoli wygrzebuję się z tego całego gunwa. Jak jest obecnie? Mama nie odpuściła, ojciec ma założoną niebieską kartę, sądownie zostało mu przyznanie leczenie w dziennym ośrodku. Odbył kilkudniową terapię. Obecnie jest w miarę dobrze. Nasze kontakty są poprawne, bo mieszkanie, w którym mieszkam, jest niedaleko mieszkania rodziców. Co dostałam w spadku po tych przeżyciach? Ciągłe poczucie napięcia, złe przeczucia, myśli,że za chwile coś się stanie. Niesamowite wręcz poczucie winy, w które łatwo mnie wpędzić. Zerową pewność siebie, zadręczanie się myślami,że jestem beznadziejna i nic w życiu nie osiągnę. Brak sił na dokończenie wielu spraw i wieczne przekładanie ich na potem- nie mogę zdać egzaminu na prawo jazdy i czuję się jak najgorsza d u p a. Magisterka leży i kwiczy od roku. Paranoiczne wręcz wmawianie sobie,że wszyscy mnie obserwują, że na pewno mnie wyśmiewają. Często mam wrażenie,że w grupie znajomych ciężko mi się przebić z powiedzeniem czegoś, wrażenie,że nikt mnie nie słucha. Przyczepianie się tzw. wampirów energetycznych i dowartościowanie się moim kosztem Samoobrona w postaci cynizmu, ironii, nadmiernej krytyki. Nie potrafię się kłócić, unikam konfliktów, próbuję przeczekać czas, kiedy coś mnie zdenerwuje i tłumię w sobie emocje. Jestem oddana, pomocna, a ludzie czasami mnie wykorzystują. Są dni, kiedy ciało musi odreagować te przeżycia i całymi dniami płaczę albo śpię. Czasami czuję się jak człowiek, któremu urwało rękę labo nogę,że jestem "niepełnosprawna." Jestem książkowym przykładem DDA. Czasem ta moja druga natura daje o sobie znać, zwłaszcza w stresowych sytuacjach. Jednak mimo wszystko powoli odzyskuję radość życia. Stawką jest jego jakość, nie chcę,żeby bycie DDA zawładnęło nim jak do tej pory. Bardzo mało rzeczy mnie cieszyło, a teraz jest ich coraz więcej mimo codziennych trosk. Jest TŻ, mam gdzie mieszkać. Mam dla kogo żyć. Tego się trzymam Dziękuję za uwagę.
__________________
"Bo w życiu najważniejsza jest RÓWNWAGA " biegam więc jestem . hairmaniac |
2014-09-03, 06:19 | #213 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-10
Lokalizacja: Niemcy
Wiadomości: 11 023
|
Dot.: Tutaj wspieramy i się nie poddamy ! - DDA cz. 2.
Cytat:
jak my dobrze to znamy... fajnie ze to napisałaś teraz musze leciec do roboty ale jak wroce to odpisze cos wiecej
__________________
Mia i Tosia <3 |
|
2014-09-03, 11:33 | #214 |
plum plum
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 4 384
|
Dot.: Tutaj wspieramy i się nie poddamy ! - DDA cz. 2.
poczytuje ten wątek, doskonale Was rozumiem. U mnie najpierw pijący ojciec (nie pije już od parunastu lat), później pijący partner.
Czytam Wasz wątek i niesamowicie cieszy mnie to, że widzę, jak mało mnie już dotyczy. Od prawie roku chodzę na terapię dla dda indywidualną (chciałam także grupową, ale nie złożyło się). Stare rany się zasklepiły, a ja mam w sobie radość, luz, przyzwolenie na bycie sobą. Nie czuję już, że mnie wszyscy oceniają, nie czuję, że muszę. Jestem naprawdę szczęśliwa i zadowolona (no powiedzmy na 95%) ze swojego życia. Życzę Wam wszystkim tego samego naprawdę warto
__________________
May the Force be with You!
|
2014-09-03, 18:11 | #215 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2014-08
Wiadomości: 176
|
Dot.: Tutaj wspieramy i się nie poddamy ! - DDA cz. 2.
Cytat:
Moim ostatnim spostrzeżeniem, jest to,że naprawdę wiele osób jest współuzależnionych jakiś sposób albo są DDA, paru znajomych przyznało mi się jakoś niedawno. Zawsze wydawało mi się,że kiedy ktoś się dowie o sytuacji u mnie w domu od razu spojrzy na mnie jak na jakiś margines czy coś. Mój eks był DDA, obecny TŻ ma kilka cech tego "syndromu", czy też "zaburzenia". Jak zwał tak zwał. Nigdy się nie spodziewałam,że to dotyka tak wiele rodzin... zlotniczanka , to bardzo budujące,że ktoś po takich przejściach poradził sobie z tym problemem. Też zastanawiam się nad terapią. Kiedyś pani z ośrodka interwencji kryzysowej zaproponowała terapię, ale zadzwoniła po roku (sic!) czy mam ochotę przyjść. To tak smutne,że aż śmieszne. Nie wiem, jakie macie doświadczenia z tego typu ośrodkami, ale dla mnie te instytucje to papierologia i bezradne rozkładanie rąk. Gdyby nie zawziętość mojej mamy, nic by się nie udało załatwić. A zachowanie policjantów było po prostu żenujące... Kiedy nie chcieli zabrać kiedyś ojca na izbę, a byłyśmy z mamą tak zmęczone i pragnęłyśmy chociaż jednej nocy spokoju, wygarnęłam im co o nich myślę, a darłam się tak,że słyszało mnie pół osiedla. Byłam już w takim stanie,ze było mi wszystko jedno. A zazwyczaj jestem raczej cicha i ugodowa. To co wyprawia się w tym kraju zakrawa o jakąś ostrą paranoję... Oprawca ma więcej praw niż ofiara
__________________
"Bo w życiu najważniejsza jest RÓWNWAGA " biegam więc jestem . hairmaniac |
|
2014-09-03, 19:17 | #216 |
plum plum
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 4 384
|
Dot.: Tutaj wspieramy i się nie poddamy ! - DDA cz. 2.
ja czasami mam wrażenie, że jakieś 70% ludzi wokół ma problem z dda lub współuzależnieniem, zwłaszcza, że teraz naprawdę dużo ludzi pije i nie zdaje sobie sprawy, że np fakt, że nie poszli do pracy albo czegoś załatwić, bo kac męczy, to już problem. Choćby niedawna sytuacja ze znajomymi - przyjechali do nas z innego miasta, mieliśmy iść się bawić, posłuchać muzyki na koncercie itp. Koleżanki tż przed wyjściem na festiwal się tak załatwił, że ona później już tylko siedziała w mieszkaniu, pilnując go, a nie było nawet 17-tej!!!!! a ona mu tylko to soczku to wody, zamiast walnąć gościa w czerep, że jej wstydu narobił i uniemożliwił dobrą zabawę.
Ja za pierwszym razem trafilam źle na terapii. Zupełnie się nie dogadałam z psycholożką, ja mówiłam swoje, ona swoje. Po pół roku, jak pijący eks i życie z nim stało się za trudne- wróciłam do innej kobietki i bardzo się cieszę, że tak trafiłam. Jeśli chodzi o ośrodki - moim zdaniem jest dużo do wygrania, można iść się umówić, zwłaszcza, że z tego co wiem, nei czeka się długo na pierwszą wizytę. Moje dwie przyjaciółki miały z marszu (jedna dda, druga mąż alkoholik), ja czekałam tydzień. Warto wcześniej zaczerpnąć w necie opinię, do kogo warto.
__________________
May the Force be with You!
|
2014-09-03, 19:48 | #217 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-10
Lokalizacja: Niemcy
Wiadomości: 11 023
|
Dot.: Tutaj wspieramy i się nie poddamy ! - DDA cz. 2.
Cytat:
u mnie podobnie jaku Ciebie było. Ja nie byłam na terapii bo mieszkalam w pl na zadupiu z jedna ulica. Żadnej pomocy. Ale obroniłam mgr z tematu : życie dziecka z DDA. To bylo takie moje oczyszczenie i rozprawienie sie z emocjami ktore sie klebiły w środku. Teraz mieszkam 1500 km od domu, ale codziennie mysle czy dzisiaj sie nie napil itp
__________________
Mia i Tosia <3 |
|
2014-09-03, 20:21 | #218 | ||
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2014-08
Wiadomości: 176
|
Dot.: Tutaj wspieramy i się nie poddamy ! - DDA cz. 2.
Cytat:
Co do Twoich znajomych... Dżizas, jak mnie takie coś wkurza, jak już typ chce sie nawalic, niech nie psuje zabawy innym. A już poniżej wszelkiej krytyki i w mega złym tonie jest się upić u goszczących Cię ludzi, o tak wczesnej porze. Jeszcze jestem w stanie zrozumieć,że np. po piątkowej imprezie ktoś źle sie czuje, bo poniósł go całonocny melanż, ale nie pił jak za przeproszeniem świnia i nie rzygał gdzie popadnie. A takiego "ziomala" bym kopnęła w dupę po przyjeździe do domu, skoro nie panuje nad ilością wypitego alkoholu i nie potrafi zachować się jak człowiek. Nie potrafię znieść pijanych i zataczających się ludzi, zwłaszcza w dużych skupiskach typu właśnie koncert, czy impreza w klubie. Mam totalnie alergiczną reakcję. Ostatnio na jakimś koncercie stały obok mnie pijane, nawalone laski, które bez przerwy na mnie wpadały. ---------- Dopisano o 21:21 ---------- Poprzedni post napisano o 21:18 ---------- Cytat:
Gratuluję,że podjęłaś się tak ciężkiego tematu, który Cię dotyczył. Jesteś wielka. Tak wogóle to wniosując po nicku chyba jesteśmy immieniczkami
__________________
"Bo w życiu najważniejsza jest RÓWNWAGA " biegam więc jestem . hairmaniac Edytowane przez coconaughty Czas edycji: 2014-09-03 o 20:23 Powód: literówka. |
||
2014-09-04, 20:28 | #219 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-10
Lokalizacja: Niemcy
Wiadomości: 11 023
|
Dot.: Tutaj wspieramy i się nie poddamy ! - DDA cz. 2.
Cytat:
__________________
Mia i Tosia <3 |
|
2014-09-05, 20:02 | #220 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2013-09
Wiadomości: 15
|
Dot.: Tutaj wspieramy i się nie poddamy ! - DDA cz. 2.
Potrzebuję pomocy. Czy któraś z Was podejmowała się terapii grupowej 12 kroków bez brania leków? Czy w tym okresie miałyście nasilone stany lękowe, myśli samobójcze, ciężkie stany depresyjne, poczucie nienawiści do samych siebie? Ogólnie czy przechodziłyście taką gehennę? Boję się, że ta terapia mnie całkowicie zrujnuje zamiast poskładać, bo jest ze mną coraz gorzej. Dramatycznie chudnę. Proszę o pomoc.
|
2014-09-06, 10:25 | #221 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 8 301
|
Dot.: Tutaj wspieramy i się nie poddamy ! - DDA cz. 2.
Cytat:
|
|
2014-09-07, 14:58 | #222 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2014-08
Wiadomości: 176
|
Dot.: Tutaj wspieramy i się nie poddamy ! - DDA cz. 2.
Też coraz bardziej myślę o terapii... mam dzisiaj taki nastrój,że aż szkoda gadać. Nie wiem, co jest nie tak, nie umiem sobie sama ze sobą poradzić. Czuję się beznadziejna, brzydka, ociężała, chociaż wprowadziłam kilka zmian w swoim życiu,żeby poprawić jego jakość, poczuć się lepiej. Dzisiaj pokłóciłam się z moim TŻ o jakąś totalną bzdurę, każdą krytykę odbieram jako atak na mnie, od razu mam poczucie, że muszę się bronić. Tak jak napisała któraś wizażanka, chciałabym podświadomie,żeby wszystko wokół mnie było idealne. Żebym ja była idealna. Moje poczucie wartości wynosi dzisiaj minus milion chyba. A przecież unikam konfliktów jak tylko mogę. One odbierają mi energię. Każda kłótnia w domu u rodziców powodowała u mnie uczucie, jakbym przebiegła maraton czy coś.
Chciałabym tak intensywnie nie przeżywać tych złych emocji i nie musieć ich w sobie kumulować. Być spokojna i ułożona, pogodzić się sama ze sobą, wybaczyć sobie i innym. Docenić samą siebie i być szczęśliwa. I przestać uzależniać własnego nastroju i samopoczucia od innych. Czuję się potwornie, mimo pięknej pogody i wolnego dnia. Dziewczyny, czy któraś w końcu pozbyła się tego napięcia i poczucia winy? Macie może jakieś rady?
__________________
"Bo w życiu najważniejsza jest RÓWNWAGA " biegam więc jestem . hairmaniac Edytowane przez coconaughty Czas edycji: 2014-09-07 o 15:55 Powód: literówka;p |
2014-09-07, 15:43 | #223 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-10
Lokalizacja: Niemcy
Wiadomości: 11 023
|
Dot.: Tutaj wspieramy i się nie poddamy ! - DDA cz. 2.
Cytat:
mi pomaga zajęcie się czymś innym, żeby o tym nie mysleć jam mam info z domu ze ojciec pije to az sie trzese, ale w pracy staram sie dac z siebie wszystko, po powrocie do domu zajmuje sie domem, gotowaniem, ksiazki itp, cos robic a potem paść ze zmeczenia i nie myslec o tym
__________________
Mia i Tosia <3 |
|
2014-09-07, 15:57 | #224 |
Zakorzenienie
|
Dot.: Tutaj wspieramy i się nie poddamy ! - DDA cz. 2.
Cześć dziewczyny Ja też wracam po długim milczeniu, mądrzejsza o parę doświadczeń, chociaż trochę połamana - ale może się posklejam - po rozstaniu.
Rosy123, mam nadzieję, że nie planujesz do niego wracać? BTW czy jest tutaj może ktoś z Krakowa? Chętnie poznam nową koleżankę
__________________
CZERWCOWE NOWOŚCI KOSMETYCZNE KSIĄŻKOWE NOWOŚCI W WĄTKU - KLIK! Biżu i ciuchy M, L, XL "Bo gdy Bóg zamyka drzwi, otwiera okno..." |
2014-09-07, 16:25 | #225 | ||
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2014-08
Wiadomości: 176
|
Dot.: Tutaj wspieramy i się nie poddamy ! - DDA cz. 2.
Cytat:
Szkoda,że będąc tak daleko od dalej Cie to dotyka To czasem chyba nawet gorsze niż będąc na miejscu i oglądając to wszystko ---------- Dopisano o 17:25 ---------- Poprzedni post napisano o 17:23 ---------- Cytat:
__________________
"Bo w życiu najważniejsza jest RÓWNWAGA " biegam więc jestem . hairmaniac |
||
2014-09-07, 16:38 | #226 |
Zakorzenienie
|
Dot.: Tutaj wspieramy i się nie poddamy ! - DDA cz. 2.
Naprawdę? Miło mi Podczytywałam tylko, byłam tutaj cały czas, ale nic nie pisałam, nie miałam siły.
Wracam powoli do normy.
__________________
CZERWCOWE NOWOŚCI KOSMETYCZNE KSIĄŻKOWE NOWOŚCI W WĄTKU - KLIK! Biżu i ciuchy M, L, XL "Bo gdy Bóg zamyka drzwi, otwiera okno..." |
2014-09-09, 14:56 | #227 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 221
|
Dot.: Tutaj wspieramy i się nie poddamy ! - DDA cz. 2.
Cześć dziewczyny, ja od kilku miesięcy mieszkam znowu w domu i czuję się tu okropnie, chyba mam depresję. Generalnie najchętniej bym ciągle spała, a zamiast posiłków jem słodycze. Najgorzej, że niebawem mam poprawkę i nie daję rady się nauczyć. Największy problem mam, mimo że ojciec pije, to ze strony mamy odczuwam coś w stylu "nic nie robisz, ja się zarabiam", "tylko przeszkadzasz", etc. choć może i nie wypowiadane akurat w tych słowach i cały czas mam wrażenie, że odbiera mnie za pustą, marudzącą, etc... Strasznie spada mi tu samoocena, czuję się jak śmieć. Czasami tak bardzo bym chciała, żeby ze mną porozmawiała jak matka, tak życzliwie, przytuliła... A muszę tu jeszcze wytrzymać miesiąc...
|
2014-09-09, 14:59 | #228 | |
Zakorzenienie
|
Dot.: Tutaj wspieramy i się nie poddamy ! - DDA cz. 2.
Cytat:
__________________
CZERWCOWE NOWOŚCI KOSMETYCZNE KSIĄŻKOWE NOWOŚCI W WĄTKU - KLIK! Biżu i ciuchy M, L, XL "Bo gdy Bóg zamyka drzwi, otwiera okno..." |
|
2014-09-09, 15:01 | #229 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 221
|
Dot.: Tutaj wspieramy i się nie poddamy ! - DDA cz. 2.
Akurat to uczenie się to chyba osobny temat, po prostu ten materiał kompletnie mi nie wchodzi
|
2014-09-09, 15:24 | #230 |
plum plum
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 4 384
|
Dot.: Tutaj wspieramy i się nie poddamy ! - DDA cz. 2.
wiesz, jak jesteś z rodziny alkoholowej, to Twoja mama ma prostu wyuczone zachowania współuzależnienia i nawet, choćby chciała, może być jej ciężko zachowywać się inaczej. Domyślam się, jak Ci ciężko w związku z jej "ja sobie łokcie po rękaw, a Ty co?".
Dasz radę. Nie jedz tyle słodyczy, zastąp je owocami, ruszaj się więcej - na spacery, do znajomych. Byle nie wpaść w dołek i marazm.
__________________
May the Force be with You!
|
2014-09-09, 18:02 | #231 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2014-08
Wiadomości: 176
|
Dot.: Tutaj wspieramy i się nie poddamy ! - DDA cz. 2.
Cytat:
__________________
"Bo w życiu najważniejsza jest RÓWNWAGA " biegam więc jestem . hairmaniac |
|
2014-09-10, 12:33 | #232 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 221
|
Dot.: Tutaj wspieramy i się nie poddamy ! - DDA cz. 2.
Oj, dobrze pamiętam jak kiedyś służyło mi bieganie.
Teraz czuję jakąś niemoc i ciężko mi zacząć, ale chyba najwyższy czas żeby siebie wyprowadzić na spacer. |
2014-09-10, 15:45 | #233 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2014-08
Wiadomości: 176
|
Dot.: Tutaj wspieramy i się nie poddamy ! - DDA cz. 2.
W takim razie masz już solidne podstawy i nie musisz zaczynać jak nowicjusz Najtrudniej przekroczyć próg domu, potem jest już z górki Powodzenia
__________________
"Bo w życiu najważniejsza jest RÓWNWAGA " biegam więc jestem . hairmaniac |
2014-09-11, 18:26 | #234 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2012-07
Wiadomości: 1 395
|
Dot.: Tutaj wspieramy i się nie poddamy ! - DDA cz. 2.
Cześć dziewczyny
Piszę do was bo ostatnio mam ciężki okres w życiu (ostatnio?),rozstałam się z facetem ,w sumie byliśmy razem krótko i nie powinnam tego wszystko mocno przeżyć ale jednak trochę się podłamałam. Dowiedział że jestem DDA,stwierdziłam że należy mu się szczerość i opowiedziałam mu o swoim dzieciństwie i rodzicach z którymi nadal mieszkam. Wiem że matka nie pozwoliła mi się z nim spotykać ,ani do niego jeździć na weekendy ( byliśmy razem na odległość ) bo on mnie zgwałci ,zabije wykorzysta i tak dalej ,chce zaznaczyć że nie miała podstaw to takich myśli nie zadawałam się z bandytą ani jakimś potworem ,szczerze mówiąc było mi z nim lepiej niż z tą bandą wariatów którą mam w domu. Raz się zbudowałam i pojechałam do niego bez jej zgody i przeżyłam koszmar miałam setki telefonów ,z wyzwiskami od dziwek ,grożeniem mi policją że mnie znajdą i siłą od niego odciągnął. ,wydzwaniała też do mojego byłego wyzywała go ,obrażała ..było mi tak strasznie wstyd za nią . Matka mi powiedziała że mam go przyprowadzić do domu i ma mi się oświadczyć bo inaczej nie będę mogła do niego jeździć?! że ona będzie decydować kiedy ja zacznę seks uprawiać ,bo takie rzeczy to robi się tylko z mężem ,mimo że tłumaczyłam jej że niczego z nim nie robię bo jesteśmy razem krótko , a do niej to kompletnie nie docierało.. wmawiała mi że on kupuje mi ciuchy i kosmetyki a ja się za to z nim bzykam Teraz od kilku dni on nie reaguje na moje wiadomość ,nie odpisuje mi ..powiedział że nadal go obchodzę ale moja rodzina jest poważnym problemem ,że nie chce żeby go tłamsili i go pouczali ,że nie chce się z nimi użerać mówiąc brzydko ,a mnie niszczą i wszystko nam psują. Czuje się paskudnie ;( nic mogę poradzić na to jakich mam bliskich ,na to że nie jestem taka radosna i szczęśliwa jak inni ..on chyba nie zaakceptuje mnie z całym tym inwentarzem. Myślałam że będzie mnie wspierał i przejdziemy przez to razem a teraz jestem sama ,matka śmieje mi się w twarz że się z nim już nie widuje i że tylko się ośmieszyłam się wierząc że mogę byc dla kogoś ważna . Nie chce już żyć . Edytowane przez 54ce3fbc88f185a301100989ca5a9ee48614e14d_61d631024e2fc Czas edycji: 2014-09-11 o 18:29 |
2014-09-12, 19:39 | #235 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-10
Lokalizacja: Niemcy
Wiadomości: 11 023
|
Dot.: Tutaj wspieramy i się nie poddamy ! - DDA cz. 2.
Cytat:
dobrze radzi, sama prawda Dziewczynki moge na Was liczyc? potrzebuje głosów http://www.zostanmistrzemkuchni.pl/p...ucharek,id-262 :pro si:
__________________
Mia i Tosia <3 |
|
2014-09-22, 12:38 | #236 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2014-09
Wiadomości: 50
|
Dot.: Tutaj wspieramy i się nie poddamy ! - DDA cz. 2.
Witam i dziękuję za zaproszenie do wątku
Na terapię chodzę od ponad 6 m-cy (grupowo i indywidualnie). Myślałam, że ten czas to już troszkę "coś". Jestem przerażona kiedy mówicie np. 4 lata! Jejjj. Podczas terapii zobaczyłam jak wiele jest do naprawienia. Wcześniej to wiedziałam, ale dopiero teraz mam tego świadomość i widzę to gołym okiem. Na razie mnie to przeraża. Jeszcze nie umię się pogodzić z tym co mnie spotkało, boli mnie to że dziś z mamą nie mamy niczego... ani rodziny, ani dóbr materialnych. Musimy zaczynać od zera. Oczywiście sprawy już trafiły do sądu. Może choć trochę coś się uda. Dzięki terapii znalazłam do tego odwagę. W końcu padła jakaś decyzja! Boję się tego co będzie dalej... Nie wiem jak się cieszyć jednak z życia. Jak sprawić by mieć "ochotę na życie", aby np. zwykły spacer, pójście na zakupy stało się przyjemnością? Jak porzucić smutek? Jak nie czuć się samotną.. a to najbardziej mi doskwiera. Pozdrawiam. |
2014-09-22, 15:20 | #237 | |
plum plum
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 4 384
|
Dot.: Tutaj wspieramy i się nie poddamy ! - DDA cz. 2.
Cytat:
__________________
May the Force be with You!
|
|
2014-09-23, 09:07 | #238 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2014-09
Wiadomości: 50
|
Dot.: Tutaj wspieramy i się nie poddamy ! - DDA cz. 2.
Najgorsze jest poczucie strasznego wstydu, z którym nie daję sobie w ogóle rady. Mieszkamy w takim miejscu gdzie wszyscy o sobie wszystko wiedzą. Jest ciężko. Mój ojciec za plecami mojej mamy zaciągną gigantyczne długi (poważnie nie wiedzieliśmy o tym). Zapożyczał się nie tylko w bankach, ale i w rodzinach mających dzieci. Boję się, że to się rozniesie. Czuję się jak dziad. Okropnie... a przecież nie żyłam za te nie swoje pieniądze. Ci ludzie przychodzą oczywiście do mojej mamy, by oddawać. Ironizują z nas. Wyrzucają nam, że nie pomagamy ojcu. Jak mamy to zrobić kiedy on nawet nie chce pomocy!!! Próbowałam mu pomóc, ale nic nie wyszło. Martwię się o swą opinię. Zawsze byłam odpowiedzialną, prawą osobą. Teraz spadło na mnie cierpienie i wstyd za KOGOŚ + moje własne niedoskonałości...
|
2014-09-23, 09:35 | #239 | |
Zakorzenienie
|
Dot.: Tutaj wspieramy i się nie poddamy ! - DDA cz. 2.
Cytat:
W jaki sposób jesteś odpowiedzialna za długi swojego ojca? On jest dorosły i sam za siebie odpowiada. Ty też jesteś dorosła, więc dowiedz się czym prędzej, czy jest prawna możliwość przejścia jego długów na Ciebie - i czy można zrobić coś, by temu zapobiec. Bo jeśli nie daj Boże coś mu się stanie, będziesz w czar.nej d... , a chyba tego nie chcesz. Zostaw życie rodziców ich samym (są dorosłymi ludźmi i doskonale wiedzą, co robią) i zamiast naprawy całego świata dookoła zajmij się wreszcie swoim własnym. Zostaw to i skup się na sobie - przede wszystkim szukaj pracy. Mam podobną rodzinę jak Ty - jedni są tacy jak ojciec (nie utrzymuję z nimi kontaktu - kiedyś byłam u nich na wakacjach, już więcej nie pojadę - "wakacje" polegały na codziennym chlaniu i ocenianiu mnie), drudzy uważają się za lepszych, bo brat ojca wyszedł z nałogu. Niestety nigdy nie było u nich takiego hardkoru jak u nas, więc syty głodnego nie zrozumie.
__________________
CZERWCOWE NOWOŚCI KOSMETYCZNE KSIĄŻKOWE NOWOŚCI W WĄTKU - KLIK! Biżu i ciuchy M, L, XL "Bo gdy Bóg zamyka drzwi, otwiera okno..." |
|
2014-09-23, 12:21 | #240 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2014-09
Wiadomości: 50
|
Dot.: Tutaj wspieramy i się nie poddamy ! - DDA cz. 2.
Wiem. Masz rację. Jednak ludzie wierzą w plotki. Oceniają z góry.. i to mnie boli. Mój ojciec wprowadził pewną rodzinę w straszne kłopoty i źle się z tym czuję, szczególnie z faktu iż oni nie wierzą w to że moja mama nic o tym nie wiedziała. Odwrócili się od nas. Rozmawiają, ale to już nie to samo.. Wyczuwam nienawiść z ich strony, a nawet nie mam z tym nic wspólnego. Ich dzieci cierpią przez to. Teraz gdy mijają mnie na ulicy nawet nie powiedzą "cześć". To jest nie do opisania. Jeśli chodzi o sprawy prawne to jesteśmy w trakcie ustalania rozdzielności majątkowej z datą wsteczną (z racji takiej, że nie wiemy od kiedy ojciec się zadłużał), namawiam mamę na rozwód a potem podział majątku. Po jego śmierci będę musiała się zrzec prawa do dziedziczenia. W ten sposób wiem, że nie będę mieć "prezentu" na całe życie.
Ciągle ciężko mi to zaakceptować. Chcę dobrze dla wszystkich. Jednak często dostaję kopniaki. Tak... szukam pracy, bardzo intensywnie. Niestety nic się w tej kwestii nie dzieje. Nie odzywają się.. i to mnie przytłacza oraz sprawia, że maleje mi apetyt na życie... DZIĘKUJĘ ZA ODPOWIEDZI! |
Nowe wątki na forum Intymnie |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 09:57.